Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

oliwencja

co myslicie o mieszkaniu z sobą przed ślubem

Polecane posty

Gość a ja jestem przeciwna
jakim cudem życie jest inne, a o czym ja niby piszę jak nie o zyciu? :O tylko niestety jak ludzie nie traktują siebie poważnie i z szacunkiem to później wychodzi, że tutaj rozwód, tutaj mieszkali ze sobą dwa lata, ale on się rozmyślił, ona sobie znalazła innego :O naprawde zal mi dzisiejszych ludzi idących na łatwizne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam Ci podać najgłupszy przykład z możliwych ? Inne choćby dlatego że kiedyś ludzie nie mogli się porozumieć za pomocą gg bo go nie było. Teraz jest. Czyli nastąpiły zmiany. Tzw ewoluowały. Nie tylko technicznie. Pod kątem związków tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem przeciwna
tak zgadzam się zaszły zmiany, tylko dlaczego? no właśnie bo ludzie nie chcą poważnie podchodzić do życia, wolą się bawić, zmieniać partnerów jak rękawiczki, uczucia są zepchnięte na margines :O Ale na szczęście dzieje sie to tylko wśród ludzi, którzy się na to godzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zal to mi ciebie dlatego ze fantastycznie ze tak podchodzisz do zwiaku jak do bajki jakiejs fajnie ze masz takie podejscie, tylko ciekawe czy zawsze bedziesz ustepowala parterowi tylko po to zeby miedzy wami nie bylo dyskusji, wymiany RÓŻNYCH zdan a moz nieporozumien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dziewczyno jakoe bawic? my mamy 23 lata, mieszkamu razem 2 lata, rozkrecamy dzialanosc... nawet podrozy poslubnej nie bedziemy miec bo w wtorek juz do pracy... jakie bawic? to moj pierwszy facet... i nie jestesmy sami, mamy duzo znajomych podobnych do nas... o czym ty piszesz? myslalam ze masz tylko taki wyidealizowany zwiazek w glowce ale to chyba grubsza sprawa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
patrnerzy jak rekawiczki? wiesz co moi znajomi by ci powiedzieli w zarcie na to : "a co my wygralismy ... w ruletke?" uczuia zepchniete na margines? naprawde to juz przesada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwiosnek21
no niestety sugestia mam nadzieje ze przyjdzie jej to latwo z takim nastawieniem... ja bylam raczej nastawiona od poczatku na to ze latwo nie bedzie pewnie a ona ma super myslenie tylko ciut malo realne, zycze jej w kazdym razie szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spanielko, my też się uczymy cały czas. To nie tak że wszystko już przerobiliśmy, wszystko wiemy i dobraliśmy się idealnie. Ideałami nie jesteśmy :) Tak że chociaż po ślubie, ale jakieś konflikty zawsze są i będą. A kościelnego nie będzie bo nie jesteśmy katolikami :) Dziewczyny, czy Wy naprawdę uważacie że mieszkanie ze sobą przed ślubem to dowód luźnego podejścia do związku? Swobody obyczajowej? Jak napisałam wyżej, katolikami nie jesteśmy, więc żadne zakazy tej instytucji nas nie dotyczą. Nie uważam też tego za niemoralne, bo oboje wiedzieliśmy że chcemy ze sobą być. My swoje, a życie swoje, czasem nawet chęci i miłość nie wystarczą. Tak jak pisałam już wcześniej, nie umiałabym być w związku na siłę, i nie o kompromisach tu mówię. Dla mnie to była naprawdę poważna decyzja. I niech nikt mi nie mówi, że to łatwe, proste wyjście. To jest i może być ciężkie. Owszem, są pary które rozchodzą się bo nie potrafią być ze sobą, mieć wspólnego życia. Ale to chyba przemawia na korzyść mieszkania razem przed ślubem. Jeśli ktoś uznałby ślub za początek nowego, wspólnego życia, a później przekonałby się o masie problemów, mógłby być rozczarowany. I to mocno. Bo ktoś, kogo spotykaliśmy do tej pory, kto poświęcał nam wtedy cały swój