Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rozdział drugi

KOCHAM CIĘ ŻYCIE! - czyli jak zapomnieć o przeszłości.

Polecane posty

Gość eewweellaa
kurde nie jest lekko, ale chyba nie wierzę w to wszystko jeszcze... nie odbieram od niego telefonów, nie odpisuję na smsy. trochę więcej palę...Na weekend jadę do przyjaciół odstresowywać się. Masz rację Bezimienna że rano jest najgorzej...ale teraz wróciłam z pracy do domu i czuję pustkę...i cała noc przede mną...i choc wiem, że nie powinnam to trochę myślę o tym co on robi, napisał, że zatrzyma u kolegi, ale w sumie co to mnie może obchodzić...muszę być silna, po prostu muszę. dziewczyny a co u was? jak dzisiejszy dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
u mnie fatalnie... a w południe byłam silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
źle, źle źle... ale... to... norma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mickey minnie
Ja tylko chciala powiedziec,ze czas wszystko ulecza,tzn: na poczatku bol jest silny,non-stop widzisz jego obraz,rozpamietujesz przeszlosc,porownujesz sie do obecnej kochanki czy partnerki swojego bylego,nie dochodzi do ciebie,ze juz was nie ma,po cichu liczysz,ze moze jednak bedziecie jeszcze razem,leca ci lzy jak groch kiedy dowiadujeszsie,ze on juz kogos poznal,nienawidzisz go kiedy on pokazuje ci ,ze jest szczesliwy,czujesz sie bezsilna kiedy widzisz,ze on juz na ciebie nie patrzy tak jak patrzyl, kiedy masz okazje demonstrujesz udawana radosc i szczescie jakim bylo rozstanie sie z nim, a kiedy tracisz go z oczu palczesz jak szalona w domu,kiedy sie budzisz czujesz dziwny ucisk na sercu i w zoladku,nie chcesz jesc,nie potrafisz sie skupic na nauce,pracy, kiedy przechodzisz obok miejsc,ktore ci jego przypominaja,rozrywa ciebie serce, kiedy go widziszna ulicy dostajesz uderzenia goraca i nogi masz z waty,a pozniej w domu placzesz,ze juz jestescie przeszloscia...mija czas...jego obraz meczy ciebie coraz mniej,nawet lapiesz sie,ze sa momenty kiedy o nim zapominasz,nachodza ciebie mysli pozytywne: a niech sobie uklada zycie,ja tez sobuie uloze; znajoma piosenka juz nie boli tak jak kiedys,nawet ja nucisz,a nie zmieniasz stacje, kiedy ktos ciebie zapyta jak sobie radzisz,az puszysz sie,ze jakim prawem ciebie o ta pytaja¨przeciez to nie koniec swiata¨, nawet nachodza tobie myslia,by do niego napisac ¨jak tam u ciebie?;ale dochodzisz do wniosku,ze jeszcze nie czas na takie wybryki; przychodza tez dni,kiedy jeszcze czujesz smutek,szczegolnie kiedy sie wszystko wali,czujes sie beznadziejnie i samotna,jest ci przykro i po raz kolejny idealizujesz swojego eksa i zastanawiasz sie czy on jeszcze o tobie mysli i czy juz kogos ma; ale nadchodzi sloneczny dzien i zycie znowu wydaje sie piekniejsze... 8lat razem,od 1,5 osobno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
nie mam pytan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mickey minnie
bezimienna- bedzie dobrze,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
nie mam pyatn, na to co napisałaś/napisałeś/ a jak jest... ucze się zyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eewweellaa
Mickey dokładnie tak jest....u mnie to trzeci dzien odkąd kazałam mu sobie iść. on teraz imprezuje i niby coś pisze do mnie, ale teraz jest obrazony, ze nie odbieram tel i nie pisze. żalosne.on obrażony...Dziś czuję się fatalnie. Rozmawiałam z jego siostrą, ona też jest zszokowana, powiedziała mi, że powiedzial jej jaka tamta jest dla niego ważna i że on nie wie co robić. Nie muszę mówić jak to boli...ktoś inny może być dla niego ważniejszy ode mnie...nie liczy sie moje cierpienie...nie liczę się ja...Jak z tym żyć? I jeszcze to, ze pisze mi takie rzeczy - i ja chcę tego, choć to głupie i żałosne...tylko wiem, że on pisze że kocha ale na tym się kończy...przerażające co może stać się z ludzmi, którzy się kochali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
serce pęka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eewweellaa
Bezimienna trzymaj się...ja ogladam głupie komedie i próbuję coś jeść...dostałam jakieś lekkie antydepresanty, wykończę się inaczej psychicznie...staram sie nie myśleć, ale jak nie myśleć...jeszcze miesiąc wcześniej moje życie było całkiem inne, wszystko się zawaliło i nie jest łatwo powrócić do równowagi...ale nikt nam nie pomoże jeśli nie pomożemy sobie same...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
to zalezy tylko od nas ile trwac to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mickey minnie
do gory glowy dziewczyny, zycie sie nie wali....zycie sie zaczyna,zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eewweellaa
