Moja córka dostała w szkole uwagę za to ,że nie chciała mówić profesor

jest to sprawa dziesiatego rządu waznosci o jaka warto by sie klocic w szkole ( ktoras ze stron powinna sie okazac madrzejsza i zbagatelizowac)

ciekawe, kiedy córcia mamusi wejdzie na głowę?

u mnie tak samo w szkole ale coz .......

raczej zwłoki pedagogiczne działają

i znou polecam czytac ze zrozumieniem ,albo przynajmniej probowac sie tego nauczyc napisalam "jesli" w szkoel sa takei zasady. .. to trzeba respektowac takie jakie są, a nie wybierac sobie, które mi pasują, a które nie. analogiczna sytuacja do tych "katolikow", którzy sobie wybieraja, do ktorych zasad sie dostosuja, a do ktorych ni i nadal nazywaja siebi "katolikami"

Pirania33------ moim zdaniem nie masz racji, tu nie chodzi o złe zachowanie dziecka w szkole, ale o to , że szkoła wymaga od uczniów rzeczy absurdalnych ... też uważam , że jest to gruba przesada wymagać od uczniów tytułowanie się profesorem , gdy w rzeczywistości jest się tylko magistrem... przerost formy nad treścią :)

to nie wiadomo dlaczego uczennica dostała uwagę-znamy tylko relację córeczki i reakcję mamusi

w którym wpisie nie mam racji?

magistrów to raczej jest chora norma obyczajowa naleciałość PRL a nie zasada :o czyli jak wszyscy srają na podłogę bo taka jest zasada to reszta też musi się dostosować ?

akurat w PRL- też źle traktowali profesorów - bo ganili i walczyli z komuyną - więc to nie jest zastoina z PRL-u. To zasady ze szkólśrednich jeszcze z przed wojny

oglądałam wczoraj reportaż o "dobrym" synku w sprawie dla reportera. A takich jest więcej - nie piszę o cóce autorki

nie masz racji - atakując rodziców, którzy nie godzą się na niedorzeczne żądania nauczycieli , tak uważam

to jeszcze lepiej przedwojennych zasad się trzymać :o ale wiadomo tak wygodniej

??? Bo na razie nie wiemy czy rzeczywiście tak było?

z profesurów :D nie dziwota ,że się broni

u mnie w technikum tez sie tak mowilo

z tym , że przed wojną w szkołach średnich uczyli prawdziwi profesorowie :)

nie są tak bardzo niedorzeczne- uczą czy wymagają szacunku - to chyba akurat dobrze, nie? a jak zwracają się dzieci do rodziców? oczywiście nie wszyscy, nie ma co uogólniać. Każdy wie, że w szkołach średnich nie pracują ludzie z tytułem prof. ale co szkodzi tradycję utrzymywać? moim zdaniem nie ma o co kopii kruszyć...

u mnie w liceum tez mowilo sie Pan/Pani profesor

jeju całe liceum mowilam do wszystkich "profesorze" i jakos nie mialam z tym zadnrgo problemu i nawet mi do glowy nie przyszlo zeby sobie zasmiecac gowe podobnymi bzdetami, bo co m iza roznicaczy ja do niego powiem pani czy profesor jak to ejst caly czas ten sam czlowiek, a skoro tak sie zawsze mowilo to i niech tak bedzie . ale jak ktos ma kompleksy to i przez takie pierdoły się burzy.

mój ojciec chodził do liceum zaraz po wojniei uczyli na-le Ci sami co przed wojną i żaden nie był prof.

"jakie żądania ??? Bo na razie nie wiemy czy rzeczywiście tak było?" jeśli to do mnie , to m.in. w moim liceum nauczyciele wymagali od uczniów = żądali takiego określania

ja mówiłam poprostu sorze, sorko i było ok

ma kompleksy i to duże karać uwagą za taką pierdołę ;)

ale czy zwrot proszę Pani / Pana - jest wynikiem braku szacunku ?? mam wrażenie, że nie - a przynajmniej jest zgodny z prawdą

no córcia nie chciała mówić profesorze, profesorko tylko ciekawe jak i jakim tonem?

dla zainteresowanych - pracuję w sklepie... ale mile wspominam szkołę i tytułowanie profesorów

ale nie dostała uwagi za niestosowny ton , tylko za to , że nie chciała tytułować "pani profesor" - tak zrozumiałam

że to dziecko zawiniło , na jakiej podstawiem ,wiadomo że patologie są po obu stronach i to po równo.

nie jestem ciałem ( uczylam, ale na uczelni),ale nadal mówie , ze sa miejsca i kraje, gdzie rozne tytuly czy zwroty sa po prostu przyjete (np mowienie w UK "profesorze" do wykladowcow, niekoniecznie profesorów, albo z innej beczki mowienie panno( we Francji np tez) do niezameznej kobiety niezaleznie od wieku - to jest dopiero irytujące!). W Polsce jest z kolei zwrot Pani, Panie .