Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fejdala

podajcie swoje rzykłady biedy

Polecane posty

a ja powiem tak-jako dziecko zaznałam biedy...nie było mowy o ciuchach,chleb z margaryna to była norma...pamietam to,ale jakos wtedy bardziej bolał mnie fakt,ze jestem ta \'\'gorsza\'\' co kolezanki skwapliwie pozwalały mi odczuc na kazdym kroku..nniz sama bieda..jakos przezyłam.. ...ale kiedy kilka lat temu stracilismy oboje z mezem prace i przezywalismy straszliwa biede..to był to dla mnie cios i bol ktorego nie zapomne do konca zycia wiecie dlaczego? bo jestem teraz matka...i wiertzcie mi...nie ma dla matki nic gorszego na swiecie jak swiadomosc,ze twoje dziecko idzie spac głodne:( bo choc oddałas mu i tak swoja oporcje to dla niegop to za mało:( i pyta juz w łozku..mamo,jest jeszcze chleb? a ty z krwawiacym sercem i gardłem scisnietym z rozpaczy mowisz-nie ma... nie moge wiecej pisac,bo choc to Bogu dzieki juz za nami...to nie moge nie płakac kiedy o tym mysle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kymco - to prawda, tez jestem matka i na cale szczescie (odpukac!!!) nie spotkalo mnie cos takiego, ale gdyby... Nie darowalabym soibie tego do konca zycia, choc wiem, ze to bez sensu, bo to przeciez niczyja wina, takie zycie.. Ale moze potrzebne sa takie momenty w zyciu, aby zaczac doceniac to, co mamy a czego tak czesto przeciez nie szanujemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U mnie jest biednie
ale jak ide do sklepu po bulki i przede mna dziadek za glowe sie lapie jak slyszy ile ma zaplacic i odklada z tych 4 bulek ktore wzial polowe, bo nie ma na wiecej, to kurna... smutno :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U mnie jest biednie
Ja mam inne doswiadczenia. U nas jakby coraz biedniej. Kiedys bylo co jesc. Teraz czasem lodowka pusta stoi. Zanim ja pensji nie dostane albo tato emerytury :O A gumki i kleje dzieci kiedys jadly wcale nie z braku slodyczy :P Jeszcze o tuszu do dlugopisow zapomnieliscie i atramencie do pior :P Tez wcale nie z glodu :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychiczna- masz racje,tez tak o tym mysle.. ale dlaczego moje dzieci musiały to przezyc?? bo to nie tylko o jedzenie chodzi...nie stac mnie bbyło ani na poodreczniki ani na ksero...niektore ksiazki przepisywałam..najwazniejsze strony:( ech...duzo by pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W liceum mialam dwa poważne przykłady biedy w klasie: 1) Jedna koleżanka w ogóle nie miała kanapek w szkole, a kiedyś mi opowiadała, że jak pomogą cioci ze wsi, wykopkach, to mają ziemniaki na całą zimę i smażą je sobie na wodzie (oczywiście jak głupia zapytałam jej - jak to na wodzie!?). Moja mama powiedziała mi kiedyś, żebym brała z dwie kanapki i zawsze ją poczęstowała, bo to jest strasznie biedna rodzina. Ta koleżanka chodziła cały czas, kilka lat, w takiej marnej kurtczynie, a u nas wisiała taka kurtka, która zdaje się, że na mamę nie pasowała, a ja miałam inną, więc mama powiedziała, że mam się spytać, czy ta koleżanka nie chciałaby tej kurtki kupić - za jakieś symboliczne pieniądze, bo to była dość dumna rodzina. Kupiła tą kurtkę i była taka szczęśliwa. Fajna z niej osoba ogólnie. Aha! I cała rodzina dorabiała sobie składaniem pudełek do zapałek. Teraz to nie wiem, jak oni żyją, bo fabrykę zapałek zamknęli. 