Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość roztargniony

Muszę coś napisać

Polecane posty

Gość roztargniony

Nie sądziłem, że kiedyś to zrobię, ale chciałem się wyżalić, więc zrobię to tutaj, gdzie jestem w miarę anonimowy. Nie wściekajcie się na mnie, za to jaki jestem, bo nigdy nie planowałem aby tak sę stało. Dokładnie rok temu poznałem kobietę, śliczna i bardzo inteligentna była, w jej głowie rodziło się mnóstwo pomysłów, wciąż się uśmiechała, a otoczenie ją uwielbiało. Jak to się mówi, miała w sobie ogień, który powodował, że wszyscy do niej lgnęli. Pracowaliśmy razem w firmie przez 3 miesiące, ale zważywszy, że to była mężatką z 2 letnim stażem (ale bez dzieci), olewałem ją maksymalnie. Los tak chciał, że u nas w firmie stworzono grupe taneczną, a ja uwielbiam tańczyć, więc postanowiłem się zapisać. Jak pewnie się domyślacie, ona też tam była i w dodatku stworzyliśmy bardzo udaną parę taneczną. Streszczając się powiem tylko, że przez pół roku nasza znajomość rowijała się w tak zatrważającym tempie, że nie potrafiłem tego opanować. Namiętność w tańcu, wspólne imprezy, podobne zainteresowania, jakaś magia płynąca ze wspólnych chwil sprawiły, że zakochałem się do nieprzytomności. Ona także oszalała na moim punkcie, pozwoliła sobie popłynąć, dopadało ją niesamowite uniesienie, gdy ze mną przebywała. Zawsze wracała na noc do swego męża do domu, ale strasznie ją to męczyło. Nie potrafiła jednak od niego odejść, ja tez nie nalegałem, bo niby jakim prawem mam rozbijać komus związek??? Odchodziła ode mnie 5 razy i zawsze wracała, przestała się kochać z mężem, który popadł w depresję. Po roku namiętności i szleństwa otworzyliśmy karty. Ona wiedziała, że ją kocham do nieprzytomności. Przyznała się, że nie kocha męża, ma z nim jedynie bardzo dobry układ partnerski. Prakuje jej tego wszystkiego co ja jej daję. Pewnego wieczoru powiedziała mi wszystko, chyba wszystko. Że kocha mnie tak bardzo, że juz nie potrafi tego dalej ciągnąć. Postanowiła więc odejść, przeprowadzić się do Warszawy, gdzie będzie starała się zapomnieć. Powiedziała, że choć nie będzie szczęśliwa z mężem, to chce mieć z nim dzieci i tworzyć udany związek... W głębi duszy wiem, że zrobiła to, czego ja nie potrafiłem zrobić. I teraz pytanie. Czy życie bez emocji, bez namiętności z mężem, kórego się nie kocha, jest ważniejsze niż bycie z kimś kto rozpalał ten ogień, powodował, że w każdej chwili była szczesliwa i ułożenie sobie z tą osobą życia od nowa? Kocham Cie ale musze odejść! Nigdy już nie będe szczęśliwa, ale nie ma juz odwrotu. Przecież to nielogiczne jest. Może jakaś kobieta mi pomoże zrozumieć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pomogę Ci tego zrozumieć, bo dl mnie to też jest bezsensu. Może gdyby mieli dzieci, to byłoby jakieś wytłumaczenie, chociaż też nie zrozumiałe dla mnie. Uważam, że nie warto poświęcać się i żyć bez jakiś uczuć. To nie jest prawdziwe życie. Współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość congratulate
Widze,że sprawa poważna jest.Ogólnie rzecz ujmując-gdybym kochała kogoś i nie mogła bym z nim być z powodu"głupich zasad"moje zycie stało by sie wielką depresją.Nierozumiem tej kobiety.Być może uda jej sie zapomnieć,ale to nie fair we stosunku do Ciebie.Z resztą od początku gra była nie fair-zdradziła męża,Tobie zawróciła w głowie....Nielogiczne to dla mnie,nie sposób mi to wyjaśnić.. Potraktuj tą znajomość jako dobra lekcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos-32
roztargniony.. taksie dzieje w moencie kied uczucia mieszaja sie z rozsdkiem ... w momencie kiedy jest sie w sytuacji ibez wyjscia.. kiedy wie sie ze zwiazek jest bez szans. u niej rozsadekzwyciezyl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Powiedziała coś jeszcze. Że ma zbyt wiele do stracenia, a ja nie moge jej zagwarantować wiecznej miłości ( ja pier... a kto może??) i że związek partnerski jej odpowiada, bo w ten sposób nikt więcej jej nie zrani już. Szkoda tylko, że doprowadziła mnie do skrajnego wyczerpania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra12
ale sam wiedziales, ze ma meza, po co pchales sie w zwiazek??? wiem, ze czlowieka moze poniesc, ale jakze czesto wlasnie tacy bardzo kochajacy , nie odchodza od mezow;))) lub mezowie od zon:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dldldldl
A ten mąż ile zarabia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Napisałem przeciez, że się nie pchałem. To się samoistnie, bez zaangażownia, przerodziło ze zwykłej znajomości, przez kumpelstwo, przyjaźń, aż wkońcu miłość. Teraz straciłem wszystko i staram się zrozumieć dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
On niewiele, ona zarabia bardzo duże pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwne ale prawdziwe
