Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość blawatek.
Wyprowadziłam się, doprowadziłam do sprzedaży domu na którego budowę nie było nas stać- z tego został spłacony kredyt, podjęłam decyzję o zakończeniu naszego związku, doprowadziłam do podpisania rozdzielności majątkowej u notariusza. A teraz mam ochotę wejść pod kołdrę i zwinąć się w kłębek. Każda chwila trwa za długo. Pod cienką skorupą normalności są ciągle pokłady bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bławatek...przytulam Cię mocno. Nie bój się, nie masz czego, jesteś bardzo odważna, pokazłaś, że tak jest, poszłaś do przodu jak burza. Wszytsko będzie dobrze... poukładasz swoje życie i siebie. Daj sobie czas... Przytulam ❤️ A poniżej wklejam coś co bardzo mi się podoba. PARTNER To ktoś rozsadny,,szczery,wrażliwy,dobry,czuły,lojalny. Ktoś komu nie trzeba niczego udowadniać i na kogo zawsze można liczyć\") taki... który, jak węzeł łączy, lecz nie zniewala... który, jak podmuch uspokaja, lecz nie usypia... który, jak wzrok patrzy, lecz nie osądza... który, jak reka prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę... który, jak oaza pokrzepia, lecz nie zatrzymuje... który, jak serce kocha, lecz nie zmusza... który, jak czułość chroni, lecz nie podporządkowuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzzzzzzzzzzzz
"Kobieta, która kocha za bardzo... Czuje się zraniona przez mężczyznę, ale nie opuszcza go. Żyje w wiecznym stresie, często wpada w depresję. Wszystkie jej działania są reakcją na zachowanie partnera. Za swoje nieudane życie obciąża jego. Wkłada wiele wysiłku, by go zmienić, bo wydaje się jej, że gdy tego dokona, wreszcie będzie szczęśliwa. Często partner odchodzi – ona cierpi wtedy podwójnie i ma poczucie olbrzymiej niesprawiedliwości, bo przecież ona tak się dla niego poświęcała. Dalej kocha, dalej za bardzo." "Tak naprawdę dopóki kobieta, która cierpi z powodu mężczyzny, koncentruje się na analizowaniu zachowań, wad, czy nałogu swojego partnera i w tym szuka przyczyn swojego nieszczęścia, dopóty nie robi nic w kierunku wyzwolenia się z tych cierpień. Jedyną słuszną drogą prowadzącą do wyzdrowienia jest skupienie się wyłącznie na sobie. Nie chodzi tu o obwinianie siebie za kłopoty w związku, ale o wnikliwe poznanie swojej osobowości. To podstawa do dokonania zmian w swoim życiu. Powodem, dla którego „kochająca za bardzo” kobieta tworzy związek z mężczyzną, jest pozbycie się jej paraliżującego lęku przed samotnością. W dzieciństwie nie czuła się wystarczająco kochana, a zabiegając o miłość rodziców przyjmowała na siebie obowiązki nieadekwatne do jej wieku. Jej rodzice nie byli szczęśliwi i przenieśli na nią swój egzystencjonalny ból. Czasem jej trauma z dzieciństwa jest bardzo poważna - jako dziewczynka była bita, molestowana seksualnie, doświadczała upokorzeń, bądź też była całkowicie opuszczona przez rodziców. W swoim dorosłym życiu taka kobieta odczuwa olbrzymi głód miłości. Wydaje jej się, że zaspokoić go może jedynie związek z mężczyzną. Ale tylko taki, w którym czuje się bezpieczna, w którym odczuwa całkowite zespolenie z partnerem, a więzi między nimi są niezwykle silne. Wydaje jej się, że tylko wtedy ma pewność, że nie zostanie opuszczona. Całkowite zespolenie z partnerem oznacza rezygnację z samodzielności. Kobieta „kochająca za bardzo” składa tę ofiarę na ołtarzu miłości. Wymaga jej także od partnera. Ale im bardziej osoby pozostające w związku potrzebują siebie nawzajem, tym rośnie ich wzajemne uzależnienie. Uzależniona od mężczyzny kobieta staje się coraz słabsza, coraz mniej zdolna do samodzielnego życia, a przez to jej lęk przed samotnością się pogłębia." Mechanizm uzależnienia: Szukając sposobów na zdobycie całkowitej pewności, że partner jej nie opuści, na