Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AguśśŚ...

Szukam Przyjaciółki...

Polecane posty

capslok- ja wiem, ze bywa roznie, wiem, ze na macierzynskim sie nie pojdzie od razu do pracy, no ale ja juz wiem, ze na glowie bede stawala, zeby do pracy pojsc tak sztbko jak sie bedzie dalo. ja nie jestem typ domatorki i bycie w domu na dluzsza mete doprowadza mnie do skrajnych wybuchow szalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam bzika na tym punkcie i mimo, że zarabiam podobnie do męża, no może troszkę mniej to i tak ciągle słyszę że darmozjad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rimini
No każda z nas jak widać jest inna:))) Ja tez nie wyobrażam sobie byc na utrzymaniu faceta...no ale...tak patrzę na rodzinke brata mojego M....facet ma firme budowlano - kasy około 200 tys. miesięcznie wyciaga...wiadomo raz lepiej..raz gorzj....zone ma po architekturze....mają dwójke dzieci...i on parcuje..ona pilnuje wszystkiego...dba o rodzine...ale wszytko to ma takie zdorowe relacje..ona spełna swoje marzenia...chciała projektować odzież...ostatnio byliśmy na pokazie mody..odieży lnianej zaprojektowanej przez nią...córka chciala jeździć na koniach - proszę bardzo ale wcześniej mam..pojeździła po okolicznych stadninach wybadała wszytko co i jak...i wybrała najlepszą....dzieci maja po 18 lat i każde z nich najwyższe certyfikaty z angielskiegi i francuskiego...mam zawsze zawoziła na lekcje...odbierała...wtedy miała pewność, że tam byli...była...zawsze w domu i wszystkiego mogła doplinować... Więc jeżeli mój M..tez do tego stopnia rokręci swój biznes...to ja bardzo chętnie..będe spełniała swoje marzenia a nie pracowała zawodowo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja osobiscie spelniam sie zawodowo, dla mnie prowadzenie domu jest prosta droga do obledu, jak 6 miesiecy bylam bez pracy i prowadzilam dom, to doslownie dochodzilo do eskalacji negatywnych emocji do tego stopnia, ze nikt sie nie mogl do mnie odezwac bo zagryzalam. dla mnie praca jest odskocznia. mimo, ze domu N pomaga, stara sie, to jednak pomaga bo oboje pracujemy a tak bedzie oczekiwal ze bedzie zrobione bo on prtacuje, a ja na taki system sie nie zgodze, bo by mi duma nie pozwolila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdepnęłam na chwilę,ja czasami też nie wytrzymuję nerwowo w domu,ale wtedy wyżywam się twórczo,np.robię nową świecę,albo łapię druty i dziergam,mamrocząc pod nosem,wtedy każdy wie,że mamusia wkurzona i pod rękę nie podchodzą :D mój małżonek rok temu rozkręcił własny biznes,który dopiero niedawno zaczął przynosić porządne dochody,w porywach,miesięcznie ma od 6-7 do 12,czasem 15 tysi,wiadomo,że jakąś tam część wkłada w firmę,paliwo,szkolenia dla siebie i załogi,parę miesięcy temu dorobił się dwóch pracowników z prawdziwego zdarzenia,takich którzy daną robotę zrobią od a do zet,bez głupot,wcześniej miał kilku,ale albo się obijali,albo co i rusz brali sobie wolne,kilku wywalił za picie na budowie.Wesoło było,sporo kasy i nerw przez nich stracił,dziś wychodzi na prostą,nareszcie,bo wcześniej to różnie bywało,czasami tak,że zastanawiałam się skąd mam wziąść na opłaty,albo jedzenie,koszmar,nikomu nie życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przejrzałam wątek od początku i zauważyłam,że zniknęła nam założycielka,czy może mi coś umknęło ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w pracy mam taki mlynek, ze czasami zastanawiam sie jak to wszystko ogarnac, wlasnie zalatwic musialam w jednym czasie 4 rozne rzeczy i jeszcze nie marudzic... z czego jedno to zamowienie na kilkanascie ton roznych ksztaltownikow i blach, kolejna to tlumaczenie, inan to tel w sprawie jakichs materialow z uczelni