Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

chudachudsza

bulimia

Polecane posty

Gość przezylam to wiem...
hmmm jak mi sie udalo? sama nie wiem...wiem ze bylo ciezko, a nawet bardzo...najbardziej bolalo to, ze kiedy chcialam przestac, wcale szczupla nie bylam, bylam normalna, ale balam sie ze juz po "procesie" bede pulchna- a ta mysl byla nie do przezycia...coz przeanalizowalam w swojej glowie co jest dla mnie wazne, wazne bylo dojsc do takiego dnia w ktorym nie pomysle ani razu czego ile zjadlam, ile to kcl, ile musze spalic cwiczeniami, co moge a czego nie....musialam sie calkowicie przewartosciowac...odeszlam od swojego faceta, ktory wpedzal mnie w kompleksy, poczucie winy, zrobil z motyla nedznego robaka, wiedzialam, ze mimo iz sie stara, to ja nigdy nie zaspokoje jego wymyslonego idealu kobiety, nigdy nie bede wysoka, szczupla blondynka, i nigdy nie spelnie jego oczekiwan intelektualnych...z bolem sie rozstalismy...zmaganie sie z toksycznym zwiazkiem i bulimia to zbyt wiele...zostalam sama ze swoim bolem i wewnetrzna tragedia...zaczelam metoda malych kroczkow, kiedy bylam w apogeum choroby potrafilam byc w WC i 6 razy, a wiec najpierw bywalam tylko raz...dla mnie to byl olbrzmi sukces...tlumaczylam sobie non stop, ze kawa z mlekiem nie zabija, ze cukierek nie moze mnie doprowadzac do mysli samobojczych itepe....po jakims czasie okazalo sie, ze wcale nie przytylam...tchnelo to we mnie wiare ze mozna wreszcie normalnie jesc....jak bylam na wiecznej diecie to atak bulimi byl ogromny, wiecznie sobie wszytkiego odmawialam, a gdy bylam sama w domu to biegiem wchlanialam ogromne ilosci, szybko i duzo tylko zeby zdarzyc przed powrotem domownikow, kiedy zaczelam jesc w miare normalnie okazalo sie, ze nie mam mega napadow bo przeciez juz nie musze w ukryciu, oficjalnie moge zjesc cos- przeciez cala moja rodzina tak robi, i jakos inni normalni ludze daja sobie z tym rade:) ale przez kolejny rok balam sie stanac na wage, nie wazylam sie, uwazalam czasem na to, co jem, a czasem nie, miewalam ataki jeszcze- to normalne, nie da sie pewnego ranka wstac i powiedziec stop- niestety....potem poznalam swojego aktualnego faceta, w sierpniu bierzemy slub:)) on byl zapatrzony we mnie jak w obrazek, on podniosl moja saoocene- przeciez bez wystajacych kosci tez moge sie podobac, uwazalam ze mam beznadziejny charakter ktorego on tez nie przetrwa, z grubej rury na wstepie powiedzialam mu ze mam z tym problem, ze walcze, ze sie staram ale wciaz pozostaje w mojej glowie, i maly stan niezdecydowania i slabosci moze lawinowo zabrac to co osiagnelam, stawiajac mnie znowu w pkt wyjscia- czego sie strasznile balam...coz byl ze mna, wspieral mnie :) zadnej wpadki nie mam juz od jakis 3 lat, uwazam sie za wpelni wyleczona:) mam problem z samoocena, ale moj Pan M. dobrze wie jak mnie zmotywowac do dzialania, mimo ze jecze ze nie dam rady...zawsze mi mowi Dziewczyno uwierz w siebie!!! zawsze mowisz, ze sie nie da, a potem sie da - hehe a to prawda ;) dobrze ze znalazlam swojego Pana M. :) dzis jestem szczupla, schudlam od ciezkiej pracy i mieszkania na swoim;) nie odmawiam sobie niczego:) wiem ze juz nigdy nie bede mogla byc na diecie...ograniczam w ten sposob ryzyko powrotu do "tamtego" do minimum...nigdy nie zaczne diety bo od tego sie to wszytko zaczelo... zycze wszytkim powodzenia i wiary w to, ze sie da- mimo ze porazek jest wiele, upadamy mnostwo razy, koniec koncow warto...wreszcie mozna zaczac zyc:)) i cieszyc sie...i czasem plakac- na tym polega zycie, a nie na wiecznym horrorze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam...
