Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość allience

kryzys po slubie

Polecane posty

Gość allience

hej jestem miesiac po slubie a juz mamy kryzys. dwa dni temu moj maz sie wyprowadzil ode mnie, nie wiem co zrobic. zdarzylo sie tak komus z was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja gorsza strona
wracaj na forum życie uczuciowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a niech idzie w cholerę
jak takie metody stosuje. Lepiej teraz niż jakby Ci się wyprowadził po urodzeniu dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszkamyszka
zależy o co sie pokłociliscie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyzwiecie mnie od moherow
ale wyraze swoja opinie.tak to jest jak sie zje tort przed urodzinami. pewnie byliscie ze soba wiele lat, zyliscie jak malzenstwo a slub to formalnosc.i nic dziwnego ze cos peklo. slub u was nic nie zmienil. a nawet pogorszyl. a moze warto bylo wstrzymac sie z seksem, ze wspolnym mieszkaniem przed slubem?moze teraz zamiast sie klocic byscie sie dalej wzajemnie poznawali, dopasowywali we wspolnym mieszkaniu, zyciu? myslalas, ze po slubie wrozka machnie czarodziejska rozdzka i stanie sie sielko jak w bajce? nad tym trzeba pracowac, a skoro maz wyprowadza sie po miesiacu tzn ze: albo nie bylo prawdziwej milosci (bo nawet po ostrej klotni mozna sie pogodzic) albo jestescie niedojrzali (i kazda klotnia bedzie konczyc sie ucieczka meza z domu) albo nie potraficie ze soba rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no chyba zartujesz
Koleżanka wyszła za mąż, z miesiąc się kłócili po ślubie - chyba z nerwów, bo jednak wielka życiowa zmiana - potem im przeszło i są szczęśliwi. :) Ale jeśli się ktoś wyprowadza, to albo zapracowaliście na to już wcześniej, albo jest jednak niezbyt zrównoważony i dojrzały. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
do wypowiedzi powyzej ja z moim facetem przed slubem bylismy ze soba 6 lat mieszkalismy ze soba 4 lata teraz jestesmy szczesliwym i kochajacym sie malozenstwem wiec nie pieprz glupot ! bo to nie ma nic do rzeczy??:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydulap
lepiej ze teraz niz puzniej. ja jesem 1rok po slubie mam synka i niespie z mezem bo on mnie juz niechce uwazajac ze po porodzie juz go nie interesuje. mam do tego depresje i wyzywa mnie od wariatek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zależy o co kłótnia a tak pozatym to trzeba niezle sie pokócic by po miesiacy sie spakowac :D chyba jakas niedojrzałósc wyprowadzka nie załatwia pronblemu tylko otwiera lawine problemów my z mezem mieszkamy od poczatku naszej znajomosci i kłótnie ale szybko nam przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi sie ze Twoj maz chyba nie zdaje sobie sprawy co to jest malzenstwo,moze nie byl na nie gotowy tylko pytanie skoro nie byk to po co sie zenil.malzenstwo polega na kompromisach zaufaniu i rozmowach oraz wspolnym rozwiazywaniu problemow a on po pierwszej lepszej klotni uciekl.zachowal sie jak gowniaz bo tylko dzieci uciekaja przed problemami.pogadaj z nim szczerze wytlumaczcie sobie wszystko jesli nadal nie zmieni zdanai i nie wroci to byc moze on wlasnie tego chce chce odejsc i szuka latwej wymowki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allience
brzydulap!!! jak ty sobie z tym radzisz... ja juz sama nie wiem, nie moge sie z nim dogadac, facet zaczal zyc swoim zyciem i tyle... w ogole nie mamy dla siebie czasu, wczesniej jak nie mieszkalismy razem to chociaz trzeba bylo sie spotykac a teraz... ja swoje on swoje i zero porozumienia. jak chce z nim pogadac to mowi ze jest zajety,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co prawda jestem dopiero 2tyg
po slubie i pewnie nie mam prawa sie wypowiadac bo to za krotki staz.ale wiecie co?czytalam to forum przed slubem i tez sie balam ze cos nie wypali.ale jestm mile zaskoczona.kazdego dnia kocham bardziej, mocniej.on tez.nawet wczoraj stwierdzil, ze znow sie we mnie zakochal.do tego stopnia, ze ciagle wisze na tel, w pracy ciagle sie myle, jak zakochana nastolatka.smieja sie ze mnie:) jest lepiej niz moglam sobie wymarzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt sie diametralnie nie zmienia w dwa miesiace. nie ma tak ze przed slubem jest dobrze, a po slubie nagle robi sie zle. musialo byc cos nie tak przed slubem. i smiem twierdzic, ze w wiekszosci wypadkow slub bym w jakis sposob wymuszony czy to ciaza czy tez naciskami rodziny albo marudzeniem dziewczyny. i teraz to wylazi, facet ma dosc i nie dziwie sie, ze chce odpoczac. tak to sie jak sie wychodzi za maz bez milosci. a tylko dlatego, ze to juz