Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Montia, zastopuj na moment. Przyjrzyj się temu, co Cię pcha do takich czynów! Zastanwów się nad sobą. To Twoje ego chce mieć z powrotem swoją własność, bo ono go potraktowało właśnie jako własność. Ale to nie TY! A teraz zastanów się, dlaczego ono chce posiadać kogoś na własność. Ze mną było dokładnie to samo, poza śledzeniem. Ale też miałam ochotę dzwonić, wariować, wiedzieć ,mieć. Jak guzik. Powiedz sobie, kochana, że ten guzik sam odpadł od Twojej sukienki. A nawet, to Ty własnoręcznie go usunęłaś, bo już nie pasuje do niej. Montia, słoneczko, bierz się w garść, wstawaj. Myśl o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monita - przytulam ❤️ - przed świtem jest najciemniej! Zdrowiejesz! Przechodzisz DETOKS i odczuwasz GŁÓD! Kochana nie martw się o jutro. Skoncentruj się na DZIŚ, a nawet na tej małej godzinie. Przetrwaj ją. Skoncentruj się na następnej, krok za kroczkiem! Nie patrz za siebie, nie patrz w przód, tylko pod nogi, zrób mały krok (godzina bez tel) i następny mały ... Możesz to zrobić dla SIEBIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę spać, nie mam apetytu, ale jestem taka zadowolona i wesoła, jak dawno nie byłam... Nie wiem o co chodzi... :) Chyba mam naturalną skłonność do pakowania się w coraz to nowe kłopoty... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monita, nie wiem czy to dobry czas na myślenie i refleksje, bo cierpisz. Właściwie to jak już pisałam BÓL (cierpienie) jest sygnałem np. gdy kupisz za ciasne buty - skąd to wiesz? Po czym poznajesz? BÓL. Ugryzła cię osa - skąd to wiesz? Ból! Ból jest naszym sprzymierzeńcem, bo sygnalizuje, że COŚ SIĘ STAŁO i NIEZBĘDNA JEST ZMIANA! Monita, wyobraź sobie zamianę ról. Wyobraź sobie, że masz dosyć faceta z którym się jakiś czas spotykałaś, a on nadal za Tobą łazi, śledzi Cię, dzwoni i płacze jak Cię kocha. Wejdź w tę ROLĘ teraz i zastanów się co czujesz? Robiłam kiedyś takie "scenki" z koleżanką-psycholog, jak ja się zachowywałam wobec m. po jego przyjściu do domu. Jak zagadywałam, krążyłam wokół, jak natrętna mucha, debilka, bez własnego życia. Poczułam ZŁOŚĆ i pomyślałam kiedy ona (kolezanka grająca mnie) da mi wreszcie spokój. Ile pytań oiżna zadać w 5 min po moim powrocie do domu. Jak jej się kurcze nudzi cały dzień! POCZUŁAM agresję! Koleżanko mi uświadomiła, że ofiara budzi agresję. Moja postawa ofiary budzi agresję. Zachowania behawioralne! Monita, czy jest ktoś (koleżnka) z którą możesz się teraz spotkać? pośmiać, porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz no coz - WIOSNA ;-) Kurcze też bym tak chciała, ale nie czas to jeszcze dla mnie. Jeszcze!, ale wszytko przede mną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
cztery umowy 🌻 Ja 1972 🌻 jestem z powrotem wiłam się w łózku ja wąż ani spać ani nic paraliż dobrze że jesteście , bo to co piszecie blokuje mnie przed kontaktem z M to jest mój najgorszy czas , jakby moja głowa mnie nie słuchała mam natręctwo mysli chorych strasznie i to poczucie winy i ta zaborczosc ze on z kims cos tam to jest tak mocne u mnie ze serce mi tak wali i mrowi mnie w rekach i nogach to jest jakis koszmar mam straszną nieludzką ochotę na kontakt to jest na pewno uzaleznienie od niego jestem na strasznym głodzie nie myslę logicznie Ja1972 masz racje przypomniało mi sie jeszcze jak sie zachowywałam pod koniec , cos strasznego tak samo milion pytań , krązyłam dookoła niego jak nie wiem co jeździłam szukałam jak wychodził na noc wsuwałam listy za wycieraczke jak znalazłam auto ja go prosiłam