możliwie silne związanie go ze sobą, kobieta, która „kocha za bardzo” najczęściej tworzy związek z mężczyzną słabym, niedojrzałym, życiowym nieudacznikiem, czy nałogowcem. Z kimś, komu trzeba pomagać. Uważa, że prawdziwa miłość polega na poświęceniu, dbaniu o dobro partnera i związku, a nie własne. Tak naprawdę jednak jej pomoc nie jest bezinteresowna, ale ma na celu przywiązanie do siebie mężczyzny w taki sposób, by nie mógł bez niej się obejść. Dominując w związku, przejmuje nad nim kontrolę. Staje się zaborcza i stara się tłumić w zarodku jakiekolwiek podejmowane przez partnera próby samodzielności. Przez osoby z zewnątrz kobieta taka uważana jest za niezwykle silną i pod pewnymi względami jest nią w istocie. Potrafi rozwiązywać najtrudniejsze problemy, nigdy się nie załamuje, a dzięki jej panowaniu nad sprawami materialnymi sytuacja finansowa związku nigdy nie jest zagrożona. Tak naprawdę jednak jej siła jest tylko pozorna. Kobieta, która „kocha za bardzo” jest bowiem zdolna do konstruktywnego działania tylko wtedy, jeśli ma przy sobie ukochanego mężczyznę. I biada jej, jeśli on to odkryje. Żaden mężczyzna nie lubi czuć się gorszy od swojej partnerki. Jej nieustanna pomoc rozwija w nim kompleks niższości, poczucie niedowartościowania i braku panowania nad swoim życiem. „Kochanie za bardzo” przez kobietę wywołuje skutki odmienne od oczekiwanych. Mężczyzna zaczyna się buntować, odczuwać do kobiety niechęć, coraz częściej ją krytykuje i obwinia za swoją słabość. Gdy ma skłonności psychopatyczne, dowartościowuje się poprzez skierowaną przeciwko kobiecie agresję fizyczną czy psychiczną. Często potwierdzenia swojej wartości szuka u innych kobiet. Kobieta zdrowa, której mężczyzna zadał ból, opuszcza go. Kobieta, która „kocha za bardzo” jest w stanie znosić wszelkie cierpienia. Tłumaczy się przed sobą, że robi to w imię miłości, walki o związek. Tak naprawdę robi to z lęku przed samotnością, bo nic dla niej nie jest tak straszne, jak wizja rozstania. Mężczyzna, który widzi, że jego partnerka dzielnie trwa u jego boku, wybacza mu agresję, czy zdrady, powtarza swoje zachowania. Zaczyna rozumieć, że jego kobieta, którą uważał za silną, tak naprawdę jest słaba i nie potrafi od niego odejść. Sam jednak wciąż jej potrzebuje, więc jej nie opuszcza, ale to on teraz zaczyna dyktować warunki. Toksyczny związek, oparty nie na dojrzałej miłości, a na wzajemnym uzależnieniu, trwa nadal…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzzzzzzzzzzzzz
Miłość jako cierpienie Jest jeszcze jeden powód, dla którego kobieta, która „kocha za bardzo” wchodzi w toksyczne związki z trudnymi mężczyznami. Ci normalni nie dostarczają jej takich przeżyć i emocji, które są w stanie zagłuszyć jej egzystencjonalny ból, oddalić niewygodne pytania o sens życia. Trudny mężczyzna, któremu trzeba pomagać, który wymaga włożenia wysiłku, by go zmienić, staje się dla takiej kobiety owym sensem. Poświęcając mu się całkowicie, zapomina o sobie i o własnym życiu. Ale o to jej właśnie chodzi! To, że kobieta, która „kocha za bardzo” nie dostrzega zgubnych skutków swojego zachowania, wynika też z faktu gloryfikacji w naszej kulturze cierpienia, jako nieodłącznego elementu wielkiej miłości. Uważa się, że kobieta, która myśli o sobie, o swoich przyjemnościach, jest egoistką. Ta, która w imię miłości zniesie wszystko, za swoją postawę będzie kiedyś nagrodzona. Jeśli nie tu, na ziemi, to w niebie. Miłość, niezwiązana z cierpieniem i emocjami nie jest interesująca dla scenarzystów, powieściopisarzy, czy autorów tekstów piosenek. Bombardowani obrazami toksycznych związków, przyjmujemy je za swojego rodzaju normę. A jeśli oglądamy szczęśliwą, zakochaną w sobie parę, to zapominamy, że stan zakochania z prawdziwą miłością nie