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someone_22
byłam wczoraj u specjalisty.... dostalam propozycję psychoterapii indywidualną, bo na inną nie mam czasu, albo moze lepiej tabletki- dostałam nawet receptę na Bioxetin waham sie czy kupić, bo nie wiem jaka może być reakcja mojego organizmu na ten lek... zaznaczam, ze mam go brać tylko przez miesiąc, a później ostatecznie zadecydować czy bedzie to terapia czy dalej tabletki czy któraś z was miała już styczność z tymi tabletkami? i czy może mi doradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezylam to wiem
dziwi mnie tylko opis tego leku, ze efekt terapeutyczny osiagany jest dopiero po 4tyg stosowania, a Ty masz brac go tylko miesiac...wydaje mi sie jednak ze tabletki moga Ci pomoc...silna wola jes wazna, ale jezeli istnieje jeszcze cos, co moze Cie wesprzec to dlaczego nie sprobowac? jak ja chorowalam nie mialam pojecia ze leki na bulimie istnieja, zmierzylam sie sama ze soba...jednak z tego co widze z opsu leku i wypowiedzi osob stosujacych ten lek, daje on efekty :) ale wybor nalezy do Ciebie...zycze powodzenia i duzo wiary w siebie i dystansu do wielu spraw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Ja jestem od okolo 15 dni na Fluoksetynie. Po 10 dniach zaczelam odczuwac pozytywne skutki. Pare osob powiedzialo mi, ze zmienil mi sie wzrok. Czuje sie duzo lepiej. Leki moga pomoc, bo bulimia czesto doprowadza do wycienczenia organizmu, a co za tym idzie do depresji - lzejszej lub glebszej. Ale jak tylko wroce do Polski za pare dni, mam nadzieje jak najszybciej rozpoczac psychoterapie. Od 6 dni wymiotowalam tylko raz. Nie mysle o jedzeniu. Jedynie pilnuje, zeby jesc male posilki 5 razy dziennie. Jem WSZYSTKO. Nie odchudzam sie !!! Staram sie czesto uprawiac sport. Ruch, ruch i ruch. Przed chwila zjadlam czekoladowe ciastko. Czuje sie dobrze. Powodzenia i duzo duzo usmiechu ... oraz spokoju ducha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała-twiggy
to ja wam gratuluje. ze mną miało być juz wsyztsko ok . przytyłam cholernie.. nie wazyłam sie, jadlam, tylko ciagle uszczypliwe uwagi koleżanek -nie jedz bo przytyjesz, wiesz ile to ma kalori i kolegów- uważaj, bo cie wiatr powieje, o idzie anorektyczka... nie żygałąm, było tak na poczatku ale do czasu. nie miało juz to dla mnei znaczenia gdzie.. po każdym posiłku, nawet w miejscu publicznym puszczalam kran, albo na lekcji w sql szlam sobie ulżyć... czuję się strasznie, niby z zewnatrz wszystko ok, mam grube uda, mam dupe, mam pulchną twarz i 43 kg.. :( ale czuje, że coś znowu jest nie tak. mam ochote żygać, glodować wrócić do 30 kg... poszlam ze znajomymi do maka i myśle o salatce, wtedy nagle koleżanki szepczą , że wezme salatke, biore największy zestaw i ne inie moge jeść. nie moge, nie wiem czemu... ;( może ktoś mnie zrozumie. nie powiem tego nikomu innemu. wysmieją mnie... mam 16 lat i nei dosalam okresu nigdy. . . wspaniałe życie, wspaniałe pierdolone dzieciństwo! jak rodzice chccieli mnei wyslac do psychiatryka w lato zaczelam żygać i po miesiącu zapomnieli, ale to się ciagnęło, na ważenei sie opijalam i zapomnieli.... ale ona nie zapomniala! pomocy... ;( przepraszam, ze tak długo.. mam posiniaczone, pocięte dłonie, ramiona... mam straszne myśli.. biorę mnóstwo leków, myśląc, ze moze a nóż wezme o tę jedna tabletkę za dużo, nei mogę doczekać sie końca, wiecznego snnu.. czy to są myśli "uśmiechnietej" 16-latki?? w tym roku mam poważne problemy. staje mi serce. mam reumatyzm. odwapnione kosci. migrene. ciagłe bóle brzucha. nikt nie wie co mi jest - nikt oprócz mnie. ile czasu mozna udawać szczęśliwą? jedynie lekarka sam na sam spytalą - odchudzasz sie? i wystarczyło spojrzenie..jedno spojrzenie..... jak ktoś to przeczyta to dziękuję i prosze o wsparie, bo sama nie dam rady, matka niby bardzo opiekuncza ale jest na granicy śmierci, nie chce jej martwic.. to nei moja wina!~! ;(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciahalkakicia
podnosze, moze ktos sie znajdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała-twiggy
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przezylam to wiem, gratuluję Ci bardzo sukcesu! Jesteś wzorem :-) mała-twiggy, bardzo mnie wzruszyłaś swoją opowieścią. Jesteś taka młodziutka a masz tyle zmartwień... Skąd jesteś? Może jestem w stanie Ci pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyxx
Ja zaczynam podejrzewać, że mam tą okropną chorobę. Zresztą może to tylko początki... W każdym razie przynajmniej raz dziennie wymiotuję. Trwa to od 2 miesięcy, od kiedy zaczęłam się odchudzać.. Cały dzień sie trzymam, jem malutko. Około 17 jem obiado kolację po której dostaję mega wyrzutów sumienia i idę wymiotowac. Uwielbiam dni podczas których nie chce mi się jeść. Mam spokój od wymiotów ale za to jestem na 1 serku wiejskim i nie czuję głodu. Mam 26 lat, dziecko, szczęśliwe małżeńswo. Ważyłam 95 kg. Po dwóch miesiącach mam 84 kg. To co robię jest skutecznym sposobem odchudzania ale wiem jak wyniszczającym...Niewiem czy narazie chcę coś zmienić. Chcę schudnąc do 68 kg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała-twiggy
niestety, nie umeim o tym rozmawiac w twarz... jedynie on-line jestem z mazowsza. najgorsze jest to, ze wiele razy koleżanki mówily wychowawczyni, ze sie cos dzieje, pytaly sie mnie a ja zaprzeczałam, zawsze bylam "szczuplejsza", ale teraz żałuje, chce by ktoś się jednak dowiedział.. przyjaciólka zaczęłą sie odchudzać ze mna, nie chce aby to przeżyla co ja... na wf-ie mowie, ze mi zimno, zawsze mam bluze, nie moge patrzec na swoje dlonie, to jest straszne, za dwa tygodnei mam 16 urodziny.. upije sie i na chwile zapommne o zyciu, moze mnie nikt nei znajdzie, mzoe mi sie uda.... moze to brzmi śmiesznie, ale to koszmarne. jestem "wzorową uczennicą" to znaczy byłam, teraz dostaję troje, bo sie nie wyrabiam, przestaje mi na wszystkim zależeć... nie boje sie śmierci, ale nie chce tego nikomu robić.. łatwo jeść powiedzieć "jedz", gorzej nie myśleć o skutkach... pamiętam rozmowę z wychowawczynią... nigdy jej nei zapomne, miala zadzwonic do rodzicow, ale na szczęście mi uwierzyła, tak nauczyłam się kłamać, moje gowniane życie to jedno wielkie klamstwo... jedno jest dobre nie pale, bo boje sie reakcji organizmu, jak kiedys palilam, przestalam, zajadałąm się czekoladą i przybyło 3 kg. w szkole jestem uśmiechnieta, ale w glowie przeżywam piekło.... moze ktoś móglby mi pomóc. wesprzeć. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała-twiggy
hahaha, jestem samolubna, mysle tylko o sobie.... dojde do tych 38 i dam spokój ale co bedize dalej?? teraz mam 42 kg, ważylam sie, spadlo mam 166. dwa lata temu 46 kg i 155 niby tyle nei stracilam, ale czuje sie grubo.! pamietam najlepszy miesiac w życiu sierpień niewiele ponad 30 kg. ale nei urosłam od tamtej pory, nie mam cioty, piersi, zepsute zeby.. ;( pani samolubna idzie spac, jest wyczerpana.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malatwiggy
