Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Witajcie wszyscy 🌻 Tak pięknie odpisałyście mmak, że naprawdę nie mam już nic do dodania :) Może tylko celem rozbawienia: jak to mawiała moja koleżanka po odejściu od swojego M (ogólne zdziwienie było w rzędach znajomych, bo "nie pił, nie bił, z domu nie wynosił" - acz dławiła się w tym małżeństwie pod jego niespoczywającym niestrudzonym okiem, czuła się na cenzurowanym, czuła się taką śrubką, która jemu jest potrzebna do odgrywania teatrzyku pt "Zdrowa rodzina", ale... gwint jej się w końcu wyrobił ;) ) : "No cóż, można było jeszcze przez parę lat porozkładać nogi, "pamiętając o Anglii", ale czy skorzystałaby na tym cała Anglia? Czy tylko król?.." Odniosę się do słów Maji, bo chyba o mój post chodziło - że pięknie się czyta dziewczyny "poukładane". Maju, dla mnie to pojęcie nie zawiera tylko i jedynie raz na zawsze poukładanych prawd o sobie, o życiu, o związku itd., po czym człowiek stwierdziłby, że posiadł wszelkie mądrości tego świata i już więcej do życia nic mu nie jest potrzebne. To poukładanie dotyczy jak zawarcia układu z samym sobą, opierając się na umowach i prawach, tak i na uświadomionej potrzebie obdarzania siebie miłością , a jeszcze - na rozeznaniu się w swoich odczuciach i uczuciach, potrzebach i pragnieniach, po czym powrót do poprzedniego życia jest po prostu niemożliwy. Nie ma takiej opcji, bo ułożony został też plan działania, wizja przyszłego życia, etapy osiągnięcia tego, czego się chcę i pragnie dla szczęścia swojego i dzieci. Cały czas się rozwijamy, inaczej wpadlibyśmy w stagnację, marazm. Cały czas też zmieniamy niektóre elementy tego układu, dowiadując się więcej i rozumiejąc więcej, zauważamy, że niektóre z nich podobne są w treści, lecz uzupełniamy je o jeszcze coś, dokładamy i ulepszamy. Z tym, że ja nie burzę całej konstrukcji, całego układu (wszak nie pasuje mi np. element, któremu się aktualnie przyjrzałam, bo jakoś za mało wyraźny mi się wydał ;), reszta sprawuje się bez zarzutu, to i nie mam potrzeby jej rozwalać by zbierać na nowo), tylko "dobieram" coś, co mi bardziej na chwilę obecną odpowiada. Pozdrawiam was wszystkie serdecznie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do maja
Czyzbys uwazala, ze Ewa w Raju to mezczyzna piszacy pod kobiecym nikiem? To by tlumaczylo jednowymiarowosc jego wypowiedzi. Tylko po co ta maskarada? Mezczyzni tez moga tutaj sie wypowiadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ Ewa absolutnie nie jest facetem :D Pisało tu kilka facetów, pod "męskimi" nickami. Ostatnio był to chyba Majkel. Chociaż jak tu można mieć pewność - może była to kobieta ;) Myślę, że to bez znaczenia w jaki sposób przedstawiony zostaje problem. Zawsze to problem, który trzeba postarać się rozwiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
{kwiat]moja wypowiedz nie byla skierowana personalnie do nikogo,nikogo konkretnego nie mialam na mysli.po prostu uwazam,ze iles-moze wiele,moze mniej dziewczyn tutaj ma niezalatwione uczucia i jakies problemy zwiazane z facetami,bo pamietam jak bardzo sie denerwowaly,jak po swojemu odzywali sie tutaj faceci.po prostu uwazam,ze mialy reakcje tylko troche adekwatne do sytuacji,ze wychodzily z nich niecheci,strachy,zlosci,nerwy,smutki,itd.zwiazane z facetami.rozumiem,rozumialam,nie wiem tylko,czy pomyslaly o tym,zeby ten kawalek przeszlosci zalatwic.moga nie zalatwiac,ale beda sie lepiej czuly w zyciu,ze soba i z facetami-niekoniecznie mezami,jesli to zalatwia.przeciez to moze sie odezwac nawet w zyciu w kontaktach z ich synami,kumplami,w innych sytuacjach tez. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wytrzymalam od 16 VIII i jakos daje rade chociaz niestety teaz leze i duzo czasu sama spedzam... ale wiecie co, znalazlam zastepstwo - dreczyciela na gg, bosz do bialej goraczki mnei doprowadzal, cieszylo go jak mnie denerwuje zdazwonilam do niego z prywatnego bo kiedys podal mi swoj tel i powiedzialam co o nim mysle, a on mi na to, zebym sie nie bronila bo jestesmy od siebie uzaleznieni jak od niktynt palacz i ze on juz mnie kocha (nawet mnie nie widzial, ale juz mi kwiaty do pracy zawiozl) no i ucielam to dzisiaj... szok, zebym talk latwo wpadala w nastepny chory uklad :( ogolnie ciezko mi o powim bylym nie myslec - leze w lozku, po nastawianiu kregoslupa i ciezko nie myslec, prosciej jajk sie ma mnostwo spraw na glowie ...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo słoneczko ;-) Napisałaś: "Ale jest we mnie taka trochę złośc i niepokój, że on- dorosły już mężczyzna, a zupełnie nieodpowiedzialny i pozbawiony skrupułów jesli chodzi o korzystanie z życia na mój koszt... no bramie auta i nie partycypowanie chociażby w paliwie." Do powyższego: Niebo masz prawo odczuwać złość także na kogoś kogo kochasz, czyli syna, gdy robi coś, z czym się nie zgadzasz. Dlaczego ma mieć skrupuły? Dlaczego ma nie przekraczać granic skoro Ty ich mu jasno nie przedstawisz. Skąd on ma wiedzieć, że Ty sie na coś nie zgadzasz? Telepatycznie? Komunikacja! KOMUNIKACJA! K O M U N I K A C J A ! czyli wyrażanie jasno i wprost na co się zgadzasz, a na co nie. np. możesz korzystać z mojego samochodu, ale odstawiając masz napełnić / uzupełnić bak. "Nie uemim byc konsekwentna i jakos tej sprawy załatwić. Myślę też, że w ten sposób go krzywdzę, że nie uczę tej odpowiedzialności chociażby za samego siebie." Zgadzam się z Tobą. Czy z takimi "umiejętnościami" chcesz go oddać światu (innej kobiecie). "Trochę mam taką wewnętrzną walkę w sobie, bo... w sumie płaci za studia, za swój tel... może jestem niesprawiedliwa." Sprawiedliwość jest tam gdzie Ty jesteś w zgodzie ze sobą. Jakie są Twoje oczekiwania, jakiej pomocy/udziału w kosztach od syna oczekujesz. Jeśli Ty będziesz wiedziała, podejmiesz w zgodzie ze sobą (emocje + racjonalne myślenie) decyzję o oczekiwaniach jakie masz wobec syna i jasno je przedstawisz to uwolni Cie od kontrolowania jego wydatków. Jeśli on będzie partycypował w kosztach utrzymania takich jakie są Twoim zdaniem racjonalne i rzeczywiste to ... wybacz. ale on jest dorosły i ma prawo do zmiany kierunku i "marnowania" pieniędzy jak chce :-) Buziak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przereklamowanaana
zerwałam w końcu...i jestem jak nowo narodzona!! polecam!! żal szybko przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️-naprawde Wszystkie Was kocham.Ciesze sie,pojawiaja sie tu czasami faceci i nie sa juz wyganiani,ale Ci umiejacy troche agresywnie reagowac,juz sie nie pojawiaja.A szkoda troche,bo wlasnie tu mogliby wiele zrozumiec.Rozumiem tez dziewczyny,ktore tego nie wytrzymaly-po prostu nie zdazyly rozwiazac jeszcze jakichs spraw niezalatwionych w sobie,uczuc,bo ciezko zalatwiac niektorym sprawy z tym zwiazane,dopoki sie nie rozstana,przynajmniej na jakis czas z agresorem.A nie rozstaja sie,bo sie boja,ze on cos zrobi strasznego.I tak tkwia w blednym kolku-bo bedac z nim nie zalatwia niektorych spraw-waznych dla zwiazkow,bo kazdy facet,,kobieta,czasami choc na chwile sie rozzlosci i reaguje jakos tam-po swojemu,a agresorzy po prostu-w momencie,kiedy ktos inny by sie zezloscil-reaguja agresja,dopoki sie nie naucza.Dopoki my nie zmienimy naszych reakcji.A