Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a ja mam tak...ala

Czy też macie takie lęki jak kogos bardzo kochacie? jak z tym sobie radzic?

Polecane posty

Gość a ja mam tak...ala

Witam chcialam sie Was zapytac Kochane, czy tez tak macie, gdy jestescie szczesliwe, ze boicie sie ze cos złego nagle Wam to odbierze? ja tak mam i nie wiem jak sobie z tym radzic:( zawsze bałam sie o swoich bliskich, narzeczonego, a to ze choroby,a to ze wypadki i nie umiem sobie z tym poradzic. Mysle zawczasu, co z zrobie gdyby... bez sesnu prawda? poradzcie cos prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
i co z tym robisz? i jak to sie u Ciebie objawia? czesto o tym myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mysle o tym non stop
caly czas naokraglo... Nie pozwala mi to normalnie zyc, zyje z tym lekiem od dawna :( :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam tak...ala myślę o tym wtedy jak ktoś z moich bliskich długo do domu nie wraca... jak mój facet do mnie jedzie lub wraca do domu to boję się żeby nie miał wypadków... często myślę o tym... nie robię z tym nic tylko czekam aż dojada do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
no to ja mam tak jak Ty, ze jak gdzies jedzie moj narzeczony,czy ktos z rodziny to sie martwie dopoki mi nie zadz ze juz jest w domu. myslisz,ze to normalne? a nie boisz ze chorób? bo mnie jeszcze to meczy:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chorób boję się wtedy gdy ktoś faktycznie zachoruje, np. jest mu słabo a nie wiadomo od czego... Jak dolega mu coś nietypowego... Nie wiem czy to normalne aż tak się martwić... Poza tym ja martwię się tylko o rodziców i faceta :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
no ja o Rodziców, faceta, brata i dziadków:P w sumie to o cala Rodzine Zastanawialam sie czy tylko ja tak mam,mam nadzieje ze nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
no ja rozumim ja nie umiem sobie poradzic z tym,ze np jestem bardzo szczesliwa z moim facetem, i boje sie ze cos mi to odbierze...:( to bez sensu co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
no ja wlasnie w tym sensie sie boje...zeby nie zachorował,zeby jakis pijany kierowca nie byl na tej samej drodze... takie cos moze zameczyc co? czemu nie moge o tym nie myslec i po prostu myslec,ze bedziemy razem do pozniej starosci? przeciez wiele par dozywa razem do poznej starosci... bez sensu pisze co?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sa to zaburzenia lękowe, skłonnośc do pesymistycznego myślenia, nawet katastrofizmu to się leczy, jesli sama nie dajesz rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
Noelia- czyli to nie jest do kocna normalne tak sie bac? radze sobie z tym,tylko czasem mnie takie mysli nachodza, jak np leze z moim ukochany, mysle ze jestem szczesliwa bardzo to sie boje ze nagle to sie skonczy... A nie myslicie,ze zyjemy troche w takim swiecie paniki? np gazety i inne media codziennie nas atakuja strasznymi wiadomosciami. Juz o wypadkach samochodowych to codziennie FAKT pisze:P nie czytam tej glupiej gazety,ale dziadek czyta i jak widze czasem co tam za zdj sa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam
09:43 twoje zycie... to trzeba leczyć i powinnaś wiedzieć ze to czego się najbardziej boisz, najmocniej przyciągasz!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
ale ten lek nie paralizuje mnie... tylko czasem sie boje po prostu jak czytam o tym wszytskim zeby to mnie czy mojej rodziny nie spotkało... to az takie nirnormalne jest? Wy w ogole nie przyjmujecie do siebie tego co pisza w gazetach np?nie boicie sie wypadkow samochodowych itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm..w świecie paniki? niestety śmierc jest nieodłącznym elementem życia... każdy gdzies tam w podświadomości boi się, że utraci kochane osoby, ale bez przesady, pozwolić aby taki lęk wyznaczał nam chwile? poza tym śiwadomośc broni nas i tak przed napływem zbednych informacji, oczywiście słyszymy je, ale nie dopuszczamy ich dalej inaczej każdego dnia byłabym sparalizowana dwa tygodnie temu straciłam brata ciotecznego:( w tragicznym wypadku:( był młodziutkim pełnym życia człowiekiem...to jeszcze bardziej uświadomiło mi, jak nalezy korzystać z życia i cieszyć sie, oddychac pełna piersią...nikt nie wie kiedy nadejdzie w Jego zyciu ten moment, dlatego trzeba żyć:] zyc ciąglę w lęku? to nie jest normalne, chyba, że źle cos odczytałam, ale jeśli takie myśłi pojawiają sie od czasu doc zasu to okey, ale jesli ciagle się o kogos boicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