przeczytalam cały temat - jestem najmłodsza, szkoda, że tak rzadko tu zaglądacie, rady jak wymiotować? Pamiętam, jak kiedyś to śledzilam w internecie.. "te nowinki" zepsuly mi życie. . . Tak jakbyście się chwaliły, przepraszam, ale swoją głupotą. Nie radzę nikomu nawet tego zaczynać, dziwne nie? Zaraz pójde do lazienki i sama to zrobie, a wam odmawiam "tej przyjemności" z początku moze być fajnie, jest zrzucilam, ale potem? Jest coś okropnego czego nei piszą w książkach, popękane, zakrwawione usta, nie wiem od czego... to jest "choroba na cale życie" . Pamietam jak się wypierałam tego z początku, maskara , aż mi siebie wstyd, jednak dalej to do mnie nie docira, przecież ja jestem gruba! Te dziewczyny są chude! maja łądne nogi i lydki... caly świat teraz kręci się wokól diet i odchudzania, ze skrajnosci w skrajność, ale dlaczego bog obdażył mnie tym tluszczem? (mam dysortografie sorry z gory za blędy) jutro w rozmowach w toku, ideał kobiety, kiedys wygladałam podobnie, podobno, ja tego sobie nei przypominam, zawsze bylam prosiakiem, zawsze ta gorsza w domu, rodzenstwo najlepsze, wzorowe, nie pali, nie ucieka, kujony.... a ja? niby pasek, 5,0 ale co to, żaden wysiłek... to koniecznosc.. nie pisze juz choc chyba kiedyś napisze książkę, bo bardzo lubię to robić, abyście nadążyly z czytaniem... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psyhiatryk...
i tam sie lecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezylam to wiem
mała-twiggy nie chcialabym Cie urazic...sama jestem jeszcze mloda ale...jak patrze na tak bardzo mlodziutkie osoby ktore zmagaja sie z takimi problemami to az mnie w srodku cos rozwala...miotasz sie jak dziecko we mgle...wypowiedzi sa nieskladne, duzo watkow- co tylko swiadczy o tym ze jestes zagubiona...potrzebujesz pomocy ale...nikt z nas nie jest Ci jej w stanie udzielic za pomoca wiadomosci na gg, kafeterii czy maila...musisz sie przelamac i poprosic o pomoc...wiem ze latwo sie gada, sama przetestowalam, ale gdybym wtedy tylko o nia poprosila...bylo by mi latwiej... samej naprawde jest ciezko...moja 3 letnia "przygoda" bardzo mnie zmienila, wydoroslalam, zaczelam trzezwo i dojrzale patrzec na swiat, zabrala mi jednak beztroske i wiare w ludzi...kazdy glupi zart odbieralam dosadnie jako cos wymierzone tylko i wylacznie we mnie, osloniete otoczka smiechu, sedno mialo zranic...musialam sie nauczyc znowu- smiac sie...znowu ufac...moja mama dowiedziala sie o mojej chorobie dopiero jakies 2 lata temu, juz sie nie balam jej powiedziec...juz mi nie jest wstyd i nie czuje obrzydzenia do siebie...nie liczy sie to ze chorowalam, liczy sie tylko i wylacznie fakt ze znalazlam w sobie sile...wtrace jeszcze jedno, kiedy mojej mamie powiedzialam ze cos takiego mialo miejsce i tyczlo sie wlasnie mnie to...nastepnego dnia miala kontakty do najlepszych poradni zaburzen odrzywiania wraz z umowiana wyzyta...wzruszylam sie cieszylam sie ze nie musze tam jechac:) ale zrozumialam ze moglam sobie dac pomoc duzo wczesiej...daj sobie pomoc...kazdy potrzebuje kiedys pomocy, obojetnie czego by sie nie tyczyla...nie jestesmy w stanie przejsc przez zycie sami...ja wybralam samotnosc, teraz pewnie bym wybrala inaczej... zycze powodzenia drogie kobietki :) i duzo pozytywnych mysli...dzis bylam na spacerze z psem...wypilam piwo z moim panem M. w ogrodku i zjadlam duza porcje lodow...i slonce siecilo :) niech Wam swieci tak jak mi :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko textu, bardzo mnie ieszy, że się przełamałaś i podejmujesz jedną z ważniejszych walk w Twoim życiu...:) Musisz uzbroic sie w cierpliwosc i nie poddac się ! :) wszystko w Twoich rękach, a ja wiem, ze dasz radę, bo wiesz co jest dla Ciebie najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delilia
