Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo to

KOCHANKI II

Polecane posty

Gość taki sobie facet...
podziwiam Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladygaga30
Marysia, nie wiem czy mój K przeczytał bo narazie żadnej odp. nie będę sie dopytywać, no ciekawe, ale chyba tak i nic..... to do niego niepodobne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elena 48
Hej Kobietko!A czemu Cie obchodzi co on na Twoj sms.Jak koniec to koniec.Nie rozumiem , chcesz by znow sie odzywal i macil Ci w glowie.Cos sie konczy i zamyka sie sprawe.Jak ja nic nie rozumiem u Was Drogie Panie.Emocje trzeba przezyc , na to sie nie umiera.I wedlug mnie nalezy sobie zycie wyprostowac a nie bawic sie w ataki terrorystyczne, robiac naloty w czyims zyciu.Zbladzic mozna, ludzka rzecz ale po raz kolejny uprawiac dziecinade nie przystoi doroslej, dojrzalej wreszcie osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralina
Marysia jeszcze nie jest za późno, jeszcze możesz Go przeprosić. Potem będziesz żałować, emocje opadna i okaże się, że znów trzeba żyć szarym życiem, a tu się chce wrażeń , smaczka itd. A nie , to Miłośćprzecież jest. Tak mówiąc serio, bylam kochanką, ale takie cyniczne zdradzanie męża, cyniczne mówienie- nie zostawię Go bo mnie kocha, ale kochanek ma to coś. To jest bardzo nie w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ps.zielona
zola 12 " A dobrze wam kochanice, cierpcie tak jak żony cierpią właśnie przez was." - można dyskutować kto tu cierpi - głos 100 % wiernej, przykładnej żony. Z kąd wierna żona może wiedzieć dzisiaj czy za .... lat też nie będzie kochanką. Dobrze jest sie cieszyć z czyjegoś nieszczęścia. Żony też nie są bez winy że ich mężulek ma kochanke, bo przecież gdyby miał wszystko od niej to by nie szukał u innej a kochanka to nie kobieta, która czeka na męża innej kobiety. Bo gdy mąż zdradzi to zawsze jest winna ta kochanica a nie ich misiaczek, który potulnie wraca do domku. Kobietki faceci to cwaniaki, którzy zawsze " spadną na cztery łapy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie znosze idiotycznego stwierdzeia \"jakby dostwal w domu wszystko, to by nie poszedl do kochanki\" - tak moze pisac tylko sfrustrowana samotna kochanica - ktora w ten sposob chce sie poczuc lepsza od zony...Gowno wiesz..tez bylam do niedawna kochanka...choc maz dawal mi wszytsko czego potrzebowalam i mysle ze zona mego k. tez dawala mu wszystko. Po prostu czasem spotykasz osobe, ktora cie nieziemnsko pociaga i nie potrafisz sie oprzec..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwniara32
nigdy wiecej romasow ...nigdy!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A potem
zola 12 - Nie mów chop zanim nie przeskoczysz. Uważaj żebyś pewnego dnia nie zorientowała się, że twój wspaniały mąż ma kochankę i cię z nią zaradza. Ja miałam takiego faceta na boku i dzięki Bogu nie krzywdzę mi najbliżej osoby, bo nie mam męża ani chłopaka w swoim życiu. Spytasz - a co z jego żoną? No cóż, każdy w swoim życiu musi czasami być egoistą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A potem
*zdradza (miało być) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAARRRRCCCCDDDD
magiczko - ale nie zawsze. Różne są dzieje losów i to nie prawda, że w każdym maleństwie jest wszystko co powinno być, tak samo i na odwrót. Czasami jest dobrze i kogoś poznajesz kto cię przyciąga do siebie a w innym przypadku po prostu żona nie wywiązuje się ze swoich małżeńskich obowiązków i zdrada gotowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Wczoraj napisalam do mego K. ze to koniec;(dzis napisal do mnie ze nie rozumie o co mi chodzi i chce zebym mu wytlumaczyla...jak to nie wiem o co chodzi?od msc wyraznie mnie olewa a teraz co?Musze byc jutro twarda i powiedziec mu ze to koniec...musze byc twarda...ale boje sie ze znow mu ulegne...co robic??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elena 48
Marysiu, Ty chyba jestes nie do uratowania.Juz nawet nie chcialo mi sie tego napisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kinia123456
