Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość plomqwer

Jakie macie relacje z rodzicami?

Polecane posty

Gość u mnie wpaniale
Moj tata zmarl jakis czas temu....ale mialam z nim swietny kontakt......z mama jest cudnie moja mama to moja najlepsza przyjaciolka ktorej moge powiedziec wszystko.....doslownie wszystko....wiem ze mnie nie obgada....zawsze stara sie doradzic.....naprawde czesto slucham jej rad bo jest bardzo madra.Mam 27 lat i nie wyobrazam sobie zeby nasze kontakty mogly sie jakos popsuc.Nie mieszkam z mama juz jakis czas najpierw studia...w innym miescie teraz wyjazd za granice...., ale nasz kontakt nie zmienil sie wcale ok czasami zdarzaja sie klotnie ,ostra wymiana zdan kiedy mama stara sie mnie przywolac do porzadku i postawic do pionu....ale to nic bo i tak wybaczam jej wszystko przeciez to jest moja mama najukochansza na swiecie. Potrafimy ze soba rozmawiac codziennie i godzinami...... mam nadzieje ze nigdy nam sie to nie znudzi :) Mam za to malutki problem w kontaktach z moja nastoletnia siostra...., ale chyba dlatego ze to taki wiek.....mimo wszystko siostrze tez staram sie poswiecac jak najwiecej czasu i jak najwiecej z nia rozmawiac....a kazdy moj pobyt w kraju....staramy sie organizowac jak najbardziej rodzinnie Zycze kazdemu takiej rodziny jaka mam ja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Dzięki za odpowiedzi. No jako jako dziecko, to miałam w miarę dobry kontakt z mamą, ale też raczej taki płytki. Najbardziej to się boję, że będę też taka w relacjach ze swoimi dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do plomqwer
wiesz ja też się tego boje. Myślę już o tym, żeby mieć dziecko ale boje się że je skrzywdzę. Zresztą zauważyłam, że powielam pewne zachowania rodziców w swoim związku. Nie potrafię się do końca otworzyć, często jestem zimna, także przytulenie czasami sprawia mi trudność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Też nie moge powiedzieć, że mnie rodzice nie kochali, dbali o mnie, ale nakarmienie, ubranie i zapytanie od czasu do czasu, jak w szkole to za mało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
he, zabawne "do plomqwer"- jak opisalas sytuacje z prezentem pod choinke od rodzicow. ja mam dokladnie identycznie! tez zawsze dostaje cos nietrafionego i tez zawsze potem to MI jest najbardziej przykro, ze wlasna matka nie wie ze np. nie znosze koloru rozowego :| to samo dotyczy moich relacji z rodzenstwem ( mam 2 braci). tak jak Ty napisalas- wyglada to tak, ze mowimy sobie czesc i ogolnie sie tolerujemy. ale zadnych glebszych kontaktow, rozmow nie ma miedzy nami. nie dzwonimy do siebie, nie piszemy smsow, nic. jak jestem w domu u rodzicow to wlasnie tak jest, ze kazdy siedzi w swoim pokoju i cos tam sobie robi, no chyba ze wspolne ogladanie tv w duzym pokoju :P rodzice czasem przyjezdzaja do miasta, w ktorym mieszkam, ale nigdy specjalnie zeby mnie odwiedzic tylko jak chca cos zalatwic. wpadaja do mnie na max 30 min, nigdy nie chca dluzej zostac bo zawsze sie spiesza.... tak jak pisalam- kocham rodzicow, bardzo doceniam za wszystko co dla mnie zrobili, wiem ze pomogliby mi w kazdej sytuacji (ja im oczywiscie tez), ale nie umiemy razem spedzac czasu.. nawet juz nie probuje tego zmienic.. a tak btw, do plomqwer- ile masz lat? (ja prawie 24)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
