Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mezatka77

Finanse po slubie

Polecane posty

Gość mezatka77

witam! chcialam sie zapytac jak wyglada albo bedzie sprawa z finasami w zwiazku? czy razem wspólnie czy osobno czy moze dzielenie wydatkow np na pól ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wydaje Ci się, że takie kwestie powinnaś omówić z przyszłym mężem a nie z obcymi ludźmi na forum? :)))))))))))))))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze zanim się zaręczyliśmy, po około 2 latach bycia razem, gdy juz wiedzieliśmy, że TO JEST TO mieliśmy wspólne konto w banku. Tak jest do dziś. Wszystkie wypłaty, wpływy na jedno konto i na wszystko z niego wypłacamy. Dzięki temu nie ma żadnych konfliktów. Moi rodzice mają osobną kasę i widzę ile to problemów powoduje. Okropne. Nigdy nie chciałabym się sprzecać o pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed slubem wspolne konto i tam wydatki domowe i oszczednosci wspolne na jakies meble, wakacje, slub, itp. a oprocz tego kazde mialo swoje priv konto. teraz mamy tylko wspolne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisulka
W Naszym małżeństwie tylko mąż będzie pracował, a więc kasa wspólna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odkad mieszkamy razem, mamy wspolne konto. Na nie ida nasze wyplaty. Ale kazde z nas ma dodatkowe konto oddzielne, ta ktorym trzymamy male sumy, na wypadek, jakbysmy zgubili karte do glownego konta, albo jak chcemy kupic prezent drugiej polowce, tak by ona nie wiedziala :-D Slub dopiero w fazie przygotowan, ale podejrzewam, ze nic sie nie zmieni. Ani ja, ani on, nie mamy natury shopoholikow, oboje jestesmy raczej oszczedni, wiec nie ma ryzyka, ze wydam cale 2 pensje na ciuchy :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
finanse to dość ciężki temat i wczesniej czy później są spory ( słodzenie, że tak nie jest jest śmieszne, tym bardziej jeżeli facet np.: chce naprawic auto za 3tys zł). Jestem po ślubie 3 lata, podpisalismy rozdzielność majątkową.Jest wspólna puszka na rzeczy domowe, wspolne wydatki, ale pensje wpływają na nasze indywidualne konta+ kono firmowe. Nie mogę sobie wyobrazić, że pytam się męża, czy mogę sobie kupić coś tam, czy nie narazi ten zakup na szfank naszej płynności finansowej, o on sie pyta czy moze kupic chłodnice do samochodu. Ślubowałam mu miłość i wierność, a nie wspolne konto :) Mimo osobnych funduszy żyjemy razem szczęścliwie, a o fakcie rozdzielności przypomina nam tylko fakt złożenia osobnych deklaracji do urzędu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
no nie. ja mam swój samochód, maż ma swój. jeżeli od rozwali zderzak, to czemu ja mam płacić? a podpaski to też wspolny zakup? już widzę, jak kupujecie sobie co miesiąć buty, czy torebki, a mąż mówi : ok , super :) juz widze jak maz kupuje sobie kolejny telefon, kolejny gadżet, czy setny krawat, a wy mu bijecie brawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
hohoho..czy ja nie mogę mieć własnego zdania? jeżeli sie zarabia 2tys, to faktycznie nie poszaleje się. przy zarobkach rzędu 20 tys chyba mozna kupić sobie duperele za 1tys. do grobu kasy nie zabiera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
poza tym: HERBATA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
lepiej, nie lubię ludzi, którzy nie znają ojczystego języka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsfsdf
zagubiona w drezynie zgadzam sie z Toba w 100% :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do drezyny
jak jesteś taka wrażliwa na polski język, to powinnaś wiedzieć, że pisze się 'szwank' a, a nie 'szfank'. I skąd wiesz, że język polski jest ojczystym językiem hejkakohejka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfbfbfbfbfb
Super, to podpaski i chłodnice potrafisz wyliczać, a za 1 tys to sobie duperele kupujesz? No, wolne żarty! Ciekawe jak się na dzieci "składać" będziecie do wspólnej puszki... My mamy osobne konta, ale płacimy z nich po prostu na bieżąco na to co trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moj problem jest taki...
