Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pjure dla słonia

Gotujecie mężowi??

Polecane posty

Gość chyb macie malutkie
mieszkanka... i teraz sie wyjasnilo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no willi napewno nie mam. Mam małe mieszkanie ale czyste i przytulne. Najważniejsze że zawsze lublimy tu wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakoś sobie nie wyobrażam poświęcać 2-3 godziny dziennie codziennie na sprzątanie i gotowanie. Dla mnie to dużo za dużo. Dodam, że mieszkam w nie takim tycim domku, mam męża i dziecko, a nawet brudzącego psa. Obiad jest z małymi wyjątkami codziennie, posprzątane średnio, ale bez obaw, nic się do niczego nie przykleja. Gotuję bo lubię i umiem, resztą zadań domowych jakoś się dzielimy. Czasem narzekam, że większość spada na mnie, ale mąż z kolei twierdzi, że to subiektywny punkt widzenia... i może mieć trochę racji ;) . Zazwyczaj swoje działania bardziej zauważamy i doceniamy niż cudze. Generalnie nie widzę powodu, żeby "dla zasady" nie gotować. I odwrotnie - że kobieta nie jest kobietą, jeżeli nie odwala z uśmiechem na ustach pracy zawodowej, a wieczorem przygotowuje trzydaniowy obiad i babeczki na drugie śniadanie dla męża i dzieci (rzecz jasna z nienagannym manicure i fryzurą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No ja tez tak lubie
Bilardzistko ale my pisalysmy o nas .:) Moj maz tez sie nie miga od prac domowych ,kiedy ja jestem w pracy to on zrobi tez to co trzeba.Jak jestem zmeczona tez. Nie wiem jakie macie apartamenty . Moje to tylko niecale 100 m i codziennie 2,3 godziny nie musze naginac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się z tuurmą, ja mówie ze swojego punktu widzenia, czyli kobiety nie pracującej zawodowo. TO przecież normalne w moim przypadku że to ja zajmuję się domem, skoro mąż na niego zarabia. ALe zapewne gdy podejmę pracę podzielimy się obowiązkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że prawdziwe partnerstwo jest wtedy, jak mąż i żona dobrze się dogadują i wypełniają przyjęte na siebie zadania bez poczucia, że ktoś się dla kogoś "zaharowuje", za to z szacunkiem dla wkładu drugiego. Jedni podzielą wszystko "na pół" - pracę, sprzątanie i gotowanie, a inni wolą specjalizację - może być w wersji tradycyjnej (żona - dom, mąż - zarabianie pieniędzy), może być całkiem odwrotnie, a może być jeszcze inaczej. Dopóki małżeństwo się z tym dobrze czuje, to nic innym do tego. Mam znajomą, być może w podobnej sytuacji jak madonna, która powtarza, że jest bardzo wdzięczna swojemu mężowi, że pracuje, a ona może się zająć tym, co naprawdę lubi - ogrodem, domem, również gotowaniem. I wstaje o 6 rano robić mężowi sałatkę do pracy. Bo chce. I nie jest z tego powodu głupią kurą domową, tylko równorzędnym partnerem w małżeńskiej spółce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staradupa
do kobiet, ktore tylko zajumja sie domem, nie boicie sie ze jestescie calkowicie zalezne od swoich mezow? a co, jesli rozpadnie sie wasze malzenstwo, a wy nie macie zadnego doswiadczenia zawodowego albo juz dawno przerwalyscie prace i nikt was nie zechce do dobrze platnej pracy. bedziecie szukac na sile innego faceta, co by moc sie tylko domem zajmowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tuurma bardzo fajnie to ujęła. Najważniejsze zeby się dogadać i nie robić nikomu łaski że się coś robi. Bez sensu jak kobieta zostaje w domu z dziećmi i szlag ją trafia co rano kiedy musi się nimi zająć, już lepiej nie ch dzieci idą do żłobka, przedszkola a ona do pracy bo jak ma ciągle z obrażoną miną i nieszczęściem w oczach sie nimi zajmowac to nikomu na dobre to nie wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie boje się że jestem zależna od męża, jesteśmy obydwoje od siebie zależni:) to się nazywa zaufanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I po chui babki nasze staniki
Palily??swiat idzie do przodu a wy stoicie w miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No ja tez tak lubie
Dlaczego odrazu taka katastrofe zakladasz? Uwierz ze kobieta to takie stworzenie ze z najgorszego dola sie wygrzebie i da rade.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No ja tez tak lubie
To znaczy ze kobieta ktorej zalezy na domu stoi w miejscu? Hmm a to ciekawe spostrzezenie. Przemysle to stojac przy zlewie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotuję przeważnie ja, przeważnie na następny dzień, trochę do zamrażarki. Dzieciaki przychodzą do domu wcześniej to mają obiad do odgrzania, potrafią dogotować sobie ryż, kaszę, makaron, ziemniaki. Mąż smaży naleśniki, wprawdzie mnie mniej czasu to zajmuje, smażę na dwóch patelniach, w międzyczasie zrobię farsz, zawinę, ale co mu będę żałowała :D:D:D Mam wolne popołudnie. Dzieciaki mają wyznaczone dni zmywania, w niedzielę zmywa mąż. Przygotowuje też śniadania w soboty i niedziele dla wszystkich. Porządki robimy wszyscy, co kto lubi i umie, no czasem przymus. Generalna zasada - nie bałaganić, sprzątać po sobie, to i mniej sprzątania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staradupa