co sie prezesowi uwidzily a nie dostal jeszcze. no i prawa mieszkania czy na pewno nie dzisiaj oddanie kluczy, czy moze dzisiaj, a kobieta ktora zdaje mieszkanie jest zakrecona jak swinski ogon... jeszcze 2:45 do weekendu:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane! W końcu i ja dotarłam choć pewnie nie na długo bo sporo rzeczy dziś w planach mam do zrobienia, niestety poza domem choć i w domu też bo ciasto chcę upiec... Przejrzałam sobie so pisałyście... Jeśli chodzi o niezależność finansową to ja też wolę być niezależna, choć narazie mam w tym małe doświadczenie, bo przecie wciąż na utrzymaniu mamusi jestem, ale już tak nie do końca. Mama w sumie płaci za utrzymywanie domu i jedzenie dla mnie, a ja za wszystko co sobie chce kupić, jakieś ciuchy, biżuteria, jedzenie na mieście, wakacje i te sprawy, wiec na moje oko nie jestem jakaś rozpieszczona jak wielu moich znajomych, co mnie nawet osobiście wkurza, jak mi kolega opowiada że mamusia mu na wszystko daje a on jak dostaje kase np za stypendium to sobie odkłada na jakieś wyższe cele. No ale ludzie są różni. Natomiast jeśli chodzi o to że ledwo czasem starcza na opłaty i jedzenie, to też coś o tym wiem... Niestety... Mamcia ostatnio często bywa bez pracy bo jak jej nie pasuje to sie zwalnia a później miała problemy żeby znaleźć kolejną odpowiednia... Niestety fakt jest że w jej zawodzie ciężko coś znaleźć żeby nie harować po 12 godzin dziennie za marne pieniądze... Ja jej się staram pomagać ale ciężko mi na studiach dziennych znaleźć pracę inną niż w handlu czy jako kelnerka, a chciałam coś ambitniejszego, bardziej w zawodzie... Więc mam mały przypływ środków ale chociaż tyle że sama sobie wszystko kupie i nie wyciągam do niej reki... A tak wogóle to wstałam zła bo zadzwoniła siostra odnośnie naszych wakacji i nie wiem co z tego będzie... Okazuje sie że w necie ceny podają inne i jak się dzwoni to jest drożej albo już zarezerwowane... Więc muszę szukać dalej, albo sie popłakać i pojechać zamiast na 2 tyg to na tydzień... Bo jak zapłace więcej za kwatere to mi braknie kasy na utrzymanie tam... Ehh kiepsko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra,porządki zrobione,jeszcze tylko pranie powieszę i idę mamusię swoją rozrywać,zadzwoniła,do wnuków stęskniona,Chodzę z nimi średnio raz na tydzień,bo mama choruje na serce i często źle się czuje,ale dziś chyba lepiej,skoro chce,żebym przyszła z nimi,sama to jestem co wieczór u niej,żeby sprawdzić czy wszystko o.k.Niestety mamcia należy do osób,które żywiołowo nienawidzą lekarzy,odwaliła mi taki numer,że klękajcie narody,Babcia jeszcze żyła,a mieszkały razem,matka się źle poczuła,babka chciała dzwonić na pogotowie ale nie umiała obsłużyć telefonu a matka sama nie chciała,bo niby zaraz jej przejdzie,jak straciła przytomność,to babcia poleciała po sąsiadkę,żeby dzwoniła po karetkę i sama zasłabła.Sąsiadka,przytomna kobieta zadzwoniła po pogotowie i od razu po mnie,jak dotarłam to zabierali i mamę i babcię,matkę z rozległym zawałem,a babcię na obserwację,myślałam,że sama jakiegoś zawału dostanę.Od tamtej pory pilnuję matki jak dziecka,na szczęście mieszka dwie ulice dalej i mogę szybko do niej dotrzeć jakby co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam juz klucze od mieszkania tego nowego, teraz pakowanie, przewozenie i ropakowywanie. jedna wielka masakra... no ale mam mieszkanie a to najwazniejsze i moge tym powiedziec, zeby mnie pocalowali w d**e capslok, ja bym tez codziennie bywala jaky taki numer odwalila. tak bywam co jakis czqas, czasami codziennie, czasami co dwa dni, czasami raz w tygodniu, ogolnie staram sie bywac u nich czesto zeby cos tam w domu pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No,muszę