Tak, Mala-Twiggy... "przezylam to wiem" ma racje. Ja ze wstydu nie przyznalam sie do choroby przez 14 lat ! ... coraz bardziej wyniszczajac swoje cialo. Jedyna rzecza, ktora byla dla mnie wazna w zyciu to MOJE KILOGRAMY. WSZYSTKO zalezalo od tego czy jestesm szczupla. Niestety nigdy nie bylam z siebie zadowolona... nawet jak bylam chuda wydawalo mi sie, ze jestem gruba. MOZNA OSZALEC od myslenia TYLKO o SWOIM TLUSZCZU !!!!!! Zycie sklada sie z tylu rzeczy ... ... tylu rzeczy ..., o ktorych pewnie myslalabym wiecej GDYBYM WCZESNIEJ POPROSILA O POMOC. Dziewczyny ... nie drazcie w tym same !!! Porozmawiajcie z bliskimi ( rodzicami, przyjaciolka, nauczycielka... z kims, do kogo macie zaufanie ) .. zadzwoncie do lekarza .. Lekarz rodzinny moze Was pokierowac dalej. To jest NAJLEPSZE wyjscie !! Trzymajcie sie cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala-twiggy
najlepiej powiedziec jeszcze 15 latce - za 12 dni moje urodziny . idź powiedz, jestes "chora" nie umiesz jesc. wysmieja cie. ja nie umiem jesc! albo wcale, albo musze to "wyrzucic" i co? Gr! ;( nie wiem co robić, nie nawidze siebie! ;(( żyje tylko dla moich znajomych, moje "zycie" sie nei liczy, jestem skreslona.. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezylam to wiem...
mala-twiggy gowno prawda!!! nie jestes skreslona, nawet jesli skreslasz sie sama...gdyby tyllko ktos wiedzial, nie oczekuj ze ktos sie sam domysli, ze rodzice powinni zauwazyc, ze najlepsza przyjaciolka powinna Cie "wyczaic" ...jestesmy najlepszymi klamczyniami pod sloncem, sztuka kamuflazu to jak kunszt..gruntowne dopracowany w zasadzie do perfekcji...chcemy zeby nikt nie wiedzial, a w srodku ryczymy wrecz o pomoc, do swiata dla nas zewnetrznego...dlugo mialam pretensje, ze nikt nie zuwazyl co sie ze mna dzieje...ze kazdy mnie zlewal...bo jak mozna zyc z kims pod jednym dachem i nie widziec?!...mloda kobietko, teraz po czasie, stwierdzam ze stawiajac sie w "ich" sytuacji nawet sama ja, bym sie nie domyslila...potrzebujesz pomocy...tak mi zal...widze sama siebie i nie znam lekarstwa na to co teraz przezywasz...wiem tylko ze sie da...mozna znowu zyc normalnie...zauwazac rzeczy ktorych sie nie widzialo... i sie cieszyc... dzis moj pan M. powiedzial ze po chorobie zostalo mi tylko czytanie o niej i wypowiadanie sie...i ze jest ze mnie dumny...i cieszy sie ze mam te swoje 49kg (jestem niziutka, niecale 160cm) i zebym nie chudla bardziej bo znowu zacznie sie bac...i wiem ze nigdy nie zrobie mu krzywdy, a tym bardziej sobie... musisz chciec...to podstawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezylam to wiem
Delilia a jak Ty sie trzymasz? widze ze postwialas na terapie :) podziwia Cie...kiedys sama nie potrafilam pokonac wstydu.. zycze Ci powodzenia bo kazda z nas na nie zasluguje :) gdybys jednak potrzebowala wsparcia to zawsze sie jakos znajde ;) 3mam mocno kciuki za Nas wszytkie kobiety :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala-twiggy, przeżyłam to wiem ma rację: nie powinnaś o sobie tak myśleć! Jeżeli chcesz uratować siebie, to musisz z kim się podzielić swoimi problemami. Na początek niech to będzie przyjaciółka, ale docelowo powinni być to rodzice. Zawsze będziesz ich córeczką, bez względu na to, jak źle o sobie myślisz i jakiego potwora z siebie robisz, pomogą Ci najlepiej jak będą potrafili. Napisałaś, że nie potrafisz o tym rozmawiać w cztery oczy... Jeżeli jesteś z Warszawy lub bliskich okolic możemy się spotkać i spróbujesz nauczyć się tego na obcej osobie. Ja nie będę oceniać, wyśmiewać, nie mam do tego uprawnień. Nie znamy się, więc nie zaingeruję w Twoje środowisko. Pozdrawiam Cię cieplutko i trzymam za Was wszystkie kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala-twiggy