żeby wrócił!!! i wzbudzałam w nim agresje powiedział mi tyle rzeczy z którymi ja sie teraz nie umiem pogodzic nie dociera do mnie ciagle pytam JAK ON MÓGŁ? ale rzeczywiscie przeszłam przez piekło skoro postanowiłam sie go pozbys i spakowałam go nie miałam wyjscia jesli chodzi o to czy z kims moge sie spotkac to ja sama nie wiem kazdy ma jakas swoja rodzine albo plany juz na dzis mam kolege ktory dzwoni do mnie od rana ale ja nie chce z nikim rozmawiac chce ciszy i spokoju a to złe bo wtedy moje myśli mnie zabijaja ten moj kolega wyciaga mnie wieczorem do kina nie wiem jak ja dam rade sie ubrac i wyszykowac brakuje mi siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia [serce}...mógł, bo wiedział, że może. Miałam takie ataki paniki jak Ty teraz. Zwijałam się i wyłam. Myślałam, że bez niego umrę. Przeżyłam .... Ani Ty ani ja ani większość z nas nie zakreśla granic.... jesteśmy dla nich całe bezgranicznie całe.... M powiedział, że robił, zachowywał się jak się zachowywał, bo ja jemu na to pozwalałam. A ja myślałam, że kompromis, że ustępuję, bo... chcę mieć spokój w domu, bo chcę mieć normalna rodzinę, bo chcę kogoś kto mnie będzie kochał.... a on mnie kochał/był uzalezniony jak to zwał tak to zwał, ale... był/bywał do rany przyłóż. Zawsze mawiałam...mam dwóch M... normalnego, kochającego, oddanego i...potwora zazdrosnego, który mnie męczy i wpędza w poczucie winy...o wszystko. Montia ja tez się męczę...na własne życzenie, bo się biję z myślami.... i po co mi to było? jedno spotkanie...a potem tel, sms-y...typowy miodowy miesiąc. Przysięgi, obietnice.... nie wierze mu, nie ufam, nie pozwalam się zbliżać, ale...ziarno zostało zasiane :O Idę do mojej psycholog w przyszłym tygodniu ciekawa jestem co mi powie po spotkaniu z nim... jakie są jej odczucia. Przytulam Cię Montia ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill... 🌻 Dziękuję, że napisałaś o tych ustawieniach. Dużo o tym czytałam i trochę bałam się, że może tym sobie zrobię jakąś krzywdę. Jesteś pierwszą osobą, która znam i która mi o tym opowiada. Jako dziecko odkąd pamietam byłam pozostawiona sama sobie. Nie chodziłam broń Boże głoda i bruda, ale....psychicznie byłam sama. Życie mojej mamy, która nigdy nie pracowała zawodowo upływało na 'pilnowaniu' mojego ojca, który jak to sie mówiło lubił zajżec do kieliszka. Co tam lubił....on od zawsze był alkoholikiem. Ojciec też swoje przeszedł, dzieciństwo miał starsze z macochą...a szkoda mówić. Mama jako dziecko to samo.... I jak oni we dwoje totalni DDD mieli wychować szczęśliwe dzieci? Myślę, że sięgając w tył...tak po prostu było dysfunkcyjni wychowywali dysfunkcyjnych. Ja się chcę zatrzymać, chcę to przerwać... chcę choć trochę zglebić przyczyny. Wyprostować w sobie, to co mogę... Oneill ładnie opisałaś, że rodzice nas nie wyposażyli w szczęście tzn nie nauczyli nas bycia szczęśliwymi. Moja mama do dzisiaj biadoli....jak Ty sobie sama dasz radę. Już od niemal roku jestem sama i żyję.... rachunki popłacone, dom czysty, lodówka pełna, ale.... Zawsze było to 'ALE". Nigdy, że jest super, że fajnie, że dobrze... nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo - dokladnie tak. Moje zwiazki, moje zycie opieralo sie na mnie, nic od nikogo nie oczekiwalam (i nie otrzymalam), wsparcie niewielkie i \"manipulanckie\" (czyli nie bezinteresowne) - ale przez cale lata balam sie byc sama. A zylam - jak by na to nie patrzec - sama. Bo nie moglam na nikogo liczyc tak naprawde. Bo takich sobie wybieralam partnerow na ktorych nie moge liczyc zgodnie z tym co napisala Renta - zeby