Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

Ja niby sie ogarniam, ale miewam tak jak dzis chwile slabosci i cos tam wycisne. Moje ogarnianie polega na peelingowaniu i nawilzaniu, i smarowaniu kremem nwwybielajacym przebarwien na czole. Ostatnio odkrylam, ze spoko dziala wit E w olejku ( a ja kupilam go na przesuszone gardlo), tzn dobrze regeneruje i wygladza blizny, a moze tylko mi sie tak wydaje?! Ostatnio duzo tez wcinam magnezow, witaminek i Omega3, wlasciwie to wszystko na inne dolegliwosci, ale chyba wspomaga przyjemnie stan mojej masakrowanej latami skory. O dkrylam dzis cos nowego i to dziala: jak dorwalam sie do skory, nieswiadomie przed oczyma stanal mi bardzo wyraznie obrazek mojej twarzy w najgorszym stanie jakikolwiek mialam i to wylacznie przez moja dzialalnosc, kiedy musialam brac tony antybiotow, by jakos w ogole to cholerstwo ropne opanowac! Moze to tez jakis pomysl na oderwanie rak od twarzy w krytycznym momencie? Warto zawsze pamietac do czego nasza masakratorska psychika jest zdolna, ZAWSZE!!!! A ogolnie to chyba jakas depreche podlapalm, wiec musze sie miec na bacznosci, bo licho nie spi Powodzenia Wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Witam Was! Po około dwóch latach śledzenia tego tematu, postanowiłam wreszcie napisać coś od siebie i przyłączyć się do Was... Z problemem "masakrowania" twarzy walczę od wielu lat, ale mam wrażenie, że od pewnego czasu jest co raz gorzej... Przeszkadzają mi głównie zaskórniki... mam na ich punkcie obsesję i za wszelką cenę próbuję się ich pozbyć, ponieważ czuję się tak, jakby moja twarz była brudna... Stosowałam już przeróżne kosmetyki - początkowo PURE ZONE, GARNIER, CLEAN&CLEAR - zupełnie się nie sprawdziły, następnie z drogerii "przeniosłam się" do apteki... używałam VICHY NORMADERM, AVENE i inne - niestety, kolejna porażka... w tej sytuacji zawędrowałam do Sephory... i zakupiłam zestaw CLINIQUE "trzy kroki" - nie zauważyłam nadzwyczajnych efektów, ale pozostałam przy tym, ponieważ lubię używać właśnie tych kosmetyków (w stosunku do innych wydają się być drogie, ale jednocześnie są bardzo wydajne). To nie był jednak koniec... udałam się także do dermatologa i za jego radą zaczęłam stosować DIFFERIN i SKINOREN - brak jakichkolwiek efektów... Byłam załamana i zaczęłam poszukiwać "cudownego leku" w Internecie... Przeszukiwałam anglojęzyczne strony i wszędzie pojawiały się te same metody walki z zaskórnikami - cytryna, soda oczyszczona i miód. Postanowiłam wypróbować i okazało się, że efekt był niesamowity! Wreszcie pozbyłam się większości tych paskudnych czarnych kropek! Niestety, znów coś podkusiło mnie, aby się "powyciskać" (tak, często wyciskam niewidzialne "niedoskonałości) i tak od tamtej pory znów powróciłam do regularnego masakrowania twarzy... Właśnie teraz siędzę ze zmasakrowanych nosem, obłożona płatkami nasączonymi rumiankiem, a za chwilę pokryję swój nos grubą warstą BEPANTHENU... A obiecywałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię... Proszę, pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
Lappi, niestety takie chwile porażki będą się jeszcze zdarzać, na to się trzeba świadomie przygotować, nie da się użyć jakiegoś specyfiku i już nigdy nie mieć problemów z zaskórnikami. ten problem jest w najwiekszej części w głowie - więc spróbuj wdrożyć jakieś razdy które tutaj były typu- lustra, zgaszone światła, gumki na nadkarstku, podnoszenie w jakikolwiek sposób swojej samooceny,a to wszystko po jakimś czasie zacznie procentować- u mnie tak jest ja nie staram sie przestać wyciskać - tylko staram się wykonywać te wszystkie czynności i tak małymi kroczkami dopiero później okazuje się ze wyciskam mniej. tez mam problem z zaskórnikami - tak