czas, może właśnie siedzieć w dresie z piwem przed tv (zresztą, przed laptopem mi samej się zdarzało :) ), może bałaganić, mieć dwie lewe ręce do pracy, jak już ktoś wspomniał, może nie chcieć jechać z nami do naszych rodziców, zapraszać w nocy kolegów, kłaść się po całej nocy z Counter Strike kiedy my wstajemy do pracy. Po prostu, bywa różnie. Każdy ma w sobie denerwujące dla innych, nawet dla bardzo zakochanej kobiety cechy. Mieszkanie razem dużo nam daje- wracam do niego, on wraca do mnie, mamy swój dom, kiedy jest mi źle, mogę podejść i się przytulić, czytając ciekawy artykuł każde z nas dzieli się nim z drugim, czasem pokazuję mu na kafe co zabawniejsze wątki. Ja dla niego gotuję, on dobiera mi skarpetki w pary. Ale też dużo trzeba się nauczyć i TO NIE JEST ŁATWE. Trzeba myśleć o tym że jeżeli nie zrobię obiadu, to nie tylko ja będę głodna, ale i on. Jak się kłócimy, nie wyjdę i nie wrócę do siebie, czekając na telefon z przeprosinami. Nie będę chodziła tydzień z nieogolonymi nogami, bo się tydzień nie widzimy. Trzeba nauczyć się żyć i współpracować z drugim człowiekiem. Jak dla mnie, nie ma nawet porównania pomiędzy luźnym związkiem a mieszkaniem razem. Rozumiem podejście \"jak się kocha, to będzie się starać\". Owszem, staramy się, oboje, kontrolujemy się lepiej. Ale czasem można się przekonać że człowiek którego kochamy jest inny niż sobie wyobrażaliśmy. Bo tak widzimy się od czasu do czasu, mieszkając razem widzimy co on w tym wolnym czasie robił. Robi kolację jak do niego przychodzisz? Ale kiedy będziecie mieszkać razem, może nie zawsze będzie czas na zakupy i kolację, albo nie będzie tego uważał za swój obowiązek. Nie wiem jak można powiedzieć \"chcę mieć z nim dom i rodzinę\" nie wiedząc jak on w tym domu i w tej rodzinie będzie się zachowywał. Za duże ryzyko, jak dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Okularnica Maminsyństwo jest jedną z takich wad które wręcz czasem uniemożliwiają, inną może byc ograniczanie wolności drugiej osoby pyranie po telefonie i rozliczanie ze wszystkich męskich numerów, jedna znajoma tak miała i w sumie dobrze że zamieszkała bo kolesia zostawiła. Ale co do rozrzuconych skarpet, ubrań zostawiania po sobie kubków to to sa moim zdaniem głupoty, ja jednak jestem przeciwna mieszkaniu razem ale czasem jednak trzeba zamieszkać nawet na ta próbę bfbfbfbfbfbf \"A był taki topik, że kobieta opisywała zachowanie swojego męża, jego drastyczny brak higieny, smród, brązowe smugi na ręczniku. Że nie kocha się z nim, bo wymiotować jej się chce. Nie była w stanie go zmusić do mycia się. A przed ślubem perfuma, nawet się umył przed seksem... I wcale nie była odosobnionym przypadkiem na forum. I oczywiście babka oświadczyła, że ona męża kocha i z tego powodu nie zostawi. Lepiej na jego widok rzygać niż się rozstać.\" nawet chyba czytałam podobny temat kiedyś i chyba go sobie gdzies nawet zapisałam ale nie moge znaleźć. Często jest podobnie też z kobietami że jak juz robią sie pewniejsze to a to łażą całymi dniami w szlafroku, a to jedzą pączki i tyją niemiłosiernie, po prostu czasem jak człowiek poczuje sie pewnie to sie przestaje starać. W tym topiku co ja czytałam to chodziło o to że koleś owszem mył się i perfumował jak wychodził do ludzi a jak siedział przy żonie to mógł tydzień sie nie kąpać i nie myć zębów. a ja jestem przeciwna z tym jak to określiłaś pójściem na łatwiznę i z ta próbą to się zgodzę, ale bardziej w kontekście takim że jak takie mieszkanie razem \"przed ślubem\" trwa za długo, no bo ile czasu potrzeba żeby sprawdzić czy koleś rozrzuca skarpetki że koleś nie opuszcza deski że powiedzmy jest maminsynkiem i lata z każdą