Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alabaster76

czy sa tutaj jakies kobiety po 30, ktore nie czuja instynktu

Polecane posty

Gość alabaster76

macierzynskiego??? mam 32 lata i wrecz czuje obrzydzenie do stanu ciazy, do karmienia piersia, do kaszek, kupek..itd..a z drugiej strony boje sie,ze jak mi sie odmieni to bedzie za pozno. przez dlugi czas bardzo chcialam miec dziecko, ale nie mialam odpowiedniego partnera, potem go znalazlam, ulozylismy sobie zycie..ale teraz z kolei mam wstret do dzieci Czy ktos ma tak samo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
No ja mam bardzo podobnie, z tą różnicą że nigdy nie chciałam mieć dziecka i na razie nie obserwuję zmian. Ba, im bliżej czasu gdy naprawdę powinnam zacząć poważnie myśleć o macierzyństwie, tym większą niechęć czuję. No i widzę że jesteśmy z tego samego rocznika, sądząc po liczbie w twoim pseudonimie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
A tymczasem... jestem sobie wczoraj na jakichś tam popołudniowych zajęciach a laska w naszym wieku, 32 lata, głośno zastanawia się czy zajść w trzecią ciążę czy nie, bo ona by chciała ale lekarz (?!) jej powiedział że to... późno. No ludzie to mają przekonania dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Alabaster76, i co ty zamierzasz z tą sprawą zrobić? Bo ja się w końcu zmuszę i pomęczę.... czyli zajdę i urodzę. Najgorsze jest to że tym samym zwiążę swoje życie z czyimś nieodwracalnie i to z kimś za kogo będę odpowiedzialna. Czy za 3, czy za 30 lat, będzie wciąż ktoś czegoś ode mnie chciał i obarczał mnie odpowiedzialnością. Rzygam na samą myśl. Przy tym wszystkim sama ciąża, poród a nawet odchowanie niemowlęcia wydają mi się pestką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Ech... przyznam szczerze że to jest dla mnie problem i dlatego bardzo się cieszę że założyłaś ten temat. Będę zaglądać, mam nadzieję że się odezwiesz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
hej mabs:)) a wiec nie jestem sama:) i to ten sam rocznik:))) co do tego lekarza mowiacego,ze 32 lata to za pozno na dziecko i to jeszcze nie pierwsze, to bedac na miejscu tej dziewczyny zmienilabym lekarza...chore.. Mieszkam za granica i tutaj kobiety po trzydziestce dopiero wychodza za maz i rodza dzieci i nikt ich nie nazywa "starymi mamami" jak to u nas w zasciankowej Polsce.. Ja to mysle,ze do 35 to spokojnie mozna myslec o pierwszym dziecku..wiadomo,ze ciezko jest zaplanowac ( w kazdym wieku jest teraz ciezko", ale MOZNA.. Mabs...ja nie wiem co mam z tymz robic..wiesz...ja mysle,ze jak wpadniemy z mezem to po sprawa bedzie rozwiazana i moze wtedy jak juz bede w ciazy to instynkt sam sie ujawni ( albo odwrotnie:((), ale jakos na razie nie moge sie zdecydowac na swiadome zajscie w ciaze a nie mowiac juz o wyliczaniu dni plodnych i staraniu sie o malucha, dopuszczam tez sytuacje,ze moge nie miec dzieci, choc nie wiem, czy kiedys nie bede tego zalowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
apropos odpowiedzialnosci..tez sie tego boje... boje sie,ze nie bede miala czasu dla siebie i meza, ze nie bedziemy mogli wysc wieczorem razem, spotkac sie z przyjaciolmi bo dziecko.. boje sie tych nieprzespanych nocy, placz dziecka mnie denerwuje, boje sie,ze kiedys smoje dziecko pojdzie zla droga,ze bede miala wieczny problem na glowie ( a widzac co sie dzieje w dziesiejszych czasach, to wszystko jest mozliwe), boje sie, ze nie bede mogla dziecku poswiecic wystarczajaco duzo czasu w dzisiejszej pogodni dnia codziennego... itd itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
wiesz..chcialabym miec dopiero 25 lat i wiecej czasu na decyzje:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
No ja też nie uważam żeby to było późno. I też jednocześnie czuję że... problem rozwiązałaby wpadka. :D Zajrzałam tu na moment. Muszę niestety już iść... Ech, niby dziecka jeszcze nie ma a już całe dni mam zajęte. Jak to więc będzie, gdy ono się pojawi, nie wiem. Boję się że będę wykończona a dziecko zaniedbane. No ale jakoś to będzie, z instynktem też. Zaczęłaś wątki do których chciałabym się odnieść więc mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy. Będę pewnie jutro, znów pisząc z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