te,ktore sie boja,nie zmieniaja swoich reakcji,bo sie boja lub sa panicznie przerazone.A dziewczyny boja sie(maja oczywiscie prawo),sa przerazone i nie sa skuteczne w dzialaniu. wystarczy jednak np.znalezc faceta-kumpla,ktory sie nie boi,kogos z rodziny i pomoze w rozstaniu.Ale agresor powinien sie go bac i ten ktos powinien zamieszkac na jakis czas-chyba tak jest najlepiej.Ja kiedys tak zrobilam.Agresorzy boja sie tez niektorych kobiet,ale psychiczni agresorzy.Wtedy sie uspokoi,albo wyprowadzi.Te dziewczyny,ktore tkwia w tych zwiazkach czesto nie robia nic skutecznego,bo sa zastraszone,daly sie zastraszyc,bo wyszly problemy z przeszlosci-dziecinstwo,poprzedni zwiazek,agresywna ciotka,bedaca bliska osoba itd,itp. DZIEWCZYNY,MACIE PRAWO PROSIC O POMOC,BEZ WZGLEDU NA TO,JAK KTOS NA TO ZAREAGUJE,SZUKAJCIE TEJ POMOCY-SKUTECZNEJ. Cieszy. mnie to,ze jestescie szczere i szczerze piszecie to,co myslicie.i odwazne,bo odwagi tez trzeba do tego,zeby czasami powiedziec to,co sie mysli(zeby ktoras nie miala watpliwosci,od razu powiem,ze mowie ogolnie,o zyciu)-np.mezowi,ktory potrafi byc agresywny,ma duzo nie zalatwionych bolakow(jak to moja corka nazywala w dziecinstwie,ok 3,moze 5 lat-miala.Tylko ona wtedy mowila o bolakach fizycznych,teraz wie,ze psychiczne tez moga byc.)i czasami,a moze czesto reagowac agresja na zwykle mowienie,nawet mile,tylko jakies zdanie-slowa,nasza prawdziwosc np. otworzy niechcacy jego przeszlosc na chwile,wtedy moze zareagowac agresywnie. 🌻Nie calkiem blondynka❤️-akurat nie o Twoj post mi chodzilo,ale dzieki za odpowiedz.Bardzo madrze-oczywiscie wg.mnie,napisalas o poukladaniu,ukladaniu.Ja mysle podobnie,tylko nie nazwalabym siebie poukladana,tylko ukladajaca sie,rozwijajaca sie,wiedzaca jak to robic,dojrzewajaca cale zycie-tak jak kazdy.Roznica wg.mnie jest tylko w tym,ze ja to robie tak,jak zamierze,coraz czesciej i w coraz wiekszej ilosci spraw,a inni...tak,jak ich ktos lub zycie poprowadzi czasami.no coz,moge tylko przypuszczac,obserwowac,kochac lub lubic ludzi(nie umiem nie lubic). Rozpisalam sie,ale moze ktoras znajdzie chocby skuteczna pomoc. Pozdrawiam Was cieplutko-WSZYSTKIE. Renta11-pamietam Cie,chociaz nie wiem,czy Ty mnie pamietasz,ale dzieki m.in.Twojemu pisaniu,mojemu czytaniu,przemysliwaniu,zmienianiu kawalkow w sobie,swoich reakcji-pomoglam sobie wrocic do siebie sprzed 2-ch zwiazkowsprzed zastraszeniatylko jeszcze bardziej dojrzalam,ale-nie czuje sie przejrzala(jak np.przejrzale jablko)Nadal jestem z mezem i zamierzam.Nie czuje obecnie nawet niecheci,jest coraz lepiej,teraz szybciej zmienia sie sytuacja,pomagajac sobie-pomagam tez dzieciom i mezowi,a oni pomagaja tez mnie.Coraz wiecej rozumiemy siebie i siebie nawzajem,zaczynamy byc w koncu Rodzina-przez duze R.Tzn.z dziecmi zawsze sie dogadywalismy,wspolpracowalismy,pomagalismy sobie,ale teraz maz zaczal BYC z nami coraz czesciej,a nie z komp.,kumplam.Jest jeszcze z alkoholem,ale wierze,ze z tym sobie tez poradzi.Juz sie przyznal przed soba,ze jest alkoholikiem,zamierza to rzucic,probowal juz kilka razy....Ale po przyznaniu sie-1 raz.M.jest tylko jeszcze czasami troszeczke agresywny,ale ja sie tego nie boje,a dzieciom pomagam sie nie bac i w tym,zeby w nich nie zostawaly te uczucia,choc wiem,ze troche moze zostac.Najwazniejsze jest jednak chyba,zeby umialy .nazwijmy to krotko-pracowac nad soba,zeby potrafily byc samodzielne,kierowaly sie jak najwiecej miloscia,a nie zloscia lub strachami,zeby umialy dogadywac sie z ludzmi-bez zbednych konfliktow,zeby dawaly sobie i innym prawo do zycia po swojemu,rozumienia po swojemu,myslenia po swojemu,mowienia po swojemu,kochania po swojemu,patrzenia i widzenia po swojemuitd.itp.,no i reagowania po swojemu,ale zeby kochajac siebie i innych umialy nie pozwolic sobie na uderzanie np.w swoja godnosc-jako czlowieka,z racji urodzenia,czujacego,przezywajacego czasami,czasami za bardzo wrazliwego.Pozdrawiam Cie cieplutko.Milo bylo Cie poczytac.