Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo to

KOCHANKI II

Polecane posty

Gość Marysia29
...jestem:)...chociaz nic nie napisze:)tylko tyle ze jest dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SAME IDEAŁY TUTAJ
ŻADNEJ JAWNOGRZESZNICY - MYLĄCY TYTUŁ TOPICU?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oglądałam niedawno program
o mentalności członków gangów ulicznych i sekt. Wypisz wymaluj ten sam mechanizm co u kochanek. Ponieważ negują normy społeczne wymyślają sobie własny kodeks honorowy i trzymają się go. W świecie gangów najważniejszy jest zysk i lojalność wobec "swoich" więc wszystko, co pozwala to osiągnąć jest dozwolone i akceptowane - gwałt i morderstwo także. W świecie kochanek działa ten sam mechanizm. Najważniejsze jest zdobycie "cudzego" faceta. Wszystkie chwyty dozwolone, zwykła ludzka przyzwoitość idzie w kąt, bo nie pasuje do szablonu. A jak się \wspierają, to szok. Zero obiektywizmu, zrozumienia, empatii. Widzą tylko łączący je cel i niezależnie jaką szmatą jest kochanka, która go osiąga tu znajduje poklask. O ogólnym znieczuleniu na dramaty jakie ze soba niesie ich postępowanie nier będę wspominać. Takie topiki jak ten są szkodliwe społecznie, bo uczą młodych ludzi, że podłość jest normalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda, ja nie ubralabym sie w rzeczy zony kochanka. ale sa rozne baby. skoro przychodza do ich wspolnego mieszkania w ktorym moga zjawic sie dzieci i skoro kochaja sie w poscieli malzonkow to bardziej winie o to faceta. bo to on sprowadza nieszczescie na swoje gniazdo i pozwala je brukac. to w koncu jemu taki stan rzeczy odpowiada. a ona moze /lub moze udawac/o tym nie wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość still
Oto cytat \"bardziej winie o to faceta. bo to on sprowadza nieszczescie na swoje gniazdo i pozwala je brukac. to w koncu jemu taki stan rzeczy odpowiada. a ona moze /lub moze udawac/o tym nie wiedziec.\" Ona najczesciej nie wie. I mysli, ze mezus to wspanialy chlop. Ty wiesz, ze nie jest wspanialy a jestes z nim. Nie sadzisz, ze warta jestes zwiazku z kims wartosciowym? Bez ogonow? Klamstw i unikow? Bez koniecznosci naginania swojego kodeksu honorowego dla niego. Bez koniecznosci usprawiedliwiania siebie i jego? Naginanie wlasnych zasad, usprawiedliwianie swinstewek, szukanie wykretow wobec samego siebie to ciezka i bolesna praca. Nie szkoda na nia zycia i zdrowia? Nie szkoda siebie? Po co sie znizac do poziomu gorszych od siebie i pocieszac, ze tacy sa? Nie lepiej patrzec na lepszych? Rownac do nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola30
...no coz moja historia jest podobna do wielu tu przedstawionych...od paru msc mam K...swietnie sie dogadujemy,rozumiemy,smiejemy sie z tych samych rzeczy...chcielibysmy byc razem ale oczywiscie obydwoje jestesmy w zwiazkach...zdajemy sobie sprawe ze robimy zle a jednak zadne z nas nie potrfi tego skonczyc...nie potrafi a moze nie chce...z drugiej strony nasz zwiazek jesli mozna to tak nazwac z gory jest skazany na przegrana...ta gierka ktora prowadzimy meczy nas...meczy mnie i meczy jego...chyba powinnam to skonczyc...poradzicie cos?...prosilabym bez wyzwisk jesli mozna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronna
