Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SARA2009

JEDNO MARZENIE...

Polecane posty

Gość kiki 34
Guzia, wielkie dzieki za przepis. Syropek bedzie zrobiony dzisiaj. :):):) Misia, najwazniejsze, ze z dzieciaczkami wszystko wporzadku. ladnie rosna, pewnie niedlugo zaczna rozrabiac Ci w brzuszku. Dosia, dzieki, ze pytasz. Ogolnie czuje sie dobrze, mam troche mdlosci ale nie wymituje. Dzis bylam na kolejnym USG i znowu widzialam serduszko, wiec sie troche uspokoilam. Wczoraj w nocy nie spalm bo chyba denerwowalam sie przed dzisiejsza wizyta. Teraz siedze w pracy i oczy mi sie zamykaja i mowie w zwolninym tepie. Musze leciec wiec pozdowienia dla wszystkich :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) W końcu uzyskałam dostęp do świata Na tydzień urwałam się na wypoczynek do przyjaciół, aby pozbierać myśli i zastanowić się co dalej a tu zonk z dostępem na netu, ech XXI wiek a w centrum nie można złapać neta bezprzewodowego . Misiu, uważaj na siebie i odpoczywaj jak najwięcej. Teraz tylko Ty jesteś ważna i maluchy. Kiki super :) wielkie gratulacje :D Twoje marzenie się spełnia Asiulka dla mnie i moich znajomych ten 2010 rok nie przyniósł nic dobrego, też mam nadzieję, że nowy 2011 będzie lepszy, dużo lepszy Anonimie nie wiem czym podyktowana jest Twoja wypowiedź, weszłaś na forum i obrażasz jego uczestników. Może jesteśmy egoistkami, a może to biologia sprawia że chcemy mieć dziecko. Każda z dziewczyn tu obecnych oddała by wszystko żeby jej dziecko poczęło się naturalnie. Ale to niemożliwe. Nie krytykuj więc jeśli nie rozumiesz problemu. Co do adopcji myślisz, że niemowlaka można sobie zamówić, do adopcji, myślisz że dziecko adoptować jest prosto zastanów się nad tym, dlaczego tyle maluchów jest w domu dziecka. Może jak kiedyś znajdziesz się w takiej sytuacji jak my to się zastanowisz. Już nie pomarańczowa zdziwiłaś mnie i to w pozytywnym sensie :) Guzia, witam w klubie Odezwę się, jak tylko zawitam do domu. Dosiu polecam syropek z malinek :) zawsze pomaga. Pozdrowienie dla wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dzoewczyny! CHCIALAM SIE WYPOWIEDZIEC NA TEMAT CLEXANE. Ja tez nadal biore i wiele kobiet razem ze mna w szpitalu. Lekarz twierdzi ze 12 godz po odstawieniu zastrzykow szystko bedzie ok i mozna normalnie rodzic. Ale jak jest sie z blizniakami w ciazy to nie moge sobie wyobrazic ze mozna termin porodu zaplanowac. Ostatnio u nas w szpitalu przyszlo na swiat kilka blizniakow i wszystkie za wczesnie. Mi dzisiaj znowu zmniejszyli dawke leku na skurcze,w poniedzialek mam badanie dzieciaczkow czy ladnie rosna i jak wszystko bedzie ok to puszcza mnie we wtorek do domu. Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewygodna prawda o adopcji
Już nie pomarańczowa świetny post, mam identyczne zdanie na temat adopcji i też mam prawo jej mieć. Szczególnie, że pracowałam w domu dziecka i nie widziałam tam słodkich, zapłakanych sierotek, widocznych w głupich programach rodem z TVN-u, tylko zdemoralizowane, najczęściej upośledzone, rozpuszczone jak dziadowskie bicze jednostki z patologii, ktorych pierwszym przystankiem jest dom dziecka, a ostatnim będzie więzienie. Każdemu litującemu się nad sierotkami, polecam pracę w domu dziecka i zobaczenie tej patologii i roszczeniowości, to im się oczy otworzą. Jak zobaczą, jak te dzieciary wyrzucają np. pluszaki, które jakaś para młoda przyniosła im ze ślubu i nic kompletnie im się nie podoba. Nie uczą się, dziewczyny się puszczają, chłopcy demoralizują się od najmłodszych lat. Pewnie, że one się chowały w patologicznych rodzinach, ale to są też GENY, za które ja też bym pięknie podziękowała. A tej nawiedzonej, opowiadającej o opuszczonych "dzieciątkach", polecam artykuł "prawdziwa twarz kopciuszka" kobiety, która latami zajmowała się adopcją, a potem badała po latach rodziny adopcyjne. Większość z nich płacze, taka patologia wyrosła z adoptowanego dzieciaka, pomimo miłości i