Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GMT

Uspienie psa

Polecane posty

Gość GMT

Wlasnie uspilismy naszego 17letniego psa...byl z nami 15 lat;/ Pies cos odczuwa podczas usypiania? jakis bol?;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GMT
heh mam taka nadzieje ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
przykro mi 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi bardzo. Moja sunia ma też 17 lat i chyba już na dniach czeka nas to samo... Dostałam ją jak miała 6 tygodni i była ze mną sporą większość mego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KLEMPA JAK TO BYŁA
CHYBA JESZCZE JEST

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GMT
heh naprawde ciezka sprawa;/ przygotywalismy sie na to (jesli mozna sie na smierc przygotowac;/ ) juz jakis okres bo ewidentnie podubadal na zdrowiu;/ dzis wieczorem zaczal wymiotowac krwia, dostal drgawek i nie bylo widac praktycznie zrenic a same bialka :((((( mam nadzieje ze nie zdarzyl cierpiec...lekarz dzis rano przed ta sytuacja dal mu jeszcze leki przciwbolowe i raczej sie nie zanosilo ze tak sie skonczy, bo chyba by zaproponowal uspienie :( Uspiony... i zakopany kolo domu, owiniety w swoj ulubiony kocyk :(( dzieki wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja własnoręcznie uśpiłam kota i to młodego bo 3 letniego, ciezkie przezycie to było, ale kot jak zasnął to wydawał się szczęśliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pies chorował przez jakieś dwa tygodnie. Ale nie myślałam, że umrze. Któregos ranka przyszedł weterynarz i go uśpił. Moja mam myślała, że ja śpię. Ale stałam w drzwiach. Do teraz bardzo mi go brakuje...chociaz dwa lata minely :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GMT naprawdę współczuję. Średnio pocieszające jest to, że za chwilę będę przeżywać to samo. :( Mój piesek też już kiepsko wygląda - nie słyszy, ledwo chodzi, załatwia się gdzie popadnie i ciągle brzęczy, bo pewnie wszystko ją boli. Tak strasznie mi jej szkoda, a jednocześnie nie umiem podjąć tej ostatecznej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GMT
ehh wychowalem sie z nim;( Klempa przykro mi... mielismy to samo, mial zacme, problemy z chodzeniem ostatni,s trasznie schudl :( wielka strata jak sie traci przyjaciela z ktorym 3/4 zycia sie bylo:( eh dobrze ze jest takie forum gdzie mozna sie wyzalic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GMT dziękuję bardzo. Moja jednak strasznie przytyła ostatnio i myślę, że to też może być powód problemów z poruszaniem się. W sumie ona chyba strasznie się już męczy, ale kurde jak określić czy należy pieska uspać czy jeszcze zaczekać?? Jakie są wytyczne do tego?? Ja to ciągle odkladam, bo nie potrafię. Marzę, aby zasnęła sobie w domu i się po prostu nie obudziła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GMT
Szczerze to ja jestem we Wroclawiu tu dzis wrocilem na studia, rodzice wrocili 300km dalej do domu, stad nie bylem swiadkiem calej dzisiejszej sytuacji. Pies ostatne kilka dni nie chodzil, dostawal sterydy, czasem stekal,mial problemy z wyproznianiem, wymiotowal, schudl bardzooo. Weterynarz stwierdzil tydzien temu ze to tylkoz atrucie... niestety mylil sie;( Jego organizm nie wytrzymal:((( przezyl 17 lat..wazne ze nie cierpial dlugo, byl z nami ok 15 lat.. a wzeilismy go ze schroniska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mój piesek zachowuje się podobnie. Pomyśl sobie jednak, że swoje lata przeżył i odszedł po prostu ze starości. Ja się tak pocieszam. :) No i druga sprawa to to, że ma/miała u nas dobrze. :) Twój piesek na pewno też. :) A może jako antidotum na smutek weźcie nowego pieska ze schroniska. :) Ja moją dostałam od Taty na dziesiąte urodziny. Kupił ją na targu od chłopaczka, który sprzedawał małe pieski, które urodziła jego suczka. Moja miała wtedy 6 tygodni. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 999991111
