Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosietta

myślicie czasem co by było gdyby wasze dziecko urodziło sie chore.

Polecane posty

Gość to co reprezentuje
musztarda napisała: "Gdyby napisała, że nie dając rady, nie mając możliwości, wybierając mniejsze zło etc. ... " To też jest przejaw egoizmu, a w takim wypadku z reguły egoizm wygrywa. A myślisz, że skąd nie ma siły, popada się z jednej skrajności w drugą? a no stąd, że 24h na dobę wrzeszczy, krzyczy, płacze, pluje gdzie popadnie, że 24h na dobę ma humory, że nie da się spokojnie wysrać za przeproszeniem. Myślisz niby, że skąd brak wigoru do dalszej opieki i wychowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
top123 - zdarza sie ze osrodek jest lepszy dla dziecka ale ja nie mowie o oddaniu calkowitym. pisalam wczesniej tutaj ze mam kuzynke ktora ma downa i ona jest 5 dni w tygodniu w takim czyms jak szkola polaczona z internatem. uczy sie tam potrzebnych umiejetnosci, ma kontakt z innymi dziecmi i ma specjalistyczna opieke. robi duze postepy odkad tam jest. do wieku szkolnego byla w domu a pozniej zdecydowali sie ja tam wozic i zostawiac od pon do pt bo osrodek jest za daleko by dowozic ja tam codziennie. na weekendy, swieta, wakacje, jak jest chora itd wraca do domu. rodzice ja bardzo kochaja i plakali decydujac sie na takie rozwiazanie ale widza efekty i mala jest zadowolona. w domu tez z nia cwicza i ucza sie w tamtym osrodku jak jeszcze moga jej pomoc. nie wiem ile czasu beda tam mala wozic ale narazie jest to z pozytkiem dla niej. ale w zyciu nie zdecydowali by sie oddac ja na stale bo tak latwiej. opieka nad takim dzieckiem nie jest latwa. ona ma sile, napady zlosci itd. ale to jest ich dziecko i kochaja ja taka jaka jest. ale za oddaniem zupelnym dla swojej wygody jestem na NIE i nie mowie tu tylko o dzieciach ale i rodzicach czy rodzenstwie. wiem ze moja rodzina nie zostawilaby mnie w potrzebie i ja tez nie wyobrazam sobie by nie zajac sie kims bliskim kto mnie potrzebuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Ktoś tu pisał o nienawiści do takiego dziecka, ja takową odczuwam, chociaż właściwie to nie nienawiść, to współczucie, tak silne, że budzi odrazę, mam żal, że cały mój czas poświęcam synowi, a mam jeszcze córkę, zdrową, która również potrzebuje uwagi, a ja nie mam czasu, a jak czas się znajdzie, to nie mam ochoty, wszystko mi brzydnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, egozim jest z definicji czymś złym i szkodliwym ergo nie powinien zwyciężać w naszym życiu. To prawda, że takie dziecko wymaga nieraz herozimu i mega-altruizmu. Ale tylko tak warto żyć - przez wielkie "Ż". Mało wiemy o tym co słyszy i czuje chore dziecko...ale jest wiele znaków, że czuje...czy matka tego dziecka może spokojnie jeść, spać, żyć, oglądać tv, pracować wiedząc, że je oddała do bezdusznej instytucji ?? " ja jestem, ja czuję, ja żyję, moje serce bije " - jak w piosence ;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kluska_serowa : "ale za oddaniem zupelnym dla swojej wygody jestem na NIE i nie mowie tu tylko o dzieciach ale i rodzicach czy rodzenstwie" myślę tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
musztarda, ma takie samo pojęcie jakie masz i Ty, czyli zerowe. Ona myśli, że to spieprzone życie, po części się zgadzam. a Ty myślisz, że jak jest niby? Cały czas starasz się utwierdzić w przekonaniu, że to wcale nie jest spieprzenie sobie życia, że to obowiązek, bo przecież urodziłam. No i jestem odpowiedzialna, co z tego mam? Odszedł od nas mąż, miał dość, nie zgadzałam się na oddanie do ośrodka, matka trzyma rękę nam pulsie, żebym przypadkiem sama nie wpadła na pomysł aby oddać. Moja córka, mam taki żal, jest taka sama, samotna, a ja niby jestem blisko,a jednak daleko. Tyle mam z tej całej opieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Nigdzie nie napisałaś, że masz takie dziecko, że się opiekujesz, nawet, że znasz, stąd też wniosek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Nie każę Ci jej rozumieć, bo oceniać może ten kto to przeszedł. wzburzyłam się, wybaczcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
