Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Nie ja siedzę ale mam zakaz mogę tylko siedzieć pół godziny dziennie więc długo może mnie tu nie być :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo wiesz szukam pracy i jej nie mogę znaleźć i siostra się wkurzyła i mi nie pozwoliła siedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
No to sama znowu zostałam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Jestem po przeprowadzce,ale jeszcze nie do końca ogarnęłam się z tym bałaganem. Jakoś żyję.Lepiej...Gorzej... Dużo czasu spędzam na sprzątaniu,więc nie mam czasu myśleć o tym wszystkim. Pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej hej! :D jak samopoczucie dzisiaj dzielne, madre i ze wszech miar godne uwagi kobiety?:D niedawno wrocilam ze spotkania z przyjaciolka, ktora z kolei wrocila znad morza, opowiedzialam jej o moim niedawnym podlamaniu i od razu zgodzila sie na rozmowe... jest naprawde kochana 👄 pogadalysmy, nakreslilysmy zarys weekendowej imprezki, ogolnie humor mam fajny, bo po prostu nie mam powodu i w ogole checi, zeby o nim myslec i zadreczac sie... Aga, odzywa sie? pamietaj o tym, co pisalas o przyjazni. jezeli teraz przetrwasz to bedziesz mogla mu zaoferowac prawdziwa przyjazn, o ktora Cie prosi. (jezeli jestes pewna, ze na 100% nie chce niczego wiecej procz przyjazni - ja jestem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Hej dziewczyny, fajnie że jesteście... Tak...odzywa się. Najpierw zgodził się, że nie będzie się odzywał ale potem napisał... Ja na razie się nie odzywam ale nie wiem jak wytrzymam. Aby poprawić sobie samopoczucie zapisałam się na czwartek do Spa. U nas jest to coś w stylu siłowni dla leniwych - rolki te masujące, koń mechaniczny na którym trzeba się utrzymać i kapsuła masujaca i to najbardziej mi odpowiada:) Koleżanka namówiła mnie bo chodzi na to i mówi, że nie trzeba się namęczyc a zakwasy są i pot po pleckach spływa - to coś dla mnie:) Muszę schudnąć, zadbać o siebie aby żałował jak mnie spotka, i na razie skupie się na tym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 22czerwca
Witajcie! Pomyślałam, że opowiem Wam dziewczyny swoją sytuację. Jest troche inna niż w większości wasze, bo to ja zerwałam... Sprawa jest dosyc skomplikowana, postaram sie troche przybliżyc sytuację. Byliśmy ze sobą 3 lata, od 2 miesięcy mieszkaliśmy razem. Przez ten czas wynikło wiele nieporozumień, kłótni, o pierdoły, ale te ciągłe kłotnie, sprzeczki doprowadzały mnie do szału. Do tego tęsknota za domem (jestem bardzo sentymentalna) sprawiły, że wyprowadziłam sie. Po 3 dniach jednak wróciłam, dlatego ze tesniłam ale przede wszytskim dlatego ze mój narzeczony strasznie rozpaczał, był załamany, zapłakany... Nie wiedziałam, że aż tak mnie kocha i ze aż tak mu zależy. Jak sie później okazało tak włąsnie było, był w stanie zrobic dla mnie wszystko. Zmienił wszytsko co mi się do tej pory nie podobało (a było sporo tego). On zmieniał sie bardzo po alkoholu i mówił mi wiele nieprzyjemnych rzeczy. To również zmieniił, przestał całkowicie pic. Było dobrze, on starał się jak mógł, widziałam to i doceniałam. Jedan stałam się inna, oschła i niedostępna. Szukałam pretekstu do kłótni. I przy kolejnej wyprowadziłam się... Nie wiem czy przytłoczyły mnie nowe obowiązki, czy musze odpocząc od tego wszytkiego, od niego, czy poprostu moje uczucia wygasły... Wiem, że on kocha ,nie nad życie, bo minęło 5 dni a on nadal pisze. Widziałam się z nim, jest w