ja tez zmykam mabs:) tez mam jeszcze troche do zrobienia i odliczam dni do weekendu i do leniuchowania:)) Trzymaj sie cieplutko i do zobaczenia online:)papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
haha, ja tez pisze z pracy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arnika 76
witam, jestem też z waszego rocznika i nigdy nie chciałam mieć dziecka i nie mam nawet zamiaru aby sie o niego starać. Nigdy nie lubiłam dzieci, nie jestem opiekuńcza i "domowa". Nie mam żadnych wątpliwości i nie martwię sie tykającym zegarem :) Może nasz rocznik jest taki specyficzny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Fajnie że nas więcej. :) Ogólnie nie czuję presji np ze strony rodziny czy koleżanek ale jednak im więcej dziewczyn z podobnymi odczuciami, tym raźniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
hej dziewczyny:)) ja tez sie ciesze,ze nie jestem sama:) bo juz myslalam,ze cos ze mna nie tak:) Ja 8 lat temu bylam nawet au pair 3 dzieciakow, bylo super i naprawde je uwielbialam...a teraz nie wiem, co sie ze mna stalo. wiecie co..ja mam wrazenie,ze to czesciowo tez przez czasy, w ktorych zylysmy i zyjemy.Nasze pokolenie bylo pokoleniem "krolikow doswiadczalnych", ktore wyrosly w komunizmie, przeszly przez okres przejsciowy,az do terazniejszego "dobrobytu"..moze to tez nas zrazilo do wychowania potomka w dzisiejszym wiecznie zabieganym swiecie, wieczna niepewnosc co bedzie jutro... Ja nie narzekam na biede, ale tez wiem, ze dziecko kosztuje i duzo czasu i duzo pieniedzy...moze tez jestem juz wygodna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Hej! Zaraz wklepię jakieś swoje uwagi, o ile praca mnie nie oderwie od tego tematu. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
No ja obcych dzieci nie lubię. Po prostu nie lubię i już. Ale gdy przychodzi co do czego i chwilowo trzeba się zająć jakimś dzieckiem, to okazuje się że mi pilnowanie malucha, chodzenie za nim i uważanie co robi, zabawa i porozumienie wychodzą najbardziej naturalnie. Mam wręcz takie nawyki żeby dziecka z oka nie spuścić. Tak sobie przypominam... wychowałam się jako jedyne dziecko w rodzinie... nadopiekuńczej. Potem pojawiły się maluchy i właściwie niańczyłam je. Teraz gdybym miała zająć się jakimkolwiek dzieckiem, wiedziałabym jak je przewinąć, jak je trzymać, karmić itd. Nie są to czynności dla mnie obce czy budzące jakąś odrazę. Jednak czuję że czym innym jest okazjonalnie pomóc przy dziecku a czym innym być cały czas odpowiedzialną. Na dodatek to taka odpowiedzialność z której już nigdy nie będę zwolniona. A ja jakoś tak nie lubię takich trwałych związków z drugim człowiekiem a te z dzieckiem byłyby najsilniejsze i najtrwalsze... Oczywiście, miłość wszystko zmieni. A wiem że się pojawi bo w miarę normalna jestem. Instynkt też się znajdzie. Tak samo u każdej z nas, jestem pewna. Tylko ja bym chciała teraz, przed ciążą czuć na myśl o niej chociaż trochę radości, niecierpliwości a ja czuję niechęć i przekonanie że wiem jak będzie. Wiem że zanudziłam ale nie mam czasu zastanawiać się co piszę bo ja tak między jednym zajęciem a drugim... ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 13latka mama
ja tam miałam instynkt jak miałam 20 pare lat .Teraz małolat doprowadza mnie do szału .Wiezcnie muchy w nosie ma .Człowiek z nim jak z jajkiem a to wiecznie niezadowolone. Moj partner namawia mnie na dziecko NIGDY WIECEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mam zadnego instynktu juz !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
