Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agar316

Moja mama umiera na raka...

Polecane posty

Gość fajna ja
niefajny ten dzien dzis... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
ale jak masz z tym problem to sie nie dolanczaj i nie krytykuj!! akutar najmniej nam potrzeba takich glupich wypowiedzi jak Twoja:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
nie rozumiem po co zagladaja tu osoby ktore krytykuja,przeciez nikt was nie zmusza do zwierzen,a to co robia inni to nie Twoja sprawa..jesli nie masz takiego problemu to sie ciesz i zagosc na innych ,weselszych topikach! najgorsze jest ze najwiecej maja do powiedzenia(a raczej skrytykowania) osoby ktore najmniej o tym wiedza :/ zal....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
uzalanie sie?hm...nie widze zeby ktos sie tu uzalal.. tym bardziej jestem zdziwiona taka wypowiedzia,jesli Ciebe tez to dotyczylo...no ale nie wnikam...dyskusja nie ma sensu najmniejszego..ktos kto zalozyl ten topik zalozyl go w jakims celu,a napewno nie w takim zeby ktos tu kogos krytykowal itd.wiec daj spokoj i po prostu opusc nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
tak sie sklada ze niestety wiem jak to jest i jakos nie krytykuje nikogo.ale gratuluje Ci twardosci...brawo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
szkoda ze Twoja twardosc polega na krytyce...finish

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna nostalgia...
Moja Mama autorko topiku zmarlam na to samo już jej nie ma rok i 3 mce:-( byłam do końca z nią..jednak z Twoją Mamą może nie będzie tak zle...czego Ci życzę z całego serca ..trzymaj sie ,wiele wytrwałości Ci teraz potrzeba....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat na który rozmawiacie jest mi bardzo bliski. Najpierw na raka żołądka zmarł mój wujek - brat mojego taty- potem babcia i.. mój tatuś. Choroba mojego taty zaczęła się od małego pieprzyka. Okazało się że to czerniak. Został wycięty, było tak dobrze że tata nie miał nawet chemii. Po osmiu latach zaczął czuć się źle - okazało się że czerniak przerzucił się na wątrobę - nie było co operować. Od wykrycia przerzutu do śmierci mojego tatusia minęły 2,5 miesiąca... tak szybko.... teraz tuż przed świętami Bożego Narodzenia miną dwa lata gdy nie ma go z nami. Jest mi ciężko. Wciąż przed oczami mam jego ostatnie chwile, stają mi przed oczami migawki z choroby... I wiecie. tak bardzo boję sie że ja też zachoruję...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie komentarze i historie pełne bólu...Bo to nie ważne czy to mama czy tata umiera, liczy się to, że odchodzi ktoś ważny, ktoś bardzo potrzebny, ktoś o kim zawsze myśleliśmy, że będzie, a tu raptem pewnego dnia pojawia się myśl-niedługo może zabraknąć mamy, taty, ukochanej cioci lub wspaniałego przyjaciela...Najgorsza jest bezsilność, patrzenie jak choroba postępuje- zresztą ten kto miał z tą chorobą do czynienia wie o co mi chodzi. Są różne typy nowotworów, to jest jak loteria, jedna osoba przeżyje pół roku inna 10 lat. Słyszałam opinie \"rak to nie wyrok\", ale jak wytłumaczyć to co się słyszy i często widzi??? Moja mama leżąc na onkologii poznała pewną młodą kobietę- nazwijmy ją Ania. Otóż Ania miała 29 lat, cudownego męża, kochających rodziców, urodziła syna, młoda piękna kobieta, która zaraz po porodzie trafiła na onkologie, lekarz podczas ciąży przeoczył \"raka\", po miesiącu umarła...Lekarze z oddziału chcieli ja ratować, na prawdę się starali ale umarła...Nie wychowała synka, nie mogła żyć tak jak my, nie było jej dane cieszyć się wspólnymi wakacjami i codziennymi problemami...Znam wiele takich historii, ten topik powstał, aby ludzie, którzy to przeżyli, ludzie którzy przez to przechodzą mogli sobie pomagać...Przeczytałam dziś komentarz, że jestem egoistką. Fakt może za bardzo myślę o sobie czasem i przeraża mnie życie bez mamy, po prostu tylko ona mi została, fakt nie potrafiłam jej odwiedzać w szpitalu jak miała chemie, ale ja po prostu jak widziałam już ten szpital to ryczałam, byłam i jestem zbyt słaba, aby tam wejść, dla mojej kochanej mamy jestem w stanie oddać życie, nigdy nie pozwalam jej nic robić ciężkiego, staram