jak ty po prostu psychoicznie nie wytrzymuje tego że coś tam jest - jakiś brud- i jesli nawet go nie widać to ja cisnę bo wiem że on tam jest i to mnie dobija. ale NAPRAWDE odkąz zaczęłam podchodzić do problemu bardziej od strony psychicznej(a nie obsesyjnego wyszukiwania cud maści która raz na zawsze zarzegna problem)idzie mi coraz lepiej - wyciskam jeszcze ale dużo mniej niż kiedyś,wychodzę o dziwo bez tapety - co kiedyś było w ogóle nie do pomyślenia dla mnie. poza tym kiesy wypróbowuję jakiś system działąnia- przykładowo te lustra - to mam poczucie że walczę , ze panuję nad tym i to mi dodaje sił,a efekt sam przychodzi -może jeszcze nie tak jakbym chciała ale jednak jest poprawa:) wiec nie łam się - jeszcze będzie dużo górek i dołków wiec nie skupiaj się na tym żeby tych dołków nie było - tylko żeby tych górek było jak najwięcej(a wtedy spostrzeżesz żę dołków jest relatywnie mniej :) ) a przy okazji cud leków(których nie neguję - bardzo pomagają) - w jakiej formie ten miód i cytryna? maseczka? czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>To nie był jednak koniec... udałam się także do dermatologa i za jego radą zaczęłam stosować DIFFERIN i SKINOREN - brak jakichkolwiek efektów... witaj Lappi :) a tak z ciekawosci, to jak dlugo je stosowalas? i na co tak naprawde one mialy pomoc? na tradzik czy tylko na czarne kropki czyli zaskorniki otwarte? prawda jest taka, ze przy tlustej skorze nie ma raczej trwalego sposobu na zaskorniki, nawet jak sie je usunie to i tak wroca predzej czy pozniej :o tylko z drugiej strony...czy to az takie wazne? czy to zmienia to kim jestesmy? czy stajemy sie kims gorszym przez troche czarnych malenkich kropeczek? ja powoli dochodze do tego, ze nie ...i ze nikt nie jest idealny i ja tez byc nie musze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Quleczko i n-s :) Dziękuję Wam za odpowiedź, Wasze rady i pozytywne słowa :) Zdaję sobie sprawę, że problem leży w psychice... i to z nią trzeba walczyć, a nie zaskórnikami (choć one niestety są obecne...) - będę próbować ze wszystkich sił, ponieważ nie chcę w tak beznadziejny sposób przeżyć swojego życia... Mam już 27 lat, wspaniałego męża i tak naprawdę nie powinnam na nic narzekać... ale niszczę wszystko swoją obsesją... Jeśli chodzi o miód, cytrynę i sodę, to należy tejże sody używać jako peelingu - 3 łyżeczki sody + odrobina wody, tak aby powstała z tego papka - myjemy nią twarz (ale trzeba uważać, bo troszkę piecze...) (stosujemy 2 razy w tygodniu); miód należy podgrzać i nakładać na twarz na 30 min 3 razy w tygodniu; sokiem z cytryny przemywamy twarz 3 razy dziennie i pozostawiamy na 20 min. Jeśli chodzi o Skinoren i Differin, używałam ich około 6 miesięcy, a miały mi pomóc na zaskórniki otwarte i zamknięte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Najgorsze, że zaraz muszę wyjść do pracy... a mój nos tak potwornie zmasakrowany :( Wiem, że to znacie... konieczność wyjścia do pracy / szkoły, gdy twarz woła o pomoc... Cóż, muszę jakoś ukryć swoje dzieło... a tak bardzo nie lubię tego robić... Ileż oddałabym, aby móc teraz zostać w domu i leczyć to, co zniszczyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, o ile mi wiadomo to soda po prostu "wybiela" zaskorniki, w sensie sprawia, ze nie sa juz czarne :) bo te czarne punkty to nic innego jak loj, ktory zmienil kolor podd wplywem swiatla i tlenu.... soda powoduje, ze nie sa czarne ale to nie znaczy, ze ich nie ma :) za to miod ma pewne dzialanie bakteriobojcze + oczywiscie odzywcze... dlatego jest skladnikiem wielu maseczek :) czesto nawet razem w polaczeniu z cytryna :) wiec czemu nie :) ale ogolnie to mysle, ze podstawa tostarac sie kontorolowac nasza psychike....a nie walczyc z