Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo to

KOCHANKI II

Polecane posty

Gość ależ caryco
bo to tylko takie stękanie na forum, takie udawanie, jakie my jesteśmy biedne, jak strasznie cierpimy, tyle dałyśmy miłości a tu spotyka nas tak krzywda ze strony kochanka, taki brak zrozumienia a na co liczyły te "wielcekochające", gdy się umawiały, flirtowały, czatowały z żonatymi gostkami, że co? że oni to same misiaki do kochania i przytulania, a ich żone, to zimne, zaniedbane krowy, ba!!! zainwestowały w najpodleszy typ człowieka, w oszusta, krętacza, kłamcę łamiącego dane słowo, zainwestowały w tchórza, który będzie tak długo okłamywał obie kobiety aż któraś nie wytrzyma i kopnie go w zad. A on znajdzie zrozumienie i miłość u tej drugiej, haaaa, jeżeli w zad kopną go obie, to zawsze znajdzie się 3 naiwna pocieszycielka strapionego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie, bo chlopy to takie bladzie, ze mysla tylko o doopie Maryni! coz za prymitywny i tepy gatunek - podobno ludzki - choc tak trudno w to uwierzyc! zero wrazliwosci, uczuciowosci, jedynie prymitywna chuc; pieprzone samce!!!!!!!!!! i to jeszcze bezproduktywne na dokladke!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carycakatarzyna
Nie rozgrzeszam, jak to nazywacie "gorszego gatunku", ale niejednokrotnie zaliczacie się do niego również. Same zdradzacie swoich mężów czy tam partnerów, staczając się na takie samo dno jak Ci niesławni krętacze, zadajecie ból ich żonom i samym sobie. Czy aby nie jest tak, że "swój do swego ciągnie"? Jak możecie wywyzać ich od kłamczuchów i pozbawionych wszelkiej godności, ja ksame takie jesteście, a rozgrzeszacie się i traktujecie jak wielce pokrzywdzone przez los. Same sobie odpowiedzcie, czy byłybyście w stanie tak poprostu iść do swojego partnera i powiedzieć mu "odchodze, mam kogoś"... jakoś tego nie robicie, ale od kochanka oczekujecie nie wiadomo czego, bog wie jakich deklaracji. Niestety jest tak, że wszelkie dewiacje czy to seksualne czy społeczne biorą się z nieszczęśliwego dzieciństwa, niskiej samooceny własnych możliwości i własnej osoby. Radziłabym zasięgnąć porady psychologa nim zniszczycie własne dzieci, które później zniszczą własne. Klops!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ależ caryco
trochę przesadziłaś. nie jestem kochanką, ale znam kobietki, które wplątały się w takie układy. I nie zawsze są one pozbawione godności, nie zawsze wiedzą w co się pakują. Znam dziewczynę, która już planowała ze swoim narzeczonym ślub, dzieci, znała go cała rodzinka, gdy okazało się, że w innym mieście zostawił żonę i dziecko i owszem rozwiedzie się, ale "kościelnego" nie będzie. W tym przypadku i cywilnego nie było, bo koleżanka poczuła się zbyt mocno oszukana, przeszła ciężką depresję. Wiele dziewczyn jest naiwnych, to fakt i wierzą, że k jest w trakcie rozwodu, że od lat nic go z żoną nie łączy. Dlatego to facet jest dla mnie padalcem i źródłem zła (zdradzacz i kłamca) a nie nabierająca się na jego bajki naiwna kochanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Do akademiczka-wiesz latwo jest komus radzic a trudniej postepowac zgodnie z radami innych...wiem ze macie racje,ze nie warto w to brnac,ze trzeba zapomniec i zyc dalej...ale to cholernie trudne...tesknie za nim,chce z nim porozmawiac ale wiem ze nie moge...przepraszam ze wam marudze...ale nie mam z kim pogadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralina
To za czym tęsknisz już nie istneje, po prostu tego nie ma i tego się trzymaj. Zwróc swoją energię na swojego męża, może się zdziwisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carycakatarzyna
Zauważ proszę, że nie wszystkie są takie biedne i nie świadome, mają dzieci, mężów i chcesz mi wmówić, że nie wiedzą co robią. Nie rozmawiamy tutaj o kobietach oszukanych z niewiedzy, jak widzisz jest to forum kochanki, więc nie wmawiaj mi, że one nie wiedzą co robią, choć z jednej strony mogę przyznać Ci rację, jeśli jest tak jak mówisz, to można przyjąć, że kochankami zostaje specyficzne grono kobiet, tzw. głupich i jeśli mamy rozpatrywać to w tych kategoriach, to jak najbardziej im współczuję i jest mi ich żal, ale w dalszym ciągu skłaniam się w stronę leczenia. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Zgadzam sie kobieta ktora zostaje kochanka jest glupia...z gory jest skazana na przegrana...ja wlasnie bylam taka...dalam mu sie omotac ale teraz skonczylam z tym i jak narazie jest mi z tym zajeboiscie...fakt czasami mam chwile slabosci,mysle o nim,wspominam chwile spedzone razem ale wiem ze to nie mialo sensu...skonczylam z tym...mam nadzieje ze wytrwam bez Niego...pozdrawiam...mam swoje zycie i nie ma w nim miejsca dla Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carycakatarzyna
Marysiu napewno dasz radę, zobaczysz, że uczucie do niego było chwilowe. Postaraj się spojrzeć na męża przychylnym wzrokiem, przecież go kochałaś, a pewnie i kochasz nadal, tylko gdzieś po drodze zagubiliście to co was połączyło. Jeśli jednak kochasz K miłością prawdziwą, powinnaś porozmawiać z mężem i dać mu prawo wyboru. Życzę Ci abyś odnalazła spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja lubie
Jak myślicie co lepsze: mieć 19 lat i na koncie już 8 parterów w swoim życiu czy mieć 30 lat i tylko jednego partnera w swoim życiu i przespać się z nim nawet gdy już się ożenił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zależy
Nooo tak nie porównuj. Może ta 19 latka z 8 partnerami w wieku 30 lat będzie wierną żoną i matką, która ustatkowała się i zna wartość tego co ma? No i nigdy nie spała z cudzym chłopem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja lubie
Ale ja nie pytam o to co będzie jak ona będzie miała 30 lat a poza tym nigdzie nie napisałam, że w tych 8 facetach nie było 'zajętego' (żonatego lub zaręczonego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysia29
Wydaje mi sie ze jestem wyleczona z mego bylego K...dobrze mi jest bez niego...nawet bardzo dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ja lubie
nie jest ważne czy facetów było 2 czy 15, jeżeli zadajesz takie pytanie, to coś Cię gryzie, nurtuje. Człowiek ma tzw. sumienie, w dzisiejszych czasach bardzo głęboko schowane i to ono podpowiada co jest dobre co złe. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie przez nas płakał, ale wyborów w życiu dokonujemy sami i sami za nie płacimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do tej co lubi
mój przykład będzie drastyczny i zupełnie nieadekwatny do pytania, ale pytanie głupie... to i odpowiedz będzie głupia. Czy morderca jednego człowieka jest istotą bardziej społecznie akceptowaną niż ten, który zabije 5 osób? Liczba mężów, aprtnerów, kochanków, a i kochanek, to sprawa osoby zainteresowanej, chce, to ma dużo, lubi to i tak żyje i nie szuka na forum poklasku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm.. zrozpaczona.. zagubiona.