sprzyjającego środowiska. Także jak taka jesteś święta, to sama zbawiaj świat i adoptuj aż nie padniesz, ale innym daj żyć, jak chcą. Do tego dodajmy fantastyczne procedury adopcyjne (np. nie możesz mieszkania wynajmować, musisz mieć własne, bo przecież dziecku lepiej w sierocińcu, niż w wynajmowanym mieszkaniu u kochających rodziców :O , to tylko przykład) i już obrazek jest pełny. Także adoptuj sobia sama ile wlezie, ale innym daj spokój. Dodam że o dziecko się nie staram, a temat czytam z ciekawości, bo kiedyś zajrzałam i wpadam czasem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki 34
uwazam, ze kazdy ma prawo wyrazic swoja opinie, ale niestety ja jej nie podzielam. Zgadzam, sie, ze dzieci moga miec genetyczne predyspozycje do chorob umyslowych, ale ja z moich obserwacji z pracy z dziecmi i rodzinami uwazam, ze srodowisko pelni niesamowita role w rozwoju dziecka. Dzieci w domu dziecka sa jakie poniewaz one nie sa z nikim zwiazane. No bo niby z kim z pania ktora pracuje od 8-4 i ma pod soba 40 wychowankow. To nie wina dzieci tylko realia domow dziecka. Ja mialam chlopca, ktory byl odebrany od swojej matki wraz z rodzenstwem( matka prostytutka, narkomanka, itd.) Siedzial w jednej klasie 2 lata. Trafil na niesamowita rodzinne zastepcza, ktora go planuje zaadoptowac. Nie bylo im latwo, wlozyli w to duzo pracy, rowniez lez. Moj chlopczyk zostal przeniesiony do wyzszej klasy bo uczy sie niesamowicie, nie wspomne, ze wygral konkurs dla mlodych pisarzy. Dalej jest w terapii i terapeutka pracuje z nim i jego rodzinna zastepcza ale postep jest niesamowity. To nie jest winna dzieci, ja rowniez zanim wyjechalam to mialam praktyke w Polsce w domu dziecka, i dla mnie to bylo potworne jak one byly traktowane. One poprostu nauczyly sie, zeby nic nie czuc bo swiat niestety byl dla nich zbyt okrutny.Ja rowniez pracuje z dziecmi ktore maja dwojga rodzicow i traktuja rodzicow strasznie. Mamusia z tatusiem robi co moze a dzieci wstretne egoisci, ze kiedy mama mowi nie to od razu jest grozba to ja sobie cos zrobie. Ja nioe zgadzam sie z postem pani ktora wypowiadala sie o Nas jako starych itd, ale uwazam, ze nie mozna wszystkich wrzucac do jednego kotla. A kto tych dzieci mial nauczyc milosci, wspolczucia i innych wartosci moralnych, ja im wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaciekawiona tematem2010
Nie trzeba adoptować dziecka, żeby mieć w domu małego egoistę , przestępcę czy nieuka . Czy biologiczne dzieci nie wywijają numerów rodzicom ? Nie ma po prostu reguły , zarówno u rodziców adopcyjnych jak i biologicznych zdarzają się takie przypadki. I podobnie jest w odwrotną stronę ... osobiście znam mega szczęśliwych rodziców, którzy mają dzieci adopcyjne a na swojej drodze spotykali takie same trudności jak my biologiczni rodzice naszych dzieci. Jak ktoś nie chce adoptować to niech tego nie robi ale nie snujcie teorii na temat dobrych i złych decyzji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko może było by inaczej gdyby nie utrudnienie procedur adopcyjnych. Często jest tak ze głównym problemem jest to że matki tych dzieci nie zrzekaja sie praw rodzicielskich, w związku z tym nie mozna ich adoptować. Bywa że osrodek adopcyjny nie ma nawet kontaktu z biologiczna matka która mogła by podpisac stosowne dokumenty o zrzeczeniu i czesto te niemowleta pozostaja w stanie zawieszenia. Lata mijaja , te dzieci rosną i jedyny świat który jest im znany to otoczenie domu dziecka. Dziecko które ma juz pare lat, ma juz swoje nawyki, zetkneło sie z cierpieniem i tym samym trudniej je bedzie potem wychowac w rodzinie adopcyjnej. Procedura adopcyjna jest strasznie zawiła, przede wszystkim trzeba spełniac mnóstwo wymogów, które narzuca osrodek adopcyjny. Najpierw rodzina chcaca adoptowac musi zgłosic sie do takiego osrodka i może spotkać sie z tym ze zostana odesłani z tekstem "prosze przyjść w przyszłym roku bo napłyneło w tym roku zbyt wiele zgłoszeń". Później