Wydaje mi się, ba, jestem przekonana, że porównanie kochanek do członków gangu jest nieco zbyt daleko posuniętym i z mojej perspektywy mało trafnym. Być może, obie grupy dopuszczają się naruszenia przyjętych norm, ale jednak rodzaj tych norm jest diametralnie różny. Jakie bowiem normy narusza kochanka? Czy są one gdzieś spisane, czy ich nie przestrzeganie jest przestępstwem? Nie popadajmy w paranoję. :O Trzeba pamiętać, że nie ma norm absolutnych, a nawet te, które są mogą ulec przeobrażeniu, zresztą granica pomiędzy tym, co oczekiwane, a tym co potępiane jest również bardzo płynna. Myślę, że każda z nas wie , że bycie kochanką nie jest akceptowane, chociaż stosunek do zdrady coraz bardziej się liberalizuje. Nie chciałabym się wypowiadać w czyimś imieniu, więc mówię sama za siebie: Nie tworzę sobie żadnego kodeksu i nie nie szukam poklasku. W nosie mam to, co ktoś sobie o mnie pomyśli. Gdybym miała wyrzuty sumienia i była nieszczęśliwa to bym tego nie robiła. Wychodzę z założenia, że to czego oczekuje ode mnie społeczeństwo nie zawsze przekłada się na zadowolenie jednostki i nie jest to dla mnie żaden argument by zrezygnować z własnych pragnień , bo to jest odchylenie od normy. :O Gdyby społeczeństwo nie oczekiwało od nas wstąpienia w związek małżeński to z całą pewnością większość z nas by tego nie robiła, a wówczas nie byłoby zdradzanych żon i szykanowanych kochanek, ot co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanki
niezaprzeczalnie ,chcecie być żonami .O czym tu mówić .Płaczecie ,że to kochankowanie nie jest takie fajne .Zrzucacie odpowiedzialność za własne postepowanie na llos, na życie i nigdy nie mów nigdy ? Wchodzicie w takie układy i powinnyście wiedzieć na co się decydujecie . Nie ma serce nie sługa ,nie ma losu ,który tak chciał. Są dwie dorosłe osoby ,które zdają sobie sprawe z konsekfencji jakie niesie za sobą kochankowanie . Rozumiem ,że tak może się ułożyć .Natomiast nie rozumiem tłumaczenia . Oczywiscie .że mogłaś jedna z drugą nie wchodzić w to . Ale chciałyście .I nie ma co tu pieprzyć ,nie mogłam się oprzeć . Przeczytajcie "Pestke " anki kowalskiwj ,nie film ,ksiązkę przeczytajcie .Uprzedzam dialogów tam zbyt wiele nie ma .Ale to doskonałe studium kochanki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz rację werona
co innego gangi co innego kochanki w gangach nikt nie przejmuje się osobą którą atakuje kochanka podobno kocha elemen świata który rujnuje w gangach zabija się z chęci zysku lub pokazania siły kochanka zabija z ... miłości??? gdy matka dowiedziała się o zdradzie nałykała się świńst i zmarła mną zajęła się babcia bo kochanka ojca nie chciała "bachora" i planowała z nim "swoje" dzieci nie byłam na ślubie, nie byłam na chrzcinach swoich braci ojca widywałam rzadko gdy musiał odiedzić teściową bo potrzebował jakiegoś dokumentu po latach ojciec mnie przeprosił spotykamy się czasami za plecami jego drugiej żony nie wiem czy wybaczyłam ojcu, jakiś żal pozostał on jest smutny, przygaszony, twierdzi, że był szczęśliwy tylko z moją matką i strasznie spieprzył sobie życie i tej drugiej też, bo romans nie tak miał wyglądać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Al_Berta
Ja mam kochanka bo jakoś nie trafia mi się wolny facet. Z k. spotykam się parę lat z przerwami - na moje nieudane związki. Byłam już blisko , kiedy przypadkiem dowiedzialam się, że moj luby jest zonaty. To fatum jakies. Kiedyś mąż porzucił mnie dla innej. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy, ale wyszło jak wyszło. Potrzeba bliskości fizycznej drugiego człowieka zwyciężyla. Zresztą mój k miewal wczesniej kochanki , o czym wiedziałam, bo bylismy dobrymi znajomymi. Nie stwarzam zagrożenia dla Jego malzenstwa, bo On zupełnie rozgranicza te dwie sprawy. Wydaje mi się, że to człowiek , który nigdy nikogo nie kochał. Mi mówi, że mnie kocha, ale traktuję to tylko jako afrodyzjak. Podejrzewam, że jego żona czegoś się domyśla. Wie, że kiedy zacznie padać na mnie cień podejrzenia - odejdę, dlatego zaprzecza, ale ja czuję swoje. Bardzo bardzo chciałabym mieć wolnego faceta, ale nie mogę go znaleźć. Kolejne związki przynoszą tylko frustrację no i to podejrzenie, że cos jest ze mna nie tak, ze nie zasluguję na związek tylko na jego namiastkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronna
Co to za brednie! Kochanka zabija? Rujnuje? Bez przesady. Wybacz, że to napiszę, ale skoro Twoja mama była niespełna rozumu i się zabiła z powodu zdrady męża to jedno, ale jak możesz powiedzieć, że zabiła ją kochanka Twojego ojca. Już prędzej napisz, że to on ją zabił, chociaż i to byłoby przesadą. Współczuję Ci bardzo i rozumiem rozgoryczenie, ale chyba nieco przeceniasz rolę kochanki w tym wszystkim. Ojcu wybaczyłaś, a kochanka nadal jest tą najgorszą, żenujące. :O Bo ona nie miała ani żadnych zobowiązań, ani dzieci, które opuściła, ani niestabilnej psychicznie żony, która skłonna jest popełnić samobójstwo. Przypadek, który miał miejsce w Twoim otoczeniu nie jest jednak wskaźnikiem tego, jak jest ogólnie. Oczywiście, że być kochanką bywa niefajne, tak samo jak czasem niefajne jest bycie żoną. Nikt nie zrzuca odpowiedzialności na los, bo jesteśmy kowalem własnego losu. Ale stwierdzenie "serce nie sługa" ma jakieś odniesienie do rzeczywistości, bowiem Ty jedna z drugą, zdradzana żono, czemu zakochałaś się w mężczyźnie, który was zdradza i robi to bez żadnych skrupułów. Dlaczego nie wybrałaś człowieka godnego zaufania, by teraz się cieszyć związkiem zamiast siedzieć na forum i biadolić na swój los i winą za własne niepowodzenia i rozpad związku obarczać inne kobiety. Nie ma bo ona go uwiodła, bo on jest taki czy owaki, jest : widziały gały co brały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nastolatka
W moim odczuciu kochanek to jest facet z którym łączy mnie uczucie. Nigdy nie poszłabym do łóżka z facetem ,który mi się tylko podoba na którego obecne nastolatki mówią "ciacho".Uważam, że bez uczucia nie ma sexu.Może ktos myśli inaczej, to jego sprawa. Kwestia spokojnego sumienia: to nie jest tak że nie mam wyrzutów? Pewnie że mam ,po spotkaniu. Wówczas mówię , że to juz ostatni raz, jednak gdy poprosi o nastepne spotkanie , to nie potrafię odmówić. Dopiszę jeszcze że często wystarczy nam bycie z sobą/bez sexu/ wystarczy przytulenie, rozmowa, pocałunki. Może nie dopuściłabym się zdrady, ale moj mąż kiedyś zrobil to pierwszy, przezylam, chociaż mocno zastanawiałam sie nad rozwodem. Więc teraz jest taka słodka zemsta .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haaaaaaaaa haaaaaaaaaaaaaaaa
werona... ale przecież Ty też wybrałaś jak te żony takiego zdradzacza i oszusta, to jeden i ten sam facet, dlaczego pouczasz żony :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haaaaaaaaa haaaaaaaaaaaaaaaa
bez jaj słodka zemsta? wy nazywacie swoje bycie razem związkiem? jedno drugiemu przyprawia rogi, ale fajne pojęcie związku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tracheja
Miłoscią tlumaczysz to ze zdradzasz i uczestniczysz w zdradzie? W dodatku twierdzisz , że seks bez miłości dla Ciebie nie jest możliwy Z mężem nie masz seksu, czy po prostu kochasz ich obu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nastolatka
Nikogo nie pouczam. staram sie opisac swoja sytuacje ,bo przeciez o to tu chodzi. Może ktoś wyciągnie jakieś wnioski z tego forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nastolatka
Chwilowo kocham ich obu, kazdego inaczej. K... jest tu i teraz i wspomnien tych chwil nikt mi nie odbierze. Maz jest na dobre i na złe. Kto nie przezył takiego uczucia gwałtownego i namietnego ten tego nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tracheja
