Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fantagiro183

dzieci i slodycze

Polecane posty

Gość fantagiro183

Mam niereformowalna rodzine. Mlodsze dziecko skonczylo wlasnie rok i postanowilam wrocic do pracy. Starsze ma lat. Nie daje corkom slodyczy bo i po co w tym wieku ale moja rodzina uwaza, ze robie im krzywde. A ja chce wlasne dzieci uchronic przed nadwaga i bolesnymi wizytami u dentysty. Dzieci sa zdrowe, niemal nie choruja, zgrabne, zywe, duza sie ruszaja ale cala rodzina, wlacznie z moim mezem uwazaja, ze corki sa wychudzone i to dlatego, ze ja im daje za malo jesc i ze na diety beda mialy czas jak podrosna. A ja nie chce zeby w wieku kilkunastu lat musialy przechodzic na diete. Mnie w dziecinstwie przekarmiali przez co bylam gruba jak prosiak i wiele wysilku kosztowalo mnie schudniecie. Rodzina do tej pory uwaza, ze zywie sie wylacznie salata bo zanim gruby schudnie to chudy zdechnie. Nie jem salaty ale tez nie forlguje sobie, zywie rodzine zdrowo, nawet maz przy mnie schudl a przedem byl taki misiek. Sam widzi, ze zdrowe zywienie poplaca bo tez nie choruje, nie ma zadyszki przy wchodzeniu na na czwarte pietro bez windy, bez problemu moze isc z dziecmi na kilkugodzinny spacer. I jednoczesnie ciagle sabotuje moje dzialania. W marcu wracam do pracy, dziewczyny zostana z tesciowa i na zmiane z moja mama. Obie bacie uwazaja, ze bez slodyczy nie da sie wychowac dzieci, ze robienie przecierow w domu to za duzo roboty, ze ja jadlam kasze na slodko i nie umaralam wiec i moim dzieciom nic nie ubedzie. No pewnie, ze nie umarlam tylko, ze majac 18 lat wyjezdzalam na studia jako niemal 100 kilowy wieloryb. Teraz nawet tego rodzina uzywa przeciw mnie mowiac, ze skoro mi udalo sie schudnac to i dzieciom sie uda ew. i zycie nie zawsze jest pieknie wiec trzeba korzystac a poza tym otylosc jest u nas rodzinna i trzeba sie z tym pogodzic a ja i tak kiedys utyje. Obie babcie i obaj dziadkowie to grubaski, ze wzgledu jednak na milosc do ciata. Kazda z jich piecze co drugi dzien jakies przysmaki i tak sobie czas na emeryturce umilaja a dupska rosna. Czy to takie dziwne, ze chce tego dzieciom oszczedzic? A moze lepiej zainwestowac w zlobek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak ja ciebie rozumiem
ja wprawdzie zawze bylam chuda i jadłam slodycze ale kiedys dzieci caly czas były w ruchu musmy cały bozy dzien biegali a teraz ? kompy i kompy tez sie tego boje mojej mamie rozkaze ale czy nie da po kryjomu tego tez nie wiem bo babcia która kocha daje słodycze :/ zreszta do k** nędzy co to za nagroda -słodycze przeciez dzis sa na wyciagniecie ręki a dziecko jeszcze się ich naje w s womi zyciu ja uwazam ze poki mamy kontrole trzeba z niej korzystac bo poxniej jak dziecko bedzie miec kieszonkowe to juz nie a dwa!!! je jestem asys. stoma o widze tę histerie dzieci na fotelu :O o och beznadziejnych rodziców niereformowalnych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
