Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pikok

pomóżcie mi zrozumieć dlaczego???????????????

Polecane posty

wQrwiona ja też cię przytulam. Nie jesteś sama i jak chcesz pogadać zawsze wysłucham, a jak mam dobry nastrój to wiedz, że się podzielę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wlasnie teraz jestem bliska skonczenia ze soba, nikomu z przyjaciol tego nie mowie. nie podjelam jeszcze decyzji ale czuje sie gorzej niz kiedykolwiek, naprawde gorzej byc nie moglo, i pewnie wg was nie mam problemu al moj problem jest blahy, ale nikt nie zrozumie. z jednej strony mysle ze mam za duzo osob ktorym by mnie brakowalo (rodzice i siostra, nie liczac przyjaciol) a z drugiej nikt nie wezmie tego co czuje na siebie, oni sa szczesliwi i nigdy tego nie zrozumieja ani sie ze mna nie zamienia. a ja caly czas udaje ze jest dobrze a tak naprawde szukam sposobu w internecie jak to zrobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko zalezy ile jeszcze wytrzymam, czy za jakis czas bede mogla z tym zyc, czy bede chciala z tym zyc. narazie to tak jak mowie, tylko rodzina przyjaciele i modlitwa mnie trzyma przy zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie
do cukrowa wata Wołanie o pomoc. Chcesz? - pomogę. Może wygadanie zupełeni obcej się osobie Ci pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w skrocie : kocham kogos, on kocha mnie a mimo to nigdy nie bedziemy razem, ale tez nigdy nie przestane go kochac i nie chce zyc tak jak teraz 50 czy moze wiecej lat. nie chce takiego zycia, wole je zakonczyc, po co mi sie meczyc. boje sie tez tego co by bylo po smierci wiec caly czas sie waham. jak narazie jestem u kresu wytrzymalosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goscinnie dzisiaj juz pisalam tutaj na kafe wolanie o pomoc. pytalam kto mi moze pomoc - czy mam isc do ksiedza? ale on mimo ze jest osoba duchowna to wezmie mnie za glupia, mloda, naiwna ktora sie zakochala i nie zna zycia, ale ja juz naprawde nie moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roznie z ludzmi bywa
jedni rodza sie z silna kostrukcja psychiczna i kazda nowa porazka ich wzmacnia.Inni niestety nie posiadaja az tyle odpornosci,nie pomoga tu najblizsi czy przyjaciele.jezeli juz powstal taki zamysl napewno go zrealizuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie
do cukrowa wata Przepraszam Cię ale to troszke mało opisane aby można było coś poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lza
kazdego dnia mysle o tym zeby sie nie obudzic .Kazdego dnia mam ochote to zrobic.Mam trojke dzieci .Zachorowalam,stracilam prace ,maz ciagle pije ,mieszkanie zadluzone czesto brakuje na chleb ,lekow nie biore od bardzo dawna .Szukalam pomocy wszedzie ale to nic nie daje wszyscy mysla ze troche litosci i wspolczucia wystarczy a ja tego nie chce .Moje dzieci stracily kolezanki kolegow >wstydza sie ojca i chorej matki pewnie tez .jestem ciezarem warzywkiem ktore mozna kopnac popchnac i opluc .juz dawno nikt nie trzymal mnie za reke nie powiedzial nic milego.A corka w zlosci wykrzyczala ze przezemnie ojciec pije bo jestem chora ze prxezemnie nie mamy na chleb ze przezemnie nie ma wlasnego pokoju.Mam 40 lat i chcialabym to skonczyc ale bardzo boje sie boga i tylko to mnie powstrzymuje.chcialabym juz ulzyc wszystkim komu jestem ciezarem.Ale jakos bog daje mi sile zeby to ciagnac po co ? nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrowa wata powiem Ci
