Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

ok, powsadzałam na chomika niemal wszystko co miałam dot. tematu kobiet; powinno wszystko działać; reklamacje na maila:) a teraz ja się pozwierzam ciut z nawyków wyniesionych z domu; wieczór wspomnień:)? ja również stawałam na głowie, żeby zasłużyć na dobre słowo, czuły gest mamy, chociaż jej łaskawy błysk akceptacji w oku; nieczęsto się to zdarzało; jako starsza siostra to zawsze ja byłam ta "stara i głupia" i musiejąca ustapić młodszej o 5 lat siostrze; nieważne, że ona miała już np 15 lat; to ja musiałam sprzątac, gotować, zmywać gary, smieci itd, bo "ona jest młodsza od ciebie"; kurrrrr******a jak ja tego nienawidziłam!!! ale nadal robiłam wszystko, niekiedy tylko się buntując; takie łaszenie się psa ze schroniska: zrobię wszystko, tylko mnie pogłaskaj; poniżę się, zrobię coś wbrew sobie - tylko mnie pogłaskaj; i tak zlamano/ czy ja sama złamałam w sobie niemal wszystko, co powinno być cenne w człowieku; i nieważne, czy ten człowiek ma 17 lat czy 37; to po prostu człowiek; należy mu się szacunek, jesli nie ma miłości; i jak w taki sposób pojmując miłość miałam znaleźć dobrego człowieka na męża? trafiłam na taką samą emocjonalną patologię, jak ja; najważniejsze dziś dla mnie jest to, że mam świadomość tej patologii w sobie; i świadomość tego,że z tym jest jak z alkoholizmem czy innym nałogiem; jesli stracę kontrolę - wszystko powróci; być może ze zdwojoną siłą; może dlatego moje dziecko jest jedynakiem? bo bałam się, że mogę nieświadomie lub w bezsilności popełnić te same zbrodnie, które popełniała na mnie moja mama??? nie wiem; marzę o trójce dzieci; o rodzeństwie dla mojej niuni; w tym roku skończę 38 lat; zostało mi naprawdę niewiele czasu na decyzję, na dorośnięcie do pewności, że nie skrzywdzę nowym zyciem nikogo z żyjących obecnie; i na nic się w końcu zdały awantury mojej mamy, jej "piloty" robione za każdym razem w moim pokoju bezzasadnie często - za to najczęściej wtedy, kiedy miałam wyjść gdzieś z domu "do ludzi"; ja miałam 23 lata, pracowałam,a ona nadal mi robiła te "piloty" :D rozumiecie:D???? bo nie mogła znaleźć np nożyczek,a skoro ich nie ma w szufladzie w kuchni, no to sruuu wszystkie moje ciuchy z szafek, na to dziesiątki książek z otwartych półek i moje skarby szmaciane ( uwielbiałam przerabiać swoje łaszki i miałam worki koronek, tasiemek, kordonków, koralików); wyobraźcie sobie np 4 reklamówki takich dupereli wymieszane celowo z ubraniami i ksiązkami; mam 20 lat, sobota, ognisko, znajomi czekają pod oknem, wychodzę z łazienki do pokoju, a tam kipisz i oświadczenie mamy: nie wyjdziesz, póki nie posprzątasz; ot tak sobie; po prostu; widocznie czuła się wtedy lepiej; więc na nic jej dziwne metody wychowawcze:D moje naczynia w zlewie nie potrafią same wchodzić do zmywarki, więc czasami stoją i proszą:D na parapetach okiennych wiecznie mam jakieś książki, druty, szydełka czy nożyczki:D i nigdy nie robię generalnych porządków w soboty:D w soboty leniuchuję:D za to sprzątam bezecnie i bezbożnie w niedzielne poranki:D i staram się codziennie pamiętać o tym, ze urodziłam się nie po to, by uszczęśliwiać innych; parzyć i podstawiać pod nos herbatki; nie po to - by być emocjonalnym workiem do bicia dla popaprańców uczuciowych gorszych niż ja; staram się pamiętać o tym, że urodziłam się po to, by uszczęśliwiać samą siebie - przede wszystkim; i kiedy tak się dzieje, nie muszę uszczęśliwiać szczególnie mojego dziecka - ono to uczucie przejmuje ode mnie:) siedzą wtedy dwie rozgadane mordy przy ławie i albo plotkują albo dłubią coś we dwie;a to koraliki, a to kolczyki, a to kartki, albo inne duperelki, a kurz sobie leży i bieży - taki niby bieżący ten kurz:D, a smieci stoją w worku i czekają; a gary piszczą w zlewie; to wszystko jest dla mnie, tak jak wszyscy inni ludzie:)nie ja