Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Stukpuk :) dobrze, ze wrocilas - nawet jesli w okolicznosciach takiej dyskusji.... :( podoba mi sie Twoj glos tutaj...to, ze mowisz za Siebie, opisujesz Swoje uczucia, Swoje zdanie...bez przepraszania, ze zyjesz i czujesz, co nam sie zdarza wszystkim czesto w zlym czasie 🌻 .............................. tak w ogole wlasnie zauwazylam, ze mam problem....napisalam, ze cos mi sie podoba w tym, co pisze Stukpuk, i jakos sie tak czuje, ze to moze zostac odebrane jako 'ocenianie' - w formie negatywnej, jakbym chciala mowic z ambony...a nie chce... hm. czy ja mam problem czy sobie wymyslam go wlasnie? hm hm hm .................................. a poza tym pozdrawiam Cie cieplo Stuku i mam nadzieje, ze wszystkie plany, o ktorych pisalas, ida Ci tak jak powinny... mieszkaniowe/pracowe/wlasnofirmowe :) i dalej chcialabym sie wybrac z Toba na kawe w Londynie :) jesli masz ochote :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Anno... Skąd wiem o tłumach? :) To nie demagogia ani nie pisanie na wyrost, dla podwyższenia rangi problemu. To potwierdzone faktami. Przynajmniej 8 osób, o których wiem na pewno. Nie będę udowadniać, ponieważ nie taki jest cel. Jesli te osoby bedą chciały napisac, to napiszą... albo będzie im to lotto. Ich prawo. Odejść, zostać. Lub szukać doskonalszych form wyrażania siebie w sposób bezpieczny ale i skutecznie wspierający. Sekta?... oczywiście, ze sekta... palą na stosie skostniałe schematy ;) I hodują elastyczność, w cieplarnianych warunkach. Bo takie sa potrzebne dla zycia, które zostało w jakis sposób poranione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sercem można zobaczyć tak wiele, czego oczy nie są w stanie zobaczyć. Ale warto nie zapominac że " serce jest zdradliwe "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
ktoras z dziewczyn napisala, po co sa tu osoby takie jak ja, ktore nic osobie nie pisza? ja bym poszla dalej.. po co wchodza tui setki kobiet ktore tylko czytaja? nieche pójdą poczytac pudelka, nooo! nie wiem co rencie sie stalo, jeszcze niedawno byla zdecydowanie bardziej wywazona, i nwaet jak ostrzej, dosadniej napisala, to widac bylo ze czyta uwaznie i piszac ma na uwadze odbiorce to byla wowczas normalna serdeczna kobieta. a teraz? smutek jej pisze jeszcze wczoraj: jakim prawem mowisz mi co ja czuje, zachowujesz sie jak moj toksyk etc., a dzisiaj renta to samo mowi do ewy? zaczynam podejrzewac ze renta w ogole nie czyta, a przystaje tylko przy tym co moze zanegowac i wypunktowac u kogos na swoja korzysc. i a propos wyganiania z topiku - to consekwencja pierwsza nazwala ewe toskyczna i kazala jej przestac pisac, podchwycila to renta i zaczely sie okropne aluzje na temat leczenia miloscia i terapii glaskowe, wszytsko byle zdyskredytowac ewe pozniej dostalo sie tez kilku innym dziewczynom, ktore nie podjely rekawicy, ale sie usunely dla mnie renta od wielu tygodni zachowuje sie jak toskyczny partner czy rodzic po co to robi? mysle ze sama nie wie, bo u siebie tego nie widzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam 1.5 tygodnia w górach...Wracam, czytam...to samo. Kwiatuszek, serduszko i kop w tyłek. żal.