pora, ze wszytkie kolezanki sa po slubie, ze rodzina naciska, ze moze nikt inny sie nie znajdzie wiec niech bedzie en. stad sie biora nieszczesliwe malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZGADZAM SIE z koleżanką wyżej,,,, bo co ma wspólnego dwa dni imprezy z rodziną i dodatkowy papierek w postaci świadectwa slubu do całego życia?? czemu miałoby się coś na gorsze zmienić ?? to bez sensu byłoby to całe hajtanie się... bo skoro ma się spiepszyć wszystko to po co ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mowie, ze po slubie sie spieprzy tylko, ze przewaznie juz przed slubem nie jest dobrze. ale jak sie razem nie mieszka albo chociaz nie bylo sie razem na dluzszych wakacjach to moze i trudno zobaczyc albo nie chce sie widziec. wspolne mieszkanie wyciaga na wierzch wszytkie brudy i nie mowie tuy o brudnych skaerptkach rzucacnych gdzie popadnie. moze sie okazac ze ludzie nie potrafia ze soba wytrzymac. ze trzy randki w tygodniu po trzy godziny nie ma przelozenia na wspolne zycie. ze spotkania od czasu do czasu, nawet codziennie to cos innego nie mieszkanie razem, spanie razem, jedzeniem razem, budzenie sie obok siebie, placenie rachunkow, wspolne problemy i radosci. ze wtedy nie zawsze jest fajnie. i wychodzi szydlo z worka. to nie jest tak, ze cos jest nie tak z kobieta czy facetem. po prostu oni nie sa dla siebie stworzeni ale .. najczesciej kobieta nie chce tego widzec a facetowi nie chce sie zmian. jesli akurat wtedy dojdzie do slubu do kobieta ma zal do siebie, ze dala sie zlapac chociaz wcale to nie jest facet jej zycia a facet dochodzi do wniosku, ze klamka zapadla i sie cholernie boi. no i ma czego bo w gruncie rzeczy tej kobiety nie kocha, moze najwyzej lubie ale jak pomysli, ze teraz musi z nia spedziec cale zycie to klapa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dokładnie
to nie wszystko, młodzi też często zapomionają że małżeństwo to nie tylko para ale też ich rodziny...i nagle się okazuje że jesteśmy skazani na towarzystwo tych wszystkich idiotycznych ciotek, które nas nie lubią i nie akceptują, dziwnych teściów, ich przkonania o własnej nieomylności itp.... często konmflikty zaczynają sie gdy teściowie za bardzo chcą nadal dominowac nad swoimi dziećmi i za nich decydować ale fakt, często małżonkowie nie dorośli jeszcze do roli samodzielnych ludzi, takich którzy potrafią żyć poza skrzydłami swoich rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
tylko co ona ma zrobic jak facet ma własne zycie i wprowadził sie? teraz to jezeli facetowi sie nei chce byc z nia to mozesie starac i tak nic z tego nie wyjdzie. POzostanie Ci chyba rozmowa z nim. a przed slubem jak sie układalo? Ile po slubie zaczal miec wlasne zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allience
przed slubem wszystko bylo ok, ale wlasnie - my nigdy nie mieszkalismy razem, a od kiedy mieszkamy razem to nie mamy dla siebie czaasu - oboje pracujemy , nie mamy czasu dla siebie a wczesniej ja studiowalam on mial inna prace i jakos sie w weekendy widywalismy bo mieszkalismy daleko od siebie - teraz dopiero jak mieszakmy pod jednym dachem to w zasadzie zadne z nas nie ma czasu dla drugiego chociaz ja bardziej sie staralam od niego bo chce rozmawiac... on mnie zlewa...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i widzisz, juz wiemy co sie stalo. mieszkaliscie razem na odleglosc. jak w takich warunkach mozna sie decydowac na mazenstwo? przeciez czlowiek ktorego sie widzi raz na tydzien w weeklend jest inny niz ten co sie z nim spedza kazdy dzien. taka jest niestety prawda, ze co innego na randce w weekend, kiedy oboje jestescie wymuskani, wychuchani, pozytywnie nastawienie a co innego kiedy oboje przychodzicie styrani po pracy i kazde chce odpoczac. tylko ze ty pewnie chce odpoczac w jego towarzystwie a on chce sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allience
ja rozumiem ze on chce odpoczac sam, ale nie musi sie wyprowadzac ani mnie zbywac. nie moglismy wczesniej mieszkac razem - poprostu nie bylo takiej mozliwosci...pobralismy sie po to zeby mieszkac razem itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
nie przesadzajmy, znam wiele małzenstw gdzie ludzie nie miszkali razem a sa szczesliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, ale przewaznie zdarzyli dobrze sie poznac przed slubem i nie byl to zwiazek weekendowy. w tym wypadku byl a wtedy ciezko jest poznac. poza tym co sie zmienia po slubie? jesli teraz mogliscie zamieszkac razem to i wczesniej mogliscie, tylko pewnie rodzina sie nie zgadzala. bo zgaduje, ze jedno z was sie przeprowadzilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allience
