Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

freeska

ROZKOCHAĆ W SOBIE MĘŻA! -na nowo! Zapraszam mężatki

Polecane posty

Gość jenk
nigdy nie pozwoliłam zeby mąż mowil do mnie tak jak 3 dzieci-mamusiu.Nie jestem jego mamą.Jak przypomnę sobie o co robilam mu dawno temu jazdy to az mi wstyd-np.ze zjadl obiad u tesciowej a ja czekalam z garami.Teraz obiad zjadlby na kolację i po sprawie.Staram się nie zrzędzić i nie marudzić.chwalę go ale bez przesady.Mowię jasno o co mi chodzi nie liczę zeby się domyslał.I bardzo ,bardzo go kocham.Raczej nie chodzę codziennie w sexi bieliznie ale ubieram się modnie i jestem zadbana.Mąż tez nie zaklada ferdkow i powyciaganych podkoszulkow.I ciągle trzymamy się na spacerze za ręce a mamy po 50 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jenk Ty mnie normalnie powalasz:-DNormalnie chce się czytać,chce się być żoną,chce się iść na różne kompromisy....i tak bym mogła wyliczać do rana:-DMam nadzieję że moje małżeństwo będzie nadal tak udane jak do tej pory,a kiedyś takie jak Twoje. 🌻 Zimny facet ,wiesz dawno temu przeczytałam\'\'nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe\'\'.Staram się do tego dostosować.Poza tym to nie bardzo rozumiem rozkapryszone panienki,obrażające się o byle gówno,wymagające bóg jeden tylko wie czego ,dokładnie to same pewnie nie wiedzą.... No i najważniejsze facet to też złowiek taki sam jak my...a często wrażliwszy,czulszy,lepszy w każdym tego słowa znaczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Okiem zimnego faceta
Widzisz gapiszon tylko jesteś jedna na 1000, większość niestety uważa że fochem załatwi wszystko, a tak naprawdę załatwia sobie śmierć związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenk
Wkominku pali się ogien,na komodzie stoi pęk pięknych tulipanow z wczorajszych moich urodzin.Dalam mojemu przeczytac co tu wczesniej napisałam-przyniósl butelkę gino rossi no i mamy spontaniczny mily wieczor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mój mąż nie umie rozmawiać ... śmieszą mnie rady typu -porozmawiajcie szczerze ... to zawsze ja rozmawiam =mówię, a on słucha, po czym patrzy na mnie jak ciele na malowane wrota ... nie wyrazi swojego zdania, nie powie co mu się podoba, a co nie, co chciałby zmienić itd. itp. oczekuje, że to ja będę ciągła to wszystko ... mam wrażenie, że jest moim drugim dzieckiem, a nie mężem, kochanakiem, partnerem i przede wszystkim przyjacielem :( tez chciałbym go na nowo rozkochać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szara Ada
Wiecie co… tak czytam i myslę…. I sztuka w tym, żeby te miłość cały czas podtrzymywać…tak na bieżąco. Bo ponowne rozkochanie to trudniejsza sprawa…. Że lepiej jest dbać o małżeństwo o miłość każdego dnia. I ważne, żeby obojgu chciało się starać ;) bo jeśli tylko jedna osoba podkłada do ogniska to się zmęczy i ognisko zgaśnie….a kiedy o to ognisko dbają dwie osoby, raz jedna coś dołoży raz druga, to to ognisko pięknie płonie ;) Co ważne? (kolejność przypadkowa) – spontaniczność. Seks nie tylko w zaciszu sypialni, ale tak z nieraz z nienacka, w przedpokoju, w łazience ;) całusek w przelocie bez okazji, - komplementy . Każda kobieta lubi je słuchać…ale nasi panowie też. Chwalmy za to że punktualnie wrócili z pracy, że pozmywali po kolacji – niech się cieszą, że ich doceniamy…wtedy docenią nas :) - bycie razem. Spędzanie wspólnego czasu. Jakiś wyjazd weekendowy od czasu do czasu tylko we dwoje - własne zainteresowania, umiejętność spędzania czasu osobno. Kiedy jest się troche osobno, to jest miejsce na tęsknotę :) koleżanki mama pojechała do sanatorium na 3 tygodnie, do tej pory sama wyjeżdżała co najwyżej na tydzień i to z ludźmi pracy…. mąż po 30 latach małżeństwa tak się zatęsknił…, że koleżanka ojca nie poznaje hehehe mówi, że go jeszcze takim nie widziała :D jej rodzice jak dwa gołąbki hehehhe po tylu latach, piekne…. - miłe gesty. Drobne prezenty bez okazji, przytulenie, miłe słowo itp. I ważne, żeby w tym wszystkim była wzajemność :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szara Ada
