Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alicja makota2009

bez sensu to wszystko- ja, on, byl zwiazek, nie ma zwiazku

Polecane posty

Gość alicja makota2009
nikt nic nie mowil, bo ja weekend przesiedzialam w domu. a ci z pracy go nie znaja. zreszta jesli ktos juz wie, to sie nie przyznal. on jest dosc powsciagliwym czlowiekiem, wiec sam z jezorem nie polecial, zeby rozpowiadac. ja tez nie. a jesli chodzi o wczesniej, to znajomi mowili rozne rzeczy, ale ich nie sluchalam:O czuje sie "pusto"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
rozne rzeczy mowili. od "ze pasujemy do siebie" do "ze nic z tego nie bedzie". o ten post chodzi? 13:58 [zgłoś do usunięcia] kicia119 My mieszkaliśmy u mnie w domu. Parter jest dziadków, a piętro moje i wujka. No i...chcieliśmy się przenieść z mojego starego pokoju do większego. Ale wujek zrobił awanture, że mamy nie zmieniać mebli w tym dużym pokoju, a jego argument tak brzmiał - bo ja nie chcę. To już kolejny problem, który on robi. Wcześniej była akcja o to, że zaprosiłam znajomych na grilla, o to ze sobie cukinie posadziłam bez pytania, że ogladamy tv u babci z babcia i pewnie się nie spytaliśmy czy możemy. Tyle że ja zawsze oglądam z nią Herosów i to czy mój mąz będzie to robił z nami to nie ma znaczenia. W kazdym razie ja już nie moge. Mój mąz wk**wił się na te meble i powiedział, że nikt mu nie bedzie mówił jakie meble ma mieć w pokoju. Poddaje się. Rodzice męża bardzo chcą, żebyśmy z nimi mieszkali, ale u nich ciotka mieszka na parterze, a oni z drugim synem,ego zoną i wnukiem na pietrze. Wczoraj teściowa powiedziała, że jej przykro, że nie chcemy z nimi mieszkać, na co ja odparłam, że to nie tak, że chodzi po prostu o to, że jest tam mało miejsca, na co ona powiedziała, że przecież dół cały jest wolny. Ale przecież tam ciocia mieszka. Nie wiem czy miała na myśli, żebysmy tam z ciocią zamieszkali czy że ciocia przeprowadzi się na pietro. Dodam jeszcze, że brat z żoną wyprowadzają się w lipcu do wybudowanego domu. Strasznie mi głupio wpieprzać się w parade ciotce, bo przecież to jej dół. Mój mąż chce z porozmawiać z rodzicami i ciotką, że jak tak bardzo chcą, żebyśmy się wprowadzili, to to zrobimy, ale musimy dostać albo całą góre albo cały dół. Ja nie chce być w ogóle zamieszana w tą rozmowe. Okropna sytuacja. Czuje się jakbym komuś kradła dorobek zycia. Jedyny plus to to, że oni chcą bardzo bardzo, żebyśmy z nimi mieszkali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
pierwsze co mi do glowy przychodzi to zamiencie sie z ciotka. tzn wy na ten parter a ona tam gdzie wy teraz czyli do wujka. a na powaznie. ciezki wybor. moze ciotka mniej czepialska niz wujek i bedzie latwiej. a skoro brat z ozna sie wyprowadzaja to nie bedzie az tak ciasno. jednym slowem powazna rodzina rozmowa produkcyjna (z ta mezowa czescia rodziny) i koniecznie szczera rozmowa z ciotka, co ona o tym wszystkim mysli. a tak naprawde musicie zrobic wszytsko zeby miec swoj wlasny kawalek podlogi, chocby malenki. bez rodziny. chocby jednopokojowa kawalerke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba lepiej jak się wyniesiemy ode mnie z domu, bo ja już poważnie nie daje rady. Ciągle coś jest nietak. O wszystko musze się pytać. Wujek dzwoni do mnie po 5 razy, gdy mąż jest w trasie, a ja ide na piwko ze znajomymi i krzyczy, że mam natychmiast wrócić do domu, bo jest 22! Tylko u mnie w domu są lepsze warunki, tzn. większe pokoje, duże łazienki, ogromna kuchnia, pralnia, garaże i basen. U nich tego nie ma. Ja mam świetnych sąsiadów, a oni okropnych. Cholera już sama nie wiem co z tym zrobić. Czyli mówisz, żeby dać mężowi wolną rękę, żeby pogadał z ciotką jak ona to widzi? Kiedy przychodze do domu, to od razu się boje, ze wujek znowu coś wymyśli i będzie awantura. Z tymi meblami to już przegięcie totalne. No cholera dlaczego ja mam mieć w moim pokoju takie meble jak on chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