naszym wymyslonym "wrogiem" w postaci zaskornikow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Lappi!!! :) Fajnie,z e dolaczylas do nas, bo w kupie sila!!! Mam nadzieje, ze to forum pomoze Ci przezwyciezyc ta "walke z syfami-wiatrakami" tak jak mi bardzoooo pomaga!!! Quleczka i N-s napisaly juz tyle madrosci, ze mi wystarczy przytaknac i zyczyc Ci POWODZENIA I DUZO SILY I CIERPLIWOSCI i chyba warto sie zastosowac do stwierdzenia N-s: ja nie staram sie przestać wyciskać - tylko staram się wykonywać te wszystkie czynności i tak małymi kroczkami dopiero później okazuje się ze wyciskam mniej. A w ogole dzieki N-s za to wyzej 🌼 Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
Witaj Lappi! Fajnie, że się odezwałaś! Ech, ileż razy ja nie poszłam do szkoły albo spóźniłam sie albo odwołałam spotkanie z powodu śladów działalności... Rozumiem Cię! n-s, naaapraaawdę fajnie to ujęłaś, wielgachne dzięki! a z tym wybielaniem sodą to zasze coś. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, hehe :-) Mi tam sie podoba: że jak już mieć zaskórniki to chociaż białe, bo wtedy - sie o nich nie mysli :-) I psychika ma łatwiej dźwigać te pozostałe ubzdurane problemy oraz rozwiązywać te realne :-) 🌼 for all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko ja jakos nie mam przekonania do tej sody :) soda to dosc mocna rzeczy...uzywa sie jej by np. usunac osad ze srebra czy tez ew. kamien na zebach... ja bym jakos miala obawy przez tarciem nia twarzy ;) ale wiele osob poleca patrzac na wypowiedzi w necie, wiec moze kiedys sie odwaze i sprobuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Zajac, człowiek-dziewczynka - Wam także dziękuję za powitanie i Wasze słowa :) Jeśli chodzi o tę sodę, to nawet jeśli jedyne, co ona czyni, to wybielenie - to zawsze to lepsze aniżeli czarne kropki ;) Prawdą jest, że soda ma troszkę żrące działanie, ale ja używam jej od dwóch - trzech miesięcy i nie niszczy mi twarzy (czego nie mogę powiedzieć o moich palcach...), przy czym trzeba być delikatnym podczas masowania twarzy papką z sody, ponieważ w przeciwnym razie twarz trochę piecze i ogólnie jest podrażniona. Czytałam także, że można codziennie dodawać trochę sody do żelu, który stosujemy do pielęgnacji twarzy. Za chwilkę idę spać, zmyłam więc dzisiejszą tapetę i niestety mój nos tak jak paskudnie wyglądał, takim nadal pozostał :( Ten pierwszy etap po zmasakrowaniu twarzy jest potworny, ponieważ nigdy nie wiem, czy coś gorszego nie powstanie po mojej "działalności"... albo boję się, iż coś się nie będzie goić... A gdy powstanie strupek, to jestem szczęśliwa, bo wiem, że prowadzi to do lepszego... No cóż, na razie jednak mam "rozbabrany" nos i boję się, w jakim stanie zastanę go o poranku... Ech... :( Dziękuję Wam jeszcze raz za miłe przyjęcie i życzę spokojnej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
ja kiedyś próbowałam z sody robić taki tonik - tzn. rozpuszczałam ja w wodzie w sumie tak na oko jesli chodzi o ilości - no i tym przemywałam na waciku-w sumie czułam że tak ściąga twarz,chyba wróce do tego.ten peeling bedzie chyba dla mnie za ostry bo ogólnie mam bardzo wrażliwą twarz. też mam tak że czas po wycisnieciu jest najgorszy dla głowy - normalnie atak paniki mi sie włącza i ogólnie nie wiem za co się złapać czt takie krem nałozyć czy inny ,co bardziej pomoże ,a co aby nie zaszkodzi...ale w sumie ostatnio zauważyłam że jak pryszcza wycisnietego luba rane zostawie tak - tylko np. zdezynfekuje ,to goi się najlepiej(chociaz to trudne bo mam ciągle takie poczucie że MUSZĘ czyms to potraktować bo sie zrobi gorsze) też mi ostatnio to nie wychodzi - znowu podrapałam,ale mam dowód na moje wcześniejsze teorie że tapeta opóźnia gojenie - to co