Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marianka 1981n n

jak znów pokochać męża?

Polecane posty

Gość Marianka 1981n n

Czy ktos z Was ma problem podobny do mojego? Założyłam rodzinę z czlowiekim, ktorego wydawalo mi sie ze kocham.Mamy 2ke malutkich dzieci.Poznalam meza po 6 letnim zwiazku z kims, kogo kochalam nad zycie.Okazal sie draniem. w kazdym razie po paru porazkach z facetami spotkalam Jego-poczciwy i zakkochany we mnie po uszy.Czekalam na milosc z mojej strony,ze wreszcie zaczne czuc to co do M. a le nie przyszlo.wiec szacunek z mojej strony,przywiązanie ocenilam jako milosci i tak zaczelismy planowac przyszlosc.W ciagu 4 lat naszej znajomosci urodzilam 2ke dzieci. Oddalilismy sie od siebie.Sexu nie uprawiamy w ogole.Maz wczesniej mnie zlewal w tym temacie,nie tknąl w ciazy ,zreszt a zawsze mial male potrzeby,ja takie przecietne,ale o wiele wieksze od niego.Zaczelo sie od nieudanego sexu,skonczylo na tym, ze ja juz nie czuje zadnego pociagu do mojego meza,ktory teraz o dziwo zaczal sie b.starac i zabiegac o zblizenie.POza tym czuje ze Go nie kocham.Ze najwyzej szanuje,a coraz czesciej nawet nie,bo sie non stop klocimy.Mysle, ze gdyby nie dzieci to rozwiedlibysmy sie.Mysle,ze jakbym cofnela czas to nie chcialabym Go poznac,ze jestem nieszczesliwa lub szczesliwa umiarkowanie rzadko,ze czuje niedosyt,ze nie potrafie tak jak moje kolezanki opowiadac jak to bardzo kocham meza,jaki on dla mnie dobry,kochany itp. Generalnie mam poczucie ze ja jedyna tak sobie ulozylam zycie, ze tkwie w malzenstwie,gdzie nie ma milosci,a jest cos w rodzaju powiedzmy przywiazania.... Napisalam to wszystko chaotycznie i w sumie nie wiem czego oczekuje od tych czytajacych moj wpis.... Zastanawiam sie czy jest szansa ze jeszcze pokocham czlowieka z ktorym mam byc do konca zycia, czy cos sie zmieni,czy ja jedyna tkwie w takim zwiazku? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy go pokochasz. ale jesli sie nie bedziecie dogadywac to rozstancie sie i zyjcie w zgodzie, dla dobra dzieci, bo one czuja czy rodzice sie kochaja, czy nie. a w ukladzie bez milosci bedziecie sie meczyc i Ty, i maz, i dzieciaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marianka 1981n n
abstrakcją wydaje mi sie zycie samej,opieka nad 2ka malutkich jeszcze przez wiele lat dzieci.do pomocy nie mam nikogo.W miescie gdzie mieszkam jestem sama,zero bliskich,kogos kto pomoze,wesprze.Na razie jestem na wychowawczym, a idac do pracy zarobie ledwo na kredyt i oplate czynszu i w kieszeni zostanie mi ..zero.mieszkanie na kredyt,slabo platna praca,2ka dzieci-nie widze szansy na to,zebym sama sobie poradzila pod klazdym wzgledem.Z 1 dzieckim jeszcze moze,ale z 2ka niestety nie.wiem, ze masz racje,ze dzieci wyczuwaja brak milosci,ze przezywaja klotnie.Nasz 2 letni syn wyczuwa nasze nastroje,konflikty.Szkoda mi tych niczego niewinnych malenstw....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tekalala
małe kroczki: 1. rozmowa co moglibyście robić wspólnie np spacery, gra planszowa, karty, zabawy piłką, balonem cokolwiek nawet wspólne granie na kompie tak jak zwyczajni znajomi, gdy sie spotykają 2. humor tzn np szukajcie w necie i razem czytajcie dowcipy lub ogladajcie kabarety ja czasami pieprze takie farmazony, ze mój mąż za głowę się łapie ale to nam polepsza nastrój 3. wyjdzcie bez dzieci gdzieś na godzinkę np do fryzjera, byle koło siebie siedzieć.... 4. czytajcie dzieciom bajkę razem z podziałem na role takich rzeczy mozna mnozyć, niestety jest jeden warunek oboje tego musicie chcieć 5 sprobuj znaleźć w mężu coś za co mogłabyś go lubić, co ma ładnego w wyglądzie postaraj się choć zobaczyć w nim dobrego przyjaciela .... najlepiej wymysleć coś szalonego choć przy małych dzieciach to bardzo trudne spróbuj, bo warto dla siebie, męża i dzieci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle, ze autorka juz probowala takich rzeczy. nie mozna sie zmusic do kochania kogos, albo sie to czuje albo nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllipaa
jestem w związku 10 lat, pobraliśmy się z wielkiej miłości, mamy dzieci i... nie jestem już zakochana w mężu, ten etap mam za sobą, czasem też brakuje mi tego stanu zachwytu, niepewności itp ale to chyba naturalne, ze relacje zmieniają się, z tym , ze ja kocham mężą ale to teraz właśnie dla mnie jest przywiązanie, szacunek, przyjaźń, zachwyty skończyły się :) ale wiem, ze gdyby go zabrakło byłabym bardzo nieszczęśliwa... spróbuj wyobrazić sobie, ze go przy Tobie nie będzie i pomyśl co zaczniesz czuć lub gdyby zaczął flirtować z inną kobietą czy byłoby ci to obojetne itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marianka 1981 n nn