Nasz kochany Dżekuś miał 17 lat.Musieliśmy podjąć tą straszną decyzję(rak odbytu).Przed wyjazdem do weterynarza,dostał najlepsze jedzonko,kore uwilbiał.Zjadł bardzo duzo.Do samochodu o własnych siłach nie mógł wejść.Pojechał z nim mąż.Kiedy wrócił ,usiadł i zaczął płakać o sobie nie wspomnę.RYCZĘ!.Jest pochowany w naszym ogródku,pod wiśnią.Straszna pustka w domu i ból.Dżekuś tak bardzo Cię brakuję!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joasia belgia
dzis chyba przyszedl ten dzien, mamy Misia od 11 lat (szczeniaczek naszej suczki) jest jak masze malenstwo, 3 miesiace temu okazalo sie ze ma slepote a dwa tygodnie temu mial lekki zawal na moich oczach,cos okropnego ale przerzyl lecz od tamtej pory to nie tem sam piesek, ma chore serduszko i dajemy mu codziennie lekarstwa, lecz od tyg jest z nim bardzo zle, nie reaguje na nic, na nas, na glaskania, ulubione zabaweczki, prawie nic nie je, spi non stop i bardzi ciezko oddych. Dzis rano moj maz zadzwonil do weterynarz i po poludniu mamy z nim isc bo jest w bardzo ciezkim stanie i nie wykluczone jest uspienie. Nie chce zeby malenstwo cierpialo ale nie dopuszczam do mysli ze moze go juz z nami nie byc i tojuz dzis wieczorem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joasia belgia współczuję bardzo. Gdy człowiek kocha zwierzątka to taka sytuacja jest strasznym przeżyciem... Dziś mija tydzień jak nie ma mojego pieska. A ja nadal nie umiem w to uwierzyć. Ciągle mi się wydaje, że za chwilkę ją zobaczę i do mnie przybiegnie. Ciągle też męczą mnie wyrzuty sumienia, że mogliśmy jeszcze poczekać, że mogła jeszcze trochę pociągnąć ten swój żywot. Do tego dobija mnie to, że musieliśmy zostawić ją u weterynarza i poszła do spalenia. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Ciągle wyobrażam sobie, że gdzieś się tam wala. Mam żal do Rodziców, że nie jej nie zabraliśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wszystkie psy ida do nieba
Ja pare lat temu tez przezylam smierc mojego psiaka. Mial tylko 10 lat, wetrynarz nie wiedzial co mu jest. Powiedzial, ze nejlepiej bedzie go uspic, zeby sie nie meczyl. Pamietam jak lezal w kuchni wieczorem i ja poszlam go poglaskac i przytulic. Szeptalam mu do ucha, ze go kocham i ze jutro dostanie zastrzyk i juz nie bedzie sie meczyl. Wyszlam na chwile z kuchni a jak wrócilam juz nie oddychal. Tata zakopal go w ogródku pod jablonka. Ciesze sie ze mialam ta chwile z nim spedzona, ze mu powiedzialam, co czulam, poglaskalam i przytulilam. Po wszystkim poszlam wziac prysznic i ryczalam jak szalona. Mojego drugiego psa - kundelka przejechal samochód. Co prawda mial juz 15 lat, ale byl zupelnie zdrowy. Tylko straszny wloczega i zawsze wykopal sobie dziure pod plotem i szedl zwiedzac okolice. Raz wykopal na tyle duza, ze nasza sunia (2 razy wieksza) tez sie zmiescila. Wyszly oba i jak jego przejechal samochód to ona podobno strasznie zawyla - bardzo rozpaczliwym jekiem. Mnie przy tym nie bylo, bo juz nie mieszkam w domu z rodzicami. Ale jak sie dowiedzialam to bylo mi strasznie przykro i oczywiscie plakalam. Sunia tez juz ma 11 lat i strasznie sie boje tego, ze i ona odejdzie niedlugo. Jak narazie jest zdrowa, ale wiadomo jak to jest z pieskami. Jak byla malym szczeniaczkiem to przyszla za mna do domu z drugiego konca miasta i tak juz zostala. Moja kochana. Teraz mieszkam z moim chlopakiem i mamy labradora. Mlodziutki - 2 latka, ale juz sie tez boje, co to bedzie jak bedzie mial 12. Czytalam Marley i ja Grogana i ostatnio obejrzalam tez film - jejku, ale sie naplakalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joasia belgia
