Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo to

KOCHANKI II

Polecane posty

Gość cyba raczej
boli........ wywal to z siebie,choćbyć miała kląć i wyzywać, to pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że wiele emocji wywołało moja wypowiedź... Co do rozpadu jego związku: ja nic mu nie mówiłam, nie planowaliśmy- wtedy- wspólnego życia, on podjął tą decyzję po 2 m-c spotkań, bez mojej wiedzy. Ja byłam tylko kroplą, która przepełniła jego gotycz dot.małżeństwa. Więc jaki my tu wątek poruszamy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko niech się nie wyżywa na mnie. Jak braciszek nie potrafił sobie poukładać życia i zatrzymać żonki przy sobie, to niech da mu parę lekcji jak taka mądra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty boli
zawszr znajdzie sie kij by psa uderzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boli................
słuchaj niszczysz życie swoich najbliższych ,przyczyniłaś sie do rozpadu małżeństwa z dzieckiem,czytajac to widać ze martwisz sie tylko o siebie bo co powie rodzina i ludzie,mąz ci wybaczył ,zaufał z powrotem ale ty jestes wyrachowana bój sie BOGA kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boli................
a ty jeszce nika odrobisz te lekcje które sobie i swoim bliskim zafundowałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tam już nie było co niszczyć. Nie znasz całej historii, to się tak nie unoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"własnie takie gówno zniszczyło mojemu bratu życie i rodzine.\" jasne..a Twoj braciszek byl swiety w niszczeniu sobie zycia i rodzinie..biedactwo..zgwalcila go pewnie ..:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez...
n n -rozumiem slepo zakochana. nastepna w amoku. dobrze trafilas na ten topik. nie wiem skad sie biora te popaprane moralizatorki skoro to ich nie dotyczy. przeczytaj 2-3 strony wczesniej. dawalysmy sobie porady i np.do mnie to dotarlo chociaz jak pisalam za pozno sama sie zreflektowalam. teraz musze byc w ciaglym napieciu aby nie ulec dalszej pokusie i zmarnowac to w czym juz wytrwalam. bo tak dalej nie da sie zyc. ktoj na pewno bedzie cierpial i musiasz wybrac sama kogo skazujesz na to cierpienie. ty tez nie wyjdziesz z tego obronna reka. wybierz mniejsze zlo. powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyba raczej
Jak braciszek nie potrafił sobie poukładać życia i zatrzymać żonki przy sobie, to niech da mu parę lekcji jak taka mądra. nika nica, Ty teraz powinnaś to samo powiedzieć swojemu mężowi, że to jego wina bo nie potrafił zatrzymać żonki (czyli ciebie) przy sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sciekla bestiaa
najgorsze co można zrobić to rozwalić związek gdzie sa dzieci, bo one najbardziej na tym cierpią, a sa niczego nie winne. Poza tym przyczyniasz się do upokorzenia kobiety takiej samej jak ty, może troche solidarności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cyba
czytaj ze zrozumieniem, przeciez napisała ze jego wina!! Między słowami, ze domator a ona nie a ten drugi swiat chce zwiedzac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wina zawsze leży po dwóch stronach. Na początku było bajecznie. W czwartym roku znajomości zaręczyliśmy się. Później rok przygotowań do ślubu- tu jego fochy, niezadowolenie (to ja dążyłam do zalegalizowania związku, on nie potrafił powiedzieć \"jeszcze nie teraz\". Dzień ślubu był cudny. A po nocy poślubnej, pojechał mieszkać do rodziców (choć zrobiłam remont mieszkania i od pół roku w nim mieszkałam). Nie chciał się wprowadzić, później było mi tak wygodnie i coś we mnie pękło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez...