moja historia.. on młody chłopak, kończący Lo, zakładający własny zespół.. ona młoda, zdolna romantyczka,, niestety samotna poznali się, pokochali, szybka miłość, a może i nie miłość.. w każdym bądź razie zakończyło się ślubem i ciążą a potem... mnie przerastały obowiązki: Studia, dom, praca dorywcza i dziecko: do tego trochę przytyłam.. on pracował, czasami we weekendy grał, do tego też studiował.. nie maił dla mnie tyle czasu- co było zresztą zrozumiałe.. najgorsze przyszło tak po pół roku po ślubie-jak nasza córka miała 4 miesiące.. mój mąż przed ślubem lubił się kochać-ja bardzo lubiłam-mogę o sobie powiedzieć że jestem osoba z bardzo wybujałym temperamentem byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami . no wiec po ślubie i urodzeniu dziecka co noc ta sama sceneria.. ja się chciałam kochać, on nie bo był zmęczony, śpiący bolała go głowa,, ja płakałam, on mnie pocieszał ale co to mi dało?? Ja się chciałam kochać codziennie i najlepiej ze dwa razy a on raz na 3 tygodnie- miesiąc i tylko raz.. zresztą mówię że chciałam się kochać codziennie.. nie wiem jakby to było gdyby on się chciał kochać wtedy kiedy ja-to pewnie by nie było codziennie... ale nie wiem:( no wiec po pół roku przyszedł kryzys, brałam specjalnie tabletki żeby nie mieć dziecka i stosowaliśmy dodatkowo prezerwatywy a on i tak się nie chciał kochać.. wkurzyłam się-przez 3 miesiące go nie dopuściłam do siebie.. nie chciałam się kochać.. to mu nie przeszkadzało chyba,, wybuchła mega awantura.. a on mi wtedy powiedział że on nigdy nie lubił się za często kochać, ze sexu za bardzo nie lubi za poza tym ze od kiedy wpadliśmy on ma jakąś blokadę...I że mam go zaakceptować takiego jaki jest bo on się nie zmieni.. to ja się miałam zmienić.. to było jakby ktoś mi dał obuchem w głowę:/ nie rozmawiałąm z nim prze tydzień potem powoli wracało do normalności.. tj.: raz na dwa trzy tygodnie jeden numerek i koniec.. zresztą co będę kłamać i oszukiwać-ja z moim mężem nigdy nie miałom orgazmu.. życie mnie załamywało.. nie wiedziałam co roić: rozwieść się nie mogę no bo kto by wziął by taką grubaskę z dzieckiem(ważę 79 kg) a poza tym nie miała bym gdzie się podziać a córcia jest za mała-ma niecałe 2 lata.. i wtedy gdy całe życie straciło sens pojawił się on... Powiedzmy ze miał na imię.. dobra zostawmy Inicjał M. M. był kolegą męża ze szkoły.. nie żaden przyjaciel ale taki w miarę kumpel.. znałam go już parę lat i zawsze mi się podobał ale była zakochana w moim mężu- wtedy jeszcze chłopaku... no i jak przyszedł ten kryzys w moim małżeństwie to się pokryło z tym ze jakoś zaczęliśmy się z M. często spotykać-prawie co tydzień- w szkole studiowaliśmy wszyscy na jednym kierunku. No i ja sobie ubzdurałam ze on się we mnie podkochuje.. i zwróciłam na niego uwagę.. podczas jednego z wyjazdów studenckich-tego jakich jest pełno stało się coś.. właściwie nic się nie stało ale dla mnie takiej osamotnionej i sfrustrowanej stało się wiele,, znaczy się w samochodzie siedziałam koło niego i jakoś tak spałam na jego ramieniu i wdychając jego zapach, czując jak mi serce bije zrozumiałam ze go kocham.. To był dla mnie szok- przez blisko pół roku walczyła ze sobą, jednocześnie kochałam i nienawidziłam, unikałam i umierałam z tęsknoty:( a on jakby nic nie zauważał.. po pół roku sprawy mi się wymknęły spod kontroli, wiedziałam ze on się domyślił.. zaczął mnie unikać.. ale podczas jakiegoś comiesięcznego wyjazdu posunęłam się dalej.. on nie protestował,.. nie ze seks czy