dla nich; wy też jesteście dla mnie; czytacie mnie; kiedy piszecie mi miłe slowa, to jest mi miło i blogo na duszy:) mam czasami potrzebę wyrzucenia czegośz siebie- przyjmujecie to na swe barki:); a ja daję wam odrobinkę siebie, bo chcę tego:) i nigdy nie dam wam więcej, niż chcę; wiem, gdzie jest tu granica; bo najwazniejsze są granice; jeśli je sobie poustawiamy w każdej sferze naszego zycia, stanie się ono o wiele łatwiejsze, prostsze i lepsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DLACZEGO KOBIETY NIE SZUKAJĄ POMOCY? Warto zastanowić się, dlaczego osoby, w tym głównie kobiety, doznające prze­mocy w rodzinie, nie szukają pomocy. Odpowiedzi dotyczą wielu aspektów: Nie, bo odczuwają lęk przed zemstą ze strony partnera. Kobieta może być zastraszona przez partnera, który grozi jej śmiercią lub śmiercią jej dzieci, jeśli prawda o przemocy wyjdzie na jaw. Nie, bo odczuwają wstyd i upokorzenie. Kobieta może być przekonana, że przemoc dotyczy tylko jej osoby, inni zaś nie mają takich kłopotów. Kobieta czuje się winna, może myśleć, że gdyby była lepsza, ataki agresji nie występowałyby. Kobieta może myśleć, że nie zasługuje na żadną pomoc. Kobieta ma przekonanie, że zasłużyła na swój los. Nie, bo są zależne finansowo do partnera. Kobieta jest uzależniona od partnera, który jest jedynym żywicielem rodziny. Kobieta może być przekonana, że nie będzie w stanie sama utrzymywać dzieci. Nie, bo posiadają błędne przekonania. Kobieta wierzy, że w każdym małżeństwie istnieje przemoc. Kobieta wierzy, że skutki przemocy są zbyt małe, by komukolwiek o tym mówić. Kobieta ma nadzieję, że przemoc była incydentalna, a sam partner zmieni się na lepsze. Kobieta uważa, że przemoc jest sprawą rodzinną i nie można liczyć na pomoc z zewnątrz. Nie, bo utraciły wiarę w pomoc. Kobieta mogła szukać pomocy, ale okazała się ona mało skuteczna. Nie, bo nie chcą złamać tradycji kulturowo-religijnych. Kobieta chce utrzymać małżeństwo nawet za cenę cierpienia, ze względu na wartości religijne lub tradycje kulturowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
..EWA W RAJU...przeczytałem twój ostatni wpis.wyobaz sobie że moja córka SAMA zapytała czy chciałbym by ona ze swym bratem mogła/mogli iść ze mną na terapię na razie bez mamy. zobaczyła i uwierzyła w moją przemianę i wykonana pracę.jedyne co robiłem to pracowałem nad swym rozwojem i milczałem.do wczoraj.może powinnaś obejrzeć film ZAKLINACZ KONI ? tam jest taka scena w której kobieta mówi do zaklinacza że im bardziej jej zależy by coś ulepszyć i bardziej pokochać to to coś czy ktoś bardziej się wyrywa. zaklinacz odpowiada jej -TO PUŚĆ TO (DAJ WOLNOŚĆ I PRZESTRZEŃ MOŻE ZBYT MOCNO PRZYLEGASZ ... ZACHOWAJ DYSTANS ....ZDROWY ....TO NIE POUCZANIE) cuda są proste... PROSTE.... ..KOCHAM WAS..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Mam jedno pytanie,czy ktoś może pomóc znaleźć prawidłową odpowiedź? Jeśli mężczyzna uważa że kobieta ma kochanka,to czy zdrowy mężczyzna nie powinien odejść z tego związku albo podjąć rozmowę typu co dalej i jak? Mąż uważa że mam kochanka,że go wielokrotnie zdradzałam,teraz jest tak że nie odzywa się do mnie....... a swoje zamieszkiwanie tu tłumaczy " mieszkam tu dla dzieci..." a przecież on dom traktuje jak hotel......ja tak czuję............. Co próbuje wymusić na mnie takim zachowaniem?? Co chce uzyskać?? Ja myślę,że chce abym to ja się stąd wyniosła razem z dziećmi i jemu zostawiła mieszkanie.............ale może się mylę.... Co Wy sądzicie o tej sytuacji?? Ja jestem na skraju obłędu,mam wrażenie,że dłużej nie wytrzymam przy zdrowych zmysłach tej chorej sytuacji. Kiedy go pytam dlaczego nie staje do rozmowy ze mną,to mówi żebym poczekała,dała mu czas.....................a ja pytam na co czas,na co ja mam czekać?? Czego on ode mnie chce??????