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Rozo❤️-moze jednak zrobisz tak,jak mowilas,czyli zadzwonisz.Nie musisz,oczywiscie,rozumiem,ze masz pewnie cos wazniejszego na te chwile,tylko czasami mam wrazenie-moze sie myle,ze pograzasz sie w mysleniu-za bardzo.Rozumiem,ja tez czasami to robie,czasami to jest potrzebne,zeby pomoc sobie,ale czasami lzej sie robi,jak sie od tego odetniesz i wyjdziesz do ludzi,nie tylko w komp.,do przyjaciol i zaczniesz byc z innymi,nie tylko ze soba i z m.i z rodzina.Moze jednak wlasnie to Ci teraz dobrze robi?Tylko czy na pewno?Mam nadzieje.Nie wiem,co naprawde robisz,ale wierze,ze sobie pomagasz.Kiedy bys sie nie odezwala-uciesze sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy❤️-sorry,wczoraj rozladowala mi sie wczesniej,niz zwykle komorka,a nie przyszlo mi do glowy naladowac jej w czasie dnia,bo nie bardzo mialam czas o tym akurat pomyslec.Jezeli dzwonilas-sorry,ale bylo jak bylo.Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻Zadzwonie dzisiaj,bo po poludniu bede miala duzo wiecej czasu niz wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lora77-a nie zauwazylas u siebie,ze nawet jezeli wpadalas(tylko czy na pewno?-moze nie wiedzialas po prostu od razu co zrobic?przeciez nie jestes alfa i omega,ani Bogiem,ktory wszystko wie)w chory uklad,to przeciez nie wpadlas:-)Boisz sie ewentualnej "powtorki z rozrywki?"-ja tak czasami mezowi nazywalam jego powtarzajace sie,takie same-slownie zachowania.Chyba bez sensu to nazywalam wtedy,bo dopiero teraz zaczyna byc to dla mnie rozrywka,czasami sie smieje-ale nie ironicznie,znajduje cos zabawnego dla mnie w sytuaqcji,a on albo sie smieje,albo nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju wlasciwie piszac ze wpadlam mam na mysli to jak mnei to zloscilo i ze wiklalam si eprzez to ponad 2 tyg zamiast przeciac odrazu i ze dalej jest taka wiesz lekka no nie tesknota, ale ciekawosc... o to chodzi ze widze ze toksycznoisc mnie pociaga:( bardziej niz... normalnosc, ktora kojarzy mi sie z ... nuda ;( czyli?? nie umiem ŻYĆ, tylko potrzebuje tej chorej ADRENALINY :( ja juz mam za soba małżęństwo z toksykiem (7 lat chodzenia, 7 lat po slubie, 4 lata rozwodu, stwierdzenie niewaznosci w Kurii, aktulanie apelacja o podzial majatku) pozniej ponad 4 lata z kolejnym toksykiem i dalej mnie to nie nauczylo????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kochane wszystkie bez wyjątku :) nie wymieniam z niczków bo jeszzce bym o kims zapomniała ;) Niedługo miną 4 miesiące mojej walki o siebie i dobrze jest! chociaż wiem , że jeszcze droga przede mną bo czasem czuję ukłucie w sercu - nie sztylet już wbity i raczej nawet nie żal , może złośc ? ale zaraz na zimno sobie tlumaczę ze przecież alkoholik agresor toksyk awanturnik notoryczny klamca itp neikoniecznie mi do szczescia potrzebny :) ale dobrze jest bo Już nie dołują mnie umniejszania toksyka który każdy mój dobry nastrój kwituje zwiędłym nastrojem swoim ; który moje pomysły ( uważam ze dobrze ze je mam i gdybym miała normalnego partnera to by mnie wspierał ) kwituje " znowu się książek naczytała - w domyśle głupich , ba , zresztą gdy nie ma mi czym dopiec właśnie wyżywa się mówiąc ze czytam byle ... chociaż nie są to harlekiny a nawet