Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość agata 26
piglet nie znam twojej historii, ale mój mężuś tez się pogodzić nie może, teraz wbił sobie do główki ze jak sie postara( choc co to znaczy-wiadomo ze teraz jest milutki i super i konikretnie nic zarzucic mu nie moge)ale ogólnie mogę, ze jak się postara to ja wróce i czeka na to... cokolwiek mu powiem- on czeka..nie ma wyjscia, słow, rozwiązania- po których dałby sobie spokój... mam nadziej ze mu sie w koncu to znudzi. dluzej dzis nie dam rady napisac wiec taki ogół:) buziaki dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agata 26:) moj M niekoniecznie jest teraz milutki, nie gra ,nie udaje, jest soba,nie prosi ale mowi,ze on dalej mnie kocha i chce dla dobra naszej sprobowac..nie neka, nie szantazuje, podobnie jak mieszkalismy razem jak sie cos mu nie spodoba to sie poczuje obrazony, i rzuci jakis zarzut pod moimi adresem i podobnie tez probuje w innych chwilach sie dogadac ze mna, przytulic... mowi zebym sie zastanowila, a on moja decyzje uszanuje..nie obiecuje nie wiadomo czego, mowi,ze sie postara, zeby bylo lepiej, mowi,ze oboje powinnismy sie postarac, popracowac...madrze mowi –problem w tym,ze z realizacja pewnych rzeczy z jego strony jest b ciezko..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
piglet jednak to samo, powiem dokladniej jak jest z moim jak poczuł ze jednak nie wróce, wbił sobie do głowy ze jak minie miesiac dwa trzy, to wróce ale tez zaznacza i to napewno pode mnie- ze oczywiscie czas pokaze jak sie nie uda to trudno. więc zgodził sie na normalne kontakty- z dzieckiem czasme na spacer w trójkę, chce za wszelka cene w moje imieniny gdzies wyjsc ze mną bo są w tym miesiącu, normalne kontakty na zasadzie czas pokazem, nie jesteśmy razem ale daj mi tą szanse pokazac ze ja wwszytko zrozumiałem i juz bedzie dobrze... ciągle zaznacza daj mi tą jedną szansę, tylko o to proszę, szansa plus troche dobrej woli i wiary z twojej strony owszem pieknie ale takich ostanich szans bylo juz 7, jedną mam w archiwum gg, z czerwca jak chyba w ciagu paru rozmów z pięc razy zaznacza: ostania, jedyna szansa- haha mam dowód, ze to czcze gadania... więc poki co jest pięknie, boje sie tlyko momentu jak zrozumie ze to napr koniec i jakw tym artykule o stalkerach czy jaks tak dąze by to on miał poczucie ze to on pwoiedział: to koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agata Mezczyzna uderzyl cie w twarz w miejscu piblicznym (mam nadzieje, ze masz swiadkow) i to w obecnosci dziecka. Przeciez mozesz powiadomic o tym stosowne organa i wyciagnac konsekwencje karne. Ten incydent (i jak podejrzewam wiele innych) moze rowniez byc podstawa do ograniczenia kontaktow ojca z synem. W ten sposob moglabys odsunac go od was. Jak tak ciebie czytam, to odnosze wrazenie, ze siedzisz na tykajacej bombie zegarowej i modlisz sie zeby nie wybuchla. Ja mysle, ze potrzebujesz pomocy z zewnatrz. Moze rozmowa na policji czy niebieska linia o ktorej dziewczyny tak duzo tu pisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie witaj 4 U - dziekuję za troskę ❤️ - to chyba spowodowało, ze odważyłam sie napisac, choc pewnie nie wiesz w tym momencie o co chodzi.. 👄 Aweb ;) może na nalezy znów sie chować? dac sie zastraszyc? ! juz nie!! to byłby krok do tyłu.... :) Blondi - nie usunę postów! MĘŻU !! może napiszesz coś? chętnie poznamy Twój punkt widzenia !!! śmiało!!! dziewczyny u mnie w porządku, trwam w swoim postanowieniu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm mmak, chyba już wiem o co chodzi. Kiedyś dawno temu poprosiłam o wykasowanie wszystkich moich postów jako Tuptusia. Musiałam. Przykre to... A u mnie spokój i radość. Przyjeżdża moja kochana przyjaciółka:) Biorę urlop - dzień albo dwa w zależności ile u nas będzie. Ale nawet z jednego dnia się cieszę, bo to super kobieta. Twarda. Ciepła. Nie głaska, czasem spuści łomot, taki , że aż w pięty idzie, ale to dobrze, bo otrzeźwia. Ja teraz już otrzeźwiania nie potrzebuję, po prostu chcę pogadać o doopie marynie. Odreagować. Super:) J ak się składa to się składa:) Tylko my same musimy postarać się o to, żeby nam się ładnie wszystko układało. Kurczę, jaka to prawda: Kiedy Bóg zamyka drzwi, otwiera tym samym okno. I czasem to okno jest tak wielkie i szerokie, że nawet karawana wielbłądów przez nie przejdzie, a te zamknięte drzwi okazuję się być ciasnymi. Ja sobie tłumaczę, że te drzwi zamyka, bo właśnie są za ciasne i prowadzą do ciemnego, zimnego pokoju, w którym tylko klaustrofobii można się nabawić. A okno jest wyjściem do ludzi, do świata. Tylko my czasem tego nie widzimy i twardo upieramy się przy tych zakichanych drzwiach :D:D:D:D Noo...się opisałam :D Niebo apeluję, odezwij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Jesienna Rozo-sorry,ze tak pozno sie odzywam,ale mialam klawiature do wymiany.Teraz moge juz pisac.Mieszkam w Des Plaines,a wlasciwie blizej Park Ridge.Jezeli chcesz,to podam Ci swoj telefon,moglybysmy sobie pogadac czasami,albo sie umowic. Pozdrawiam Cie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
consekfencja racja, ja wiem ze to wybuchnie i wiem ze to glupie ze zamiast tremu zapobiec to czekam ale jak zapobiec? jak teraz wypowiem mu wojnę to wiesz co to będzie? może da się jednak pokojowo, ja wiem ze w teorii ktoś napisze i tak bedzie wojna wiec miej to za sobą, nie czekaj az jemu się znudzi pokojowe podejście, nie daj sie manipulować i swoim zyciem ale jakwiecie praktyka to zupełnie co innego wiecie co? on jest mi teraz ajk obcy czlowiek. czemu tak nagle? moze temu, ze dotarło do mnie to co robił przez dwa lata a to uderzenie w parku to przyslowiowa czara która się przelała... gdyby dał sobie spokój, ja bym umiała z nim się dogadać ze jeszce kjazdy by nam zadzrościl tego ze da sie tak dogadywać nie będąc razem... on niby tez tego chce, jesli jednak nie wróce, ale wiem ze to raczej niemożliwe...przez niego nie wiem jak najtrafniej opisać ta jego determinacjE: jak jestem oschła i oficjalna mówi ze robie mu na złość ze naprawde taka nie jestem, ze się zamknęłam na niego a on tylko chce tą jedną jedyną szansę, zebym mu dała pokazać, nic innego nie chce, tylko zebym pozytywnie podchodziła do nas i nie bompardowała jego pomysłow w stylu wspólny spacer, wspolne imieniny. nie niszczyła jego starań, on będzie czekał, czas pokaże co będzie, ale czas pokaże ja nie mam prawa mówić: nie ma opcji, nie wróce do ciebie, nie chce juz cie nigdy, bo czas pokaze, mam poczekać co przyniesie przyszłosc nie dociera ze ja nie chce go juz nigdy....chore...mówie nie przytulaj mnie , nie mów kochanie- nie potrafi ja wiem ze to jest milosc z jego strony- ale napewno chora... tak zdrowy człowiek nie kocha, nie zachowuje sie co do policji oporowo załuje ze jak miałam raz podbite oko(wielka afera i po pijaku, oczyw zapewnial ze juz nigdy więcej i słowa do3mał ale czy na zawsze?) nie poszłam na polic bym miała dowód tak nie mam nic. mysle ze juz teraz nie wyciągnie ręki ale jeśli to wezwac policje i pwoiiedziec ze zostałam spoliczkowana z otwartej? wyśmieją mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez-pozdrawiam Cie Cieplutko.Wrocilas juz znad Baltyku?Wypoczelas? Teraz moge juz pisac.Wroce wiec do szacunku,partnerstwa i autorytetu. OK.,zgadzam sie,ze jezeli masz szacunek do siebie,to masz szacunek dla innych.Zgadzam sie rowniez,ze szacunek do samego siebie jest podstawa poczucia wlasnej wartosci(no,mysle,ze jedna z podstaw).Powiem Ci tez,ze ja mysle,iz szacunek do siebie ma ten,kto chociaz lubi samego siebie.Ale-co to jest ten szacunek? Bardzo mi sie podoba to,co napisalas o partnerstwie.Tym bardziej mi sie to podoba,ze-jak mysle,sa to Twoje slowa.Zamierzam sobie to jeszcze przemyslec. Wiesz,zamierzam niedlugo porozmawiac z moim m.Juz raz zaczelam z nim