rozdrapałam musiałam zakryc bo wychodziłam na spotkanie i w ogóle spałam poza domem i musiałam w tapecie - bo sie jednak przy tych ludziach wstydziłam no i te rany pod tapetą z braku chyba powietrza i wody tak sie jakoś zatłuściły i się gulki porobiły....:( - hmmm które oczywiscie później wycisnęłam.... no ale ogólnie jest poprawa mojego stosunku do wyciskania - 1)jak wychodze i tapetuje sie to nie tak "wszysciutko"super dokładnie - tylko te najgorsze 2)często chodze bez tapety - choć tylko w środowisku przyjaznym dla mnie 3)dzięki temu że w lustrze nie moge dojrzeć wszystkiego- trochę uczę się życ z nową świadomością: że mimo iż wiem że te brudy tam sa tylko prze słabe światło ich nie widzę to jednak coraz mniej mi to przeszkadza, tak jakby coraz bardziej wierzę temu co widzę w słabym lustrze-czyli wierzę że nie jest tak zle 4)nie walczę bezpośrednio z wyciskaniem - bo to zawsze konczyło się dla mnie porażką(za każdym razem kiedy lądowałam w łazince i mówiłam sobie że nie mogę, nie chcę ,nie wycisnę - i tak wyciskałam) teraz robię dużo kroczków tak naokoło - które może bezpośrednio nie ratują przed masakra(zabieram sobie lustra,wydzielam czas w ciągu dnia na łazienkę)i gdy znikna nałóg wraca ale z kolei daja mi malutkie sukcesiki i ogółem jakoś tych wyciskanych chwil jest mniej życzę wam powodzenia,dobrze za mamy siebie - zawsze ktoś zrozumie i poradzi:) w sumie teraz doszłąm do tego zw chyba wiem co mi wyrządziłao największą szkodę - to że blscy zawsze bagatelizowali problem - kiedy jak sie martwiłam paroma pryszczami-wszyscy (także autorytety np.dla mnie rodzice,czyli ludzie z których zdaniem chciałam się liczyć)mówili że NIC nie ma,no i tym samym przestawali być dla mnie wartościowi pod względem rad(no bo jak wierzyć komus kto na ewidentny widok 4 pryszczy ropnych - mowi że NIC NIE MA.) no i potem kiedy rzeczywiście dobrze radzili, kiedy zauważali ze zaczynam trochę przesadzać - ja już nie wierzyłam w to, wydawalo mi się ze znowu bagatelizują. gdyby od początku powiedzieli: dobra.widze te 4 pryszcze ale nie przejmuj się nimi, spróbójemy jakos to zakryć czy wyleczyć. - to może byłoby inaczej...... mysle ze tak samo jest z anoreksją - nikt w porę nie zauważa że dla młodej osoby docinki kolegów to problem i mówią:przesadzasz! a potem jak dziewczyna rzeczywiście zaczyna przesadzać to juz nie ma wiary że ktoś ją rozumie. to tak na marginesie - musiałam się wygadać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany Dziewczyny ale sie wczoraj zalatwilam!!! :( Nie w sensie wyciskania (co jest dziwne w moim przypadku ;) ) Nalozylam sobie kremik do suchej atopowej,zaczerwienionej skory... i uwaga: myslalam, ze mi cala twarz popalilo, to bylo straszne, szybko to gowno zmylam, a kolor skory mialam, nie przesadzajac mialam jak burak przez jakies dwie/trzy godziny!!! Pieklo, palilo...Normalnie cos strasznego Ku przestrodze ow kremik jest firmy A-Derma BLEEEEEEEEEEEEE Dzieki Bogu mialam tylko probke, ale nie radze nawet z probka probowac Rano juz twarz wygladala normalnie ufff ale strachu sie najadlam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tam lubię wygniatać syfy
mojemu facetowi zwłaszcza te na tyłku są takie nabrzmiałe i jak pękają to wydają dzwięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajac, musialo cie cos uczulic :o Kurcze ale te do atopowej to powinny byc malo uczulajace....porazka :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Witam ponownie :) N-s - pomysł z tonikiem z sody bardzo mi się spodobał i zamierzam z niego skorzystać :) Mój nos wygląda już odrobinę lepiej, ale nadal wolałabym nie pokazywać się ludziom na oczy... Smaruję go maścią z wit. A, bo wydaje mi się, że przyspiesza ona gojenie, przy czym tuż po