jesliby były to co ? no i cały czas próbuje utwierdzić mnie w przekonaniu ze jestem do niczego i sama sobie z niczym nie poradzę - ha a tu akurat ja wiem swoje :) to takie malutkie podsumowanko :) lecę poczytać forum p.s. Dobrze jest a będzie jeszcze lepiej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo w Raju tak bym chciala uwierzyc ze to, o czym piszesz jest mozliwe ze takie zwiazki istnieja to brzmi pieknie dziewczyny - ja nie znam ani jednego udanego zwiazku z jednej str nie chce byc sama - z drugiej wydaje mi sie czasami ze to jedyne wyjscie to prawda, ze nie kocham samej siebie, albo nawet jesli to bardzo malutko cierpi na tym nawet moje zdrowie czasami zastanawiam sie sa normalni faceci, czy ja sama jestem normalna, czy jestem w stanie stworzyc normalny, zdrowy zwiazek czasami sie gubie, kto tak naprawde jest/byl toksyczny bicie?oczywiscie nie jest normalne, podobnie jak zdrady, znecanie sie psychiczne, ale mimo wszystko ciagle rodzi sie watpliwosc... amoze ja prowokowalam moze teraz ten facet z ktorym pisalam - tez jest normalny, tylko przy mnie wyszla zniego jakas chora natura ...jeszcze ide sie przebadac, wzielam skierowania od dermatologa, chce miec pewnosc, ze mnie niczym nie zarazil... nie radze sobie z dorastajaca corka (wlasciwie to ma 12 lat,ale szybko dorasta) po raz drugio wydaje mi sie, ze zaraz po rozstaniu wszystko ma byc iDEALNE i zaskakuje mnie bardzo ze nie jest :( Poprzednim razem wpadlam w wir imprez, ale to tez nie jest wyjscie, teraz juz wiem tylko nie wiem jak szukac szczescia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rosksana_31
Mmak, czytam twoją historię, widzę jak trudno Ci odejść ze względu na dzieci Poa - takich słow jak twoje jak najwięcej, o tym że dzieci dadzą sobie radę... Ja ostatnio mało piszę, próbuję się wyciszyć czekając na Julcię- jeszcze 2 tygodnie do terminu, zajmuje się Boryskiem ma 3 latka - to rozkoszny wiek dziecka, staje się juz takie samodzielne a wciąż jeszcze dzidziuś często, Czasem mam dobry humor, to nie czytam waszego wątku żeby sie nie smucić, ale prawie codziennie jednak rycze wtedy czytam, ale nie mam siły żeby napisać o sobie. Moja sytuacja jest tak beznadziejna....Chcę wytrwac z nim jeszcze trochę, do porodu chociaz i potem zeby mi pomógł na poczatku z dzieckiem, ale wiem..ze i tak w koncu bede musiała wyrzucic go ze swojego życia. Codziennie mam ochote to zrobic i codziennie sie powstrzymuje - moze źle robie? moze jednak powinnam sie zawziąc i rzucic wyzwanie losowi - samotna matka 3 latka i nowowrodka? Dzis znow mnie prowokował, jest tak wredny tak złośliwy tak przykry,niestety zaczyna mnie szantażowac bo widzi ze sie boje być sama. Boże..... tak mi cięzko wziąc winę i odpowiedzialność za dziecinstwo moich dzieci na siebie, tak trudno mi zdecydowac zeby jednak wychowywały sie bez ojca, nie chcę im tego robić, nie zasługują na to.....masz Ci los...zas beczę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesienna różo - czytalam twoj post do mmak o tym, jak wychowałaś dzieci bez ojca, takie przykłady dużo mi dają do myślenia Moja mama mówi, że po wojnie tyle wdów było i też wychowały dzieci na porządnych ludzi...ona wprost namawia mnie żebym go zostawila mój ojciec bardzo mnie wspiera, ale czeka cierpliwie, toleruje mojego m, dopóki ja go toleruje, pomaga mi teraz w ciązy bardzo,dużo zajmuje się wnuczkiem. Mój synek go zresztą uwielbia.. przykre są tyko jego pytania... a ty dziadku znasz mojego tatę? a tato zaprowadzisz mnie kiedyś do dziadka bo ja bym chciał.... Stosunki miedzy moim m a moimi rodzicami są beznadziejne, wiem ze jest