męską decyzją do matki bo mamusia wie lepiej, myślę że wystarczy na to góra miesiąc, co innego gdy chcemy się od razu po docierać, bo tu już właśnie jest ta łatwizna jak sie uda to git jak nie to baj baj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz juz moje zdanie w temace konkretnym. Jak Historynka powiedziała uczymy się całe życie zyc ze sobą i to tak naprawdę nie ma znaczenia czy przed ślubem czy po slubie się zamieszka tak samo mozna znaleźć Równiez zgodze się z Historynką w kwesti tej że nie wszyscy zamieszkujący razem są w luźnych związkach których nie traktują poważnie i że to dla wszystkich jest niby pójście na łatwiznę. Ale zauważam taką tendencję wśród znajomych i tu na kafe że ludzie podejmuja decyzję oi zamieszkaniu razem na zasadzie pakuję walizy i się wprowadzam, a jak druga osoba nie chce nie jest gotowa to jest płacz bo on mnie nie kocha. A moim osobistym zdaniem taka decyzję powinno się przemyśleć, uzgodnić obgadać jakie sa nasze priorytety (chodzi mi głównie o kwestię ślubu i dzieci), jesli dążymy do slubu to mniej więcej w jakim czasie chcemy ten slub, bo potem można się obudzić z ręką w nocniku. Był tu kiedyś taki temat o dziewczynie która w miała 22 lata w wieku 18 zamieszkała z facetem i płakała że się jej nie oświadcza i nie ma mowy u nich o ślubie, a jak padło hasło czy obgadali temat ślubu przed zamieszkaniem ze soba to warknęła że jak ona w wieku 18 lat miała myśleć o ślubie przecież w tym wieku się myśli o innych rzeczach. Tylko że właśnie ludzie nie obgadują tego wcześniej, myślą że są gotowi na zamieszkanie ze soba ale tak naprawdę najważniejszą kwestię zostawiają nie nieporuszoną. Moja szwagierka też zamieszkała z facetem u moich teściów i w sumie nie wiem czego niby oni się nauczyli przez te kilka lat, chyba tylko przebywania w jednym pokoju bez większych awantur, bo obiad zrobi mamusia, mamusia odgrzeje mamusia przyniesie, mamusia odniesie talerze, mamusia wypierze, tatuś zapłaci rachunki. Sorry że tak publicznie anonimowo rozpaczam nad posiadaniem tego egzemplarzu szwagierki ale nie widze w tym poważnego podejścia do związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliwaP
A co ja myślę na ten temat? Wspólne mieszkanie bardzo dużo mnie nauczyło... . Od roku mieszkam wspólnie z moim chłopakiem i nie żałuję tego, że tak postąpiliśmy. W trudnych chwilach to On jest zawsze przy mnie! to On mnie wspiera! to On daje mi poczucie bezpieczeństwa! Gdybyśmy razem nie mieszkali nigdy nie wiedziałabym jak zachowa się w różnych sytuacjach. Ponadto On jest cudzoziemcem- więc dochodzi kwestia różnic kulturowych... . Nigdy nie zdecydowałabym się na ślub, gdybym chociaż w minimalny sposób Go dobrze nie poznała. Moje ostateczne zdanie na ten temat! JESTEM \"ZA\" WSPÓLNYM MIESZKANIEM PRZED ŚLUBEM:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfbfbfbfbfbfb
Jak czytam o tym "mieszkaniu na próbę" to aż mi ciarki po plecach przechodzą. Dla mnie to jasne, że mieszkamy ze sobą, bo chcemy być razem przez cały czas, a nie tylko trzymać się za rączkę w kinie. Chcemy prowadzić wspólne życie, a nie wypróbować, czy po ślubie będzie ok. Dla nas ślub jest kolejnym krokiem w związku, ale wcale nie najważniejszym. Dla nas jest to raczej uregulowanie strony formalnej, bo i tak chcemy ze sobą spędzić resztę życia (tak mam, tak czuję). Tradycja zabierania panny młodej z domu rodzinnego wraz z posagiem to już przeszłość. Wiele starszych osób powiedziało mi, że świetnie, że razem zamieszkaliśmy przed ślubem i możemy spróbować jak to jest. Ja tak do końca tego nie czuję, bo nie takie były nasze pobudki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica.....