No wlasnie, ale czego teraz naucze to dzieci beda mialy na cale zycie. Poki ja zajmuje sie dziecmi to mam wszuytko pod kontrola. A obie babcie, nie do wiary ale wlasna matka tez, uwazaja, ze ja dzieciom zaluje, ze im krzywde robie niewyobrazalna i strasza mnie, ze jak beda strasze to dostana szalu na widok slodyczy. Moje doswiadczenie jest inne - o wlasnie dzieci, ktore na codzien jedza duzo slodkiego kiedy widza slodycze to ... kwicza. Nie daj takiemu cukierka to rzuci sie na podloge i bedzie wyc jak potepieniec. Sama gotuje wszytkie posilki, zupki, miesko, robie przeciery owocowe bez cukru£. mi osobiscie starte jablko nie smakuje ale moje dzieci wcinaja. Rozumiem, ze to oznaka, ze slodkiego im nie trzeba bo chyba by sie dopominaly, zeby im doslodzic. Moja mama nagminnie chce sypac cukier do musow owocowych, do twarzokow miksowanych z owocami, do kompotu. Tesciowa najchetniej zapchalaby dzieci biszkoptami bo to ponoc zdrowe. NBie moge przetlumaczyc, ze cukier nie jest zdrowy. Nie jestem zadna fantayczna ale uwazam, ze ddzieci do pewnego wieku nie powinny jesc takich rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskaaaaaaaaaaaa
nie ma nic zlego w tym, ze dziecko od czasu do czasu zje czekoladke, najwazniejszy jest umiar:) mozesz im dawac jogurty owocowe, galaretki, gorzka czekolade raz na jakis czas... a babciom zabron bo to nie ich a Twoje dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskaaaaaaaaaaaa
poza tym dobrze cie rozumiem, sama jak bede miec kiedys dziecko chce robic tak samo... po co uczyc zlych nawykow? male dziecko nie wie ze istnieja czekoladki i bardzo dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racja zawsze leży po środku
Mamo- skupiłaś się na tym cukrze, może to i dobrze, ale chyba rzeczywiście przeginasz. Oczywiście ograniczenie cukru jest konieczne i dobrze od małego wprowadzać taką zasadę. Ale z drugiej strony rzeczywiście może być tak jak mówią babcie- Twoje córki rzucą się w końcu na te słodycze i co gorsza będą je jadły w tajemnicy przed Tobą mając poczucie, ze robię coś złego. Owoc zakazany smakuje zawsze najlepiej. Dlatego wydaje mi się, że np. podawanie w formie deseru czegoś słodkiego raz w tygodniu. Jest dobre. Np. ustal, ze w niedzielę na deser dziewczynki dostaną porcję lodów, czy kostkę czekolady. Niech to stanie się takim rytuałem. Najważniejsze to wprowadzić dobre nawyki żywieniowy tam gdzie te błędy najczęściej są popełniane. Większośc z nas na śniadanie zjada kanapki- nie da się tego uniknąć, żyjemy w pośpiechu, ciągłym biegu i to można przygotować najszybciej. Taki biały chleb może wyrządzić więcej szkody niż kostka gorzkiej czekolady. Więc jeśli Twoje córy nauczą się, że ciemny, pełnoziarnisty chleb jest lepszy, że lepiej zjeść kaszę zamiast ziemniaków , wybierać białe zdroswsze mięso od wieprzowiny np. to przy takim zdrowym odżywianiu nie zaszkodzi im nawet duże pudełko lodów raz na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
I dokladnie o to mi chodzi a tymczasem obie babcie wmawiaja mi, ze odbieram corkom dziecinstwo. Nie pomaga tlumaczenia, ze zadna z nich wie co to sa slodycze. Juz pomijam takie szopki jak dosypywanie cukru do wody bo inaczej dziecko nie wypije. Mam okropne problemy bo obie szwagierki maja juz dzieci, dosc duze w wieku 3,4,5 i 7 lat. Najstarsze dziecko jest potwornie grube a kazdy sie podnieca jak pieknie rosnie, jakie rumiane i dobrze odzywione. A widze jak dziewczynka cierpi bo poszla do szkoly i okazal sie, ze jest najgrubsza w klasie i wszytkie dzieci sie z niej smieja. Nie moge pojac, ze szwagierka mowi, ze jej zazdroszcza bo ona ma wszytko, slodycze, zabawki itd a reszta nie. Ale inne dzieci sa sprawne fizycznie, po lekcja biegaja do upadlego a ona kilometrowego odcinka ze szkoly do domu nie da rady przejsc bez zadyszki. Szkoda mi jej i boje sie, ze moim dzieciom zrobia to samo a potem ja wyjda na ta zla mame co nie daje slodyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak ja ciebie rozumiem
