Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mały biały miś

Poród w CZęSTOCHOWIE

Polecane posty

Gość 1bacik
kanisa u nas pępek 2 miesiące się trzymał- a przemywaliśmy octeniseptem, aż w końcu roztworem spirytusu. Na mickiewicza zalecają spirytus bez rozcieńczenia i podobno 2 tyg max się trzyma. U nas nic się nie działo w sensie zaczerwienienia bądź brzydkiego zapachu, tylko długo to trwało. Byliśmy u 3 pediatrów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dr.Synowiecka przyjmuje w Łukaszu i u siebie w Blachowni chyba. Ja jeżdżę do Łukasza. Kiedyś przyjmowała w Konopiskach w przychodni, ale teraz jest chyba tylko w Łukaszu. Ja wiem jedno ona jest najlepszym pediatrą pod słońcem i to jest nie tylko moje zdanie. Na takie zwykłe ważenia mierzenia, szczepionki chodzimy do osiedlowej lekarki ale jak rwoga....to do dr. Ewy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kanisa,co do tej rany po cc,to ja tez nie mam jeszcze tam takiego normalnego czucia. Jest lepiej niz bylo,ale to jeszcze jakby obce cialo bylo. My jeszcze nie werandujemy,polozna poki co odradza ze wzgledu na pogode..a m mnie sie juz marza pierwsze spacerki. Dzis wreszcie zakupilismy wozek dla Małej:-) U nas pępek jeszcze nie odpadl. Smarujemy od tyg samym spirytusem i praktycznie przy kazdej zmianie pieluchy,ale trzyma sie i nic na to nie da sie poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) bioderka czyli do poradni preluksacyjnej na Sobieskiego są co środe i nie ma umawianych wizyt wczesniej, trzeba przyjsc rano tego samego dnia od 8 i sie zapisac (trzeba miec skierowanie, chyba ze prywatnie sie chce to niewiem) a potem od chyba 15 czy 16 przyjmuje lekarz - wyczytuja zarejestrowanych rano ludzi. My musielismy pieluszkowac i kontrola miala byc, na szczescie wszystko oki. Nam pepuszek bardzo szybko odlecial po octanisepcie. tzn w szpitalu miala psikane nim, ale przy wyjsciu kazali go potraktowac foletem ze spirytusem bo podobno byla dosc gruba pepowina i dosc gleboko byla umiejscowiona w brzuszku, tak wiec tym smarowalismy i ladnie przysychal, ale dosc dlugo (no ze 2 tyg), potem polozna powiedziala zeby octeniseptem psikac i po 3 dniach odlecial, tzn maz mala akurat przewijal i mowi 'oo kikut wisi tylko na wloseczku :D' i bach mala ruszyla noga :D i ten kikut zostal mu w rece. nic sie z tego nie saczylo itd wiec jeszcze psikalismy kilka dni octaniseptem i juz jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
Nam odpadł jakieś 10 dni po porodzie. W szpitalu kazali octaniseptem, przy wyjściu położna taka starsza kazała fioletem a jak wróciłyśmy do domu to położna spirytusem kazała. Poprzednie pytanie dotyczyło właśnie tego kikutka po odpadnięciu, który powinien wsysnąć się w ładny pęppol. U nas się nie wsysynął, no i położna kazała kupić plasterek taki na pępol. Opinie na necie są różne, jedni piszą, żeby absolutnie niczym nie zaklejać, inni zaklejają, no i sama nie wiem, ale mchyba posłucham położńej. Dzwoniłam dzisiaj na sobieskiego i okazało się że są zapisy i trzeba czekać około tygodnia na wizytę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franiaa86
Dziewczyny jestem 8 miesięcy po esarskim i nie mam czucia na bliźnie więc wyluzujcie. Co do pępka to my smarowaliśmy spirytusem nierozcieńczanym i też się długo trzymał. Około miesiąca, więc nie ma reguły, to zależy jak gruba była pępowina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki majka, to będziemy do tej pani doktor uderzać :) A co do lekarza na NFZ, no to na pewno też w kwestii szczepień się zapiszemy. Ale powiedzcie mi, bo ja zielona jestem... Kiedy mam zapisać dzidziusia i iść na pierwszą wizytę? Rodzić mam zamiar daleko, więc raczej w szpitalu mi nic nie powiedzą, bo to nie ich rejon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to gdzie rodzić?