ma nic wspólnego. „Kochanie za bardzo” powoduje, że kobieta traci poczucie własnej wartości. Swoją wartość upatruje w cierpieniu. Czuje, że nie zasługuje na szczęście. Choć okrutny los sprawił, że stała się męczennicą miłości, to musi się z tym pogodzić. Podobnie jak lęk przed samotnością, to masochistyczne podejście do życia ma najczęściej swoje źródło w dzieciństwie. Powielanie schematów Toksyczny, oparty na uzależnieniu związek, często się rozpada. Mężczyzna, albo nie mogąc znieść ciągłej dominacji kobiety i z chęci odzyskania kontroli nad własnym życiem, albo po tym, jak ją skutecznie upokorzył, odczuwając do niej niechęć i brak szacunku – odchodzi. Inicjatorką rozstania bywa też kobieta, która nie może już dłużej wytrzymać zadawanych przez mężczyznę cierpień, rozczarowana tym, że jej całkowite poświęcenie się związkowi zostało niedocenione i że jej wysiłki, by partner się zmienił, nie przyniosły żadnych efektów. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że po takiej nauczce kobieta, dotknięta syndromem „kochania za bardzo” zdrowieje - nie ma mężczyzny, to nie ma uzależnienia. Niestety, tak nie jest. Po pierwsze, gdy toksyczny związek się rozpada, cierpienie kobiety trwa nadal. Teraz dopiero przeżywa prawdziwe katusze. Na przemian odczuwa złość, wręcz nienawiść do swojego ex oraz tęsknotę, połączoną z nadzieją, że znowu będą razem. Jej życie znów przepełnia mężczyzna, choć nieobecny ciałem, to obecny duchem. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować, odczuwać żadnej przyjemności, robić żadnych planów - wciąż myśli o nim. Często jej obsesja prowadzi do prób nawiązywania kontaktu, różnych rodzajów agresji, śledzenia go, niekiedy do błagalnych próśb o powrót. Jeśli mężczyzna wciąż jest od kobiety uzależniony, bywa, że po jakimś czasie rozłąki ponownie do siebie wracają i na nowo rozpoczynają swój toksyczny „taniec”. Jest też inny scenariusz – kobieta, by przerwać swoje cierpienie, tworzy nowy związek. Niestety, jeśli nie zrozumiała swojego syndromu, to najprawdopodobniej znów w nim będzie „kochać za bardzo” i uzależniać się od mężczyzny. Jej głód miłości wciąż przecież nie został zaspokojony, a lęk przed samotnością stłamszony. Nałóg rozwija się, tylko narkotyk zmienił swoją fizyczną postać. Wyjście z nałogu Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok. Pojęła, dlaczego tak naprawdę jest nieszczęśliwa i że droga do wyzdrowienia jest tylko jedna – mozolna praca nad sobą. Mozolna i bardzo trudna, ponieważ gdy na nią wstąpi, co i raz dopadają ją wątpliwości, czy jest ona słuszna. To, co kobieta, która "kocha za bardzo" przeżywa po rozstaniu z mężczyzną, to typowe cierpienia alkoholika po odstawieniu alkoholu. Cierpi, bo pozostał sam ze sobą, wszelkimi nieprzerobionymi traumami, bezskutecznym poszukiwaniem sensu życia, ze swoimi smutkami i wiecznym przygnębieniem. I jeśli wszedł już na drogę wyzdrowienia wie, że musi sobie z tym poradzić, bo lekarstwo na swoje dolegliwości, jakiego dotąd używał, tak naprawdę jest trucizną. W chwilach słabości jednak, gdy ból jest nie do zniesienia, przypomina sobie, jak mu było dobrze, gdy alkohol krążył w żyłach i zadaje sobie pytanie - co zyskałem, odstawiając go? Gdy byłem alkoholikiem, miewałem przynajmniej chwile szczęścia, teraz nie mam nawet tego. I wielu alkoholików zawraca ze swojej drogi do wyzdrowienia - znów wpada w nałóg. Tak można wytłumaczyć u kobiety, która "kocha za bardzo" niezwykle silne chęci powrotu do partnera po rozstaniu. Gdy go nie ma, czuje się nieszczęśliwa, pusta, nic ją nie cieszy. I przypominając sobie te cudowne chwile, które spędzili razem, rodzi się w niej chęć przeżycia ich raz jeszcze. Jeśli jest jednak wystarczająco silna, zapala jej się lampka ostrzegawcza. Przypomina