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytelniczko - jezeli Twoj maz wierzy bezpodstawnie ze masz kogos na boku - to znaczy ze cierpi na zaburzenie psychiczne. Celu moze nie miec tylko swira. A ze Ty myslisz normalnymi kategoriami - to wlasnie tak to interpretujesz. Pewnie na dodatek uwaza sie za calkiem normalnego i majacego podstawy do podejrzewania Ciebie o posiadanie kochanka/ow (chociazby plamy po jogurcie na swetrze). Czy rozmawialas o tym z kims z rodziny, przyjaciol? Pewnie nie, bo to wstydlwy temat, poza tym dotyczy zycia rodzinnego, intymnego... Ale z drygiej strony Ty i dzieci cierpia na tych bezzasadnych, paranoidalnych podejrzeniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Oneill..............on uważa że ma podstawy tak sądzić,bo wyrzuciłam go z domu jakiś czas temu(po kilku dniach wpuściłam z powrotem) odseparowałam się finansowo..........więc z jakiego innego powodu jak nie kochanek lub kochankowie(bo jeszcze 4 miesiące temu było ich dwóch czy trzech straciłam rachubę) skoro do tej pory zgadzałam się na wszystko i tolerowałam więc..........................wszystko mu tłumaczyłam dlaczego takie moje decyzje,rozmawiałam,rozmawiałam potem krzyczałam,groziłam ,prosiłam........nic. A te plamy po jogurcie o których piszesz to strzał w dziesiątkę. Rozmawiam z przyjaciółką,chodzę do psychologa(on też) staram się zrozumieć,coś co jest niezrozumiałe..................o co mu chodzi,żyć ze mną nie chce ale mieszkać tutaj jak najbardziej i to jeszcze za minimum........... I przyjaciółka i psycholog mówią to samo,czyli to co to samo co Ty. Teraz tak siedziałam sama słuchając siebie...................myślę,że on chce żebym go prosiła o to żeby ze mną był-to po pierwsze Po drugie.....nie podejmowanie rozmowy,tłumaczone jest przez niego brakiem czasu bo musi przecież pracować,skoro go odseparowałam finansowo,więc musi z czegoś żyć. To milczenie ma być chyba karą dla mnie. Czas na rozmowę ma bo do domu wraca koło 17 więc.....? A jeżeli chodzi jeszcze o te jego podstawy do wysnuwania wniosków na temat kochanka, to co on mi zarzuca i na jakiej podstawie jest to jego myślenie..............wychodzenie z domu do przyjaciółki,wychodzenie do miasta na kilku godzinne zakupy,wyjazdy ze znajomymi na wypady np.do lasu,wyjazd z kolegą po zakupy do marketu,plamy na ubraniach,zbyt długa kąpiel w łazience,nowe kupione ciuchy(bo dla kogo?) fryzura a nawet ogolone nogi............ odseparowanie go od finansów i kuchni............ I nadal zadaję sobie to pytanie czego on chce????? Napisałam to wszystko i jak to dobrze że napisałam,może jak będę wracać i czytać swoje własne słowa w końcu zrozumiem ,że muszę zrobić następny krok i nie ma na co czekać................. A może po prostu powinnam przyjąć do wiadomości że to psychopata.....................opis psychopaty który niedawno został zamieszczony na topiku pasuje do niego w każdym calu........................a ja jestem przerażona. Wiedziałam że każdy następny dzień bycia z tym typem będzie mnie uzależniał coraz bardziej...........i jak bardzo żałuję,że kiedy mogłam coś zrobić więcej nie zrobiłam,wycofałam się,dzisiaj nie byłabym w tej sytuacji graniczącej z szaleństwem......................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
A ja tak naprawdę nie chcę z nim rozmawiać bo uważam że nie mam o czym po tym co mi zrobił,mam ochotę powiedzieć mu tylko wypierdalaj ale on nie chce się wynieść,on mówi " jestem tu dla dzieci" Przepraszam za te dosadne słowa,ale.................czasami trzeba "walnąć ręką w stół" Zrobiłam sobie dzisiaj wagary od życia kilka godzin,mam dość uciekania przed samą sobą to niczego nie rozwiązuje to największy błąd. Muszę kurwa stanąć do tego i załatwić to bo zwariuję tkwiąc w tej paranoi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz kobiety. Jak ktoś się chujem urodził to kanarkiem