rozmawiac o partnerstwie,ale w koncu uciekl od tego tematu.Teraz zamierzam sie lepiej przygotowac i nie dopuscic do ucieczki. Potrzebny mi tez do tej rozmowy m.in.szacunek i autorytet. Co do partnerstwa,to mysle,ze wiele osob uzywa tego slowa,ale nie maja nawet swojego prywatnego obrazu partnerstwa.Mnie tez to troche dotyczy.Moj m.czesto mowi,ze ma partnerke.Fajnie,ale czy ja mam partnera?Uwazam,ze nie.Mysle,ze wtedy nie mozna mowic o partnerstwie w zwiazku,bo to przeciez powinna byc wzajemna,obustronna relacja. Szacunek,autorytet-czasami to mysle,ze te osoby go najbardziej oczekuja,ktore nie maja szacunku do siebie i innych. A jak slysze-podwazasz moj autorytet,to w srodku mam wtedy takie wielkie NIE.O czym mowie?Np. dziecko placze,a moj m.,ze to histeria,zeby wyszla.Ja na to,ze to nie jest histeria(uwazam nadal,ze placz i histeria,to 2 rozne rzeczy).Po chwili slysze,ze ja podwazam mu autorutet u dzieci.Moze ja popelniam jakis blad,ale po pierwsze-3-ka dzieci 9,15,18 slyszy to i ma swoje zdanie,po drugie,dlaczego ja mam pozwolic na to,zeby dziecko myslalo,ze histeryzuje(jezeli to jest placz),a po trzecie-ma prawo sie rozplakac,jezeli ja cos zaboli-psychicznie.Jezeli nawet uwaza,ze reakcja jest nieadekwatna do sytuacji,to nic sie nie dzieje bez przyczyny i wazna jest-uwazam-przyczyna,a nie to,zeby przestala plakac,bo jego to pewnie denerwuje z jakichs wzgledow. Z autorytetem kojarzy mi sie:ktos jest dla kogos autorytetem,mozna sie na tym kims wzorowac,jego zdanie jest dla nas wazne. Mnie nie zalezy na tym,zeby byc dla dzieci autorytetem,daze raczej do tego,zeby im okazac jak najwiecej milosci.Mowie im swoje zdanie,ale nie wymagam,zeby sie nim kierowaly.Mowie im np.moje zdanie jest...,a wybor nalezy do Ciebie.Nie znaczy to tez,ze na wszystko im pozwalam,ale robie wszystko,co umiem,zeby sie dogadac,wspolpracowac itd. O co wiec chodzi z tym podwazaniem autorytetu,bo jezeli ktos robi cos,co mnie sie nie podoba,czuje sie wtedy zle,to mysle,ze dzieci tez i jezeli juz,to ktos sam sobie podwaza autorytet.Na razie tyle,bo zaczynam sie gubic. Mam nadzieje,ze uslysze jakies Wasze zdanie na ten temat. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Dzien dobry Wszystkim. Nie bylo mnie tu pare dni, od piatku, wyszlam z domu, poszlam do mamy, tu jest nie do wytrzymania. Byly telefony, zebym wrocila, bo koty chore, nawymiotowaly itd., zebym tylko tu przyszla, w tej chwili jestem, ale jego nie ma. Jestem tylko na troche. Tu nie bedzie zadnej poprawy, wiec nie ma na co liczyc. Mam tylko problem, bo szantazuje mnie tymi kotami, ktorych nie moge zabrac ze soba. A nie mam serca je zostawic. Ale musze sie ratowac. Maja-1962 - jak tylko bede mogla napisze do Ciebie na Twoj e-mail i sie umowimy. Ja mieszkam niezbyt daleko Ciebie, na pobliskim przedmiesciu Chicago. Powiem Ci gdzie, jak porozmawiamy, tutaj nie chce podawac zadnych blizszych danych. Aweb - pozdrawiam Cie. Nastepnym razem, jak tu przyjde na troche dluzej, napisze wiecej, bo tam u mamy nie mam Internetu. Pozdrawiam Wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agata Po prostu nie moge uwierzyc w to co napisalas w ostatnim poscie. Naprawde uwazasz, ze policja wysmialaby cie gdybys zglosila, ze chlopak Cie uderzyl? A jaka to roznica z otwartej czy z nieotwartej? Bo nie rozrozniam takich niuansow. Dziewczyno, chryste, przeciez nikt nie ma prawa uderzyc cie nigdy, ani pod zadnym pozorem !!! Czy gdyby parkiem przechodzila obca dziewczyna, a ten twoj gentelman by podszedl i uderzyl ja "z otwartej"... To myslisz, ze ona by nie wezwala policji? Czy fakt, ze jestes matka jego dziecka daje mu prawo do przemocy? To, ze on cie uderzyl to jest szok... to ze ty to minimalizujesz to szok jeszcze wiekszy.Przynajmniej dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno 66 -czy to do mnie pisalas"wierna czytelniczko-jestes tu jeszcze?" Jezeli do mnie,to tak i pewnie bede,bo mi to pomaga w roznych sprawach-nawet samo czytanie Was.Innym razem napisze Ci,w czym konkretnie,jezeli chcesz.Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneta_____