Obserwuję ten wątek od kiedy sama stałam się kochanka i bardzo się cieszę, że został przeniesiony na inną stronę. Skończyło się chamstwo i wulgaryzm.. Marysiu...wierzę, że jest Ci ciężko. Ja też rozstałam się ze swoim K. i myślałam, że umieram... Ale żyję.. Zrób coś dla siebie. Baw się z dzieckiem, wyjdź z koleżankami na kawę, zapisz się na jakieś zajęcia. Grunt, abyś przez pierwsze miesiące była czymś zajęta, wtedy człowiek myśli coraz mniej. Będziesz myśleć i kochać juz zawsze swojego K., ale jak tu jedna z nas ładnie określiła: skoro nie może mi dać siebie w 100%, tylko jakieś szczątki, to niech spada na bambus! Od romansu do miłości jest tak naprawdę bardzo krótka droga... Aczkolwiek.. wierzę w to, że kochanka nie zawsze jest tylko do dupczenia. Wierzcie mi, że ONI też się zakochują i cierpią bez nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Do Kinia i Elena-dziekuje za wsparcie:)naprawde jest to ciezka decyzja dla mnie...kocham go i tak naprawde nie chce go stracic...ale wiem ze tak bedzie lepiej dla mnie...ze to nie ma sensu...ale to tak boli...a jak jutro go zobacze to bedzie jeszcze gorzej i trudniej...ale wiem ze musze to skonczyc...naprawde sie postaram...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo to
Ja dzisiaj odebrałam telefon z nr. zastrzeżonym a po drugiej stronie był właśnie on. Chciał pogadać, słyszałam jak mnie prosi abym z nim porozmawiała a mi udało się być zimną jak lód i powiedzieć mu, że nie chce z nim rozmawiać po czym odłożyłam słuchawkę. Staram się być wciąż silna i nie poddać się. Czasami słucham sobie piosenki http://www.youtube.com/watch?v=4F7YJgOA84g i od razu mi lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatracona dusza
Przeczytałam Wasze maile i trochę swoje sumienie uspokoiłam. Ale pewnie każda z Was być może tak samo myślała jak, ja kiedy poznawała miłego faceta, który z czasem stawał się kochankiem. Słowo kochanek dla mnie jest tym mężczyzną, który kocha potajemnie. Ja zaczynam czuć, że mój mężczyzna, w którym ja się zakochałam niestety ale raczej się ze mną zabawia a nie kocha. To boli, to bardzo boli, bo w momęcie kiedy się zdecydowałam na uczucie i seks dostaję kolejnego kosza. Zaczynam myśleć , że nie mam szczęścia do mężczyzn. kiedy odważyłam się być kochanką, okazuje się, że to też źle, kiedy facetów trzymałam na dystan bo wiedziałam że tylko chcą seksu to ich odrzucałam, a teraz kiedy się zdecydowałam poniosłam fiasko :( Podziwiam siłę Was która jest, ja w sobie też mam ale cieszę się, że trafiłam na to forum i dałyście mi jeszcze większej siły, ale czy nie będę mięczakiem, kiedy po dluższej przerwie zadzwoni...? Kiedy się nie odzywa ja też się nie odzywam, tyko kiedy ew. jest to związane z naszymi nazwimy to slużbowymi sprawami choć to nie jest romans na terenie pracy. Ale za bardzo mam do niego miękie serce, jak się z tego uwolnic? a nie stracic twarzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość było i nie wiem co dalej
naiwniara32__ czytam Twoją historię i jakbym czytała o sobie. Tyle, że ja jestem narazie na etapie układania sobie życia z K. Słabo mi się robi, ale mam świadomość że u mnie może się skończyć tak jak u Ciebie. Boję się że on jednak się rozmyśli i wróci do niej. I te wszystkie piękne słowa będę mogła wsadzić sobie nie powiem gdzie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatracona dusza
Do Marysi 29 Marysiu, trzymam kciuki! bo ja sama dojrzewam do tej decyzjii , tyle , że Ty masz inna sytuację, jak dobrze się zorjęntowałam, a moja jest bardziej "błacha" no ale też wymaga 'męskiej " decyzji :) a może silnej kobiety tak to nazwijmy :))) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatracona dusza
Zawsze byłam przeciwna odbijania facetów innym kobietom. Bo to nie fer. Jak widać , życie pokazuje, że nie można mowić słowa 'nigdy". poznałam faceta nawet nie jest w moim typie, więcej dostrzegam w nim różnic między nami, a ja zafascynowana, zakochana... tęsknię a on mi o pewnego czasu coraz częście daje znać że czas zakończyć. Nigdy nie mówił mi , że mnie kocha więc nie mogę mieć o to pretensji, wręcz powiedział, że nie odejdzie. Ja stwierdziłam, że spróbuję, jejku naiwne? tak pewnie tak...tylko dlaczego uczucia zacmiewają nas umysł, kiedy on-umysł krzyczy "głupia" odpuść Ty za sercem idziesz omamiona... Widzisz wady, widzisz jak się odnosi do innych.. i utwierdzasz się , że zle robisz a jednak ...jesteś, pragiesz... Los dał mi taka możliwość, więc odwarzyłam się na takie ryzyko ale i tu ponoszę fiasko...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mam 1.1.1