podswiadomie potwierdzic swoja \"niepotrzebnosc\", zbednosc. Tak sie czulam jako porzucone dziecko. Musialam odkryc swoje porzucenie i zaakceptowac je. Tak - zaakceptowac. Bo ja tego nie zmienie, nikt tego nie zmieni. To sie stalo. Bylo. A jesli czegos nie mozemy zmienic - to trzeba to zaakceptowac i nauczyc sie zyc z tym wlasnie. Mozna zyc godnie bedac porzuconym. Mozna kochac siebie, mozna byc wartosciowym czlowiekiem... Moja matka tez nie pracowala cale zycie (ale ile sie nasluchalam jak to ona sie narobila w zyciu, jaka to ona nie jest zmeczona i jak sie nie stara, urabia sobie rece po lokcie itp - brzmialo to jak wyrzut, jakbym to ja sprawila ze ona taka zaharowana i czulam sie ze jakby mnie nie bylo to pewnie byloby jej lepiej. Ale ona nalezala do tych wiecznych malkontentow, podejrzliwych, wietrzacych wszedzie jakis podstep - poza tym cierpiala na paranoje. I to zajmowalo jej caly czas. Ojciec w pracy albo w klubie, wracal do domu wieczorem a jak przyszlo siedziec w swieta to awantura gotowa. Na starosc sie jakos uspokoili jak sie wyprowadzili do blokow - a moze im przeszlo? Wlasciwie to odkad wyszlam za maz juz nie bylo awantur. Bo byl wspolny front i wrog w postaci mojego meza... Nie bylo w moim domu alkoholizmu za to bylo inne, niemniej powazne zaburzenie. Pisze to bardziej zeby sobie cos wytlumaczyc - ale dobrze ze moge pisac do kogos, do Was. Nie mam juz zalu do rodzicow bo inaczej nie potrafili. Skoro sami pochodzili z rodzic gleboko dysfunkcyjnych... Jesten bliska calkowitej akceptacji przeszlosci bo jej nie zmienie - tak jak zaakceptowalam fakt bycia dzieckiem porzuconym i nie zmienilo to mojej wartosci we wlasnych oczach. A co inni sobie mysla to mam gdzies. Moze nawet nabralam tej wartosci wlasnie poprzez umiejetnosc poradzenia sobie z tak ciezka trauma. Nie czuje sie ani lepsza ani gorsza od innych. Jestem jaka jestem. Mysle teraz, tak abstrakcyjnie - co by bylo gdybym te wiedze i to samopoczucie, pewnosc siebie - nabyla od poczatku... Kim bym sie stala? Jak wykorzystalabym ow wielki potencjal? Ale ciesze sie ze jestem jaka jestem, nie chcialabym byc inna - no oczywiscie przyjmuje progres i zmiany na lepsze ale sama osobowosc przeciez zachowuje. Sciagam jeszcze raz te dystrybucje bo jedna uszkodzona (nie sciagnela sie w calosci) a druga niewlasciwa dla mojego sprzetu (zbyt nowa i nie na ten procesor)... To bede miala wieczorem zabawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pol-nay, ja jestem osłem i Ty też nim jesteś:D:D:D Co dwa osły to nie jeden. Montia, Niebo, ja też miewam cofki, ale patrzę na nie absolutnie świadomie. Wiem skąd się biorą. Pozwalam sobie popłakać tak jak dziś. Musiałabym być robotem a nie człowiekiem, żeby w ogóle nie podlegać emocjom. Może nie wiłam się na łóżku, nie wyłam w niebogłosy, ale był we mnie wielki żal, smutek. Powiedziałam sobie, że po prostu żegnam się. A po drugie moje ego od czasu do czasu przypomina o sobie. I ok. Dzięki temu się uczę. Takich momentów pewnie będzie wiele, ale ja już się ich nie boję, nie panikuję, nie oskarżam siebie, że za mało zrobiłam, że teoretycznie wiem, ale z praktyką gorzej. Nic nie jest gorzej, jest tak, jak powinno być. Nie od razu Kraków zbudowano. Każdy dzień, to jest krok do przodu. Montia, to jest to, co piszą dziewczyny. Głód. I zaakceptuj go oczywiście tylko chwilowo. Ile razy wchodziłam tutaj po odstawieniu exa i prosiłam o zimne kubły na łeb. Jak myślisz dlaczego? Ano dokładnie, pisałam to co i Ty i wiele z nas pisze po rozejściu. Zdrowiej kochana, idź do ludzi, jeśli tylko możesz. Jeśli