w rodzinie to i ja mam, ale to zerowe odzwierciedlenie. dopiero jak samej mi się urodziło niepełnosprawne umysłowe, mogę wnioskować, opiniować i oceniać. jak się opiekowałaś, zwracam honor i przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
hejkakohejka, można myśleć. Mój syn urodził się w pełni normalny, rozwijał się dobrze, z czasem zaczęło się dziać coś dziwnego, a teraz jest tragicznie, czasami załamuje ręce, skąd brać siły na to wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo, że sobie tu raczej dywagujemy teoretycznie, bo większość z nas nie jest w takiej sytuacji. Życie jest pełne niespodzianek, ten kto się w teorii zarzeka, że nie oddałby, może w obliczu faktu się zmienić, wpaść w deprechę i koniec końców poddać się...i odwrotnie - deklarowany teraz egoizm w praktyce może się "nie przydać", bo ktoś uzna że kocha to swoje dziecko jak "normalne" i jednak sobie nie wyobraża z nim rozłąki... nikogo nie oceniajmy jedynie po tym, co tu pisze. Po prostu - "Przeżyj to sam" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co representuje - ano właśnie, to jest najgorsze - rodzi się piękne, zdrowe dziecko i nagle na pewnym etapie życia, nie wiadomo skąd, coś złego zaczyna się dziać....:( mam to w rodzinie...rozumiem Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co reprezentuje - "dopiero jak samej mi się urodziło niepełnosprawne umysłowe, mogę wnioskować, opiniować i oceniać." racja, mieć kogoś takiego z bliskich, a urodzić niepełnopsrawne dziecko to całkiem inne sprawy. Matka "od środka" przeżywa to jeszcze inaczej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Z góry można zakładać, że przyjdzie kataklizm, a ja będę miała to w dupie, bo mam niepełnosprawne dziecko, to też egoizm. Nie bronię jej, bo gówno wie, a z góry zakłada i opiniuje. W ogóle dziwny jest ten temat. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oprócz ciężaru jakim jest moje dziecko, mam przed sobą badanie wycinka guza z piersi, super, jak wszystko się wali, to po całej linii i na wskroś jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
hejkakohejka, kiedyś nie chciałam słyszeć nawet o tym, jak odszedł mój mąż coś we mnie pękło, zaczęłam rozmyślać, nawet dużo, ale zanim dojdzie cokolwiek do skutku, zanim podejmę decyzję, to musi jeszcze sporo czasu upłynąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
otóż to, Musztarda - zakładanie po pierwsze: z góry, po drugie: wyłącznie dla własnej wygody oddania gdzieś tam takiej osoby jest nie OK. Poddanie się bez walki. Dopóki się nie sprawdziwmy "w praniu" nic nie wiadomo, przecież wytrzymałość psychiczną każdy ma inną. Jednego czołg przejedzie i nic, drugiemu świat się wali tak, że sam nadaje się do opieki czy leczenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła to twoje
