Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość .załamana kasia.

Problem z mężem albo z sobą

Polecane posty

wychodzenie oddzielnie jako norma .....? to porażka ..... i wcześniej, czy później się zemści:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadziejo, dlaczego zakladasz norme? moze od czasu do czasu? zreszta, to nieistotne co my myslimy o upodobaniach innych, wazne sa ich wlasne upodobania, to ich zycie - byle nie ranic innych wliczajac w to dzieci naturalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jako norma ...? hmm.... to ok. "... zreszta, to nieistotne co my myslimy o upodobaniach innych, wazne sa ich wlasne upodobania, to ich zycie - byle nie ranic innych wliczajac w to dzieci naturalnie..." no tak, z tym też nie należy polemizować... jejcia, może jestem za bardzo zaborcza...? Hihihi... ;-) A tak w ogóle to witaj Zawsze szczery ....widziałeś moją stopkę? ;-) Sorki, to taka niegroźna żartka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznaje, nie zauwazylem stopki ale przyznaje, ze kombinujesz w dobra strone, w idealnym zwiazku na czele sa sprawy wspolne ale nie zapomina sie o sprawach indywidualnych, tyle, ze ktos w idealnym zwiazku nie zaklada tu tego typu tematow :-) witam i pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki topiku .... ja jednak w odróżnieniu od niektórych tutaj upieram się jednak przy organizowaniu wspólnych wyjść. ... ;-) jakoś tak....hmm ...lepiej mi się wydaje i bezpieczniej....:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba mnie nie zrozumieliście . Jest u mnie tak że mąż ma swoich kolegów a ja koleżanki. Czasami potrzebuje takiego babskiego wieczoru a on z kolegami. Ale spotykamy się również wspolnie . Wychodzimy do kina w grupie czy na imprezę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najważniejsze jest żeby mieć jakąś odskocznie od dnia codziennego . Wiem co mówie siedziałam przez ostatnie 4 lata do września w domu z drugim dzieckiem i można popaść w rutynę . Nic mi się nie chciało. Miałam pretensje do męża że on idzie do przcy i ma kontakt z innymi. Teraz gdy zaczęłam pracować , dbać o siebie i organizować nam jakieś wypady to wszystko się zmieniło. Tylko trzeba postawić na swoim i nie pozwolić zrobić z siebie kury domowej. Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko nic nie zrobisz możesz się rozejść, a jak nie to zajmij się sobą, on się nie zmieni ty też, położyliście prawdopodobnie definitywnie ten związek już nie ma co odbudowywać. Winne są obie strony bo pozwoliły żeby do tego doszło, a jak już doszło to pogodzić się i żyć grzecznie obok siebie, albo się kulturalnie pożegnać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
honza tylko czasem nie ma co ratować to weź pod uwagę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dkmg tylko zupelnie nie znasz sytuacji, wez to pod uwage oprocz tego, co powinienes wyczytac, autorka raczej chce ratowac zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery ale też wyczytałem żę ten związek leży zupełnie i nic ich tak naprawdę nie łączy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery ale też wyczytałem żę ten związek leży zupełnie i nic ich tak naprawdę nie łączy to byla twoja interpretacja slow autorki pisanych pod wplywem zalu, poczucia krzywdy itd, nie znasz prawdy, wiec jesli nie potrafisz naprawic to przynajmniej nie psuj, naprawde skup sie lepiej na topikach w stylu: pokocham oddam sie itd bo truizm w stylu "czasem nie da sie naprawic" naprawde niewiele wnosi rozwod to decyzja zyciowa, ktora dotyczy nie tylko doroslych ale i dzieci, nie wyczytalem z postu przemocy, zdrady, alkoholizmu ani narkomanii, widac niewatpliwie powazny kryzys, ale trzeba zawsze pamietac o tym, ze opinia wyglaszana na forum przez osobe z poczuciem krzywdy jest czesto daleka od obiektywizmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciotka z księżyca