potrzeba, zamknij się w spokoju, ale nie izoluj, nie zamykaj się, by cierpieć w samotności, to nie jest dobra droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialam dodac jeszcze (co mi w wczesniejszych wypowiedziach \"ucieklo\") ze wiekszosc naszych panow jest z rodzaju tych ktorzy widza slomke w oku blizniego nie dostrzegajac belki we wlasnym - mowiac biblijnym porzekadlem. :) Moj malzonek znowu dzisiaj cyrki odstawia ale moje nastawienie jest o wiele zdrowsze. Nie daje sie wciagac w jego chore jazdy. Mnie w tym nie ma - jestem poza. To jego problem i jego sprawa. Moja postawa spowodowala ze chlopaki tez przyjmuja to spokojniej, nie ma atmosfery napiecia. Choc dzisiaj byl naprawde hardcore (a mnie sie z tego chce smiac, autentycznie) ale obliczony na zrobienie na mnie wrazenia - tylko na mnie niewiele juz to wrazenie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
„On uważa, że po tylu latach małżeństwa wszyscy ludzie tak żyją. To normalne. Czego ja jeszcze oczekuję - zeby mnie kochał? Kiedyś, na początku to tak, ale to było kiedyś... Powinnam zachowywac się jak normalna kobieta, zająć się domem, dziećmi, codziennymi sprawami a nie filozofować.” Czyli moja historia przypomina wiele innych, WASZYCH historii ... My jesteśmy jeszcze młodym małżeństwem, a ja już to słyszę i słyszałam w okresie narzeczeństwa ... Nie zdążyłam jeszcze przeczytać wszystkiego, dzisiaj na szybcika czytam ostatnią stronę, widzę ile tu mądrości, trafnych uwag ... chłonę wszystko z wypiekami na twarzy i chciałabym uzyskać od WAS odpowiedź na pytanie ... czy miałyście ze swoimi facetami, mężami takie dni po kłotniach, że próbowali się dla was zmienić, że coś tam do nich docierało, że czasem lepiej lub gorzej im to wychodziło, ale że się starali, choćby troszkę ...??? Bo mój mąż dzisiaj wysłał taki sygnał, że woli zgodę, dostałam bukiet kwiatów (hmmm, z okazji Dnia Kobiet) ... Stosunkowo szybko mu przeszło. Ale wiem, że znowu nadejdzie taki dzień, że grunt rozstąpi mi się pod stopami i będę rozpaczać i pytać siebie : DLACZEGO ZNOWU? Czytałam, że DDA mają tendencję do niedoceniania tych chwil kiedy wszystko jest ok. (bo nie znają tego stanu i jest on dla nich nienormalny, odbierają go jako zagrożenie) i często wystawiają partnerów na próbę, doszukują się "czegoś" na siłę ... Ja już sama nie wiem jak jest ze mną ... ale wiem, że tak często przez niego cierpię i mam na to wiele, wiele przykładów ... Wiem, że inni też to zauważają, że z nim coś jest nie tak. Tylko przed obcymi najczęściej jest wszystko super, taka prawie idealna para, bo sprzeczki zdarzają się każdemu :-0 Oczywiście, wiem, że odpowiedzi muszę szukać przede wszystkim w sobie < wypowiedzi Renty11, Anny66> ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
do ... Ja1972: „Widzisz człowieka, wysoki, przystojny, "elegancki mężczyzna" - to cytat, a po raz enty przekonujesz się, że w środku jest pusto. Mąż ? Ojciec ? Obcy człowiek, ukrywający swoje ja. Jednak chcący żyć nadal w ten sposób. No cóż, staram się zaakceptować to jaki on jest. Aby już odpuścić, przestać się tym denerwować.” - to znów mój wypisz wymaluj. Z tą cholerną (wnerwiającą mnie) dbałością o wygląd, pozory i RZECZY, zabawki, gadżety. Skopiowałam, bo to wypisz wymaluj ... mój przypadek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