sprawa jest trudna. ale chyba stawialabym na swiety spokoj niz na basen itd. z tym ze ciotki zdanie bardzo wazne, bo jakby nie bylo zwalacie sie jej na glowe. ona musi byc absolutnie do tego przekonana, zeby pozniej nie miala zalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głupio mi tak zabierac jej część domu, ale rodzice powiedzieli, że jak brat męża nie chce domu, to bedzie cały nasz, a ciotka mi ostatnio powiedziała, że na mnie przepisze swoją część. Tam chyba byłoby lepiej, nikt by się nie pluł o znajomych. Co posadzić na grządkach musiałabym sie pytać, ale teściowa juz sama pytała czy posadze u nich cukinie itp. Widać, że oni starają się robić wszystko, żebyśmy tylko z nimi zamieszkali. Wkurzają mnie tam tylko np. kolejki do kibla, cisza o 19, bo mała śpi, a od 6rano ryczy i nas budzi, a bratowa krzyczy na męża z byle powodu i go wyzywa. Ale oni się wyprowadzą. Myśle, że lepszy będzie świety spokój, zresztą jak mój mąż ma się czuć u mnie jak w klatce, to bez sensu. Tylko głupio mi, żeby on proponował ciotce przeprowadzke. Mimo to, że mama powiedziała, że przecież dół jest wolny. W sumie to ciotka i tak cały dzień siedzi na górze, tylko śpi na dole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
kicia- miesiąc, czy dwa jakos wytrzymacie te kolejki itp. ja przez jakis czas mieszkalam w szesc osob i dalo sie rade, chociaz problemow bylo mnostwo, od kolejek do lazienki, przez brak wystarczajacej ilosci miejsc przy stole, po problemy ze zbyt malym podjazdem przed domem. od 22giej trzeba bylo chodzic na paluszkach, pobudka kolo 5, bo o tej porze wstalawal pierwszy domownik i nawet jak sie staral byc cicho to i tak "papierowe" ciany wszystko przepuszczaly. Ale ogolnie nie bylo wiekszych konfliktow. co do ciotki. ja mysle ze powinniscie porozmawiac z nia oboje. a moze nawet w wiekszym gronie. Amaleta- jak zyjesz? co z panem G?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
:classic_cool: to go namow na dodatkowe kolko:D bez podtekstow, ale jak porche to porche. A moze niech da poprowadzic ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
to nie pij od poczatku. latwiej go namowisz. przejedziesz sie, a potem bedziesz pila z uciechy :d ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Almatea gdzie w końcu pracujesz? Ja mam sklep z ciuchami. Co myślisz o tym moim problemie z mieszkanie? Czytałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
to niech jego żona tez idzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Almatea co to za party!? W szlafrokach, no nieźle to brzmi. A jak tam z Twoim byłym? Co do mieszkania z kimkolwiek, to podzielam Twoje zdanie, że najzdrowiej jest mieszkać sam na sam, tylko z mężem. Niestety już teraz mamy kredyty na sume 7500zł., wiec gdy miesiąc jest gorszy to ledwo nam starcza na np. kino czy jakieś rarytasy. Dlatego kredyt na własne mieszkanie nie wchodzi w rachube. U mnie jest mi strasznie ciężko, mężowi też. Widze jak się męczy. Ten mój wujek to na serio psychol, mówie Wam, czepia się o wszystko, o takie pierdoły, że aż wierzyć się nie chce! Z tymi meblami to już całkiem przegiął. Co myślicie o jego zachowaniu, bo może to on ma racje, a nie my z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Almatea - ale ten dom mamy z wujkiem na pół. A ciotka prawdopodobnie przeniosłaby się na piętro do rodziców. I to byłoby chyba najlepsze rozwiązanie, ale jak już pisałam głupio mi odbierać kobiecie dorobek zycia i prywatność. Wiem jednak, że rodzice i ciotka męża zrobią wszystko, żebyśmy u nich zamieszkali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dawno się tu nie udzielałam .. widzę, że temat trochę zboczył z początkowego toru. Alicja sobie radzi czasem lepiej czasem gorzej ale radzi, reszta dziewczyn widzę różnie ..a u mnie nowe dylematy o których nawet już mi się nie chce pisać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja makota2009