Dziewczyny jakie byście podały minusy cc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
KaMa jak urodzisz to w szpiltalu zaraz chyba na drugi dzień dostajesz kartke z danymi o urodzeniu dziecka która musisz dostarczyć do przychodni gdzie będziesz miała pediatre. ta kartka musi wrócić do szpitala zanim wyjdziecie. minusy cc- boli długo, nie można kaszlnąć bo gdyby nie cewnik to można posikać się z bólu, nos porządnie wysmarkałam chyba dopiero po tygodniu, generalnie boli jak cholera, dłużej niż krocze -znieczulenie, jakie by nie było, zawsze ryzykowne -większa utrata krwi-anemia -pokarm pojawia się później, dziecko jest dokarmiane, ciężkopotem z przystawianiem -niefajna blizna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to gdzie rodzić?
Kanisa a rodziłaś też naturalnie? Masz porównanie? Co znaczy boli długo tj. godzinę, pół dnia, tydzień? Ja pierwsze dziecko rodziłam naturalnie nie wspominam tego jako traumy już 3h po porodzie poszłam sama pod prysznic ale po dwóch dniach nie mogłam usiąść na tyłku bo wyszedł mi hemoroid nawet nie wiedziałam, że cos takiego istnieje :D Nie mam blizny po nacięciu, tam też nie widzę różnicy a co najważniejsze mąż nie widzi :) Tylko ten ból ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
Nie rodziłam naturalnie, ale na łóżku obok w szpitalu leżała dziewczyna po naturalnym i zdawałyśmy sobie relacje z odczuć różnych, stąd mam porównanie. Kiedy ona już śmigała po korytarzu ja się ledwie dowlokłam do łazienki, a i tak skończyło się zasłabnięciem. Ja czułam się jak upośledzona, jezcze to nieruszanie się po znieczuleniu podpajęczynówkowym, ta dziewczyna dużo mi pomagała. Jak mi coś upadło, czegoś nie mogłam dosięgnąć to ona wkraczała do akcji. Jak długo bolało? KIlka dni, ale z każdym dniem mniej. Ja miałam powikłania po znieczuleniu i dostawałam dużo przeciwbólowych, byłam momentami lekko zamroczona więc też inaczej mogę to odbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam troszkę inne odczucia co do cesarki niż Kanisa. Miałam robioną w znieczuleniu ogólnym. Po intubacji Bolalo mnie gardlo i cala klatka piersiowa,kaszleć tez nie moglam. Jeśli chodzi o cala reszte nie bylo tak zle,o środek przeciwbolowy poprosilam tylko raz,kiedy nas pionizowali. Potem nie bylo potrzeby,a nastepnego dnia karmilam juz siedzac po turecku. Wydaje mi sie,ze to zalezy od organizmu. Dziewczyna,ktora lezala ze mna na sali czesto prosilA o środki przeciwbólowe bo ja jakos bardziej bolalo. Najwazniejsze to sie ruszac,to chyba wtedy szybciej sie dochodzi do siebie. O innych minusach trudno mi mowic,moze cos jeszcze wyjdzie po dkuzszym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
Ja miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, które nie wyszło i ogólne. Mnie znowu gardło nie bolało po zaintubowaniu, nie miałam takich dolegliwośći. A brzuch i rana mogła mnie bardziej boleć, bo miałam jakąś infekcje i dren miałam do rany podłączony, no i nie kazalai mi się ruszać za bardzo, zresztą z drenem to bardzo niewygodnie się ruszać. Nie ma co się sugerować opowieściami, każdy przypadek jest inny, organizmy różnie reagują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to gdzie rodzić?
Jak to intubują? Matka takich rzeczy to się boję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
Spokojnie, nawet nie będziesz wiedziała co ci robią, bo już będziesz lulać ;) U mnie położna była, założyliśmy plaster na wystający pępek, 3 osoby go zakładały, masakra. Żółtaczka ładnie schodzi, mała rośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to gdzie rodzić?