ja znam dzieci które maja zakaz słodyczy i rzucaja się na nie np na urodzinach ale trudno trzeba wybrac ja wprowadze słodkie niedziele PO OBIEDZIE wystawie multum słodkości i jedz do woli (wiadomo ze duzo sie nie naje) i potem marsz umyc zęby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Oh boze, i sie zaczyna. Moja rodzina mowi to samo, ze cukierek raz na jakis czas nie zaszkodzi. Ja tez tak uwazam. Ale moja rodzinna karmilaby dzieci slodyczami codziennie. SSoczkami, jogurcikami, danonkami itd. Do tego czekolada, biszkopty, herbatniki, gallaretki bo to niby zdrowe slodycze. Dziewczynki sa jeszcze za male zeby z nimi cos ustalac, chcialabym poczekac do czasu az mlodsze dziecko skonczy 2.5 roku i wted ustalic lody na deser w niedziele czy mus czekoladowy albo co tam zechca. Ale to nie przejdzie. Moja rodzina uwaza, ze raz na tdyzien to jest nic. Ja sama jem slodycze w ograniczonej ilosci, wlasnie sobie pozwalam na jakies fajne ciastko raz na tydzien w niedziele. Ale ile mnie kosztowalo schudniecie 45 kilo to nie wie nikt wiec dzieciom chce tego oszczedzic. Pomijam juz dentyste, ktory jest baaardzo bolesny i nieprzyjemny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
oczywiscie, ze sa dzieci, ktore maja zakaz jedzenia slodyczy i potem sie rzucaja ale to zazwyczaj te dzieci, ktore najpierw jadly do woli karmione przez babcie, ciocie i pociotki a potem nagle ustanowilo sie im zakaz. Moja przyjaciolka ma dzieci i tez do 3 roku zycia nie dawala im zadnych slodyczy. Efekt jest taki, ze chocby na stole lezala tona czekolady to dzieci tego nie tykaja tylko lapia za pokrojona w plasterki marchewke czy kawalki jablka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Ciebie bo to są Twoje dzieci i Ty nakładasz na rodzinę zasady. Jednak zawsze będą zgrzyty między babciami jeśli to one będą się dziećmi zajmowały na czas Twojej nieobecności....Może dojść do tego z pomyślisz o żłobku/przedszkolu. Jednak słodycze same w sobie nie są jakieś źle jeśli daje się je dziecku z głową! Ja w każdym razie czekałam na czekoladę więc poco odbierać to dziecko raz na jakiś czas? U nas są wydzielone dni/godziny kiedy syn zje czekoladę czy też batona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak ja ciebie rozumiem
ja tak miaam ze ...smoczkiem nie daje i koniec mała nie wie co to smoczek tesciowa to sie tak komentowała :O ale była akcja gdy mąż był u nie z małą to ona próbowała na siłę wcisnąć malej smoczka a mała go wypluwała zuch mała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Ja tez mialam problem ze smoczkiem przy pierwszym dziecku - doslownie wojna ale zakonczyla sie jak sie zapytalam tesciowej czy by chciala zeby ktos jej wsdzil jakis zapychacz do buzi jak pierdoli bez potrzeby. Mina bezcenna. Tez uwazam, ze smoczek to zbedna rzecz tak samo jak naalne bujanie dziecka az sie zmeczy. Mnie by sie od takiego bujania zrobilo niedobrze i wrzeszczalabym wnieboglosy zeby przestali. Rodzina najpierw uwazala, ze wariowalam, ze od lat sie dzieci buja i nic im nie jest. Ale jak zauwazyli, ze polozenie sie z dzieckiem na tapczanie na kilka minut pomaga natychmiast to sie przymkneli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz jest o tym mowa na tvn s
