Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zdesperowana optymistka

po jakims czasie pieniadze nie znacza nic-teraz rozumiem

Polecane posty

po kilku latach malzenstwa przekonalam sie ze nic mnie z mezem nie laczy oprocz tego ze on sporo zarabia i potem wydajemy te pieniadze ale w zasadzie to nawet nigdzie nie jezdzimy razem nie chodzimy do kina razem (po prostu mam wlasna kolekcje dvd ktora uzupelniam) a najgorsze w tym wszystkim to jest to ze wlasnie posprzatalam ta polke z filmami i siedze w domu sama, w domu w ktorym niczego nie brakuje..no wlasnie nawet jesli przegadalam ten temat z kolezankami to co z tego? od gadania nic sie nie zmienia, a od robienia? wlasnie tez nic. praktycznie zyjemy w 2 oddzielnych swiatach nawet nie ma takiej szansy zeby sie zainteresowal moimi ksiazkami filmami czy tym co robie w wolnym czasie bo...zawsze robie to sama i teraz zastanawiam sie tylko nad jednym czy dlugo mozna tak zyc? bo generalnie deszcz mi nie kapie na glowe i nie chodzimy po swiecie glodni ale pamietam jak za dawnych czasow bedac dzieckiem mieszkalam z rodzicami i doslownie nie mielismy przez 4 lata lazienki bo takie akurat byly warunki a za zadne pieniadze czy po prostu za nic nie oddalabym tych lat bo byly szczesliwe i tu mam pytanie bo owszem zdaje sobie sprawe ze mozna zrobic uzytek z gotowki zainwestowac cos kupic do mieszkania lub (uzupelnic kolekcje dvd ;-)) ale co z tego ja po prostu jestem w tym sama..czy mozna z tym zyc? i jeszcze cos u mnie nawet przed slubem tak bylo ze zylismy w odrebnych \"matrixach\" to sie nie stalo nagle czy cos ale po prostu ja juz nie wiem co robic, bo jesli nawet ide do pracy czy pare razty w tygodniu na trening czy gdzies z kolezankami to jestem zona mojego meza ktorego....nie ma!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widzialy galy co braly
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki pedro ale nawet n ie wiesz do kogo to piszesz (no bo niby skad mialbys wiedziec) w zeszlym roku na banacha przeplukali mi zoladek bo za duzo tabletek wzielam ale to bez sensu bylo od problemow nie nalezy uciekac ale naprawde moze byc nie ciekawie jak sie siedzi w tym samym dolku z tym samym problemem i dalej sie nie ma pomyslu..wlasnie dlatego tu napisalam o tym wiec pedro jakich rad udzielasz to swiadczy o tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a galy widzialy tylko SZMAL
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki...
Używaj przecinków, strasznie się to czyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laleczkapanieneczka
ja mam podobnie,odechciewa się zyć,dlatego ja nietak dawno zakochałam się,ale jak narazie bezwzajemności tak mysle,najpierw było zauroczenie,a wszystko dlatego,że w domu żyjemy jak dwie obce osoby,tlko tyle,że dzielimy razem mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzialy galy co braly - no pewnie ze tak. ale pytanie moje jest takie cxzy da sie zyc obok siebie - wiem ze np; w Japonii to jest bardzo normalne wsrod starszych malzenstw - niedawno lecial na tvn fakty taki dokument wiec niby sie da ale ja po prostu wariuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok. bede przecinki, sory ze strasznie sie to czyta, po prostu mam kolejna samotna sobote, a co do wpisu ze "galy widzialy szmal" to sama tez zarabiam sporo, nie wiem po prostu ja jestem taka ze umiem sie umeczyc i siedziec cicho, a tak naprawde to chcialabym z nim pojechac chocby do czech - doslownie zeby tylko zrobic cos w koncu razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laleczkapanieneczka
tak żyć się nie da,chyba ,że lubisz się męczyć,życie jest krótkie i szkoda je tak tracić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam podobnie. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem i nie wiem czy będziemy. Jesteśmy ze sobą 5 lat i nie mamy ze sobą p-rawie nic wspólnego. Nie umiemy też się jakoś rozstać. Jestem bardzo samotna i czekam na to kiedy wreszcie zacznie się moje szczęśliwe życie, ale chyba nigdy nie nadejdzie- bo sama nie umiem nic w tym kierunku zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
laleczkapanieneczka - ale ja mam chyba cos nie tak z glowa, bo ja jestem osoba wierna i nie uznaje rozwodow a poza tym, juz raz probowalam uciec przed problemami to mi przeplukali zolad i tyle tego bylo. ale z drugiej strony nie mamy dzieci bo ja sobie nie wyobrazam, ze urodze dziecko na ktoreprzez rok czy dwa bed dostawac od meza pieniadze a on bedzie wracal wieczorem do domu i internet i tv.... a ja wszystko i wszedzie sama......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe17****
skarbie docen to ze masz wsyztsko..nie jedna by sie z Toba zamienila...:(sprobuj sie tylko do meza zblizyc..wiem ze to moze byc trudne...no ale sprobuj...masz kase...masz piekny dom....ja bym do docenila!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo najważniejsza jest MIŁOŚĆ ( nie mylić z pożądaniem fizycznym..) Można wtedy o chlebie i wodzie ale szczęśliwe.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwudziestoparolatka.....