a jeszcze bardziej zauwazam brak dobrych kontaktow z rodzicami, kiedy jade do mojego chlopaka. jego rodzice ( tez mieszkaja kilkaset km od miasta gdzie ja i moj facet) sa w podobnym wieku do moich, ale zupelnie inaczej traktuja swoje dzieci.. tak bardziej po partnersku, rozmawiaja, pytaja, interesuja sie, widac ze chca razem spedzac czas, chociaz zwykly spacer razem proponuja ( ja swoim rodzicom bym w zyciu nie zaproponowala wspolnego spaceru bo nie wiem o czy mielibysmy na tym spacerze rozmawiac)... z rodzenstwem tez ma lepszy kontakt, dzwonia do siebie, pisza, odwiedzaja sie.. jego rodzice kilka razy juz nas odwiedzili ( mimo, ze jak pisalam mieszkaja daleko) i o dziwo, jakos nigdy nie brakowalo tematow do rozmow....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do plomqwer
no ja 26 :) Też mam tak, że po prostu widzę jak inni mają z rodzicami i wtedy się rozklejam. Ale z drugiej strony pewnie nie powinnam narzekać bo rodzice nas nie bili, nie chlali, opiekowali się nami na swój sposób. I to nie jest tak, że nie potrafię sobie przez to życia ułożyć. Wydaje m się, że nawet jestem przez to bardziej wzmocniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do plomqwer
Wiesz, tak na pocieszenie, mogę napisać, że bardzo często też takie rodziny, w których są głębsze relacje mają innego typu problemy. Ja spotkałam się już wielokrotnie z tym, że dzieci były związane z rodzicami albo z jednym rodzicem i tak strasznie tego zazdrościłam. A potem okazywało się, że w tych rodzinach się biją, chlają, rozwodzą. Może to też trochę jest tak, że w tych bardziej patologicznych rodzinach muszą się bardziej wspierać. Tak sobie tylko coś wymyślam, żeby się pocieszyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Witam dzisiaj :). Widzę, że temat kwitnie, super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Według najpowszechniejszych teorii, to taki chłód spowodowany jest tym, że oni mieli podobnie ze swoimi rodzicami. No i w przypadku moich rodziców, to jest bardzo możliwe, nie moge tego stwierdzić w 100 proc. bo nie poznałam dobrze swoich dziadków, dwoje zupełnie nie znałam, a następne dwoje zmarło zanim zaczęłam się zastanawiać na d takimi rzeczami. Widzę, że rozumiecie o co mi chodzi. Poza tym moja mama jest nadopiekuńcza, choć to też specyficznie się u niej okazuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Piszecie o tym, że rodzice do was nie wpadają, a jak wpadają, to na chwilę. U mnie jest identycznie im do głowy nie przyjdzie, że można od tak przyjechać do dzieci! Ostatnio byli u nas pół roku temu, a mają tylko 100 km, no ale co oni tego nie rozumieją, że tak się nie robi, nie mam zamiaru bawić się w ich rodziców i im tego tłumaczyć. Zresztą mam wrażenie, że coraz częściej się tak dzieje, że to ja coś im tłumacze, wkurzam się na nich, jakby oni byli moimi dziećmi. Staram sobie, to tłumaczyć, że już zaczynają być w takim wieku, w którym człowiek, to przykre, ale się już nie rozwija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Co do rodzeństwa, to mam sporo starsze, jestem najmłodsza, relacje też nie są najlepsze, ale nie będę się tu rozpisywać o nich. Rodzeństwo ma dzieci, moi rodzice jako dziadkowie mają też dziwne podejście do nich. Generalnie wszystko opiera się o to żeby dać im kasę i żeby jadły...załamać się można, co oni i tam czasem mówią, strasznie to przykre, ale nigdy bym nie chciała żeby moje dzieci przebywały z nimi dłużej niż kilka godzin raz na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