style!!!!!!!!!!!!!1111111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że trochę popadasz w paranoje. Wydaje mi się że problem nie tkwi wcale w słodyczach ale w tym że chcesz aby wszyscy dookoła zgadzali się z Tobą i wykonywali jak roboty twoje polecenia związane z dziećmi. Może masz jakiś konflikt z teściową, nie moja sprawa. Myślę jednak że nikt z twojej rodziny nie chce paść dzieci słodyczami tylko od czasu do czasu dać jakiś łakoć. Mówisz że ważyłaś 100 kilo bo przesadzałaś pewnie z jedzeniem. Pamiętaj że zakazane smakuje najlepiej i doprowadzisz do tego że dzieci po kryjomu będą się obżerały. Piszesz że chcesz nauczyć je dobrych nawyków żywieniowych to naucz je również że wszystko jest dla ludzi ale z umiarem. Moje dziecko dostaje od czasu do czasu słodycze i nie jest grube, ma zdrowe zęby a czekolada nie musi być przed nią chowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Zero zrozumienia dla tematu. Nie mowie, ze chce kazdy ma robic jak ja mowie ale to moje dzieci i mam prawo wychowac je tak jak mi odpowiada. Wazylam 100 kilo niejako na yzczenie rodzicow i dziadkow bo uwazali grube dziecko to zdrowe dziecko. Co powiedziec na to, opowiadala mi cioctka, ze w wieku 5 lat podobno mama z babcia obrazily sie na lekarke, ze zwrocila uwage, ze waze duzo za duzo? Gruba bylam od dziecka, karmili mnie slodyczami a ktore dziecko nie zje jak daja? Podobno w ogole nie chcialam jesc warzyw ani owocow bo za malo slodkie a tymczasem malo ktore dziecko lubi od poczatku nowe smaki. Musi sie przwyczaic. Wiec jak nie chcialam jesc zoemniakow ze szpinakiem to babcia sierala mi jablko z machewka i posypywala cukrem. A gdyby tak sprobowali karmic mnie inaczej? Moze oszczedziliby mi trudow odchudzania? To proste powiedziec, ze przesadzalam z jedzeniem ale w domu rodzinnym nie mialam zdrowych przykladow a internet 10-15 lat temu jak wyjezdzalam na studia nie byl rzecza powszechna. Zalozylismy dopiero jak bylam w klasie maturalnej ale odchudzanie nie bylo mi w glowie, babcia podsuwala czekolade bo ma duzo magnezu i tak w dniu matury bylam 100 kilowym wielorybem. To nie teraz, ze wszedzie pelno gazet o zdrowym zywieniu zywieniu, mnostwo wiadomosci w internecie itd. Wyjechalam, zamieszkalam w akademiku z dziewczyna, ktora bardzo zdrowo jadla. Boze, pierwszego dni myslalam, ze ona jest wariatka. Na szczescie byla super fajna babka. Po miesiacu pojechalam do domu szczuplejsza o 10 kilo i mama zalamala rece, ze tak wychudlam i niedlugo nic ze mnie nie zostanie. Faktycznie - po dwoch latach studiow nikt mnie nie poznawal. Ze 100 kilo zeszlam na 52.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i o tym pisałam nie popadaj w paranoje: z jednej skrajności w drugą. Wyciągnij wnioski i wyśrodkuj. Zresztą masz rację że to twoje dzieci i możesz robić to co chcesz, zapytałaś na forum więc ja ci odpowiedziałam obiektywnie. Ale ty się oburzyłaś bo znowu ktoś myśli inaczej niż ty. Tylko sama spójrz twoi rodzice cię paśli a ty nie dajesz dzieciom wcale słodyczy. Czy naprawdę nie widzisz skrajności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogranicz dawanie im slodyczy. mi zawsze dawali jak bylam mala i do dzisiaj mi zostalo :/ codziennie musze zjesc cos slodkiego, bo jak nie, to mam humor zryty na maxa.. no i poza tym, jak to ktos wspomnial, siedzacy tryb zycia i nadwaga gwarantowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenaaaa29