honza79 ma rację Owszem, razem trzeba wychodzic i cos robic, ale trzeba teżosobno, trzeba miec swój własny swiat niezależny od zwiazku. A juz toi zdanie , ze razem BEZPIECZNIEJ... Ludzie, czy baba ma być cerberem, co pilnuje chłopa? To samo odnośnie pomysłu o odbieranie męża z pracy - ma z dziećmi przyjsćpod jego prace i tam na niego czekac ? Niexle. Pewnie by chłopu newr puscił i wcale bym sie nie zdziwiła. Jasne, facet sie zachpowuje nie fair, ale myślę, że jemu sie nie podoba rola jakiegoś podtatusiałego pantoflarza, co to z pracy do domu i ogląda z żoną klan albo idzie na imieniny , gdzie będą tzw. "zaprzyjaźnione pary". Trzeba robic różne rzeczy. Trzeba trochę sie wynudzić na takich piknych imprezach "z innymi małżeństwami", trzeba pojechac z dziecmi gdzieś się wspinac w niedzielę, trzeba wyjśćz kumplami na piwko - a kobitka z kumpelkami. A nie zamknąć się w domu i bawic się w "home sweet home"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery zgadza się ale już z tym poczuciem krzywdy to nie przesadzaj, zresztą widzę żę twoje pojęcie o związkach na dnie jest raczej dość mgliste, za dużo idealizmu za mało znajomości tematu, bo chcieć to można wszystko ale nie wszystko można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo chcieć to można wszystko ale nie wszystko można - kolejny truizm dkmg jakie masz argumenty? co dla ciebie oznacza zwiazek na dnie? i przede wszystkim, bo zupelnie to omijasz - znasz ich? siedzisz w glowie i jednej i drugiej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery nie unikniesz truizmów, a co do twojego jakże pięknego argumentu "znasz ich" to powiedz mi po co w tym układzie forum. Ja to znam z własnego doświadczenia, spytaj się innych jak wygląda związek obcych sobie ludzi może to coś ci rozświetli, bo narazie rzucasz ideami które nie mają najmniejszego poparcia w rzeczywistości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery nie unikniesz truizmów - wbrew pozorom, tak, mozna ich uniknac a co do twojego jakże pięknego argumentu "znasz ich" to powiedz mi po co w tym układzie forum - otoz, jedna rzecz to sugerowac, zadawac pytania, doradzac a zupelnie inna ferowac wyroki w stylu: rzuc go! wez rozwod! zwiazek jest skonczony! - to nie jest umowa seans w kinie, to malzenstwo z dwojka dzieci i 10 letnia historia Ja to znam z własnego doświadczenia, spytaj się innych jak wygląda związek obcych sobie ludzi może to coś ci rozświetli - doskonale wiem o co chodzi w takim zwiazku, ale tez doskonale wiem, jak ludzie potrafia sie ranic mimo ze sie kochaja, i jak potrafia sie latami oddalac co jeszcze nie dowodzi, ze najlepszym rozwiazaniem jest rozwod - jasne, trzeba checi z obu stron, ale warto probowac, zeby miec pewnosc, ze zrobilo sie wszystko bo narazie rzucasz ideami które nie mają najmniejszego poparcia w rzeczywistości a to to juz nawet nie wiem jak skomentowac - rzucam ideami? a konkretnie? przeczytales moje posty w temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałem, zawsze szczery tak widać u ciebie idealizm żę wszystko da się naprawić, że zawsze warto próbować, człowieku czasem szkoda nawet zachodu, bo na siłę nic nie zrobisz, a cała gadka o rozmowach i próbach jest zupełnie wyrwana z rzeczywistości, ciekawe ile par się uratowało po takich próbach, prawdopodobnie żadna. Ja człowieku nie mówię o rozwodzie ale o zaakceptowaniu tej sytuacji, a jeżeli nie można to po co się męczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, czasem szkoda zachodu, tak czasem sie nie udaje, ale zrozum czlowieku, ze to nie jest spluniecie, to zyciowa decyzja, nie chodzi tu wcale o idealizm tylko zdrowy rozsadek, porozumienie, zrozumienie i probe inna rzecz, ze na tym etapie dyskusji warto poczekac na to co autorka ma do powiedzenia, bo nie zapominajmy, ze to jej zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawe ile par się uratowało po takich próbach, prawdopodobnie żadna. a tego to juz zupelnie nie rozumiem, znaczy wiesz, czy nie wiesz o czym mowisz? idac logika tego zdania nalezy powiedziec, ze wszystkie ksiazki w temacie kryzysow, relacji i dynamiki w zwiazkach nalezy wywalic na smietnik a wszystkich, ktorzy zajmuja sie pomaganiem w takich sytuacjach czyli terapeutow na calym swiecie nalezy przekwalifikowac, bo tylko wyciagaja kase - czy to chcesz zasugerowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery i nikt za nią decyzji nie podejmie my tylko możemy pokazać różne alternatywy. próby próbami ale jak sama autorka napisała działa wszystko na bardzo krótką metę, a na siłę nic nie zrobi, dlatego podkreślam albo zaakceptować sytuację i czekać spokojnie co dalej, a jak już naprawdę nie wytrzymuje to wtedy rozwiązaniem jest rozwód. PS. To jest tylko BARDZO KULTURALNA wymiana poglądów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .załamana kasia.