Spytałam teraz męża co on sądzi o pomyśle o cc. Uśmiechnął się i powiedział, że raz dałam rad to i drugi raz dam radę :D A tak na poważnie to decyzja należeć będzie do mnie bo sam wie jak mnie bolał poród (słyszał te krzyki i jęki). Porozmawiam z moim lekarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxy100
Hej dziewczyny, urodziłam 13.02 córkę Emilkę przez cesarkę w szpitalu na Parkitce. Moja historia jest bardzo podobna do historii Kanisy. Do szpitala pojechałam 12.02, ponieważ na rutynowej ostatniej wizycie ginekologicznej wyszły pewne nieprawidłowości z przepływami. Zatrzymali mnie w szpitalu i ponowili badanie, które tym razem nie wykazało już nic podejrzanego, ale z kolei na badaniu KTG wyszły już skurcze. Rano w środę zbadał mnie ordynator i zadecydował, że cesarkę zrobi dzień później mój lekarz prowadzący. Niestety nie dotrzymałam do czwartku, bo w środę na wieczornym obchodzie zapadła decyzja o cesarce jeszcze tej samej nocy. Zostałam więc wzięta z tzw. zaskoczenia. Na porodówce odpowiedziałam na rutynowe pytania o zawód, wiek, męża itp., następnie włożono mi cewnik (coś jak dźgnięcie rozżarzonym drutem), wenflon i zaprowadzono na salę operacyjną. Tam bardzo miła pani anastezjolog kazał mi zrobić koci grzbiet, wkłuła trzy razy w kręgosłup i zaczęłam momentalnie tracić czucie w nogach i brzuchu od pępka w dół. Co ciekawe nikt mi potem plasterka po znieczuleniu nie zdjął, więc nie wiem, jak długo jeszcze miałam je aplikowane :)) Po znieczuleniu kładziesz się, masz zaciągany na brzuchu parawan i czujesz tylko szarpnięcia i przeciąganie. Nawet nie wiem, kiedy wyjęto dziecko. Pani anastezjolog i jeszcze jedna pani cały czas do mnie mówiły, były bardzo miłe i podtrzymywały mnie na duchu. Potem zobaczyłam na moment córeczkę, rozbeczałam się ze wzruszenia i pojechałam z powrotem na porodówkę, gdzie przez 2h leżałam, aby pielęgniarki sprawdziły, czy macica się prawidłowo obkurcza. Dotknięcie brzucha w celu sprawdzenia owego obkurczania to koszmar, baaaaaaaaaaaaaaaardzo boli, ale tylko przez moment. Tam zajmowała się mną młoda pani w okularach - super babka! Potem pojechałam na salę na nowym oddziale noworodkowym, przez pierwszą noc byłam sama w pokoju. Panie położne naprawdę troskliwie się mną zajęły - blondynka w średnim wieku z włosami za ramiona i młoda, szczupła blondynka. Zaglądały do mnie, podały kroplówkę, umyły, wymieniły cewnik. Niemal od razu przywieziono mi dziecko i od tej chwili było już non stop ze mną. Jeśli chodzi o leżenie na oddziale noworodkowym - sale są ładne, z łazienkami, niestety nie do końca przystosowanymi do warunków szpitalnych. Przewijak jest przy drzwiach, nie ma żadnej barierki, drzwi otwierają się do środka, w łazience nie ma wieszaków ani uchwytów na mydło, sięganie po nie na ziemię, jak się jest tuż po cesarce nie należy do łatwych. W dodatku jedna łazienka przypada na dwa pokoje, a drzwi nie są zamykane, więc jak byłam w łazience pod prysznicem, to np. w każdej chwili mógł do niej wejść gość osoby z pokoju obok. Na szczęście widziałyśmy światło na dole łazienki i nie wchodziłyśmy, jak było włączone. Około 12h po przybyciu na oddział zostałam postawiona do pionu. Przyszła do mnie pani rehabilitantka i powiedziała co zrobić, żeby bezpiecznie wstać. Potem wyciągnięto mi cewnik - znowu rozżarzony drut i kazano wysikać w ciągu 6h, bo inaczej znowu dostałabym cewnik. Od tej chwili było już lepiej, swobodnie się poruszałam, myłam, naprawdę nie ma tragedii, niestety dzień