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osoby, ktore nic o sobie nie pisza.... ...dla mnie osobiscie malo wiarygodne sa rady z niepewnego zrodla. rady i oceny pochodzace od kogos, kto sam nie szukajac porady stawia sie ponad ocena i ponad osoba z problemem... w pewnie sposob to wyglada tak: 'ja tu przychodze, bede wydawac sady, bede mowic zrob to czy tamto...ale nie otworze sie na tyle, zeby ktos mi pomogl...nie pokaze, ze ja moge miec jakikolwiek problem....jestem ponad tym...' czuje, ze rada nie do konca jest prawdziwa, jesli nie odnosi sie do problemu przerobionego przez dana osobe. ................................................................. ostatnio rozmawialam z moim obecnym M. on okresla sie jako taoista, przeczytal wiele ksiazek na ten temat...czesto jest tak, ze ja opowiadam mu o jakims problemie, a on mi rzuca gotowa regulka. Kiedy pytam, jak to sie odnosi do zycia, jak mam te regulke zastosowac, on odsyla mnie do ksiazki...ja ksiazke juz przeczytalam, teraz chcialabym znac czyjas opinie, czyjes doswiadczenia...jak to, co jest na papierze, wprowadzic w zycie...regulki do mnie srednio przemawiaja od osoby, ktora zna je jedynie teoretycznie... M. od czasu tej rozmowy stara sie mowic o swoich przezyciach zwiazanych z danymi stopniami rozwoju...jakos do mnie lepiej to dociera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.....być świadomym życia ......... wszystko czego potrzeba, jest w zasięgu ręki.... jest to mnóstwo przeplatających się wzajemnie drobiazgów, które tylko należy zauważyć albo zastosować. I żaden nie jest ważniejszy od pozostałych. Razem budują pajęczynę, w której możemy zobaczyć piękno albo się w niej zaplątać. ...... ..... traktować życie jako wspaniałą przygodę, a nie jako gehennę. Niezależnie od tego co przynosi. A jeśli komuś takie życie nie odpowiada, to przez zmianę swojego myślenia może starać się również zmienić i życie. Nie wszystko da się zmienić, ale wiele rzeczy na pewno. Ważne jest by wiedzieć skąd i po co są różne sytuacje. można i tak: "Nie przejmuj się życiem, bo i tak nie wyjdziesz zeń żywym." ;) ach! na stos ......... :D .........idę dobrowolnie...... PA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
abshinte bo nie kazdy ma tego typu problemy, nie kazdy chce o o sobie pisac, nie tylko by nie poddawac sie osadowi, niektorzy maja problemy z otwarciem sie nawet anonimowo i nie ma obowiazku pisania o sobie a czy mozna sie wypowiadac wowczas? mozna, nawet jesli sie nie ma tosycznego zwiazku, takich doswiadczen czy wiedzy merytoryczne mozna dlatego, ze emocje, instynkt i zdrowy rozsadek, doswiadczenie zyciowe ma wiele osob i te osoby przez pryzmat swoich doswiadczen maja prawo pisac, takze wtedy gdy czuja i widza ze cos jest nie hallo. zawsze mie dziwi jak ktos daje sobie moralne prawo do czegos, odbierajac innym tego prawa. a kadarka, jako doswiadczona forumowiczka;) kto chce zna jej losy i wie jak dluga droge przeszla. dziewczyna wie co mowi, wiec moze chociaz nie wrzucajcie mnie i jej do jednego worka?;) bo jako anonimowy klon ewy, nie chce by jej sie oberwalo, ze osmielam sie pisac o niej:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazdy czlowiek jest wolny o ile sam da sobie to prawo jeśli ktos chce .... to tu jest jeśli nie chce.... to odchodzi obarczanie kogokolwiek za cudze wybory jest zrzucaniem z siebie odpowiedzilanosci na kogos - i to jest wlasnie toksyczne bo kazdy jest odpowiedzialny za swoje uczucia tak jak i zachowania reakcje i wybory.to ja decyduje co robie.jeśli na moje decyzje ma wplyw opinia innych osob tzn, ze nie ja decyduje tylko własnie ta opinia.zdrowy człowiek sam o sobie stanowi a nie kieruje sie opinia czy pouczaniem innych ludzi. kazdy moze miec opinie , poglad wziety np. ze swojej toksycznej przeszlosci, czy zakłamane przekonanie o czyms tam. na pseudo "miłość" Ewy złapaly sie osoby, które paradoksalnie