zrobieniu masakry zawsze stosuję Bepanthen. Ja również nakładając "tapetę" zazwyczaj staram sie przykrywać tylko efekty mojej pracy, ale ogólnie i tak nie wygląda to najlepiej. Po domu chodzę bez makijażu, ale często te uszkodzone lub zaczerwienione miejsca pokrywam grubą warstwą maści i łażę taka nakrapiana... a wtedy jeszcze słysze od mojego męża, że piękna jestem :/ ...co za bzdura... Jeśli przez troszkę dłuższy czas nie masakruję twarzy i wygląda ona całkiem nieźle, pozwalam sobie na wyjścia bez makijażu - te niestety zdarzają się rzadko. I jeszcze jedno - na jednym z tematów Kafeterii (a może to było na tym ???) przeczytałam o oliwce z Rossmanna - HIPP - i muszę przyznać, że jest REWELACYJNA! Mam potwornie "tłusty" nos, czoło i brodę i często na noc smarowałam się kremami, które miały walczyć z takimi niedoskonałościami, ale rano świeciłam się jak żarówa - coś potwornego. Postanowiłam wypróbować tę oliwkę - nałożyłam przy pomocy wacika, a następnie usunęłam nadmiar kawałkiem papieru toaletowego. Rano miałam piękną buźkę! Bez tłustych plam! Teraz stosuję tę oliwkę także w ciągu dnia, jeśli nigdzie nie wychodzę - jest o niebo lepsza od tych wszystkich "super" kremów matujących. Tylko ważne jest to, aby wybrać właśnie tę oliwkę, ponieważ ma ona bardzo prosty skład i tylko naturalne składniki, w przciwieństwie do wielu innych oliwek dla dzieci. POLECAM !!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>Smaruję go maścią z wit. A, bo wydaje mi się, że przyspiesza ona gojenie to fakt tylko bedac jednak tlusta mascia...to raczej zaskornikom nie pomaga ;) ale rozumiem, ze poki co wazne by przede wszystkim zaleczyc :) Oliwka hipp jest fajna :) Ale tez stosuj ja jednak gora te 1-2 razy dziennie :) Bo jednak jak ze wszystkim....nie nalezy za czesto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
Lappi tylko z tym tonikiem uważaj żeby nie byłą za mocny -ja wczoraj zrobiłam i mnie piekłatwarz i musiałam zmyć:) tak na półszklanki wody chyba pół łyżeczki powinno być dobrze - lub jakies pochodne tych proporcji:) a ja dziś znowu wycisnęłam zupełnie niepotrzebne coś :( i zdrapałam strupka:( ech no cóż walczę dalej - i maleńki plusik : jestem u babci pare dni i jest niestety dobre lustro ale zauważyłąm że oprócz tego jednego pryszcza w miarę trzymam się z daleka od łazienki - nie czuję potrzeby tam zaglądać....po prostu chyba pogodziłam się z tym że mam to na twarzy i mi sie po prostu nie chce tego monitorować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna ona mam problem
kurcze znowu to zrobilam;((((((( mam cala twarz rozwalaona! wyciskalam i rozdrapywalam;( a ramiona;(( szkoda slow;(( a w sobore na weslee ide i bede miec odsloniete ramiona a tam wielke kule!!!!!!!!!!! bo wycislam rope i mi to spouchlo;(((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
smutna - trzeba plan awaryjny - nie wpadać w panike bo do wesela bedziesz ciągle rozdrapywać. od dziś susz to - myj mydłem siarkowym ,nawet przecieraj spirytudem żeby tej ropy nie było, jak najmniej mocz wodą -bo to co wyschnie będzie się babrać nie pozbędziesz się czerwonych ran do wesela niestety:(ale za to jak bedą suche to zaszpachlujesz je podkładem,nie będa się tak sączyć. także na awaryjne sytuacje ja najczęściej wysuszam byleby tylko się nie saczyło, nawet na plecach po kąpieli suszarką potraktowałam chwilę - żeby zaschło to co pod wpływem ciepłego pryszcnica zmiękło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dzis zrobie mala reklame :p przypadkiem w rosmanie ostatnio siegnelam po maseczke oczyszczajaca daxa...ze slowem "sauna" w nazwie :) wlasnie wyszlam z wanny po zastosowaniu.... i od razu pierwsze co to poszukalam opinii na wizazu czy tylko mnie tak mile zaskoczyla... no i nie... http://www.wizaz.pl/kosmetyki/produkt-19564-opis-Dax-Cosmetics-Vulcanic-Mat-Rozgrzewajaca-maska-sauna-do-redukcji-zmarszczek-i-oczyszczania-porow.htm polecam choc raz sprobowac...chocby dla samego wrazenia, jest naprawde nietypowe... i slowo sauna nie jest w nazwie przypadkowe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