2 rzeczy na dwie rózne możliwości: 1)Nie ma rzeczy niemożliwych, walcz o ta miłość, zycie jest jedno, zrób coś! 2) Czas leczy rany, ja coś o tym wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze to malo. ale watpie czy bys zrozumiala nawet gdybym ci opowiedziala cala historie. nikt mnie nie rozumie, absolutnie nikt. bo nikt nie jest w tej sytuacji i nikt nie przezyl tamtych chwil. juz sie zwierzalam kilku osobom, wiec nie wiem naprawde czy pisanie wszystkiego od nowa ma sens bo to i tak nic nie zmieni. to bedzie kolejne wygadanie sie. bo wszyscy powtarzaja 'bedzie dobrze, czas leczy rany, za niedlugo zapomnisz i bedziesz sie z tego smiac, znajdziesz nowego'. i poniekat ich rozumiem bo co innego mozna powiedziec, nic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrowa wata powiem Ci
Iza a są jakieś szanse na wyzdrowienie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz walczylam, ale co mam wiecej zrobic jak on nie chce tak dluzej zyc, w tej niepewnosci? a wlasciwie w pewnosci bo pewne jest ze sie nigdy nie spotkamy. dla niego to bez sensu trwanie w tym skoro nigdy wiecej sie nie zobaczymy. ma racje ale zerwanie calkowicie kontaktu z nim mnie zabija powoli i bolesnie i naprawde niewiem jak dlugo jeszcze wytrzymam. i tez boje sie Boga, boje sie ze po smierci bede miec wieczne cierpienie za to i pieklo nigdy sie nie skonczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lza
mam raka macicy jetem po dwoch operacjach po wlewach nie mam rzes brwi wlosow mam problemy z chodzeniem nie moge jesc a z bolu czasem trace przytomnosc.Mysle ze powinnam juz nie zyc ale jakos mi to nie wychodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie
do cukrowa wata Wiesz, generalnie jest tak, że nigdy nie jesteśmy w stanie zrozumieć człowieka do końca do póki sami sie w takiej sytuacji nie znajdziemy. A żaden człowiek nie ma tak dużego bagażu dośwaidczeń aby każdego zrozumieć. Mam nadzieje, że rozumiesz o co mi chodzi. Jak powiesz sobie: nikt mnie nie zrozumie to tak będzie. Daj sobie szansę. Myślałam o wizycie u specjalisty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cukrowa wata nie mów nigdy, nie mów nikt. Nie ma sytuacji bez wyjścia... Jeżeli to przyjmiesz toj uż wiele. Jeżeli dasz sobie pomóc to już dużo. Jeżeli znajdziesz w sobie siłę do walki to już sukses. Ale naprawdę wszystko zależy od Ciebie, bo to Twoje życie, tylko Twoje.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrowa wata powiem Ci
Wydaje mi się że w takm razie jak już nie masz siły do walki, to potrzbujesz czasu. Zajmij sie czymś, znajdź hobby... warto zyć, jesteś zdrowa, a jak jest zdrowie można wszytko! Możesz miec zycie jakie tylko sobie wymarzysz. Za parę lat możesz założyc rodzinę, mieć dzieci (chociż nie wiem jak wyglada Twoja sytuacja) Na prawde czas leczy rany. A tak poza tym jeśli bardzo chciałabyc o nim zapomniec to nie rozgrzebuj w sobie tej miłości, bo dlatego to Cię tak boli. Nie ma szans na zagojenie się rany jak się w niej cały czas grzebie patykiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iza , jaki masz kontakt z dziećmi? co się stalo takiego że nie rozumieją Twojej choroby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrowa wata powiem Ci
Iza bardzo mi przykro, nie wiem co napisać, tylko mogę sobie wyobrazić co czujesz.. trzymaj się:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby zalezalo ode mnie to to by sie nie skonczylo. to byla jego decyzja a nie moja. wizyta u specjalisty? watpie, myslalam tylko o ksiedzu, bo skoro modlitwa mnie wycisza na chwile, skoro dzieki milosci do Boga jeszcze zyje to moze osoba duchowna by mi pomogla? ale jak, rozmowa to jedyna rzecz. powie mi ze mam dla kogo zyc, ze jeszcze beda lepsze chwile. ale to nie zmieni sytuacji, caly czas bedzie tak jak jest, on mi go nie zwroci, nawet najlepszy psycholog. a tylko to mogloby mi pomoc. caly czas zycie