Nigdy ze swoim facetem nie mieszkałam, a i tak wiem jakie ma nawyki i wady. Wiem, że wszystkie rzeczy musi mieć na swoim miejscu. Za to nie lubi sprzątać (w sensie odkurzać) i zmywać (jego mama to robi). Wiem, że czasem mu się wieczorem nie chce umyć i że notorycznie nie myje zębów. Deski raczej też nie spuszcza. Wiem, że ma swoje przyzwyczajenia i wiem jakie. Wiem, że woli pospać 10 minut dłużej rano, niż zjeść śniadanie. O kasie często rozmawiamy i dzielimy ją wspólnie, mimo że nie jesteśmy małżeństwem i wspólnych wydatków nie powinniśmy mieć. Raczej trudno się spotykać ileś lat z facetem i widzieć tylko pozytywne strony. Naprawdę wystarczy tylko mieć oczy otwarte (nawet nie szeroko), żeby dostrzec rzeczywistość, a nie wyidealizowany świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica.....
A jak ktoś pisze, ze mieszka razem, bo chce być z drugą osobą cały czas i z nią żyć, a nie tylko trzymać się za rękę w kinie, to niech weźmie ślub i zamieszka. Dla mnie to jest odpowiedzialne podejście. W mieszkaniu przed ślubem, brak mi właśnie odpowiedzialności, Bo to takie asekuranctwo - zawsze przecież można odejść bez zobowiązań. Ale to tylko moje zdanie. Nie mieszkam z facetem, ale przeżyłam już jego trudne powroty z pracy, to że zapomniał coś zrobić/kupić itd. Faktycznie czasem brakuje mi jego wsparcia na co dzień, ale widocznie wcześniej nie był gotów, żeby mi to wsparcie dać choćby na jakiś czas. Zresztą to też trochę fikcja, bo ciszycie się, że macie wsparcie jak mieszkacie razem, a jak przestajecie mieszkać to co? To wsparcia nie ma i musicie sobie radzić same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okularnica masz racje w tym co piszesz, ale zycie czasami sie uklada inaczej niz bysmy chcieli ;) pisze np o swoim, naszym przykladzie, zareczylismy sie i pol roku pozniej moglismy juz zamieszkac razem... dla nas wziecie slubu i mieszkamy osobne kazde u swoich rodzicow bylo bez sensu, natomiast mieszkac razem u jakichs rodzicow tez nie chcielismy BARDZO... :p wiec kiedy juz mielismy gdzie mieszkac, to zaczelismy sie przygotowywac do slubu, ale z tym tez nie tak prosto, na sale czekamy ponad 1,5 roku :) , zreszta czasami sa takie problemy w zyciu o ktorych sie zapomniec nie da nawet na ta jedna noc i ktorych przeskoczyc sie tez nie da... wiec dopiero teraz w sobote bierzemy slub, z tym ze jak wczesniej zaznaczylam slub juz mamy :) a wiec okularnico zgadzam sie z toba ale nie zawsze idzie tak prosto w zyciu i nie zawsze da sie od razu wziac slub po zamieszkaniu razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozatym o tym wsparciu... inaczej jest kiedy sie mieszka razem a kiedy nie... mozesz sie klocic, ale nie tak dawno ja tez sie spotykalam z swoim facetem a teraz juz mieszkamy razem i ROZNICA jest prawie w kazdej kwestii ktora mozna poruszyc, to troche tak jakby twoj sie swiat sie obrocil o kilka stopni ;) dodam ze podobno obraca sie o 180 stopni jak urodzi sie dziecko, zostalam niedawno ciocia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica.....