coś-niewinne przytulanie ukradkowe, pieszczoty, głaskanie.. aż po 4 dniach powiedział mi ze mam iść usiąść na stołówce koło mojego męża a nie koło niego.. To był cios.. zrozumiałam jaką z siebie idiotkę robiłam. Minęło 8 miesięcy, odbudowujemy swoje koleżeńskie relacje... a ja nadal nie mogę zapomnieć o nim... Paradoksalnie M. Przyczynił się do poprawy w moim małżeństwie, nie kłóciliśmy się tak często.. zrozumiałam też ze może nie kocham męża tak jak kiedyś ale mimo wszystko łączy nasz nasza królewna, ze on mi daje poczucie bezpieczeństwa.. może i mnie kocha na swój sposób... Ale i tak cały czas o nim myślę.. wyobrażam sobie siebie i jego w różnych stacjach.. wiem ze to nie ma szans ale to mi daje szanse na to ze przetrwam kolejny dzień.. Tylko jak mam zapomnieć M..?? nie wiem.. to boli gdy go widzę.. chce zapomnieć a nie mogę:/ nie lubię zdrady, zawsze myślałam że będę wierna żoną-i tego oczekuje od mojego męża ale wiem ze gdyby M. Kiwnął na mnie palcem poleciała bym za nim bez patrzenia na konsekwencje:-( Wiem ze to jest bez sensu ta moja historia ale musiałam się wreszcie komuś wygadać.. musiałam bo to tak bardzo boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akademiczka
a moze on woli chlopcow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwasss
Mi się kumpel żalił, że rwała go żona kolegi. Nie specjalnie Mu się podobała, nigdy nie wysyłał w Jej stronę żadnych sygnałów, ale jakoś nie odpuszczała. Wysyłała nadal płomienne smsy np. ze czeka na Niego w gorącym łóżeczku przy winkach i świecach. W końcu poprosił Ją o skasowanie Jego numeru. Od tamtej pory ma spokój. Mnie mówil , że nie chce tego robić koledze, przyznał jednak, że żona owa była zupełnie nie w Jego typie.:). Co to za sztuka odmówić w takiej sytuacji. Nie nazywałabym tego miłością, raczej fantazjowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novatorka27
Witajcie czytam Was już od dawna, włacznie ze wszystkimi wiadomościami sprzed kilku lat ale dopiero dziś mam odwagę napisać. Uważam, że tak naprawdę nie ma szczęśliwych kochanek. Oszukujemy same siebie, że te ulotne chwile szczęścia nam wystarczają. Ja też tak myślałam. Mam 24 lata od 2003 roku jestem kochanką. Gdy spotykałam się z pierwszymi dwoma żonatymi mężczyznami było tak jak wiele z Was opisuje, nie żywiłam do nich większych uczuć była tylko przyjemność. Wszystko się zmieniło 3 lata temu. Poznałam kogoś zaczęło się od przyjaźni, po jakimś czasie doszedł sex, potem pojawiła się miłość- odwzajemniona zresztą. Tylko co z tego, minęło tyle czasu i nic się nie zmienia. Ja znalazłam sobie innego ale ze znajomości z nazwijmy go D. nadal nie umiem zrezygnować. Rozstawaliśmy się kilka razy i zawsze do siebie wracamy. Jemu nie przeszkadza,że jestem z kimś innym. Mówi,że dla niego jest ważniejsze widywać się ze mną... A ja żyję w podwójnym kłamstwie i jest mi cholernie ciężko, ale jestem za słaba żeby z nim zerwać i wiem,że nigdy nie będę w stanie. Krzywdzę siebie na własne życzenie. Mam nadzieję że nie macie mi za złe ale musiałam w końcu o tym komuś powiedzieć. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirakle
takich jak Ty jest dużo tylko nie każda chcę się wpisać, większość jednak woli czytać historie innych dziewczyn/kobiet(ps. mam tak samo jak ty)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novatorka27