I jeszcze to jak pisze oneill :Teksty typu: nikt cie nie bedzie chcial jak taka czy taka bedziesz (mialo to przyniesc skutki wychowawcze) - jakby to "chcial" bylo najwazniejsza rzecza w zyciu, szczytem osiagniec. Taki nacisk kladziono na to zeby ktos nas "chcial". Przepraszam, że tak piszę, wy to już wszystko wiecie, przerabiałyście, ja jestem jak nowicjuszka, mam oczy szeroko otwarte ze zdziwienia ... Nawet nie wiem co to są "ustawienia" o których piszecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
ONEILL odpowiedz prosze na moje pytanie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jizabela - odpowiem za chwile, na razie jestem na eksperymentalnej Mandrivie, ktora wcale az tak mi sie nie podoba jak myslalam - podobnie jak Vixta. Rozczarowalam sie - ale w tym momencie naszla mnie taka mysl: ZEBYSMY WSZYSCY TYLKO TAKIE ROZCZAROWANIA PRZEZYWALI Ale to przeciez zalezy od nas samych, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jizabella:D Ustawienia to jest metoda Hellingera. Poszukaj w necie, szeroko opisywana. Ustawia się swoją rodzinę. wygląda to tak, że jest to jakby powiedzieć terapia grupowa. Pewne osoby z tej grupy odgrywają role Twoich bliskich. Sprawdza się z kim się identyfikujesz. To jest ekstra metoda, na wyciągnięcie pewnych wniosków co do siebie samego, czasem rzeczy , które robimy, emocje którymi się kierujemy, tak naprawdę nie są naszymi, tylko ściągnietymi z naszych bliskich. Trudne to do wytłumaczenia. Wklep w google Hellinger, albo metoda Hellingera - dowiesz się więcej. Co do oznak zgody, o których piszesz. Były, nikłe, bo doskonale wiedział, że i tak mnie przekabaci ....do czasu:D Wiedział doskonale na co czekałam, że bukiet kwiatów raz na ruskie 5 lat mnie usidli, albo przyjście i powiedzienie regułki: \"kocham cię\" mnie powstrzyma przed buntowaniem się. Ale to nie byly jego uczucia, to była jego wiedza. Dziś to wiem. Bo jak ma się bukiet kwiatów, czy wyklepana formułka na przeciwko zdrady, leserstwa, zdrady dzieci, wynoszenia domowych tajemnic na forum swoich znajomych. Nijak. Marny gadżet na przeciwko lojalności. Kiczowata chińszczyzna w porównaniu z oryginałem francuskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz jestem. Nawet szybko - myslalam ze dluzej potrwa... Cztery umowy zrobila mi dobrze i uprzedzila mnie - wlasciwie to masz juz odpowiedz na Twoje pytanie, poczytaj na necie jeszcze. Jest to sprawa bardzo indywidualna - odbior ustawien. Kazdy przezywa to na swoj sposob wiec jakkolwiek bym opisywala swoje odczucia - Twoje beda na pewno inne. Radzic tez niezrecznie - z uwagi na ogromna indywidualnosc i - co tu duzo mowic - intymnosc przezywania ustawien. Mnie wiele dala praca w grupie bo na tym ustawienia polegaja - daje sie wyczuc taka atmosfere bezpieczenstwa, pewnosci - bo kazdy z \"ustawiajacych sie\" odkrywa jakies swoje osobiste sprawy, problemy - rozne rzeczy tez wychodza w trakcie. Kazdy z uczestnikow ustawia to co sam wybierze: rodzicow, meza, dzieci... Najpierw jest rozmowa z prowadzacym, kilka slow na temat tego co chcesz ustawic, jakies jego sugestie czy komentarz, potem zostajesz poproszona o wybranie przedstawiciela Ciebie (wybierasz sposrod innych uczestnikow) i \"ustawienia\" go - potem przedstawiciela np czlonka rodziny - i tez go ustawiasz - itp. Jak juz masz wszystkich \"ustawionych\" wlasnorecznie - po krotkim czasie oni zaczynaja \"przyjmowac role\" tych osob. Trudno to opisac czy wytlumaczyc - sama bylam bardzo sceptycznie nastawiona ale zobaczylam na wlasne oczy a nawet poczulam gdy ktos mnie wybral do swoich ustawien... I w trakcie owych ustawien wychodza rozne rzeczy, trzeba sie na nie otworzyc emocjonalnie. Bardzo trudno mi opisac same ustawienia, ubrac w slowa bo to przezycie bardzo emocjonalne. Ku*wa zwarzyl mi sie nastroj przez ta