W każdym razie ta niechęć na pewno wynika w moim przypadku z wielu czynników, bardzo wielu. No niewykluczone że specyfika naszych czasów też ma tu i tam znaczenie. Mi na przykład macierzyństwo silnie kojarzy się z walką o byt, z kolejkami w nocy po soczki, a teraz z horrendalnymi cenami (ostatnio pochodziłam trochę po sklepach i popatrzyłam na ceny to się przeraziłam). No, ale z drugiej strony tak było zawsze a ludzie się jednak rozmnażali... Ale skoro mowa o walce o byt. Wprawdzie wiem że jakbym była sama, też poradziłabym sobie jakoś a jednak niepewna sytuacja mojego związku, też na pewno nie pomaga mi w wyzwoleniu entuzjazmu na myśl o dziecku. No, ale argumantów za i przeciw, i jakichś tam głębszych uzasadnień można sobie szukać... U mnie problem sprowadza się do tego że bardzo głęboko odczuwam że bycie matką do mnie nie pasuje. ;P Tylko właśnie skąd te odczucia, to nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Hmmm... ja to miałam taki sam stosunek do macierzyństwa gdy miałam 10 lat, wspomniane 20 czy 25, i teraz. :D No ale spodziewałam się kiedyś że to się zmieni, że ja się zmienię, że moje życie się zmieni... a tu ni hu hu, trzeba się samej starać, nic się samo nie dzieje a ty w środku wciąż taka sama. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Mamo 13-latka, ale ty już do przodku jesteś! W wyścigu o przekazanie genów wygrywasz. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agregatka78
Jestem z innego rocznika a też tak mam;);). I nie czuje się z tym źle. Tym bardziej, że mój partner też nie mysli o dziecku (o dziecku ze mną, bo ma 2 z pierwszego małżeństwa). Ale myślał wcześniej i chyba skutecznie mu to wyperswadowałam. W wieku 16 lat wiedzialam, że nigdy nie chce mieć dzieci i w wieku 30 lat nic sie nie zmieniło. Owszem miałam chwilę, gdy myślałam, że zegar tyka i już pora, ale to chyba bardziej nacisk otoczenia : "powinniście się pospieszyć, już nie jestes taka młoda" i takie tam. Nikt nie brał pod uwagę tego, że mogę nie chcieć prztyć 20 kilo, sikać co 5 minut, mieć worek zamiast brzucha po porodzie i pogryzione piersi sięgające pępka... Chcę mieć czas na kosmetyczkę i nie chce musieć kiedykolwiek wybierać : pampersy czy farba do włosów? Buty dla dziecka, czy dla siebie? Urlop na Majorce, czy dwa tygodnie w domu z małym dzieckiem? Chce sama decydowac o sobie i nie chcę obok siebie małego zjadacza czasu, który przez następne 30 lat nie da mi chcwili wytchnienia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
chyba nikt do konca nie moze byc pewny swojego zwiazku...jak czytam o wielkiej milosci i nagle jednemu z partnerow cos sie "przestawia" i odchodzi to juz w nic do konca nie wierze.Moj maz jest naprawde kochany ( i mam nadzieje,ze tak zostanie), ale on tez nie pali sie do zostania ojcem..moze gdyby mnie namawial lub przejawial jakiakolwiek chec do tego to ja tez moze bylabym inaczej nastawiona, a on widze,ze tez nie chce na razie zadnego "dodatku" do naszej dwojki. Jak sobie pomysle,ze teraz nie mamy dla siebie zbyt duzo czasu, bo wiecznie cos do zrobienia to co dopiero jakby przyszla opieka nad dzieckiem...nawet nie mogabym liczyc na pomoc naszych mam, bo za daleko. Kolejna sprawa...mam w rodzinie dziecko niepelnosprawne - moze to tez wplywa na moja niechec do dzieci...nie wiem..ale pewnie podswiadomie boje sie,ze nas to tez moze spotkac:(( i wtedy zycie zmienia sie diametralnie:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
No ja już mojemu nawet powiedziałam że chciałabym żeby jemu bardziej zależało bo w przeciwnym razie ja się nie zdecyduję. :D Oczywiście on jakoś to zbył, czy nic nie odpowiedział... W każdym razie oboje mamy nie za dobrą pracę bo mało pewną i bez wszystkich świadczeń, na co dzień mamy bardzo mało czasu, np tylko późne wieczory wolne i padamy wtedy z nóg... Ta codzienność jest szara i męcząca, ja nawet nie mam porównania Majorka albo co innego, kosmetyczka czy ciuszek dla dziecka, bo ja nawet teraz nie mam ani zwykłego wyjazdu na weekend za miasto, ani kasy na kosmetyczkę. No i w tą rzeczywistość musiałabym wcisnąć nowego człowieczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agregatka78