nie zdechnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytelniczko - za jakie przewiny go wyrzucilas? A te jego podejrzenia to faktycznie - pachna mi jakas paranoja albo co najmniej zespolem Otella. Tak sie nie zachowuje normalny czlowiek, nie doszukuje sie we wszystkim objawow zdrady czy dzialania na jego szkode. A jemu tak wygodnie przy Was - nie musi szukac lokum, zna otoczenie, jest u siebie. Chyba to jedyny powod. Za duzo musialby zmienic - no i gdzie wtedy utylizowalby swoje chore leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna Czytelniczko ❤️ Widzę, że obudził się w Tobie WOJOWNIK :) że czas już walnąć ręką w stół i powiedzieć dośc. Taką jesteś miłą i ciepła osobą w postach, a to, że czasami trzeba dosadnie coś powiedzieć to normalka. Mój M też został opanowany przez \'zielonego potwora\' jak nazywają często zazdrość. Znam takiego, co wygrzebał chusteczki higieniczne ze śmietnika (zagilone za przeproszeniem) i oddawał do ekspertyzy, bo uważał, że w domu u żony był kochanek i te chusteczki zawierają jego dna, hehe....nie był to mój M, ale.... On tez swoje dał do pieca. Kontrola Kontrola Kontrola I ciagle i wciąż udowadniająca, że NIE JESTEM WIELBŁĄDEM! Problemy z wyjściem z domu, o wyjazdach słuzbowych nie wspomnę. Szperanie w torebce, portfelu, łamanie kodów do skrzynki mailowej... i ciche kilku miesięczne jej inwigilowanie! Taki był M i jest ciągle....choć błaga, prosi, przeprasza i sam święcie wierzy, że jest w stanie się zmienić! Poszedł do psychologa i na terapię... czyta dużo tak jak ja. Ale ja nie jestem przekonana czy jemu (DLA NIEGO SAMEGO) się to uda. Oby... Wierna... 🌼 wiesz Kochanie, że z tego się nie wychodzi...jak z preziebienia, odry czy różyczki do tego jest potrzebne zaangażowanie osobnika, a przede wszytskim jego włąsna chęć do podjęcia walki z samym sobą.... Przytulam Cię ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym raz jeszcze zaprosić na nasze topikowe spotkanie w sobotę 14 marca 2009. Bardzo proszę kto zainteresowany o kontakt na mojego maila, jest w moim opisie :) Pozdrawiam 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli w zwiazku nie ma szacunku, troski, zrozumienia, otwarcia na druga osobe - to wszystko co robimy utrzymujac go przypomina szminkowanie trupa. Ani nie ozyje ani naturalnie nie wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko - dasz rade, trzymaj sie; Buziaki i pozdrowka dla wszystkich, w tym tez najlepsze zyczenia Beatkom; Jakos sie mam, tylko czasu za cholere:) Milego dnia;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Ewa w raju Silnie współuzależniona chyba faktycznie nie jestem. Ale moje ozdrowienie trwa juz 4 lata a nawet więcej. 4 lata temu tez wyrzuciłam go z domu i nie mieszkaliśmy pół roku. Potem uległam mu po prostu. uwierzyłam - nie nie uwierzyłam - wbrew sobie to wszystko robiłam i do dziś nie wiem dlaczego. te 4 lata wyglądały identycznie jak poprzednie 3 tylko że moje uczucie się wypaliło. i tak jak ktos pisał, że 2 dni ok zbiera sie siły na nastepne 2 beznadziejne dni ja robilam to samo tymbardziej że często wyjeżdżał. tylko że u nas nie było nawet pół dnia bez kłótni. ale ostatnio jak siedziałam koło niego wieczorami i aż fizycznie bolała mnie jego obecność powiedziałam dość. Mnie juz tak wszystko w nim wkooo...