tak tak wygrzebie sie, przeciez nie mowie ze zginie, ale dlaczego sama siebie stawia w gorszej pozycji. facet co najwyzej bedzie mial balagan w domu i na obiad pizze. co do zaufania, to pamietaj ze wszystkie zdradzona tez swoim mezow ufaly... ja bym ufala, ale o swoj byt bym bardziej dbala, zreszta nie tylko o rozpad chodzi ale tez o np. nagla smierc meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staradupo - istnieje pewna szansa na Twój scenariusz, ale a) nie jest powiedziane, że wszystkie kobiety zajmujące się domem w całości rezygnują z pracy zawodowej a nawet jeżeli to b) nadal mają wykształcenie i umiejętności, które posiadły przedtem c) prawdopodobnie paru rzeczy nauczyły się \"po drodze\" i jak tylko będą chciały, to znajdą sobie pracę. Bez przesady z czarnowidztwem. Nieudacznik (czy nieudaczniczka, jeśli jest taka forma) zawsze będą miały kłopoty, a rozsądne kobitki zawsze sobie poradzą ;) A małżeństwa nie zawiera się po to, żeby się bać porzucenia. Ryzyko istnieje, ale cóż... się nie ryzykuje, się nie wygrywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej no nie bede sie tu w jakies prawa zagłębiać, ale zawsze istnieje coś takiego jak alimenty, renta itp. na szczęście nasze polskie prawo jakoś tam dba o rodzine. jak mąż sporo zarabia to i sporo ze tak powiem zostawia po sobie. Ojej nie znosze takiego krakania i czarnowidztwa więc zmienmy temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dokładnie tuurmo, jak się z góry zakłada porzucenie to lepiej wcale się nie hajtać i z głowy. Ja już jeden rozwód przeszłam i jakoś głowy sobie nie urwalam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mężczyzna jak wchodzi do kuchni to jest ogólnoświatowe gwałcenie przepisów BHB....;) spalił mi już ścierke i rekawice kuchenną...aczkolwiek jajecznica mu wychodzi najlepsza jaką kiedykolwiek jadłam( i na tym poprzestańmy) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staradupa
no to poodzenia! po prostu wyzajecie inna filozofie zycia- zyjecie chwila, a ja jestem z tych przezornych zawsze ubezpieczonych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pjure dla słonie 0 rozwaliłaś mnie na łopatki:):)) ja tez dam mały przykład udolności a raczej nieudolności mojego faceta. Kiedyś poprosiłam go o zakup filetów z pstrąga na to on przytachał mi 4 ryby z łbami i całym ich wewnętrznym dobrodziejstwem:) dla niego to są właśnie filety!!:) potrafi zaprojektować most czy kilkudziesięciopiętrowy budynek ale nie umie kupić zwykłej ryby!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy moje dzieciaki były małe też nie pracowałam, nie czułam się zależna od męża, on robił swoje ja swoje. Byłam szczęśliwa, że mogę poświęcić czas dzieciom, ugotować obiad, posprzątać. Wcale nie zajmowało mi to tak dużo czasu. Przyjemnie było po powrocie męża z pracy usiąść do wspólnego obiadu, porozmawiać. Później gdzieś wyjść, coś wspólnie zrobić. Nie wyobrażam sobie jak można cały dzień siedzieć w domu i czekać na męża, aż wróci, ugotuje obiad i posprząta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
staradupo, tylko żebyś w całej swej przezorności nie obudziła się kiedyś sama z ręką w nocniku, bez rodziny ale za to z pokaźnym kątem bankowym:) sorki, ale to scenariusz nie dla mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i to nie jest jakies usługiwanie...skoro ja lubie gotowac i umiem to niby dlaczego miałabym tego nie robić??A jak widze jego mine jak pałaszuje moje specjały to jest mi cholernie miło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMUSIAK
a mój czasami gotuje, a nawet piecze ciasta- lepiej mu wychodzą niż mi jest tylko problem z posprzątaniem po jego pobycie w kuchni, bo straszliwie przy okazji kucharzenia brudzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Równouprawnienie, równouprawnieniem, każdy powinien robić to co lubi. Mój braciszek umie zrobić pierogi, bigos, upiec ciast, bardzo lubi gotować, bratowa woli sprzątać więc sprząta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba się po prostu dogadać. Ja też nie wyobrażam sobie, że wracamy oboje z pracy ja do garów, potem pranie, sprzątanie, dzieci, a pan i władca gazeta, piwko i telewizor. Pracujemy razem i odpoczywamy razem. Ja w samochodzie nie będę "grzebać", ale umiem upiec ciasto. Mój lubi robić zakupy, to lista i do sklepu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×