Tzn, że teraz rozumiesz już Twojego męża z czasów kiedy zdradzal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronna
Moim celem nie było pouczanie nikogo, to była moja odpowiedź na zarzuty, że my, kochanki szukamy wytłumaczenia wszędzie tylko poza sobą, bo moim zdaniem w przypadku zdradzanych żon jest zupełnie tak samo. Tak, wybrałam go świadomie i doskonale zdaje sobie sprawę jaki jest. Tylko, że nie płaczę nad swoim losem i nie staram się nijak usprawiedliwiać jego zdrady, co więcej on również nigdy mi nie powiedział, że wina leży w jego żonie. Oboje wiemy co nas łączy i nikt nikomu nie obiecuje dozgonnej miłości. Chociaż bywają chwile, gdy łapię się na tym, że mi zaczyna zależeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Henryetta
Włączę się do dyskusji. Wydaje mi się, że problemem kochankowania jest nierówna pozycja którejkolwiek ze stron. Osoba w danej chwili wolna robi sobie nadzieje na stały związek z osobą nadal związaną. Na początku wydaje się, że dla obojga to góry-chmury, ale już po magicznym pół roku fascynacji jedna ze stron (kobieta częściej niestety) nadal rozwija plany, gdy partner zaczyna schodzić na ziemię. I wykręcać się, i uciekać. To bardzo boli. Dlatego moja rada dla singli: nie ma sensu tracić czas na taki związek, licząc na jakąś świetlaną wspólną przyszłość. Czas jest lekarstwem na taką nieszczęśliwą, niepowstrzymaną „miłość”. Znalezienie w innych ramionach czułości „z przyszłością” też jest lekarstwem. Więc należy szybko to skończyć, żeby powiększyć swoje szanse na coś lepszego. To tak niezależnie od mojej sytuacji osobistej, która zapewne byłaby przedmiotem powszechnej nagany. Po nastu latach zużycia małżeństwem z mężczyzną, za którym na początku szalałam, zakochaniem ? miłością ? (któż to wie), jestem w dwóch układach pozamałżeńskich. Każdy z tych mężczyzn w swoim czasie miałby szanse być moim mężem, teraz to wiem, wiele lat temu mogłam się podobnie mocno zaangażować, wyłącznie przypadki spowodowały, że z tamtych obopólnych ciągot wtedy nic nie wyszło. Jeden układ jest układem prawie platonicznym, on unika kontaktów fizycznych, gdyż on się boi, że wpadłby w takie uzależnienie, że świat by mu się zawalił. Czyli zdradza żonę mentalnie. Na początku wzbudzało to mój wielki sprzeciw, chciałam być bliżej, ale może i lepiej, że mój egoizm został wyhamowany, bo wspólna przyszłość z porzuceniem małżonków i dzieci nie miałaby sensu, więc jest, jak jest. Drugi układ – oprócz zrozumienia dusz, dodatkowo od czasu do czasu sprawiający obopólną przyjemność przyjacielski seks. Może to głupio brzmi, ale „bez zobowiązań”. Oczywiście, że chce się powtórzyć przyjemność, ale bez wariactwa, każde z nas wie, na czym stoi. I już. Rozbijam małżeństwa? Jestem modliszką? Wątpię. Jestem kochanką, to fakt, dlatego napisałam na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Weronny
Piszesz: twierdzenie "serce nie sługa" ma jakieś odniesienie do rzeczywistości, bowiem Ty jedna z drugą, zdradzana żono, czemu zakochałaś się w mężczyźnie, który was zdradza i robi to bez żadnych skrupułów. Dlaczego nie wybrałaś człowieka godnego zaufania, by teraz się cieszyć związkiem zamiast siedzieć na forum i biadolić na swój los i winą za własne niepowodzenia i rozpad związku obarczać inne kobiety. Nie ma bo ona go uwiodła, bo on jest taki czy owaki, jest : widziały gały co brały. Czemu zona zakochala sie w zdradzaczu? Alez ona nie zakochala sie w zdradzaczu! Zakochala siie w mezczyznie, ktory byl jej wierny. I myslala, ze tak zostanie. Moj maz nie uswiadamial mnie przed slubem, ze bedzie zdradzal. Natomiast Ciebie poinformowal dokladnie. To Ciebie tyczy przyslowie "widzialy galy, co braly. O zonach mozna powiedziec, ze co innego braly, co innego dostaly. Z jednym sie zgodze. To nie ona go uwiodla. To on dal sie uwiesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość numimka