Witajcie:-) współczuje, też jestem molestowanie psychicznie, nawet nie chce wspominać o moich przeżyciach :-( dziewczynki może na poprawę humoru znalazłam super promocje na książki o zdrowiu i urodzie i nne tanie książki, polecam http://selkar.pl/aff/aniamorska7/newsdesk_info.php/newsdesk_id/16/" title="Zdrowie i uroda na wiosnę">Zdrowie i uroda na wiosnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *****.........*******
"Zdradzona, zdradzony - czyli jak się odnaleźć po zdradzie" warsztaty 26.09.2009 godz. 10.00 - 12.45 www.przemiany.com.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
consekfencja, rzeczywiscie moje słowa tak zabrzmiały, więc dobrze je zrozumiałaś, ja wiem ze nic go nie upoważnia, ja tylko mówie jakie mi się wydają realia... ale w sumie racja, przemoc to przemoc, niewazne jak i dlaczego ja to wszytko rozumiem... tylko jeszcze nie umiem tego co wiem i rozumiem przelać na praktykę... zrozumcie... ja wiem jak trzeba, co jets najlepsze, ze to chore al;e nie łatwo się uwolnić konkretny przykład: nalega żebyśmy spędzili imieniny razem... ja juz wiem po dzisiejszej rozmowie z psychologiem ze on to odczyta tak: ona mówi ze mnie nie chce, ze to koniec ale jednak poszła ze mną,,, mama radzi idź i zapowiedz mu ze to ostatni raz i takie tam ale on tego nie zrozumie, on z tego spotkania ODCZYTA TO CO DLA NIEGO WAZNE, jednak ona mnie chce, ponalegam ponalegam i w koncu ona się godzi. po to tam chodzę, zeby wreszcie nie dostosowyaać sie do jego reguł,m zeby umiec nie słuchać ględzenia rodziców...ale nie tak hop siup poki co nie moge isć z nim na ten cholerny spacer w imieniny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
wiem juz jak to trafnie opisać. teraz jak zobaczył ze ja na pewno nie chce wrócić, wymyślił coś takiego i zasady tego co wymyslił są takie 1) spotykajmy się czasem, chodzmy na spacer, pogadajmy , przeciez jest tak super jak to robimy 2) ja czekam na twoją decyzję, czy wrócisz czy nie, zobaczymy co czas pokaże, więc dajmy czasowi czas ale w tym czasie 3) nie skreślaj moich starań jakie wkładam w odzyskanie ciebie czyli zgadzaj sie jak czasem zaproponuje jakieś wyjście, jak dzwonie odbieraj 4) nie bądz złośliwa i nie miła, tylko nastaw się na NAS pozytywnie a ja już ci pokaże jak bardzo zasługuje na kolejną szansę no tak ogólnie tak to wygląda... w jego słowniku zadnych zasad nie ma jak to opisałam wyżej, on po prostu się stara odbudowac to co zniszzcył a ja z czasem zobaczę czy zdania co do powrotu nie zmieniłam, ze jednak warto... cholerna jego gra, zasady, kurcze on nie odpuści, chwyta się wszystkiego juz... dzis do mamy( bo ja mam wyłączony kom) zadzwonił czy nie kupić krzesełka do roweru dla syna. po 1 sze nie ma kasy teraz on wiec o czym gada po 2 gie sezon rowerowy sie kończy wiec to jasne ze to był pretekst chodziło żeby pokazać: dzwonie w jasnej sprawie, niech pani zobaczy jak sie martwię o syna i przy okazji oczywiście spytał co u mnie ble, nienawidze go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj agato :) pewnie nie trafilas na moje posty, to nie ma znaczenia, czytam cie i nie mogłam nie napisac do Ciebie, że opisujesz jota w jotę zachowanie mojego m, u mnie w tej chwili wygląda to identycznie, ja troche musiałam przejśc żeby patrezć na to tak jak Ty , ale w końcu sie udało :) jestem zadowolina z siebie, tz ze swojej konsekwencji, widze, ze przechodzimy przez to samo... mam nadzieje, że obie wytrwamy !! życze więc powodzenia Tobie i sobie ! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