póżniej dostałam, tak jak Kanisa okropnych bóli głowy i nie mogłam zgiąć karku (skutek tzw. zespołu popunkcyjnego). Dostałam dwa razy kroplówkę na wymianę płynów i leki przeciwbólowe. Co do opieki: położne w większości przyjazne, ale same rzadko wychodzą z inicjatywą pomocy. W pokoju jest przy łóżku przycisk, którym wzywasz pomoc w razie potrzeby, tylko, że czasem słyszysz: proszę radzić sobie samemu, bo my mamy 30 kobiet na oddziale. Wyjątek stanowiła wcześniej wspomniana pani blondynka w średnim wieku, dowcipna blondynka w okularach w średnim wieku oraz położna o imieniu Jolanta - też blondynka. Super babki, same pytały, czy nie podać środka przeciwbołowego, ta pani Jola wymasowała koleżance z pokoju piersi, bo były bardzo twarde i w ogóle była super, ba nawet włożyła mi czopek w pupę, żebym już nie wlokła się do łazienki. Gorzej z pielęgniarkami od noworodków. Wkurzyło mnie, że zwracały uwagę jak już coś się źle zrobiło, a nie dawały wskazówek wcześniej. Dla przykładu, nie wyszłam w niedzielę tylko w poniedziałek, bo mała miała nie do końca wygojony pępek. Nikt jednak wcześniej nie powiedział mi, że trzeba go przemywać pałeczką do uszu, a najlepiej spirytusem, a gdybym robiła to od początku, to problemu by nie było. Jedzenie strasznie jałowe, bez przypraw, na śniadanie i kolację ciągle zupa mleczna, bułka, kromka chleba i masło, czasem na śniadanie twarożek lub ohydna wędlina. Najgorsze były pobudki o piątej rano i potem ciągłe wizyty - ginekologa, ordynatora, pediatrów itd. Wyszłam ze szpitala 18.02. W domu na szczęście ból głowy minął, może to wina gorąca w szpitalu, braku wietrzenia i dusznej sali. Mała czuje się dobrze, jest grzeczna, płacze tylko przy przewijaniu i kąpieli, a gdy jest głodna, to kwili cichutko albo ssie niedrapki Obawiam się, że tryb życia jaki obecnie prowadzę, a więc od karmienia do karmienia może mnie wykończyć nerwowo, no ale pożyjemy... zobaczymy... Ufff, mam nadzieję, że ten dokładny opis się przyda. Ogólnie Parkitka miło mnie zaskoczyła. Cesarskie cięcie nie jest tragedią, ale jak się nie ma wsparcia drugiej osoby, to ciężko sobie poradzić,bo trzeba zajmować się przede wszystkim dzieckiem, a dopiero potem sobą. Na szczęście w dzień, gdy trafiłam do szpitala zniesiono zakaz odwiedzin, za co dziękuję opatrzności!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratulacje Roxi nowego czlonka rodziny ;) Moj slodko sobie spi ;) Mowilam ze nie ma sie czego bac jesli chodzi o Parkitke ;) Spedzilam tam troooche czasu i jesli te mile polozne o ktorych mowisz sa te parkitkowe nie z 100lecia to kojarze :) i z checia bym je odwiedzila by podziekowac za opieke bo w chwili mojego wyjscia ich nie bylo + pare innych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do lazienek bez zamykania to niestety - albo stety!, ale sa one tylko dla pacjentek ;) no i poloznym zdarza sie ze wejda do lazienki.. np. wolaja na obchud, albo w razie gdyby ktoras zemdlala - o co po cc podobno nie trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
Roxy, witaj, cieszę się bardzo że Ty też masz to już za sobą. Jak dzidzia? Ile waży? JAk się czujesz? Co do trybu życia jaki prowadzimy, ja mam kryzys nad ranem, mała zjada odrobine i zasypia na godzinę, i tak od 4 do 8 rano, ja nie wiem jak się nazywam, męża bym zabiła, dziecko najchętniej jakby się samo przewijało i karmiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulaaa88