Jestem 3,5 tyg przed ślubem.Zawsze powtarzałam że nigdy nie pozwolę aby mąż mnie utrzymywał , oczywiście w przypadku kiedy sama będą mogła zarobić na siebie inna sprawa gdybym nie była w stanie podjąć pracy). Kobieta powinna mieć tyle godności aby nie prosić się facetowi a danie na tampony albo błyszczyk do ust ! Ale zmierzając do sedna.Ponieważ mieszkam już z narzeczonym wczoraj z głupoty i z ciekawości jak zareaguje powiedziałam " Kochanie dasz mi na solarium"? Odpowiedz jaką usłyszałam ( "na głupoty nie bede Ci dawał" - w sumie nigdy na nic mi nie dał) wzbudziła we mnie jeszcze wieksze poczucie niezaleznosci wobec męza. Facet jest od tego aby utrzymał dom , rodzine ale kobietanigdy nie powinna sie prosic o kase na tak jak wczesniej pisałam tampony waciki szminke kosmetyki ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w związku od 2 lat. osobne konta, osobna kasa. lecz każde wie co się finansowo u drugiego dzieje i dokładamy się do życia kto ile może. raczej ja więcej do codzienności bo mam stała pensję stałego dni miesiąca. a on ma kasę jak akurat skończą zlecenie. wtedy robi zakupy i funduje różne przyjemności. dokłada się pośrednio, bo od jego rodziców dostajemy zawsze domowe wędliny i przetwory, co dość mocno odciąża budżet. ja zarabiam tyle że spokojnie utrzymuje nas oboje, mam na swoje wydatki i jeszcze oszczędzam (i to sporo bo ok 20-30% wypłaty). uważam ze układ super. z eks miałam wspólną kasę. okropność. ja starałam się oszczędzać, a szedł do sklepu i bez porozumienia kupował ze wspólnej kasy marynarkę za 600, a jak musiałam z tego powodu przekładać dentystę bo nie starczało na leczenie. nigdy więcej wspólnej kasy, z nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem 11lat w zwiazku z czego9 lat razem mieszkamy.Nie ma znaczenia,ze beZ slubu w tym przypadku Wydatki na dom dzielimy po rowno czyli ustalamy jakas kwote na zywnosc,oplaty Wakacje,remonty,cos do domu rowniez razem uzgadniamy czy to kupujemy i razem placimy. Konta mamy osobno i z tego obudwoje jestesmy zadowoleni Nikt mi nie mowi,ze kupilam 5ta pare kozakow tej zimy a ja go nie pytam po co te pletwy,przeciez ma ich wiecej niz ja kozakow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do A MOJ PROBLEM JEST TAKI: hmm, ciekawa jestem jak zareagowalas na takie stwierdzenie Twojego Narzeczonego? bo tego nie piszesz? moim zdaniem w zwiazku nie chodzi o to zeby kogos o cos prosic czy licytowac kto co i na ile wydal, tylko o zaufanie i rozsadne wspolzycie. i co do pracy pojdziesz tylko po to zeby miec na solarium i blyszczyk? sorry ... ale jak dla mnie to dosc plytkie pobudki. ja pacuje bo chce sie rozwijac a do glowy by mi nie przyszlo zeby argumentowac to tym, ze ja nikogo nie musze prosic o pieniadze. dodatkowym argumentem jest to ze nie tylko maz ale i ja ponosze solidarna odpowiedzialnosc za rodzine, wiec i odpowiedzialnosc finansowa.. a nie ze on niech zarabia a ja bede miec na ciuszki i kosmetyki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My mieszkamy razem od roku, ślub za 6 miesięcy, na razie jest tak że każde ma swoje konto, wypłaty dostajemy prawie w jednym czasie, ja część swojej przelewam na konto Narzeczonego i On wtedy zajmuje się wszystkimi opłatami, spłatą kredytu za mieszkanie itp. Nie ukrywam że zarabia więcej niż ja ale to chyba nie ma aż takiego znaczenia - grunt że każde wnosi tyle ile na razie może :) Budżet na każdy miesiąc mamy zaplanowany z góry w 90% - reszta to nieplanowane i nieprzewidziane wydatki które zawsze się zdarzają. Planujemy tak by móc odłożyć z każdego miesiąca coś i mieć na jakąś przyjemność typu kino, kręgle... Ani On nie odmawia mi drobnych zakupów ani ja Jemu - bo każde wie co naprawdę jest potrzebne, poza tym jesteśmy raczej z tych oszczędnych więc nie ma sporów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbbbbb
Takiego faceta coby mi nie dał na solarium, błyszczyk, czy inne drobiazgi to bym popędziła gdzie pieprz rośnie. Bo pewnie jego wydatki są zawsze ogromnie ważne, rozsądne i przemyślane. Poza tym co to ma być? W Twojego ojca się bawi, że będzie Ci kieszonkowe wyliczał? Śmiechu warte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My mamy jedno konto wspólne z którego wypłacamy jak nam brakuje na rachunki i do tego każdy ma swoje oddzielne. Z pieniędzy które mamy na bieżąco utrzymujemy się na razie ledwo ledwo, ale szykuje się poprawa. Ja dostaję też trochę jedzenia z domu, głównie jakieś owoce, warzywa, sałatki i przetwory czasem jakieś mięsko, co robi jednak różnicę w domowym budżecie. Zazwyczaj staramy się konsultować ze sobą co trzeba kupić nawet jeśli chodzi o jedzenie, jakieś kosmetyki czy coś większego droższego, ale nie wyobrażam sobie pytać się męża czy mogę sobie tampony kupić. Jeśli chodzi o kosmetyki to nie mam z tym problemów bo on wydaje na nie więcej kasy niż ja. Mi potrzebne do szczęścia jest żel pod prysznic, szampon do włosów, pasta do zębów, tampony, antyperspirant, perfumy, mydełko do rąk, lakier do paznokci i jakiś kremik nawilżający, malowideł używam okazjonalnie więc też starczają na długo. Jak np chcę sobie kupić jakieś perfumy czy pomadkę to on nic nie powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubulinka
Moje zdanie jest takie, że to nie ma znaczenia czy jest wspólne konto czy nie. Ja planuję to rozwiązać tak, że jak już się zorientujemy w miesięcznych wydatkach, to będziemy przeznaczać część swoich pensji tak, żeby te wspólne wydatki pokryć razem. A jeśli chodzi o drobne wydatki to chyba nikt nikogo rozliczać nie będzie. A żeby nie było żadnych zgrzytów to można ustalić przecież ile każdy może wydać na du**rele, tak żeby było ok i żeby nie mieć poczucia, że np ja oszczędzam a on trwoni pieniądze. A jeśli chodzi o grubsze wydatki, to nawet teraz, jak nie mieszkamy razem i ja nie pracuję, to i tak wszystko razem konsultujemy. I nie wyobrażam sobie sytuacji, nawet w przypadku osobnych kont, że mój facet wydaje duże sumy bez porozumienia ze mną (albo na odwrót). No chyba, że już będziemy obrzydliwie bogaci, ale pewnie wtedy zmieni się tez kwota uznawana jako 'duża suma'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w drezynie
Ech...wspólne konto niestety nie jest gwarancją udanego pożycia. Wspólna puszka jest jak pisałam i z niej pokrywamy wspolne wydatki: opłaty mieszkaniowe, jedzenie , chemia do dom, wspólne wakacje, wypady na miasto. Osobne konta : wydatki związane z autem, opłaty telefoniczne, indywidualne kosmetyki, ubrania, inne potrzeby własne. I tym sposobem NIGDY nie mieliśmy konfliktów na tle finansowym, mąż nie zadaje mi durnych pytań typu: po co Ci setna torebka, a ja nie zastanawiam się czy nowy telewizor nie wpłynie na nasze finanse. Bo nasze finanse i wspólne wydatki są omawiane razem, ale nie widzę potrzeby ingerowania w moje potrzeby. A jak za 3 miesiące urodzi się dziecko, to zwiekszymy "wpisowe" miesięczne do puszki, co nie będzie mi przeszkadzało wydać drugie tyle ze swojego wynagrodzenia. Ciut rozsadku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfbfbfbfbfb
A jeśli któreś z Was z jakiegoś powodu nie będzie mogło zarabiać, to Twój cudowny system runie jak domek z kart. Bo przecież będziecie musieli ingerować w "swoje potrzeby". Wspólne konto wcale nie jest potrzebne to tego, żeby traktować finanse jako wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam z sie wypowiedzia wyzej. taki uklad jest wygodny i moze sie wydawac obiektywnie sprawiedliwy, ale w sytuacji gdy oboje macie stale dochody, jestescie zdrowi. ja rowniez po slubie nalegalam przez jakis czas, aby wlasnie tak prowadzic ale maz mnie przekonal, ze to jest dosc krotkowzroczne rozwiazanie. a co gdy jedno straci prace lub zachowuje powaznie? lub gdy pojawia sie dzieci i wydatkow bedzie 2 razy wiecej? myslalas tym jak wtedy bedziecie dzielili kase?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×