najbardziej potrzebuja pomocy by dotrzeec do siebie by dotrzec do swojej swiadomosci wiekszosci nam w dziecinstwie najbardziej brakowalo milości, czułości czy to matki czy ojca, zwyklego cieplego traktowania wiec skoro tu znalazła sie osoba, obca osoba, która nią szafuje na prawo i lewo dając złudzenie milości .... to nie dziwi mnie fakt ,że powieksza grono zagubionych owieczek. coz kazdy ma swoj rozum...... i korzysta z niego w zakresie posiadanej na ten moment wiedzy ... skoro daje ktos wiare ze Ewa kocha wszystkich i cały świat a głównym jej uczuciem oprocz miłosci jest zdziwienie ...to darujcie ... dla mnie... jest to naiwnosc... no ale sekty właśnie na naiwności ludzkiej żerują. Zeruja na niej rowniez osoby. które czerpia chorą satysfakcje i zywią tym swoje biedne małe ego. Sa tu zagubione owieczki , ktore tak bardzo sie bogubily,i tak pomieszały pewne pojecia i osoby ze az przykro mi patrzec no to w co sie daly wciągnąc.były na najlepszej drodze by zmierzyc sie z przeszłościa ale zaniechały tego ufając, że samo przejdzie. życie pokarze..... predzej czy pożniej .....czy rany zadane w dzicinstwie same sobie odchodzą bez wysilku i przepracowania. ale coz ... to ich wybor, ich decyzja i ja ja szanuje Abssinthe :D bardzo podoba mi sie twoje otwarte spojrzenie na problemy pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa - moge zrozumiec, ze ktos nie chce swoich doswiadczen poddac osadowi z takich czy innych powodow. nie podoba mi sie to, ze ta sama osoba wydaje osady na temat innych - taki podwojny standard, tak jak juz wyzej napisalam - stawianie siebie ponad, w pozycji osoby ktora moze osadzac a sama jest ponad osadem (jako, ze o sobie i wlasnych doswiadczeniach nie wspomina). Sama piszesz - 'zawsze mnie dziwi, kiedy ktos daje sobie moralne prawo do czegos, odbierajac innym tego prawa' ... Jesli ktos nie mial toksycznego zwiazku...rady wypowiadane przez taka osobe, nie przedstawiaja dla mnie wielkiej wartosci. Pomimo posiadanego zdrowego rozsadku, doswiadzcenia zyciowego, etc... bo widzisz, w toksycznym zwiazku nic sie nie dzieje w zgodzie ze zdrowym rozsadkiem. I przykladowa rada 'rzuc go natychmiast' - chociaz zdroworozsadkowa, nie zadziala. dodatkowo, osoby tkwiace w toksycznych zwiazkach, maja zwykle bardzo wiele zdrowego rozsadku w innych sprawach... tutaj niestety jest slepa plamka i trzeba czegos wiecej niz zwykly zdrowy rozsadek, zeby do niej dotrzec. Doswiadczenie zyciowe - nie neguje go. Ale....jest to doswiadczenie, ktoremu brakuje doswiadczenia bycia w zwiazku toksycznym. Ktoremu brakuje doswiadczenia wyjsica z takowego zwiazku. I wracamy znowu do tego, co napisalam powyzej - nie ufam wiedzy ksiazkowej. Gdyby taka wystarczyla, wszyscy bylibysmy piekni, zdrowi i bogaci - przeciez na kazdy z tych tematow sa ksiazki :) powtarzam - to jest moja osobista ocena. Ktos inny byc moze czerpie wiele z tego, co mnie nie odpowiada. ......................... yeez 🌻 :) i w ogole - ciesze sie, ze wrocilas :) zawsze mi sie dobrze Cie czytalo/czyta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem że znalazłam właściwą drogę i że szłam na właściwej i nadal na niej jestem i na niej nadal zostanę i nie zejdę z niej. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