ło że to ja prowokowałam i nie potrafiłam znieśc jego w ogóle bycia. A jestem tu bo sama się dziwie że nie ma go w domu a dalej jest w mojej głowie bo na pewno nie w sercu. A i jeszcze odkąd zdałam sobie sprawę że to nie charakter a choroba jest mi jakoś inaczej. Wczoraj coś bąkał że może byśmy poszli razem na terapię tylko że ja już nie chcę. Owszem pójde ale dla siebie a nie żeby ten związek ratować. Ale wiecie dziewczyny on dalej ma na mnie wpływ. Wczoraj (bohater) zatankował mi auto do pełna i jak przyniósł kluczyki mówi do mnie choć się przytulić. Nie zrobiłam tego i nie miałam na to ochoty ale on zrobi te oczy spaniela i taki malutki sie wtedy robi że znowu mi żal ... powiedzialam mu oczywiście że jak zwykle coś za cos i nikt go o to nie prosił i to jego wola przy każdej takiej okazji mowie mu wprost że nas juz nie ma i nigdy nie bedzie ale nie dociera - wyszedł i przeklinał na klatce --- i znowu uchh jak dobrze że go tu nie ma :) Nie wiem naprawde nie wiem czego u mnie tak jest. Jakbyśmy nie mieli dzieci wiem że bym rzuciła to wszystko i wyjechała żeby go nie widzieć i to byłoby najlepsze a tak to zdana jestem na niego do końca życia. A w ogole to oczywiście okłamuje go i zdradzam i w jednym zdaniu było że mam uważać z kim się spotykam a dalej że go to nie obchodzi brr wampir energetyczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
oneill ale fajne słowa hahah musze to zapamietać uśmiałam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
A może ja jestem taka jak ontylko tego nie widzę? hmm musze nad tym pomyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Wyrzuciłam go bo nie szanował mnie i mojego zdrowia,pracowałam za dwóch niczego nie żałowałam a kiedy on poszedł do pracy zaczęły się rozliczenia,pojechał za granicę przyjechał po dwóch miesiącach goły i wesoły............te chore podejrzenia pojawiały się już wcześniej kilka lat wstecz bez powodów,wtedy nie wprowadzałam takich podziałów,teraz dopiero je wprowadziłam. Ten podział to miało być coś w rodzaju terapii szokowej,ale nie pomogło.....zadziałało tak właśnie że eskalacja podejrzeń nasiliła się. Okłamuje mnie i oszukuje,przekupuje dzieci,szkalował i szkaluje mnie nadal przed rodziną, sąsiadami w pracy. Skłócił mnie z matką,matka odsunęła się ode mnie bo stwierdziła,że to ja rozbijam rodzinę................. Niebo..........dziękuję za miłe słowa:)dobrze mnie czytasz,obudził się we mnie wojownik. Dałam mu tyle czasu na zastanowienie,tyle szans żeby mógł coś zrobić a wystarczyło tylko NORMALNIE porozmawiać....... Ale jak słyszę zamiast normalnej rozmowy kolejne chore zarzuty to o czym ja mam rozmawiać,mówię mu w tym momencie..." nie mamy o czym rozmawiać.." Siadłam tu dzisiaj i wyrzuciłam tak wiele bo boję się że mogę zrobić coś bardzo złego,swoim zachowaniem bezczelnością doprowadza mnie do furii......... Teraz już dzięki Wam trochę się uspokoiłam,emocje troszkę opadły,mam tylko nadzieję że w końcu zmuszę siebie do załatwienia spraw jak się należy. Jak do tej pory trwałam i zamykałam sama siebie w poczuciu wyrzutów sumienia i poczuciu winy wobec niego,ale przecież dobrze wiem,że krzywdzę tylko siebie,ale to ciągle do mnie nie dociera. Powiedziane mi tu zastało ,że jestem silną kobietą:) nie to nie prawda ja jestem małą zastraszoną dziewczynką, taka jest dziewczynka we mnie. Boję się najbardziej tego,że pozostanę w tych imadłach beznadziejności i spędzę kilka następnych lat przy " boku" tego chorego człowieka,a ja tak nie chcę i wszystko we mnie się temu sprzeciwia,ale czy ja znajdę siłę i odwagę.............. Kilka dni temu stwierdziłam,że niczego nie wiem i nic nie rozumiem,może to ja jestem chora nie on................. Muszę zacząć wszystko od początku.................. Każdego dnia tracę coraz bardziej poczucie swojej wartości. A on jest silniejszy ode mnie..... bo ja tu ciągle tkwię....