lekarstwem na beznadziejną miłość jest druga miłość. odwagi i do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleopatra654
Witajcie, ja byłam kochanka i teraz tylko cierpie. Facet tez mi mowił o wielkiej miłosci, poświecał sie, pomagał i zakochałm sie. Nie chciałam sie z nim wiązać, bo oboje mamy rodziny. On twierdził, ze chce sie związać ze mna. Gdy juz mi tez zaczeło zalezeć zostawił mnie dla nowej kochanki. I raptem powiedział, ze sie odkochał bo ja sie nie starałam. To stało sie tez na sylwestra, wiec jest swieze i bardzo boli, czuje sie oszukana, przeciez tak mnie kochał..... zrozumiałabym zeby zostwił mnie dla zony. Ale tak to boli bardziej. Dostałam po dupie i dobrze mi tak. Teraz myslę, ze to było od poczatku oszustwem z jego strony, chociaz on mi wmawia ciagle, ze to ja go skrzywdziałam, bo nie chciałam sie z nim wiązać. O ironio, przeciez mamy rodziny - on ciagle jest mezem i ojcem. Chyba zwariuje, kiedy mi to przejdzie, ja durna tesknie jeszcze za nim. Zaczynam sie zastanawiac, ze moze on ma racje, to to chyba chore. Te romanse tylko nam mózg lasują .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość było i nie wiem co dalej
witaj, czytam to i czytam i wierzyć mi się nie chce. Myślałam, że tylko ja tak mam (mam nadzieję już niedługo) żonatego faceta. W życiu nie pomyślalam że mogłabym się znaleźć w takiej sytuacji, ale jednak. I tak czytam i obserwuję, faceci są jedna strasznie słabi. Nie potrafią się przyznać, że to może być ich wina. Przeważnie to kobieta musi podjąć tą "męską" decyzję co dalej. Bo oni biedactwa się gubią. Szlag mnie trafia jak czytam, że to Wasza wina. Po części pewnie tak, ale do cholery do romansu potrzebne są dwie osoby. Dziewczyny nie dajcie się zwariować, oni ponoszą taką samą winę a może i większą!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość było i nie wiem co dalej
aha a piosenka Cerekwickiej dla mnie super, chociaż ja jeszcze mam nadzieję, że wszystko sie jakoś ułoży. A jeśli nie to na bambus z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatracona dusza
Witaj, tak masz rację, ja n apoczątku tylko o tym słyszałam. Nie po tępiałam bo życie płata różne "figle", ja owszem zarzekałam się, że nie będę w takiej sytuacji, a jednak ta się stało. Masz rację do "tanga przecież trzeba dwojga"! Zastanawiam się tylko, jaka jest przyczyna , że szukają nas-kochanek. Dlaczego nie umieją wytrwać przy żonach? My przecież będąc kochankami tak naprawdę pragniemy aby z nami się związali na dłużej, aby stworzyli z nami rodzinę - hm...naiwne? :( Dlaczego 40 letni mężczyźni, kiedy już mają odchowane dzieci nie potrafią zacząć znowu adorować własnych żon? aż taka nuda zaczyna między nimi być? dlaczego nie uruchomią tych "szarych" komórek! Ach! no tak! można by powiedzieć że idą może na łatwiznę, bo przy nas nie muszą aż tak się wysilić, jak przy zonach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie kobietki, mój k. (tak naprawdę P.) powiedział mi kiedyś coś takiego: \"Jak się żyje z kimś przez wiele lat, to można mieć go naprawdę dość. Może byś mnie już nawet do tej pory nienawidziła. A tak, to lepiej smakuje...\" Rozmawialiśmy wtedy o tym, że nie widujemy się zbyt często - raz na tydzień, półtora... O co w tym chodzi? Może nadinterpretuję, ale czy nie chodzi o smak wyczekiwania na spotkanie, o swoistą tęsknotę za tą drugą osobą, o radość z samego spotkania, nadzieję, że ta druga osoba też wyczekuje spotkania właśnie ze mną, a nie z kimś innym? O taki dreszczyk i zastrzyk emocji... Tego w małżeństwie o długim stażu pewnie już dawno nie ma... Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KASNDRA
właśnie tak się powinno do tego podchodzić, wtedy nie ma łez i cierpienia, to ma dawać swoista radość nie ból i cierpienie, ale to zależy czego kto szuka w takim układzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kinia123456
Bo przy nas znów czują się atrakcyjni, kochani, adorowani, bo my nie widzimy ich wad, bo zawsze jesteśmy spragnione spotkań, rozmów, pieszczot... Bo nie wrzeszczymy na siebie, nie ma kłótni o pierdoły..Bo DLA NICH jesteśmy zawsze zadbane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka 9tego
mialam 9 kochankow,zanim będę dwucyfrowa,chce wszystko przemyslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×