no pewnie to nie dajmy glosu ksiezom, bo cos oni wiedza o malzenstwie dzieciach sexie i antykoncepcji poslijmy w komos niezonatych i niedzieciatych terapeutow, bo co oni wiedza o zwiazkach o to chodzi? chyba nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko - to piekne uczucie, po prostu WIEDZIEC, ze sie jest na wlasciwej drodze... pamietam, jak mnie to uczucie pierwszy raz uderzylo z pelna moca....kuurcze, narkotyki niech sie wszystkie schowaja :) sciskam mocno wirtualnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe z czystej ciekawości spytam - a co TY właściwie wiesz o Dziewczynyyyy, że wypowiadasz się o niej w sposób tak autorytatywny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa - dla mnie ksieza nie sa autorytetem w sprawach zwiazkow i wychowania dzieci, czy seksu. o antykoncepcji moga mowic, dopoki trzymaja sie sprawdzonych, naukowych faktow - ale akurat naukowe fakty moge sama znalezc. psychoterapeuci...troszke inna sprawa :) 1. wolalabym, zeby mnie prowadzil ktos, kto sam ma poukladane zycie i z wieloma rzeczami sobie sam poradzil. To ze strony czysto emocjonalnej. 2. ze strony logiczno- intelektualnej - psychoterapeuta poza 'doswiadczeniem zyciowym' posiada kilka lat treningu oraz psychoterapii wlasnej...czyli na wlasnej skorze wie, jak czlowiek poddany 'grzebaniu w psychice' reaguje, kiedy dotyka sie czesto nieprzyjemnych kawalkow tejze. poza tym - psychoterapeuta w razie watpliwosci ma wsparcie swojego superwizora, czyli innego psychoterapeuty ze znacznie wiekszym doswiadczeniem. i jeszcze z innej strony na to patrzac - ten topik, jak rowniez jakiekolwiek inne formy pomocy, traktuje jako wlasnie to - forme pomocy. Ani lekarz, ani nikt inny nie zalatwi za mnie mojego zycia i moich problemow. powtarzam po raz kolejny - to jest moje zdanie i nikt inny nie ma obowiazku go podzielac. dlatego ani nikogo nie chce wyrzucac z tego topiku, ani nie bede nikogo posylac w kosmos wbrew jego woli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kadarka - co masz na mysli? w sensie, gdzie wypowiadam sie o Dziewczynyy w sposob autorytatywny, na jaki temat, etc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam z pracy. I ciesze się, że dyskusja zrobiła się spokojniejsza i mniej emocjonalna. Trudno przekonać przekonanego, więc może skończmy z tym przekonywaniem. :D Bo jak każdy tutaj zacznie krzewić "bezwarunkową miłość" mieczem i orężem to kamień na kamieniu tutaj nie pozostanie. :D Dziękuję dziewczynom za wsparcie 😍 😍 😍 Ewka 😍 Ostatnie słowo do Ciebie. Jedna rzecz jest pewna. Będziesz musiała uznać swoją bezsilność i bezradność wobec mojej wolności przekonań i mojej wolności słowa :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta - zadufana w sobie babo...Ta Ewka, kimkolwiek by nie była, niczego nie musi. A juz napewno nie dlatego, ze ty jej karzesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe przepraszam za pomyłkę - nie chodziło mi o Ciebie tylko o post Anny. Sorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolność słowa - urywki
11:38 [zgłoś do usunięcia] renta11 Oneill Może nie będzie tak zle. Może on wyczuwa, ze go podejrzewasz i dlatego tak się dziwnie zachowuje. Po prostu. Ale też mogło być i tak, że on się o coś wkurzył, kopnął zwierzę, i tak nieszczęśliwie, że zdechła. I mógł gdzieś usunąć zwłoki.To jest też prawdopodobne. Mój mąż też, jak się wkurzy, to potrafi kopnąć zwierzę. Potem żałuje. Ale już się mleko rozlało... Bo zwierzę nie zrozumie, że jemu tak .....się kopnęło. Bardzo Ci wspólczuję, bo pies to jak członek rodziny. I żal bardzo. 