Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fffffffff

czy kobiety ktore wychowywaly sie bez ojca sa pelnowartosciowe?

Polecane posty

Gość fffffffff

mam takie wrazenie ze te ktorym z roznych przyczyn losowych nie dane bylo w dziecinstwie poznac ojcowskiej milosci same nie potrafia w pelni kochac.sa klonne do beznadziejnych zakochiwan robia to szybko.potrafia ranic ale same bardziej sa narazone na zranienia. sa bardziej agresywne,brak karnosci czy autorytetu spowodowal ze uwazaja ze maja do wszystkiego prawo.sa rozwiazle. a wy jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgadzam się
rozwiązłe są brunetki z pieprzykiem, bo taka mnie rzuciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam nigdy bardziej mylnej teorii...ja mam oboje rodziców, despotycznego ojca, i wszystkiego czepiającą się matkę. Byłam ich życiowa wpadką więc można uznać że wychowywałam się sama. Bardzo emocjonalnie podchodzę do różnych spraw, jestem bardzo samodzielna, trochę nieufna ludziom. Ale nigdy nie chcę nikogo zranić, chcę aby każdy człowiek w moim otoczeniu czuł się dobrze, komfortowo i był zawsze usmiechnięty. Sama nie miałam idealnego życia, problemy czepiały się mnie jak rzepy psiego ogona...dlatego teraz pomagam ludziom z problemami - aby w jakiś sposób zrozumieć, że nie ja sama miałam takie problemy i postarać sie pomóc chociaż innej osobie rozwiązać ten problem zanim bedzie za pozno i aby chociaz jedna osoba na tym swiecie była szczęśliwa :) Charakter człowieka zalezy od otoczenia w którym się znajduje, od genów. Ja odziedziczyłam serdecznośc po dziadkach od strony matki, poza tym zawsze obracałam się w spokojnym luźnym towarzystwie w ktorym kazdy kazdemu pomagal w potrzebie. Może dlatego jestem teraz jaka jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choholudek
Byłem z dziewczyną, która w zasadzie wychowała się bez ojca i z jedną rzeczą, którą napisał autor mogę się zgodzić...Bardzo łatwo się zakochują...moja ex w wieku 24 lat miała już chyba z 7-8 partnerów...każdy usłyszał od niej, że ona go kocha... Ilu ludzi można kochać?! i to było tak, żę tylko skończyła związek z jednym a już za moment miała następnego...ze mną też tak było...Mieliśmy termin wesela,kamerzystę,fotografa,orkiestrę...rozstaliśmy się i zamiast prubować naprawić to co się stało między nami to ona po miesiącu już latała za innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznaję, miałam podobne wahania uczuciowe, ale w bardzo mlodym wieku. teraz mam 20 lat, i chcę ułożyc sobie życię z moim partnerem, z ktorym jestem juz trzeci rok. Gdy byłam młodsza, czesto zmieniałam partnerów, po koleżeńsku szłam z kumplami do łóżka albo się całowaliśmy, a na drugi dzien spotykalismy się jak gdyby nigdy nic się nie stało. Faceci bardzo często mnie podrywali, a to zwiększało moją samoocenę dlatego to lubiłam. Ale w końcu znalazłam tego jedynego, też miał być jednym z tych kilku, miał być tylko zabawką, ale zakochałam się w nim na zabój, z wzajemnością. Kocham go, i żyję w monogamicznym związku. jestem starsza, dojrzalsza i nigdy nie wrócę do stanu sprzed kilku lat. Nie uganiam sie juz za facetami, nie interesują mnie inni - tylko on :) teraz zamiast o imprezach i facetach, myslę o swojej przyszłości. Takie rozpustne życie mnie zmęczyło, wyszalalam się wcześniej, dzięki temu teraz jestem spokojniejsza i dojrzalsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choholudek
oby faktycznie tak było...moja ex ma 24 lata, też jak 2 lata temu zaczynaliśmy ze sobą to twierdziła, że też się już wyszalałą, zależy jej już tylko na dojrzałym uczuciu. Też mówiła, że albo będzie całe życie ze mną, albo z nikim. I po prawie 2 latach rozstaliśmy się...a raczej to ona zerwała...i może z miesiąc jej tylko zajęło przelanie uczuć na innego. Do tej pory tego nie mogę zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale pierdolenie - to ze jestescie dziwkami i zmieniacie facetow jak rekawiczki (tak sie mowi o takich pannach wiec ode mnie won ze jestem zlosliwa ;) ) nie ma nic wspolnego z brakiem ojca...kurestwo to kurestwo a cala reszta to wymowka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulllkaaa25
