Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MALGON

MOJA MATKA- I CO DALEJ

Polecane posty

Gość MALGON

PISZĘ ŻEBY WYRZUCIĆ TO Z SIEBIE- BO CZUJĘ ŻE ZWARIUJE JEŚLI TEGO NIE ZROBIĘ. JESTEM DOROSŁĄ, DOBRZE WYKSZTAŁCONĄ OSOBĄ, MAM WŁASNĄ RODZINĘ- KOCHAJĄCEGO MĘŻA, WSPANIAŁE DZIECI I....TOKSYCZNĄ MATKĘ OD KTÓREJ NIE MOGĘ SIĘ UWOLNIĆ. CAŁE MOJE ŻYCIE TO PASMO WYZWISK, OBELG, PONIŻANIE, BICIE. CIAGLE BYŁAM NIC NIE WARTA- MIMO ŻE W KLASIE BYŁAM NAJLEPSZĄ UCZENNICĄ, STUDIA UKONZYŁAM NA DRUGIEJ LOKACIE- ALE TO ZA MAŁO. TERAZ MYŚLĘ ŻE NIE ROBIŁAM TEGO DLA SIEBIE TYLKO DLA NIEJ- ŻEBY BYŁA W KOŃCU ZADOWOLONA, ŻEBY MNIE POCHWALIŁA.... MATKA OD ZAWSZE BYŁA OSOBĄ NERWOWĄ, Z OJCEM ROZESZŁA SIĘ KIEDY MIAŁAM 7 LAT, CAŁY SWÓJ ŻAL DO ŚWIATA KONCENTROWAŁA NA MNIE- NIE MAM RODZEŃSTWA. BIŁA MNIE TAK ŻE CZASAMI MAIŁAM OCHOTĘ SKONCZYĆ ZE SOBĄ- NIE ZROBIŁAM TEGO TLKO- PARADOKSALNIE- ZE STRACHU PRZED NIĄ- BO GDYBY SIĘ NIE UDAŁO TO WTEDY ONA ZAKATOWAŁABY MNIE NA ŚMIERĆ. CIĄGLE SIE JEJ BOJE. UPODLIŁA MOJEGO MĘŻA, TERAZ CHCE BY MÓWIŁ DO NIEJ MAMUSIU I BYŁ MIŁY- ZAWSZE CHCE BYĆ W CENTRUM ZAINTERESOWANIA. WCISKA MI PIENIĄDZE PO TO BY MI TO WYPOMNIE, BY MÓWIĆ ŻE JESTEM NIEWDZIĘCZNA ZA JEJ DOBRO,ŻE ODDAJE MI WSZYSTKO, SOBIE OD UST ODEJMUJE...STRASZY MNIE ŻE SKONCZY ZE SOBĄ, ZOSTAWI LIST JAKA BYŁAM NIEWDZIĘCZNA ŻEBY WSZYSCY WIEDZIELI ŻE TO PRZEZE MNIE. NIE WIEM PO CO WRACAM, DLACZEGO TO JA DZWONIĘ, ZNOSZĘ JEJ FURIE, PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO... CZEMU NA TO POZWALAM...CZEMU CZUJĘ SIĘ WINNA... NIE WIEM DLACZEGO ZGODZIŁAM SIĘ BY OPIEKOWAŁA SIĘ NASZĄ MAŁĄ CÓRECZKĄ, DLACZEGO NIE POTRAFIŁAM JEJ ODMÓWIĆ...CZEMU ZNÓW DAŁAM SIĘ ZASTRASZYĆ. MIESZKAŁA Z NAMI 1,5 MIESIĄCA, WTYM CZASIE ZACZĘŁA PRZENOSIĆ SWOJE METODY NA MOJEGO SYNKA...ON TEŻ NIE BYŁ DLA NIEJ DOBRY....TUMAN...OSIOŁ DARDANIELSKI...JESTEŚ JAK TWÓJ TAUŚ.... A JA NIC. ŻEBY JEJ NIE ROZWŚCIECZYĆ. NIE POTRAFIŁAM OBRONIĆ WŁASNEGO DZIECKA.... DLACZEGO??? OD NIEDZIELI WPADŁA W SZAŁ- BO NIKT JEJ NIE DOCENIA, NIE SPĘDZA Z NIĄ CZASU, BO ZABRONIŁA MI W NIEDZIELĘ ZABRAĆ MALUTKĄ DO SKLEPU A JA SIE POSTAWIŁAM, BO JEJ NIE SZANUJĘ, BO ONA NIE MA DLA KOGO ŻYĆ... I ZNÓW PŁAKAŁAM, PROSIŁAM BY ZOSTAŁA... ZOSTAŁA. W PONIEDZIAŁEK KOSZMAR, DEMONSTROWANIE URAŻONEJ DUMY, FUKANIE, PŁACZE, JEDYNE CO MÓWIŁA TO TO ŻE ZE SOBĄ SKONCZY. ZACIĘŁAM SIE, NIE PRZEPRASZAŁAM, NIE BŁAGAŁM.. WCZORAJ RANO KAZAŁA SOBIE ZAPŁACIĆ ZA PÓŁTORA MIESIĄCA OPIEKI NAD OLĄ I WYJECHAŁA. POWIEDZIAŁAM TYLKO- NIECH RAZ SIĘ TO SKONCZY I NIE PRÓBOWAŁAM JEJ ZATRZYMAĆ- BYŁA ZASKOCZONA, ZDZIWIONA TAKIM OBROTEM SPRAWY... POJECHAŁA... A JA CZUJĘ ŻE CHCIAŁABYM JA ZNIENAWIDZIĆ , NIGDY SIE DO NIEJ NIE ODEZWAĆ, NIE TYLKO ZA WCZORAJ- ZA WSZYSTKO. WIEM ŻE ZADZWONI- NIE PO TO BY ZAPYTAĆ CO U NAS, U DZIECI- ALE ŻEBY UPOMNIEĆ SIĘ O PIENIADZE KTÓRE MI DAŁA PRZEZ CAŁE MOJE ŻYCIE- TYLKO TO JEST DLA NIEJ WAŻNE. I BOJĘ SIĘ ŻE NIE BĘDĘ MIAŁA SIŁY BY Z NIĄ ZERWAĆ, ZAPOMNIEĆ ŻE ISTNIEJE... NIE ZNIKA MI SPRZED OCZU- KREW LEJĄCA SIĘ Z NOSA GDY UDEŻAŁA MOJĄ GŁOWĄ O ŚCIANĘ, KOPNIAKI, SZNUR OD PRODŻIŻA- BO BARDZIEJ BOLAŁO, WSTYD ROZEBRAĆ SIĘ NA LEKCJACH WFU, ANOREKSJA, I MOJA BABCIA KTÓRA BYŁA DLA MNIE WSZYSTKIM, KTÓRA ZE MNĄ PŁAKAŁA, PRZYJMOWAŁA ZA MNIE RAZY....BOŻE DAJ MI SIŁĘ I SPRAW BYM NIGDY NIE STAŁA SIĘ TAKA JAK ONA I BYM MOGŁA SIĘ OD NIEJ UWOLNIĆ. RAZ NA ZAWSZE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdgfdgfdg
twoj stary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie....
ale to koniecznie idź na terapię, nie poradzisz sobie z tym sama. To straszne co napisałaś i tak naprawdę matka zniszczyła ci w jakimś stopniu życie. Myślę, że tylko terapia w chodzi w grę, ciężko jest powstać po takich toksycznych związkach. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje :( Wiem co ja bym zrobiła. Zerwałabym z Nią kontakt. Przestała odbierać telefony. Poza tym jeśli straszy, że się zabije to niech to zrobi! Idź może do jakiegoś psychiatry i porozmawiaj na ten temat. Jeśli matka faktycznie popełni samobójstwo i w liście napisze, ze to Twoja wina będziesz miała podkładkę, że to nie przez Ciebie tylko przez to, że przez całe życie Cię poniżała. Możesz Ją znienawidzić, wolałabym wcale nie mieć matki niż mieć taką :( Moja tez mnie czasem denerwuje ale więcej jest takich chwil gdy Ją kocham :) Albo powiedz Jej jak się z tym czujesz i chciałabyś to zmienić i zaproponuj jakąś wspólną terapię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka baranka 2 kije
kobieto uciekaj! dla wlasnego dobra ale przede wszystkim dla dobra twoich dzieci i meza! I NAJLEPIEJ IDZ DO JAKIEGOS PSYCHOLOGA NIECH CI POMOZE..odetnij sie od tej kobiety,, wyustarczajaco udowodnilas ze ja kochasz. teraz daj sobie szanse na szczescie! zycze ci sily, wytrwalosci i wairy w siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej naprawde masz bardzo ciezką sytuacje, ale nie ma co sie tu oglądac na matke ona widać ma najsilniejsza psychike z was wszystkich a jak tak dalej pojdzie to was wszystkich powykańcza i może sie skonczyc nawet tym ze rozpadnie sie twoja rodzina :( dlatego uciekaj od niej, najwyzszy czas bys ty przejęła pałeczkę, to jest twoje życie, mamusia nie bedzie przy tobie całe życie!!! Masz meza i dziecko dla nich zostaw resztki swojej cierpliwości... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem cie
miałam podobnie.....nigdy nie chwalona zawsze najgorsza tyle ze ja mialam starsze rodzeństwo,zawsze najgłupsza......niedobra....po mimo ,że to ze mną nie było kłopotów to ja zajmowałam się domem,to ja sprzątałam,to ja gotowałam.......ale zawsze ta Gorsza............. Kochaniutka wiem jak cie to boli w końcu to matka...ja przekonałam sie dopiero jakich mam rodziców po moim ślubie.......... własnie mija 2 lata jak ich nie widziałam po mimo ,że mieszkają 40 km ode mnie ;O ale cóż życie..... nigdy nie usłyszałam słowa kocham cie..... nie pozwól aby historia sie powtórzyła......aby twoja rodzina przeżywała to co TY kiedyś............. mówiłaś o tym mężowi????....porozmawiaj z nim o ty naprwno Ci pomoże .........mój właśnie tak zrobił i jestem mu za to dozgonnie wdzięczna ... ..zawsze będzie ten temat do ciebie wracał...to nigdy nie minie.... porozmawiaj o ty z twoją matką...powiedz jej ,że nie życzysz sobie takiego zachowania,że szantażem nic nie zdziała...uzbrój się w cierpliwość......WALCZ!!!!! Pozdrawiam i trzymam kciuki :) I pamietaj ,że nie jesteś sama!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a możę....