sobie, jaką cenę płaciła za te chwile szczęścia. I aby ze swojej drogi do wyzdrowienia nie zejść, wraca do swojej "pustki" i próbuje ja zapełnić. Stara się nie uciekać od problemów, zagłuszając je alkoholem, bujnym życiem towarzyskim, egzotycznymi podróżami, czy romansami. I choć nie czuje się w takim stanie szczęśliwa, wierzy że kluczem do jej szczęścia jest zapełnienie tej "pustki". Ma oczywiście momenty zawahania, gdy widzi osoby wyglądające na beztrosko cieszące się życiem. Ogarniają ją wątpliwości, czy będzie jeszcze kiedyś tak potrafiła? Osoby takie nie zastanawiają się nad sobą, swoim rozwojem wewnętrznym i traumami z dzieciństwa - one po prostu żyją. A jej się wydaje, że wegetuje. Ogarnia ją wtedy złość na siebie, na swoją słabość. I ta złość jest motorem jej dalszych działań. Idzie dalej. Przy wychodzeniu z każdego nałogu, także z nałogu "kochania za bardzo" najczęściej potrzebna jest pomoc, mało która kobieta sama daje sobie z tym radę. Tej pomocy trzeba poszukać – u psychoterapeuty, w grupach wsparcia, w lekturze książek. Całą swoją energię, którą do tej pory kobieta wkładała w związek i w swojego mężczyznę, powinna skoncentrować na swoim wyzdrowieniu. Zdrowiejąc, kobieta odzyskuje do siebie szacunek i wiarę w swoje możliwości. Nabiera poczucia, że ma prawo do szczęścia. Zaczyna cieszyć się życiem. Uczy się też miłości do mężczyzny, takiej która nie uzależnia, a daje satysfakcję i stymuluje do osobistego rozwoju każdego z partnerów. Wyzbywając się marzeń o wielkiej, romantycznej miłości, znajduje tą prawdziwą i dojrzałą. Taką, która co prawda nie zapewnia niebiańskich rozkoszy, ale za to uwalnia od piekielnych męczarni. Eugenia Herzyk trenerka rozwoju osobistego, założycielka Fundacji Kobiece Serca www.kobieceserca.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubusia czy to nie Bóg jest symbolizowany jako \"trzecie oko\". Chyba nawet powinniśmy się na niego otwierać czyż nie. Dlaczego uważasz, że to są wrota do wtargnięcia zła? Nie rozumiem. Możesz mi to jakoś sensownie wyjaśnić? Mało tego otwierając się w ten sposób ja widzę Boga w każdym życiu. Owszem trzeba być ostrożnym, jak się nie ma doświadczenia. Powiem ci, że teraz więcej ludzkich zachowań mnie śmieszy. Ale nie mogę tego po sobie pokazywać gdyż ludzi to deprymuje i odrzuca. Ale czy to znaczy, że jestem zła? Nie robię złych rzeczy.. nie kradnę nie zabijam nie robię krzywdy innym. Nawet z nich się nie śmieję. Choć bawią mnie niektóre sprawy, ale jest to serdeczne, a nie wrogie. Nie powiem jest ryzyko, że jak ktoś nie czuje się za dobrze sam ze sobą może odebrać czasem to jako naśmiewanie się. Dlatego nie pokazuję tego po sobie. Może dlatego ludzie myślą, że wtedy ludzie stają źli, jak się otwierają. Bo po prostu nie potrafią odbierać ich z otwartym sercem. Ponieważ dają o sobie znać kompleksy i to im nie daje spokoju. Ale to tylko moje refleksje... Ja w pracy nawet się nie odzywam do niektórych osób, a oni czują się przy mnie niekomfortowo. Dlaczego? Krępuje ich sama moja obecność. Czują moją siłę, moją wiedzę? Czemu się nie czują komfortowo. Moja wiedza i siła jest życzliwie do nich nastawiona. Nikogo nie oceniam, choć widzę wady, ale to są ludzkie sprawy. Jak ktoś mi zalezie za skórę to się dowie, że to nieładnie i że tego nie będę tolerować, ale nie trzymam urazy... No chyba ze ktoś tego wyraźnie pragnie i o to się stara, ale w momencie gdy zmienia podejście ja zmieniam je również. I tak jest moim \"samozwańczym wrogiem\" dlatego go zawsze podaję w cudzysłowiu. No cóż wiedźma jestem :D (wiedź - ma - etymologicznie to znaczy mająca wiedzę :D) Ktoś ostatnio zażartował, że klatka jest dla mnie odpowiednia (bo miałby mnie pod kontrolą), a ja myślę, że wolałby spalić mnie na stosie :D tylko, że to nie te