Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość myopinion

MIESZKANIE RAZEM DOPIERO PO ŚLUBIE-kto jest takiego zdania?

Polecane posty

Gość myopinion

uważam zezamieszkac razem powinno sie dopiero po slubie.jesli chce sie z kims byc to na 100 % rozrzucone skarpetki slona zupa w zyciu codziennym nie powinna byc problemem . uwazam tez ze jak sie pozna tego jedynego to slub moze byc po miesiacu. Czy sa tu ludzie podobnie myslacy? Zycie na tak zwana kocia lape powoduje zefaceci maja zone wiec nie chca zmieniac stanu cywilnego-to jakas plaga chyba dzisiaj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mam takie zdanie jak to wyrażone w temacie. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co Ty pieprzysz
mieszkam z facetem od roku na kocią lapę i slub bedzie za 2 lata. wiec Twoja wspaniala teoria jest do bani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
to nie jest kwestia mieszkania razem lub niemieszkania. to po rpostu kwestia tego że teraz ludzi później się usamodzielniają, później stają się odpowiedzialni. po mężczyznach to widać zwłaszcza, bo oni generalnie później dojrzewają do poważnych decyzji niż kobiety. drugim czynnikiem jest to ze dzięki libneralizacji obyczajów spopularyzowały się rozwody. uzyskanie rozwodu obecnie jest o wiele łatwiejsze i wiąże się z o wiele mniejszymi konsekwencjami niż kiedys. a jesli związek mozna łatwo zakończyć, to także znaczenie tego związku się zewaluuje. ale już jest lepiej, wraca moda na śluby :) piszesz ze jak ludzie chcą być razem to drobiazgi nie zaszkodzą - jeśłi się chce być razem to po pierwsze mozna i bez ślubu, a po drugie mozna wziąc ten śłub nawet jak sie to nie do konca uznaje, ale wie sie ze druga osoba chce. wszystko jest względne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziwiłabys się ile rzeczy
po wspólnym zamieszkaniu zaczna przeszkadzac... Wyszłam za mąż po 5 latach związku i okazało się że wcale tak do końca się nie znamy. Bo niektóre rzeczy widac dopiero po ślubie. Sama miłośc nie wystarcza i wierz mi że drobnostki dnia codziennego mogą bardzo przeszkadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sytuacja taka........
trochę w tym racji. To znaczy nie zgadzam się, żeby ślub brać po miesiącu, bo nie jesteś w stanie poznać tego człowieka. A potem mogą być przykre niespodzianki. Natomiast jestem za tym, aby po zaręczynach pomieszkać razem i sprawdzic, czy to jest na pewno TEN. Kiedyś wyjeżdżało się w tym celu razem na wakacje, bo to najlepszy był sprawdzian czym się różnią randki od bycia razem 24/dobę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to chyba ja jestem takiego zdania. Ale z tym ślubem po miesiącu to się nie zgodzę, jedyny nie jedyny ale o związek trzeba dbać i go pielęgnować i nawet ten jedyny może sie okazać nie taki super jak przestają motyle burczeć w brzuchu. Chociaż przy moim jedynym mi po pięciu latach dalej burczą :D, ale faktem jest to że na początku się dostrzega same zalety i na poczatku kazdy się stara pokazać z jak najlepszej strony a potem dopiero ludzie poznają swoje wady. Poza tym jestem tez takiego przekonania że jak podejrzewamy ze facet to maminsynek a dziewczyna się bez mamusinej spódnicy nie może obyć to wtedy jestem za zamieszkaniem razem przed ślubem i tym tak brzydko powiem \"sprawdzaniem się\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga autorko. Mam niestety odczucie że nie znasz realiów życia. Twa teoria kompletnie nie ima się rzeczywistości. Rozumiem że możesz mieć takie swoje tam zdanie ale spróbuj, a potem powiedz czy wiecznie porozrzucane skarpetki nie wkurzają Cię. Mówisz "pobrać się po miesiącu" - nie jesteś w stanie poznać kogoś przez miesiąc, bo przez ten miesiąc z pewnością jest cudnie i wydaje Ci się że to ten jedyny. Tymczasem po jakimś czasie... co ja tu będę pisać... chyba każdy wie że w życiu bywa różnie a życie nie jest zazwyczaj usłane różami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dolaczam sie do wypowiedzi wyzej :D zdziwilabys sie.. u mnie tez niby mieszkalismy razem pzred slubem a po slubie okazalos ie ze maz jets calkiem inny niz mi sie wydawalo to pzred slubem :) moje zdanie jest takie ze trzeba zamieszkac pzred slubem zeby potem nie bylo tylu rozwodow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifinio
Taaa... zamieszkacie razem po ślubie i całe Twoje marzenia i plany o sielankowym życiu mogą prysnąć...okaże się że nie tak to sobie wszystko wyobrażałaś. Przyjdzie codzienność...i właśnie te porozrzucane skarpetki mogą być przyczyną nie jednej kłótni. Jestem zdania że nalezy ze soba zamieszkać przed ślubem, sprawdzić czy w życiu codziennym, gdy przebywa się ze sobą czasem 24 h na dobę, nadal jest się szczęśliwym z tą drugą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja bym się skłaniała ku takiemu rozwiązaniu jak zamieszkanie po zaręczynach z ustalona data ślubu na ten spróbunek, tak żeby nie okazało się po latach że jedno chce slubu a drugie nie bo mu dobrze, a tak to mamy sprawę jasna oboje chca ślubu. W większości przypadkach się okazuje tak że nawet po zamieszkaniu razem bez tych gatek o slubie w koncu ludzie biorą ten ślub ale zdążają się sytuacje że po prostu jedno sie przyzwyczaja i mu dobrze a drugie cierpi z tego powodu i nie mówicie że nie ma tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My zamieszkaliśmy razem dopiero po slubie. I nie żałujemy. Jest dobrze, a z każdym dniem coraz lepiej. Ale faktem jest, ze bardzo duzo rozmawialismy wczesniej o kwestii wspólnego \"gospodarstwa domowego\". Co prawda teoria jedno, a praktyka drugie, ale udalo się nam póki co/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie niektórym parom pomaga mieszkanie przed slubem. My nie żałujemy, że zamieszkaliśmy razem po slubie. Pomogla nam też swiadomosc, ze wspolne mieszkanie to wiele waznych i mniej waznych spraw, a nie tylko sielanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
tak-trzeba przed tym slubem rozmawiac jak widzimyprzyszlosc,model zycia,prowadzenia gospodarstwa domowego.ale bierzemy meza z dobrodziejstwem inwentarza i porozrzucanymi skarpetkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkaniue, mieszkaniu nie równe. Oboje pochdozimy z miast odległych od naszego miejsca aktualnego zmaieszkania, wynajmowanie gdzieś tam mieszkania było trochę męczące. Zwłaszcza,ze na początku oboje byliśmy wiecznie zapracowani. Praca, praca, praca ( u mnie jeszcze rozliczne korepetycje).W efekcie nie widywalismy się czasami nawet po dwa tygodnie, bo niby kiedy. Współlokatorom to też nie do końca na rękę. Skąd u was przeświadczenie, że facet nie chce brać ślubu, bo mieszka z wami? Ja tam nigdy nie byłam \"gospodynią pełną gębą\" wiecznie zajęta to pracą, to innymi rzeczami - w efekcie obowiazki dzieliły się sprawiedliwie. A ślubu żadne z nas nie pragneło, wzieliśmy bardziej z rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko to dobrodziejstwo inwentarza moze pzresadzic ze slubu raczej nie bedzie dlatego ze sie komus nie chce tylko dlatego ze tzreba takiego pseudo meza kopnac w dupe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhyufvjbhl
Dobrodziejstwo inwentarza = same korzyści, bez obciążeń. Więc mylisz pojęcia, myopinion.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Argument, że mieszkając razem przed ślubem poznajemy się i nasze małżeństwo jest przez to lepsze, nie przemawia do mnie w ogóle. Przecież warunki się ciągle zmieniają a my ewoluujemy więc tak naprawdę poznajemy się całe życie i jeszcze stwierdzamy ze się nie znamy. Tak można się sprawdzać całe życie... A jeśli ktoś się rozchodzi, bo poznał wady przyszłego małżonka w stylu rozrzuca skarpetki, to już pozostawiam bez komentarza... Niech sobie szuka kogoś bez wad i wiecznie żyje samotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
byc moze.trzeba tez wiedziec z jakiej rodziny wywodzi sie luby i jaki model rodziny preferuje tradycyjny czy nowoczesny. A potem milion topikow 7 lat razem a on nie chce sie oswiadczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