Nie każdy może zrozumieć autorkę, zrozumie ten, kto coś podobnego przeżywa lub przeżył. Ja akurat rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za odpowiedzi. p.s u psychologa bylam u psychiatry tez nawet bylam na hipnozie - dwa razy..niestety nie udalo sie mnie zahipnotyzowac wiec odpuscilam sobie. ja naprawde juz na wiele sposobow probowalam podejsc i siebie i meza i temat jako calosc, po prostu jestesmy strasznie oddzieleni w sensie zainteresowan i pogladow, dzieki za odpowiedzi ja mam straszny dol z tego powodu mysle ze cos ze mna nie tak, czasem czuje jakby to byl taki egzamin albo szkola przetrwanie tylko nawet jak w ciagu tygodnia uda mi sie "cos ugrac" to i tak nie mam z kim dzielic mojej radosci i nawet to durne myslenie o szkole przetrwania mi siada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laleczkapanieneczka
no to masz tak jak ja ,ja 10lat sie już tak męczę,też nie mamy dzieci,też jestem wierna,ale już mam tego naprawde serdecznie dość,zero znajomych,zero wyjazdów,zero wakacji no nic poprostu nic dwa oddzielne życia,nawet oddzielnie sypiamy już,to naprawde szkoda życia,można poznać kogoś kto da nam to co chcemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslaca >>> ma racje ,milosc jest najwazniejsza....kasa jest tylko srodkiem do spelniania marzen...ale nie wiem jak mocno bysmy marzyli o milosci, to za kase jej nie kupimy ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laleczkapanieneczka
a pieniądze nie są najważniejsze,teraz kobiety są niezależne i nie muszą być na garnuszku faceta,życie ma się jedno i zdrowie też,dlatego cieszmy się z niego a nie dołujmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--> bebe 17 dzieki ja probowalam sie zblizyc do meza i ciagle probuje rzecz w tym ze jak juz bylam wystarczajaco "blisko" ;-) to okazalo sie ze jestesmy na zupelnie jakby to mozna bylo najlepiej okreslic roznych poziomach roznych poziomow rozwoju roznych sfer i to jest straszne bo bardzo czesto jak juz jestesmy blisko to to jest odczuwalne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz ...mysle ze ta mala bebe17 ma racje ....az zbyt dojrzale spostrzezenia jak na wiek ;) hehe mam nadzieje ze to wiek jestescie na roznych poziomach w roznych swerach zycia... ale zblizenie wcale nie jest nie niemozliwe....musisz tylko zblizyc sie do jego poziomu lub postarac sie by on zblizyl do swojego.....jeszcze nic nie jest stracone poki nadzieja w nas...wszak ona umiera ostatnia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli co
...codziennie w domu jestescie w dwoch roznych czesciach jego, spicie osobno czy jak to wyglada? a co on mowi jak proponujesz wspolny wyjazd czy wyjscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli co
i czy naprawde lepiej probowac odebrac sobie zycie bo sie nie uznaje rozwodow.. zamiast sie rozwiesc jesli nie wierzy sie,ze cos sie zmieni ? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my sie pokochalismy na poczatku a mowia ze milosc to praca - jesli ma byc na lata, tyle ze my zarabiamy i zyjemy obok siebie a umyslu caly czas nie mozna "odciagac na bok" bo dzisiaj to wyskocze po kolezanki i sobie gdzies pojedziemy, jutro mam trening, a pojutrze dokoncze ksiazke...rownie dobrze moglabym wykonywac wszystkie te czynnosci bedac sama, a kontynuujac malzestwo robi sie to po cos,tak? to ja chyba nie wiem po co, bo jak mam jakies zajecia to nigdy nie mam meza obok siebie najbardziej boli to ze ja potrzebuje sie dzielic z kims tym co przezywam....a nie mam z kim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orzeszki w miodzi
ej,mam pytanie, bo przeczytalam to co napisalas: a on Ci jakos okazuje te uczu cie, ze sie tak spytam czy wcale nie okazuje i mija Cie jak przechodzien Rumunke? [ze tak porownam]?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli co
a wieczorem czy w weekendy jak oboje jestescie w domu to tez jestescie w inych pomieszczeniach lub unikacie sie? co on mowi gdy probujesz z nim o tym rozmawiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli co
no i czy w ogole kochacie sie ze soba czy sypialnie tez macie oddzielne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli co----> pytasz jak to jest, no to prosze: 2 lata temu zaproponowalam wyjazd nie wazne miejsce powiedzial tak tak pojedziemy i nic zadnej inicjatywy ani checi fakt ze on lubi pracowac i najlepszy relaks to internet..i tak od 2 lat prosze abysmy pojechali. a mi kabel USB--> wlasnie tu jest problem te sfwery ;-) sie nijak nie zazebiaja, kazde z nas ma swoja wizje i swoja sciezke mnie to juz dobija, ale w sumie jak to moj maz powiedzial dwa z nas uparciuchy i kazdy chce po swojemu...co do sypiania w gorszych miesiacach spimy oddzielnie w lepszych razem...najgorsze jest to ze w zadnym z nas nie ma wystarczajaco checi aby sie zatrzymac na sciezce tej drugiej strony i poczekac lub dac kopa w tylek dla rozpedu...tylko kady sobie, to jest zalosne wiem o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×