11:38 09:36 [zgłoś do usunięcia] renta11 niebo A dlaczego Ty nie wykluczysz go z komunikatorów? Ty od niego nie odeszłaś i co więcej, ty czekasz, aż on cię przestanie odstawiać od piersi. Dlaczego to nie Ty rozdajesz klocki? A raczej dlaczego to nie Ty wychodzisz z tej chorej piaskownicy? Co się u Ciebie tak naprawdę zmieniło od 5 lat? Siódemko Ja nie wiem, czy z tym zdarzeniem należy wiązać coś więcej. U mnie czasami jest tak, że czuję jakieś obce zwierzę, a czasami jest tak, ze nie czuję. Oczywiście cieszę się, kiedy "czuję" bo to świadczy o tym, że w tej akurat chwili moje zmysły lepiej działają, że mam lepszy kontakt ze sobą i swoja intuicją, że jestem otwarta na.... ? kubcia Niestety dziewczyny maja rację. Problem jest w Tobie. Pewnie w Twoim braku miłosci do siebie i szukaniu na siłę drugiej połówki. Praca nad sobą, nasza tutaj, teoretycznie ma prowadzić do tego, byśmy stały się całym jabłkiem i pokochały siebie. Byśmy nie czuły pustki w sobie. Wtedy, kiedy coś się trafi w miłości, to będzie równorzędny partner i wybór cztery umowy To chyba Ty pisałaś, że on często po 3 miesiącach szukał szansy na powrót, albo Twojej akceptacji dla niego, i ewentualna możliwość powrotu. Czyli, że za plecami ma Ciebie? Czy dlatego nie zajęłaś stanowiska? By dać mu odczuć, że jesteś gotowa go przyjąć? Ja myślę, że Ty go już nie przyjmiesz. Ale czy to nie jest Wasz chory schemat? Oneill Trochę się zdenerwowałaś stwierdzeniem, dlaczego taka fajna kobieta, jak Ty, jest nadal z tym człowiekiem? Ale ja niestety też tak myślę. Bo przecież to Ty pisałaś chyba o tym, że my tutaj piszemy jak zły wpływ na dzieci ma przebywanie stale w chorym schemacie z toksykiem ? W odpowiedzi chyba dla Ewy. A sama tkwisz. Nie masz złudzeń, że coś się zmieni, że on wyzdrowieje, więc dlaczego nie stwarzasz synom zdrowego otoczenia? Przepraszam, ja znam Twoje argumenty, ale są tylko techniczne. Przepraszam, ale ja też tak myślę Ja się tak wymądrzam, bo z boku lepiej widać A sama mam jakoś ostatnio takie myśli, czy u mnie ten "zdrowy związek" to nie jest jakaś przyśpiewka pomiędzy chorymi zdarzeniami. Na co dzień żyjemy zdrowo i chyba w miarę normalnie, w każdym razie w normalnej normalności, a nie jakimś doskonałym związku i porozumieniu dusz Ale jak pisałaś Oneill, że Twój mąż jest stale podenerwowany i byle d**erela wyprowadza go z równowagi to...... tak mi się przypomniało. Bo mój też borderline, tyle że mniej chory niż kiedyś. No i czy nie zaczynam się bać, że niby bardziej zdrowy, niby bliższy normalności, a kiedy pie**olnie ? No i te róże, czy ja mam już to za sobą, czy jeszcze zdarzy się sytuacja, która sprawi, że te róże to i tak d**a? Strach jeszcze jest i czasami go czuję, tak jak ostatnio. 10:04 [zgłoś do usunięcia] Renta11 (radcarenata@poczta.onet.pl) kubcia Myślę, że sama pewnie znasz odpowiedz na to pytanie. Dlaczego tak zagrywasz, by Cie odrzucano.? Bo ja to świetnie znam. Bo moim problemem życiowym był i nadal jest problem z odrzuceniem……… 11:08 [zgłoś do usunięcia] Renta11 (radcarenata@poczta.onet.pl) kubcia Czytaj i d...y nie zawracaj. Dostałaś na samej tej stronie materiałów na 2 lata do roboty. więc wydrukuj je, czytaj, wcielaj w życie. Resztą zajmij się sama. Bo nikt za Ciebie nie będzie Ci sączył do dziubka przetrawionego pokarmu. To Twoja robot. Jak znależć pokarm, przygotowac i zjeść. I nie zadawaj ogólnych głupich pytań. Jak zapytasz o cos konkretnego, to odpowiem. jak bede miała nastroj i ochotę. i jak bede widziała sens mojej odpowiedzi. Weż się do roboty. SAMA…………….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla 😍 Dziękuję za te wskazówki na trasę rowerową na Helu. Pewnie skorzystam. Ja jeżdziłam jako dziecko do Jastarni i mam sentyment do tej dziury. Ale to już niestety nie jest dziura. A szkoda. Pewnie potem będziemy jechać z Helu do Gdyni, nie wiem, jak tam przebiega droga rowerowa. Mam nadzieję, ze nie przez cywilizację. Bo najfajniej byłoby wzdłuż plaży. A jeszcze fajniej byłoby jeżdzić na koniach. Na filmach tak to malowniczo wygląda. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Rento Dalej pytam... Czy już wiesz co czuła Cztery Umowy, gdy pisałaś, że TAKIM matkom powinno sie odbierać dzieci... Widzę, że juz Twoje poruszenie moim postem minęło... Więc tak na chłodno. Czy możesz w to się wczuć... w odczucia Czterech Umów. Podobne Twojemu poruszeniu. (jeszcze pare dziewczyn mozna wymienić... ale Cztery Umowy potraktowalas najbrutalniej). ... Yeez... Ty na pewno nie jesteś owieczką hihi Pasterzem też nie jestes... Więc kim jesteś :) :) :) Buziaki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena80
Witam, po raz pierwszy zajrzałam do tego wątku. Leżę właśnie z gorączką i obawiam się, że mój organizm już nie wytrzymuje mojego toksycznego związku, w którym "tkwię" od 4,5 roku. Obydwoje jesteśmy DDA. Ja od dwóch lat uczęszczam na prywatną psychoterapię. Często myślałam, że nie mogę stworzyć szczęśliwego związku, że to MOJA WINA, przeze mnie. Tego właśnie zresztą nauczył mnie mój ojciec. Tymczasem zaczynam się orientować, że być może wina tkwi poza mną. Czuję się niedoceniana, nieszanowana; nigdy nie wiem, na czym stoję, bo labilność nastrojów mojego chłopaka jest ekstremalna. Mój chłopak wyzłośliwia się na mnie non stop... Zresztą, długo by wymieniać. Najgorsze jest to, że zawsze, kiedy chcę odejść, potrafi mnie tak omotać, że się "nie udaje". Nie jest jednak w stanie podjąć decyzji o ślubie ani zobowiązań w sensie wspólnego kupna mieszkania itp. Trzyma mnie w zawieszeniu. Wiele razy przez niego płakałam. Najgorsze, że mimo to wciąż nie jestem pewna, czy decyzja o rozstaniu jest słuszna. Nawet nie boję się już tak bardzo tego, że zostałabym sama. Niby na psychoterapii odnalazłam swoją wartość. Moja wątpliwość dotyczy tego: czy mogę sobie zaufać, że tak interpretuję ten związek? Może to moja podświadomość, nieumiejętność bycia szczęśliwą, dąży do destrukcji... Może jestem nadwrażliwa, a on wcale mnie źle nie traktuje... Nie mam zaufania do własnej oceny sytuacji. Czuję się maksymalnie skołowana, co kilka dni totalnie zmieniam zdanie, i tak bujam się gdzieś od czterech lat, a z największą intensywnością od ok. roku, kiedy to stwierdziłam, że trzeba podjąć decyzję: ślub albo rozstanie. Męczy mnie życie bez perspektywy, w zawieszeniu, bez oparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena80
Jeszcze jedno - wciąż czytam to forum, Wasze wypowiedzi. Ma tyle stron, tyle różnych aspektów zostało poruszonych. Widzę głównie z tych ostatnich stron, że wiele z Was ma bardziej oczywistą (trudniejszą?) sytuację - facet bił, szmacił, groził najgorszym. To straszne i szczerze podziwiam Was, że zwycięsko wyszłyście z takiego piekiełka. Moje wątpliwości dotyczą właśnie tego, że w moim związku, jeśli jest molestowanie psychiczne, jest ono bardziej "subtelne" i zaowalowane. Jad sączy się powolutku, prawie niedostrzegalnie. Nie zmienia to faktu, że strach i poczucie nieszczęścia, bycia niewystarczającą, dominuje dla mnie w tym związku. Ale z drugiej strony - skoro nie bije, szmatą nie nazwał...Tak, moje ostatnie zdanie jest cyniczne. Z tym że tego rodzaju walka w mojej głowie się toczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli czujesz sie zle, jesli placzesz....to nie jest w porzadku. Jesli poczulas potrzebe, zeby szukac takiego forum - to cos znaczy. Jesli chcesz odejsc, a