czasy kiedy palono za wiedzę. Nikomu krzywdy nie robię, ale moja obecność niektórych kole w oczy. Hmmm... Interesujące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jak juz kiedys pisalam znam osobe opetana... nie chce sie juz w to zaglebiac. ale zdaje sobie sprawe z istnienia dobra i zla rowniez w swiecie duchowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi za mną od kilku dni potrzeba ,żeby mnie ktoś przytulił ,pocieszył., dodał siły. Nie jestem cyborgiem bez uczuć ,mechanizmem ,który jest nastawiony tylko na prace bez żadnego wsparcia ,bo przecież „jesteś silna” dasz rady i dlatego można mi dokopać. Nie chce być sama –nie wystarczy mi moja miłośc ,moje towarzystwo ,mam to do tylu lat,, przecież zawsze dbam o siebie ,o intelekt o zdrowie o wyglad ,to co ze mna nie tak…ze musze wracać do pustego domu, do czterech ścian ”ale masz komfort” słyszę a może ja już nie chce tego komfortu.. Może chce poczuć wreszcie jak smakuje prawdziwa miłość ,tylko jak ona wygląda bo pewnie jej nie znam skoro wszystkie moje „związki” były nieudane bardziej lub mniej .Moze ja rzeczywiście mam zostać sama ,może jak się to mówi mam to zapisane tam w Górze…może nie potrzebnie czekam na kogoś ,kto mnie będzie wspierał ,uzupełniał ,czasami pouczał ,doradzał .Przecież ja tez umie siebie dawać ,,tylko ze za bardzo jak mi zalezy ,i pewnei nikt nie chce takiej miłości ,.jest mi smutno ,moje życie ,które tak wszyscy uważają za rewelacyjne, szczesliwe,zawsze uważałam ,ze skoro jestem DDA i nigdy nie miałam prawdziwego ciepłego domu,to ja taki stworze,no ale widze ,ze nie dane mi jest. Koniec użalania się nad soba. Kobieto jesteś dojrzała, weź się w garść ,Twój cz s świetności już minąl…)naucz się sama zyć…obudź się ze snu,ze spotka Cie swietny partner….sama sobie bądź okrętem i sterem se la vie;)….nie ma co się mazac i czekac na gwiazdke z nieba ,bo skoro przez 20 lat nie spadła to teraz tym bardziej…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Medalion 🌻 Ja cie przytulam .... hug, hug , hug... {kiss] Samotnosc jest piekna i oczyszczajaca i duzo lepsza niz tkwienie w toksycznym zwiazku.. Ale jestesmy stworzeniami stadnymi. Genetycznie jestesmy zaprogramowani tak aby miec kolo siebie kogos bliskiego i godnego zaufania a takze, aby miec dzieci z wszystkimi plusami i minusami macierzynstwa... Nie dziw sie zatem, ze tesknisz do czegos co powinno ci sie w zyciu zdarzyc - udany zwiazek z mezczyzna i gromadka dzieci. Niestety, nie wszystko co sie powinno w zyciu zdarzyc przychodzi do nas w odpowiednim czasie czy miejscu. Czasami trzeba losowi pomoc... Jesli chcesz cos z zyciu osiagnac warto dzialac.. Gdy jestesmy nieszczesliwe w zwiazku trzeba zadzialac, aby sie z tego zwiazku wyniesc... Jesli chcemy spotkac mezczyzne naszego zycia i zwiazac z nim los... trzeba sie otworzyc na taka perspektywe i tez zdzialac... Moze znajomi moga cie zapoznac z jakims przyzwoitym czlowiekiem. A istnieje tez mozliwosc skorzystania z pomocy fachowcow. Istnieja biura matrymonialne prowadzone przez psycholpgow ... gdzie ludzie samotni maja szanse porozmawiac, spotkac sie i nidgy nie wiadomo... Wszystko jest dla ludzi.. Ponoc nie ma znaczenia czy masz 18 lat czy 80... gdzies za rokiem czeka na ciebie twoj facet .. trzeba tylko go odnalezc.. Zycze szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medlion
Condekwencjo Dziekuje ja juz losowi pomogłam z kazdej strony... "wyleczyłam" sie z toksycznych znajomości,, Troche opopracowałam nad sobą..jeszcze mi duzo brakuje zeby byc ok ,tak jak chcę,,,, Losoi ez pomogłam czyli serwisy randkowe ,bura matrymonialne itp...:) I coz nic.Jak nic to nic..Nie ma co się rozczulać nad sobą ,trzeba znów wejsc w pancerz i iśc przez zycie jak robot:) Pozdrawiam.... Szcześcia musze szukac w sobie,a tam je znalazlam....tylko co z tego jak chciałbym z kimś go dzielic...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medlion