fatalnym stanie. Ja tęsknie, jestem zazdrosna gdy widze go jak rozmawia z inna kobietą (choc wiem ze to tylko koleżanka), czasami popłacze... Wiem, że nie trafie na juz na kogos takiego jak on, tak czułego, kochającego, opiekuńczego... Wiele mogłabym mówic. A przede wszytskim nie wiem czy trafie na kogos takiego kto mnie tak mozno pokocha jak on... Tak jak predzej ktoś pisał mam taki pstryczek, raz "kocham, tęsknie" a raz "wygodniej jest mi samej" Ehhhh:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga.. ech, ze jednej strony fajnie ze pokazuje, ze zalezy mu na kontakcie, a z drugiej jednak troche Ci utrudnia. swietny pomysl z tym Spa:D na pewno poprawisz sobie humor:) rozpieszczanie siebie to jednak swietny sposob na poprawe samopoczucia w naszym wypadku - prawie mi zal facetow, ze oni nie moga tego robic, co najwyzej pojsc na mecz z kumplami albo z puszka piwa rozsiasc sie przed TV:D Aga, jak Twoj byly Cie zobaczy ze jakis czas, to mu oko zbieleje:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech dziewczyny... zastanawiam sie caly czas czy ja moglam zrobic cos lepiej, zrobic cos jeszcze, moze gdybym byla bardziej otwarta, wykazywala wiecej inicjatywy...ech, moze ja po prostu musialam popelnic jakis straszliwy blad, ze wszystko potoczylo sie tak a nie inaczej... :( caly czas sie zastanawiam, jaka nauke ja mam z tego wyniesc... robilam za malo, czy robilam za duzo, wobec faceta, ktory nie darzyl mnie uczuciem... czym sie teraz kierowac? sadzilam, ze postepuje wlasciwie... coz, moze bylam po prostu slepa... i czegos nie dostrzegalam, nadal nie dostrzegam? Dół...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Wolna w niewoli - nic nie robiłaś źle...ja też tak się zastanawiałam...a gdybym była mniej nadgorliwa... gdybym była mniej marudna...ale co z tego, gdyby na prawdę kochał - kochałby z tymi wadami bo nie kocha się za coś tylko pomimo czegoś. A ja wtedy nie byłabym sobą gdybym musiała udawać chłodniejszą (Jak w "Zołzach " piszą) Także nie zadręczaj się. Prawdziwa miłosć przetrwałaby wszystko. Zresztą tak mi mówił kiedyś, że nie ma takiej siły, która nas rozdzieli...wcale nie musiała to być jakaś wielka siła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki, Aga.. 😍 ja wiem, ze nie bylabym soba, gdybym sie np. bardziej narzucala, wypytywala... ale potrzebowalam to uslyszec od kogos :D nie ma watpliwosci, ze to nie byla milosc prawdziwa. przynajmniej z jego strony. tego jednego moge byc pewna. abstrahujac od wszelkich bledow, ktore popelnilam badz nie. moj takich wielkich slow nie uzywal.. :D ale Aga, zycie to naprawde wielka zagadka i nikt nie wie, co go jeszcze czeka, moze sie tak zdarzyc, ze przetrwacie to wszystko i jeszcze bedziecie razem.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahaha - poprawilo mi "a-b-s-t-r-a-h-u-j-a-c" na "abstrach*ujac" to dopiero pierwszorzedna cenzura, wyklucza nawet te wulgaryzmy, ktore wcale nie padly:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, ja się też nasłuchałam o tym, że nic nas nie rozdzieli, że jestem jego połówką, że będzie przy mnie trwał już na zawsze i wspierał itd. już po kilku tygodniach znajomości. Mojej mamie też wmawiał te głupoty. Takie szybkie deklaracje na wyrost już zawsze będą dla mnie podejrzane, zresztą u niego też mi się wydawały przesadzone. Nie dam się więcej nabrać. Dziewczyny, unikajcie takich egzaltowanych typów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wczoraj to był koszmar