mmak to zaraz nadrobie i poczytam, a długo już przez to przechodzisz? bo ja dopeiro poczatek niestety, jedyny plus ze doszłam szybko do momentu ze wiem na stówe ze go nie chce, choć mimo to czasdem łapie sie ze wspominam miłe chwile i mi szkoda go nas, ale zaraz przypominam sobie te złe, chore rzeczy i łapie się za głowę że pomyślałam o powrocie... ok ide poczytać ciutek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogólnie rzecz biorąc baaaaaaaardzo długo, zbyt długo!! pierwsze powazne podejście miałam w ubiegłym roku, wycofałam sie ... teraz w lipcu podjęłm decyzje i przeprowadziłam rozmowe z mężem, od tamtej pory zachowuje sie on tak jak ty to opisujesz o swoim m, ja jeszcze troche sie miotałam, czekałam nie wiadomo na co, dostałam kilka mocnych kopniaków od różnych osób i w końcu poczułam sie wolna :) jezcze długa droga do całkowitego sukcesu, ale jestem coraz spokojniejsza i czuje coraz szczęśliwsza, a zachowanie mojego m coraz mniej wpływa na moje samopoczucie, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata 26
zaczełam czytać posty od 11.09 ale tu mnóstwo ciekawych i pouczających i dających do myślenia rzeczy ogólnie to co dziewczyny piszą nigdy chyba nei zdążę tego poczytać:) powiem szczerze, synek jest strasznie absorbujący i jak nie spi to cięzko o cokolwiek więc przeczytałam tylko tak piąte przez dziesiąte, reszte przeczytam napewno, sukcesywnie ale rzezcywiście podobny typ mój tez gadał o psychologu, akurat w przypadku mojego nie pojdzie tylko gada- ale gdyby poszedł by wrócił i powiedział to samo co twój wyłaczoną mam komórkę az nie chce jej włączać bo tam znów będą te same teksty o szansach staraniach i ble ble ble jutro ma przyjsc, ja nic nie bee mu mówicze wychodze po prostu przyjdzie do syna a mnie nie będzie... niech się uczy tERAZ MOICH ZASAD CHOC wiem ze długa droga i zaraz po drodze sto arzy przyjme jego zasady..oby nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jeszcze ulegam, w ubiegłym tygodniu poszlismy na obiad zeby pogadac - nie przy dzieciach, tz on miał mi swoje do powiedzenia a ja swoje, rozmowa bez celu, w piatek pozwoliłam ponieśc sie emocjom, miałam w związku z tym baaaaaaardzo ciężki dzień, wczoraj musiałam siedziec w łazience i słuchać co mąz ma do powiedzenia... ale od piątku jestem w 90 procentach spokojna, zdecydowana juz od dawna, ale spokojna to trudno powiedzieć, wciąz sa problemy do rozwiązania, ale je rowiązuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane:) Trace rozum, wariuje,niczego nie jestem pewna;swoich mysli, uczuc,decyzji.. i boje sie przyszlosci... M czeka caly czas na dopowiedz czy damy sobie szanse..w przeciwnym razie wyjezdza..sam fakt wyprowadzki (mojego teraz odejscia) nie zauwazam,zeby na mnie wplynal; fakt nie widze sie z nim na codzien -ale to tak nie boli (za duzo bylo dni i chwil,ze zylismy razem ale z dala od siebie) fakt,ze on moze wyjechac i to bedzie definitywny koniec- przeraza mnie; ze nie bedzie juz nawet jego przy mnie, nie wyobrazam sobie samotnego zycia z mala, tego kompleksu braku ojca przy niej, siegajac daleko w przyszlosc czuje bol jak wyobrazam sobie,ze on bedzie z kims innym – mial inna kobiete i dzieci, ktore bedzie kochal, a nasza coreczka- nie bedzie miala taty przy sobie, nie wyobrazam sobie nikogo innego przy swoim boku – najbardziej przez to,ze to nie bedzie ojciec mojej corki... Boje sie wrocic i chyba nie chce (a jezeli chce to przede wszystim z tych chorych powodow; lek przed samotnoscia, zeby mala miala ojca..) nie wierze (jak juz poraz Nty powtarzam,) uda nam sie normalnie zyc,ze on nie bedzie obwinial, czepial sie i prowadzil odpowiedzialne i dojrzale zycie jezeli chodzi o prace, obowiazki w zyciu i boje sie kolejnych klotni, raniacych sie wzajemnie slow – tego wszsytkiego co tak mnie zabijalo..nas Boze ale tez tak bola te wspolne dobre chwile, zdjecia i patrzenie na wzajemne uczucia; jego i malej,(swiadomosc,ze od zadnego innego mojego faceta mala nie dostanie tak naturalnej/duzej milosci to potworny bol) jestem zupelnie zdruzgotana; caly czas tkwie