wspomnieniami i nadzieja ze go jeszcze zobacze. a po chwili wiem ze to niezmozliwe. ze tak sie nie stanie. ze juz nigdy z nim nawet nie porozmawiam. i to tak strasznie boli. bol nie do wytrzymania. zaczynam plakac, dusze sie nie moge zlapac oddechu, zbiera mi sie na wymioty, nie moge jesc, spac, budze sie w nocy i dostaje ataku placzu, nie moge nad soba zapanowac, nie wiem ile jeszcze wytrzymam, pewnego dnia nie znajde sily na dalsze cierpienie i w koncu to skoncze i juz mnie nie bedzie obchodzilo ze bedzie bolalo, bo teraz boli mnie bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cukrowa wata, Iza - nie wiem, co Wam powiedzieć... przytulam mocno; zostańcie tu z nami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
problem w tym ze ja nie chce poznac kogos, zalozyc za pare lat rodziny. chce tylko jego, on mi wystarczy, nic wiecej. czy to tak wiele? oddalabym wszystko, wszystko co mam zeby go choc raz zobaczyc, pocalowac. to by mi dalo sile. ale tak sie nie stanie. z jednej strony wiem ze jakbym zapomniala to by przestalo bolec. ale nie chce zapomniec i nie zapomne. bo to byly najpiekniejsze chwile mojego zycia. jedyne dobre co mi sie w zyciu przytrafilo to te dni spedzone z nim. nic mi tego nie zapomni, zaden inny czlowiek. czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja do bolu a ja nie chce juz tego bolu. wspomnienia sa piekne i zyje nimi ale to tylko wspomnienia i nic nie znacza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'zostancie z nami' - bardzo latwo powiedziec. ja nawet nie moge patrzec na szczescie innych. nie moge najnormalniej w swiecie jechac do miasta bo kazda kafelka na chodniku mi go przypomina, bo jeszcze tak niedawno szlam tamtedy z nim, on dotykal tego chodnika. wiem ze brzmie jak wariatka. ale kocham z calego serca. a to i tak nic nie da. on jest za daleko, ta odleglosc zabija milosc a milosc zabija mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrowa wata powiem Ci
nie możesz do niego pojechać, schowac dumę do kieszeni i zrobić wszystko żeby z nim być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwierzcie, każdy ból mija, nie mówię że odchodzi, bo nie. Ale nie wiecie jeszcze jak może być dalej. Niech wspomnienia zostaną. Ale nie jest powiedziane że nie nie może byż pięknie. Trzeba tylko schować głęboko , bardzo głęboko , to co boli, i uwierzcie mi można żyć dalej ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale dlaczego nie możecie być razem? Nie możecie razem zamieszkać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lza
Mialam dobry kontakt z corkami do momentu kiedy nie zglosilam na policje ze maz sie nademna zneca ,potem odwrocily sie odemnie oczywiscie czsem sa przy mnie ale juz inaczej.Mlodsza chyba brzydzi sie mnie kiedys tylko calowala i przytulala starsze trzymaja dystans czasami nie slysze nawet ich glosu.Kiedys nasz dom byl pelen mlodziezy a teraz pustka.Wiem ze kolezanki sie z nich smialy ze maja zombi w domu .chyba to tak nimi wstrzasnelo sama juz nie wiem .Mysle czesto ze jakbym odeszla to moze maz sie otrzasnie i zajmie domem.Moze wtedy bedzie im dobrze.Z nikim o tym nie rozmawialam unikam ludzi sa podli i falszywi a czsami tak chce sie wyplakac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze mozna zyc. zyje ale po co skoro nie widze sensu, po co zyc jeszcze 50 lat albo i wiecej, jak to zycie bedzie jak droga przez meke. pojechac do niego? chcialam, naprawde chcialam ale nie moge. pytasz dlaczego? a jak ci powiem ze mam 16 lat to to cos zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćik
cukrowa wato nie użalaj się nad sobą tylko jedź do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×