bo wpierw miałam zajebisty humor odstrzeliłam się stróż w boże ciało bo szłam z przyjaciółkami na kawę i musiałam coś na rynku załatwić więc pojechałam wcześniej i nie załatwiłam więc poszłam pod umówione miejsce czekam na ich tramwaj ale trochę było więc zaczęłam sie nudzić i zaczęłam czytać afisze i co odwracam sie w stronę trafajów i paczę a tam jedzie mój były myślałam ze normalnie zemdleje i co poparzył ja na niego odwrócił głowę i znowu się poparzył i tak do póki trawa j nie odjechał matko Kraków jest milionowym miastem a ja jego musiałam spotkać i dziewczyny przyjechały to ja ja byłam jak w transie zaczęłam im psuć nastrój bo się rozpłakałam itp i tusz mi zatarł oko i teraz mam jęczmień i boli jak jasny gwit matko koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja i tak z reguly dziele to co mowia faceci co najmniej przez cztery, a jak juz ktorys dotrzyma obietnicy, czy zrobi tak jak powiedzial, to jestem mile zaskoczona:D a mimo wszystko oni wciaz potrafia mnie rozczarowac, czy zawiesc tam, gdzie jeszcze sie tego nie spodziewam... taki to dziwny gatunek;) Asteri, hej! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Wiem jakie to wszystko trudne.. Mi się wydaje, ze ja dużo już osiągnęłam. Odeszłam z klasą, milczę od tamtego czasu....i? no właśnie zawsze jest to i...;( Kocham go nadal, i wiem, ze już nie jest z tą która weszła w nasz związek z buciorami. Zawsze miałam przeczucie, że to ten jedyny...a tu cos takiego. I dobrze wiem, ze nie mogę wrócić, bo: 1. Nie szanowałabym siebie 2. Moja rodzina i przyjaciele nie dopuścili by do tego 3. Bałabym sie, kolejnego wyskoku. Mimo to nie mogę przestać kochać i tęsknić. wiem ,ze i tak z nim nie będę ale tęsknie. Boli chyba to, ze nawet nie starał sie odezwać ,zawalczyć po prostu nic:( Smutne ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scalii ale pech, wychodzisz, zeby o nim zapomniec i sie na niego natykasz. prawdziwa ironia losu. wczoraj plakalas, ale moze za kilka czy kilkanascie m-cy usmiechniesz sie na to wspomnienie:) scalii, a on probowal wrocic do Ciebie? dlaczego sie rozstaliscie? (o ile oczywsicie chcesz o tym pisac) posiedz tutaj z nami, a zaraz poczujesz sie lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie niechiał wrócić ja chciałam ale on traktował by mnie jak przyjaciółkę z atrakcjami mu tylko chodziło o petting teraz niekiedy jesteśmy na stopniu kolega koleżanka roztalismy się bo on uważał że charakterami to nie było to itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skelleftea... wiesz.. ja nie chcialam, zeby on sie do mnie odzywal i zrobilam i powiedzialam wszystko, co tylko przyszlo mi do glowy i bylo realne, zeby mu to uniemozliwic... ale teraz i tak jest mi troche zal, wlasnie dlatego ze nie walczyl. bo dla mnie to jeszcze jedno naoczne uzasadnienie faktu, ze nie czul do mnie tego, co ja do niego... i ja tez mialam takie przeczucie... ze bedzie wyjatkowa osoba i odegra w moim zyciu jakas szczegolna role. byc moze kiedys sie okaze, ze moge w nim miec prawdziwego przyjaciela. Skelleftea, wiesz co mi najbardziej pomaga? 4. On mnie nie kocha. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Asteri - nie uwierzę już nigdy...Chociaż po rozstaniu pytałam go o to co mówił. Że nigdy nie zostawi, że dzięki mnie jest najszczęśliwszy na świecie, że nic takiej miłości nie rozdzieli itd itd. Powiedział, że nie kłamał. Że wtedy gdy to mówił, to tak właśnie myślał. Ale ja już nie uwierze więcej. Jesli kiedyś ktoś tak mi powie nie uwierze bo bedę pamietała że to chwilowe. Ze kiedyś, za rok czy dwa ta sama osoba mi powie ze W TAMTYM MOMENCIE tak własnie myślała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