awanture ale juz sie nie boje jak kiedys. Jest we mnie niesmak i niepokoj ale nie strach; niepokoj w tym sensie ze znow zle bede spala (jakbym i bez tego sypiala dobrze; tzn czasem spie jak kloda a czasem budze sie kilka razy w nocy - menopauza chyba). Komentowac tego nawet mi sie nie chce - buc nie bedzie sie zachowywal jak dzentelmen tylko jak buc. Proste. Wciagnac mnie w dyskusje ciezko bo to sa sprawy oczywiste ktore sie wie - a jak sie nie wie to trudno. Szkoda czasu zeby sie nad tym zastanawiac i rozkminiac, ja mam w doopie opinie jego czy sasiadow czy kogokolwiek; mam prawo do spokoju i normalnosci a nie wiszacej o kazdej porze dnia i nocy grozby awantury. Bylo pare lat spokoju a teraz znow zaczyna byc gorzej. Ale pocieszam sie ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo - szybciej sie wyprowadze. A on podcina skutecznie galaz na ktorej siedzi - malo tego, sam wrzeszczy ze jak ja sie wyprowadze to on sobie nie poradzi jednoczesnie swoim zachowaniem uswiadamiajac mi ze to jedyna droga. Oczywiscie nie probuje tego nawet zrozumiec bo byl tu tekst o psychopatach - oni tacy juz sa. Proby ich zrozumienia narazone sa z gory na frustracje. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Dzięki tak to właśnie mniej więcej widzę. Tylko właśnie o djakiego tematu zacząć. No ale dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill. Doskonale wiesz że ze świni nie zrobisz pawia. Odłóż emocje na bok. Po prostu są. Przeminą, jak gradowa chmura... Bogu dziękuję, że mogę być sama, nie reagować na to, co zrobił, powiedział, zachował się jak kretyn, albo jak pijawka. Mam to ograniczone do minimum. Wtedy, kiedy ja dam się namówić na jakiś kontakt. A tak, nie muszę, nie chcę i tyle. Oneill, jesteś niezwykle silną kobietą. Dla Ciebie specjalnie ode mnie, i nie dlatego, że trzeba, tylko dlatego, że tak czuję: życzenia kobiecodniowe. Życzę Ci, by rzeczywistość dała Ci jak najszybciej możliwość odcięcia się, nie tylko psychicznego, całkowitego od tego człowieka. Całuję. Wszystkie tu, poza duszkiem, jesteśmy kobietami. Życzę Wam i sobie, byśmy jak najszybciej wyzdrowiały. Każdej z osobna, życzę, by zobaczyła w sobie kobietę. Piękną, niezależną, wartościową. Taką, która tworzy siebie i swoją rzeczywistość. Tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie sie nawet gadac nie chce bo nie widze sensu. Tlumaczyc ze trawa jest ku*wa zielona a niebo niebieskie. Zla jestem troche ze pozwolilam sobie na skwaszenie nastroju - a mialo byc tak pieknie... Mialam sobie distra posprawdzac i radoche z tego miec - tymczasem chyba nastawienie swoje zrobilo i rozczarowalam sie. I zaluje jeszcze jednego - ze tego przedstawienia nie nagralam. Bo bylo jak pokazowka normalnie ;) Siedzi w domu od swiat, nudzi sie, nie ma co robic (jak by mu sie chcialo to roboty od cholery; jakies drobne reperacje, cos podmalowac, przybic itp a nawet jakies usprawnienia by sie przydaly - jak sie ma chec to pomysly same przychodza a ich realizacja cieszy, wiem to po sobie) i mu coraz bardziej odpierd*la. I jest jak w mojej stopce :) :P Wlasnie - calkowity brak empatii, ale to tak jakby te empatie w calosci mu amputowano. Jesli wykazuje jakies zrozumienie sytuacji to jest wersja demo z ograniczonymi opcjami. I tylko w okreslonych sytuacjach, zawsze wobec obcych. Wobec nas/mnie to nawet jak wypowie sie czy zachowa jakby sytuacje rozumial to ja i tak wiem swoje i biore to za zachowanie na potrzebe chwili - a nie za stale nastawienie. :D A moze cos sobie poogladam... Na razie mam troche dosc testowania, na ubu tez nie