Miało być - Consekfencjo- PRZEPRASZAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bławatku 😍 Jesteś bardzo dzielna. Jeśli chcesz to zaszyj sie w jakiejś budzie i prześpij jakiś czas. Pewnie potrzebujesz odpoczynku. Bardzo Cię podziwiam. będzie dobrze :D niebo 😍 A ty znowu w obłokach. :D Te cytaty o kobiecie kochajacej za bardzo i myślącej o facecie nawet, gdy go nie ma- to dla Ciebie. i rozwiazania są nawet podane :D Nie pisz o nim, o bajce o idealnym partnerze, pisz o sobie i Twoich problemach. Zacznij żyć prawdziwie i dla SIEBIE 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wola mocy Siła ta znajduje swe potwierdzenie i spotęgowanie w samej sobie w momentach najwyższej mobilizacji i przełamywania oporów. W życiu człowieka wola mocy wyraża się poprzez poczucie siły jednostki i panowania nad sobą, w wytrwałości i zwycięskim znoszeniu przeciwieństw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fragment \"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?\" \" Stawianie siebie na pierwszym miejscu nie jest czymś co mężczyznę odpycha. Przeciwne, tak naprawdę on to szanuje. Czuje się, jakby miał o wiele mniejszy ciężar na plecach, kiedy ty jesteś niezależna i nie musi cię bez przerwy uszczęśliwiać. Widzi w tobie kobietę pewną siebie, a nie słodką idiotkę, która sama nie wie czego chce. Żeby stawiać siebie na pierwszym miejscu, musisz nauczyć się od początku sztuki liczenia. W matematyce liczba jeden poprzedza liczbę dwa (jeden.. dwa... powtórz, jeden.. dwa...) Ty jesteś numerem jeden, a - siedzisz na krześle ? on numerem dwa! Dotąd popełniałaś błąd, zaczynając liczenie od dwóch. Liczbę jeden pomijałaś. Opuszczałaś numero uno, bo czułaś, że się nie liczysz.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🖐️ Siodemka 🖐️ Sila mocy, czy sila woli... ja mysle, ze czasami najgorzej cos zaczac.. I tu wlasnie jest potrzebna najwieksza sila woli. Podjac decyzje w ktorym kierunku chce isc... zaczac dzialac... i krok po kroku do celu... rezultaty zjawia sie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta 🖐️ consekfencja 🖐️ :-D od Ciebie zalezy czy zaswieci slonce. I chyba nie myslisz nadal ze to slonce to wylacznie kochajacy partner? Najgorsze gdy wmowimy sobie ze tylko jak ktos nas \"zechce\" to jestesmy wartosciowe i spelnione. A to goowno prawda. Bo wlasnie takim mysleniem wiele z nas wpakowalo sie w swoje niewlasciwe zwiazki... Przyznaje sie bez bicia :-P że wklejam posty które zostały napisane duzo wcześniej przez nasze forumowiczki a nie przezemnie ... Krótko i na temat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubcia 🖐️ A co ty zabko tak naprawde wiesz o Deepaku Chopra? Zaluje, ze nie przeczytalas \"The third Jesus\"... bardzo ciekawa bylabym twojej reakcji. Chce ci zwrocic uwage, ze tytuly potrafia byc mylace. Ja osobiscie szanuje zdanie autora w \"The third Jesus\" tak samo jak szanuje jego zdanie w innym jego utworze pt. \" The Buddha\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
no moze rzeczywiscie niewilele. tyle wiem co przeczytalam. a masz ta ksiazke the third Jesus? moglabyc mi przeslac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Consekfencjo, znlazlam opis ksiazki na stronie chopry i doskonale komponuje sie z tym co pisalam wczesniej odnosnie pogladow autora na temat Boga. Third Jesus by Deepak Chopra Who is Jesus Christ? In The Third Jesus, bestselling author and spiritual leader Deepak Chopra provides an answer to this question that is both a challenge to current systems of belief and a fresh perspective on what Jesus can teach us all, regardless of our religious