łatwo jest czytać i się utożsamiać, ma się wtedy poczucie wspólnoty ale i anonimowości, trudniej jest o tym napisać. nie rozumiem tylko szczęśliwych mężatek które tu wchodzą żeby kogoś obrazić. może to strach, ale wychodzę z założenia,że gdyby dawały mężom wszystko co najlepsze nie byłoby takiego problemu, fakt są faceci, którzy zdradzają bo lubią ale jednak są też tacy, którym w związkach czegoś brak. szkoda tylko,że jest im na tyle wygodnie by nic z tym nie robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też uważam
że jeśli im czegoś brak to pewnie kokluszu i świnki morskiej w kolorze blu..... a swoją drogą to tłumaczenie sobie że czegoś mu brak w małżeństwie., moze to nawet uspokaja sumienie., ale to najbardziej bzdurny argument i nieprawdziwy z wszystkich innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona29 lat
Witajcie:) jestem tu nowa i mam takie pytanie: jak radzicie sobie w sytuacjach gdy wspulnie pracujecie ze swoimi obecnymi lub byłymi K ? Czy inni w pracy nie wiedzą o romansie? Czy to da się ukryć? Jak sobie z tym radzicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novatorka27
do ja też uważam może dla ciebie jest to bzdurne tłumaczenie, bo boisz sie że może być prawdą. ja nie muszę uspokajać swojego sumienia, bo nie ma takiej potrzeby. ja ze swoim obecnym przyjaźniłam się rok zanim do czegokolwiek doszło i wiem jak wygląda jego małżeństwo. nie można generalizować i podpisywać wszystkich ludzi pod swoje linijki. ludzie są różni, sytuacje są różne... tak jak pisałam wcześniej są tacy którzy zdradzają bo lubią, ale są też tacy którzy szukają swojego szczęścia i za to ich winić nie można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a2346
gardze wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ostatniej
a2346- MY WAMI TEŻ!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novatorka27
do 2346 to po co wchodzisz na takie fora i to czytasz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a2346
bo takie suki(a takze odpowiedniki - huje) rozwalaja zycie innym. nie twoj - nie tykaj, to takie kurwa trudne do pojecia? jak mozna latac za zajetym kolesiem? NO KURWA JAK? albo dac sie takiemu zlapac? zalosne piate koła u wozu. nikomu niepotrzebne, szukaja pocieszenia w zajetych kolesiach. obym nie trafila nigdy w swoim zwiazku na zadna z takich waszego pokroju. a zlorzeczyc sobie mozecie, milosc wszystko przezwyciezy;););)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novatorka27
a ja ci życzę tylko tego żebyś była dla swojego faceta taka,żeby nigdy nie obejrzał się za inną. i nie wszystkie z nas są jak to ujęłaś nikomu nie potrzebne. Obyś kiedyś nie stanęła po drugiej stronie barykady. Wrzuć na luz i tu po prostu nie wchodź, chyba nie zrozumiałaś tematu tego forum,ono jest dla kochanek, a Ty wierząca w ideały raczej do tego forum nie pasujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a2346
tak, wierze w idealy, JA TEGO DOSWIADCZAM -jestem zakochana i nie ludzcie sie, nigdy nie zamierzam ZAPUSCIC SIE W STARA GRUBA TORBE zeby takie laski jak wy zlecialy sie do mojego jak hieny. wole zeby hieny zlatywaly sie do mnie, a moj ukochany widzi wtedy ze jestem tylko dla niego bo nikt nie ma szans z prawdziwą miloscia. czy wy naprawde myslicie ze milosc to przemijająca "typowa chemia"? i ze nagle ktos sie w kims innym moze zakochac? zlitujcie sie nie dosc ze jestescie perfidne, zle z premedytacja i swiadomoscia to jeszcze NAIWNE!!!! zal!!!! btw: na miejscu tych zdradzanych, taka laske znalazlabym osobiscie i zatlukla. tak bym stlukla morde ze juz by zaden nie polecial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×