Tekalala dziękuję:) w ogole wszystkim dziekuję za odzew, bo to same zyczliwe głosy. Nie wiem czy juz tego probowalam, moze tak,moze z malym zapalem.Chyba zaczen powtarzac afirmacje, ze moge byc z moim mezem szczesliwa...Ze musze zaakceptowac swoje zycie. Czy Wy jestescie w szczesliwych zwiazkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marianka 1981 n n
Klipa nie czuje zadnej zazdrosci.Obojetne mi czy maz flirtuje czy nie.Moze dlatego ze on nie jest absolutnie typem macho.ze jest we mnie wpatrzony,ze to ja jestem ta energiczną, ta z jajem,ta co czasem zabluzni,zrobi klotnie w sklepie.tupnie nogą.Taki chlop w skorze kobiety.a on raczej wywazony,zero szalenstwa i zero pociagu do innych kobiet.Zreszta ja juz sama nie wiem jak to jest.... w kazdym razie tak sobie mysle, czy da sie oszukac sama siebie i zaakceptowac to ze jest sie z kims,kto nas nie fascynuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllipaa
to czy jesteś szczęśliwa czy nie zależy bardziej od ciebie a nie od tej drugiej osoby, bo pomyśl: spotykasz kogoś zakochujesz się i co ? to tak czy inaczej to kiedyś minie zostaje szara rzeczywistość trzeba znaleźć pomysł na siebie i na swoje życie, jesli mąż Cie uwielbia wykorzystaj to i poszukaj swojej drogi, pasji....nie będzie w tym Ci przeszkadzał a moze pomoze...mój jak zachciało mi się bawić w malarkę kupił mi zestawy do malowania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllipaa
nie wiem ale mi się wydaje, ze tacy fascynujący mężczyźni są tylko w książkach i na ekranie, zycie jest zupełnie inne mój mąż był dla mnie jak książę, ideał chodzący a okazało się, ze ma wady :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marianka, myślę, że możemy sobie podać rękę......Szkoda, ze w takich okolicznościach. Moja miłość wybrała inną drogę życia. Dopiero po kilku latach spotkałam jego, którego, wydawało mi się, pokochałam. Jemu powiedziałam tak. Dziś, po 2,5 roku małżeństwa z niespełna 2 letnią córką żyjemy, jak współlokatorzy.....Czasem myślę, że jakoś to będzie, ale chyba nie będzie....Rozumiem Ciebie. Nie każdy ma to szczęście mówić "tak" miłości swojego życia, z tą naiwną wiarą, że razem można wszystko, niestety niektórzy biorą ślub z nadzieją, że jakoś się to ułoży....Szkoda no....Czasem myślę, że może nie jest tak źle.... ale nie jest dobrze!Niby nie pije, nie bije, nigdzie nie "łazi", ale..... Dziś nie widzę siebie z nim za dziesiąt lat, bo poza córką i "współlokatorowaniem" nic nas nie łączy....Zaraz rzuci się fala krytyki - po co brałaś ślub, skoro nie byłaś pewna. Moja odpowiedź na to - znajdź się w danej sytuacji, w danej chwili, a wtedy się odzywaj. To jest życie. Pozdrawiam Ciebie - mimo wszystko z uśmiechem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyszłam za męża 37 lat temu. Nie z miłości (nie wiedziałam co to miłość), ale z rozsądku. Wyszłam za mąż, bo nie chciałam być starą panną, miałam 26 lat, mąż 27 lat. Ja pracowałam od kilku lat, mąż też, gdy po 6 miesiącach znajomości oświadczył mi się, zgodziłam się (nie wiem dlaczego). Doczekaliśmy się 4 kochanych, wspaniałych dzieci. Mąż był i jest dobrym człowiekiem. Dużo pomagał mi w domu, przy dzieciach. Miał swoje pasję, samochody, ryby, majsterkowanie. Ja lubiłam prowadzić dom. Po 30 wspólnych latach, w których i były też częste kłótnie - zmieniło się. Może przyczyniło się to, że zaczęłam słyszeć głosy, że mam przystojnego męża, zaczęłam czytać romanse, zaczęłam pragnąć miłości i bliskości mojego męża. W młodości współżyliśmy 2 razy w miesiącu, teraz dużo częściej. Seks zaczął sprawiać mi radość. Zaczęłam prosić męża, żeby się do mnie zaczął przytulać. Wydusiłam od niego, żeby przed wyjściem do pracy dał mi buziaka, po przyjściu z pracy też (kiedyś mi nawet do głowy to nie przyszło). Teraz kocham go nad życie, dzieci poszły z domu, jesteśmy tylko dla siebie, poszłam na emeryturę,uwielbiam robić dla męża posiłki (przez żołądek do serca).......Razem robimy dużo rzeczy, za rok mąż idzie na emeryturę, będzie jeszcze lepiej. Jestem przypadkiem, że choć się wyjdzie za mąż bez miłości można potem pokochać. Szkoda mi tylko tych młodych lat, że nie było tak od początku, tyle zmarnowanych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×