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Ewo:)...dziękuję że się odezwałaś. Zapewniam Cię że pamiętam uległość,działanie.......kilka dni zajęło mi przemyślenie i zrozumienie tych słów,ale w końcu dotarły do mnie i zrozumiałam to co powiedziałaś. Wiesz te wakacje i to moje działanie,odseparowanie się............to ja tak podświadomie działałam na zasadzie łyknąć trochę normalności...........no właśnie normalności i ta myśl która mnie niemal nie opuszcza,zabrać je(dzieci) ,zabrać je stąd choć na chwilę,...............ale przecież gdyby ten człowiek był normalny to my nie szukałybyśmy normalności poza tym domem... Teraz tak się zastanawiam idąc po Twojej myśli,gdybym im powiedziała"jedziemy z ojcem na wakacje" jaka byłby ich reakcja??? Ewo......... to byłby płacz i przerażenie i tylko jedno ich wypowiedziane zdanie "tylko nie to..........." Teraz jak to zobaczyłam to ,to mnie przeraża..........reakcja dzieci na obecność ojca............nie sądzę bym się myliła w tej wizji. Ewo.......tak boję się działania chwili,emocji...chcę właśnie tak do tego podejść z prawdą i faktami...........wtedy wszystko będzie miało sens i nie spowoduje zagubienia ani nie spowoduje cofnięcia,mieć tę pewność,że się nie mylę a wyciągnięte wnioski są prawdziwe i wtedy podjąć działanie. Tylko obym nie odkładała tego w nieskończoność tłumacząc siebie na tysiąc sposobów.......... ❤️ Vacancy...................tak niedawno myślałam o Tobie,dziękuję za obecność i ciepło. Tobie również życzę wytrwałości:) ❤️ jizabella....................napisałaś "Jakbyśmy nie mieli dzieci wiem że bym rzuciła to wszystko i wyjechała żeby go nie widzieć i to byłoby najlepsze a tak to zdana jestem na niego do końca życia." Chcesz powiedzieć,że jesteś z tym człowiekiem z powodu dzieci??? Dobrze Cię zrozumiałam?? A niby w jaki sposób obecność tego człowieka działa dobrze na Twoje dzieci i w jaki sposób działa dobrze na dzieci patrzenie na to jak dwoje ludzi najbliższych ich sercu kłóci się każdego dnia??? Czy myślisz,że dzieci nie czują Twojego prawie fizycznego bólu w czasie jego obecności przy Tobie??? Zastanów się proszę nad zdaniem które sama napisałaś i spróbuj je rozwinąć bo może ja czegoś nie zrozumiałam:) Pozdrawiam Kochane dziękuję za.... obecność, ciepło i czas, muszę zrobić chwilę przerwy moje wagary się skończyły idę jakiś obiad dla dziewczyn przygotować Dla wszystkich piszących i czytających:) ❤️🌼❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
nie - nie jestesmy razem - ale musze go tolerowac jak przychodzi po dzieci a tak nie musiałabym juz nigdy w życiu go oglądać. takie było moje pierwsze pytanie na tym topiku jak sobie radza te które mają takie sytuacje bo czytam ciągle nie mieć kontaktu etc u mnie sie tak nie da. poza tym on wykorzystuje dzieci do kontaktu ze mną tzn sam ten fakt i nie wiem co sie stanie jak w końcu przejrzy na oczy że to naprawde koniec czy nie zerwie kontaktu z dziećmi. ja to nawet bym sie cieszyła ale dzieci przezyłyby to strasznie bo sa bardzo z nim związane wiecie to tez juz tak u nas działało tata jest super bo przynosi prezenty, bo jak juz poświęci swój cenny czas co zdarzało sie od święta to jest co wspominać a mama jest na codzienność a do tego jeszcze wymaga, czym on sie od dzieci cofa tym one bardziej do niego lgną i tyle , a teraz działa wszystko na pokaz. moje 6 letnie dziecko jest bardzo mądre i zorientuje sie szybko że to gra więc ja nic z tym nie robie niech to trwa niech maja go teraz jak najwięcej i korzystają ale wiem że to się niedługo skończy ..... a on dalej myśli że "to za karę" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
A juz w ogóle podziwiam wszystkie Was które mieszkaja z takimi draniami i potrafia się wyłączyć. Mnie to stymulowało do działania ale negatywnego wychodziło ze mnie zło nie potrafię mu odpuścić. tzn potrafię przez pierwsze 10 min a potem juz leci i zastanawiam sie co się ze mna stało że tak reaguję. a potem jak wyjeżdżał to odpoczynek i zbieranie sił.To wszystko musi swoje odleżeć a potem się nad tym zastanowię. przeszłość - ja uśmiechnięta teraźniejszość - gniew, złość, ból, niecierpliwość - przyszłość - spokój, usmiech nawet! na zdjęciach mam nadzieję :) spadam bo czas zając się życiem a miałam Was tylko czytać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie moze latwiej bo zawsze