Quleczko ja używałam tej maseczki:) zgadza się niesamowicie rozgrzewa już przy nakładaniu czuć jak palce są gorące:) aczkolwiek nie widziałam żadnych efektywnych rezultatów działania... ale "uczucie" całkiem fajne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znaczy sie ja jakiegos cudu tez nie widze po jednym uzyciu :) ale uczucie mile, a skora jest fajnie gladka po zmyciu, pory sciagniete, ogolnie skora ladnie wyglada... i krem sie blyskawicznie wchlonal :) podsumowujac, widze i tak wiecej niz po innych maseczkach....gdzie efekt w ogole jest ciezko dostrzec ;) wiadomo, ze problemow to ona nie rozwiaze ale to przyjemna i fajna maseczka ....gdy ma sie ochote polezec w wannie i przy okazji odrobine zadbac o skore :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
to fakt fajna jest taka... cieplutka;) ale wracając do tematu... było tak pieknie! chodziłam bez podkładu, pudru i całego tego kamuflażu! chodziłam w związanych włosach (do tej pory zawsze miałam rozpuszczone żeby chociaż trochę zakryły twarz...)! chodziłam z ładną buzią! bez strupów! bez ran! i tak przez kilka dni.... aż do dziś................ dorwałam się i znów zepsułam wszystko co osiągnęłam.... znowu pełno strupów, czerwonych plam i zadrapań... cisnęłam i cisnęłam bez opamiętania... i bez powodu... dzięn nie był stresujący zrobiłam to z..... nudów???? załamka, wiem że powinnam znowu się podnieść i zacząć walczyć od nowa ale póki co jestem zrozpaczona i wściekła na siebie! po cholere ja to zrobiłam?????????!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
wicie co, ja też mam kolejne rany -w sumie 2. to nie dużo ale jeszcze kilka dni temu nie miałam zupełnie nic!a teraz znowu tapeta w ruch:( ale chciałam o tym ,że coraz mniej mnie to dołuje,jakoś tak z dystansem przyjmuje kolejną w sumie porazkę. nie robię już z tego tragedii - bo po co? co się stało to se nie odstanie a tylko bede miała doła(oczywiscie przy okazji jakiegoś wyjscia to nie jest takie proste - ale jak siedze bezpiecznie w domu to mnie to jakoś mniej obchodzi):) i znowu leczę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kobiety, czy któraś z Was miała podkład Maybelline Dream Matte Muss? Czytałam o nim dużo ostatnio, większość opinii jest bardzo entuzjastycznych (w porywach do ekstatycznych:)), ale ciekawiłoby mnie głównie Wasze zdanie, bo macie podobne problemy z cerą jak ja... tak w ogóle to czytam Was nieustannie i wspieram zaocznie wszystkie, a sama walczę... ostatnio mam coraz częściej tak, że rozdrapuję (nie, to złe słowo) - likwiduję tylko to, co łatwo da sie zlikwidować, więc częsć problemu mi odpada... nie mam już tego przymusu dzikiego. fizyczne sposoby (ograniczenia) podziałały na psychikę:) i jakieś analizowanie się też pod kątami psychologicznymi - co do przyczyn i w ogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonecznikonik
witam, Kobitki! czytam ten watek od jakiegoś czasu i chcialam Wam opowiedziec troche o moim przypadku. mam 20 lat, z tradzikiem mlodzienczym uporalam sie jakis czas temu w sumie, bo zaczelo sie w wieku 13 lat. wtedy jeszcze chadzalam do dermatologa, dostawalam recepty na plyny robione, bo antybiotykow nie toleruje (wrrr). przez chwile cieszylam sie ladna buzka, w wieku 16 lat, kiedy inni koledzy w liceum dopiero zaczynali miec problemy z cera, ja mialam z glowy. tak mi sie wydawalo. i tu zaczal sie moj problem, przynajmniej tak mi sie wydaje. moi rodzice sa po rozwodzie, ojciec nie mieszka z nami, odkad skonczylam 3 lata. jednak za kazdym razem, kiedy sie z nim spotykalam, komentowal stan mojej skory. pomimo, ze skora byla ok, nic nie drapalam, zawsze sie do czegosc przyczepil. a jak popil, to byl nie do zniesienia. on, mimo ze jest dobrze po 40., nadal ma mocno tlusta skore i chyba na mnie wylewal swoje frustracje. a ja wierzylam w to, co mowil, zaczelam szukac i zauwazac u siebie problemy, ktorych nie ma. oczywiscie, nie przyznawalam sie, ze drapie, tradycyjne wymowki w strone mamy - jestem przed okresem, komary mnie pogryzly etc. strasznie mnie to meczylo. w koncu udalo mi sie namowic mame na wizyte u ginekologa, zeby porozmawiac o srodkach hormonalnych. mialam juz prawie 18 lat i stalego chlopaka, wiec przy okazji zapewnilam sobie antykoncepcje. bralam diane 35 przez pol roku, przede wszystkim ze wzgledu na cere. pomoglo, ale odstawilam je szybko, bo mimo wszystko balam sie o watrobe. po odstawieniu tabletek pryszcze wrocily. w mniejszej ilosci, ale pojawilo sie mnostwo zaskornikow i grudek podskornych. tlumaczylam sobie, ze moze taka juz moja uroda i nie bylo jeszcze tak zle. poszlam do dermatologa po raz ostatni, jak sie okazalo. szanowna pani dr spojrzala na moja skore i stwierdzila, ze zostala sama drobizna i wystarczy krem normaderm. oczywiscie sprobowalam, ale guzik to dalo. pieklo rozpetalo sie na dobre. zaczelam na wlasna reke probowac kosmetykow, para- i farmaceutykow. spowodowalo to, ze dzis nie moge uzywac normalnego kremu drogeryjnego, bo potrafi mnie tak uczulic, ze nie moge ruszac twarza. powaznie. moze to i dobrze. najgorszy etap wyciskania przezywam od zeszlego roku. problemy na studiach, w zwiazku, pare wizyt w szpitalu = regularna masakra twarzy. chowanie po katach z korektorem i lusterkiem po rozdrapaniu coraz to bardziej wyimaginowanych zmian skornych, potrafilam rozgrzebac najzwyklejszego pora skory, chociaz wszystko z nim bylo w porzadku. drapalam do krwi, pamietam ogromne strupy, jakbym sie poparzyla, wystarczylo cokolwiek - sprzeczka z chlopakiem, rozmowa z ojcem podsycana docinkami, niepowodzenie na studiach. dodam, ze jestem bardzo otwarta i spontaniczna, wystepuje publicznie, spiewam, nie mam problemow z wyjsciem do ludzi. ale jednak jest cos tak gleboko, ze nie umiem sobie z tym poradzic. zawsze znajde cos do rozdrapania, to powoduje chwilowe oczyszczenie, ale kiedy budze sie rano i widze nowe placki rozdrapanej skory, ogarnia mnie bezndzieja. czy kiedys jeszcze wstane rano i nie bede musiala nakladac szpachli na te dziury?! rece opadaja. trafilam na wasz watek i pomyslalam, ze nie jestem sama. dziekuje za wszystkie wypowiedzi. teraz cos pozytywniejszego. jak ja walcze z wynikami mojego wyciskania? pryzwyczailam sie juz, ze gojenie trwa od tygodnia do 2. kilka moich sposobow: 1. tonik z wody mineralnej z sokiem z polowki cytryny, 5 kroplami olejku z drzewa herbacianego 2. glinka zielona sproszkowana raz w tygodniu, bo czesciej mnie uczula 3. jak jest skora zagojona - peeling z platkow owsianych zalanych mlekiem, z lyzka miodu i szczypta fusow z kawy 4. maseczka ze swiezego ogorka, ewentualnie czasem dodaje maslanki, fajnie lagodzi podraznienia 5. pasta cynkowa na strupki, na swieze syfki olejek z drzewa herbacianego - oba wysuszaja, ale olejek dziala szybciej 6. do nawilzania humektan (swietny!), po kapieli krem Babydream z rumiankiem chyba, ale moze troche zapychac, wiec rzadko stosuje 7. czasem myje twarz mydlem antybakteryjnym protex, ale to tylko, jesli nie mam ogolnie wysuszonej buzki, oprocz tego polecam mydlo z glinka zielona albo srebrem 8. masa innych naturalnych maseczek, dr Rozanski ma sporo