w tym samym wykanczajacym mnie stanie; walki rozumu z jego slowami; czy bylem az taki zly, gdybysmy wiecej rozmawiali, gdybys mnie tak nie krytykowala, a okazywala wiecej milosci.. Co mam zrobic, zeby pokonac te rzeczy, ktore mnie przerazaja kiedy jego nie bedzie w naszym zyciu? Jak je zaakceptowac? Jak teraz osiagnac jakos rownowage w mysleniu i skonczyc ta codzienna walke ze soba? Jak przetlumaczyc sobie,ze dobrze robie, jak nabrac pewnosc tej decyzji a za tym osiagnac spokoj psychiczny bo zwariuje?!:( Nie potrafie go znienawidzic, obwinic zupelnie i przypisac wszystko co zle jemu - nie uwazam,ze byloby to sprawiedliwe, tez widze jego dobre strony ..(zawsze widzialam) i tez swoje bledy ale przede wszytskim wine w naszym niedobraniu sie” i jego zaburzeniach.. Pomocy bo naprawde oszaleje! Czy ktoras z was moze poradzic jakiegos znanego psychologa, ktory prowadzi terapie online? Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno66-ciesze sie,ze sama u siebie widzisz postepy,wieksza dojrzalosc,czy rozwoj pod jakimis wzgledami.I tak trzymaj!To jest tez,tak jak ja to rozumiem,rozwoj pod wzgledem Twojego poczucia wlasnej wartosci,kochania siebie,doceniania siebie .To,ze czytasz po raz trzeci "Kobiety,ktore kochaja za bardzo",to-mysle,chodzi nie tylko o to,ze tego z jakichs wzgledow potrzebujesz,ale tez o to,ze sie rozwijasz,rozumiesz wiecej, lub inaczej niektore sprawy i chcesz to przeczytac po raz kolejny,ale rozumiejac wiecej,inaczej,inaczej sie juz patrzac na niektore sprawy.Ciesze sie,bo mysle,ze weszlas juz na tyle mocno na dobra dla Ciebie droge,ze juz z niej nie zboczysz.Tak,mysle,ze na coraz wiecej spraw ,swoich problemow,nie tylko sie patrzysz,ale i widzisz coraz wiecej,coraz wiecej rozumiesz,wierzysz w siebie,wiesz juz jak sobie pomoc,radzic sobie ze swoimi problemami,zwiekszylas swoje mozliwosci,ktore sa nieograniczone,a od nas zalezy,mysle,ile z tej nieograniczonosci wykorzystamy.Piszesz,ze odczytujesz w tej ksiazce coraz wieksza glebie-tak,ale ja nazwalabym to inaczej-Ty siebie rozumiesz coraz glebiej,coraz bardziej wglebiasz sie w siebie i wtedy inaczej,glebiej i wiecej widzisz w tym,co jest napisane.Tak,napisalas to,tylko w tej chwili zrozumialam,ze pisalas to samo,co ja,tylko innymi slowami.Ale-im bardziej,czy glebiej,uwazam,rozumiemy siebie,tym glebiej,a czasami inaczej(niz przedtem) widzimy i rozumiemy to,co jest wokol nas.Chodzi mi o to,ze to Ty siebie odczytujesz coraz glebiej-gratuluje,zrobilas siedmiomilowy krok w czasie 1,5 roku.Teraz,mysle,bedzie Ci coraz latwiej "pracowac nad soba".A moze juz to lubisz i sprawia Ci to przyjemnosc? Napisalas,ze "kazda droga prowadzi dokads,idac nie stoimy w miejscu,chociaz czasami tak sie wydaje...Taaaaaaak,zgadzam sie z tym,ale kazdy sie-mysle-rozwija(w czyms),kazdy idzie po jakiejs drodze,Twoj maz tez... Cieplutkie pozdrowionka❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Piglet, Dla mnie tez jedynym powodem dla ktorego tkwię z moim m jest synek oraz córka w moim brzuchu. Pisałam już że to drugie dziecko jest przypadkiem i kompletną nieodpowiedzialnością z mojej strony, ale staram się dostrzegać dobre strony - zawsze chciałam mieć córkę, a własnie kolejna moja kolezanka poroniła więc powinnam się cieszyc. Wiem tez ze gdybym wczesniej - mójsynek ma juz 3 lata - była bardziej twarda i odeszla od meza byłoby mniej nieszczescia, a a teraz jestem juz prawie na 100% pewna ze nasze małżenstwo nie ma przyszłosci, widzi to tez niestety moj mąż i teraz na razie czekam tak po prostu az urodze - jestem w 8 miesiącu bo chyba nie dalabym rady teraz sama. Z drugiej strony wciąż się żremy, ciąża niestety nie wpływa pozytywnie na mojego m - wręcz przeciwnie. Z moim mezem znalismy sie tylko rok przed ślubem i 3 miesiące po slubie zaszlam juz w ciąze. Tamta ciąza juz tez byla fatalna i juz wtedy zdałam sobie sprawe co to za czlowiek, jak patrze wstecz to