witam dzis! rowniez zachecam do pisania :) ja w sumie jakos strasznie nie ubolewam nad tym, ze nie mam swietnych, glebokich relacji z rodzicami. nie wiem czym to jest spowodowane, ale w moim przypadku raczej nie tym, ze oni mieli tak samo ze swoimi rodzicami (moimi dziadkami). ich relacje sa b. dobre, sa mocno zwiazani zarowno ze swoimi rodzicami jak i z tesciami. wlasciwie, jak wspomnialyscie wyzej nie powinnam narzekac- w domu nie bylo patologii, rodzice o mnie dbali, w ich malzenstwie uklada sie dobrze itp. teoretycznie jak mialam problem moglabym przyjsc pogadac z nimi, wiem, ze by mnie nie wysmiali, tyle ze ja sama nigdy nie chcialam sie im zwierzac, bo wiem, ze mimo, ze by nie wysmiali to jednak by nie zrozumieli.. wolalam sie wyzalac przyjaciolkom. do dzis tak jest. kontakt teraz mamy sporadyczny- swieta, czasem jakis weekend. jade do nich tak co jakies 3 mce. oni do mnie- jak wspomnialam- czasem na max 30 min. dokladnie tak jak napisala plomqwer- rodzice nawet nie pomysla ze mogliby przyjechac mnie odwiedzic, nie przyjdzie im to do glowy, chociaz maja tylko troszke ponad 100km ( a mieszkam sama z chlopakiem wiec nie ma problemu ze wspollokatorami). to samo jest z telefonem- zwykle ja dzwonie, czasem moja mama. tacie samemu nawet do glowy nie przyjdzie, ze moglby tak sam z siebie do mnie zadzwonic i pogadac! zreszta z nim przez tel rozmowa trwa 30 sekund i zawsze wyglada tak: "wszystko w porzadku? kiedy przyjedziesz do domu?" po mojej odp jest "trzymaj sie" i koniec rozmowy. wiecie, dopoki nie natknelam sie na ten temat jakos tak nie myslalam o tym wszystkim. ale zblizaja sie swieta (jade jutro)- zobaczymy jak bedzie :D pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do plomqwer
No ja jestem w domu od wczoraj:) Przejrzałam już wszystkie programy telewizyjne ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Ja jadę do teściowej na święta ;). Do mnie ojciec też nie dzwoni, mam jeszcze niedawno dzwoniła często, teraz prawie wcale, czeka aż ja zadzwonię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
tez bym wolala do "tesciow" na swieta, ale wiem, ze rodzicom byloby baaardzo przykro, ze nie spedzam swiat w domu, wiec jeszcze sie z tym wstrzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
i co, jak po swietach? ja dzis przyjechalam i ciesze sie z tego :) a swieta- jak zwylke....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie 111
Ja mam tak dobre a nawet bardzo dobre kontakty z moją mamą, mogłabym z nią gadać o wszystkim, prawie o wszystkim. Nie umiem Jej czasem opowiedzieć o sobie. Natomiast z moim ojcem w ogóle nie mam kontaktu, to znaczy mieszkamy niby razem, ale on najczęściej się pyta czy posprzątałam a nasze rozmowy wyglądają tak cześć cześć i koniec. Nie zna mnie, nie wie co lubię, czym się interesuje. Ja Go mało interesuje. Chciałby darmową sprzątaczkę, kucharkę, praczkę i najlepiej jeszcze dostarczająca piwo codziennie. Pije codziennie po kilka piw dziennie.Siedzi na dupie i nic nie robi.Mama po dwóch latach dopiero zmusiła Go by pracy poszukał. Nie znalazł. Jest kiepskim ojcem, kiepskim mężem,nie chciałabym aby mój mąż wyzywał mnie od nienormalnych, od kretynek. Nigdy tak naprawdę się mną nie interesował. Dawał jedynie pieniądze, ale to nie wiele. Ja z nim o niczym nie mogę pogadać, bo to człowiek, który uważa się za Bóg wie kogo, że jest najmądrzejszy, że wszystko o wszystkich wie najlepiej. Jak się inni czują, jak ktoś mówi, że źle się czują, to on wie lepiej jak ktoś się czuje. Nie mogę z nim rozmawiać, bo jego gadki po prostu mnie wkurwiają. Wkurwia mnie to, że ciągle mnie poniża, że mówi jaka to jestem niezaradna, jaka to nieodpowiedzialna i tak dalej a sam jest tak bardzo zaradny kurwa, że pracy nie może znaleźć, ludzie Go tolerują tylko z powodu jego żony, bo lubią Ją, a jego nie bardzo. Najlepiej taką co pokornie znosi jak Ją wyzywa od kurew, idiotek i kretynek. Cały czas mi się zdaje, że Go