Witam Was dziewczyny!!! nie mam pojęcia jak postąpić i nie mam się do kogo zwrócić z tym problemem, pomyślałam o Was Jeśli tylko możecie doradzcie coś. Sprawa wygląda następująco: od 6 miesięcy jestem kochanką, może nie wpełni, bo zaloty trwały długo, spędziliśmy ze sobą 2 noce, więc tej fizyczności też nie było wiele, wszystko zaczynało się już super dziać, ja w to płynęłam, bo wcześniej miałam opory i moj kochanek zaczął pisać do innej dziewczyny, potem powiedział jej, żeby tego nie traktowała poważnie, on ami to powiedziała bo nie wiedziała o "nas", bardzo się wkurzyłam i poweidziałam mu ze sie rozczarowałam nim itp. przeżył to, mówił, że chciałby bardzo, aby było jak kiedyś, ale ja się siłą rzeczy odsunęłam. Później wracać to wszystko zaczęło na dobrą stopę, dzwoniliśmy pisaliśmy, kiedyś spałam jak do mnie pisał, więc nie odpisywałam, wtedy znowu napisał do niej. Znowu powiedziałam mu, że to jest bez sensu i dałam na wstrzymanie. Z czasem widząc, że się stara znowu zaczęłam sie zbliżać, i powtórka z rozrywki, nie odpisywałam mu to napisał do niej. Powiedziałam mu, że wycofuję się, on ze tez nie ma siły . Nie dzwonimy do siebie, tzn. on nie dzwoni, a ja dzwoniłam 2 razy nie odebrał. Mimo woli widujemy się bo pracujemy blisko siebie, mam wrażenie że mnie unika. Rozmawaimy normalnie, unika tematu nas, zaczął mnie unikać. Kusi mnie żeby to wyjaśnić, ale on nie kwapi się. Powiedział, że stoi w miejscu i nie wie w którym kierunku isc. Ucina temat. Jak to wszystko wygląda waszym okiem? Czuję się okropnie maleńka co zrobić zeby wyjsc z tego obronną ręką? Poradźcie proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło matko ło matko
a co to za kochanki . Płaczą ,żalą się ,przezywają ? A gdzie te prawdziwe szczesliwe ,błyszczące samozadowoleniem . Toż to topik dla byłych kochanek . Takich co to \"Misiu \"naoobiecywał i nie dotrzymał obietnic .Fe \"Misiu \" A miało być tak pięknie ,ach motylki ,ach ten zachwyt w oczach ach ach . Nie ma ?Upss Płakać z Wami ,czy powiedzieć a nie mówiłam ,że tak będzie ? Oj dziewczyny w kazdym wieku lykacie bzdury . Rozum Wam przestaje działać .Jakbyście nie rozumiały ,że jeżeli żone oszukuje to coś z nim nie tak . Nie układa się ,rozwod i poszukiwanie drugiej połówki . A tu najpierw \"połówka \"i w planach rozwód . Czas zacząć myśleć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola30
Ja jestem szczesliwa ze mam kochanka...jest mi z nim cudownie...to prawda ze nie ma tych chwil za duzo...ale sa...i naleza one tylko do nas...wiecie co jest najgorsze?ze my sie kochamy ale oboje wiemy ze nie mozemy byc razem...moze wam sie wydawac ze to nie jest milosc ale ja wiem ze to jest milosc...i z tego powodu powinnam odejsc od niego...juz trwa to 9 msc a my nie potrafimy podjac decyzji zeby to zakonczyc...dla naszego dobra powinnam to zrobic...mam racje???napiszcie co myslicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majątek
wam przeszkadza być razem? czy co innego? Bo jak rachujecie dobrze waszą kasę to faktycznie lepiej się rozstać i nie zawrcać wisły kijem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola30
nie chodzi o majatek...jestesmy obydwoje w zwiazkach..wspolne kredyty...dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja tkwię w takim związku i nie narzekam. no moze wolałabym byc z moim K. częściej ale obowiązki rodzinne moje i jego nie pozwalają na to. więc cieszymy się z tego co mamy. czyli odrobiną szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×