To ważne sprawy - te o których piszecie. Że strach przed urodzeniem niepełnosprawnego dziecka, że ciągła opieka, z którą niekoniecznie można sobie poradzić... Ja się obawiam jeszcze jednej rzeczy. Kogo mogłabym wychować? Nie jestem za katowaniem dzieci, ale nikt nie powinien mi zabronić karania dziecka klapsem, jeśli będzie zachowywał się jak bachor. Mierzi mnie jak widze bezstresowe wychowanie dzieci moich znajomych, albo kuzynów. To sa bachory, które wyrasną na kryminalistów. Nic tylko "daj i moje". Nie widze naszej przyszłości z tak wychowanym narodem.... I dlatego dzieci mieć nie będę, żeby nie musieli mnie zamykać za danie takiemu klapsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
Haha! No zobacz... to ja to samo zjawisko interpretuję zupełnie inaczej. Widzę dzieci o których już za ich dzieciństwa można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć że będą wyrzutkami. I znam rodziców, w tym mogę obserwować jak podstawowe błędy notorycznie popełniają. Stwierdzam więc że skoro tacy bezmózgowcy się rozmnażają i zapełniają świat potomstwem a ja jako rodzic sprawdzę się lepiej, to właśnie dlatego powinnam urodzić i wychować dziecko, bo dam mu lepszy start niż np rozhisteryzowana i znerwicowana matka chłopczyka ze zdiagnozowanym, ku jej satysfakcji, ADHD, tępo patrząca jak chłopczyk katuje swojego pieska, za to dumna jakie to żółte papiery mu wyrobiła i opowiadająca o tym... przypadkowym przechodniom. P.S. Mam wzorce wyłacznie takie gdzie dzieci są wychowywane tak że potrafią być samokrytyczne i obiektywne a wobec starszych wstydziłyby się robić z siebie durniów. Nie jest to oczywiście żadna gwarancja ale większe szanse na to że dziecko na degenerata nie wyrośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej kobitki
ja mam prawie 34 lata i nie czuje potrzeby posiadania potomstwa....nigdy nie czułam, mysle że jestem kobietą mimo tego że nie chcę mieć dzieci, czasem jak wy poddawałam się presjii społecznej...moje koleżanki w pracy..27 lat dwójka dzieci i mysla o 3...koledzy z 3, młode matki dla których ich wiek sic! 28 lat to ostatni dzwonek, rodzą po kolei...dziwnie się czuje w tym towarzystwie..ale sama nie mam ochoty na dziecko :-) tez z różnych przyczyn...po pierwsze nie jestem pewna mojego faceta, po drugie nie sądze żebym potrafiła wychowac kogos na fajnego zdrowego człowieka, nie chcę nikomu marnowac zycia..jak moja matka zmarnowała mnie.. wychować dziecko na fajnego czlowieka to wielka odpowiedzialnośc...i samo "ja chcę" to za mało...trzeba jeszcze umiec to zrobić nie chcę byc egoistka która się realizuje...bo zawsze będzie ktoś mnie kochał (róznie bywa-ja swojej matki nie kocham) bo zawsze będę miała oparcie---to prawda taki rodzić bardzo potrafi związać ze sobą.. wiele jest powodów może zestarzeję się sama, stara...wszystko wskazuje na to że sama zostanę...ale przynajmniej nikomu nie zmarnuję zycia..."bo ja chcę" kupiłam sobie psa i wiem że on mnie kocha :-) to mi wystarczy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mabs
:) No ja wszystkie uczucia opiekuńcze przelewam na psy. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arnika 76
:) ja też uwielbiam psy , koty.... Jakoś widok małego dzieciecia mnie nie roztkliwia, wywołuje obojetność to na widok pieska, kotka roztkliwiam sie jak mamusie nad wózeczkami. Jeżeli chodzi o presje środowiska, to ja mieszkam na wsi, w sasiedztwie same małe miasteczka, więc lekko mi nie jest. Presja sasiadów, ludzi z pracy, a zwłaszcza mojej mamy jest ogromna. Ostatnio mama powiedziała że wydziedziczy mnie jak nie dam JEJ wnuka :(. Czasami myślę czy nie wyemigrować do zachodnich krajów, tam nic nikogo nie dziwi, większość ludzi żyje w wolnych związkach, chodzą na dyskoteki po 30, sąsiedzi nie interesują się czyimś życiem. W moim otoczeniu znam jeszcze jedną rok starsza dziewczynę która ma takie poglady jak ja, reszta kobiet to kobiety "normalne" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alabaster76
Arnika76-przyjezdzaj do Londynu:) ja tutaj mieszkam na razie i tutaj jest zupelnie inne zycie..nikt nikogo nie zmusza do wychodzenia za maz czy rodzenia dzieci, a samotne 30stki w pubuch to normalne:)) Ja tez uwielbiam psy:))) tylko niestety nie mam domu z ogrodem i nie moge sobie pozwolic na psa przy moim trybie zycia:(((..a co dopiero na dziecko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×