Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gfdgdfgd

NIE dla porodu rodzinnego

Polecane posty

Gość gość
jak sie ma c***y i pipi zza mezow a nie prawdziwych facetow to kobiety sa na NIE, bo boja sie,ze taka pipka jak zobaczy jak rodzi sie jego dziecko to sie zrazi do seksu,kobiety a nie daj boze zdazy sie kupa(polozne szybko sie tym zajmuja i sie to tak czesta nie przydaza) to juz w ogole taka c***a odejdzie, no bo kobiety przecież nie robia kupy i pierdza fiolkowo xxx Szczerze to chyba ze mnie tez pipa i c**a, bo mnie brzydza takie widoki i jak oglądam porody na sieci to wolę nie narażac męża na taka traue - on nawet jak mu się coś opisuje to już go wszytsko boli, taki jest wrażliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
porod rodzinny nie oznacza ze facet ma ci sie w krocze patrzec , w tym momencie moze wyjsc i tak do niczego sie nie przyda a tylko przeszkadza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, mi siostra kiedyś mówiła, że facet tylko zawadza i zamiast się zająć sobą i porodem, to jeszcze trzeba wysłuchiwać , jakie głupoty opowiada :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam to i uśmiecham się... W pokoju obok spi mój 4 tygodniowy synek Mąż był ze mną przy porodzie... był ze mną również przez całe dwie doby wczesniej w szpitalu (odeszly mi wody). Był ze mną i łagodził potworne bóle krzyżowe przykładając mokry ręcznik, był ze mną gdy pod prysznicem po 3 dobach umierałam z bólu, był wtedy gdy prawie wymiotowałam, na nim opierałam się na skurczach, trzymał mocno za rękę gdy parłam 140min...tak.... 140min... był również wtedy gdy okazało się że lekarze muszą użyć próżnociągu...nie puszczał mnie nawet na chwilę. I wiecie jakie były nasze przemyślenia po? Że daliśmy radę urodzić naszego syna razem mimo koszmarnych komplikacji, mimo że nic nie szło tak jak powinno...że odeszły wody, a nie przyszły skurcze...a gdy przyszły skurcze nie było rozwarcia... mało tego... maż stanął w mojej obronie i dyskutował z lekaqrzem podczas porodu o tym by próbowali chronić krocze bo ZONA SIE PRZYGOTOWAŁA. ,, Jestem z niego strasznie strasznie dumna. Z tego jak stanal na wysokosci zadania... i wiem, że nie dałabym rady gdyby nie on. Tylko że my jestesmy ze sobą naprawdę blisko i dlatego poród nas jeszcze bardziej zblizyl... i jeszcze jedno... mąż nie stoi przy rodzącej w kroczu, on jest obok, on wspiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak ładnie to nie umiem ująć jak Pani powyzej ale to dokąłdnietak jest, ze mąz nie stoi w kroku i ze jesli sie kochacie, to taki poród niesamowicie umacnia związek i tworzy taka dziwna więż której też nie umiem opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każdy jest inny, gdy miałam bóle porodowe, to chciałam żeby nikt mnie nie dotykał, ani do mnie nie gadał, nie miałam męża przy porodzie, ale wtedy właśnie myślałam, że na nic nie byłby mi potrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak myślałam że w życiu nie chce męża oglądającego mnie w tej sytuacji, a jak przyszło co do czego to lęk przed nieznanym był tak silny, poczucie całkowitej bezbronności i zdania na łaskę innych obcych ludzi było tak silne, że bardzo potrzebowałam skrzydeł ochronnych bliskiej mi osoby. Kobiety nieraz pisały tu że nigdy nie wiadomo jaki może trafić się personel (mój był akurat w porządku, ale nie wszędzie może tak być) że personel zachowa się źle w stosunku do rodzącej. Obecność męża eliminuje takie sytuacje bo personel się wtedy cyka takiego świadka w razie palnięcia jakiegoś głupiego tekstu. Po trzecie ja osobiście w czasie każdego skurczu musiałam coś ściskać rękami. A nie było w pobliżu żadnej rury czy poręczy, nic. A położnej przecież nie będę ściskać, więc ręka męża była jak znalazł i była dostępna w każdej pozycji. Po wtóre. Ja osobiście uważam że mężczyzna powinien być przy porodzie, żeby mieć świadomość ile kobietę kosztuje urodzenie dziecka, bo większość nie ma w ogóle takiej świadomości. Myśli że urodzenie dzieciaka to niczym wyplucie pestki. A jak widzi takie traumatyczne wydarzenie to nabiera szacunku do kobiety, widzi że to nie przelewki. Poza tym więź ojca z dzieckiem bardziej się nawiązuje już od samego początku, bo ojciec dziecka widzi ten najbardziej emocjonujący pierwszy moment jego życia i drogę jaką dziecko musi przebyć żeby przyjść na swiat. To zbliża ojca do dziecka no i oczywiście do matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż miał łzy w oczach jak po wielu godzinach męki w końcu zobaczyliśmy nasze dziecko. Mi to wystarczy żeby być na TAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z daleka
Moj maz byl przy mnie od samego poczatku porodu do konca, nawet przy rodzeniu lozyska i szyciu, malo tego, zagladal mi w krocze bo ciekawy byl jak wyglada glowka naszego dziecka :D Nic to miedzy nami nie zmienilo, jak byl napalony przed porodem tak jest nadal i juz zapowiedzial, ze w razie kolejnego porodu, tez bedzie przy mnie, no ale ja mam naprawde fajnego meza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąz był najpierw przy porodzie a potem jak już się zaczęło rozkręcać na dobre to powiedziałam żeby wyszedł. czekał pod salą. ja sama nie widziałam ani pępowiny, ani łożyska itp mój mąż tez nic nie widział. Słyszał tylko jak rodzę i to mu starczyło - podziwia mnie że dałam radę. Ja rodziłam z lekarzem i położną. Fachowo mi pomagali przy porodzie, pilnowali żebym oddychała, lekarz dociskał plecy co mi dało neisamowita ulgę, mówili co mam robić itp - Mąż nie umiałby mi tak pomóc jak oni, mimo że chodzilismy na szkołę rodzenia, myślę że nawet by przeszkadzał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zalezy od wielu czynników ale decyzja powinna byc zawsze kobiety. ja miałam świetną opiekę przy porodzie - cały czas super lekarz i położna - zaufałam im od razu i czułam się że jestem w świetnych rękach. mąż był prawie cały czas, a na sam finał czekał pod salą. kobietki róbcie jak wam lepiej i nie sugerujcie sie żadnymi opiniami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam że głupota jest być samej na porodówce - bez meża. poród to nie 5 min! to często długie godziny. widać ze na NIE są te co nie mają pojęcia o porodzie. Ja tez jestem przeciwna żeby mąż oglądął krocze gdy dziecko wychodzi i inne bebechy, ale na 2-ga fazę czyli parcie po prostu może wyjść, a po szyciu połozna go zawoła. ale zawsze jest w pobliżu, wiesz że w razie czego pomoże. a jak będa komplikację i będziesz musiała podjąć jakąś dramatyczną decyzję? Będziesz w stanie po 10 godzin bóli???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA WAM POWIEM TAK: nigdy nie zostawajcie same na porodówce, nawet jeżeli chcecie rodzić bez męża to weźcie matkę lub siostrę, kogoś bliskiego, albo nawet męża i niech czeka pod salą. Polskie szpitale to nie bajka i nie polecam być w trakcie tak trudnych chwil samej, zdanej na łaskę obcych....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poród NIE ale w razie choroby to już byście oczekiwały pomocy męża?? a może też nie? może jakby was rozłożyła cięzka choroba tak, że byście robiły pod siebie, to kto miałby wam pomóc jak nie mąż właśnie? Przecież mówi się " w zdrowiu i chorobie" W życiu bywa różnie.. poród to taki mały przykład choroby.. facet, który się w tym sprawdzi, to facet, który będzie potem dla was oparciem w razie innych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam z narzeczonym,wszystko zależy w jakim związku jesteśmy.My się bardzo kochamy i nie wyobrażamy sobie godziny bez siebie pomagamy sobie we wszystkim,do niczego go nie namawiałam to przyszło naturalnie.Położna zapytała''poród rodzinny'' narzeczony odpowiedział ''oczywiście że tak'' Wszystko kontrolował nawet załatwił bezpłatne znieczulenie zewnątrz-oponowe (mało pomogło),po porodzie zajmował się dzieckiem,aż doszłam po 12godz. do siebie, byłam w szoku!Polecam tylko parą tak zwanym ''bratnim duszą''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam tylko parą tak zwanym ''bratnim duszą'' x A my ci polecamy słownik poprawnej polszczyzny. ParoM i duszoM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PORÓD RODZINNY TAK. i rzeczywiście na NIE są panie,które oczywiście nie rodziły i nie mają pojęcia jak to wygląda. zostajesz sama na kika,kilkanascie godzin i gapisz się w sufit??bo nie chcesz mieć męża obok? ja sobie nie wyobrażam...rodziłąm 7godzin..i te 7godzin mąz był przy mnie,trzymał za rękę,zabawiał rozmową,podawał wodę,masował plecy..gdy przyszła ostatnia faza porodu..siedział za moimi plecami,nic nie widział...przyciskał mi głowę do brzucha.. gdy lekarz wyjął naszego synka,mój mąż się popłakał,przeciął pępowinę..poród nas zbliżył strasznie do siebie.. kiedy byłam szyta mąż z małym poszli na ważenie,mierzenie itd.. polecam mięć kogoś bliskiego na te godziny,bo samemu można zwariować,a personel naprawdę lepiej patrzy,jak ktoś jest.No i mąż stanie w waszej obronie i pójdzie coś załatwić ,jak potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi obecność męża pomogła. Sam chciał być. Czułam się pewniej. Na drugi poród też pójdziemy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za glupie myslenie! Rodzaca cc to nie rodzaca, rodzaca sama bez meza- kijowy związek. Których to poradników się naczytalyscie, ze takie poglądy macie? Niech kazda robi jak chce, mąż mojej koleżanki byl przy porodzie i co? Wielkie G, uważa ze na tym zakonczyla się jego rola tatusia, moj byl na korytarzu i jest najlepszym ojcem na świecie, a męża bardziej kochającego i dobrego chyba pid ziemia musiałabym szukac. Nie generalizujcie wiec pelnoprawne mamusie rodzace sn w bolach w obecności meza, bo od tego chwaly Wam nie przybędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosiaaaaaa
Mój mąż boi się uczestniczyć w porodzie przez kreowanie fałszywego jego obrazu :) Krwawej łaźni :) Jest nim tak przerażony, że nie może mu wejść do głowy, że na samą akcję porodową czeka się czasem i kilkanaście godzin. Jego obecność w tym czasie jest pożądana, bo...cóż... kijowo siedzieć na sali porodowej i nie mieć do kogo gęby otworzyć ;) Chciałam podziękować również amerykańskim i nie tylko filmowcom, za kreowanie wizerunku rodzącej furiatki, która drze się ,,To Ty mi TO zrobiłeś!!!", bo on, ten mój biedny głupi mąż myśli, że tak to będzie wyglądać :D Póki co moja mama chętnie ze mną posiedzi do akcji porodowej, a resztę roboty odwalę już sama ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam juz jeden poród sn za sobą bez męża.teraz rodzę niedlugo drugie dziecko i biorę męża ze sobą chociażby ze względów bezpieczeństwa. Niestety z doświadczenia wiem że niektórym trzeba patrzeć na ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krótko i konkretnie: Maz byl obecny, od poczatku do konca, podczas parcia patrzyl mi w krocze. Trzymal tez moja noge na swoim ramieniu bo tak mi bylo wygodniej. Nie mamy zadnych problemów z seksem. Miedzy nami jest tak, jak dawniej- czyli doskonale, maz gada o porodzie jak nakrecony (specjalista sie znalazl!) i wszystkim kumplom poleca obecnosc na porodówce. Ale mój maz to facet, a nie delikatny p**dus-kwiatuszek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja za dwie godz mam wywolanie porodu i nerwy sa tak ogromne, ze juz sie zastanawiam czy nie zamorduje meza bo ja sie bede mordowala a on tylko siedzial obok :P ale sprobujemy, najwyzej faktycznir go wyrzuce :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to trzymamy kciuki żeby poród szybko minął. dacie radę! a zaraz potem zacznie się nowe życie :) ja dzień swojego porodu wspominam jako najpiękniejszy dzień w życiu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Durna moda, kiedys facet stal pod szpitalem i gapil sie w okienko i jakos baby rodzily Nawet samice zwierzat sa madrzejsze i instynktownie chowaja sie gdzies zeby w spokoju urodzic mlode

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko prawdopodobnie żyje tylko dlatego, że mój nerwus był że mną na porodówce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież nikt Wam chłopa nie ciągnie siłą na porodówkę. Nie chcecie go tam, to możecie rodzić same. Jednak odczepcie się od tych par, które chcą rodzić razem. Ich prawo rodzić jak mają ochotę. Ja mam gdzieś, jak kto rodzi i nikomu nic do tego, jak rodzę ja. Niech każdy robi, jak uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, poród to nie to samo co wizta u dentysty, obecność bliskiej osoby jest cudowna. Ktoś potrzyma Cię za rękę, doda otuchy, będzie trzeźwo patrzył na sytuację. Gdby mój pierwszy poród rodzinny, gdyby nie mąż, już bym zeszła z tego świata. Po porodzie miałam krwotok, położne już piły kawkę, w ogóle nie reagowały na wołania męża, sprowadził szybko lekarza. Podczas silnego krwotoku zejście z tego świata to kwestia KILKU MINUT. Mąż uratował mi życie. Nie wiem jak by było, gdyby go tam nie było. Przypuszczalnie położne także by wyszły, bo nie muszą z Tobą siedzieć po porodzie na sali poporodowej. Moja mama jako, że rodziła w czasach, gdy nie było porodów rodzinnych mówiła, że bardzo jej brakowało, by ktoś zwyczajnie potrzymał ją za rękę. I jeszcze taka sprawa, że jeśli trafisz na niemiłą położną, będzie sobie pozwalała jeździć po Tobie, a przy Twoim mężu będzie się bardziej pilnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2014.06.04 uważam że głupota jest być samej na porodówce - bez meża. poród to nie 5 min! to często długie godziny. widać ze na NIE są te co nie mają pojęcia o porodzie. x dziecko drogie rodzilam 21 lat temu bez meza 13 godzin sama i wyobraz sobie ze urodzilam! wiec troche pojecie o porodzie mam ( mam dwoje dzieci)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha i jeszcze dodam ze piepszenie typu nie dalabym rade co ja bym zrobila , gapila sie w sufit wywoluje u mnie dziki smiech , wiecie dziewczynki ze kiedys to nawet nie mozna bylo chodzic tylko lezec plackiem na lozku i patrzcie sie my wasze matki was rodzilysmy , dalysmy rade! rodzilysmy same , bez meza , gapiac sie w sufit TOZ TO CUD!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×