razem si e przeprowadzilismy, rodzina tu nie miala nic do rzeczy, a przez 5 lat związku 'weekendowo" wakacyjnego poznalismy sie bardzo dobrze tymbardziej ze przeszlismy przez wiele sytuacji, ktore pokazaly ze oboje mozemyna siebie liczyc. to co jestteraz to jest jakas nagła reakcja nie wiem na co... w naszym związku przez cale 5 lat nie było niedopowiedzeń ani jakiś problemów z komunikacją miedzy nami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogoniłam byłego
Ja jak byłam na 3 roku studiów to wpadłam z chłopakiem którego uważałam za tego jedynego. Myślałam o ślubie ale jak mój chłopak powiedział że nie jest gotowy to nie chciałam naciskać. Urodziłam córkę, ale chciałam skończyć studia i zgodziłam się na zamieszkanie u niego z jego rodzicami. Jego matka mnie nie lubiła, bo uważała że powinnam rzucić studia i zająć się dzieckiem, ale ja chciałam skończyć. Jak już skończyłam znalazłam prace i czym prędzej dążyłam do wyprowadzenia się stamtąd. Nigdy nie miałam chłopaka po swojej stronie. Jak zwykle jego matka miała jakieś "ale", tylko że ja postawiłam na swoim. Poszliśmy mieszkać do wynajętej kawalerki i po 3 tygodniach miałam to co ty, mój chłopak uznał że ja zrzędzę i pojechał do rodziców na 4 dni. Potem wrócił i znowu już nie pamiętam o co poszło ale po jakimś czasie pojechał na parę dni do domu. sytuacja powtarzała się 3, czy 4 razy, acha i poznałam fajnego faceta w pracy z którym niedługo weźmiemy ślub, ale to już inna bajka. Powiedziałam mojemu chłopakowi że jak jeszcze raz będzie uciekał od problemów do mamusi to nie ma po co wracać i tak też zrobiłam. mieszkaliśmy ze sobą w sumie niecałe 4 miesiące. Ostatnim razem spakowałam jego rzeczy i część z nich wywiozłam do domu jego matki a część miał sobie odebrać. Powiedziałam też że umówiłam się z kolegą z pracy na randkę. Oczywiście usłyszałam od jego matki że jestem niewdzięczna i takie tam i ze tyle u nich mieszkałam i tak się odwdzięczam. Powiem tyle że porozrzucane skarpetki to jest pikuś w porównaniu z nienauczonym samodzielności maminsynkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
Strasznie nie lubię tego wymądrzania się, a to, ze trzeba mieszkać razem, a inni broń boże. Wg wielu osób z tego forum jestem w beznadziejnym związku. Najpierw 5 lat związku na odległośc a potem jeszcze zmaieszkaliśmy razem. Jak facetowi zalezy to sie stara nawet jak ma podane na przysłowiowym talerzu wszytsko, to smao dotyczy kobiet. Nie jestem jeszcze po slubie, ale wątpię by to dużo zmieniło w naszych relacjach.Najwyżej tylko na lepsze, bo podgrzeje uczucia między nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allience
no i dobrze zrobilas ze go pogonilas tylko ja mam problem - jestem juz mezatka no i ja bardzo kocham mojego meza - chcialabym zeby bylo jak wczesniej ale nawet nie moge sie dowiedziec o co mu chodzi a wy byliscie bez slubu nawet nie zzareczeni... ehh jeszcze przed miesiacem bylam w niebie a teraz spadam nie wiem za bardzo gdzie... i dokad to poprowadzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogoniłam byłego
wiem że co innego. Tylko że jak zaniosłam mu rzeczy i powiedziałam o randce to pojawił się szybko u mnie i od razu zaczął proponować ślub. Byliśmy ze sobą od 6 lat i mamy dziecko dla którego muszę przyznać że jest wspaniałym ojcem. Myślałam że jak się wyprowadzimy od jego rodziców to jakoś się ułoży ale widocznie się pomyliłam. Ale nie żałuję, przyznam się że na randkę z moim obecnym narzeczonym umówiłam się trochę żeby się odegrać ale okazała się to bardzo obiecująca znajomość, już 2,5 roku jestem z nim a ślub bierzemy w kwietniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogoniłam byłego
Ja też nie uważam że jakąś zasadą jest mieszkanie ze sobą przed slubem, każdy ma swoje poglądy i swoją odmienna sytuację i nie powinno się tego komentować. Jesteś mężatką więc pierwszą rzeczą jaką powinnaś zrobić to walczyć o to małżeństwo, to że jestes już mężatką to cię zmobilizuje bardziej. Myślę że jeśli twój mąż nie chce z tobą rozmawiać i ucieka to powinnaś go zmusić do tego za wszelka cenę, przypuszczam tez że powinnaś dac więcej szans niż ja dałam, ale sprawę trzeba postawić jasno. Zmuś go do rozmowy, powiedz że prawdziwy mężczyzna nie ucieka do mamusi jak mu się krzywda dzieje, powiedz że cię to denerwuje. Nie wiem co jeszcze. Ja nie jestem najlepszym przykładem bo wydawałoby się że nie walczyłam długo o mój związek, ale długo zastanawiałam się nad swoim miejscem w jego życiu. Wychodziło na to że jestem trzecia, najpierw mamusia potem córka a potem dopiero ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×