w tym sporo mojej winy. Oni zawsze byli nadopiekunczy, zbyt czesto wpływali na moje życiowe decyzje.. zwłaszcza matka, wiec jak moj m mnie zawodził zwracałam sie do nich...a oni teraz zbyt wiele wiedzą zeby udawac ze jest wszystko w porządku...mój m mi to oczywiscie wypomina to moje uzależnienie niby...a jednoczesnie nie robi nic zeby mi pokazac zebym jednak postawiła na zycie z nim.. wrecz korzysta z ich fnansowej pomocy caly czas mowiąc wprost ze sie o to nie prosil, ze chce miec taki standard zycia a on nie jest mi w stanie tego zapewnic wiec lecę do tatusia...oj to wszystko bardzo skomplikowane...nie do odkręcenia juz. Dzis usłyszałam, ze gdyby nie miał mnie mieszkałby sobie tam gdzie mieszkał jak sie poznalismy.. wciaz zreszta mi to mówi...jakbym go siła do ołtarza ciągnela... a to on oświadczył mi sie po pół roku znajomości...zanimi zdążylam poznać jego twarz bez maski:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo w raju - pozdrawiam ciepło i gratuluję siły i samozaparcia,będę sobie czytać twoje słowa w chwilach zbierania siły do WIELKIEJ DECYZJI: "Bo choć nie byłam gotowa... choć miałam momenty słabości... bo choc się poddawałam i gdzieś w głębi duszy prosiłam dzieci o przebaczenie, bo były momenty gdy myslalam, że popełniłam błąd, że trzeba było się poświęcić, udawać, robic dobra minę do złej gdy... ze może nie było by dobrze czy lepiej... ale dzieci żyły by w iluzji ojca doskonałego... (nie napisze pełnej rodziny, bo tu juz bym przegięła ) Ale cóz daje iluzja... DZIECIOM!!! nieszczescie brak pewności siebie zaburzone postrzeganie własnej wartości..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodze na tearpie, chociaz w tym momencie z powodu pewnych zadarzen losowych zmienila mi sie terapeutka, na PLUS :) jest ta zmiana :) a chodze od... 7 lat conajmniej - szok prawa?? wczesniej kiedys tez chodzilam przez jakis czas, ale jak kobieta mowila o rozstaniu z mezem to ja nie moglam jej sluchac i blokowalam sie na nia i na chodzenie, ale gdyby nie ta druga terapia plus Al Anon wtedy nigdy nie znalazlabym sil na rozstanie z mezem. ja mam taki problem ze albo jestem ulegla albo Agresywna, oczywiscie nie non stop, ale w rozwiazywaniu problemow - nie potrafie byc ASERTYWNA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robilam kiedys podobnhe ciwczenia i tez mi si enei podobalo to co czulam ale nie, to nie o to chodzi... ja albo robie wszystko o co ktos mnei prosi, alebo reaguje atakujac "nie dam rady, nie moge i tutaj 1000 powodoa..." czasami az mi pozneij wstyd :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, co mnie przeraża w psychoterapii? To, że po tak wielkim ładunku emocji, wspomnień, wychodzę stamtąd i jestem z tym sama. Ciągle myślę, obracam w głowie na sto sposobów i czuję straszny smutek. Nie umiem się z tym uporać, nie wie, co robić. Nie potrafię odciąć się od wsspomnień rozdrapanych tam. Muszę funkcjonować jakoś. A smutek jest zbyt duży. Nie daję rady. Sorry, strasznie to chaotycznie napisałam, nie mogę się skupić. Żyję teraz od wizyty do wizyty. To chyba nie powinno tak być. Czy powinno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DDA - kac na całe życie? Bohater rodzinny, kozioł ofiarny, niewidzialne dziecko i maskotka to cztery typowe role DDA. U niektórych osób może jednak wystąpić połączenie ról. Ja BYŁAM - kozłem ofiarnym - niewidzialnym dzieckiem i maskotką - dalej... Jedyną szansą, by go zwalczyć ( ten kac ) jest powrót do złej przeszłości i poprawa destruktywnych reakcji. A rozprawienie się z dawnymi smutkami to pierwszy krok w szczęśliwą przyszłość. Delikatnie