skelleftea, a ja wam zazdroszcze, że do Was facet się nie odezwał po rozstaniu i powiem Wam tak są draniami ale maja jeszcze przynajmniej jakąś przyzwoitość... zostawili Was to po co mają się odzywać? i rozdrapywać rany... ja też tak myślałam niech się odezwie choć na chwile, niech napisze... i co napisał nie raz, wracał nie raz... po to żeby wykorzystać... zmanipulować i dałam się wciągnąć w to bagno... moim zdaniem jeśl się odzywają a sami nas zostawili to świadczy że nie są dojrzali, że nie mają szacunku i empatii... Gdyby mój się nie odezwał przepłakałabym swoje i koniec a tak płacze i płacze i płacze wciąż... A jeśli chcą wrócić to muszą się postarać... 1 sms nie załatwi sprawy... I powiem Wam z własnego doświadczenia jeśli chcą to nie będą się bali odezwać, znjadą każdy sposób... kiedyś chciałam zerwać kontakt wył komórke, nie odzywałam się...rozdzwoniły sie wszystkie telefony...domowy, siostrzany... łapał każdą okazje aż w końcu mu się udało... i znów na chwile był mój... na chwile takie moje zdanie... Mój jest nie dojrzałym dupkiem, egoistą któremu dałam się zmanipulować i który traktuje mnie jak, gorzej niż zabawke i wiecie co powiem to moja wina bo ja mu sie tak traktować daje...ale najgorsze jest to że próbuje nie dać się ale to takie trudne jak uzależnienie... i nie wiem ile jeszcze razy upadne zanim zmądrzeje... I wiem ile mi przykrości zrobił i wiem ze ma swoje dziewczyny i bawi sie gdy ja płacze i wiem ze za jakis czas znow sie odezwie bo chwilowo zateskni i wiem to wszystko i płacze... bo chce go takiego jaki był przed rozstaniem... i płacze bo nie wiem co robić... już nie wiem czy to płacz za nim, czy płacz, bo się pogubiłam w którymś czasie, zatraciłam się, nie robiłam czegoś dal siebie a dla niego.. i teraz co robic jak go nie ma... napisałam się, wyżaliłam znów...ulżyło ale nie przeszło Bądzcie twarde dziewczyny:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scalii, jezeli mowisz, ze tak by chcial Cie traktowac, to (przepraszam ze to pisze) byl skonczonym palantem i bardzo dobrze, ze sie rozstalicie. na pewno teraz tesknisz, bo przez ponad poltora roku mozna sie do kogos przywiazac, ale scalii - po co byc z kims kto nas nie szanuje? Twoj nastepny facet moze byc chyba tylko lepszy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga.. niestety, masz racje. bezwzglednie prawdziwe sa moze fakty historyczne, cos co sie zdarzylo i jest niezmienne. z uczuciami jest inaczej... dlatego slowa bede cie kochac zawsze... tlumaczmy sobie razej na: teraz kiedy to mowie, mam wrazenie ze bede Cie kochac jeszcze przez dluzszy czas;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
No ale w takim razie jeśli z góry zakładamy że ta osoba nie wie co mówi, to chyba nigdy nie zaufamy, nie uwierzymy i nigdy już nie zaznamy szczęścia:(smutne to... A z tym kontaktem to ja sama nie wiem,. Gdyby się nie odzywał miałabym zal, że po 2 latach nawet nie spyta co słychać, nie sprawdzi co u mnie itd a jak się odzywa to mam żal bo nie umiem przestać myśleć o nim... Do dupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham cierpie... i Ty tez badz twarda - badz twarda podwojnie, i za siebie, i za tego dupka, niedojrzalego egoiste, ktory nie potrafi powiedziec, czego chce od