jak juz im sie uda złozyc papiery to wtedy czekaja na kwalifikację, ale żeby spełnic wszystkie warunki należy: -miec przynajmniej kilkuletni staz małżeński -unormowana sytuacje materialną -stała prace -własne mieszkanie -odpowiedni wiek -zaświadczenie od lekarza o braku chorób przewlekłych ( mój maż jako diabetyk juz by sie nie zakwalifikował) -zaświadczenie od lekarza psychiatry o stanie zdrowia psychicznego -zaświadczenie o niekaralności Jesli sie spełni w/w warunki to wtedy taka para wysyłana jest na specjalny kilkumiesięczny kurs dla rodziców adopcyjnych, na który sie ciężko dostać od razu i tu tez sa kolejki. Po ukonczeniu takiego kursu para dostaje kwalifikację do adopcji i dopiero od tago momentu rozpoczyna sie okres oczekiwania na właściwa adopcję. Tacy rodzice czeką codzien na ten jedyny telefon. no i gdy juz przychodzi ta chwila gdzie znajduje sie dziecko dla danej pary to wtedy przez pewien okres czasu do domu przychodzi wizytator z osrodka adopcyjnego i sprawdza nasze postepy, patrząc na ręce, ogladajac w jakich warunkach przebywa dziecko i czy nie jest zaniedbywane itd, tacy wizytatorzy przychodza do domu bez żadnego uprzedzenia. Jeśli jednak wszystko okarze sie że jest ok to wtedy dostaje sie zgode na pełna adopcje. Jedna nalezy sie liczyc z tym że biologiczna matka ma ok 6 tygodni czasu od urodzenia na rezygncje z oddania dziecka do adopcji i może chcieć wziąśc niemowle pomimo iz zostało przyznane parze adopcyjnej. Jak widac adopcja jest dla ludzi o silnej psychice i wytrwałości, podziwiam z całego serca pary którym udaje sie przez to wszystko przejść. Może i wielu sie to udaje, może i staja sie szcześliwymi rodzicami, ale do czasu kiedy dziecko osiągnie wiek kilkunastu lat i powie takiej matce-"chcę odnależć moją prawdziwą, biologiczna matkę". Zawsze bedzie ta obawa przed utrata dziecka. Dopóki nie zmieni sie prawo adopcyjne, domy dziecka zawsze bedą przepełnione. Ja rozumiem że ośrodki adopcyjne musza miec pewne wymagania w stosunku do rodziców adopcyjnych, ale dlaczego rodzice biologiczni, tacy których widujemy na codzień w wiekszości nie spełniaja tych wymagań. Żal mi zarówno tych dzieciaków w domach dziecka, ale żal mi jest także tych par które rozpaczliwie pragną stac sie rodzicami a zarówno natura jak i prawo polskie im to uniemożliwia. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Wam!!! Ja sie nie odzywam bo nic sie nie dzieje narazie u mnie....badania wszystkie przed IVF porobione i teraz czekamy..... Misia🌻 ja podchodze do IVF w Livingston NJ.....:) Witam wszystkie nowe dziewczyny i zycze szybkiego zaciazenia....🌻 I rowniez gratuluje zaciazonym:) Pozdrawiam goraco Was i Georgia....bede caly czas podczytywac i jak cos sie zacznie dziac to bede pisac.....Trzymam kciuki za Was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki 34
Dosia zupelnie sie z Toba zgadzam, polskie prawo adopcyjne to masakra. Warunki w domach dziecka okropne, ale nikt nic nie robi, zeby ludziom umozliwic adopcje. Nie wspomne o kosztach adopcji a cierpia dzieci, bo np. musisz miec wlasnie mieszkanie zeby adoptowac, co za kompletna bzdura. Wlasnie za to politycy pownini sie wziac a nie trabic, ze invitro jest niemoralne. Dzieci przychodza do szkoly z siniakami i tym oni sie nie przejmuja, ze tatus z mamusia je okladaja tylko jak to dziecko zostalo poczete. Uh... szkoda gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewygodna prawda o adopcji