background. There is not one Jesus, Chopra writes, but three. First, there is the historical Jesus, the man who lived more than two thousand years ago and whose teachings are the foundation of Christian theology and thought. Next there is Jesus the Son of God, who has come to embody an institutional religion with specific dogma, a priesthood, and devout believers. And finally, there is the third Jesus, the cosmic Christ, the spiritual guide whose teaching embraces all humanity, not just the church built in his name. He speaks to the individual who wants to find God as a personal experience, to attain what some might call grace, or God-consciousness, or enlightenment. When we take Jesus literally, we are faced with the impossible. How can we truly “love thy neighbor as thyself”? But when we see the exhortations of Jesus as invitations to join him on a higher spiritual plane, his words suddenly make sense. Ultimately, Chopra argues, Christianity needs to overcome its tendency to be exclusionary and refocus on being a religion of personal insight and spiritual growth. In this way Jesus can be seen for the universal teacher he truly is–someone whose teachings of compassion, tolerance, and understanding can embrace and be embraced by all of us.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
w zwiazku z tym dalej twierdze ze jest autorem przyblizajacym Boga i tlumaczacym w praktyce jgo przykazania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
zreszta czesto uzywa on cytatow z pisma sw. i tlumaczy wiedze w praktyce. daje cwiczenia:) jak dla mnie super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jeszcze jedno dlaczego stwierdzilas ze tytul jest mylacy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta 🖐️ 🌻 wiem Kochana, wszystko czytam skrupulatnie i to co mi pasuje do mojej sytuacji, co jest jak gdyby \"moim problemem\" biorę sobie do serca. Teraz mam taki czas przemyśleń... Czytam dużo książek, szperam w necie, przeglądam nasz topik, wracam do wypowiedzi. Staram się siebie wyciszyć o ile to możliwe. A tekst wyżej to strzał w dziesiątkę...bo tam jestem opisana ja i mój związek...z tym, że m. jest mężczyzną, który kocha za bardzo. Tak myślę... chociaż te diagnozy. Już się nie raz złapałam na tym, że...wszystko pasuje :O a przecież to nie może być prawdą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo 😍 A ty znowu o nim. ty czytałaś te teksty i zastanawialaś się, jak on w tym wygląda. A powinnaś się tylko zastanawiać nad tym, jak ja w tym wyglądam? Tylko ja :D Jak chodzilam na al-Anon to zakazywano tam mówienia o nim i wlasnie w takich kategoriach, czyli jak on w tym, czy w tamtym. Tam kazano mówic tylko o sobie. O SOBIE. Jak ja w tym wygladam? JA i nikt więcej. Ty powinnas miec tutaj zakaz pisania o nim. Całkowity zakaz. Ciekawa jestem, jak długo bys tutaj wytrzymała, by pisać tylko o sobie. Nie o sobie w kategoriach, co z nim. a tylko o sobie.I nic więcej. Spróbuj niebo .😍 Bardzo Cie proszę. Od teraz ani słowa o nim. A czytaj swoje wpisy sprzed roku, czy dwóch. i dzisiaj. Jaka różnica właśnie w tym kontekście. Ile o nim we wpisie, a ile o tobie. Zastanów się nad tym. Jeśli teraz jest mniej o nim i o bajkach o idealnej miłości i idealnym partnerze, to super. Jesli nie - to czas sie wziąć do roboty. Do prawdziwej roboty, bez obijania się. Bez grania w ciuciubabkę. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Wczoraj jest tylko snem, jutro jest tylko wizją. Lecz dobrze przeżyte dziś sprawia, że każde wczoraj jest snem szczęśliwym, a każde jutro wizją nadziei; dlatego staraj się, by dzień dzisiejszy był dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Przyjrzyjmy się najpierw przeszłości. Nie znaleziono jeszcze sposobu, żeby ją zmienić. To, co się zdarzyło, jest nieodwracalne. Jest trwale i nie¬odwołalnie zarejestrowane; jest zamknięte w czasie i żadną miarą napra¬wić się nie da. Rozpamiętywanie dawnych błędów i wyrządzonych krzywd nie pomaga, lecz szkodzi, powoduje bowiem uwolnienie różnych substancji toksycznych, które podnoszą ciśnienie krwi i osłabiają serce. Aby pozbyć się zmartwienia, zastosujmy następującą strategię: przyznaj¬my się do popełnionych błędów, uczmy się na nich, a potem pozostawmy je na stałe tam, gdzie należą - w przeszłości. Uwagę poświęćmy te¬raźniejszości. Wpierw trzeba jednak wyraźnie zdać sobie sprawę z tego, iż przeszłość minęła bezpowrotnie. Zamartwianie się jest psychiczną od¬mową uznania tego faktu. Wydaje nam się, iż przeszłość nieuchronnie stanowi część naszego życia, a dzieje się tak dlatego, że błędy, krzywdy, urazy i niesprawiedliwość wyciskają swe piętno na umyśle i przenikają do fizjologii poprzez połączenie psychofizjołogiczne. chopra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Ludzie chorzy i nieszczęśliwi, ci którzy najbardziej spragnieni są tro¬skliwości, raczej się z nią nie spotykają. Lekarze poświęcili temu zagad¬nieniu wiele uwagi, analizując sytuację i zastanawiając się, jak ją naprawić. Uważam, że odpowiedź jest jasna, a wyjście proste. Metodę za¬spokajania ego dobrze określa następujące powiedzenie: „Postępuj z inny¬mi tak, jak chciałbyś, żeby postępowali z tobą." Jeśli oczekujesz pochwał, chwal innych. Jeśli czujesz się niedoceniony, wyrażaj więcej uz¬nania swemu otoczeniu. Jeśli pragniesz miłości, zdobądź się na to, by ob¬darzać nią innych. Jeśli chcesz mieć poczucie ważności, postępuj tak, żeby inni mogli poczuć się ważni i czyń to szczerze. Metoda ta nie wnosi nic nowego. Każda tradycja mądrości ma swoją odmianę przysłowia „kto sieje, ten zbiera". Problem oczywiście polega na tym, że wiedzieć o czymś, a postępować zgodnie z tym, to dwie różne rzeczy. Szkół „pozytywnego myślenia" nie brakuje i każdy może dowie¬dzieć się, jak wykorzystać wielką siłę dawania po to, by samemu coś otrzymywać. Dla niektórych jednostek myślenie pozytywne jest łatwe i dlatego działa. Lecz umysł jest znacznie głębszy niż myśli powierzchow¬ne, a nawet myśli o myślach. W swojej najgłębszej warstwie umysł od razu zbiera to, co posieje. Każda myśl automatycznie przekłada się na pe¬wien rodzaj fizjologii. Jeśli współpraca ciała z umysłem jest harmonijna, to sam przepływ życia niesie z sobą pełną jego ocenę. Zaspokojenie ego staje się jednym z naturalnych darów zdrowia. chopra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubcia 😍 Ja czytalam troche tego chopry. Jak dla mnie, to slizga się po powierzchni. A jedno jest pewne. Wiedza zdecydowanie nie szkodzi. Każda wiedza. Też taka o innych religiach, innych metodach, czy sposobach radzenia sobie. A teoria trzeciego oka, to nawet mohery sie chowają. Ciemnota i zabobon. Często wydajesz opinie o rzeczach, na których sie nie znasz i o których nic nie wiesz. A to skandal po prostu :D Więcej pokory i zdecydowanie wiecej wiedzy, a na pewno logicznego myslenia. Jesli umiesz oczywiście :D Casta 😍 Jesli przeczytałas tylko jedna książkę psychologiczną, to zdecydowanie nie czytaj więcej. Bo jeszcze Ci to zaszkodzi. :D Ale skoro nie czytasz i nie masz wiedzy w związku z tym, to raczej sie nie wypowiadaj i nie radż. Bo na proroka to mi raczej nie wygladasz :D Czasami się zastanawiam, jak to jest możliwe, że nauczyli ludzi czytać, a oni z uporem maniaka trzymaja się swojej indolencji. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
dlaczego uwazasz ze slizga sie po powierzchni? powierzchni czego? nie rozumiem. wyjasnij mi prosze. skad twoje przekonanie iz malo wiem na ten temat? wyjasnij mi prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×