a ja popieram Ciebie, nie wiem czemu niektórzy ludzie są tak ograniczeni i wciskają na siłe słodyczę. Moja teściowa robi od cholery ciast,nie ma komu jeść i pewnie bedzie też wpychać mojej dzidzi. A przecież można dziecku dawać suszone owoce, są pyszne i słodkie, kisiel też fajny. Ja jestem przeciwna słodyczom ze względu na zęby, u małego dziecka cieżko dbać o higienę, a poźniej chodzić z nim do dentysty to często koszmar. Po zatym naje się słodyczy i nie bedzie jesć zdrowego jedzenia. Trzymaj się swojego i nie rpzejmuj się rodziną bo masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Ale jaka to jest skrajnosc poczekac ze slodyczami az dzieci skoncza te 2.5 roku, moze 3. Nie umra z braku slodkiego do tego czasu, prawda? No wlasnie, wiec dlaczego rodzina na sile usiluje mnie przekonac, ze im szkodze? Ja chce zwyczajnie poczekac az troche podrosna, ze dbanie o higene zabkow bedzie latwiejsze i w razie czego nawet wizyta u dentysty przebiegnie jakos latwiej. dwuletnie corce szwagierki juz zakladali plombe a ze mialam okazje przy tym byc to wiem jaka to masakra. dziecko spokojnie nie usiedzi, wierci sie ma mksa. dentysta przjechal przyrzadem do borowania po dziasle. ile bylo wrzasku to nie do opisania. dzieczynka plakala chyba ze trzy godziny po calym wydarzeniu i jestem w stu procentach pewna, e zadnym sposobem drugi raz jej nie zaciagna. Oto jest chowanie na slodkim. I myslenie - przeciez mleczak i tak wypadnie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne że nie szkodzisz i chyba wszyscy(nawet ja :) ) wiem że słodycze są niezdrowe. Chodzi o chwilkę przyjemności, ja uwielbiam słodycze i tak jak mówię czasami daję je dziecku. Jeśli chodzi o rodzinę to wszystko ustalają ze mną. Moja mała ma półtora roku. Raz na dwa tygodnie jedziemy do babci, a wcześniej ustalam telefonicznie z dziadkami co i w jakich ilościach mogą małej dać. Oni są zadowoleni bo dadzą coś tam dziecku mała szczęśliwa i ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupoty piszeszzzzz
batonik czy cukierek od czasu do czasu nie zaszkodzi. przecie nikt nie karze ci wpychac w dzieci tony slodyczy. glupio rozumujesz-od razu nie nabawia sie nadwagi, czy problemow z zebami. poniekad robisz dzieciom krzywde- co im powiesz, gdy zapytaja cie, dlaczego im zakazujesz, skoro kolezanki i koledzy jedza slodycze. nawet w przedszkolu na podwieczorek daja dzieciom od czasu do czasu slodki kisiel, budyn czy batonik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupoty piszeszzzzz
a to prawda, ze dziecko, gdy dostanie pierwsze kieszonkowe, za twoimi plecami pobiegnie kupic slodycze.......... i co wtedy zrobisz? popadasz w skrajnosci-naprawde-ciebie tuczyli a teraz ty wprowadzasz dzieciom diety.... i nie oburzaj sie-chcialas rade, to ci piszemy. fakt-ja dziecku do skonczenia dwoch lat tez nie chce wpychac slodyczy-i tak je jogurty, serki, budyn, pije lekko slodzona herbate-to w zupelnosci wystarczy. owoce na szczescie zjada bez cukru. ale jakis lakoc, typu ptasie mleczko, czy kosteczka czekolady tez dostaje od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupoty piszeszzzzz
co, zatkalo cie? bo pojawily sie wpisy oceniajace cie zle:P a ty liczylas, ze ci przytakniemy i jeszcze po glowie poglaskamy, he he :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Mam dzieci, nie moge siedziec non stop na kompie. Ale widac wy macie czas a potem placzecie, ze jestescie wykonczone bo caly dzien z dzieckiem a tu nagle przychodzi 17, maz z pracy i trzeba szybko ogranac mieszkanie i ugotowac. ha ha ha. No dobrze. Ja niczego dzieciom nie zakzuje i zakazywac nie bede tylko sie upierac, ze moje dzieci sa jeszcze za mlode na slodycze. Przypominam - 23 miesiace i 12 miesiecy. Do dziadkow chodzimy czesto i niestety mojego zdania nikt nie slucha. kazdy uwaza, ze robie dzieciom krzywde. A tymczasem dzieci nie znaja slodkiego wiec za nim nie tesknia. Za jakis rok - prosze bardzo - zaczniemy e slodyczami w malych ilosciach ale jeszcze nie teraz. Slodycze nie uciekna. pewnie ze chcialabym ustalic z babcia ile slodyczy dac ale to jest niemozliwe. Widze inne dzieci w rodzinie i babcia daje slodycze bez opamietania. Bombonierka znika w 5 minut na 4 dzieci. Lody? Litrowe na jeden raz jak wszytkie sa u babci. To co ja mam myslec? Ze jak zostawie swoje dzieci u niej to babcia da sie przekonac, ze wystarczy jak da sie slodycze raz na tydzien? Nie wydaje mi sie a dzieci beda u jednej czy drugiej babci 5 dni w tygodniu od 8.30 do 17.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
jesli jezdzisz z dziecmi do dziadkow rzadko, to nic im sie nie stanie jak zjedza za duzo, wazne, zeby dostaly slodkosci po obiedzie a nie przed. fakt-twoje dzieci sa jeszcze male, ale jeden lakoc raz na jakis czas im nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
Przeciez pisze, ze dzieci beda tam codziennie. Jak by byly raz na miesiac to pal go licho - nawet jak sie przejedza slodyczami. Ale juz widze oczami wyobrazni bacie karmica dzieci slodyczami bo mamusia zaluje. To jest problem a nie, ze ja dzieciom zaluje. Mowicie, ze popadam w skrajnosci ale u mnie w rodzinie pokutuje przekonanie, ze zdrowe dziecko to grube dziecko. Moje dzieci podobno maja anemie bo takie chude (wcale nie - zwyczajnie szczuple, normalne dla tego wieku). Dzieci obu szwagierek to pasace sie prosiaczki. Przeciez kochana babcia nie bedzie zalowala slodkosci, buleczek, paczkow i ciasta prawda? U mojej tesciowej norma to smazenie 60 paczkow na niedziele, i ciasto co drugi dzien. Tesciowa wazy ponad 120 kilo i uwaza, ze nie bedzie sobie odmawiala przyjemnosci. Ze ma zaawansowana cukrzyce, miazdzyce i nadcisnienie. Ja wiem, to jest walka z wiatrakami ale martwie sie o zdrowie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
moj maly ma 9 miesiecy i nie daje mu slodyczy, bo zjada wiele produktow ktore sa slodkie-kaszki, jogurt, serek homogenizowany. ostatnio u mojej mamy zjadl pianke z ptasiego mleczka bez czekolady-raz na jakis czas nie zaszkodzi, ale moi tesciowie za kazdym razem daja mu czekolade, czekoladowe ciastka. wkurzalo mnie to, bo oni nie maja umiaru. najpierw powiedzialam im, ze mlody ma zaparcia po czekoladzie, a potem, ze jest po prostu za maly, ze i tak je sporo produktow, ktore zawieraja cukier, wiec jeszcze slodycze to by bylo stanowczo za duzo. drazni mnie to tym bardziej, ze oni daja mu za plecami wszystko... chca sobie kupic moje dziecko slodyczami i zabawkami-probuje im to ukrocic, bo mam swoje zasady. nie obchodzi mnie, ze sa dziadkami i moga go rozpieszczac-ja go wychowyje w dany sposob i oni powinni sie stosowac. bo do kogo w przyszlosci poleci dziecko?do babuni, ktora wszystko da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantagiro183
No wlasnie - tego sie obawiam,ze za jakis czas beda zla i wredna mamuska, ktora zaluje dziecku slodkiego i zabawek a babcie sa takie dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fantagio jeżeli masz taką rodzinkę to może powinnaś pomyśleć o niani. Ja wiem że mnie słuchają, ostatnio jak byłam w pracy to teściowa zadzwoniła czy może dać małej drugą połówkę kiwi bo ja przed pracą powiedziałam że ma dać tylko pól. pomyśl o niani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×