wejde dzisiaj choc chcialam wyprobowac taki jeden myk ktory znalazlam w sieci oraz sciagnac se Picase i potrenowac na ile rozni sie od Adobe Photoshopa - ale nabralam nastawienia czysto konsumpcyjnego. Nie chce mi sie wysilac ;) szarych komorek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy - mam pelna swiadomosc ze przebywanie w towarzystwie osoby toksycznej nie pomaga w mojej pracy nad soba. W pewnym momencie bede musiala odbic dla wlasnego dobra bo tylko wtedy mam szanse na calkowite wyzdrowienie (no, prawie calkowite, to jest proces a nie osiagniecie celu). Dziwi mnie ze sie sie emocjonuje jak kiedys, tez to jakby coraz mniej mnie dotyczylo, odbijam, nie przyjmuje tego gnoju na siebie, nie jestem jego czescia - bo nie jestem, nie mam z jego zaburzeniem nic wspolnego niewazne co on pieprzy i co sobie roi. Jestem wzglednie spokojna w porownaniu do podobnych sytuacji z przeszlosci. Wiesz, jakbym mialam zapewnione w Polsce to co tutaj to sie pieciu minut bym nie zastanawiala. Bo mam mieszkanie bez laski, nie musze szukac ani poturac sie po jakichs wynajmowanych klitkach. Wlasciwie to juz nie mam jakiegos zalu jak kiedys ze to nie ja jestem winna temu syfowi a bede musiala sie wyprowadzic i wziac na siebie caly trud, stres z ta wyprowadzka zwiazany. Czlowiek myslacy, "normalny" wyciaga wnioski i rewiduje to w co wierzy albo to co mu sie wydaje, albo swoje racje czy nastawienie. Psychopata nie wyciaga zadnych wnioskow, uporczywie tkwi w swoim falszywym przekonaniu ze czarne jest biale chocby mial tysiace dowodow - to obroci je na swoja korzysc; az tak bardzo nie chce zmienic zdania, przyznac ze moze nie ma racji. I wyglada ze nie uczy sie na bledach, potknieciach - i powiela wciaz te same w kolo i wku*wia sie ze mu nie wychodzi. I ze jest wciaz w punkcie wyjscia. I przeraza mnie wlasnie to - ze jestem w otoczeniu takiej osoby. Czyli - trzeba to zmienic. Jak najszybciej to nie jest odpowiednie okreslenie w moim przypadku bo za duzo jest spraw do zalatwienia i trzeba to zrobic sensownie, zwlaszcza ze wszystko na mojej glowie. Poza tym jak sie ma prawie pol wieku to nie wychodzi sie w jednych majtkach ze szczoteczka do zebow. Oczywiscie ze wszystkiego nie da sie zaplanowac krok po kroku ale wiele rzeczy tak - i to co sie da chce przygotowac. Wole zestarzec sie sama, z godnoscia i w spokoju. Wlasciwie to ja juz wiem gdzie chcialabym mieszkac (i tu jest jeden plus - moge wybrac co mi odpowiada :D) tylko jest problem ze szkola syna i musialby zmienic bo nie bede go wozic 25 km w jedna strone codziennie. A tam w miasteczku jest szkola na miejscu i zaoszczedzimy na dojazdach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assamitia
Jakieś 3 tg. temu odeszłam od partnera, który jest alkoholikiem. Byliśmy prawie 6 lat razem. Męczy mnie telefonami, smsami. Staram się nie odpisywać. Mówi, że mnie kocha, że nie może beze mnie żyć. A potem, że mnie zabije i nawet nie będę wiedziała kiedy i gdzie. Coraz bardziej się boję. Nie chcę, by nagabywał mnie w pracy. Kocham go, ale wiem, że życie z alkoholikiem nie ma przyszłości. Prosi mnie, bym mu pomogła wyleczyć sie, że pójdzie na terapie. Ale ja już nie wierzę, by mógł się zmienić. Myślę, że jest to tylko manipulacja. Gdybym wiedziała, że jest w stanie się zmienić, to bym do niego wróciła, ale ostanio zaczął być agresywny. Miał już delirium a ma dopiero 30 lat i wtedy chciał mnie zabić. Było to jakiś rok temu i od tego czasu wszystko się zmieniło. Boję się go. Nie było nam już dobrze razem w sprawach intymnych. Okłamywał mnie z piciem, koledzy