Kiki, nie wiem, w jakich domach dziecka pracowałaś, ale twierdzenia o strasznych warunkach to są wierutne bzdury rodem z TVN-u :O Akurat na te dzieci pieniądze są, bo być muszą. Dzieci te mają wszystkie standardy zapewnione, oczywiście o niebo lepsze niż w ich patologicznych domach, ale i tak wszystko w "bidulu" jest dla nich be i do dupy, bo im się wszystko należy. Taka jest postawa tych biednych sierotek. Bo ja nie rozstrzygam, czy to ich wina, czy nie, nie sięgam do przyczyn, bo one są oczywiste jak słońce i to niczego nie zmienia. Liczy się efekt, że dziecko takie, obciążone strasznie gentycznie i środowiskowo, jest stracone najczęściej na starcie. I jak ktoś chce, żeby pociągnęło go w dół i chce adoptować, to proszę bardzo. Ale wywieranie na to presji, jest niedopuszczalne. Ja tylko pragnełam zauważyć, że adopcja to nie bajka i spełnienie bzdur, że wystarczy "witamina m" (miłość), żeby wszystko było cacy. To jest orka na ugorze, o niepewnym efekcie. Dlatego jestem ciekawa, czy pani z ciemnogrodu, co tu tak pięknie piała o moralności, sama by się zdecydowała zaadoptować taką biednę 10-letnią sierotkę. Bo do adopcji dzieci co dopiero urodzonych (też obciążonych bardzo przez geny) są całe kolejki i te dzieci znajdą dom, więc tu argument o zapewnienieniu domu sierocie upada. Także argumenty o moralnym obowiązku adopcji i egoizmie są podłe po prostu i zawsze płyną z ust ludzi, którzy po pierwsze mają zerową wiedzę, a po drugie sami nie zamierzają ze swoich złotych rad korzystać, bo mają albo zamierzają mieć biologiczne dzieci :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki 34
Ja nie pracowalam w domu dziecka, ja mialam tam praktyki. Co prawda to bylo ponad 10 lat temu ale w tamtym czasie warunki w domach dziecka w Warszawie byly upakarzajace. To sie wszystko sprowadza do Jhon Bowbly stwierdzenie na ktorym oparte jest tyle terapii i ksiazek, ze wszyscy potrzebujemy miec z kims zwiazek emocjonalny i jezeli tego nie ma to niestety czlowiek nie jest w stanie prawidlowo rozwijac sie emocjonalnie. On prowadzil badania w Anglii, poniewaz zauwazyl, ze tam dziecko po porodzie bylo oddawane do wychowania do opiekunek. Pozniej stwierdzono , ze dzieci byly zimne i bylo im sie bardzo ciezko emocjonalnie z kims zwiazac. Jest tyle badan na ten temat, ze knotakt matki (czy opiekunki, ktora jest emocjonalnie z nim zwiazana)i z dzieckiem jest niesamowicie wazny dla prawidlowego rozwoju psychicznego i emocjonalnego.Kontakt fizyczny, traymanie dziecka, patrzenie mu w oczy, a kto to robi w domach dziecka. Niestety ale dobra materialne nie sa w stanie tego zastapic. Ale ja nie bede sie na ten temat rozpisywaci rzeczywiscie wychowanie dziecka, ktore jest tak skrzywdzone wymaga duzo nakladow energii, zrozumienia i pracy. Ja nie mowie, ze jest to latwe, aleja uwazam, ze obwinanie dzieci za patologie ich rodzicow jest krzywdzace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewygodna prawda o adopcji
Kiki, ale ja ich nie obwiniam. Ja wiem, że to nie jest ich wina. Tyle że to niczego nie zmienia. Są to przyszli klienci mops-ów, w przypadku dziewcząt - puchary przechodnie, które będą służyły coraz to nowemu konkubentowi i napłodzą kupę kolejnej patologii (i kółeczko się zamyka), w przypadku chłopców - przyszli pensjonariusze poprawczaków, więzień i budek z piwem. Odpowiednie środowisko może tu coś zmienić, ale nie łudźmy się, że tak wiele, bo tak jak napisałaś - to odpowiednie środowisko emocjonalne (i każde inne) musi być od pierwszych chwil życia, a poza tym zawsze będzie istnieć rzecz poteżna - geny, które mają znaczenie ogromne i na to są silne dowody naukowe. Pisałam to w kontekście wywierania presji na adopcję, bo nie każdy musi się godzić na takie ryzko. Ja bym na przykład się nie zgodziła. Aha, jak pracowałaś w domu dziecka 10 lat temu, to też jeszcze widziałaś inne dzieci. Nie masz pojęcia, jaka patologia tam teraz rezyduje, to się robi coraz gorsze. Dzięki Bogu, ta praca poza mną, nie jestem masochochistką i przestrzegam przed masochizmem wszysktkich, którzy planują adopcję - dobrze się zastanówcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewygodna prawda o adopcji