po prostu wiedzieć co się dzieje,klucze swoje też jeszcze mam,nigdy po ślubie nie oddałam,nie było takiej potrzeby,a teraz się przydają od czasu do czasu.Sąsiadki też są uczulone,więc jakby co to mam rękę na pulsie. Współczuję przeprowadzki,w ciągu ponad ośmiu lat małżeństwa przerobiłam ich siedem,dopiero od niedawna jestem na swoim,sprzedaliśmy działkę,mąż dobrał kredyt na firmę i kupiliśmy nawet niedrogo mieszkanie,fakt,że w starym budownictwie i do remontu,ale jestem już u siebie i teraz mi nikt nie powie wyp...,wynajmowaliśmy kupę lat i zawsze trafialiśmy na kogoś,kto po pewnym czasie sprzedawał mieszkanie,a ja musiałam szukać czegoś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
capslok, ja w ciagu 8 lat przeprowadzalam sie chyba 15 razy. czeka mnie jeszcze jedna ale juz ostateczna, bo do domu. teraz rodzice jeszcze w niem mieszkaja, ale sie buduja, wiec jak sie wybuduja to sie sia na legalu wprowadze do wlasnego domku:D ale to za jakies 6-8 miesiecy. a teraz mi N pomoze i 2 poracownikow sobie dokoptuje do noszenia majdanu. bo tak do tej pory to sama sie przenosilam bez pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pakowanie mam opracowane perfect,tylko rozkładać z powrotem ten cały majdan to dla mnie męczarnia,fakt,że też mi to sprawnie i szybko idzie,z konieczności oczywiście,no ale nie lubię i cześć i szalenie się cieszę,że już nigdzie się nie wybieram i jestem u siebie. Uciekam,ubieramy się i idziemy,miłego popołudnia,sprawnej przeprowadzki życzę.Zajrzę wieczorkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rimini
Hej Dziewczyny:))) Padłam wczoraj....nawet siły nie miałam, żeby spokojnej nocki zyczyć:) Kurcze jutro mam pierwsze sporkanie moich rodziców i rodziców M:(stresuje sie strasznie...bo mój ojciec przykłada straszna wage do różnych szczegółow i tak się zastanawiam jak to wszytsko powinno wyglądać...kto kogo komu przedstawiać...pierwszy raz w takiej sytuacji jestem:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny :) Wczoraj w końcu pojechałam z mamcią na te zakupy... I ciasto zrobiłam :) Mamcia spróbowała i zadowolona, mówi, że wreszcie coś co lubi, bo tak to zazwyczaj robię z karmelem a ona za nim nie przepada... A skoro mamcia zadowolona to i ja :) No i wakacje jednak będą! Bardzo się ciesze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kurcze, widzę że dziś nikogo tu nie było... Mam nadzieję że zjawicie się jutro... Pozdrowionka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka! ja dzisiaj jestem totalnie nieprzytomna, w sobote bylam na weselu, wczoraj na grillu u znajomych N. wrocilismy o 1 w nocy, N dawal koncert w chrapaniu i stawaniu oporem do obracania sie do 3:30 a o 6 trzeba bylo wstac, ledwo widze na oczy:( tak poza tym, zapytalam czy sie wprowadza do mnie, najpierw powiedzial, ze ok, ale ze nie bedzie przenosil rzeczy wszystkich do mnie, bo po co, to sie go zapytalam, czy zamierza tak bawic sie ze mna w kotka i myszke, to stwierdzil, ze przewiezie wszystko poza meblami - ktore i tak nie znalazly by miejsca na mieszkaniu. no i mam mu na poczatku pokazac jak sie prasuje koszule, bo do tej pory mama mu prasowala. jak powiedzialam naszym wspolnym znajomym, ze N sie do mnie wrowadza to pytali sie mnie po 10 razy czy serio mowie. teraz sie de nad kubkiem herbatki i staram sie jakos dosjc do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć sippelsweg,no,to moje gratulacje,nie ma to jak mężczyzna w domu :D .A mnie zerwał mały głodomór bladym świtem czyli 5.40 i ja się aktualnie kiwam nad drugą kawą,tymbardziej przysypiam,bo obiecałam mężowi,że wklepię mu w kompa kosztorys,on wyceni jak przyjedzie z pracy,te wszystkie cholerne knr-y zlewają mi się i kilka razy już się pomyliłam,do bani taka robota :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