zdrowe, na które nie marnujesz czasu może zachorować. Cięzko. I wymagać marnowania. Bo nie wiesz, czy wyzdrowieje. Wtedy co, poczekasz na pociąg pospieszny i pozbędziesz się problemu ? Szkoda, że dzieciak ma taką matkę. Naprwdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Ma 8 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie może być zawsze tylko pod górkę, wyjrzy dla Ciebie słońce, choć teraz jest Ci cieżko ❤️ jeśli masz chęć napisz coś więcej o Synu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w rodzinie było tak, że oboje rodzice zdrowi, wykształceni urodzili piękne dziecko, rozwijajace się dobrze, inteligentne ponad wiek. W wieku zerówkowym zaczeły się problemy i stwierdzono niepełnosprawność lekkiego stopnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
Co tu pisać. Wszystko się zaczęło jak skończył 4 lata, stopniowo, ale jak uderzyło, to maksymalnie, teraz ma 8, nie widzi, nie chodzi, nie mówi, porozumiewa się krzykiem, piskiem i wrzaskiem, jak jest zły, (a zły jest praktycznie zawsze, zresztą czemu się dziwić, odczuwa swoje cierpienie), to pluje, wszędzie, wszystko zaplute, muszę przebierać go co chwilę praktycznie. Wykombinowałam w końcu śliniak, na razie się sprawdza. Nawet nie wiem dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam. Czasami zapominam się i nie odróżniam nocy od dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
wychodzimy na spacer, jak było ciepło to rehabilitacja nawet odbywała się na świeżym powietrzu. Co jest najgorsze? Nie widzę zmian, różnic, nic się nie poprawia, pogarsza się. Ma na imię Adaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiam Cię :) takie Mamy to są Mamy ! Hejkakochejka ma słuszność - ważne byś miała kontakty z ludźmi z podobną sytuacją, albo doraźną pomoc jakiegoś dobrego, specjalistycznego ośrodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zamykaj się, poszukaj jakiegoś życzliwego kręgu, czy prywatnego ( grupy samopomocy ) czy zorganizowanego - np. stowarzyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaSynusia
to co reprezentuje ---> zyczę Ci duzo wytrwałosci w tym co robisz i duzo duzo sił :) jezeli chodzi o "miotłe" wykręca mnie jak czytam twoje wypowiedzi!zdjęcie masz piękne owszem ale twoje podejscie do sprawy mnie przeraza ale kazdy pisze tak jak uwaza ja sie powtorze juz kolejny raz ani dziecka ani rodzicow nie oddałabym nigdy chocbym padała na ryj z przemęczenia i bezradnosci ale to było by moje dziecko ktore poczęłam i nosiłam pod sercem przez 9 miesięcy nie tylko takie ktore było sliczne rozowe i się usmiechało ale rowniez takie ktore by pluło krzyczało itp.mogła bym chodzic z nium na rozne zajęcia, warsztaty itp.ale codziennie wracac z nim do domu. chore dzieci tez czują kochają ale tego nie okazują jest takie powiedzenie ktore wydaje mi sei ze pasuje do chorego dziecka ze "kazdy głupi ma swoj rozum..."i takie dziecko tez go ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrowienia dla wszystkich, szczególne dla Ciebie, Mamo Adasia🌻 i dla samego Adasia !!! 😘 zmykam na kolację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaSynusia
..."Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaSynusia
Adas piękne imie moj mąż tak ma :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alez nie podniecajcie sie tak
bo wam zaraz zylka peknie, miotla odda dziecko to wy je adopctujecie i poswiecicie cale swoje zycie na opieke nad nim, wilk bedzie syty i owca cala a wy prawdziwe matki polki co dostana medal w przyrodzie nic nie ginie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dziecko urodziło się zdrowe, w pełni, zachorowało praktycznie w swoje pierwsze urodziny. To, żadna z chorób, które powoduje dysfunkcję mózgu albo ruchową trwałą, zachorowała na raka. Miałabym ją oddać? Nigdy w życiu. Przechodzimy wszystko razem, a jest ciężko. Mała jest czasami niesamowicie nieznośna i męcząca, ale to całkiem zrozumiałe. Nie ważne na jaką chorobę zachorowałoby którekolwiek z moich dzieci, nie oddałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×