Wiesz, znam wnioski Bowlby'ego akurat. Jeśli chodzi o psychologię więzi, to tu najważniejszy jest CZAS. Zdaje się, że do 6 miesiąca życia musi się wytworzyć ta emocjonalna i fizyczna więź między dzieckiem, a jednym stałym opiekunem (ta stałość jest ważna), inaczej dzieci nie będą w stanie odczuwać miłości, empatii i prawidłowo się emocjonalnie rozwijać. Także to naprawdę nie jest wina pań z domu dziecka, że dzieci są takie, bo jak one trafiają do placówki, to już jest za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewygodna prawda o adopcji --> nic dodać nic ująć. Ja również nie obwiniam ani tych dzieciaków, ani ich opiekunów, którzy często gęsto opiekę nad nimi sprowadzają do odbębnienia 8 godzin w pracy, a potem wracają do własnych pieleszy. Ja zdaję sobie sprawę, że i własne dziecko można wychować na alkoholika, kryminalistę, egoistę i bandytę, który będzie zdolny wsadzić nam nóż w plecy, "bo zupa była za słona", albo dlatego, że nie dostanie kasy na piwo albo dyskotekę. Ale widzisz - ja tej mojej kruszynce z in vitro przynajmniej starałam się zapewnić dobry start w człowieczeństwo, aby już na tym starcie nie borykała się z "bagażem", który własnym niedbalstwem, albo nieodpowiedzialnością nałożyłam mu na plecki. Przez całą ciążę dbałam o siebie jak mogłam, nie wypiłam ani kropli alkoholu, ani kropli kawy, chodziłam na regularne spacerki, sprawiałam sobie jakiś drobne przyjemnostki itp, itd, aby i ono odczuwało te moje pozytywne emocje i było szczęśliwe. A teraz do tych, którzy twierdzą, że geny, ciąża i wczesne dzieciństwo nie mają wpływ na dorosły charakter człowieka, bo liczy się tylko to późniejsze (adopcyjne) środowisko: wiadomo jak alkohol, fajki i narkotyki wpływają na rozwój mózgu dziecka w czasie ciąży - prawda? Jeżeli by nie wpływały negatywnie, to były by ogólnie dozwolone i w ogóle cacy. Wiadomo, że powodują często gęsto niedorozwój psychiczny, czasem fizyczny, stąd wynikają późniejsze problemy w szkole, zaburzenia emocjonalne itp. Dlaczego ja mam naprawiać czyjeś dzieło? Ja nie mam zamiaru zbawiać świata lub nawracać Wisły kijem! Przykro mi bardzo. Ja chcę być szczęśliwa, żyć tak jak żyją miliony ludzi na świecie, a nie tracić czas na wizyty u kolejnych psychologów, psychiatrów i innych magików, którzy będą mi wmawiać, że to być może moja wina. Patrzę na tego mojego śpiącego dzwoneczka i żal mi tych dzieci. Żal mi, że miały przesrany start na ten świat. Być może kilkorgu z nich uda się coś osiągnąć, większości jednak się nie uda. Smutna prawda, ale jednak prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamyslona........
Najgorsze jest to ze nawet jak para zdecyduje sie na adopcje to procedura adopcyjna powoduje ze wiekszosc takich par odpada juz na starcie :( Niby procedury maja za zadanie znalezc maluchowi odpowiedni dom ale jak dla mnie sa znacznie przesadzone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ! widze ze znowu mamy nieproszonych gosci na topiku:( Mnie wczoraj odlaczyli od kroplowki z lekiem na skurcze i niestety dostalam silnych i czestych skurczy i musieli mnie znowu podlaczyc. Leze z dziewczyny ktora jest juz 5 tyg podlaczona i czeka jeszcze kilka do porodu. Obawiam sie ze mnie czeka to samo:( Musze sie przyznac ze nie wiedzialam jak wygladaja skurcze,myslalam ze to dzieci wypychaja mi brzuch. Potem okazalo sie ze to skurcze,brzuch jest twardy,napiety i wyraznie widac mocne wybrzuszenie ktore po kilku sekundach znika. W poniedzialek mam badanie specjalistyczne dzieci i jestem ciekawa ile juz waza. Dobrze ze u naszych ciezarowek na topiku wszystko ok,z tego co czytalam po lebkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilia Wodna 34 --> i przykład Twojej osoby po raz kolejny pokazuje jak zapatrzone w siebie kółko wzajemnej adoracji potrafi wykazać się płytkim sposobem myślenia. Przecież dziewczyno nawet najwyraźniej nie przeczytałaś co napisałyśmy ja i "niewygodna prawda o adopcji". Nie należymy do waszego klanu, więc z założenia jesteśmy nieproszonymi gośćmi? Zabawne, bo ktoś wam (nam) "każe" adoptować dziecko to dostajecie furii, a ktoś wyjaśnia dlaczego adopcja nie jest takim super rozwiązaniem, to staje się nieproszonym gościem. A pier*licie, że każdy tu może zajrzeć z