wiem coś o tym rok spotykalam sie z facetem ktorego znam od zawsze,wiem ze ma fatalny zwiazek z lodowa gora a nie kobieta,maja dwoje dzieci kochalam go i mwiem ze on kochal mnie, czul sie przy mnie kochany i potrzebny lecz mimo to bal sie zmian i zostal tam gdzie jest niekochany i ponizany. Potrafisz to zrozumiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pod innyi wzgledami
pewnie swietnie sie dogaduje z mezem i moze on jej zapewnia bardzo duza stabilnosc opacie nawet w finansach. z mysla o dzieciach jak to samica;) ma juz "kandydata" i chce sie go trzymac. mimo ze z Toba jest namietnosc itp ...razsadkowe wyjscie.... malo "Szalone" ....ale skoro tak postanowila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dldldldl
Tak czy tak, ludzie komplikują sobie życie na własne życzenie. Wiedziałeś, że ma męża i nie trzeba było jej tykać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Do dziwne ale prawdziwe: bo strach jest największym przeciwnikiem miłosci, a nie wszyscy są odważni. Do pod innyi wzgledami i ktos-32: myślę, że macie rację, a wiecie co boli najbardziej? Ze mimo, iż kocham, nie mogę nic zmienić, choćbym zgasił dla niej słońce. Usłyszałem wymowne "Zegnaj".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Ja rozumiem. Rozsądna kobieta wybierze zawsze męża, w przyszłości dzieci, bezpieczny dom - od ognistej romantycznej przygody, która ... hmm jest tylko przygoda i niech taką pozostanie, bo straci urok i magię. Może mądrze byłoby dać temu spokój, autorze topiku, cieszyć się, że przeżyłeś ognisty romans, pogodzić się z końcem i decyzją drugiej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd wiesz
jeśli wolno spytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też Cię rozumiem .Zachowaj wspomnienia .Ja kiedyś też coś podobnego rozpętałam i przeżyłam.Cieszę się ,że dane mi było poznać smak szaleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Ona powiedziała że odchodzi, a ja muszę to uszanować. Ja nigdy nie traktowałem tego w kategoriach romansu. Dla mnie to jest niedopuszczalne. W ogóle jak można tak myśleć. Zawsze wydawało mi się , że miłośc jest najwazniejsza i tak już pozostanie. Niech będzie szczęśliwa jeśli potrafi, a ja mam nadzieję, że kiedyś będe potrafił zakochać się ponownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie
Każda "milość " jest pierwsza!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co - skąd wiem? skąd wiem, ze to była miłosna przygoda? bo wróciła do męża. bo czytając, czuję i myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Kobiety są dużo silniejsze psychicznie od mężczyzn i jak widać potrafią sobie dać radę nawet ze świadomością, że opuszczają swoją , być może największą miłość... a ja , to ja, rzucił bym się w otchłań za tym uczuciem i popłyną ku nieznanemu. Warto zaryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skad wiesz
To chyba dobrze że myslisz!!! no i że małżeństwo ...hmm brawo!!! wspólczuję temu..."mężowi" pozdrowka!!!!!! biały kotku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kraspedia
Roztargniony po ile macie lat? Wiesz, a może Ona jest na tyle wrażliwą osobą, że nie ma siły zmienić swojego życia, może boi się bólu jaki zada mężowi, rodzinie? Może woli sobie wmawiać, że miłości nie ma... Kiedy ostatni raz z nią rozmawiałeś, kiedy powiedziała, żegnaj? Jeśli niedawno to jest szansa, że stan jej duszy bardzo dokładnie pokaże jej, że zamęczy się w takim życiu... Ja znam ten stan, od dwóch lat nie żyje już normalnie... Też boję się, że po latach wszystkie związki kończą się tak samo, może Ona też tak myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Powiedziała żegnaj miesiąc temu. I rzeczywiście często powtarzała, że się tego boi, tak bardzo, że nie potrafi zaryzykować. Pozwoliłem jej odejść, bo cóż ja mogę zrobić. Nie mogę jej zmusić do niczego. Przynajmniej mam świadomość, że zrobiłem dla niej bardzo dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roztargniony
Nawet mi tego jej "męża" szkoda, że żyje w takim pustym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najważniejsze to nie szarpać się,ja to tyle głupot narobiłam że aż mi samej siebie żal ... a teraz to sobie wspominam ,tylko nie wiem jak on... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmoooli
Bardzo smutna jest Twoja, hmm Wasza historia. Moze ja z jej mezem laczy "przywiazanie". Ja zyje w takim pustym zwiazku, gdzie nie kocham swojego chlopaka, ale on kocha mnie... nie jestem w stanie go zranic. Gdy chcialam odejsc (powiedzialam, ze nie kocham) on zagrozil, ze sie zabije. Moze w jej przypadku jest podobnie kto wie. Zycze Ci powodzenia. Wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje ze chemia nie mija ja bylam ze swoim 7 lat i byla chemia non stop, iskierki itd...tyle ze on odszedl , sie wyszalec....nie dojzal do zwiazku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×