się, aby dbała o siebie, regularnie jeździ na badania i zawsze jak wyjeżdzam na studia to przytulam ja mocno i mówię jak bardzo ją kocham, co mogę więcej dla niej zrobić??? Dla tych wszystkich co tracą czasem nadzieję tak jak ja, chciałabym powiedzieć, aby się trzymali, jeśli ktoś chciałby mogę polecić świetną Pani doktor, której udało się przedłużyć życie już nie jednej osobie bez szans, oczywiście każdy przypadek tej choroby należy rozpatrywać indywidualnie, ja nie chce dawać nadziei na cud, ale wiem, że w tej chorobie szuka się pomocy wszędzie, czasem mam wrażenie, że to wiara czyni większe cuda niż lekarze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dla wszystkich wspaniałomyślnych którzy uznali ten topik za żenujący, chciałabym powiedzieć, że w życiu niektórych ludzi są czasami większe i ciekawsze problemy niż to, że laska spała z 5 jednej nocy i czuje się jak dziwka, wiem umieranie i choroba nie jest zbyt ciekawym tematem, ale są ludzie, np tacy jak ja którzy szukają tutaj kogoś kto napisze bedzie ok nawet jak jest hujowo, kogoś kto zrozumie, bo sam to przeżył. Nie stać mnie na psychologa, moi przyjaciele chociaż wspaniali nie potrafią zrozumieć, bo nie mają podobnego problemu, mamie przecież nie powiem jak bardzo się boję-muszę być silna, muszę jej pokazać, że "przecież jest ok" i raczej żartować, że jakiś tam dziad Cię nie zje, siostrze też nie chcę zawracać głowy. zresztą wszyscy, którzy to przeżyli wiedzą, że o tej chorobie się w domu raczej nie mówi, w końcu życie musi toczyć się dalej, a ja komuś muszę powiedzieć, że się boję, że nie chcę, że życie jest niesprawiedliwe, chociażby po to, aby było mi lżej i, aby osoby, której mają podobny problem wiedziały, że nie są same. Czasem ciężko być twardym kiedy jesteśmy bezradni. Chciałabym, aby ktoś odkrył lekarstwo na tą chorobę, aby przechodziła ona jak przeziębienie lub po 2 tyg jak grypa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwatorka 33
movering powinni cie stad wyjebac ty kutasie złamany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
czasem zastanawiam sie czy za malo,za slabo wierzylam ze nie udalo sie jej z tego wyjsc...;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osoba o podobym doswiadczeniu
Witajcie Przeczytałam Wasy historie. Moja Najukochansza Mama odeszla jakis czas temu. Chorowala na raka trzustki. Powiem tyle, ze trzeba byc w tym dzielnym, nie poddawac sie. Ja najpierw bylam zalamana, myslalam egoistycznie o sobie, co ze mna bedzie jak Ona odejdzie, w ogole bylam zalamana, tkwilam w rozpaczy przed kompem, nie chcialam myslec o tym co bedzie, wstyd sie przyznac.. Ale na szczescie wzielam sie w garsc, uwierzylam, ze jestem Jej potrzebna, zaczelam sie bardzo angazowac, chcialam wierzyc i wierzylam, ze kazda minuta ma sens, ze Jej pomaga moje zaangazowanie, moja odwaga i wiara. Walczylam z kazda odlezyna, oddalam sie tej sprawie, i choc odeszla, to do dzis mysle, ze ta walka miala sens, ze Ona to czula i bylo Jej lepiej od tego. Jeszcze chcialam Wam napisac, ze w czasie chorobz Mamy korzystalysmy z pomocy hospicjum dzialajacego przy kosciele, korzystalysmy y pomocy wolontariuszy i oni tez byli cudowni. Pisze to wszystko z nadzieja ze dodam Wam sil abyscie sie zaangazowali. Abyscie przestali w takiej chwili myslec o sobie, przestali sie bac, czy zalamywac. Chory potrzebuje ciepla, zaangazowania i milosci swoich bliskich na rowni z pomoca lekarska, a w przypadku raka nawet bardziej. Trzymam za Was kciuki! Angazujcie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna ja
witam..jak samopoczucie? mam nadzieje ze choc troche lepiej,jesli wogole moze tak byc ... buziaki i usciski dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśkaaaaaaaaaaaaaa
U mojej mamy wykryto guzy w głowie, miała ich kilka, do konca nie dowiedzielismy sie skąd przerzuty, zresztą ponoć to i tak nic by nie zmieniło w jej przypadku. To był wyrok, każdy zdawał sobie z tego sprawę, że jest to czekanie już tylko na jedno. Mojej mamie nikt nigdy do końca i wprost nie powiedział, że umrze. Ona żyła nadzieją, my mimo wszystkiego, mimo diagnozy lekarzy też..liczyliśmy na cud. Cudu nie było. Zmarla po czterech miesiącach, czterech miesiącach męczarni. Straszne było myślenie o tym, kiedy to się skończy, nie jest niczym dobrym czekanie i patrzenie jak najbliższa nam osoba nie jest w stanie zrobić podstawowych czynnosci, jest skazana na łóżko i karmienie przez obcych ludzi..dodam ze pod koniec byla w hospicjum, nie bylo nas stac na opiekę. Robiliśmy wszystko, żeby być z nią, ale do tej pory cały czas pozostało myślenie czy aby napewno zrobiło się wszystko aby pomóc, czy wszystkie możliwe opcje zostały wykorzystane? W czasie jej choroby znalazłam w sobie siły których wczesniej nie miałam w sobie, zajmowałam się sprawami, które wczesniej były dla mnie abstrakcja, rachunki, zajmowanie się domem, sprzatanie, załatwianie spraw w mieście. Cieszyłam się z jednej strony, że mam tyle obowiązków, bo nie miałam czasu myśleć o tym wszystkim co się dzieje, ale z czasem zaczełam się bać, że stałam się zimną i obojętną osobą, bo nie dopuszczałam do siebie tego co się dzieje, nie płakałam, nie potrafiłam anwet zmusić siebie do płaczu. Później od kogoś usłyszałam, że za łatwo to wszystko przeszlam, ze byłam za twarda, ze to nie jest normalne.. Tak zostało do dzisiaj, o tym co się stało myślę rzadko, w takich momentach jak ten, przy rocznicach jej urodzin, imienin, świetach, lub wtedy kiedy patrze jak mój tata płacze lub zaczyna pić. Teraz mam 20 lat, jak to wszystko się stało niepełne 19. Co mogłabym powiedziec ludziom którzy przez to przechodzą.. Nie można pozwolić aby osoba cierpiąca widząc was w rozpaczy czuła sie przez to jeszcze gorzej, bo jest jej w tym momencie potrzebne wsparcie jak nigdy wczesniej do tej pory, nie mozna uzalac sie nad sobą i nad tym ze wlasnie traci sie kogos bliskiego, bo według mnie to jest własnie egoizm. A na koniec, czasmai po prostu trzeba pogodzic sie ze stanem rzeczy, nikt z nas nie jest Bogiem, nie ma wpływu na to co sie dzieje i na to jak skonczymy życie na tym świecie, niektore rzeczy nalezy przyjmowac z pokorą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *********Monia***************
Współczuję Wam wszytskim. U mojego taty wykryto raka 3 lata temu, rajka odbytu, był to dla mnie niewyobrazalny cios, byłam akurat w ciąży, błagałam Boga aby zabrał moje dziecko a zostawił mi tatę :( Bóg był tak łaskawy że zostawił mi ich oboje. Dziś mam 2 letnia córeczkę i zdrowego tatę. Półtora roku temu na raka zołądka zmarł mój kolega, miał tylko 31 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem boję się, że to wszystko zacznie mnie przerastać, nie chcę patrzeć jak ona umiera...Czuję się z tym wszystkim samotna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama w sierpniu zrobila profilaktyczną mammografię.I szok...guz z podejrzeniem zlośliwego.Nawet nie potrafię opisać tego co czulam.Pierwsze dni to byl koszmar.Później zaczęly się wizyty u lekarzy i badania, na które niestety trzeba bylo czekać.Wynik biopsji w poniedzialek.Nie dopuszczam do siebie zlych myśli.Tylko czasami zastanawiam się co będę czula w poniedzialek o tej porze.Mam nadzieję że ulgę i skończy się tylko na strachu.Onkolog i radiolog po obejrzeniu zdjęcia stwierdzili,że to nie powinno być nic zlego.I ja bardzo w to wierzę.Ale jednak gdzieś tam tkwi ten paniczny strach, że może się okazać,że to rak.Ale mam nadzieję,że będzie dobrze.Musi być dobrze.I Ty też musisz w to wierzyć.Dla siebie i dla Twojej Mamy.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jot
Ja mam 14 lat i moja mama ma przeżuty na mózg, jej choroba sie ciągnie już 4 lata. Raz bylo gorzej a raz lepiej, ale teraz już 3 miesiąc leży w łóżku, ja czuje ze to już koniec. Nie umiem jej pomóc, jeszcze nigdy nie byłam tak bezsilna, zawsze uważałam że to ona do 18 powinna sie mną opiekować, tymczasem jest na odwrót. Najbardziej boje sie tego jak to będzie? jak ona umrze? ze co, nagle obudze sie wejde do jej pokoju a ona nie będzie już żyła? Niewyobrazam sobie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lorennetia
Jot Podziwiam Cię za to jaka jesteś dojrzała i jak potrafisz sobie radzic z sytuacją. Trzymam za Was kciuki.Nie poddawaj się, kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymajcie się wszyscy........