Witajcie, wlasnie wróciłam z dwóch wywiadówek i nie mam już siły. Czytałam co pisaliście, wiem, że każdy ma prawo na troche swobody i oddechu od domu, ale tu chodzi o brak poczucia czasu i całkowite olewanie mnie w tej sprawie przez męża. Na wszystko zawsze pozwalałam i dostosowywałam się i chyba to był błąd, ale teraz jak z tego wybrnąć? Czy da się to wyprostować? Jejku chyba już nudze i się powtarzam, nie jesteśmy jakąs patologią ale on już czasem jest strasznie wredny jak sie kłócimy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery książki można właśnie wywalić do kosza, one faktycznie mają zastosowanie ale tylko i wyłącznie w momencie kiedy rozpocznie się obustronna praca nad związkiem i to na zasadach partnerskich, a wtedy i książki nie są potrzebne. Zauważ ile mądrych ksiązek już napisano a problem pozostał nadal i jakoś nikt nie może znaleźć gotowej recepty na udany związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dkmg tak naprawde to uczepilem sie i wciaz nie zmieniam zdanie na temat ponizszej twojej wypowiedzi: związek leży zupełnie i nic ich tak naprawdę nie łączy naprawde uwazam, ze by moc smialo wypowiedziec takie zdanie, to przynajmniej trzeba by poznac opinie obu stron bo jesli troche znasz ludzi, to (bez wzgledu na plec) w sytuacjach konfliktowych maja niewatpliwa tendencje do wyolbrzmiania, projekcji i naginania rzeczywistosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauważ ile mądrych ksiązek już napisano a problem pozostał nadal i jakoś nikt nie może znaleźć gotowej recepty na udany związek bo kazdy zwiazek jest inny, a twoje zdanie ma w sobie zaprzeczenie, bo albo sa madre albo nic nie warte ja uwazam, ze sa madre i wiele warte (nie wszystkie naturalnie) i tak jak kazda wiedza, daja wskazowki, zmuszaja do refleksji i nie moga byc rzecz jasna stosowane jako recepta na zycie - ale to nie znaczy, ze nalezy je wyrzucic na smietnik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
one faktycznie mają zastosowanie ale tylko i wyłącznie w momencie kiedy rozpocznie się obustronna praca nad związkiem i to na zasadach partnerskich, a wtedy i książki nie są potrzebne. to zdanie jest sprzeczne, bo chyba niejasno sie wypowiedzialem w poprzednim poscie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"... inna rzecz, ze na tym etapie dyskusji warto poczekac na to co autorka ma do powiedzenia, bo nie zapominajmy, ze to jej zycie..." dokładnie o to mi chodziło... ostateczna decyzja i tak należy do autorki topiku, ale z drugiej strony szczery pamiętajmy o tym, że DKMG chce chyba powiedzieć, że z niektórych zdań autorki można wywnioskować bardzo istotne dla sprawy rzeczy i podejście jej męża do sprawy małżeństwa. Bo czemu innemu służą okazjonalne wyjścia z kolegami, a co innego oznaczają cykliczne spotkania przy alkoholu /kiedy żona pemanentnie przejmuje opiekę nad dziećmi i zaczyna się czuć osamotniona/. A z tego, co się zdążyłam zorientowac, to chodzi o ten drugi wariant. Poza tym weź pod uwagę jeszcze inne sprawy ....z.sz. często kobiety tutaj piszą, ponieważ w tak zwanym realu nie mają komu się szczerze zwierzyć /a forum jednak daje trochę anonimowości/,a wracając do autorki topiku to widać u niej już desperację, czyli zaczyna się źle czuć w takim układzie jaki jej zafundował mąż. Poza tym piszesz o tym, że nie znasz wersji tej drugiej strony, a jaka miałaby być ta wersja??? Niby może taka: Kochani, co mam robić, żona ma pretensje o to, że wychodzę prawie codziennie z kumplami na piwo do pobliskiego pubu i że siedzę tam do późnych godzin nocnych, albo tez wczesnych porannych?? Hahaha .... wiesz, w tym przypadku ja nie muszę znać wersji tej drugiej strony. A..... i mąż jeszcze może dodać....kochani, ponadto moja żona ma pretensje, że się tam upijam i że ona musi zajmować się dziećmi ...poradźcie co mam zrobić.... :-) taką wersję chciałbyś usłyszeć?:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×