własną opinią. Taaaak, pod warunkiem, że jest to opinia zgodna z waszymi opiniami, a jeszcze miło by było, jakby taka osoba którejś z was pocukrowała, wtedy będzie juz całkiem git. Ja wiem, że kobiety w ciąży nie powinno się denerwować, ale ja to piszę właśnie po to, aby uświadomić ci, że twoje nieuzasadnione nerwy na wyrost, bez czytania co się do ciebie pisze są bardzo niewskazane i zupełnie niepotrzebne. A w ogóle zadziwiające --> jak cukrujecie sobie wzajemnie to piszecie elaboraty, "aby każdemu było miło". Natomiast jak zaczyna się dyskusja na poważniejszy temat, to nabieracie wody w usta i cisza od wczoraj, jak po śmierci organisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki 34
Lilia Wodna, tak mi przykro, miejmy nadzieje, ze skurcze sie skoncza i wyjdziesz do domku. Njawazniejsze jednak, ze z dziecmi wszystko ok :):):) Trzymaj sie cieplutko, wykorzystaj czas na czytanie, bo jak ta dwojka przyjdzie na swiata to bedziesz super zajeta i zapomnij o ksiazkach, gazetach itd, beda tylko ksiazki dla dzieci. Sciskam cie :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki 34
do juz nie pomaranczowa, ja nie mysle, ze ktos tu dostawal furi bo bylo mowione o adopcji. Osobiscie ja zawsze chcialam adoptowac nawet przed kiedy okazalo sie, ze maz ma problemy. Niestety procedury adopcyjne mnie do tego zniechecily. Po prostu bylo to za bardzo skomplikowane i dla mnie personalnie za duzy koszt. Bo jak sie dowiedzielismy z mezem kosztowalo by to nas ok. $40.000 to wtedy nie bylismy w stanie tego zaplacic. To nie znaczy, ze nie chcialam miec rowniez swoich dzieci, znam rodziny ktore maja swoje dzieci i rowniez adoptowane. Adopcja nie jest tylko dla ludzi ktorzy nie moga miec dzieci. Moja znajoma miala dwoch chlopcow i zaadoptowala dziewczynke z Rosji. Z tym, ze ona ma bardzo sprzyjajaca ku temu sytuacje finansowo. Co mnie urazilo w wpisie tamtej osoby to to, ze byla przeciwko invitro i jej brak wiedzy na ten temat i ocenianie innych. Ja uwazam, ze kazdy ma prawo wyboru ( do pewnego stopnia) i powinnien robic to z czym bedzie sie czul dobrze i zgodnie ze swoim sumieniem. Ja takze rozumiem Twoje stanowisko na temat adopcji, bo wychowanie dziecka ktore bylo odrzucone napewno jest o wiele bardziej skomplikowane niz te ktore jest tak oczekiwane i tak jak pisalas matka dba o siebie, nie jest zestesowana itd. Ale to nie znaczy, ze te dzieci sa juz przekreslone i wszystkie beda kryminalistami. Osobiscie znam osoby ktore byly adoptowane i sa normalne, wyksztalcone a nie jakies niewdzieczne demony. Nie ma jasnego przepisu na wychowanie dzieci i wiem, ze wiekszosc rodzicow stara sie wychowac swoje dzieci najlepiej jak moga. Oczywiscie nam wszyskim , zycze w tym powadzenia i jak najmniej rozczarowan :):):). Zycze milego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny może wrócimy do NASZEGO tematu, nie chcę tu być nie miła ale to chyba nie topic o adopcji itd.... dziewczyny jak piszecie o waszych działaniach dodaje mi to skrzydel i chce się walczyć...dlatego będę wdzieczna piszmy ze sobą o tym co mamy wspolnego..nie poruszajmy miliona problemow bo chyba nie o to chodzi...zaraz zejdziemy na temat ekologii albo co jeszcze gorsze na politykę JESTESMY TO BY WALCZYĆ NASZYM ZDANIEM NAJLEPSZYMI SPOSOBAMI I RÓBMY TO!!! pls dodawajcie sił, ps to będzie pierwszy miesiąc od 38 miesięcy gdzie nie zrobię testu ciązowego.....moja psychika odzywa.... buziaki kochane i drogi mężczyzno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewygodna prawda o adopcji