jestes zmanipulowana zeby zostac - kolejny czerwony alarm... sadze, ze tak naprawde wiesz, na jakim etapie zycia jestes...tylko boisz sie sama przed soba do tego przyznac :( taka diagnoza na szybko, eh. chociaz...nikt nie znajduje sie tutaj bez powodu. jedno pytanie - czy stosunki miedzy Wami pogorszyly sie, czy poepszyly od czasu kiedy zaczeas terapie? Czy Twoj m. wie o tym, ze przechodzisz terapie? czy on dopuszcza do siebie mysl, ze tez ma problem? czy chce isc na terapie kiedykolwiek? witaj na forum 🌻 obys znalazla tu, czego szukasz dla siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena80
dzieki:) Tak, wie. Więcej: od kilku miesięcy chodzimy również na terapię par. Sam nie chciał pójść na terapię, choć nieraz przyznawał, że ma ze sobą problemy. Cieszę się, że się zgodził na tę psychoterapię pary. Liczyłam, że dzięki temu zbliżymy się do odpowiedzi, co zrobić. Psychoterapeucie nie wolno wydawać konkretnych diagnoz, recept, oceniać sytuacji. Ale widzę, że na terapii pary nasza psychoterapeutka skoncentrowała się na Nim - widzi, że jest mnóstwo pracy, ale On jest totalnie zablokowany. Niewiele Mu to pomaga, mam wrażenie, że nic do Niego nie dociera. Natomiast do mnie dociera: sesja po sesji znajduję usprawiedliwienie dla mojego dyskomfortu, dla poczucia nieszczęścia, dla robaka, którego hoduję w sobie. Niejednokrotnie dopiero pytanie psychoterapeutki (albo tej od terapii par, albo tej mojej;-)): "co Pani czuje, jak On się tak zachowuje?" sprawia, że uświadamiam sobie... no właśnie, zaczynam wreszcie odczuwać złość, którą na co dzień zamiatam pod dywan. Jeszcze jedno: tak, od początku wiedział o mojej psychoterapii, ale według Niego to psychoterapeutka jest winna temu, że ja chcę sie rozstać, a ja jestem zbyt podatna na wpływy. Ot, co. A nie widzi, że przez te dwa lata zrobiłam już chyba wszystko co mogłam, żeby jakość naszego związku się poprawiła. Bo z wieloma problemami sobie już poradziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blawatek.
Jestem i nie jestem w takim związku :) Nie jestem, bo już od roku nie mieszkamy razem, jestem bo jeszcze nie mamy rozwodu. Pewnie mam jeszcze wiele do wyprostowania, w swojej psychice, postawie, zachowaniu. Co dalej? Ktoś tu kiedyś chyba wspominał o jakimś innym wątku na kafeterii, dla osób które z takich związków wyszły. Czy mogłabym prosić o jego wskazanie? Dziękuję za ten wątek, za wypowiedzi osób tu piszących, za wsparcie którego mi udzielono.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaa, zdaje sobie sprawe, ze ja pozwalam" na ta jego agresje, tak bylo ponad 3 lata odkad jestesmy razem, on miewal te swoje ataki zlosci, szalu, ja poplakalam, pokrzyczalam, obrazilam sie..na poczatku jescze mnie przepraszal od dluzszego czasu juz nie, te przeprosiny nie byly nic warte bo i tak pojawialy sie nastepne podobne chore sytuacje... dlatego,ze zdaje sobie z tego sprawe i z wielu innych rzeczy,miedzy innymi tej ,ze on sie nie zmieni..odchodze. zlamane skrzydla znam dokladnie to uczucie, awantura i szukanie swojej winy, mimo,ze wiesz ze niczego nie zrobilas.. tez to znam, klotnie albo publiczne upokarzajce mnie zachowania, jak jakis foch, albo zostawienie mnie z zakupami ja to wiaze,tylko z tym ,ze tak dlugo bylam obwiniania, on mial pretensje, albo byl tez taki okres ,ze zachowywal sie ja ofiara - bo nikt go nie kocha, nic mu sie w zyciu nie udalje.. on zrodzil we mnie oromne poczucie odpowiedzilanosci za jego czyny, uczucia, problemy.. i odchodzac najbardziej przeraza mnie ten zal - zal jego.. ja wiem jak