nienawidzę, zniszczył mi życie, zniszczył moje poczucie bezpieczeństwa, moje poczucie własnej wartości. Najbardziej wkurza mnie to jak on sobie siedzi na kanapie a ja mam Mu sprzątać. Nienawidzę sprzątać, owszem mogę sprzątać, ale w swoim domu, jak będę miała swój dom. Będę robiła to wtedy, kiedy będę miała na to ochotę, a nie wtedy kiedy jaśnie Panu będzie się chciało. On nawet nie wie, po kim jestem taka leniwa, po nim. On tylko zawsze siedział w fotelu albo na kanapie, a inni wokół niego robili wszystko. Wiecie co, na przykład mówi żeby sprzątać, wycierać kurze a u siebie ma taki syf, że telewizor był pokryty grubą warstwą kurzu. Albo nie wchodź tutaj w butach, bo coś tam a sam oczywiście wchodził w butach, bo zasady jego nie dotyczą. Szereg jeszcze takich rzeczy można by wymieniać. Marzę o tym by się wyprowadzić i mieszkać daleko od niego. Nie jestem dobrą córką, ale on nie jest dobrym ojcem a na szacunek trzeba sobie zasłużyć czynami a nie słowami, które nie wiele znaczą. To jest toksyczny człowiek. Od wielu lat chodziłam do psychologa, największy mam żal do niego o to, że nie pomógł mi, kiedy mnie napadnięto, tylko zastosował kary, lubił mnie bić, wyzywać. Pamiętam każdą krzywdę, każde niesprawiedliwe słowa, każdą awanturę. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Jak gdzieś wyjeżdżam, dzwonię do mamy. Ojciec nigdy sam nie dzwoni. On ma mnie gdzieś, więc ja też mam Go gdzieś. Rozpisałam się. Nienawidzę z nim jeść, być przy nim, bo on patrzy tak żeby każdemu dokopać. A to, że nie tak trzymasz sztućce, a to nie tak jesz, a to nie tak wyglądasz. Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i wybuchnę i wykrzyczę Mu w twarz jaki jest, On i tak zawsze uważa, że jest dobrym ojcem, że wszystko robi jak należy. On nie widzi w sobie żadnych problemów.On nie widzi w sobie nic złego, ale to normalne... Uważa się za świetnego faceta i nigdy nie rozumie czemu mamy do niego jakieś pretensje. Przez to nie wierzę w siebie, nie wierzę w to, że mi się coś uda. Nawet jak mi się coś udało, całą radość psuł mi ojciec, bo coś wynajdował. Jestem nieśmiała, boję się wypowiedzieć własne zdanie. Mój dom nigdy nie był dla mnie ostoją, przyjaznym miejscem, gdzie człowiek ucieka z tego świata. Prawie nigdy nie robiliśmy nic razem. Raz ojciec był ze mną w kinie i raz na koncercie, bo chciał wypróbować nowy samochód, a przy okazji grał Jego ulubiony zespół. Nigdy mnie nie wspierał, nigdy ze mną nie rozmawiał, nigdy nie zaproponował rozmowy, a nawet jak już rozmawialiśmy,to przeważnie się kłóciliśmy. On by chciał zrobić ze mnie służkę, a mnie naprawdę nie interesuje bycie sprzątaczką na usługach faceta, sprzątać Jego domu. Sprzątam u siebie... Nienawidzę sprzątać, nawet jak tata mi karze sprzątać codziennie, to i tak nie zrobi ze mnie pedanta, bo mi te kawałki, drobne śmieci nie przeszkadzają, tak jak Jemu. I tyle. Nie żyję dla Niego, żyję dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Hej hej! Co tam u Was? :) Ja zadzwoniłam do domu i się tylko zdenerwowałam, bo mama mi powiedziała, że nie dzwonię do nich, a w poniedziałek rozmawialiśmy! Kurna no bez przesady codziennie nie będę dzwonić, dzwonię co drugi, trzeci dzień i po minucie nie ma o czym rozmawiać...Ale się wkurzyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
Kompletnie tracę do nich serce, choć nic złego mi nie zrobili. Czasem myślę żeby wyjechać daleko tak z 300 km od nich co najmniej żeby była wymówka żeby ich rzadko odwiedzać, dwa razy w roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plomqwer
hej hej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×