A wierzycie ze co ma byc to bedzie? Bo w sumie pomyslalam teraz,ze to ze ja sie bede czyms martwic to i tak nic nie zmieni. A zamknac siebie i bliskich w 4 sicanach zeby przypadkiem cos im sie nie prtzydarzylo to tez apstrakacja. Wiec chyba rzeczywiscie trzeba zaczac zyc i nie myslec o najgorszym, tylko o tym,ze wszystko bedzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nototerazja
Ja też tak mam, i czasem coraz bardziej mnie to dołuje. Mam kochanych rodziców, nie chorują jakoś specjalnie na nic, ale nie sa już młodzi, mają po 61 i 65 lat. I coraz bardziej sie boję, że ich stracę. Czasem kłade się wieczorem do łóżka i jak sobie pomyślę, że coś by sie moglo któremuś stać to od razu łzy płyna do oczu. Wystarczy, że o tym pomyślę, a czasem myślę nawet i codziennie przez 3 dni i znów to mija na jakies trzy tygodnie. Mam wspaniałego męża i dzidziusia w brzuchu, a jakoś tak się martwię najbardziej o to, że rodzice umrą, bo nie są już młodzi.O męża się tak bardzo nie martwię, bo jest zdrowy i nie jeździ sam nigdzie daleko, więc jakoś o tym nie myślę. o dziecko w brzuchu też się martwię naturalnie - jak każda kochająca matka. Ale o rodziców się martwię niesamowicie bardzo! Boję się, że nie wytrzymam tego jak im się kiedys coś stanie. Nawet nie potrafię takiej myśli do siebie dopuścić bo od razu coś mi gardło ściska....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale przecież umra, ja nie twierdze, że jest mi to obojetne, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym ich stracić i nie chcę sie tego momentu doczekać:( to będzie na pewno straszne, więc po co mam teraz cały czas o tym myślec i się dołowac gdy jest okey? będziesz się dołować gdy umra, a gdy żyja robisz to samo? jaki to ma sens? zamiast cieszyć się tym co masz, a z tego co mówisz, masz bardzo dużo:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
Nototerazja- wydaje mi sie,ze wbrer temu,ze niektorzy pisza,ze to trzeba leczyc itp, to duzo osob tak mam. jak samemu wytlumaczyc sobie ze co ma byc to bedzie i zaczac cieszyc sie zyciem? moze ktos zna dobry poradnik?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
Noelia, masz racje- nie dajmy sie zwariowac Ja ogolnie mam szalony mózg:D i czasem mi podsuwa tak absurdalne obrazy w glowie,ze sama sie wtydze:D i nie chodzi mi w tej chwili o smierc, czy inne straszne rzeczy tylko ogolnie, np wisze jakis ludzi na ulicy jak ida i nagle widze w mojej glowie,ze jeden drugiemu np na glowe wskakuje, albo zaczyna tanczyc na srodku ulicy:) wiem,ze nie brzmi to za normalnie,ale potrafi np uprzyjemnic podróze pociagiem:) Macie tak czasem? moze ogole mam duza wyobraznie i stad te moje wyobrazenia,ze komus sie cos stanie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nototerazja
No właśnie ja na codzień cieszę się życiem i tym co mam. i myślę, że właśnie dlatego mam taki problem jaki mam. Myślicie, że to głupie? Już Wam tłumaczę, Chodzi mi o to, że mam cudownych rodziców. Naprawdę wspaniałych. Zawsze byli do mnie dobrzy i wyrozumiali i oczywiście chcieli jak najlepiej. Mam też wspaniałego męża i upragnione dziecko w brzuchu. Jestem ogólnie bardzo szczęśliwa. I myślę, że dlatego jestem taka szczęśliwa i że mam takich wspaniałych rodziców boję się, ze ich stracę i że wszystko się zmieni i będzie beznadziejnie. No bo jak ma być bez nich fajnie? Myślę, że jakbym nie byla szczęśliwa, ze jakbym miała złych rodzicow i byli by do mnie nie dobrzy to bym sie nie przejmowała tym, że ich stracę. A tak im bardziej pokazują jak mnie kochają i jak chcą dobrze dla mojego męża i dzidziusia tym bardziej ich kocham i nie wyobrażam sobie