wymienionych, wystarczy poszukac 9. moja cera strasznie sie uwrazliwila, wiec jak tyklo jest lepiej, robie parowke z rumianku i szalwi, od razu potem humektan 10. na duze rozdrapania mam masc echinapur z echinacea, pozwala sie szybciej zagoic ranie 11. puder wlasnej roboty z glinki czerwonej i skrobii ziemniaczanej, czasem robie korektor, dodajac odrobine podkladu do pasty cynkowej moze komus przyda sie taka informacja. teraz pozostaje problem plamek i blizn. na szczescie wiekszosc sie stapia ze skora i nie sa bardzo widoczne, ale po wiekszym "grzebaniu" mam dolki i wglebienia. kiedys stosowalam acne-derm, ale uczulil mnie, wiec nie probuje z kwasem azelainowym na wlasna reke. poza tym zagadzam sie z wami - najwazniejsze, zeby uswiadomic sobie, ze jest sie piekna taka, jaka sie jest. moj facet wie, jaki mam problem, sam mnie namawia, zebym chodzila przy nim bez tapety, bo skora oddycha i sie regeneruje, martwi go, ze nie moge sobie z tym poradzic. zawsze obrywam po lapach jak zaczynam cos skubac. wystarczy, ze gasnie swiatlo, ogladamy film albo lezymy i rozmawiamy, raczki wedruja do twarzy, a ja pod byle pretekstem (swedzi, podrapie sie tylko, a bo taka skorka mi tu odstaje...), zaczynam skubanie. sam namawial mnie dlugo, zebym wyszla bez makijazu pare razy chocby do sklepu, zebym sie oswoila i nie traktowala mojej twarzy jak kosmity (!) bardzo wazne, zeby miec obok kogos, kto stara sie zrozumiec i wie, ze to nie problem kosmetyczny, a psychiczny. uh, wygadalam sie troche... ;) jesli to za duzo, to przepraszam za pisanine ;P dzieki, ze jestescie :) jesli macie jakies sposoby na plamki i blizny, podzielcie sie. mam nadzieje, ze nie rozdrapie juz niczego (ja Wy tu wszystkie na pewno chcialybyscie dla swoich twarzyczek) i bede mogla wziac sie za zmudny, ale jakze radujacy proces rozjasniania plam i regenerowania skory. nie drapie juz tydzien i niech tak zostanie :) buziaki dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lappi smutna ona slonecznikonik Witajcie 🖐️ Dla dziewczyn stosujacych Skinoren i majacych nadzieje na to ze sie kiedys od niego uwolnia mam niestety zla wiadomosc :O Niestety u mnie problem zaskornikow ulegl pogorszeniu w jakis czas po odstawianiu go. Walczylam jak moglam, ludzilam sie, ze to chwilowy wysyp, ale trwa to juz dlugo, wiec pora na diagnoze. No wiec zaskorniki mam teraz wielkosci rzepy ;) Przy stosowaniu Skinorenu mialam wrazenie, ze zasusza je on i nie byly w stanie osiagnac pewnych rozmiarow. Wada bylo to, ze przy tym zasuszaniu wysuszalo mi tez skore... O dziwo zauwazam, ze z wiekiem coraz mniej zanieczyszczen mam w slynnej strefie T, czyli: czolo-nos-broda. Teraz najwiekszy problem mam na policzkach i skroniach i - o zgrozo! u nasady szczeki :O To jest moja zmora, bo mialam ladna szyje, a teraz chodze wylacznie w golfach :O Mam wrazenie, ze to tylko pogarsza sprawe bo golf niejako wciera brud i roznosi infekcje :O Echh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam to samo...skronie i szczeka :o ale poki co udalo mi sie w miare jakim cudem szyje wyleczyc :) kurcze, w ogole to chyba lapie niestety jesienno/zimowego dola :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonecznikonik
dziekuje za powitanie milutkie :) co do golfow i szalikow tudziez innych chust - owszem, powoduja powstawanie gulek i zaskornikow, wiem - mam tak samo. zawsze wieczorem smaruje je olejkiem z drzewa herbacianego, w moim przypadku po 2-3 dniach znikaja. o ile nie rozdrapie ;) ja wtedy nie smaruje twarzy zadnym fluidem, lekko pudruje ta skrobia zmieszana z glinka, nie przytyka tak jak puder, fluid czy korektor. troche brudzi szalik, ale lepsze to niz gule pod podkladem. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×