nie jestem geniuszem ale taki mi się wydaje , że twoja mama nie potrafi wyrażać uczuć,może sama nie była kochana i nie umie wyrażać słowami i czynami miłości..............i może mieć problemy z psychiką.... proponuję wybrać się do psychiatry i porozmawiać z nim o niej... bo to ona ma problem ...nie ty...TY musisz popracować nad sobą.... abyś umiała się jej przeciwstawić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgon
dziękuję wszystkim za rady i dobre słowa.mój mąż wie o tym jak było, widzi jak jest, słucha, radzi , broni mnie przed nią- jast dla mnie dużym wsparciem. problem tkwi we mnie, to ja nie potrafię postawić na swoim... nie jestem twarda... a moze jestem- bo czasami myślę że jeśli po tym wszystkim wyszłam za mąż z miłości a nie by uciec z domu, że jesteśmy razem i mimo prób mamy która wprost mówiła że powinnam go zostawić bo przeciez nie jest wystarczająco dobry, mądry, za mało zarabia- jesteśmy szczęśliwi. w ciągu ostatnich tygodni wmawiała mi że nie jestem dobrą matką, że się nie nadaję, że ona zabierze Olę i ją wychowa.....zamiera mi serce jak o tym myślę, kiedy pomyślę że mogłoby to spotkać moją mała Olę... nie wiem czy nie zaznała miłości, babcia mi oddała swoje serce, potrafiła sie cieszyć chwilą, dla niej byłam wystarczająco dobra...kobieta ciepła , dobra- taka zawsze będzie w moim sercu- moja kochana babcia z terapi juz korzystałam ale przerwałam ją gdy na prośbę psycholog zaprosiłam matke na rozmowę- oczywiście nie przyszła- ona nigdy nie czuje się winna. lrzej na sercu kiedy mozna to wszystko powiedzieć innym...chociaż tak wirtualnie.. wstydzę się tego, ukrywam.. wczoraj w pracy prosząc przełożoną o dzień wolny na dziecko pękłam i zaczęłam płakać, powiedziałam co się stało ... jest dobrą osobą, pocieszała, radziała zająć się sobą i swoją rodzina- jestem jej wdzięczna ale jednocześbie wstydzę się.... ale czy to mi powinno być wstyd?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na mój gust
ktoś powinien tej "mamusi" porządny wpierdol dać. Koniecznie broń własne dziecko przed tą jędzą, nie dawaj jej go pod opiekę. Każ się jej trzymać z daleka, o ile posłucha:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez bym jej nie dawala dziecka pod opieke, moze tez by je bila:( powinnas sie od niej uwolnic, nie odbieraj jej telefonow zobaczysz ze sama zmieknie jesli ja zignorujesz bo wtedy zobaczy ze nie jest ci potrzebna, a jesli nie zmieknie to krzyz jej na droge:O trzymaj sie cieplutko i nie daj sie zniszczyc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×