zycia bez nich i potem przychodzą takie myśli, że kiedyś ich stracę i nic już nie będzie takie same i że tego nie przeżyję :( No i tak zamiast być w pełni szczęśliwa to im szczęśliwsza tym bardziej się martwię... Ale namieszałam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że dużó osób tak ma nie znaczy, że nie trzeba tego leczyć, zwłaszcza jeśli dezorganizuje Ci cały dzień itp a co do wyobraxni, ta czasem potrafi płatać figle, ale przeciez jest tak potrzebna, więc wykorzystujmy ja właśnie w ten sposób:] - pozytywny!:] ja sama mam różne akcje i generalnie znajomi mówią, że albo widzę białe myszki, albo nie dotykam ziemii, to jest akurat cudowne, móc się oderwac od rzeczywistości - zupełnie... wyrazam tu swoja opinię, gdyz kiedyś walczyłamz czyms podobnym, miałam totalny lęk jesli chodzi o podróże, widziałam od razu wyapdek samochodowy, katastrofe pociagu albo lotniczą:O a po narkozie bałam się wychdozić z domu, ciagle wydawało mi się że ktos za mna idzie, i miałam małe obsesje na punkcie autobusów i przestałam nimi jeżdzic wtedy to naprawde utrudniało mi życie, nie wiem, ale myślę, że różne czynniki i chęc zmiany tego po wielu próbach zaprowadziły mnie tu gdzie teraz jestem nie chcę wierzyc, że nie mamy totalnie wpływu na swoje zycie:] przeciez je kształtujemy ,rozwijamy sie itd:] ale na smierć nie mamy juz wpływu, i nie wiemy kiedy po nas rpzyjdzie, dlatego dziewczyny naprawde właczcie pozytywne myślenie:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rewrfrw
Czy się nie boimy?? Czasy paniki?? Nie wkręcaj nam, autorko tematu, swoich lęków. One nie są normalne bo... u ciebie nie ma równowagi w przetwarzaniu złych informacji i dobrych (że jesteś silna, że co będzie to będzie a i tak poradzisz sobie najlepiej jak możesz...). Sądzę że to kwalifikuje się do leczenia. A ty na początek, jak chcesz poprawić swoje samopoczucie, to przestań szukać potwierdzeń dla swoich lęków i lansować tezę że masz rację. Potrzebujesz dużo pozytywnych przykładów, powtarzania sobie pozytywnych zdań, wielu zajęć, cieszenia się życiem... Są odpowiednie metody żeby ci pomóc, plus może farmakologia ale... musisz chcieć poradzić sobie z tymi lękami a nie powtarzać sobie coś o "czasach paniki". Wyjrzyj na dwór, nie w ekran telewizora. Usłyszysz śpiewające ptaki, zobaczysz biegające psy, bawiące się dzieci, ludzi dorosłych przy codziennych zajęciach. Gdyby było tak jak ci się wydaje, jak wzrokiem nie sięgnąć, ktoś łamałby sobie koszmarnie kończynę, inny był właśnie napadany i gwałcony, psy zagryzały dziecko, a samochody płonęły. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nototerazja ---> jak napisałam wyżej, ja róniez nie chcę i nie potrafie wyobrazić sobie życia bez moich rodziców, którzy sa bardzo dobrymi i ciepłymi osobami, z którymi przeciez znam się najdłuzej... ale wiem, że ten moment nadejdzie, nie uchronimy sie przed tym sugerujesz, ze gdybys miała złych rodziców to byś nie cierpiała? cierpiałabys wtedy całe życie! gdyby robili Ci krzywdę... teraz to namieszałas, ale chyba dlatego, że sama nie wiesz o co Ci chodzi wytłumaczenie, że byliby xli rozwiązałoby Twój problem?? wątpie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak...ala
rewrfrw - a wiesz,ze pomogles?:) faktycznie jakby bylo tak zle jak pisza gazety to na kazdym kroku widzielibysmy to, a faktycznie ja jeszcze nigdy sie z czyms takim osobiscie nie spotkalam:) dzieki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak ciagle
zwlaszcza jak mam stresujacy czas. kiedys mojemu mezowi rozladowala sie komorka a zawsze dzwoni jak dojedzie do pracy. i jak nie moglam sie dodzwonic do niego na komorke ani na biurko a bylo juz ze 20 min od godziny o ktorej zwykle dzwoni to sie po prostu poryczalam:( i wlasnie wedy zadzwonil ze mu sie tel rozladowal a ze autobus stal w korku to sie pare min spoznil i zaszedl do sklepu po cole. szok trudno z tym zyc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak ciagle
kiedys jak wychodzil z domu i mowilam "uwazaj na siebie" draznilo go to a teraz sie tylko usmiecha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×