pisz. cos sie wymysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobrze.. napiszę.. w sumie miałam nie pisać bo obiecałam sobie, że nie będę o tym myśleć i stwarzać sobie w głowie niepotrzebnych problemów.. ale wcześniej czy później i tak będę musiała się z tym zmierzyć.. otóż chodzi o mojego faceta - moją miłość. Interes, w który sporo zainwestował nie wypalił a do tego wspólnik zrezygnował i został z tym sam..żeby odbić się od dna najprawdopodobniej będzie musiał wyjechać do pracy za granicę. To jeszcze nic pewnego, bo za ostatnie pieniądze próbuje rozkręcić coś małego ( walczy nadal o dofinansowania). Może pomyślicie, że dramatyzuje ale najzwyczjaniej boję się co BEDZIE Z NAMI.. Znam wiele przypadków nawet swoich znajomych - kochających się na zabój, których związki rozpadły się właśnie przez wyjazd jednej z osób. Kiedy mi o tym wszystkim opowiedział, aż mnie coś zakłuło w sercu. Oglądaliśmy film a ja przez cały czas ukradkiem płakałam. Kiedy w końcu zobaczył, że płaczę zatrzymał film i zaczął wypytywać co się stało. Powiedziałam że jest mi przykro że mu nie wyszło i boję się o nas.. Powiedział żebym się w ogóle tym nie przejmowała i że nie jest taki głupi żeby mnie stracić i że zabierze mnie ze sobą. Tylko prawda jest taka że ja chyba i tak na razie nie mogłabym wyjechać. Znalazłam właśnie nową pracę i na mojej głowie jest organizacja nowego biura lokalnego od podstaw. Poza tym jest to praca z perspektywami, a wiem że zagranicą też nie jest teraz łatwo. Możecie powiedzieć, że skoro się boję tzn. że mu nie ufam, ale to nieprawda. Po prostu wiem co sie dzieje jak ktoś wyjeżdża , poczucie że ta druga osoba "i tak" się nie dowie sprawia ze człowiek zachowuje się inaczej. Nie mogę się przecież łudzić że będzie siedział w domu i usychał z tęsknoty za mną - na pewno będzie chodził na imprezy, poznawał nowych ludzi..a dziewczyny czasami same napierają. Tymbardziej że on podoba się dziewczynom.. W mojej rodzinie byl taki przypadek że para znała się 7 lat.. Byłam na ich ślubie - wielka miłość każdy by powiedział - do dziś oglądam piękne zdjęcia z tego ślubu i nie mogę tego zrozumieć. Chłopak zaraz po ślubie wyjechał do Anglii. Po dwóch miesiącach żona miała do niego jechać ale przed samym przyjazdem powiedział że nie ma sensu żeby przyjeżdżała... że to chyba koniec bo on kogoś poznał...I jak tu wierzyć w miłość??! W dzisiejszych czasach to wszystko jest takie kruche, niepewne...dziwne. Jest mi o tyle ciężko, że czuję iż w ostatnich miesiącach bardzo się zbliżyliśmy, jest nawet lepiej niż było na początku. Nie chcę nawet myśleć o tym.. Nie oczekuję, że mi coś poradzicie bo co tu tak naprawdę można poradzić. Każdy mi pewnie powie, że po prostu trzeba zaufać..ale ja się po prostu boję. Boję się że też pewnego dnia dostanę taki telefon. Nie wracam... :( Obiecałam chłopakowi, że nie będę płakać i przejmować się tym. Ale od paru dni nie mogę sobie poradzić z tą myślą i wczoraj też zauważył, że coś jest nie tak, ale nie zorientował się, że o to mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nie zorientował się, że o to mi chodzi\" drozdzyk tutaj to raczej żaden facet by sie nie domyslił o co ci moze chodzic :P wiec trudno zeby i twoj sie zorientował ze ubolewasz nad czyms czego nie ma , co nie istnieje na ta daną chwile :D a wyjazd? no cóz powiem tylko tyle ze zgadzam sie z Amaleta i najlepszym rozwiazaniem bedzie pozostanie tutaj i praca w której teraz jestes ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Regres ma racje, nie powinnaś się przejmować czymś, co nawet nie jest pewne. Musisz myśleć pozytywnie, że wszystko się uda, że Twójemu facetowi rozkręci się interes. Jeśli chodzi o wyjazd, to myśle, że gdyby tak się zdarzyło, że on wyjedzie to Ty powinnaś zostać i rozwijać się zawodowo. Jeśli Wasz związek ma się skończyć, bo jedno z Was jest w innym kraju, to nie był to przyszłościowy związek i lepiej jak skończy się teraz niż np. jak bedziecie rok po ślubie. Na pewno będzie dobrze, więc nie płacz i głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sgfsgfsgf