zgadzam sie-poznajemy sie cale zycie,zmieniamy sie cale zycie.Najwazniejsze ze gdy poznajemy sie to pasujemy do siebie i sie kochamy to jest najwazniejsze-a testowanie czy sprztasz wystarczajaco czy nie rozrzuca skarpetek-bez sensu. jak kochasz to kochasz i wady i zalety po co testy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam wolalabym byc sama niz tak jak teraz ze i tak robie wszystko sama :/ w malzenstwie facet musi byc facetem, pomagac , pracowac, wykonywac parce dla mezczyzny, a ja mam tylko niepotzrebny balast-meza :/ czego to jest efektem? tego ze nei zwracalam uwagi na jego porozrzucane skarpety pzred slubem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
myszaa to co robi twoj maz?jaki jest podzial obowiazkow? oboje pracujecie czy tylko on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten tekst mi się podoba. :) "Mieszkając razem para zaczyna po pewnym czasie zachowywać się jak "stare, dobre małżeństwo"- w takim negatywnym znaczeniu. Nie ma randek, nie ma czekania na spotkanie, kwiaty też są rzadziej. Dużo mniej chodzi się do kina, na spacery, no bo nie są to już okazje do spotkań skoro jesteśmy ze sobą na co dzień. I co się dzieje? Tak naprawdę mniej ze sobą rozmawiamy, szczególnie na ważne i głębokie tematy. Zaczynają się codzienne obowiązki, zaczynamy też tak trochę "przyzwyczajać się" do swojej obecności. Po pracy każde zajmuje się swoimi sprawami i często siedzimy osobno każde w swoim kącie. Niektórzy to zamieszkanie razem odbierają wtedy jako zmianę na gorsze. No bo on czy ona się nie stara! Kiedyś dzwonił, przychodził, zabiegał a teraz siedzi przed komputerem. Kiedyś ona czekała, zawsze pięknie wyglądała a teraz ma pretensje o zalaną wodą podłogę w łazience. I znów trzeba podkreślić, że to normalne problemy i "rozczarowania", na które narażeni są wszyscy nowożeńcy i z którymi muszą się uporać ale tutaj nie ma małżeństwa i ludzie nieświadomi co się dzieje mogą dojść do wniosku, że tej drugiej stronie już spowszedniała.Chłopak i dziewczyna przed zaręczynami to jest pewien etap związku i nie ma powinno się go omijać poprzez udawanie małżeństwa. Poza tym takie mieszkanie razem to trochę pójście na łatwiznę: bo chłopak nie musi dziewczyny do domu odprowadzić, bo nie musi do niej jeździć... A przecież takie powroty, spotkania i randki są bardzo romantyczne i dają tę nutkę tajemniczości, tęsknoty."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
HaPo oto mi tez chodzilo przy mojej opinii.Zycie na kocia lape spowszednia nam osobe-do czego dochodzi w malzenstwie ale malzenstwo to wazne wydarzenie i zyc tak z chlopakiem i tego nie doczekac mu wlasciwie jestes juz dla niego zona-tego bym nie chciala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszsza, o co chodzi z tą męczennicą? Jak dziewczyna nie zgadza sie mieszkac przed slubem z facetem, to jest męczennicą od razu? Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
nie ona sie czuje meczennica bo przed slubem nie zwracaa uwagi na porozwalae skarpety a teraz musi sprztac bo maz nic nie robi.moim zdaniem wszystko zalezy od ukladu-jak kobieta chce byc matka plka czemu nie. ale jak chce rownuprawnienia to wszystko 50/50

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, bo pzred slubem nie remontowalismy, nie podejmowalismy trudnych decyzji itp.. a sprzatanie skarpet uwazalam za bzdure, jak sie okazalo dla mojego meza nie tylko spzratnie gaci jest trudne ale wiele innych rzeczy ktore robi facet robie ja bo sobie na to pozwolilam przed slubem, albo nie zwracalam na nie uwagi, albo nie mialam okazji na nie zwrocic uwagi bo za krotko z nim mieszkalam, gdybym wiedziala o tym wczesniej na pewno bym z aniego nie wyszla, a jeszcze sie gnida maskowala pzred slubem, dopiero teraz wychodzi jego prawdziwa natura, on pracuje ale.. za mniej niz ja, w lzejszej pracy wygodnej dla niego tzn nie ma go w domu :) itd... sprztanie skarpet to jest pikus przy pzrenoszeniu mebli, gipsowaniu scian, malowaniu tynkowaniu koszeniu trawy itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
wlasnie-wiec mowie trzeba rozmawiac-pytac czy facet lubi takie rzeczy jak majsterkowanie itp jak powie ze jego jedyna pasja jest futbool to mamy ferdka kiepskiego z mocnym fullem na kanapie jak bum cyk !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×