2) Druga koleżanka przez prawie 2 miesiące nie dojeżdżała do szkoły, bo nie miała na bilety (mieszkała ładny kawał drogi od miasta). Jedna siostra na studiach, a do tego dużo rodzeństwa i mama-wdowa. Jej mama najmowała się do polowań na naganiacza i udało jej się zachować licencję myśliwską, więc ta koleżanka opowiadała, że jak udało jej się upolować jelenia, to mieli mięso na całą zimę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas też bywało różnie. Najgorzej było, jak ojciec stracił pracę. Ale jakoś dawaliśmy sobie radę. Niby była nas w domu 5-tka (razem z babcią), ale nie było tak najgorzej. Ciuchów też nie miałam jakichś modnych, kieszonkowego - też nie, więc zawsze byłam trochę na uboczu, bo klasowa "elita" nie chciała z takimi trzymać. Babcia robiła na drutach fantastyczne rzeczy z kupionych i poprutych szmat z lumpeksów, albo szyła i przerabiała różne rzeczy, ale wiadomo - jak to dziecko - było mi głupio, że nie mam takiej czapki, jak wszyscy, albo nowych butów itd. Na wycieczki szkolne też nie jeździłam, bo nie było za co. Ale i tak najgorzej było na studiach, bo rodzice nie mogli mi za wiele pomóc (wynajmowali pokój studentowi i oddawali mi te pieniądze), więc jadłam tylko zupki chińskie i ryż (np. z jakimś tanim pasztetem). Te zupki to jadłam do 3 razy dziennie, aż serce mi zaczęło wysiadać. Potem trochę się polepszyło - dostałam stypendium, kredyt studencki, zaczęłam sobie dorabiać. A po kilku latach wzięłam kredyt na mieszkanie do generalnego remontu. Koleś, który mi to mieszkanie remontował oszukiwał mnie na kasę na prawo i lewo (byłam cały dzień w pracy, bez prawa jazdy i samochodu, więc musiał sam kupywać materiały). Wyniosłam po remoncie kilka reklamówek puszek i butelek po piwie, a sama przez cały ten czas jadłam znowu zupki chińskie i pasztet, bo na nic nie było mnie stać. Jak znowu mi serce zaczęło wysiadać, to raz pozwoliłam sobie na słoiczek miodu. A ten cham opijał się piwem i wyciągał ode mnie ile się dało. W końcu zostawił mi niedokończoną podłogę w kuchni i jeszcze mi dupę obrobił, że mu jeszcze kasę wiszę. Płakać mi się chciało i myślałam, że nigdy się nie wygrzebię z tego brudu, biedy i długów. Ale się udało jakoś. Zobaczymy, co jeszcze życie przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie byla bieda dosc dlugo
mama pracowala tez na 2 zmiany a ojciec tez ale przepijal wszystko. jadlo sie chleb z maslem albo cos tam jak wyszlam za maz to tez byla bieda bo niby maz pracowal ale rachunki nas zjadaly. bylam wtedy w ciazy i pamietam jak dzis, ze jadlam ziemniaki w mundurkach z sola zeby nie burczalo mi w brzuchu a jak byla wyplata to kanapki z pasztetem i ogorkiem kiszonym niestety polska nic nie dala nam i wyjechalismy za granice teraz nie mam biedy ale tez czasem zjadam chleb ze smalcem i cebulka hehee bo to znak ze nie zapominam. mam szacnek do biednych i bardzo im wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też nie miałam ciekawie
Było nas siedmioro razem z rodzicami, tata tylko dorabiał na budowie bo matce nie chciało się ruszyć dupy i szukać pracy, ciągle piła a za co? kradła ostanie pieniądze ojcu i później nie było co jeść, ona potrafiła sprzedać cukier lub mąkę komuś za parę groszy a później za to piła. Woda była zimna w domu bo nie było kasy na bojler a w zimie nieraz w kurtce trzeba było siedzieć bo zdawało się że człowiek zamarznie, nie było kasy na opał więc nic tylko siedzieć pod kocem. Ojciec starał się jak mógł, u nas też była sytuacja że nie było na bilety i do szkoły nie chodziłam, w wakacje jako dziecko chodziłam zbierać borówki żeby je sprzedać ale cóż, matka całą kase zajebała i nie było nic :-o Teraz już jest lepiej, bracia pracują, dwóch się jeszcze uczy z tym że jeden studiuje zaocznie i do roboty mu się nie chce iść, woli żerować na innych. Ja na szczęście już nie mieszkam w domu, pracuję i studiuję, mieszkam z chłopakiem i dobrze nam się powodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też nie miałam ciekawie
Dodam tylko ze matka dalej pije i okrada ojca, musi przed nią kasę chować :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszta
teraz przed świętami warto wspomnieć, jak kiedyś było się biednym :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×