on mocno jest skrzywiony, wiem,ze jego marzeniem byla nasza pelna rodzina, ze bedzie cierpial..ze w jakis sposob zawali mu sie swiat, i jest mi go b szkoda, ale ja juz nie mam sily..zeby akceptowac sposob w jaki zyje, jego chorych zachowan, i moich lez braku szczescia.. ja nie bede tesknic, bo tak naprawde nie mam za czym- nie bylo miedzy nami wielu szczesliwych chwil..nawet jak jakies byly, to zawsze tez zostaly niszczone przez jego albo zazdorsc albo pretensje, albo kolejna x rzecz, ktora go zdenerwowala.. przyczyny mogly byc b rozne - najgorsze, ze tak naprwade nigdy nie byly adekwatne to tego w jaki sposob sie pozniej zachowywal..i zawsz e podczas pozniejszych rozmow na ten temat , z czasem zauwazylam ,ze wszyscy sa winni ale nie on..- a najczesciej winna bylam ja ja i moja mama, bo za duzo jej mowilam bo za duzo z na czasu spedzalam... jestesmy winne teraz rozpadowi naszego zwiazku , ja chce go pograzyc bo wpuscilam jego dluznikow do domu..ja jestem winna, ze on ma takie dlugi! najgorsze jest to,ze ja czuje sie winna, czasami wrecz tak jak mi to powtarzal wiele razy, ze go wykorzystalam.. i to jest najokropniejsze dla mnie do pokonania-wyzbycie sie poczucia winy, odpowiedzialnosci, zalu, i spojrzenie na siebie,a ja mimo jego wielu niespraiwedliwch krzywd z jego strony i tak tlumacze i nie mam serca powiedziec o nim,ze byl/jest zlym czlowiekem ale chorym i biednym.. i wiem,ze ja tez...:( papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zainteresowanych informuję, ze jest jeszcze pierwsza część forum, tam tez można ściągnąć fajne cytaty „D. Niestety, aktywnie udzielam się tylko na tym forum, bo chętnie podałabym inne odnośniki. . Ewie i spółce 😍 Bardzo dziękuję za ostatnie doświadczenie. Z przyjemnością odkryłam, że lubię i kocham siebie bardzo mocno. A moje poczucie własnej wartości jest wysokie i stabilne. Biorę odpowiedzialność za każde napisane przeze mnie słowo. Bo jestem dorosłą i odpowiedzialną osobą. Z perspektywy czasu może złagodziłabym trochę chyba ostatni cytat do Kubci. Inne nie (z tych). . Tak Ewo, nadal uważam, że w ekstremalnych sytuacjach niektórym matkom należy odbierać dzieci. Nie zamierzam nigdzie się usuwać. Nie zamierzam usuwać żadnego mojego wpisu, bo jest to już jakaś moja przeszłość i przyzwyczaiłam się do niej. Niczego się nie wstydzę i od niczego nie uciekam. Nie zamierzam mnożyć pomarańczek w celu rozczłonkowywania osobowości, jak Ty to czynisz Ewo ( i pewnie nie tylko Ty). Mam wystarczająco cywilnej odwagi, by pisać wszystko pod swoim nickiem :D Nie zamierzam wchodzić na linię frontu i walczyć Waszymi metodami. Dlaczego? Bo pewne rzeczy robię, inne nie i taki jest mój wybór. Nie ma we mnie złości, ani nienawiści związanych z tą sytuacją. Uważam, że te uczucia, które być może niesłusznie Wam przypisuję, najbardziej szkodzą samym autorom. :D Bezwarunkowa miłość, którą szerzysz na mnie Ewo mieczem i orężem największe spustoszenie robi w Twoim sercu. :D Obawiam się, że chyba wyczerpałyście już wszystkie środki, a w każdym razie nic innego już nie przychodzi mi do głowy. Ale może mnie jeszcze zaskoczycie. Nadal zamierzam pisać tylko to, co JA uznam za słuszne. I w sposób przez mnie akceptowany. :D Po wyczerpaniu wielu form agresji nie pozostaje Wam nic innego, jak uznać swoją bezsilność i bezradność wobec mojej wolności przekonań i wobec mojej wolności słowa. :D Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i zmykam do pracy 😍 A jutro już wyjeżdżam nad morze. Ale się cieszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×