to ujeli tutaj - smutkami - ale dobra - niech tak zostanie dalej... Syndrom DDA istnieje, chociaż nie każde dziecko wychowane w rodzinie alkoholowej będzie nim dotknięte. Wiąże się to z indywidualną odpornością psychiczną. To trochę tak, jak z katarem. Nie każdy się przeziębi, wychodząc na mróz bez czapki, co nie znaczy, że takie zachowanie nie ma wpływu na zdrowie. W przeciwieństwie do kataru, w przypadku DDA wyleczenie nie jest kwestią poleżenia w łóżku i połknięcia garści pigułek. Jak rozpoznać, czy złe samopoczucie spowodowane jest traumatyczną przeszłością czy wiosennym przesileniem? Ważne jest przede wszystkim to, jak długo utrzymują się objawy. Jeżeli smutek bądź frustracja są chwilowe, pojawiają się sporadycznie i nie obniżają ogólnej jakości życia, raczej nie ma powodów do obaw. Osoby wychowane w rodzinie z problemem alkoholowym powinny być jednak wyczulone na objawy takie jak: ► lęk przed zmianami; ► niska samoocena; ► poczucie osamotnienia; ► przeżywanie silnych lęków pomimo braku rzeczywistych zagrożeń; ► trudności w relacjach z osobami, które cieszą się autorytetem (np. szefami); ► lęk przed odrzuceniem; ► brak akceptacji siebie; ► problemy ze stworzeniem udanego związku oraz trwałej przyjaźni; ► ukrywanie emocji; ► silna potrzeba kontrolowania siebie i innych; ► niezdolność do zachowań spontanicznych No i wszystko się zgadza. Uwaga! Dorosłe dziecko alkoholika potrzebuje pomocy z zewnątrz, gdyż ma małe szanse na samodzielne wyleczenie zranionej psychiki. Psycholog nie tylko ułatwi znalezienie przyczyny problemów, ale przede wszystkim pomoże wybrać odpowiednią terapię. Powiem wam szczerze - zła jestem - nie dość ze dziecinstwo spierdolone i psychika , polowa zycia to jeszcze kurwa teraz druga połowa na łazenie po psychologach , jakbym niczego innego nie miała do roboty... wiem, dla siebie samej powinnam chce zrobic, pójde w koncu, zdecyduje sie, zobacze, jak mi nie spasuje nie pojde wiecej, bo ja sie nie mam zamairu znowu roztkliwiac nad wszystkim, mam serdecznie dosc, tutaj juz udało mi sie z tyloma 'sprawami' isc do przodu, oczyscic,uwolnic, no normalnie sie wkurwiam na samą mysl ze tam sie zacznie od nowa a ja nie bede sie cofała do tyłu , bo tam mnie juz dawno nie ma, przeciez moja obecnosc tutaj 3 lata nie poszły na marne,wiem...boje sie /obwaiam sie chyba wkurwic raz a dobrze na to wszystko co mnie spotkało .... moge nie zapanowac i moge na tym wiele stracic , ........ czy nie mam prawa czuc sie jak OKRADZIONA? z mojego zycia? to ku*wa nie był moj kac! ja będac dzieckiem nie piłam! więc to nie mój cholerny kac!! ja chciałam tylko odrobinę uwagi, milosci, bezpieczenstwa , byłam dzieckiem, tylko dzieckiem....... juz zaden potwór nie odbierze mi mojej godnosci. Przepraszam was wszystkie za moje wulgaryzmy, to jest ciezki dlla mnie czas, i on minie poki co pozwalam sobie na to pomału aby cała złosc za krzywdy wyszła ze mnie juz i niechce wiecej do tego wracac,,,,nigdy wiecej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś mi mówi , mam przeczucie , ze nie potrafie , nie daje sobie prawa do - wybuchu gniewu - za wszystko - co mnie złego obrzydliwego spotkało - do czego byłam zmuszona - w czym byłam zmuszona żyć - co czułam wtedy - jak to wpłynęło na moją psychikę, na moją WARTOŚĆ - MOJĄ GODNOŚĆ - nie potrafie wykrzyczeć bólu ! ja nie potrafię ! ja jeszcze nie potrafię ! a czuję że POWINNAM ! niekoniecznie swoim oprawcom, niekoniecznie tym którzy mnie żle dotykali , niekoniecznie temu któr mnie zgwałcił , niekoniecznie tym którzy się ze mnie nasmiewali i opluwali za to ze nie chciałam byc taka jak oni , niekoniecznie tej osobie która zawsze widziała we mnie tylko zło niekoniecznie tej osobie któa mnie z pasją lubiła poniżac niekoniecznie tej osobie która samą tylko obecnoscią powodowała ze zamykałam usta, niekoniecznie tej osobie która lubiła mnie kopać kiedy to ja byłam leżąca , niekoniecznie tym którzy czekali na moj upadek , niekoniecznie tym którzy bez skrupołów potrafili mnie wpedzic w poczucie winy , niekoniecznie tym którzy swoje grzechy swoje słabosci swoje lęki swoje niedociągnięcia widzieli we mnie a to było ich , niekoniecznie tym którzy niesłusznie mnie oskarzali powodując ze niosłam ich balast , niekoniecznie wszystkim tym którzy ciągnęli mnie w dół , mozliwe nie wiedząc o tym, ja wybaczam........ ja się staram, ja chcę wybaczyc, ja potrafie , bo zawsze potrafiłam , ale jest jedno ale, niektórym z nich nie pozwalam sie do mnie juz zbliżyć - ...... cały czas płacze ale ja to dkonczę , potem juz nie bedzie tej samej chwili ... wybaczyc sobie i innym ..... wybaczam sobie i innym.....tym którzy mnie skrzywdzili,,,,,,,, Zasmakowałam juz co to jest godność - poczucie własnej wartości - Moje poczucie wartosci juz jest we mnie - moja godność - mam ją w sobie. Nikt mi juz jej nie wyrwie. Przyszła do mnie po tylu latach. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja 1972.... bardzo Ci Kochanie dziękuję za moją....wiwizesekcję. Tzn Twoją dla mnie. czasami coś jest dla mnie jasne i wiem, że tak powinnam postąpić, ale ciagle gdzieś poza sobą szukam potwierdzenia, czy aby na pewno. Ale zaczynam rozumiec pomalutku na prostych przykładach. Taka głupia rzecz, jeżdżę do pracy autem, zabieram po drodze koleżankę i tak codziennie do pracy i z pracy. W sumie to nic takiego, bo nie zbaczam z trasy, ale...ostatnio u koleżanki zamieszkał narzeczony, który blisko naszej pracy pracuje i.... teraz oni obydwoje jeżdżą ze mną w tą i sporotem. Trwa to juz bardzo dlugo, z nią jeżdzę juz ponad dwa lata, z nim od miesięcy... i wzbiera we mnie wkurzenie. I co wsiadają to ja się denerwuję i czuję się wykorzystywana. Nigdy nawet do paliwa się nie dorzucili, nic. Po co mi takie coś, poczucie, że jestem matołkiem. W koncu to mój samochód, moja benzyna i moja dobra wola. Tak jak napisałaś ja1972....ja nie oznaczam granic, nie mówię czegos jasno, a potem sama sobie robie problemy i się denerwuję. Jaka to głupota. Pozstanowiłam więcej na to zwracać większą uwagę i niwelować takie sytuacje. Co do obcych idzie mi nie najgorzej, ale co do bliskich juz trudniej. Niemniej chcę załatwić sprawę z synem, bo to ani dla niego ani dla mnie nie jest dobre. Lora.... u mnie mija miesiąc od zycia bez kontaktu z m. Ale ja też ciagle mam w głowie takie dylematy i rozdzielam włos na czworo... wszyscy źle zyją, a niektórzy o wiele gorzej niż my zyliśmy ja też takim aniołem chyba nie jestm, czasami krzyczałam i byłam apodyktyczna on nie taki zły do konca, przeciez nigdy na mnie ręki nie podniósł i tak mogę wyliczać i wyliczać Tylko czytam sobie od czasu do czasu jego maile w dniach kiedy był potworem, kiedy mnie kontrolował, przypominam sobie jak wył mi do słuchawki, że za włosy mnie wyciagnie z konferencji słuzbowej na której byłam i którą oragnizowałam, jak mną manipulował, przeszukiwał torebkę, sprawdzał telefon i miał CIAGLE PRETENSJE O WSZYSTKO to.... Dobrze mi samej w spokoju świętym...choć czasami smutno i źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulla - nie wiem czy powinno, czy nie ale ja tak miałam. Minęło. Eutenia - a może - "miej to wszystko w doopie". Zostaw - i żyj? Może tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×