Zapewne jest różnica w spotykaniu sie i mieszkaniu ze sobą, absolutnie nie zaprzeczam. Ale chcę też podkreślić, że drugą osobę można poznać nie mieszkając z nią. Może nie po 2 miesiącach, ani po roku, ale po kilku latach to juz chyba trzeba by ślepym być, żeby nie widzieć pewnych rzeczy. Ja mogłabym zamieszkać z facetem zaraz po ustaleniu daty ślubu, bo przecież nie jest tak, ze dziś ustalamy, jutro mamy. Tez trochę musimy poczekać. Ale zdecydowaliśmy, ze zamieszkamy po ślubie, bo po kilku latach związku, będzie to dla nas taki powiew nowości i świeżości. Poza tym, my naprawdę znamy się chyba jak łyse konie. Jestem mega realistką i jeżeli facet mnie czymś zaskoczy po ślubie, to chyba jedynie pozytywnie. Ale tak jak mówię, rozumie jeśli ktoś chce 'spróbować' pomieszkać przed ślubem, bo boi się ryzykować itp. Kazdy ma prawo do własnego wyboru. Nie popieram natomiast, gdy zamieszkują ze sobą dla zabawy osoby, które są na utrzymaniu rodziców. Bo to już jest totalna fikcja i z prawdziwym życiem i problemami nie ma nic wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nea11
Mysle zo to bardzo praktyczne i wiele pokazuje. Wiele spraw wychodzi, pojawiaja sie zupelnie inne sytuacje w ktorych oboje jakos sie zachowujecie. Bez mieszkania razem trundo jest stwierdzic, czy naprawde dobrze sie dogadujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfbfbfbfbfb
Dziewczyno, ale Ty chyba czytasz to co chcesz przeczytać. Już wcześniej napisałam, że właściwie nie znam osób, które mieszkają ze sobą, bo chcą się "wypróbować" i w razie czego bez problemu rozstać. Mieszkają, bo chcą ze sobą spędzić resztę życia. Czemu nie ślub najpierw? Głównie z powodów finansowych, bo nie każdego stać od razu na wyprawienie weselicha, a branie cywilnego po to, żeby nie gadali jest dopiero żałosne. Ty masz swój sposób spostrzegania rzeczywistości, ja inny. Bo nie rozumiem, gdzie jest nieodpowiedzialność w mieszkaniu razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwia mnie jak...
Zadziwia mnie jak łatwo i często piszecie slogan: "Jak się dwoje ludzi kocha to napewno się dogadają". Bardzo ładny sloganik. Tylko nie wiem czy napisze tak lekko i prosto ktoś kto spotkał się w związku z prawdziwymi, nieraz bardzo typowymi, problemami, jak np.: turbulencje w życiu erotycznym po przyjściu na świat dziecka albo miejsce teściowej we wspólnym życiu rodzinnym. Ja też uważam że dwoje ludzi, jeśli naprawde chcą, może się dogadać. Ale nie jest to wcale łatwe. Nieraz trzeba się najpierw dogadać z sobą samym i z sobą samym ustalić dlaczego coś nie gra, dlaczego właściwie czuje się źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w zaszadzie to się dowiedziałam o moim mężu po zamieszkaniu z nim tylko tego że rozkłada ubrania w denerwujący mnie sposób, ale to nie powód do rozwodu, tak to małe sprzeczki sa miedzy nami tylko takie docieranie, ale to przy każdym mieszkaniu razem tak jest. Ale ja miałam tak że my bardzo dużo czasu spędzaliśmy ze sobą, jedna uczelnia jedne zajęcia, projekty czy coś staraliśmy się robic razem jak się dało, wakacje on przyjeżdżał do mnie i szliśmy razem na maliny i to jest duzo okazji do poznania siebie. okularnica \"A jak ktoś pisze, ze mieszka razem, bo chce być z drugą osobą cały czas i z nią żyć, a nie tylko trzymać się za rękę w kinie, to niech weźmie ślub i zamieszka. Dla mnie to jest odpowiedzialne podejście.