Zostawiłem ją...

nie moge jej ranic...tu nie chodzi o kase...tylko o to zeby do niej moc pojechac,wziac gdzies i nie wykorzystywac zeby ona tracila kase i przyjezdzala...

Wiesz, co? Gdyby rzeczywiście Ci na niej zależało, to nie zerwałbyś. Prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności losu. Ona swoim postępowaniem to udowodniła. Ty - nie. Uciekasz od Niej jak od problemu. Żałosne.

to nie taak... zalezy mi na niej,chce zeby byla szczesliwa...ale nie umiem jej tego szczescia dac...moze kiedys...jak sobie wszystko ustabilizuje...ale nie chce zeby na mnie czekala i męczyla sie...

Twoje tłumaczenia nie mają żadnej racjonalnej i logicznej podstawy. To są tłumaczenia słabych psychicznie ludzi, którzy poddają się losowi, zamiast wziąć sprawy we własne ręce. Nie znajdziesz u ludzi - z takim podejściem do życia - zrozumienia. Jak chcesz z kimś być TO JESTEŚ. Nie ma żadnego ALE. Ty je tworzysz, bo...? No właśnie, czemu? Sam znasz prawdę...poddałeś się, zamiast walczyć.

masz racje uciekam...ale nie umiem...poprostu nie umiem...nic mi sie nie udaje...staram sie...teraz choroba mamy jeszcze bardziej mnie przytloczyla i zalamala...

Nikt Ci nie pomoże. Sam sobie musisz pomóc.

Napisz proszę jak można być w związku na odległość 200 km i jak wygląda taki związek? Powiem wprost, że dla mnie taki związek jest chyba nieporozumieniem.

chciala sie przeprowadzic do mojego miasta