Lilia wodna po prostu nie przyczytała wypowiedzi "nieproszonych gości", czyli nas i nie zauważyła, że wzięłyśmy w obronę "staraczki", które zaatakowała osoba wmawiająca im niemoralność, egoizm oraz obowiązek adopcji :) Pozdrawiam już nie pomarańczowa :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! Gdzie się wszyscy podziewacie? tylko nieliczni się odzywają :( Ja ostatnio chodzę strasznie podminowana, chyba hormony daja znać o sobie. Wczoraj pokłóciłam się z mężem, no i mamy ciche dni. Ale wina była jego :p Georgio, Egz i cała reszta - poproszę o parę słów. Siostra Egz - jak sie czujesz w roli narzeczonej? Planujecie jakis ślubik? Pozdrwaiam :) Guziu - strasznie zaintrygowała mnioe twoja ostatnia wypowiedź: "Trzymajcie się dzielnie i czekajcie na mnie, wkrótce dołączę" Dołączysz ze staraniami? Coś się zmieniło na lepsze? Rozwodu nie będzie? Jesli tak, to baaardzo się cieszę :D Trzymam kciuki, aby wszystko dobrze się skończyło. Zyczę miłej niedzieli, bo dla mnie ona miła nie jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kibicjuąca
egz, alicja, inka czy miałyście robioną histeroskopie wiem że podchodzicie do in vitro już któryś raz z kolei może warto sprawdzić czy z macicą wszystko ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochani! Wybaczcie że nie pisałam ostatnio,ale miałam gości, w sumie to się cieszę że już pojechali,bo ostatnio miesiąc co weekend mamy gości i już marzymy o weekendzie tylko we dwoje...No ale w najbliższym czasie będziemy mieli sporo czasu dla siebie na wyjeździe w BS:) A widzę że u nas w weekend jak zawsze trochę spokojniej, wiadomo każdy wypoczywa, od neta również:) Alicja- mam nadzieję że ciche dni z mężem zaraz się skończą, po prostu oboje czujecie pewnie teraz napięcie przed zbliżającą się kolejną próbą ivf, jest to bardzo stresujący czas,sama wiem po sobie,z jednej strony nadzieja a z drugiej obawa i lęk przed kolejną porażką, ciężko sobie z tym poradzić,wiec stąd te napięcia, ale będzie dobrze! Ja mam co do Ciebie bardzo dobre przeczucia, musi Ci się teraz udać, nie ma wyjścia!! A poza tym jak zdrówko po pigułkach? mam nadzieję ze ok! Aha i dziękuję za pozdrowienia w imieniu mojej siostry, ona jest teraz strasznie zapracowana, teraz załatwia z narzeczonym kredyt na mieszkanie i w związku z tym wesele nie bedzie w przyszłym roku, bo kasę muszę nazbierać i bezie dopiero za prawie 2 lata, moja siostra ciągle mówi że do tego czasu mój dzieciaczek zdąży podrosnąć na tyle żeby nieść obrączki w kościele:) Mam nadzieję ze tak będzie:) A siostra ciagle Wam wszytskim kibicuje a najbardziej Tobie i Ince:) kibicująca-ja miałam robionę histeroskopie i laparoskopię, obie potwierdziły macicę jednorożną co utrudnia donoszenie ciązy,ale wcale tego nie uniemożliwia,dzieki za troske:) asiulka-cieszę się ze stajesz na nogi i psychika wraca do stanu użyteczności:) Tak trzymać!! Liliawodna-bardzo mi przykro że ciągle musisz być w szpitalu,ale skoro to jes dla dobra dzieci to wytrzymasz, najwazniejsze że z maluchami wszytsko jest ok i tego się trzymaj!:) juz nie pomaranczowa- nie denerwuj się tak:) W ogóle widzę że wybuchowy z Ciebie człowiek:) Wydaje mi się że Liliwaodna nie miała na myśli Ciebie tylko panią "nakazaującą" nam adopcję,więc wyluzuj. Jeśli chodzi o adopcję to jest sporo racji w tym co piszesz Ty i pani z nickiem "Niewygodna prawda o adopcji". Wcale to wszystko nie wygąda tak różowo jak się innym wydaje...To zawsze pięknie i wzniośle brzmi ale za tym idzie ciężka praca. Ja kiedyś myślałam o adopcji (gdyby nie udało się mi zaciążyć,ciągle nie zamykam tej opcji),ale wiem że to jest bardzo poważna, odpowiedzialna decyzja, nigdy nie wiemy jakie geny dzieci przejmą od rodziców i czy uda nam się z tymi genami walczyć, wielu rodzinom się to udaje (m.in. mojej koleżance, która ma fajną adoptowną córę,ale co ważne zaadoptowała ja jak była niemowlakiem) ale też wiele rodzin polega na tym polu (w rodzinie mojego męża jest niestety taki przypadek, rodzice adopcyjni robili co mogli,no ale więzi z chłopcem nie nawiązali).Nie chcę natomiast nikogo odstraszać od adopcji, to odważna ale piękna decyzja, jeśli ktoś ma siłę i ogromne serce to jak najbardziej popieram!!! Z resztą wo ogóle rodzicielstwo to odpowiedzialna ale też wspaniała praca na pełen etat- niezaleznie od tego czy dziecko jest adoptowane,poczęte naturalnie czy przez in