jest w perspektywie odskocznia i spokojne, normalne zycie w Polsce. Gdyby nie to - nie wiem. Ludzie roznie reaguja - Ty Jizabela - agresja, zloscia. Inni zamykaja sie w sobie i siedza cicho zeby jak najmniej uwagi soba zwracac i jak najmniej \"zbierac\" bo nie maja sil na dzialanie. Ja mam niestety zdolnosc (wyuczona, jako mechanizm obronny) wybaczania, zapominania wyrzadzonych mi krzywd. Kiedys bylo tego zbyt wiele i musialam sobie jakos z tym poradzic - z tym i z odrzuceniem. To wywolalo w konsekwencji postawe wybaczajaca i nawet (jak pamietam z dziecinstwa) cieszaca sie gdy osoba dokuczajaca mi okazala odrobine sympatii. Wtedy zapominalam wszystkie krzywdy. To ma cos wspolnego chyba z syndromem sztokholmskim - ale jako dziecko nie majace oparcia, obrony w nikim i same przez to nie umiejace sie bronic mialam tylko takie wyjscie aby przetrwac - albo totalna nienawisc, zlosc do calego swiata - co z kolei byloby w sprzecznosci z moja ogromna potrzeba akceptacji i milosci. I tak przez cale lata tlumaczylam toksycznych ludzi w moim otoczeniu - i bardzo szybko zapominalam jaka krzywde mi wyrzadzili. Dlatego miedzy innymi moje granice ulegaly coraz to wiekszemu zatarciu. Czesto tez myslalam ze moze to ja sama w jakis sposob sciagam na siebie te krzywdy. Dopoki nie zabralam sie solidnie za siebie i nie zrozumialam ze NIKT nie ma prawa krzywdzic NIKOGO swiadomie. Tak naprawde to wierze i zawsze wierzylam (nie wiem skad mi sie to wzielo, utopia jakas czy co?) w porozumienie, w to ze wszystko mozna wyjasnic rozmowa, dyskusja - dojsc do kompromisu. Tylko ze w wiekszosci przypadkow w moim zyciu taka opcja nie zaistniala. Bo do tego trzeba zaufania. Zaufanie to nie cos co jest i bedzie - jesli nawet dajemy kredyt na poczatku jakiejs znajomosci czy zwiazku - to on ulega pozniej zmianie i zalezy to wylacznie od tej osoby. Jesli okaze sie godna zaufania w praktyce - to juz nie jest kredyt ale wlasnosc. A jesli niestety zawiedziemy sie na niej - kredyt ulega anulowaniu i nie ma juz nic. Czesto spotykalam sie np z wykorzystaniem mojego zaufania - cos komus powiedzialam albo poprosilam by zalatwil, jakas sprawa bardzo osobista czy finansowa - a ta osoba albo uzyla tego przeciwko mnie albo mnie wykorzystala. W najlepszym razie wysmiala. Pisalam juz o swoim problemie z zaufaniem zreszta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No taaa - napisalam super na temat. Mialo byc o tym odcieciu sie... Ja sie odcielam juz dawno. Nie ma z mojej strony wiezi - ani nawet tej uzaleznieniowej. Juz nie odbieram swiata jak osoba uzalezniona czy wspoluzalezniona - bo wiem ze sama tez sobie poradze, lubie byc sama, bez partnera znacze tyle co z partnerem - zreszta to nie ma porownania, u wspoluzaleznionych jest blad w zalozeniu myslowym. Najgorsze jest to fizyczne dzielenie przestrzeni - i to ze maz uwaza ze nic nie zrobil, nic sie nie stalo i tak sie zachowuje. Przepraszam to mu moze tylko raz czy dwa razy po takich awanturach sie wypsnelo - ale to takie przepraszam na zasadzie slowa ktore nic nie znaczy. Bo jak sie przeprasza to nie jest to przepustka do powtorki, prawda? Przepraszam cos znaczy. Ale skoro nic sie nie stalo przeciez albo jesli nawet sie wkoorwil to mial powod i zostal sprowokowany - wiec przepraszam to wogole nie wchodzi w gre. Jakby to przepraszam powiedzial to znaczyloby ze za cos przeprasza. A tu nie ma za co, prawda? Tak ja to widze. Jak jest spokoj to obleci. I tak za wiele z nim nie gadam bo spokoj mi milszy a toto nie wiadomo o co pysk rozewrze. O dyskusji jak opisalam powyzej, kompromisach - niech ja miedzy bajki wloze w tym ukladzie. Rozmowy sa o doopie Maryni a i te moga zejsc na "niebezpieczne" tory ;) Jest problem - zwierzeta. Nie bede mogla wziac ich wszystkich ze soba jak sie wyprowadze, zreszta prawdopodobnie maz bedzie chcial jednego