którzy macie do czynienia z tą okrutną choroba. Mój najukochańszy tesć odszedł od nas z powodu raka płuc 4,5 miesiąca temu.............. Też jest nam bardzo trudno...tym bardziej,że mielismy tylko jego.... Był najwspanialszym,najcudowniejszym człowiekiem jakiego znałam.. Choroba zabrała go w niecałe pół roku....to było straszne co z nim zrobiła....nie zrozumie tego nikt....kto nie miał do czynienia z chorym na raka... Dlatego radzę Wam....tym,którzy mają w swoim domu osobe chorą na raka:poswięcajcie im KAŻDĄ chwilę,oddawajcie im swe serce,mówcie o uczuciu,ze ich kochacie i są dla Was najwazniejsi,tulcie się do nich......po prostu róbcie wszystko co w Waszej mocy...aby póżniej nie musieliście sobie niczego zarzucać,że mogliście lepiej,więcej. Ja mam dzisiaj takie poczucie,że nie dałam z siebie wszystkiego,że poddałam się zmęczeniu i byłam czasami zła na los...dlaczego nas tak doswiadcza.Nawet nie wierzyłam,ze tak szybko przyjdzie koniec...............niestety przyszedł........................................ Przytulam Was bardzo mocno...............trzymcie sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie a nawet wiecej
jej...az sie poplakalam czytajac ten watek.... tak mi przykro... trzymajsie sie... duzo sil...mimo wszystko.... wspolczuje.....nie wyobrazam sobie takiej sytuacji w mojej rodzinie...jej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja już sobie poszła
moja już umarla, 3 miesiące temu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kołalicja
moja babcia umarła :-( tak strasznie się męczyła, rak ukł poakrmowego.Wybłagałam operację i dałam lekarzowi w łapę, po czym mi powiedział - proszę pani -babcię otworzyliśmy ale w środku wszystko przerzuty nie było co ruszać, spowrotem zaszyłem - i oddał mi pieniądze zostawiłam mu 300 zł żeby karetka ją przywiozła do domu. Leżała z morfiną i wymiotowała błotnistą krwią do wiadra 😭 moja babcia - kiedyś elegancka piękna wykształcona kobieta, wzór dla całej rodziny, mentor - :-( konała w męczarniach rodzina się z nią pożegnała, wszyscy rozpaczali :-( Widziałam ostatnie tchnienie, miała gromnicę w dłoniach :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłosz16
Witam. Moja mama walczy już ok 2l ata z nowotworem jelita cienkiego(bardzo żadko spotykany nowotwór). Jest nam bardzo ciężko. Jest to złośliwy nowotwór. Mama miała już 2 operacje. Jest po chemii i teraz jest w domu. Na początku nie było aż tak źle, niezdawałem sobie aż tak sprawy. Dopóki tata mnie nie uświadomił że mama umrze... Mojemu tacie umarł juz tata na raka a teraz jego żona, jest załamany. Zaczyna pić, ja z siostrą stawiamy czoło tej chorobie. Jestem jeszcze bardzo młody i niewyobrażam sobie życia bez mamy:( Czasami nachadzą mnie straszne myśli. Moja mama jest teraz na lekach przeciwbólowych, innych, dobrze nie wiem gdyż tata pewnie wszystkiego nam nie mówi. Przez te leki jest całkiem inna. Przeraża mnie to; cały czas mówi przez sen rózne rzeczy; jak wstanie też jest całkiem inna i czesto zła, staram sie jak najbardzij pomagać jej. Dużo mi pomogło przeczytanie wszystkich historii. Też chciałbym z kimś o tym pogadać, ale rodzinie nie chce okazywać tego.. kolegom też nie, żeby zaraz wszystkim nie rozpowiedzieli ze moja mama jest chora. To wszystko jest straszne. Pozdrawiam wszystkich ciepło i jestem dobrej myśli że wszystko bedzie OK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×