zycia, od Ciebie, krzywdzi Cie... kochasz go, ale kochaj siebie przede wszystkim, kochaj siebie bardziej niz jego i nie pozwol mu sie tak traktowac... a wydaje mi sie, ze jestes juz bardzo bliska decyzji o tym, zeby sie wyrwac z tego blednego kola.. widzisz jego dzialania takimi, jakie sa... tesknisz do kogos, kim on byl kiedys... kocham cierpie - ja tez tak tesknilam do czlowieka, ktorym on by, ale on tez sie zmienil, teraz tamtego czlowieka juz nie ma, Ty tez nie staniesz sie osoba, ktora bylas zanim zaczely sie jego manipulacje... bo nie ma powrotu, my jako ludzie idziemy wciaz naprzod, cos sie zmienia i nigdy nie bedzie takie jak kiedys. kocham cierpie, przepraszam ze tak sie rozpisuje, ale bardzo bym chciala, zebys znalazla w sobie sile, bo Ty wiesz, co jest dla Ciebie wlasciwe, widze, ze Ty to wiesz bardzo dobrze i bede za Ciebie trzymac kciuki za Ciebie i za dobra decyzje 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga.. ja do tego podchodze w ten sposob, bo... tak szczerze, to sama nie mam pewnosci, czy bede kochac cale zycie jedna osobe... ale ćśśś;) ja w ogole unikam stwierdzen typu: zawsze, nigdy - bo dla mnie one NIGDY nie sa prawdziwe;) zyjemy w terazniejszosci, a nie w przyszlosci... nie wiemy, co sie zdarzy, kim bedziemy... nawet nie umiemy sobie wyobrazic w jaki sposob nas zycie doswiadczy. mozemy WIERZYC, ze bedziemy kogos kochac do konca zycia, ale nie mozemy WIEDZIEC... i mysle, ze kiedy sie mowi takie slowa, to tez sie tylko wierzy.. a nie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
"Nigdy nie mów nigdy" :) Ja chyba tego bym kochała do końca. Bo nigdy nie byłam taka szczęśliwa, tak doceniana, tak zasypywana czułością, opieką itd...ale nieważne Skończyło się i trzeba iść naprzód. Jakoś damy radę, no musimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolna w niewoli, Nie mogę się z tym zgodzić. Inna sprawa to nieprzewidziane okoliczności życiowe, a inna szanowanie swoich słów. Zauważcie, nawet w wypowiedziach tutaj, na forum, że właśnie ci, którzy najchętniej i najszybciej składali wielkie deklaracje, bez żadnych skrupułów odeszli, łamiąc wszystkie obietnice. Jeśli mówienie takich słów przychodzi komuś tak łatwo, to znaczy, że nie przywiązuje do nich wagi. Ja sporo czasu się zastanawiałam, czy powiedzieć „kocham”, bo dla mnie to ważna deklaracja i jeśli ją mówię, to z pełną odpowiedzialnością za skutki. A jeśli nawet nie WIEM, co będzie, to wiem jedno, że łatwo nie porzucę osoby, którą pokochałam i że jak nawet zainteresuje mnie ktoś inny, to będę pamiętać, że wybrałam tę osobę, stąd WIEM, że z własnej woli nikogo nie skrzywdzę i będę walczyć o to uczucie – to skutki tego mogą być różne, ale nie moja postawa. "Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś". Ale jak mi jeszcze raz ktoś wyskoczy na początku z takimi deklaracjami, to przysięgam, że się odwrócę na pięcie i odejdę, uznając go za psychopatę i naciągacza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga.. strasznie mi przykro.. taka strata boli bardziej, bo Ty faktycznie wiecej stracilas.. kogos, kto Cie szanowal, opiekowal sie Toba, traktowal tak, jak facet powinien traktowac swoja dziewczyne.. ale widac, ze jemu bardzo zalezy na utrzymywaniu ciaglego kontaktu z Toba.. moze on potrzebuje po prostu odpoczynku? w kazdym razie, chyba dobrze robisz, ze sie nie odzywasz, niech on faktycznie odczuje co oznacza "brak Ciebie" w jego zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×