vitro. Jednak tak jak piszesz-trzeba móc mieć wybór,to nie powinno być narzucane, bo pani któa wcześniej pisała chciała w nas spowodować wyrzuty sumienia, wręcz linczowała nas za to że nie adoptujemy, że w ogóle śmiemy marzyć o własnym dziecku, że chcemy w jego oczach,nosku,włosach widzieć siebie,swoją mamę, babcie, dziadka...Chcę mieć wybór i tyle. Dosia,kiki, Misia-cieszę się ze Wasze bobasy rosną zdrowo i ciąże znosicie dobrze, oby tak dalej!!!!!:) Inka-trzmam kciuki za in vitro!!!!wkrótce napiszę na maila! Amberek-witaj po przerwie!!:) Guzia-bardzo cieszę że wróćiłaś do nas, czekam na szczegółowe relacje co u Ciebie słychać, całusy! Miałam więcej popisać ale mój M się denerwuje że siedze przy kompie zamiast z nim spędzić ostatnie godziny weekendu:) a zatem dla reszty duży całus,odezwę się jeszcze poźniej!Pa!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od jakiegoś czasu myślimy z mężem o tym jak to bedzie przy porodzie. Zaczynamy sie bać. Ja sie boję bólu a mój maz tego że bedzie musiał patrzeć jak ja cierpię. Jakbym miała sobie wyobrazic mojego męża jak sie skręca z bólu i jak cierpi tez bym nie wytrzymała takiego widoku. Nie wiem jak sobie poradzic z tym psychicznie, bo jednak chciałabym aby mąż był ze mna przy porodzie i mnie wspierał, ale nie wiem czy on da radę. Jest tylko mężczyzną niestety, a ja podczas tych trudnych chwil nie chcę sie dodatkowo zamartwiać tym jak on to znosi. Wczoraj mi powiedział ze on może sie nie boi widoku krwi i innych mniej apetycznych widoków, ale tego że bedzie mnie widział jak mnie bardzo boli i nie bedzie w stanie mi ulżyć. Rozumiem go, ale jednocześnie chciałabym aby postarał sie byc twardy i silny i opanowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kibicjuąca
link należy zaznaczyć i prawym przyciskiem myszy wybrać przejdź do

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinno zadziałać
a to artkuł: Jak udowadniają amerykańscy naukowcy, kobiety z grupą krwi "0" mogą mieć trudności z zajściem w ciążę - czytamy na łamach "Daily Telegraph". Badania w jednoznaczny sposób pokazują, że ta najpopularniejsza na świecie grupa krwi może dwukrotnie zmniejszyć szansę na poczęcie dziecka. To odkrycie to prawdziwy przełom w medycynie i niezwykle ważna informacja dla wszystkich kobiet myślących o macierzyństwie. Naukowcy odkryli, że u kobiet z zerową grupą krwi liczba zdrowych komórek jajowych wyczerpuje się znacznie szybciej niż u innych pań. Dlatego, wraz z wiekiem, ich szanse na zajście w ciążę drastycznie maleją. Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Albert Einstein College of Medicine w Nowym Jorku, przebadali 563 kobiet poniżej 45 lat, które były w trakcie leczenia bezpłodności. Porównano u nich poziom hormonu folikulotropowego (FSH) we krwi. Wynik FSH wyższy niż dziesięć może wskazywać, że kobieta będzie miała trudności z poczęciem, natomiast FSH powyżej 20 uznaje się za wskaźnik bezpłodności. U kobiet z grupą krwi O, wskaźnik FSH powyżej dziesięciu zdarzał się dwukrotnie częściej niż u kobiet z inną grupą krwi. To oznacza, że panie typu "zero" są bardziej narażone na problemy z płodnością. Naukowcy dowiedli też, że u kobiet z grupą 0 szybciej wyczerpują się "rezerwy" zdrowych komórek jajowych, a jednocześnie rośnie odsetek tych nieprawidłowych. Dr Edward Nejat z Albert Einstein College of Medicine mówi: - Odkryliśmy, że kobiety z grupą krwi A i AB są lepiej chronione przed zmniejszeniem "rezerwy płodności". Naukowcy zauważają jednocześnie, że wiele kobiet "typu 0" bez problemu zachodzi w ciążę i rodzi dzieci. Jak twierdzą eksperci: - Grupa krwi nie jest czynnikiem decydującym. Istnieje cała masa czynników wpływających na kobiecą płodność, takich jak wiek, masa ciała, a nawet ilość spożywanego alkoholu. Prawie połowa ludności na świecie - 44 procent - ma grupę krwi O. 42 procent ludzi ma grupę A i B, a jedynie 14 procent ma krew typu AB.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×