Nawet nie wiecie jaką mam w sobie nadzieję, że uda mi się z moim narzeczonym stworzyć tak piękny związek ;) w którym oboje będziemy szczęśliwi i spełnieni ;) Kiedy tak na nas patrzę….to ufam, że damy radę ;) że jesteśmy na tyle dojrzali, że wiemy w co się pakujemy :D …oboje mamy ten sam cel – być szczęśliwą rodziną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szara Ada zycze ci jak najlepi
ej, w dniu slubu, myslalam, że my jestesmy inni niz wszyscy i mozemy góry przenosic - teraz 3lata po slubie - jest ok, ale rutyna robi swoje, to juz nie to:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szara Ada
ale chyba można pracować żeby rutyna się nie wdarła??? mam nadzieje, ze tak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a fajny był....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to up
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka 7 lat
rozumiem freeske. Mam podobny problem. 1 dziecko. meza calkowicie wchlonela praca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yytuutgg
a my jesteśmy 4 latka poslubie , mój men wpatrziony we mnie jak w obrazek...gorzej ze mną....tzn kocham go ponad wszystko ael czasem mam wrażenie ze to ja stałam się oschła i zmimna..całe szczęsie teraz już od jakiegos czas jest inaczej..zero rutyny i cieszymy się sobą grunt ot szczere rozmowy to podstawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janiaq
Widzę, że temat osłabł. A może ktoś tu jeszcze zajrzy?? Ja 27 lat on 37.8 lat po ślubie, 2 dzieci Po powrocie z dziećmi z wakacji się zmieniło. W sumie to on nigdy nie był wylewny, ale teraz jest jeszcze gorzej. Poznał koleżankę, z którą mu sie bardzo dobrze rozmawia. Pisze do niej po 10 sms dziennie. Do mnie nigdy tyle nie pisał. Wymykał sie do niej na kawki. Juz nawet wzięłam dzieci i chciałam się wyprowadzić. A on... nic. podobno nie dotarło do niego. Było dużo rozmów, dużo złego sobie w emocjach powiedzieliśmy. Teraz od 2 tygodni postanowilismy sprobować jeszcze raz. Obiecał, że nie będzie utrzymywał z nią kontaktów. Ale ja mu teraz cholernie ie ufam. Chciałabym, żeby znów było jak dawniej. Wydaje mi się że coś się między nimi zaczęło dziać. Twierdzi, że z nią nie spał, ale ja sama nie wiem. Czasami mam dość i nie chce mi się walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja sie dopisze do was 11 lat razem , 9 po slubie , 2 dzieci i i mega bagaz doswiadczeń , przeszlismy juz prawie wszystko :separacje, zainteresowanie innymi osobami,awantury, sielanki etc etc u nas wyglada to tak - mąz spokojny ułożony , z dużym poczuciem humoru, optymista...ja w całości na odwrót - jestem zodiakalnym baranem - temperament króluje nad cała resztą , układ typu żuraw i czapla ......i długo by pisać ale:) przez te wszystkie lata nauczyliśmy sie isc na kompromis szeroko pojęty, dużo rozmawiamy , i budowaliśmy nasze relacje na nowo- teraz jest tak jak na poczatku naszej znajomosci - cholera trudne to jest strasznie ,ale warto... bielizna , obiadki , całuski na dzień dobry nic nie dały, musialam zajrzec w głab siebie i wydostać tą kobietę , która bylam .. zagadkową , tajemniczą, z własnym pomysłem na zycie... szkoda , ze teraz dopiero trafiłam na topik, sory , ze się rozpisalam - temat woda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagooodka
A może ktoś doradzi jak: ZAKOCHAĆ SIĘ W MĘŻU? On jest we mnie rozkochany, a ja: NIC, JUŻ NIC. :-( Chyba się rozejdziemy... Nie ma osoby trzeciej, przynajmniej tak mi się wydaje :-) On twierdzi, że trzeba dalej to ciągnąć, bo dzieci muszą mieć pełną rodzinę, ale nasz dom jest czasmi taki smutny :-( Acha - Jesteśmy 16 lat po ślubie, 2 dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam być "czarna" :-) Wiem jedno, że małżeństwo to nie zabawa, to radości i smutki, lepsze i gorsze dni. Być moŻe wszyscy tak mają, że po kilkunastu czy kilku latach jest rutyna, a z miłości niewiele pozostaje. Przepraszam, ale mam wisielczy humo, Aa komu udało się na nowo odbudować związek: SZCZERZE GRATULUJĘ :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli masz możliwosc - zaszalej - pojedź gdzies , gdzie mozesz odpoczać - nie wiem pojedź z dziecmi albo sama , przekonaj sie , czy bez niego odpoczywasz, czy ci to pasuje , a może nawet sie okaze , ze ci go brakuje , ze tęsknisz...moim zdaniem nie ma jednej recepty dla każdego na udany zwiazek... bo ludzie sa rózni.. do tanga trzeba dwojga - więc przekonaj się o swoich uczuciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój m., gdy był za granicą w delegacji 3 m-ce, to tęskniliśmy i dzwoniliśmy. Było mi tylko trochę przykro, gdy w dniu moich imienin nie przedzwonił :-( Po jego powrocie po 2 -3 tyg. właściwie wszystko wróciło do normy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam to....pytanie tylko , czy jesteście ze sobą , z przyzwyczajenia, czy dla dzieci.... a myślałaś kiedyś o innym mężczyźnie? chodzi mi o to jakie to w tobie budziło/budzi emocje...a w innej sytuacji np, mąz i inna kobieta? co bys wtedy czuła? wisiało by ci to , czy odwrotnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez te wszystkie lata nigdy go nie zdradziłam, chyba bym nie potrafiła jako jego żona :-) A jemu mówiłam, że powiniśmy dać sobie szansę na inne życie, być może z kimś innym? On twierdzi, że jak są dzieci to jest "misja do spełnienia". Czyli wychować do pełnoletności. Przyznaję mój m. nie dał mi powodów do zazdrości, więc nie wiem jak byłaby moja reakcja... Dodam, że pracuję zawodowo od początku małżeństwa. I myślę, że to dobrze, bo praca stawia mnie do pionu, motywuje. neapolitana - czyli u ciebie jet teraz lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janiaq
Jagoodka współczuję Ci. Faktycznie dzieci są bardzo ważne, ale czy warto aż tak się poświęcać? Co one wyniosą z domu?? Że jest smutno?? potem będą powtarzać Wasze błędy. czasami lepiej się rozejść i tworzyć szczęśliwą rodzinę, choć nie pełną. Ja właśnie tłumaczę mężowi, że nie możemy być ze sobą tylko dla dzieci. Bo one grają w tą grę z nami, a nie powinny mieć takiego przykładu. Tyle, że ja go kocham, a on... nie wiem. Chyba się sam w tym wszystkim pogubił. Ostatnio powiedział, że chyba kocha, a ja mu na to, że jak będzie pewien to nich mi to powie a w obecnej sytuacji niech lepiej nic nie mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keta77
SCHWYTANIE MĘŻA JEST SZTUKĄ -UTRZYMANIE GO CHARÓWKĄ POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzieś daaleko
Mój mąż się obraża. Ostatnio tak bardzo się obraził, że mówi, że to już koniec i chce się rozwieść. Bez konkretnego powodu, tylko z tego względu, że w każde święta się kłócimy. Co mam robić? Nie zależy mu na mnie wogóle. Przykre to jest, ale na siłę go nie zatrzymam, a chciałabym. Pomóżcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak was sobie czytam i cieszę się szczęściem niektórych z was i smucę rozpaczą innych...ja niestety należę do tej drugiej grupy. Mało tego mam chyba najmniejszy staż z Was wszystkich, raptem pół roku po ślubie. Kilka dni po ślubie dowiedziałam się z maili mojego męża że mnie zdradził (wiem nie