widze ze miedzy nami nigdy nie bylo wlasiciwie prawdziwej więzi - trochę namiętności i chemi przez rok spotykania sie w weekendy któe spedzalismy na wyjazdach i jakis owczy ped z tym slubem. Wczesniej bylam zareczona z chlopakiem z ktorym bylam 5 lat i z perspektywy wiem ze źle zrobilam rozstając sie i pakując sie w szybki nowy związek, ślub i dzieci. Ale cóż takie życie - teraz mam juz naprawde niewielką nadzieje ze cos sie zmieni po urodzeniu córeczki. Przeraza mnie fakt wychowywania samotnie dwójki, przeraza mnie ze mpje dzieci mają nie miec ojca. Wiem ze to jest powód trwania wielu nieszczesliwych małżenst, powód zdrad szukania miłosci na zewnątrz - niewiem jak z tego wybrnąć bo ja nie chce zdradzac szukac flirtów w pracy chce miec kochającego dobrego meza, który jest jednoczesnie ojcem moich dzieci - ale widac ze jest chyba za duzo co kobieta moze miec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Moje.... Cztery Umowy...❤️ 🖐️ U mnie w sumie wszytsko BZ. Ani lepiej, ani gorzej... Jestem z nim i nie jestem. Niezalezna kobieta, która ma wszytsko co jej do zycia potrzebne, a nie umie żyć bez mentalnego krzywdziciela... On nie chce mieszkać ze mną, piętrzy, wymyśla przeszkody przed...normalnym życiem we dwoje, a... jednocześnie nie chce puścić mnie wolno. Sama muszę to zrobić... tzn się puścić...wolno ;) Związek bez przyszłości. No bo co my jestesmy???? Ani mąż Ani narzeczony Ani...nikt Taki...dochodzący...opiekun. Który jak Niebo nie chodzi po sznurku...daje w dosyc przykry sposób o sobie znać. Nie pisałam...miałam u siebie rodzinę...zza mórz, zza gór i oceanów. Było to bardzo miłe choć wyczerpujące zajęcie, ale takie miałam w tym roku wakacje, że komuś te wakacje organizowałam. Zyskałam kogoś nowego... bliską kuzynkę, którą widziałam ostatni raz jako 5 letnią dziewcvzynkę, a teraz przyjechała dojrzała kobieta, która...o dziwo ma bardzo, ale to bardzo podobne zycie do mojego i choć mówimy w różnych językach to jesteśmy sobie bliskie pokrewietwem i duszą... Bardzo się z tego cieszę. Płakałyśmy dzisiaj jak bobry..kiedy się żegnałysmy. Ten rok jest dla mnie jakis przełomowy... znowu moje zdrowie szwankuje, w tym roku to juz jakiś 5 raz. Lekarz mnie zapytała czy nie chciałabym iść na ...rentę, chyba naprawdę źle ze mną :O Nie dbam o siebie...pod każdym względem, nie kocham siebie... jestem uzależniona od czyjejś akceptacji, od uwagi M.... nawet nie miłości, bo przecież...miłośc to wolnośc, a ja zyję w więzieniu, w ograniczeniu, które sama sobie nałożyłam, bo nie M, on nie mógłby zrobić niczego czego ja bym nie zaakceptowała, a ja zyję w takim niby związku z niby rodziną, bo tak chcę, bo jestem taka goopia, bo nie osiagnełam dna.... swojego, jeszcze. Przeczytałam wszytsko, nadrobiłam zaległości...i jestem. Ściskam Wszystkie Nowe Kobietki i przytulam stałe Bywalczynie.... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
"Wiem ze to jest powód trwania wielu nieszczesliwych małżenst, powód zdrad szukania miłosci na zewnątrz - niewiem jak z tego wybrnąć bo ja nie chce zdradzac szukac flirtów w pracy chce miec kochającego dobrego meza, który jest jednoczesnie ojcem moich dzieci - ale widac ze jest chyba za duzo co kobieta moze miec" roksana to jest minimum co kobieta moze i ma prawo chcec :) teraz czekasz na rozwiazanie, poniej intesywna opieka nad maluchem wiec zmiana stanu rzeczy jest nierealna .. w tym momencie. pozniej , kto wie:) teraz jestes ty, rzeczywistosc i terazniejszosc, a poznije? nie wazne za rok dwa czy piec, jak bedziesz tego chiala tak bedzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piglet27-czytalam pare razy to,co napisalas i cos,ale nie wiem jeszcze co,nie daje mi spokoju,zastanawia mnie,albo czegos nie rozumiem. Nie wiem,jak to powiedziec,ale odnosze wrazenie,jakbys Ty tak naprawde nie chciala od niego odejsc,ale cos,czy ktos Cie do tego zmusilo,albo Ty uwazasz,ze jestes