Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kaliawm

Zdrada..

Polecane posty

mowie o dobrym,milym,przytulnym,przyjaznym zwiazku.bynajmniej nie zgnilym. jedyne co mu dolega to brak motylkow w brzuchu. mozna bez nich zyc,ale mozna tez sobie pocichutku zaliczac od czasu do czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
" po co? bo wiekszosc ludzi nie potrafi zyc w tzw. wolnym zwiazku.robia skoki,ale nie potrafia zniesc mysli,ze druga osobe podnieca ktos inny. zycie milosne nie jest takie proste. mnie sie osobiscie podoba taki model,gdy zgodne malzenstwo dba o siebie i szanuje wzajemnie,i absolutnie nie szpieguje,dajac mozliwosc drugiemu nawet na skok w bok.z kolei ten,kto skacze musi to zrobic tak,aby nikt sie nie dowiedzial. wtedy wszyscy sa happy i jednoczesnie zwiazek,ktory nie ukrywajmy po jakims czasie jest juz przyjaznia,trwa.az do grobowej deseczki." Tak tylko, że realna istota związku między kobietą, a meżczyzną zostaje pogrzebana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomyslZANIMzrobisz
no i co macie z tego zdradzania? ze do konca zycia patrzac w lustro bedziesz o tym myslec? moze kiedys spotkasz idealnego faceta, ktory nigdy nie zdradzil nikogo, takiego z ktorym chcialabys byc do konca zycia. powiesz mu wtedy o tym, ze zdradzalas wczesniej? bedziesz to ukrywac przed soba i przed nim. nigdy nie bedziesz do konca szczera. warto? jesli cos ci nie pasuje w kolesiu po prostu powiedz mu to i odejdz od niego. czy to takie trudne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
:D Dobranoc ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
realna istota zwiazku jest taka,ze zawsze oboje beda pamietac,ze kiedys przyprawiali sie o dreszcze na sama mysl o sobie. nie ma jednak bata,zeby po ilus tam latach dalej to czuc. i wlasnie predzej zwiazek zgnije,jesli beda sie poswiecac i odmawiac sobie. natomiast podniecajaca przygoda wzmacnia jeszcze milosc do meza,bo przypomina jak to ON kiedys doprowadzal nas do szalenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
" realna istota zwiazku jest taka,ze zawsze oboje beda pamietac,ze kiedys przyprawiali sie o dreszcze na sama mysl o sobie. nie ma jednak bata,zeby po ilus tam latach dalej to czuc. i wlasnie predzej zwiazek zgnije,jesli beda sie poswiecac i odmawiac sobie. natomiast podniecajaca przygoda wzmacnia jeszcze milosc do meza,bo przypomina jak to ON kiedys doprowadzal nas do szalenstwa." Istotą związku jest wzajemne podniecenie. Inaczej to może być przyjaźn, koleżenstwo, cokolwiek tylko nie to. Jaki jest sens w spaniu w jednym łóżku z człowiekiem, który jest już dla Ciebie aseksualny? Nie lepiej sobie romansowac na boku albo jeżeli ktoś nie potrafi żyć bez stałego związku, stworzyć takowy z inna osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale on nie jest aseksualny. seks z nim jest przyjemny,relaksujacy,mily,czasem zabawny.od czasu do czasu zakonczony wypracowanym orgazmem. a poza tym malzenstwo to przyjazn,dzieci,WSPOMNIENIA PIERWSZYCH GORACYCH LAT,spokoj,harmonia,zgrane doskonale poczucie humoru...wiele innych... nie mozna tego rzucic dla chwilowej goraczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli istota zwiazku byloby wzajemne podniecenie,to najdluzszy zwiazek mialby kilka lat.i kazdy zylby w samotnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
"jesli istota zwiazku byloby wzajemne podniecenie,to najdluzszy zwiazek mialby kilka lat.i kazdy zylby w samotnosci." Pytanie czy to nie jest lepsze od kłótni, zdrad i innych gorszych rzeczy? To co Ty przedstawiłaś w poprzenim poście to sielankowy i mało realistyczny scenariusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zdradzam zbyt czesto.czasem raz na rok,czasem raz na dwa lata.zreszta najczesciej konczy sie na upojnym wieczorze pocalunkow i ostrym flircie. i mam nadzieje,ze moj facet tez mnie "zdradza" .. nigdy sie nie wypytujemy gdzie bylismy,nigdy nie odbieramy nie swoich komorek,wyjezdzamy gdy chcemy i na ile chcemy-nie zaniedbujac oczywiscie obowiazkow. a wiec okazje na pewno ma i prawdopodobnie ma cos za uszami a ja nie chce o tym wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zycie jest tylko jedno i ukochanej osobie nie odbieram prawa do malych przyjemnosci. ale w otwartym zwiazku zyc bym nie mogla,nie moge sobie wyobrazic,ze wiem na pewno,ze on z kims spal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
Paranoja. Dorabiasz sobie ideologię do tego, że puszczasz partnera kantem. Prawda jest taka, że po prostu masz słabą wolę. Za słabą by sie powstrzymywać, za słabą by się rozstać i za słabą by skonfrontowac sie z życiem erotycznym partnera poza związkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość józio oooooooooooooooo
prawiczku a ty znowy tulko ctrc c i ctrl v i swój komentarz,co to nocna zmiana w tesco sie xzaczeła czy znów leczysz kompleks małego członka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli kogoś naprawdę się kocha to wg mnie nie zdradzi się jej.. Mówicie, że seks może się znudzić bla bla bla.. Ale są metody, żeby ten seks ożywić. Wystarczą szczere chęci. Jest przecież tyle sposobów, aby urozmaicić seks, który przestał Was satysfakcjonować. Rozmowa i szczere chęci to podstawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
"Nie moge spać " Biedactwo, Ty chyba ciągle masz z tym problemy. "Ale są metody, żeby ten seks ożywić. Wystarczą szczere chęci. Jest przecież tyle sposobów, aby urozmaicić seks, który przestał Was satysfakcjonować. Rozmowa i szczere chęci to podstawa." Akurat w to szczerze wątpię. W końcu pomysły się zawsze skończą i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na 100 procent nigdy pewnosci miec nie bede,ze nie macie racji. jednak jestem prawie pewna,ze moj facet mysli dokladnie tak jak ja. latami sie nad tym zastanawialam.w kazdym razie oboje za chiny bysmy drugiemu nie zajrzeli do pocztu ani nie przyszloby nam do glowy zapytac gdzie wlasciwie bylo przez np. kilka godzin. a wiem,ze w wiekszosci zwiazkow jest mus tlumaczenia sie,opowiadania. a on ma takie podejscie jak ja i jestem prawie pewna,ze robi to co ja,choc zapewne inaczej to wyglada,bo jest mezczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
Wmawiasz sobie, że Cię zdradza, żeby zrzucić z siebie poczucie winy. A co byś zrobiła gdyby okazało się, że był Ci wierny(zdaje sobie sprawę, że to mało prawdopodobne)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie,pomysly to nie wszystko...sam fakt,ze trzeba je miec,a nie przychodza naturalnie juz przeczy definicji romansu. pewnie,ze uczciwie byloby zasady ustalic,ale nie da sie.przyznanie sie do checi skakania na boki zabiloby wszystko w naszym zwiazku (a co staralam sie wypisac wczesniej) milosc to jednak nie wojsko,nie moze istniec przy zbyt konkretnych zasadach,nakazach,zakazach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
"milosc to jednak nie wojsko,nie moze istniec przy zbyt konkretnych zasadach,nakazach,zakazach.." Ale druga strona może ma inny pogląd na tę kwestię ale myśląc, że Ty nie masz takich pogladów, jakie masz faktycznie, ufa Ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby mi np. powiedzial,ze zawsze byl mi wierny-bo niby jak sie to moze okazac- czulabym sie winna,owszem. prawdopodobnie przestalabym romansowac. moze podsunelabym mu jakies ksiazki wyrazajace moje poglady i sprobowala sie dyskretnie dowiedziec co on o tym mysli? ale on by nigdy tak nie powiedzial.tego typu wyznania sa totalnie nie w naszym stylu. nawet "kocham cie" powiedzielismy sobie 2 razy w zyciu. troche drwimy z ludzi,ktorzy obiecuja,zarzekaja sie,obsypuja wyznaniami,bo kto kogo np.nie zostawi w ciezkiej chorobie to sie okaze w ciezkiej chorobie,a "na zdrowego" mowic sobie jest latwo wszystko. mam nadzieje,ze uda wam sie mnie zrozumiec.nie mam daru wyrazania mysli raczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
Nie musimy Cię rozumieć. To Twoje życie i masz prawo robić z nim co chcesz, nawet jeżeli wliczone jest w to oszukiwanie innych. Ja jestem liberalny i uważam, że wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem, że nie robi się nikomu krzywdy. Dlatego moim zdaniem wolny związek jest lepszy niż taki udawane nie wiadomo co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
I właśnie dlatego, ja wolę nie bawić sie w związki. Nie daj Boże trafiłbym na taką panią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestesmy mezem i zona,dla scislosci-co sie zgadza z nasza niechecia do obietnic. czesto sie zastanawialam,czy to normalne,ale ani razu nie poczulam wyrzutow sumienia.to,co sie dzieje na boku nie ma nic wspolnego z moim facetem i go nie rani,bo on sie nigdy nie dowie.to akurat na 100 procent.no,chyba,zeby mi pluskiewke jakas podrzucil:P wiem jak to brzmi,ale ja naprawde mam nadzieje,ze on tez tak postepuje jak ja! wlasnie pomyslalam,ze przejde sie do psychologa po porade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
"Prawiczku a spędzisz ze mną Walentykowy wieczór??" Nie wiem czy nie złapie mnie senność po egzaminie. :P A Ty nie powinnas go jednak spędzić z dala od kafe? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie trafilbys na taka jak ja,bo masz konkretne poglady co do zasad i wiernosci i wystarczy,ze z gory powiesz jej o tym. wiec albo trafisz na wierna,albo na perfidna oszustke,ktora ja bynajmniej nie jestem,bo my nigdysmy sobie nic nie obiecywali jak wiekszosc par. NA PEWNO bym nie romansowala,gdyby mi facet powiedzial na poczatku zwiazku-albo obojetnie kiedy zreszta,ze mnie nigdy nie zdradzi i oczekuje tego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z wiarą niezalogowany
"Może i powinnam ,ale po co? Jakoś nie uważam ,że jest to świeto godne wielkiego świetowania ,a poza tym jestem sama , wiec kolacja we dwoje odpada" Ja tego bym nawet świętem nie nazwał. No cóż w takim razie będę zaszczycony. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie myslicie,ze byloby super wrocic do tej rozmowy,gdy wszyscy bedziemy po osiemdziesiatce? posmialibysmy sie z tego co tu wypisujemy.. i podumalibysmy nad mlodoscia i miloscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×