byli ważniejsi. Przez kilka miesięcy go utrzymywałam i matkowałam mu. Głaskałam po głowie traktując alkoholizm jego jak grypę, jak inwalidztwo. A jemu było z tym dobrze. Miałam ojca alkoholika i chciałam go wyleczyć. Ale miesiąc temu w domu była wielka awantura: szarpanie za włosy, ściskanie z całje siły, przytulanie na siłę i uderzenie mnie w twarz. A to wszystko, gdy nie chciałam go pocałować jak był pijany. Więc wyprowadziłam się. Długo płakałam. Nie mogłam dać sobie rady z tym, że jestem sama i bez niego. Że już nie będzie mi przynosił śniadanie do łożka, mył pleców, kupował kwiatów, bielizny, robił zakupów, budził rano do pracy i przytulał. Ale potem przypominam sobie smród wódki, piwa, wina, przetrwionego alkoholu, awantury, wyzwiska i w tym wszystkim znów słowa : kocham cię kochanie od niego. O rany chyba zwariuję. Jak można kogoś kochać i jednoczesnie bać się go oraz nienawidzić? Czy ja dobrze zrobiłam odchodząc? Czy naprawdę powinnam się bać jego gróźb? Poradźcie mi proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkiego Najlepszego Kochane :D:D:D:D Z Okazji Dnia Kobiet !!!! 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 I cały bukiet kwiatów dla każdej z nas . CMOK ❤️ assamitia 🖐️ zrobiłas cos najlepszego co mogłąs zrobić. I tak trzymaj Kochanie... nie wracaj, nie kontaktuj się z nim, nie odbieraj tel. Uratuj siebie, oni się nie zmieniają i każda z nas tutaj ma swoją historię i swoje doświadczenia. Poczytaj ten topik. Poczytaj.... http://www.kobieceserca.pl/psychotesty-czy_jestem_%20kobieta_%20ktora_%20kocha_%20za_%20bardzo.html.html Dobrze, że tutaj trafiłaś... on Ci tak będzie przysięgał do emerytury i bedzie robił ciagle to samo. Jestes młoda, masz szanse na normalny związek. Musisz nad soba popracować, pokochać siebie samą, uszanować siebie samą... Trzymam kciuki i przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
kwiatki dla wszystkich dziewczynek wesołych i zapłakanych🌼duszek jest z wami.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Ode mnie też papaski dla wszystkich Babeczek. Każdej życze dzisiaj jakiegoś miłego akcentu zróbmy cos dla siebie :) Skąd Wy bierzecie te emoty też bym jakiegoś kwiatka wstawiła :) ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Dziękuję za linka do psychotestu ... do kogokolwiek on był kierowany, zrobiłam i oczywiście: jestem całkowicie uzależniona od mężczyzny :-0 Wszystkim kobietom tak mądrym i wyjątkowym na tym topiku posyłam i 😘 Jesteście wspaniałe, pomocne, dobre, jesteście naprawdę BARDZO SILNE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Jeszcze raz ode mnie 🌼 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill, nie ma co się dziwić, że dziś reagujesz inaczej, bądź co bądź nauka siebie nie idzie na darmo, Ty po prostu rozwiodłaś się psychicznie. To jest bardzo ważne. Bardzo często jest odwrotnie. Kobiety rozwodzą się najpierw sądownie, potem całe lata trwa proces rozwodu psychicznego. Najlepiej jest odwrotnie. Tobie wystarczy teraz jeden \"mały\" (hyhyhy noo nie taki malutki) krok do odcięcia się. Najważniejsze jest to, co jest w Tobie. Ja chyba najbardziej rozczarowałam się tym, że proces zdrowienia nie jest bezbolesny:D:D:D Po przeczytaniu kilku pozycji miałam wrażenie, że zrobię pstryk i proszę...budzę się, nie boli. Hahaha. Proces zdrowienia boli jak dioabli, bo najtrudniej i najboleśniej jest popatrzeć na siebie bez złudzeń. Ale to już jest inny ból niż tamten, kiedy byłam uzależniona. Boli jak gojąca się rana, ale wiem, że się goi:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×