jestem z okolic warszawy. ale teraz w tym tygodniu na miesiac od spzitala jade, ledwo chodze, amm chore nogi i tam chcą sie dowiedziec co mi jest..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala-twiggy, jeżeli tylko będziesz chciała się spotkać i porozmawiać to proszę daj mi znać, jestem otwarta na propozycje. Co do szpitala, to dużo zdrówka Ci życzę. Bądź z lekarzem szczera, od tego może zależeć Twoje życie. Pamiętaj, że obowiązuje go tajemnica lekarska, także nie bój się tego. Do jakiego szpitala jedziesz? Pracuję w dziecięcym szpitalu pod Warszawą, to może Cię odwiedzę, jeżeli trafi się, że zatrzymają Cię w tym , w którym pracuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała-twiggy
niestety nie. jadę na miesiąc gdzies na północ w okolice morza. nei bede szczera.. :( nie powiem mu dlaczego. ale latem jade do jakiegos w Warszawie szpitala prawdopodobnie, jak tam nic nie pomorze. mieszkam 90 km od Warszawy. nie tak blisko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kylie05
To jest bullshit, oczywiscie nie chce ci odbierac nadzei ale ja za bardzo w terapie w osrodkach nie wierze. Musisz sobie sama dac rade najlepiej z prywatnym terapeuta W osrodkach traktuja problem hurtowo. najwazniejsza twoja wola, nikt cie za wlosy od kibla nie odciagnie. (Ja rzygalam nawet do reklamowek we wlasnym pokoju z podglosniona muzyka...) W kazdym razie powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsa
Kulie a myślałam że tylko ja mam coś z głową. Ja rzygałam w pokoju dzieci w ich nocnik żeby tylko Mąż się nie zorientował :O W porę się ogarnęłam. Nie wymiotuję już od 2 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fdsa, gratuluję sukcesu! mała-twiggy, zrobisz oczywiście wedle uznania, ale pamiętaj, że lekarz nie ocenia człowieka na podstawie "ale jesteś głupia bo...". Ja jestem niereformowalna, bo nigdy nie robię zaleconych badan na raka, choć jestem w grupie podwyższonego ryzyka, i wstyd mi się po raz kolejny przyznawać, że moja głupota sięga granic, ale nigdy nie zdarzyło mi się, by z tego powodu lekarz odmówił mi leczenia lub mnie źle potraktował. Jeżeli jesteś rozsądną osobą, a myślę, że jesteś, to powiesz lekarzowi prawdę. Jeżeli zataisz prawdę on może nie dość, że Ci nie pomóc - to wręcz zaszkodzić. A wyobraź sobie, że to też człowiek i że on z tym będzie musiał żyć, że skrzywdził drugą istotę. Proszę, nie myśl samolubnie. Jesteś młodą osobą, więc nie wszystko jeszcze zdążyłaś poznać, ale myślę, że chciałabyś poznać tylko się wstydzisz i boisz. Nie ma czego - proszę Cię tylko o rozważenie moich słów. Moja propozycja spotkania jest cały czas aktualna, jak tylko się zdecydujesz pisz do mnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kylie05
fdsa, ja te reklamowki potem chowalam do biurka i wyrzucalam nastepnego dnia rano....;/;/ a jak bylam sama w domu to bralam obiad do kibla, rzułam wszystko a potem wypluwalam i spuszczalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×