Roxy 100 gratuluje:) a Ty miałaś ustalone wcześniej, że cc będzie prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kanisa glowa do góry:-) Ja też ostatnio mialam kryzys. Normalnie w jakas rozpacz wpadlam,ze zla matka jestem,wszystko jest do niczego.to pewnie rozszalale hormony i zmeczenie. W kwesti karmienia to tez kiepsko u mnie. Okropnie mnie to frustruje. Dokarmiam butla troche,bo jak widze mala która przez godzine wisi na piersi i prawie nie je to za bardzo wyjscia nie mam:-( Pokarm pewnie zaraz sie skonczy i tyle bedzie karmienia piersią. U mnie teraz pora karmienia,ale Natalia postanowila zapasc przy piersi w swoj gleboki sen. I nic jej nie rusza...chyba osiwieje zaraz z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxy100
Hej, mała ważyła 3kg, potem spadła do 2780, a przy wyjściu ze szpitala miała 2850. Tak, ja już dawno wiedziałam, że będzie cc, w zasadzie od 30 tyg. mała już się nie obróciła, była ułożona miednicowo. Poród przyspieszył się jedynie o 2tyg., bo miałam przyjechać na cesarkę dopiero 25.02. Ale nawet się cieszę, bo wolałam, żeby córcia była wodnikiem a nie rybami :))) Ja staram się w dzień rozbudzać małą na karmienie co 3h, a w nocy karmię, jak płacze. Zazwyczaj około północy, 3-4 rano i potem ok. 9. W nocy biorę małą do łóżka i karmię na leżąco. Jeszcze mnie to nie przerasta, ale zobaczymy. Gorzej z przewijaniem, bo mała namiętnie uwielbia sikać jak ma już albo jeszcze nie założoną pieluchę, więc wszystko trzeba zaczynać od początku :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inkak
Roxy100 - ogromne gratulacje. Niech się malutka zdrowo chowa :) i Ty abys szybko wróciła do formy. Bo cc to jednak już operacja troszkę :) Bidulki jestescie z tym karmieniem, pamiętam jak siostra moja też tak płakała i mówiła o tym kryzysie laktacyjnym. Mnie pewnie tez to czeka, na pocieszenie powiem Wam że Siostra moja jak sie potem rozbujała z karmieniem to karmiła chyba 1,5 roku :)Matka karmiąca pełną gębą :) trzeba się chyba nauczyc a potem już bedzie z górki . Mnie chyba czop odchodzi po mału, no chyba ze nie wiem co. Tak doszukuje sie syndromów porodu, że strzyknie mnie cokolwiek, a ja juz mam nadzieję ze sie zaczyzna. Gusia09 - a Ty już po ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1bacik
Roxy gratulacje świetna z Ciebie Mama ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1bacik
majkag a ta dr Synowiecka to taka ładna blondynka zadbana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanisa
matko, jaka mała dzisiaj marudna, nieprzytomna jestem. Co ją położyłam do łóżęczka to po 15 min płacz, teraz w końcuzasnęła, a ja mogłam szybko coś zrobić. Łeb mnie boli, oczy się zamykają. Jutro przeprowadzka w końcu, mam nadzieje że Ela będzie grzecznijsza bo inaczej się zastrzele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1bacik
kanisa będzie lepiej, pewnie taki dzień bo moja N też marudzi- teraz wisi przy cycu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inkak ja jeszcze się nie rozsypałam i jakoś się nie zapowiada, no chyba że w weekend coś zaskoczy :D. A jak nie to w środę ostatnie ktg a w niedzielę 3 marca na wywołanie ... zobaczymy czy moja Alusia nas zaskoczy czy jednak nie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkak
Gusia u mnie też wciąż cisza. Na prawdę żadnych objawów zbliżającego się porodu. Cho może w tym szaleństwie jest metoda, brak objawów = objaw :) Nasze Dziewczynki żądzą Nami już nawet w życiu płodowym :) Duża szansa że spotkamy się na tej porodówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×