Chciałbym umrzeć jak JamesDean 0 Napisano Październik 19, 2008 Wiem, że wcale nie jest nas tak mało, jak się wydaje. Przygladam się twarzom na dworcach i ulicach, parkach miejskich i bibliotekach, w przychodniach, szpitalach i szkołach. Jedni z nas mają rodziny, drugie połówki inni jeszcze są i będą singlami. Są tez wśród nas dzieci, takie jakimi sami byliśmy- z bezkresną przepaścią w głębi źrenic z poczuciem lekkiej odmienności. Potrafimy się jednak bawić, dzielić, szaleć i na chwilę zapominać o tym ,że jesteśmy nie dokońca rozumiani przez otoczenie. Z wiekiem przestajemy jednak tego oczekiwać, ale staramy się rozumieć innych, dlatego często zostajemy powiernikami innych, wiernymi sluchaczami. Ciągle badamy ten świat i szukamy w nim czegoś wiecej... Coraz częściej poznaję was z daleka, wyłapuję w tłumie, w niektórych jest jeszcze smutek i zagubienie, inni samotni w tłumie dojrzeli do radości życia, bije z nich spokój i rozeznanie. Od takich chcę się uczyć... Tak sobie piszę. Może ktoś czuje coś podobnego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mój ojciec sie wykoleił 0 Napisano Październik 19, 2008 Chciałabym umrzeć jak Freedie Mercury... Na oczach milionów ogłupiałych ludków, którzy patrzyli by swoimi niewinnymi z głupoty oczyma i mówili wskazując palcem: "Tak to ona, ta która zaraziła się HIV-em od swojego partnera życiowego (...)". Jakażby to była śmierć... Samotna! Bo tylko tak można odejść z tego pełnego nienawiści, ale i miłości świata. Świata kontrastów, tak prostych jak czerń i biel, dobro i miłość, dzień i noc... Tłumy zbierałyby się przed drzwiami mojego domu i krzyczałyby: "Kochamy Cię!". Ale ja wiedziałabym, że nikt mnie nie kocha, bo przyszłam na ten świat po to, żeby po prostu być... a nie kochać! Tak więc, chciałabym umrzeć śmiercią Freediego Mercurego... Na razie jednak "Show must go on"... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach