Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ide dwa kroczki sobie

Kiedy czas na małżeństwo

Polecane posty

Gość bfbfbfbfbfb
A jak to jest, że w wieku 22 lat kończysz studia? Masz na myśli studia licencjackie? To może pomyśl o magisterskich, wykształcenia nigdy dość, a ślub w tym nie powinien przeszkodzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ide dwa kroczki sobie
Licencjat bede miala w wieku 21 lat bo w czerwcu skoncze szkole a 22 dopiero lata bede miala we wrzesniu. Zalatwilam sobie juz staz i prace w przedszkolu a magisterkie robie zaocznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam 23, partner 24. Byliśmy ze sobą 6 lat przed ślubem:-) Miłość jeszcze z czasów liceum (choć nie z liceum się znamy). Obecnie jesteśmy prawie 3 lata po ślubie i jestem przekonana, że to byłą dobra decyzja. Dobrze nam się układa, właśnie planujemy powiększyć rodzinę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smedolina jolie: \"a natomiast nie zgadzam sie z Historynka, a to dlatego, ze dziewczyna ma wlasnie 21 lat. dla mnie nie jest wiarygodna z powodu wieku, nie ma doswiadczenia zyciowego a to o czym pisze to tylko fantazje, domysly i teorie, a nie fakty poparte analiza wlasnych i najblizszych doswiadczen.\" Pokaż mi która część mojej wypowiedzi to fantazje, domysły i teorie. Powiedz mi co wiesz o moim doświadczeniu życiowym, moich priorytetach, o tym samym u mojego narzeczonego, o naszym związku. Poza tym na doświadczeniach innych również potrafię się uczyć. Wtedy możemy w taki sposób rozmawiać. Nie jest wiarygodny dla Ciebie ktoś kto w wieku 21 lat mówi o odpowiedzialności? Dla mnie mniej wiarygodny jest ktoś kto większość młodości szaleje, ustatkuje się w średnim wieku i wtedy o odpowiedzialności mówi. Bo można być odpowiedzialnym człowiekiem już moim wieku. I nie mówię tu o sobie konkretnie, ale takich przykładów mam wiele. Można być odpowiedzialnym nawet w młodszym wieku. Pisałam już w podobnym temacie że przekonywanie że trzeba nabrać możliwie dużo doświadczeń życiowych, nie jest mocnym argumentem. Trzeba na podstawie mocnych faktów czy przesłanek wyrobić sobie zdanie na ważne dla nas tematy- ale trzeba też liczyć się z tym że życie to zweryfikuje. Bo w takim razie dlaczego nie czekać ze ślubem do pięćdziesiątki? Przecież kobieta w tym wieku ma bardziej dojrzałe poglądy niż trzydziestolatka... Uważam że myśląc o ślubie trzeba myśleć bardziej o tym, jak radzimy sobie wspólnie z problemami niż o tym, jak nam jest wspaniale. Troszkę ostrożnie podchodzę do dziewczyn które piszą że wychodzą za mąż ponieważ on jest taki kochany, wspaniały i kwiatki kupuje. Jeśli się obiecuje być z kimś na dobre i na złe trzeba się też z tym złym liczyć. Nie czytasz o czym piszę, bo moja wypowiedź- jak i inne w takich tematach, jasno mówi o tym że trzeba czegoś więcej niż zakochania, zauroczenia żeby się decydować na wspólne życie. \"Dorosłe życie samodzielne i wspólne\"- tak, mniej więcej na tym polega małżeństwo. Nie robimy tu wykładów na temat całego życia jako takiego, tylko piszemy o ślubie. Na wspólnym życiu, samodzielnym-we dwójkę, polega małżeństwo. Nie rozumiem tej uwagi. \"Misie wasze ukochane (...) dzidziulki wasze oczekiwane\"... uważasz że zdrabniając obniżasz wartość tych pojęć? Nazywanie kogoś \"misiem kochanym\" samo w sobie złe nie jest, a już na pewno nie jest złe to, że ukochana osoba jest dla nas ważna, tym bardziej złe nie jest. Swoją drogą, ja nazywam narzeczonego słońcem z przyzwyczajenia raczej, zaczęłam dlatego że niezbyt podoba mi się jego imię, i mówię tak nawet kiedy zezłoszczona na niego jestem. \"Dzidziulki oczekiwane (dlaczego nie dzieci? nie jesteśmy pięciolatkami bawiącymi się lalkami) również są ważne, zwłaszcza dla kobiet dla których spełnienie się jako matka jest ważniejsze niż spełnienie się zawodowe. Czy może jedna, konkretna rzecz być sensem życia? Nie wydaje mi się, bo troszkę za łatwo byłoby sens życia stracić. Sens życia mam w sobie. Nie zaniżaj poziomu rozmówcy, nie generalizuj. Zwłaszcza z perspektywy czasu, bo jesteś 9 lat starsza ode mnie, powinnaś patrzyć mądrzej i spokojniej. Oceniasz inne kobiety na podstawie tego jaka Ty w ich wieku byłaś. A to nie jest dobre podejście. Że krzyczę najgłośniej? Piszę jasno i wyraźnie jakie mam poglądy, czasem wyjaśniam dlaczego akurat takie. Fakt, piszę dość obszernie, ale to już taki mój urok i niewiele ma wspólnego z tym, jak bardzo temat leży mi na sercu, bo nawet kiedy piszę o czyjejś sukience ciężko mi się ograniczyć do stwierdzenia \"śliczna\". Jedyne z czym się muszę zgodzić to to, że głupotą jest wychodzenie za mąż czy pragnienie małżeństwa dlatego, że koleżanki tak robią. I fakt, jednak niewiele kobiet w młodym wieku się zaręcza. Patrzenie na życie innych, całego otoczenia jako na przykład jest złe w każdym wieku. Chociaż może skłonić do myślenia czego my sami potrzebujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smedolina jolie
Historynko, po pierwsze male sprostowanie: nie caly post byl skierowany do Ciebie. Owszem, zaczelam go od polemiki w odniesieniu do tego co napisalas, ale potem popedzilam nieco dalej, ustosunkowywujac sie do kilku wypowiedzi, ktore pojawialy sie w podobnych tematach wczesniej a utkwily mi szczegolnie w pamieci :) sorry wiec za nieporozumienie :) odpowiadajac na Twoje pytanie: "...Pokaż mi która część mojej wypowiedzi to fantazje, domysły i teorie..." - no wiec pokazuje: - "... a uważam ze człowiek 20-letni jest dorosły, często już młodszy...". Bez obrazy, ale to co Tobie wydaje sie dorosloscia czy dojrzaloscia jest tylko wyobrazeniem o doroslosci i dojrzalosci, to dlatego ze tego doroslego zycia na dluzsza mete nie doswiadczylas jeszcze. I owszem nie znam Ciebie ani Twojego Narzeczonego, ale wiem jak spoglada sie na zycie w wieku 20 lat a jak 10 lat pozniej. Oczywiscie nie neguje, ze jestescie para odpowiedzialnych ludzi trzezwo patrzacych na swiat, zreszta ton Twojej wypowiedzi swiadczy o tym ze najprawdopodobniej tak jest. Dlatego, faktycznie zgadzam sie ze moze zbytnio uogolnilam, nie chcialam rowniez Cie urazic. Nie ukrywam jednak ze dla mnie jest to komplentnie niezrozumiale jak mozna chciec pedzic tak do doroslosci, uwazam, ze jezeli tylko ma sie taka mozliwosc, to trzeba troche przezyc tego zycia nie martwiac sie o rachunki, dzieci, szkoly dla dzieci, etc. Ale jak napisalam, jest to kwestia indywidualnego wyboru, oby podejmowanego z odpowiednich pobudek. Historynko, to co pisze nizej, nie odnosi sie do Ciebie, ani Twojego wyboru zyciowego. Natomiast odnosi sie tylko do moich pewnych obserwacji poczynionych w ciagu ostatnich 10 lat w gronie znajomych i rodziny (niestety). Zabawa, bark zobowiazan i "slodka mlodosc" to jedne z powodow. Drugi to tzw. doswiadczenia zyciowe. A mam tu przede wszystkim na mysli poznanie ludzi - a facetow w odpowiedniej ilosci. Nie ukrywam, ze uwazam ze nalezy poznac (co nie znaczy wskoczyc do lozka) troche ludzi, a nie wychodzic za maz od razu za pierwszego ktory o to poprosi :) wiem, ze brzmi to moze malo ladnie i dla niektorych malo moralnie, ale tak wlasnie mysle. A to z dwoch powodow: 1. nie wierze by kiedys (za 10 czy 20 lat) nie przyszlo kobiecie do glowy pytanie: jakby to bylo z innym? odpowiedz moze ale nie musi byc kuszaca ;-) natomiast, kobiecie ktora juz ma pewne doswiadczenia i pewne portfolio facetow, takie mysli raczej po glowie rzadziej beda chodzily. 2. nie wierze, ze dziewczyna 20-letnia zna facetow, z tej gorszej strony. Nie miala zwykle okazji porzadnie dostac w tylek od nich, wiec w momencie gdy w jej malzenstwie bedzie akurat gorszy okres (a kiedys bedzie na pewno) a w pracy przystojny kolega lub jakikolwiek inny znajomy zaprosi na kawe czy bedzie bardziej wyrozumialy niz maz, to ta kobieta bedzie myslala o tym znajomym, jak o ksieciu na bialym koniu pedzocym jej na ratunek, a o mezu jak o wyrobniku do tego jakze niewdziecznym. Nie daj boze taka sie zakocha ... i do nieszczescia maly krok. a kobieta bardziej dojrzala, dosc krytycznie odniesie sie do takich zachowan, bo ma pelna swiadomosc tego co sie kryje za zainteresowaniem kolegi, i nie ma tzw. romantycznych zludzen. 3. sytuacje powyzsze nalezy odwrocic rowniez i odniesc do potencjalnego meza, ktory czesto nie ma wiele wiecej niz 24-25 lat i nie kazdy jest na prawde gotowy do doroslego zycia, decyzje o slubie podejmujac bedac zakochanym mlokosem. instynkt "lowcy" kiedys sie w nim obudzi, oczywiscie roznie rozni ludzie sobie z tym radza. To co pisze wyzej, to jakies tam zachowania skrajne, ale one sie zdarzaja, i nie mozna chowac glowy w piasek i myslec: to dotyczy innych, mnie to nigdy nie bedzie dotyczyc. Bedzie albo i nie bedzie, o tym dopiero przyjdzie sie przekonac. W wieku 20 lat neguje sie stanowczo takie mozliwosci, a potem romantyczne wyobrazenia o zwiazku padaja w gruzy. Gdy juz ma sie za soba jakies dosiwadczenia w tej dziedzinie, czlowiek dopuszcza mozliwosci ze cos pojdzie nie tak, i jest na tyle odpowiedzialny ze majac tego swiadomosc bedzie automatycznie mniej poddatny na reakcje opisane wyzej. nie wiem czy wyrazilam sie wystarczajaco jasno, wiec podkresle ponownie, ze oczywicie sa to moje przemyslenia, nie dotycza wszystkich i wszedzie, jest to pewne uogolnienie obserwacji poczynionych przeze mnie. I nie znaczy to ze moim zdaniem zawsze i wszedzie tak sie musi zdarzyc ... ale moze :) jest to moje zdanie, mam wiec prawo je wyrazic. nie jest jednak moim celem przekonywanie nikogo ze mam racje. Jak pisalam wczesniej, kazdy zyje jak chce i jak na to zasluguje :) PS. co do owych zdrobnien, to zacytowalam rozne okreslenia stosowane na kafe, nie tylko na forum slubnym. Choc i tu czesto dziewczyny pisza o swoich partnerach czy chlopakach "Mis" Dziubek" a o dzieciach "dziudziulki". Sfera zdrobnien, powinna zostac sfera intymna, a takie epatowanie slodycza mnie zwykle razi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuję się pod powyższym. Chyba jestem jakaś dziwna, bo nigdy nie miałam szczególnego parcia na białą kieckę i weselne baloniki. Mimo to pobraliśmy się ostatecznie (oboje w wieku 30 lat) raczej dla dopełnienia naszego związku, dojrzałości do bycia na dobre i przede wszystkim jak to w zyciu często bywa na to złe, wzajemnego zaufania i tolerancji. Uważam, że była to naprawdę słuszna decyzja. Wcześniej byliśmy ze sobą 3 lata. Jak pisałam małżeństwo (do czego niestety nie umie się przyznać wiele młodych mężatek), wspólne mieszkanie, obowiązki, odpowiedzialność za drugiego człowieka, pielęgnacja uczucia i długo by tu jeszcze wyliczać to nie zabawa dla dużych dzieci. To jest poważna lekcja zycia – a wiadomo, ze jak ktoś chce dobrze wypaść na egzaminie, to raczej bez wcześniejszego przygotowania będzie mu trudno. No chyba, że liczy na farta.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×