\" Bardzo dobrze powiedziane lepiej bym tego nie ujeła, ale też jestem zdania że są sytuacje gdzie lepiej zamieszkać z drugą osobą \"na próbę\", bo to prawda że nie zawsze w życiu jest pięknie i różowo, sa różne przypadki. bfbfbfbfbfb piszesz że nie znasz osób które chcą się wypróbować, ja też nie znam ale tak naprawde to nikt normalny ci się do tego nie przyzna i nie powie ci wprost że chce sie wypróbować, tylko czasem na tematach tego typu na pytania \"czy zamieszkac razem?\" to padają hasła typu \"przecież trzeba się wypróbować\" i stąd się bierze to ogólne pojęcie że mieszkanie przed ślubem to jest na wypróbowanie, nawet na tym temacie przeczytaj sobie początek i co można innego stwierdzić. Kwestia finansowa to też jest ważna, jesli ktoś pragnie wielkiego wesela to czego ma nie spełnić tego marzenia, a że nie może się doczekać wspólnego zycia to raczej okej, ale pod warunkiem że mają już ustalony cel i że wiedzą jaką chcą iść drogą. zadziwia mnie jak... Właśnie o to chodzi, czasem nawet jak jest miłość to się ciężko dogadać. Mi na przykład jest się ciężko dogadać z mężem w kwestiach w których on nie widzi problemu a ja widzę. To nie mój problem ale mnie osobiście wkurza jak ktoś zamieszkuje ze soba na zasadzie pakuję walizki i się wprowadza, a potem po kilku latach sie dowiaduje że drugiej osobie dobrze tak jak jest i że nie chce nic zmieniać, albo że druga osoba nie uznaje ślubów. Potem trend idzie dalej, kolejne pary robią to samo bez przemyślenia i jakiegoś odsetka z nich znowu będzie ten problem dotyczył. Albo kiedyś na uczuciowym panny płakały bo facet nie chciał z nimi zamieszkać i że on ich na pewno nie kocha i jeszcze całe forum je utwierdzało w tym że on ich na pewno nie kocha, przecież decyzja o zamieszkaniu razem powinna byc decyzją obojga a nie że laska sobie coś wymyśla i facet nie ma nic do gadania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cizia mizia
I znowu - kolejny elaborat o tym, co lepsze, a co gorsze. A przepraszam - jaki sens ma ta dyskusja? Czy chodzi o przeforsowanie ustawy, ze mieszkanie razem przed slubem ma byc obowiazkowe albo ma byc zabronione? Każdy niech robi jak uwaza. Ja bym nie wyszła za faceta bez uprzedniego pomieszkania razem. Nie wyszłabym i juz i nie obchodzi mnie, czy innym sie to podoba, czy nie. Kto inny by nie zamieszkał z facetem przed slubem, z takich czy innych powodów - i to z kolei nie jest moja sprawa, tylko sprawa tej osoby. Jak jej to pasuje - to niech tak robi Nie wiem, dlaczego ludzie mają problem z tym, jak we własnych 4 scianach zyją inni ludzie - swoje własne zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze mi się coś przypomniało. Pokolenie naszych rodziców, dziadków w większości ma wbite do głowy że jak już młodzi zamieszkają ze soba to "weselicho niedługo bedzie ", też dla dużej ilości społeczeństwa jak już jest ciąża to też weselicho bedzie no i okazuje się w praktyce że różnie może być. Jedna z moich babć to wszystkie swoje wnuki namawiała do tego, mówiła że czasy się zmieniły z seksem nie czeka się do slubu i dzieci kochane mieszkajcie razem, a jak jej powiedziałam że nie, to usłyszałam tekst że mnie narzeczony dla innej zostawi aż mi w pięty poszło. A ostatnio rozmawiałam z kuzynką, która no już mieszka ze swoim facetem chyba z 5 lat urządzili sobie gniazdko i nie chcą ślubu brać z tego co wiem i ponoć jej ta sama babcia powiedziała że ilez będziesz jeszcze z nim mieszkać bez slubu :o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×