ładnie czytać cudze maile ale pierwszy miesiąc naszego małżeństwa był dla mnie koszmarem i domyślałam się że coś się stało, coś jest nie tak). Wyjaśniliśmy sobie tą kwestię, wybaczyłam ale nie potrafię zapomnieć, zwłaszcza że on pracuje z tą drugą, mają wspólnych znajomych i mam wrażenie że ona specjalnie organizuje różne imprezy u siebie w domu żeby się z nim spotkać, a doskonale wie że ja nie zechcę się na nich pojawić. Wydawało mi się że wszystko już naprawiliśmy, że znowu cieszymy się sobą, ale jakiś tydzień temu znowu wróciło do mnie uczucie samotności. Mąż zaczął dawkować mi wszelkie czułości, muszę się upominać o przytulasy, pocałunki, o sexie już nie wspominając. Nawet jak zacznie grę wstępną w nocy, trochę przez sen- kończy się na niczym. Nie pomaga seksowna bielizna, nie pomagają obiadki, wspólne gotowanie, nie pomaga oziębłość i dawkowanie uczuć z mojej strony, nie pomaga rozmowa. Coraz częściej myślę o rozwodzie, problem tylko w tym że mam świadomość że nawet jeśli do niego dojdzie mąż znajdzie ukojenie w ramionach tej drugiej bo ona ciągle się w nim podkochuje a ja zostanę sama. Najgorsze że byłam pewna jego uczuć, widziałam jak się cieszy na myśl o ślubie ze mną, widziałam jak na mnie patrzył, jaki był radosny a teraz mam wrażenie jakbym mieszkała z kolegą, spała obok obcego człowieka. Wydaje mi się że próbowałam już wszystkiego a jednak nadal daję nam cień szansy na naprawienie naszego małżeństwa. Czasami żałuję że po wyjściu na jaw jego zdrady postanowiłam dać mu drugą szansę stawiając przy tym ultimatum że zrywa z nią wszelkie kontakty...i teraz żyję ze świadomością, że tego nie zrobił. Najgorsze że ja nadal kocham go ponad życie, a on o tym doskonale wie, nie mam natomiast pewności co do jego uczuć. Sama już nie wiem co robić, nigdy w życiu nie czułam się tak bezradna i zdezorientowana.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli znów nadarzy się okazja to idz na impreze razem z mężem do tej niej i błyszcz kobieto jak możesz najjaśniej z uśmiechem i z głową do góry... mów głośno w towarzystwie co myślisz o kobietach które rozwalają związek niech reszta towarzystwa się dołączy do tematu a na końcu popatrz się na nią z uśmiechem i przy wszystkich powiedz jej prosto w oczy: naszczęście ty taka nie jesteś... i pocałuj męża!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia261267
Od klilku lat w moim małżeństwie zawiewało nudą, do momentu kiedy mąż oznajmił mi ,że zdradził mnie z dziewczną o 20 lat młodszą ode mnie.Wtedy zrozumiałam swój błąd:nigdy go przecież nie chwaliłam , nigdy nie powiedziałam mu że czuję się z nim bezpieczna ,że jest męski.Zaczęłam wychodzić z domu , mieć sowje życie towarzyskie, chodzić do kina z koleżankami,do pubów .Przy tym byłam dla niego bardzo miła, przestałam zrzędzić, częsciej się uśmiechałam. Od pewnego czasu jestem dla niego wszystkim , może po tym jak zaczęli się mną interesować inni faceci( których tak w rzeczywistości wcale nie chcę)Jestem 5 lat starsza od męża mam 43 lata , pokazałam mu że nie jestem kurą domową ale również kobietą, która ma własne potrzeby. On wie ,że nigdy mu zdrady nie wybaczę. Ale teraz jest cudownie , kupuje mi prezenty czego nie robił od 12 lat , w sypialni jest blisko,stara się zaspokoić moje potrzeby jest fajnie. Uwierzcie mi,że czy będziecie postępować tak jak ja czy nie to i tak jak ma być z wami to poprostu będzie.Po ślubie nie okazujemy już uzcuć , bo wydaje nam się ,że nie musimy, ale to błąd , który popełnia większość małżeństw.Kochamy swoich mężów i oni też nas z pewnością kochają ale nie okazujemy tego sobie a szkoda . Nie wiem jak długo taka eufofia potrwa ale napewno się opłaca. Spróbujcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem ze swoim mezem od 10 lat. W swietle prawa nie jestesmy malzenstwem, ale tworzymy rodzine, wiec tak go nazywam. Mamy cztero i pol letniego syna. Kochalam go od zawsze zdziwiona szczerze, że mozna kochac aż tak mocno! Niestety nie mozna powiedziec tego o nim. Zapytany twierdzil, że kocha, ale czyny i gesty swiadczyly o czyms innym. Mowil, że to przez nasze problemy finansowe. W czwartym roku naszego zwiazku wyjechalismy zagranice. Wszystko mialo się zmienic. I zmienilo na jakies 4 miesiace. Usmiechal się duzo, zartowal, spedzal ze mna czas i przygotowywal posilki w oczekiwaniu na mój powrot z pracy. Bylismy szczesliwi. Uznalismy, że do pelni tegoz szczescia brakuje tylko dziecka. Po miesiacu staran zaszlam w ciaze, wiec wszystko ukladalo się po naszej mysli. Jednak cos znow zaczelo się zmieniac. Już pod koniec ciazy byl jakis oddalony. Duzo wiecej czasu poswiecal glupim grom na Xboxie niż mnie. Byl obecny przy porodzie. Nastepnego dnia zawiozl mnie z dzieckiem do domu a sam zniknal na dwa tygodnie. Swietowal! Kazdego dnia nasz wspollokator, a jego najlepszy przyjaciel przynosil mi posilki i staral się pomagac, a M nie było.. Z czasem sytuacja pogarszala się. Dochodzilo do awantur a nawet rekoczynow. Podejmowal prace i szybko ja tracil, wiec ja utrzymywalam nas troje. Bywalo, że i 4 miesiace byl bez pracy. Twierdzil, że nie moze zadnej znalezc. Przypomnialam sobie, że mam kolezanke w agencji pracy i poprosilam go by do niej zadzwonil. Uslyszalam w tedy pod swoim adresem cala mase wyzwisk. Cos we mnie peklo. Nie zaslugiwalam na to wszystko. Nie przestalam go kochac, a na swiecie było już dziecko, ale (z ciezkim sercem) podjelam decyzje i rozstalam sie z nim. Mial znalezc sobie inne lokum, ale i to szlo opornie. Ja nie zdawalam sobie sprawy, że już chorowalam na depresje. W tedy też nadmiernie zaczal się interesowac mna nasz wspollokator. Pozwolilam mu na to, jednak prosil, żeby oficjalnie niczego nikomu nie mowic - M również nie. Ja omamiona lekami antydepresyjnymi zgadzalam się na wszystko. M podejrzewal już cos i sledzac nas dowiedzial się prawdy. Ta nim wstrzasnela! Od tego momentu staral się jak nigdy. Pierwszy raz dostalam kwiaty - ogromny bukiet roz, ktorego nie bylam w stanie udzwignac! Pol roku udowadnial, że zrozumial swoje bledy i pracuje nad soba. Stal się innym czlowiekiem. Ja dochodzilam do siebie. W koncu dalam mu szanse. Wynajal dom i sprobowalismy od nowa. Pierwszy rok byl sielanka! Organizowal kolacje, wieczorki filmowe, podszczypywal mnie i wychwalal w niebiosa. Teraz znow cos się zmienia. Teraz on zarzuca mi brak zainteresowania, ale jedynie w sferze fizycznej, ja natomiast nie mogę się doprosic chociazby rozmowy. Znow Xbox, komputer, smartphone wrocily do lask. Znow pojawiaja się wyzwiska, chociaż duzo bardziej kontrolowane, mimo wszystko się zdarzaja.. Znow klamstewka. A ja drze z niepokoju, bo drugi raz tego samego nie przezyje. Nie jest zły. Pomaga mi w domu, kocha naszego syna i wiem, że mnie również, ale ja nie chcę żeby nasz zwiazek opieral się jedynie na fizycznosci. W tygodniu się mijamy, zostaja nam jedynie weekendy. Nie mamy tu nikogo z rodziny kto moglby zajac się naszym synem raz na jakis czas i nas troche odciazyc. A ja chcialabym rozpalic ten ogien na nowo.. Chcialabym bysmy znow chloneli kazde nasze slowa, tanczyli jak wariaci w kuchni i kochali się w ogrodzie.. On wydaje się nie posiadac tyle entuzjazmu.. Poradzcie prosze, jak rozbudzic to wszystko na nowo i nie pozwolic umrzec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta dorotka , ta malusia
a czy ktokolwek z Was modli sie za Wasze malzenstwo? Bez tego ani rusz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×