zmuszona,albo uwazasz,ze powinnas tak zrobic.Wydaje mi sie,ze nie jestes przekonana wystarczajaco dla siebie o swojej decyzji,sprawiasz wrazenie,jakbys to robila na sile,bo w danym momencie uwazalas,ze tak jest dla Ciebie lepiej,a potem ogarnely Cie watpliwosci.Moze to nie byla decyzja na spokojnie,po przemysleniu roznych spraw,po popatrzeniu sie na fakty,bez emocji.Moze tylko w pewnym momencie,po jakiejs awanturze poniosly Cie emocje?To,co piszesz,sprawia na mnie wrazenie,ze zalujesz swojej decyzji.Oczywiscie,moj odbior moze byc bledny,bo za malo Cie znam i wyczuwam,chociaz wlaczylam cala moja empatie,na jaka mnie w tym momencie stac,zeby sie wczuc w Ciebie i w to,co piszesz.OK,jeszcze raz to przeczytam i wczuje sie w to.Mysle,ze to nie byla wcale decyzja,ani wybor swiadomy,ale...nie wiem:zdalas sobie z czegos sprawe,wystraszylas sie i ucieklas?Poniosly Cie emocje?Patrzylas sie na swoje zycie z boku,bez emocji,jakby to ktos inny ,a nie ty sie Twojemu zyciu z m.przygladal?(po prostu same gole fakty,bez proby zrozumienia go,tlumaczenia przed soba jego zachowan?-fakt,po fakcie,jak film zlozony z samych faktow,bez myslenia,czucia,rozumienia?)Umiesz zyc sama,bez faceta?Czy Ty go kochasz,czy jestes uzalezniona,przyszyta do niego mocnym szwem,czy uzalezniona od milosci?Czy Ty chcesz byc z nim,czy tylko boisz sie byc sama?Czy umiesz zyc nie kochajac jakiegos faceta?Czy masz faktycznych przyjaciol,ktorzy Cie wespra? Wydaje mi sie,ze masz w tej chwili burze uczuc w sobie,nie wiem do konca,czym wywolana,moge tylko przypuszczac.Czy nazwalas sobie te uczucia?-Tu napisalas o strachu,przerazeniu,leku,bolu.A gdzie reszta uczuc?Mysle,czuje,ze w tej burzy uczuciowej jest ich wiecej.Uwazam tez,ze jak on mowi,Ty zaczynasz miec watpliwosci,ze nie zrobilas wszystkiego,co moglas,bo on Ci pokazuje,co moglo byc,a nie bylo.A czlowiek robi w danym momencie,w danym stanie psychicznym,emocjonalnym tyle,na ile go wtedy stac.I ma do tego prawo.Na pewno zrobilas tyle,ile moglas,na pewno chcialas i chcesz dobrze dla siebie,dla niego i dla dziecka.Nie zawsze-mysle-dobrze dla kogos i dla wszystkich,jest zostac z nim.Czy gdy zostaniesz,potrafisz byc z nim,pozbyc sie,bedac z nim niecheci do niego i innych negatywnych uczuc,ktore sie w Tobie uzbieraly?Czy on Ci w tym pomoze?Czy jest ktos,kto Ci w tym pomoze-wyslucha chociazby?Czy on rozumie swoje bledy,czy nie uwazasz,ze za chwile bedzie taka sama sytuacja?Czy,gdybys zostala przy nim,czujesz sie na tyle mocna,zeby zmieniac siebie,aby zmieniac sytuacje?Sorry,rozpisalam sie,ale za malo Cie znam,przez pol roku nie czytalam Was i nie odzywalam sie.Ale powiem Ci jeszcze cos-to,co napisalas brzmi jak krzyk rozpaczy-z jakiego powodu? ❤️tak w ogole,to rozumiem Cie doskonale,rozumiem,ze sie miotasz,przeszlam kiedys przez podobna sytuacje.Czuje tez to,co czujesz.Wiem,ze jest Ci teraz b.ciezko. Za chwile wychodze,pozdrawiam Cie cieplutko.🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno .............jestem tutaj bardzo rzadko ........niestety swego czasu nie mogłam znieść panującej chęci "spalenia na stosie" i pomimo że wiele z nas prosiło o pokój prośby te nie zostały na tamten czas wysłuchane.......tamte wojownicze posty za bardzo przypominały mi i dom rodzinny i ten w którym żyłam....w pewnym momencie zdałam sobie sprawę że nie mogę zrobić już nic w spór nie miałam zamiaru wchodzić bo nie sądzę by ten topik miał temu służyć ..........pozostało mi tylko wycofać się co też uczyniłam.......zaglądam tu czasami bo może mogłabym pomóc niektórym osobom. Bardzo się cieszę że tak dzielnie sobie radzisz i odnajdujesz radość życia to jest najważniejsze....móc znowu oddychać....... Czy chciałabyś abym Ci w czymś pomogła? Na pewno chętnie to zrobię jeśli tylko będę umiała. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pamięć,to jest budujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×