Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość półmisek pełen owoców

Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko...

Polecane posty

Gość półmisek pełen owoców

nagle zachorowało. Naszła mnie taka myśl, bo zadzwoniła do mnie właśnie kuzynka, że jej córka jest chora. Ma białaczkę. Nie wiedziałam, czy płakać, współczuć, czy ją pocieszać, to jest straszna tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie płata nam figle. Póki jest zdrowe (oby było cały czas) ciesz się i nie zadręczaj tym, co by było gdyby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jak to się nie martwić
jak dziewczynka ma 7 lat, całkiem zdrowa, a tu nagle przyszło jej walczyć o życie? jak tu być spokojnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś rozgoryczona, rozumiem co czujesz, ale masz na to zerowy wpływ. Możesz jedynie trzymać kciuki za szybką remisję i być przy kuzynce. Nic więcej. A sama nie zadręczaj się. Korzystaj z tego, że jesteście zdrowi. Możesz wspierać wolontariatem jak chcesz pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka obojętność z ciebie
wypływa. Nie bałabyś gdyby nagle twoje dziecko zachorowało? Nie chodzi mi teraz tylko o raka, ale o jakąkolwiek krzywdę dziecka, nie przeżyłabym tego. Jestem strasznie wyczulona na wszystko, wiem, ze to chore, ale nie mogę inaczej. Pewniej się czuję jak latam co miesiąc do lekarza, jak sprawdzam i pytam co chwilę czy wszystko ok. To jest moja bardzo bliska kuzynka. Córka brata mojego taty, więc pokrewieństwo jest znaczące, a rak często jest genetyczny. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m and
Gaja czy Twoja córka nie jest chora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam to samo. jak slysze ze jakies dzieciątko bylo zdrowe i nagle zacząl bolec je brzuszek ... a potem wszystko potoczylo sie blyskawicznie i diagnoza nowotrwór zołądka... itd to aż mi slabo. co zrobić? jak ich ustrzec? Nie mamy na nic wplywu. trzeba tylko miec nadzieje bo co innego można zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czym się mylę
no powiedz mi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że jestem obojętna. To nie ma znaczenia, czy jest chora, czy nie. Osoba trzecia nie pomoże. Nie ma jak, a zadręczanie się jest bezskuteczne i prowadzi do paranoi. Ja jako matka nie mogę pomóc, to co dopiero, sąsiadka, znajoma, czy kuzynka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dobrym słowem
współczuciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba dla duszy, ale z czasem staje się męczące, nie wiecie nawet jak bardzo. Dlatego warto czasem przemilczeć. Bez zbędnych pytań typu: \"Co u was\", \"Co z małą\", \"Jak się czujecie\". To tak na przyszłość. Chcecie pomóc, to dobrym patentem jest wolontariat, angażowanie się w akcje charytatywne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dariadaria
współczucie jak dla mnie było najgorsze, ciągłe wydzwanianie z pytaniami, przychodzenie do domu, użalanie się. Koszmar. Czułam się osaczona, kiedy już dochodziłam do siebie, znowu ktoś przyszedł z płaczem i od początku się zaczynało. Bardzo cenie moje przyjaciółki za to że zachowywały się 'normalnie'. Widziałam że cała ta sytuacji je trapi, ale starły się abym ja wróciła do normalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot ze słomy
Jak chcesz pomóc, to nie stawiaj na dziecku krzyżyka, tylko poszukaj pomocy. Gdzie jaki lekarz, jakieś metody, co można zrobić. To jest duza pomoc, inaczej będzie musiał to zrobić sama. Ty z was dwóch masz mimo wszystko chłodniejszy umysł, bo to nie twoje dziecko. Mozesz pomóc wiecej niz myslisz. A co do zasadniczego pytania - tak, to jest jakos biologicznie niesprawiedliwe, ze taki młody człowiek tak powaznie choruje, no ale co zrobisz, zdarza się. Pomóż po prostu, może sie to dobrze skończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dariadaria, prawda? Nie skończysz z jednym,a tu już drugi przychodzi i wylewa swoje żale, a przecież to ja cierpię, to moja córka jest chora i ja wcale nie chcę współczucia, to mnie dołowało i dołuje. Ciągłe opowiadanie i co teraz, jak to będzie, kiedy chemia, kiedy zabieg. Zaczęłam się irytować i teraz wiedzą, że jak mają przyłazić i wypłakiwać mi się w mankiet, to lepiej jakby w ogóle nie przychodzili. Wiem, że ludzie inaczej nie umieją się zachować, że to tak samo z siebie przychodzi, dlatego nie napadam, ale grzecznie proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kot ze słomy, uwierz mi, że matka w takiej sytuacji ma bardzo trzeźwy umysł, oczywiście samowystarczalna i dostarczalna nie jestem, pomoc jak najbardziej mile widziana. Gdyby nie pomoc pewnie sama bym sobie nie poradziła, przynajmniej w pierwszej fazie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot ze słomy
Chodzi mi o to, żeby pomóc w sposób praktyczny, a nie uwieszac sie kamieniem u nogi, zeby pokazac, ze się współczuje. Bo tego nikomu nie potrzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dariadaria
Matka cierpi najbardziej, a czasami wręcz czułam, że to ja mam pocieszać osoby, które przyszły z krzykiem, płaczem 'co teraz?'. Po takich wizytach byłam wykończona i psychicznie i fizycznie. Kocie ze słomy, pewnie że pomoc się przyda, sama nie byłaby w stanie tego wszystkiego zrobić, ale pomiędzy pomocą, a użalaniem się nad moim ciężkim losem jest różnica. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dariadaria
Przepraszam Kocie, źle Cię zrozumiałam. Zgadzam się w zupełności z Twoim ostatnim postem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z czasem przyszło, że i pocieszać nie muszę już, bo wszyscy wiedzą, że mnie to drażni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam za wsćibstwo
ale na co wasze dzieciakli chorują/chorowały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I dobrze że tak się
dzieję. W ten sposób eliminowane są słabe, wybrakowane jednostki i jest zachowana równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super. W takim razie, po co angażować się w leczenie, szukać przyczyn, diagnozować, leczyć. Od razu z tymi wybrakowanymi jednostkami, które destabilizują gatunek na stryczek. Żeby się zbędnie nie przemęczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×