widzę, że temat zanika..ja też się tak czuje...on do mnie pisze i dzwoni, mówi jak to kocha, ale wiem, ze teraz jak sie rozstalismy to imprezuje i mało tego - rozwija sobie zycie towarzyskie na nk - znam jego hasło, umwia sie z jaką kolezankami dawną na kawe...po co ja tam weszłam, tylko sie zdolowalam...co za kretyn z niego, co za kretynka ze mnie, ze go pokochałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mast
Witam Wszystkich Przeserdecznie:) Jak zapomnieć, pytanie, które zadaja sobie wszyscy tu chyba piszący.. Ja jestem załamana i chcę zapomnieć o przeszłości, o tym co było,a juz nie wróci.. o Nim:( Chłopk, kórego kocham nad życie jest daleko, pracuje , nie wróci do kraju w najbliższym czasie,moze za kilka lat. kiedy był u mnie poraz ostatni, mówił,że jestem dla niego ważna,że nie chce bym cierpiała, bo On tam, ja tu, że jestm mu najbliższa zaraz po rodzinie..Ale on nie chce bym na niego czekała. W ogóle tego nie rozumiem, przeciez tyle związkow w dzisiejszych czasach jest na odległość.. Nie umiem bez niego żyć, każda chwila, każdy przedmiot, to On. Ciagle wspominam, myślę, czekam na e-,mail od Niego.. normalnie niczym wariatka. Ale ja Go Kocham, najmocniej na świecie. jestem w stanie porzucic wszystko, co mam, na co pracuję , by być z nim - jednak wiem,ze On by mi nie pozwolił na to. Jest aż nadto rozważny. dochodzę do wniosku,ze chyba najlepiej jest zapomnieć, zacząć żyć na nowo, chociaż nie wiem czy umiem. Przeciez On, to częśc mego zycia!!! Pomozcie, co o tym myślicie?? co robić/??/ czuje sie taka smaotna, mozechociaż pisanie tutaj mi jakos pomoże. Mam nadzieje,ze ktoś tu zagląda:) pozdrawiam Wszytskich Serdecznie i dziękuje za mozliwość wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie, on to CZĘŚĆ a nie całość Twojego życia czy może się mylę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mast
Trudne pytanie, jednak całe moje życie, to rodzina,uczelnia , praca, przyjaciele ...itp.-jednak On jest ze mną tam wszędzie.Ciągle pojawia sie , czy to w rozmowach, czy w myslach. Nie chcę tu mówić,ze jest moim całym zyciem, bo chcę jednak przedstawić swoją rzeczywistość,a nie coś ubarwiać. Dlatego, ta ostrozność i słowo 'część'. kilka razy próbowałam poznac kogoś, na poczatku było fajnie ( wiadomo, jak to na poczatku),ale potem znowu wracam do tego pierwszego... Nawet ostatnio nie mogę patrze c na zakochane pary,aż mi sie cos robi...normalnie mega zazdrość. Ale kto by nie chciał , być szczęśliwym, a ta druga osoba to włąsnie szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uzależnianie swojego szczęścia od osób trzecich nie wydaje mi sie dobrym pomysłem na życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mast
Oczywiście,ze to nie jest najlepszy sposób na życie, szczególnie wtedy, gdy owa osoba Cię zawodzi, czasem maksymalnie. Bo trzeba życ własnym zyciem, jednak kto z nas , to praktykuje i rzeczywiście stosuje. Przecież większość problemów, o których, tu piszemy, to właśnie wynikają z tego,ze za dużo siebie wkładamy w kogoś ,w to nasze 'szczęście'. Jernak w tym wypadku, zalecana byłaby swego rodzaju rozwaga, bo w końcu trzeba z kimś , to życie dzielić i dzielić szczęście - to jest właśnie życie. dziękuję Ewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ewa
A ty jak sobie poradziłaś? Rzuciłaś męża czy on ciebie? Wiesz, skoro już raz się postanowiło z kimś być, to rozstanie jest boelsne, to trauma, z której nie da się nigdy wyleczyć. To skaza na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady z tą skazą i traumą na całe życie nie jest to nic przyjemnego, fakt, ale można z tym a raczej po tym całkiem dobrze żyć :) a co do rzucania... u mnei nei było żadnego rzucania, tylko poprostu nasze drogi sie rozeszły, nie ma znaczenie, kto pierwszy odszedł, bo np. juz dłużej nie miał siły tego ciągnąć czy o to walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ewo
nie masz pojęcia co to jest porzucenie, rozstanie z powodów, na które nie miałaś wpływu. Uwierz, nie ma nic gorszego niż porzucenie. Psycholodzy twierdzą, że to większa trauma niż po śmierci dziecka. Zgadzam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ewo
chcę cię zapytać: jesteś sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie jestem sama znam badania psychologów i wiem, że rozwód - rozstanie jest wielką traumą, ale nie przesadzajmy dla mnei większą traumą, którą pamiętam do dziś bardzo żywo jest to, że kiedyś ciotka gonila mnie z pająkiem w łapach, chociaż wiedziała, że panicznie boję się pająków to jest dopiero trauma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ewo.
No tak. Dla ciebie to żadna trauma. A twój kochanek-czy miał żonę jak się znim związałaś? Ty ewo zrzucasz winę na swojego męża, w przecież to ty rozbiłaś swoją rodzinę, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ewo
a gdzie bierzesz na siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdzie w ogóle nie mówię o winie to skąd zarzut "Ty ewo zrzucasz winę na swojego męża"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×