podobno dupczycie się na każdym kroku i wcześnie tracicie cnotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy pełnowartościowe, pewno nic im nie brakuje, oprócz zakochiwania się w starszych facetach, jak Rossati w tym stareńkim reżyserze......czy jakieś Zające w Czarusiu Pazurze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie kurwienie się!! Nie jestem dziwką. Całe życie rodzice mnie poniżali, a tu nagle znajdują się mężczyzni którzy mnie doecniają, podnosza na duchu, sprawiają że wprost tętnie szczęsciem. Żaden nie mówił ze jestem głupia, że do niczego się nie nadaję, że jestem najgorsza...każdy z nich mnie doceniał. Czułam się wspaniale, pierwszy raz ktoś mnie docenił. Byłam młoda i głupia. Teraz nie umiem zyć bez mojego faceta. Jestesmy juz 3 lata i nie chcę tego zmieniać. choholudek może twoja ex jeszcze nie dojrzała do miłości. Ja znalazłam w końcu kogoś z kim chce być. Wiadomo, że czasami sie nie zgadzamy ze soba, czasami sie kłócimy (jak to w zwiazkach bywa). Wtedy bardzo to przezywam, robię wszystko aby nam sie ułożyło. Nie rezygnuję po jednej kłótni ze wszystkich planów na przyszłość. Chce do nich dążyć razem z moim Skarbem. Nie żałuję swojej przeszłości, nie zmieniłabym jej - trzeba się za młodu wyszaleć, aby w późniejszych latach nie świrować tak jak ex laska choholudka. Ja już mam okres szaleństwa za sobą i bardzo się cieszę ze moje życie jest teraz takie spokojne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SanSan
ja co prawda mam tate, ale odkad skonczylam 5 lat wyjechal za granice i widzialam go 2-3 dni w miesiacu tylko bardzo przezylam to ze mama czula sie czasami taka samotna i teraz bedac w malzenstwie bardzo podtrzymuje to zeby z mezem spedzac jak najwiecej czasu-czasami az za bardzo :( niestety tu odzywa sie do mnie chyba wlasnie ta sytuacja rodzinna, gdzie zawsze brakowalo taty :( milosc wyznalam tylko jednemu-mojemu obecnemu mezowi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja lubię wykorzystywać
facetów, a jesli czuję ze to wszystko za daleko sie posuwa po prostu sie wycofuje. nie dam sie zranic żadnemu facetowi! co to to nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja lubię wykorzystywać
tzn. miałam ojca ale nasze relacje były kiepskie, nie potrafiliśmy się porozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowane bez ojca
szukają męskiego wzorca, opiekuna, kogoś kto je bezwarunkowo pokocha i zaakceptuje takie jakimi są..... to nie jest niestabilność uczuciowa, rozwiązłość ale ciągły emocjonalny głód by być kochanym, podziwianym i akceptowanym... bo ciągle w głębi czają się kompleksy że nie jestem dość dobra by mnie ktoś prawdziwie pokochał (gdybym była dobta ojciec by przecież mnie nie zostawił, nie odszedł od Mamy....) miałam pełną rodzinę ale byłam dzieckiem adoptowanym, mam ten sam syndrom, pragnę wiernego opiekuna, kogoś komu mogę w pełni ufać i na kim mogę całkowicie polegać.... idiotyczna romantyczna fantazja, a w życiu niestety trafia się na drani którzy tą ufność i głód uczuć wykorzystują myląc pragnienie miłości z pożądaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Bez ojca, czy z hujowym ojcem - vsio rowno. Takie babki mają poryte berety, a i owszem. Z niektórymi da się dogadać z pewnym wysiłkiem i stworzyć normalny zdrowy układ (jeśli dziewczę myśli i posiada coś takiego jak umiejętność krytycznego i obiektywnego spojrzenia na siebie), a z większością nie. I ta większość puszcza się, odpierdala, a później jeszcze bardziej się zacina w niechęci do mężczyzn, bo ci takich kobiet raczej jako swoich długoletnich partnerek nie widz (zakładamy, że wiedzą coś o przygodach :P ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się nie zgodze z większoś