Głupie dziwki som z was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam. Co robicie? Jak tam drożdżyku, przemyślałaś sobie to wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kicia - tak przemyślałam. Doszłam do wniosku - tak jak mówicie, że w sumie to tak naprawdę może nas sprawdzic. Jeśli ssię rozsypie przez wyjazd to w sumie i tak nie miałoby szansy na dłużej. Chcę wierzyć że mu zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drożdżyk - napewno mu zależy, jesteście juz jakiś czas razem, macie plany na przyszłość. Poza tym, on pewnie chce tam jechać, żeby zarobić pieniążki właśnie dla Ciebie, żeby Wam lepiej się tu żyło, żebyś nie musiała się martwić o każdy grosz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nawet nie o to chodzi.. w sumie wiemm ,że to będzie przykre co napiszę ale powoli obojętnieje mi to wszystko po prostu. Obserwuję ludzi,, pary..dookoła.. nawet moich znajomych i widzę, że coraz częściej ludziom po prostu nie zależy. Są ze sobą bo są.. mówią jedno - robią co innego, ale mimo to trzymają się siebie kurczowo i nie odpuszczają.. Ostatnio dopada mnie takie jakieś zwątpienie w sens bycia w związku.. wiemm jak ciężko jest być samemu.. ale mam wrażenie że w dzisiejszych czasach związki to jak walka o przetrwanie. Ciągle jakieś problemy, wątpliwości, dylematy, smutki. Nie mówię, że mój związek jest zły - wbrew przeciwnie, mam wrażenie że znalazłam się w momencie kiedy w końcu jestem szczęśliwa i pewna tego że jestem zakochana. Ale co z tego? Ile takich kobiet było pewnych a dziś są same... Mam dość przejmowania się czy on mnie oszukuje..mam dość zastanawiania się czy w ogóle mnie kocha.. czy to tylko puste słowa. Trochę mnie to wszystko przerasta..nie wiem może ktoś pomyśli że sama stwarzam sobie probleemy, ale po prostu brakuje mi w tym naszym świecie takiej prawdziwej miłości... takiej troski i pewności co do drugiego człowieka.. Zawodzą nas często najbliżsi przyjaciele, a i coraz częściej rodzina a co tu dopiero mówić o partnerach. Może pomyślicie że to szczeniackie co napisałam, ale w tym wszystkim chodziło mi głównie o to jak teraz ludzię podchodzą do związków. Coraz częściej koleżanki mi radzą żebym lepiej \"PILNOWAŁA\" faceta i trzymałago krótko bo jeśli okażę zbyt dużo zaufania to on to wcześniej czy później wykorzysta.. To chore ... Nie chcę czegoś taiego robić ..ale z drugiej strony często się boję... Boję się stać dla mojego faceta taką kurą ..która owszem zawsze ugotuje wypierze.. pomoże, pogada - a w rzeczywistości będzie takim balastem.. Może i te moje wywody wydadzą się wam beznadziejne ale zawsze nachodzą mnie w takich chwilach jak dziś.. kiedy on poszedł gdzieś z kumplami a jak jak zwykle siedzę przed tv i obżeram się pizzą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlynarz55
Powiem Ci tak - Ktoś kto mówi takie rzeczy jak on Ci powiedział - nie jest wart nawet jednej łzy! Wiem, że łatwo się to mówi, ale naprawdę tak jest. Skoro mówi, że był z Tobą bo nie trułaś mu i nie utrudniałaś życia to niech szuka sobie takiej drugiej a łatwo mu nie będzie. Odejdź z podniesioną a wspomnisz moje słowa kiedy za jakiś czas skruszony napisze smsa że dopiero teraz zrozumiał że Cię naprawdę Kochał. Ale bądź wtedy stanowcza nie wpadaj w jego ramiona. Graj twardzielkę i najlepiej nie wracaj chyba że uznasz , że się zmienił i jest teraz w stanie Cię naprawdę docenić i pokochać. Błaganie o to by został po pierwsze jest upokarzające a po drugie utwierdza faceta-dupka że może z Tobą robić co chce. Życzę powodzenia i naprawdę trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj - JESTEŚ WARTOŚCIOWĄ 100% KOBIETA! I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coraz częściej koleżanki mi radzą żebym lepiej "PILNOWAŁA" faceta i trzymałago krótko bo jeśli okażę zbyt dużo zaufania to on to wcześniej czy później wykorzysta. Myśle, że to niepoważne traktowanie faceta. Nawet jeśli będziesz go pilnowała dniem i nocą, a bedzie chciał, to i tak Cię zdradzi. Związek powinien się opierać na zaufaniu. Wiem, że teraz te związki wyglądają dziwnie, ale nie trzeba się od razu poddawać, trzeba zrobić wszystko, żeby nasz nie był właśnie taki dziwny. Musisz troche zaufać swojemu facetowi. A jak on wychodzi z kumplami, to po co Ty siedzisz w domu i oglądasz tv? Wyjdź gdzieś z koleżankami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×