Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość emi.la

Czy dzieci wykształconych rodziców są lepsze i mądrzejsze?

Polecane posty

Gość emi.la

Ciągle spotykam się z takim przekonaniem, że jeśli masz rodziców bez wyższego wykształcenia, to jesteś nikim, bo nie wywodzisz się z "rodziny z tradycjami"... A prawda jest taka, że kształcę się, mam wiele zainteresowań... Rodzice, pomimo iż niewykształceni, to bardzo wiele mi w życiu pomogli i okazali wiele miłości. Może ich metody wychowania nie zawsze były dobre, ale wychowali mnie na porządną dziewczynę. Jednak często widzę jak zmienia się stosunek ludzi wobec mnie gdy dowiedzą się, że moi rodzice to tak naprawdę prości ludzie. Jak Wy uważacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poznajesz pojebanych ludzi :D mnie uwazaja za super porządną ;) a rodzice tez z wyksztalcenia \"prosci ludzie\" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doktorek gregorek
Nie nie nie i jeszcze raz nie. Masz fajnych znajomych jak maja taki swiatopogląd, ale jeszcze z 5 wiosen i im sie w mozgojadzie poukłada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
Wiesz, teraz już trochę inaczej do tego podchodzę, ale np. w podstawówce każdy musiał napisać kim z zawodu są rodzice i opowiedzieć o tym. Dzieci pisały o mamach nauczycielkach, ojcach inżynierach itp. A ja musiałam przyznać, że ojciec jest po prostu mechanikiem, a mama kucharką. Już wtedy dało się odczuć dystans ze strony rówieśników. Później w gimnazjum straciłam kontakt z koleżanką, która weszła w okres lekkiego buntu i jej matka stwierdziła, że musi odizolować ją od wszystkich rówiesników, których rodzice nie są po studiach. W liceum wiele nauczycielek patrzyło z większym szacunkiem i poważaniem na uczniów, których rodzice są lekarzami czy innymi uczonymi. Obecnie na studiach też wśród znajomych często pojawia się temat 'rodzinnych tradycji'. Głupio mi wtedy coś mówić, nie wstydzę się co prawda moich rodziców, ale boję się izolacji ze strony ludzi z roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataszka222
Na pewno mądrzy rodzice wiele przekazują i jest to bardzo ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
Nataszka, a czy mądrzy to Twoim zdaniem to samo co wykształceni? Pomimo tego, iż moi rodzice nie mają mgr przed nazwiskiem, to uważam ich za ludzi mądrych i rozsądnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataszka222
Wiesz.. wiadomo, że ludzie wykształcenie, na wysokich stanowiskach itd.. itd.. rozmawiają w inny sposób, innych słów używają etc............ a dzieci się uczą. Czego nauczą się od ojca który drże paszcze "no ku... żem wrócił z pola". Takim dzieciom raczej wykształcenie nie pomoże. Będą miały wiedze książkową ale kultury za grosz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lubię być dobrze pdoszyty
mądry to nie wykształcony choć czasem te dwa pojęcia idą w parze :) człowiek wykształcony lepiej wykształci swoje dziecko ale nie koniecznie lepiej je wychowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam ,,prostego'' ojca ibaaardzo wyksztlacona matke a nawet na studia JESZCZE nie poszlam i sie za geniusza i narcyza nie uwazam a mam znajomych, ktorym rodzice od malego wciskali, ze sa ach och i teraz sie slowa z nimi nie da zamienic. takie smozwancze bostwa pod kazdym wzgledem:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemotor
Chyba dużo fajniej jest być osobą, która sama dzięki włąsnej parcy została kimś, niż osobą, której rodzice wszystko załatwili lub, która do niczego nie doszła mimo, że rodzice wszystko załatwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
A czemu uważasz, że człowiek wykształcony lepiej wykształci swoje dziecko? Moi rodzice od najmłodszych lat dbali o to, bym się dobrze uczyła, często pomagali mi w odrabianiu lekcji, zaganiali do nauki i dzięki temu trafiłam na wymarzony kierunek. Może nie prowadzili mnie do teatru, opery itp., ale nie musieli, bo sama zainteresowałam się teatrem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataszka222
jestemotor - Tu nie chodzi o zalatwianie czegoś przez rodziców tylko o przykład z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoły kapelusz
bzdura, bzdura jak mało która. Moi rodzice prości zarówno z wykształcenia jak i profesji wykonywanego zawodu, a ja w całkiem studyjnym kierunku poszłam, skończyłam szkołę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
Powiem tak mi czasem brakowało, nawet nie tylko czasem, że moi rodzice nie są wykształceni, po prostu na pewno tematy nie mogę z nimi rozmawiać i powiem szczerze, że swego czasu się ich trochę wstydziłam. Teraz to już mi przeszło, no ale żeby byli dla mnie autorytetami, to nie powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataszka222
Znam jedną doktor z takiego domu (wieś, rolnicy). Owszem w pracy miła, uśmiechnięta, ma wiedze...... ale potrafi w zaciszu domowym walnąć kielicha, beknąć, przeklinać i czuć się "swojsko".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
A co do wychowania i mądrości dzieci, to nie ma na to reguły. Ja i moje rodzeństwo skończyliśmy studia nie chwaląc się na najlepszych polskich uczelniach, rodzice wysoko stawiali wykształcenie, bo to inteligentni ludzie, tylko nie złożyło się im żeby kształcić się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemotor
Jeśli chodzi o kulturę osobistą i obycie, to można być lekarzem i zarazem bardzo prostym, primitywnym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam wujka
a ja mam wujka, który jest 3 pokoleniem dyrektorów jednego z większych banków w Polsce, ma porządne wykształcenie i co z tego, skoro po przyjściu z pracy się upija, regularnie chodzi na dziwki a dzieci widuje tylko w niedziele i święta bo w pozostałe dni go wkurzają. Wykształcenie nie wiele ma wspólnego z kulturą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
jestemotor....> no tak, ale to raczej są rzadkie przypadki i to głównie inaczej się objawia niż u prostych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
nataszka, to akurat nie tyle kwestia wykształcenia rodziców co nawyków wyniesionych z domu i jej osobistego podejścia. Moi rodzice, zwłaszcza tata, też czasem w domowym zaciszu zachowują się "swojsko", ale to chyba nic złego zachowywać się swobodnie we własnym domu? :P Oczywiście z pewnym ograniczeniem, ale nie wyobrażam sobie, żeby we własnym domu zawsze chodzić w białej koszuli, ułożonych włosach i wypowiadać się tylko "ąę". To musiałoby być strasznie sztywne :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
No właśnie mi chodzi głównie o to, że jednak w inteligenckich domach inaczej się rozmawia, inne tematy się porusza, tacy rodzice z reguły zwracają uwagę dzieci na literaturę ogólnie na ambitne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
Znam też przypadki, gdzie dzieciaki wykształconych rodziców nie mieli z nimi dobrego kontaktu, bo w domu zawsze była zbyt "sztywna" atmosfera. Można było jeść tylko i wyłącznie przy stole, rozmawiali głównie o kulturze, sztuce itp. Koleżanka, która została wychowana w takim domu wspomina, że nawet jak dostała okres to nie miała pojęcia jak o tym matce powiedzieć, jakich słów użyć. Nigdy też nie rozmawiała z nią o problemach w miłości, z koleżankami itp. Ja za to zawsze z mamą mogłam pogadać o wszystkim, o facetach, seksie, menstruacji, antykoncepcji... Oczywiście wiem, że wielu wykształconych ludzi nawet lepiej potrafi pogadać z dziećmi o takich sprawach i mają swietny kontakt, ale chciałam tylko pokazać, że czasem tworzą oni specyficzną atmosferę takiego domu bez szczypty luzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
Kiedy chodziłam na takie jakby korepetycje przed studiami do jednego prof. wykładającego na uniwersytecie on powiedział mi coś, teraz uważam, że to było zbędne i trochę obraźliwe. Powiedział mi, że dzieci z inteligenckich domów gdzie czyta się książki, które tak naturalnie przebywają w tej atmosferze gdzie się stawia się na rozwój duchowy po prostu wiele rzeczy nie muszą się uczyć, przychodzi im to samo. No a chodziło mu o to, że moje obycie kulturowe ogólnie historia, literatura było tylko takie książkowe, wyniesione ze szkoły, a nie z domu. Widział, że ja sobie potrafię sama, to wszystko przyswoić, ale wejść, że tak powiem na wyższy etap rozwoju intelektualnego już mi może być trudno, bo nie mam podstaw wyniesionych z domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnytiu
No wiadomo nie należy generalizować, wiem że niektórzy naukowcy tworzą w swoich domach taka atmosferę nie realną, że to też jest nie do wytrzymania. No ale generalnie lepiej mieć wykształconych rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
bnytiu, no to faktycznie wykształcony człowiek nie popisał się najwyższą kulturą wypowiadając takie słowa... Jeden z mądrych profesorów, bodajże Bralczyk (ale pewna nie jestem) często podkreśla, że wychował się w prostej rodzinie. Więc moim zdaniem jeśli ktoś ma chęci i rodzice będą mobilizowali go do nauki to nic nie stoi na przeszkodzie. U mnie w liceum kiedyś jedna nauczycielka powiedziała, że niewykształceni ludzie ze wsi to tylko myślą o tym, żeby się najeść, posprzątać i wyspać. Jak widać ludzie z magistrami często mówią takie głupoty, że aż trudno uwierzyć, że jakąkolwiek szkołę skończyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemotor
Ja żałuję, że moi rodzice nie byli wystarczająco wysnobowani (ani bogaci), żeby posłać mnie na nauke gry na fortepianie albo czymkolwiek innym. Często czuję się wyautowana jak np. znajomi wymieniają się uwagami na temat gry na skrzypcach czy czyms tam takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś za coś
jesli byś chciala się uczyć gry na fortepianie to moze by cię poslali na takie lekcje... nie ma co obwiniać rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarne Diabełe
Do gry na instrumencie to trzeba mieć talent a nie szkołę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś za coś
tak wogole to co ty masz za znajomych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi.la
Moją kumpelę rodzice cisnęli do gry na pianinie, mimo iż ona tego nigdy nie znosiła. Ale oni mieli ambicje, często nawet w podstawówce wracała do domu o 22 i zaczynała odrabiać lekcje dopiero... Potem miała ze sobą sporo problemów :( Wszystko dobre, ale z umiarem ;) Czasem przerost ambicji ma negatywne skutki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×