większością założen autora. też się wychowałam bez ojca ale go pamiętam (z czego się cieszę). W związku od 4 latm, 1 i mam nadzieje ostatni moj facet:). Raczej cięzko mnie zranic, trzeba bylo trochę szybciej dorosnąc,:) agresja?? czasem się zdarzy ale o to nie łatwo:) Autorytet?? moja mama świetnie sobie poradziła. jedyna wada?? że szukałam poczucia bezpieczenstwa u faceta:) więc to może nie tylko kwestia braku ojca ale też czynników zewnętrznych i genów??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ziarno prawdy
Ja też wychowywałam teoretycznie się bez ojca tj do 13roku życia mieszkaliśmy razem choć wolałabym by nie było go w ogóle w moim życiu. Przyznam że odcisnęło się to na mojej psychice ale nie do końca tak jak piszesz; Agresja... trochę tak, założyłam sobie że już żaden facet nigdy mnie nie zrani i mam bardzo stanowczy i choleryczny charakter :O Albo będzie tak jak ja chcę albo w ogóle:O a na każdy najmniejszy nawet przejaw agresji reaguje spotęgowaną do potęgi entej :O Wiem to nie jest fajne :O Brak karności,autorytetu; Nie prawda moja mama jest moim największym autorytetem i jej słowa krytyki bolą mnie najbardziej choć wiem że zawsze chce dla mnie jak najlepiej :) W najmniejszym nawet wypadku nie jestem skłonna do zakochiwań, zawsze wszystko kalkuluje na zimno nie kieruje się sercem tylko rozumem... Rozwiązła; Też w ogóle nie :O Bardziej od bliskości fizycznej liczy się dla mnie emocjonalna a żeby taka mnie z kimś połączyła muszę mu zaufać a z tym u mnie to już w ogóle tragedia... Ogólnie byłam w dwóch związkach pierwszy rozpadł się po 3 latach bo mnie okłamał i nie potrafiłam mu już zaufać, teraz buduje drugi związek... pożyjemy zobaczymy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
znam dobrze kilka dziewczyn, ktore wychowywala tylko mama i niestety musze przyznac, ze te kobietki maja duze problemy w relacjach damsko- meskich i w ogole w relacjach z ludzmi.. strasznie potrzebuja milosci i akceptacji. jedna: rozpaczliwie rzucala sie w ramiona (prawie) kazdemu facetowi, ktory zwrocil na nia uwage (nie mowie, ze od razu szli do lozka). nawet kiedy facet za bardzo jej sie nie podobal to spedzala z nim cala impreze, ( calowanki i macanki, niekoniecznie sex) a po, zapytana dlaczego nie odmowila, skoro koles jej sie nie podobal: "bo nie chcialam byc niemila, nie chcialam wyjsc na zarozumiala co odmawia, nie chcialam zeby mu bylo przykro" i inne bzdurne wymowki.. wierzyla w kazde slowo faceta, nawet w oczywiste klamstwa.. w przeciwienstwie do wskazanych przez innych przykladow, ona nie potrafila wyrazac swoich uczuc ani tym bardziej rozmawiac o nich, byla bardzo zamknieta w sobie. druga: bardzo watpila w swoje mozliwosci ( zdolna dziewczyna), upierala sie, ze na studia nie pojdzie bo po co, pewnie sie nie dostanie ( dostala sie jednak), pracy tez nie szuka, nawet nie probuje "bo i tak nie znajde", boi sie probowac czegokolwiek nowego, boi sie nawiazywac kontakty z nowymi osobami, nie wierzy w siebie. w zwiazku z facetem nie potrafi rozmawiac o problemach, jesli jakis sie pojawi to najlepiej go przemilczec to sam zniknie.... moglabym jeszcze duuuzo na ten temat napisac.. oczywiscie duzo zalezy od wychowania i srodowiska, ale jednak brak ojca ( normalnego ojca, nie takiego ktory pije i bije ale jest) odbija sie negatywnie na psychice dzieci, czy to dziewczynek czy to chlopcow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jezstem z Raju
wszystko co dzieje się w dzieciństwie odbija się w życiu dorosłym, reszte można sobie dopowiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z raju
bm blondyn świetny przykład z Rosatti - ona też nie ma ojca? Czy ma niepełnowartościowego - ciekawe tylko co na to p. Dariusz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są pełnowartościowe, tylko mają (chociaż nie wszystkie) inne podejście do życia. Nie rzucałam sie każdemu na szyję, nie obmacywałam się z pierwszym lepszym na dykotekach, nie jestem osoba agresywną. Szybciej dorosłam. W moim zyciu nigdy nie było ojca, a matka była raz na rok od kąd skończyłam 6 lat. A co najśmieszniejsze, nie czuję sie gorsza. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×