I stalo sie, bylismy u weterynarza i wrocilismy juz bez MISIA,jest mi tak ciezko, ciagle placze i nie moge sie uspokoic...tak strasznie mi go brak, ciagle mysle ze lezy gdzies sobie w kacie i zaraz wstanie i do mnie podejdzie i poprosi o swoje ulubione przysmaczki... Jego zycie to byla kwestia godzin, wiec zdecydowalismy sie na uspienie, zmarl nie cierpiac czego bym sobie nie wybaczyla. Zasypial powoli w moich ramionach, glaskalam go i mowialm jak bardzo go kocham i jak bardzo bedzie mi go brak...i juz placze...pozniej jeszcze potrzymalam go w obleciach...moje kochanie...dolaczy do swojej mamusi SONI ktora oposcila nas 4 lat temu (zawal serca). Kilka dni temu, powiedziala MISIOWI ze jak juz nie bedzie mogl dalaj cierpiec zeby wybraL moment bym przy nim byla...i tak zrobil moje serduszko (podobnie jak SONIA-13 lat)ale ZA SZYBKO!!!!!!!!!!!!!! Dobrze jest takie formu gdzie mozna sie wyzalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Put a sleep
A kiedy uśpimy Tuska? Przeciez ten rudy kundel spowodowł że "cała Polska cierpi z nami"! Ten dupoliz Putina wszystkim się codziennie przypomina!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalna deprecha
mój piesek miał 12 lat, uśpiliśmy go 4 dni temu. To było straszne. Od jakiegoś czasu kiepsko się czuł, brakowało mu sił... każdy lekarz twierdził że to angina i dzięki antybiotykom z tego wyjdzie. Dopiero w drugi dzień świąt kiedy zaczęło się robić coraz gorzej pojechaliśmy z nim do kliniki w wawie na powstańców śląskich, tam zrobili mu wszystkie badania - okazało się że miał raka trzustki, mocznice, nerki siadały, wątroba. Samo usypianie nie boli, dostaje najpierw silną narkozę i zasypia. Byłem z nim do samego końca... nadal nie mogę się z tym pogodzić... ciągle go szukam po domu, prawie nie sypiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja psina zmarla 12 grudnia. Miala sześć lat, mieszkala z moimi rodzicami. Miala jakiegoś ropniaka na jajniku który się rozwijal (nie bylo żadnych objaw, że coś jest nie tak, sunia funkcjonowala normalnie) aż wlaśnie 12 grudnia zaczęla wymiotować, nie mogla utrzymać się na nogach, slabla z minuty na minutę, zrobila pod siebie. Wet odeslal nas do kliniki na operacje tam już jej nawet nie mogli pobrać krwi. Zaczęla tam umierać na tym stole w moich ramionach... poprosilam weta żeby podala jej zastrzyk, uśpila widzialam jak jęczy i się skręca z bólu, widzialam, że umiera i chcialam jej ukrócić te cierpienia. Jeszcze raz się tylko spojrzala na mnie takim nieprzytomnym wzrokiem nawet nie wiem czy wiedziala co się z nią dzieje, gdzie i z kim jest. Sekcja wykazala ropniaka który pękl i rozlal się do tego jakaś krew naokolo wątroby. Mogę tylko powiedzieć wszystkim - sterylizujcie swoje suczki !! Kilku weterynarzy i sekcja potwierdzily, że gdyby byla wysterylizowana problem nie móglby wystąpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tjaa czarna bo ty byś stala nad psem i czekala aż się zamęczy na śmierć sam z tego bólu. Cudowny czlowiek z Ciebie normalnie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×