n n - wcale ci sie nie dziwie. kobieta tez ma swoje granice wytrzymalosci. zawsze wymaga sie od niej uczciwosci i posluszenstwa. jak w sredniowieczu. gdyby tak postapil facet to byloby ok. bo to wina kobiety. teraz ty sie sprzeciwilas - tez twoja wina. a on taki milusi pomyslowy rodzinnny wiec czego jeszcze ci brakuje. faceci potrafia manipulowac uczuciami i grac na emocjach. niestety nikt nie uwierzy w twoja racje. juz jestes przegrana. wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika ale prawda
jest taka, że jak sukę "poniesie" to pójdzie z domu i nic jej nie zatrzyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
...czas zaczac nowe zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to
ale z kim teraz maryska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
...ale pytanie:)oczywsicie z mezem:)K...to przeszlosc ( choc pewnie niektorzy w to nie wierza ) ale tak jest...przejrzalam na oczy...lepiej pozno niz wcale prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niuśka39
ale rozmowy bo psa nie nosi zawsze kobiety winne? Ludzie zrozumcie wreszcie że nic nie dzieje się bez przyczyny:)Każda zdrada na czymś jest oparta nikt nie szuka kłopotów bez powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez...
marysia - ty tez nie wierzysz w to co piszesz. jeszcze w styczniu pisalas ze z nim zrywasz. to bylo pierwsze postanowienie. po trzech miesiacach myslisz tak samo ale miedzy czasie zapomnialas sie. takich chwil bedzie jeszce troche. zapewniam cie. sama przez to przechodzilam rok temu. pisalam powyzej ze nadal musze sie kontrolowac aby nie dac mu tej satysfakcji i ulec chociazby slowem nie czynem. to trudne kiedy mozna sie zobaczyc mimo woli. ale to i tak dobrze ze myslisz prawidlowo. masz wspanialego kochajacego meza i male dziecko wiec dobra przyszlosc przed toba. ja z mezem tylko mieszkam i tolerujemy sie wzajemnie. dzieci maja swoje zycie wiec moglabym z czystym sumieniem odejsc ale mi zal ich. wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez...
marysia - a tak w ogole to czym sie zajmujesz? jestes na urlopie wych. czy pracujesz ? najgorsze jest siedzenie w domu bez zajecia. moj maz kazal mi przerwac prace "abym sie nie meczyla" i teraz dostaję kurwicy na jego zyczenie. bezrobocie uderza mi do glowy i takie sa skutki jakie sa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niuśka39
też znam ten ból ale życie z litości też jest do d.... bezrobocie jak Ty heh nuda nas zabija:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
cos o tym wiem , w kilku miejscach masz rację, ale przeraźliwie generalizujesz! " Kobiety jest jedna podstawowa zasada - FACET NIE ODEJDZIE DO KOCHANKI JESLI MA RODZINE!!! " No więc nieprawda, facet odejdzie od żony (NIE od dzieci!!) jeśli NAPRAWDĘ będzie w małżeństwie źle. Życie ze sobą "dla dzieci" to najgorsze co można zrobić. Bo dzieci nie są ślepe ani głuche i dokładnie widzą, że miedzy rodzicami jest kosa. Myślisz, ze dziecku jest dobrze w domu, w którym są ciągłe awantury albo lodówka emocjonalna? Ale warunek jest taki, że małżeństwo NAPRAWDĘ nie funkcjonuje i rozwód jest tylko kwestią czasu i formalności. " I jeszcze jedna zasada - TRZYMAC SIE Z DALEKA OD FACETOW KTORZY DOBRZE O SOBIE MOWIA. " To akurat prawda :) Człowiek mądry wie, ile mu brakuje do idealu, tylko pustak ma o sobie super zdanie. " Facet NIE JEST nasza przyjaciolka, z prawdziwym facetem nie pogadasz jak z kolezanka bo wielu rzeczy na naszym poziomie nie rozumie, jesli trafisz na takiego z ktorym porozumienie jest bez barier- uciekaj." No i znowu error. Co to znaczy PRAWDZIWY facet? To taki macho, który udaje, że uczucia nie istnieją, nie potrafi gotować i nie wie, co to jest koturna? Bzdura. Miałam (mam nadal) przyjaciela, który zawsze chodził ze mną kupować ciuchy, z którym mogłam o WSZYSTKIM pogadać! Ma żonę, którą kocha nad życie, mają dzieci, nigdy jej nie zdradził i jak sam mówi, choć nie jest w stanie przewidzeć wszystkiego, mocno wierzy, że nigdy jej nie zdradzi, bo kocha ją z roku na rok coraz mocniej. TO jest PRAWDZIWY facet! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
...ja pracuje...wiem ze pisalam 3 msc temu ze to koniec a potem i tak wracalam do Niego...ale tym razem bedzie inaczej...czas pokazac mu czynem a nie slowem ze to koniec...wiem, ze watpicie w to co pisze ale teraz jest naprawde inaczej...podjelam decyzje i musze sie jej trzymac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a guzik prawda
Niuśka - zapytałam o to kolegę z którym siedzę w pokoju i mam informację z pierwsych "ust" wplątał się w romansik i zupełnie nie wie dlaczego, oczarowany? zaintrygowany? a w domu szczęśliwy, wykaraskał się z tego lewego układu i do dziś się dziwi, bo ani ładniejsza była, ani mądrzejsza, a w seksie to nawet mniej otwarta niż żona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to
maryska troche ostrożniej pisz i nie rób tak daleko idących planów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Ok:)ale mam silne postanowienie i bede sie go trzymac:)zobaczycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nastolatka
Ja też wtrącę tutaj coś z mojego życia. Rozumiem tych negujących układ z kochankiem i te zakochane w "obcym". Będąc stanu wolnego zawsze odstraszał mnie facet z obrączką/bo był zajęty/. Byłam zdania że jak ma rodzinę to niech jej pilnuje a niezobowiązanych jest tylu że jest w czym wybierać.Teraz, po iluś latach małżeństwa i mnie sięgnęła strzała Amora. Znamy się kilka lat, dawał mi sygnały że nie jestem mu obojętna, jednak zawsze traktowałam go jak dobrego kolegę z którym można porozmawiać, czy kawę wypić. Parę miesięcy temu w chwili zwierzeń pozwoliłam by mnie przytulił. Dalej poszło błyskawicznie. Smaku jego ust nie umiem z niczym porównać. Było to tak przyjemne, ze chciałoby się trwać i trwać. Obydwoje jesteśmy w stałych związkach. Zdajemy sobie sprawę że być razem nie możemy, jednak temu co jest miedzy nami oprzeć się nie potrafimy. Wyczytałam ostatnio ,że to nie miłość lecz chemia, która działa do pół roku. Może po tym czasie zniknie tak nagle jak się pojawiła? Sama nie wiem czy tego chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
...hmmm u mnie ta chemia trwala dluzej niz pol roku....powiem ci tak-wycofuj sie jak najszybciej z tego ukladu,bo nic dobrego z tego nie wyniknie...oczywiscie wiadomo ze inaczej smakuja pocalunki obcego faceta ale uwierz mi nie warto...i kto to pisze?Ja...ktora wszyscy krytykuja na tym forum...za brak zdecydowania,za glupote...ale teraz jest inaczej...bede sie starac by bylo inaczej...by znowu nie wpasc w to bagno...uwierz mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez...
marysia - przede wszystkim przestan pisac o nim z duzej litery skoro on przestaje byc dla ciebie wazny. a potem zlikwiduj jego nr w komorce jezeli jeszcze tam jest. bedzie zal ale to sa pierwsze kroki do zerwania. ha ha ha . co ja radze. ja jeszcze mam mojego komorke wbitą u siebie i szkoda mi ja wykasowac chociaz i tak jak zadzwoni to sie wyswietli ale zeby mnie nie kusil to juz usuwam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×