psa zatrzymac. Moglabym wziac tylko jednego i ostatecznie jedna kotke, gorzej ze swinkami... Przyjmuje jednak ze o to martwic sie bede pozniej. Boje sie zeby maz im krzywdy nie zrobil jak wpadnie w jakis szal a mnie nie bedzie... Wiele tez zalezy od wlasciciela wynajmowanego domu - czy zezwoli na zwierze. Serce mi peknie ale sa priorytety. Jak sie wyprowadze przestane tez do Polski czesto jezdzic bo raz - nie bedzie mi potrzebna normalnosc i odskocznia a dwa - chocby ze wzgledow finansowych i technicznych. Bo bede musiala kogos prosic o podwiezienie na lotnisko (nie zostawie samochodu na parkingu) no i jesli pies czy kot bedzie to ktos musi sie nimi zajac i tez trzeba takiej osoby poszukac... To sa oczywiscie moje plany na ewentualnosc wyprowadzki ktora i tak dojdzie do skutku. Bo tak sie zyc nie da. Nawet w tych chwilach spokoju jest gdzies w tle niepokoj i oczekiwanie na kolejna awanture. Ja juz sie zrazilam. OK - wiele zrozumiem, jeden raz, nawet drugi - no coz, nerwy puscily. Zywemu sie zdarzy. Ale nie w regularnych odstepach czasu, w poczuciu calkowitej bezkarnosci i samokrytycyzmu - wywalanie frustracji na nas, wrzaski, grozenie, wyzwiska, bezdennie glupie oskarzenia na zasadzie czepiania sie o cokolwiek (i przy okazji obracania zaufania przeciwko mnie - ale ja juz nic nie mowie wiec nie ma zaufania i nie ma nowych tematow)... E, po co ja wogole o tym pisze, pierdoly saskie. Sa ciekawsze tematy. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
o matko to ja wysyłałam do niego najgorsze myśli , a on to zaleznie od nastroju (albo potrzeb )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
straszne = wykastrowac takiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przychodzą takie momenty w rzeczywistości, kiedy człowiek mówi sobie, nie...niemożliwe, to jest ostatnia granica , którą człowiek żyjący u boku drugiego, może, jest w stanie przekroczyć. A potem okazuje się, że jednak nie, że jest kolejne draństwo, badziewie , skurczydraństwo, które psychopata może uczynić, nie mieć żadnych skrupułów i jeszcze się wykręcać, kłamać i wybielać, ewentualnie walczyć odcinając się kompletnie od osoby, której to draństwo zrobił. Po co to wszystko? Ano dla nauki:D Żebyśmy na zawsze zapamiętali, że warto żyć prawdą, nie iluzją, warto patrzeć na siebie z szacunkiem i miłością, bo ta miłość i szacunek do siebie niegdy nie pozwolą pscyhopacie wkraść się do naszego życia. Żadnemu toksykowi, połamańcowi, wampirowi energetycznemu i innym popaprańcom. Iduś. Wszystkiego sensownego i zwariowanego Ci życzę:D:D:D:D 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amellliaaa
POZNAJ http://www.kobiecesztuczki.pl http://forum.kobiecesztuczki.pl Kobiece Sztuczki - Poznaj sposoby na facetów. Są sposoby na facetów. Zmień marzenia w rzeczywistość • twórz dobre relacje w Twoim związku • unikaj potknięć i błędów • uwolnij swoją siłę w pełni Tego możesz się nauczyć ! Więcej na http://www.kobiecesztuczki.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
ja tam sobie powiedziałam że na 35 swoje ur musze byc szczęśliwa cokolwiek to znaczy i cokolwiek sie wydarzy mam na to 11 miesięcy musi sie udać choć dzis znowu miałam dołek bo do tego (do smsów od m i przekonywania mnie że do niego dotarlo) jeszcze praca nie wypaliła no ale druga musi wypalić, za to moje dziecię dzielnie (no prawie w każdym razie lepiej niż myślałam) znosi odpępowienie - dobre i to :) dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam, ze ten dupek, czyli mąz, gdy chciałam pojsc spać, powiedizał, że mam sobie isc pod kompa spać , bo on zejdzie z kanapy i zrobi łózko jak mu sie zachce spać. To jest totalny dupek!!!! Moze to nie jest przemoc, no ale jak patrze na niego to tak go nie nawidze, a wiem, ż enienawiśc szkodzi. DUPEK i drań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×