capslok-- tez robie kosztorys. tylko w moim knry sie nie lapia i mam kalkulacje wlasna, robota glupiego doprowadzajaca mnie do szalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O matko,to wpółczuję,nienawidzę kalkulacji własnych,jak są knry to sobie lecisz,tylko obmiar zmieniasz a tak siedzisz i się wkurwiasz,ja mam na szczęście dzisiaj mały,tylko 64 pozycje,kalkulacji własnych tylko 5 do wpisania i zostało mi 12 pozycji,pikuś,wesoło miałam ze dwa tygodnie temu,kosztorys na 280 pozycji,z czego 3/4 kalk.własne albo analogie do knrów,szlag mnie trafiał jak na to patrzyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rimini
Witam dziewczyny:)))) Jerjciu jak ja nie lubie poniedziałku:)))Po weekendzie masa papierów...no ale wyrobiłam się z tymw godzinkę..i teraz czas na kawę:) Boże....ja wczoraj miałam peirwsze spotkanie moich rodziców i rodziców M....stres okropny...ale jakos poszło:)teraz na kilka miesięcy spokój...aż do zaręczyn:)Bałam się bo rodzice mojego M mogliby byc rodzicami moich...taka róznica wieku:)no i bałam się, że wspólnych tematów nie bedzie...no ale..nawet nie najgorzej wyszło:)))tylko M siedział jakby mu mowe dojeło...biedactwo moje zestresowane:))) Miłego dzionka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rimini-- a co to za okazja byla ze spotkanie rodzicow. my naszych poznamy chyba dopiero jak bedziemy planowali slub, bo oficjalnych zareczyn ja nie chce, jedynie we dwoje. po drugie tez sobie nie wyobrazam tego spotkania, bo ja i N jestesmy ze tak powiem z 2 roznych swiatow, jesli chodzi o naszych rodzicow. no ale zoabczymy jak to bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rimini
Prawda taka, że okazji nie było żadnej..ot rodzice z jednej i z drugiej strony stwierdzili, że skoro juz sie tak długo spotykamy to oni chcieliby sie poznac:))))Ja chciałam, zeby ich do restauracji zabrać...i spokój ale mama M zaprosiła do siebie...znowu moi stwierdzili, że to nie wypada, że [pierwsi powinni przyjechac rodzice chłopaka...ło matko...ale dali sie przekonać..., że tamci starsii cięzej im się z domu wybrac...no i wkońcu...siem spotkali:))) No ja tez nie chce oficjalnych zaręczyn..my we dwoje...a poźniej tylko obiad..wspólny i tyle...no ale juz mamy spokój...bo troszkę to i nam juz leżało na serduchach:)))bardziej mi niż M:) no rodzice M są w wieku moich dziadków...inne podejście do zycia..no ale unikaliśmy drazliwych tematów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mi sie teraz przypomnialo. brat mojego N, byl na weselu z dziewczyna z ktora sie zaczyna spotykac, ta przed weselem zabronila mu tanczyc z kimkolwiek innym niz z nia. nie pozwolila mu sie bawic z innymi tylko musial u jej boku siedziec i sie usmiechac. alkoholu pic tez mu za bardzo nie dala. a chlopak jest ogolnie zabawowy i typ imprezowicza. co najlepsze to udawal, ze mu odpowiada taki uklad... o zgrozo jak mozna tak dac sie ograniczac, normalnie jak pies na smyczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hi Hi,cześć Rimini,jak już się poznali rodzice to już z górki,moi teściowie zapoznali się z moją mamą (tata już nie żył od ponad roku) dopiero na zaręczynach,przyjechali do nas,ale powiem wam,że do tej pory nie ma rewelacyjnych kontaktów między nimi,spotykają się okazjonalnie,np.na chrzcinach dzieci,parę lat temu moja mama i teściowa spotkały się w szpitalu na jednej sali,przez tydzień leżały razem,ot i to wsio,może znaczenie ma tutaj fakt,że mój teść pije i jest czasami agresywny,rzuca mięsem jak ostatni żul,a moja mama ma alergię na takich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×