Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no i co zrobić z tym fantem

Moja współlokatorka jest pazerna.

Polecane posty

Gość no i co zrobić z tym fantem
A ona na to przecież mi pozwoliłaś, to jej mówię, a i owszem, ale poczęstować się, a nie obżerać mnie, więc się częstuję :-o i tyle co mi ma do powiedzenie i jeszcze z tym sponsoringiem cały czas wyskakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zartujesz chyba
moze wloz do lodowki jakies pudelko podpisz je a moze nawet przyklej karteczke z lista tego co jest w srodku, albo zrob jej zdjecie jak kradnie i pokaz jej to potem, moim zdaniem ona jest chora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zartujesz chyba
no to powiedz ze juz nie pozwalasz! albo zacznij jej wyjadac jedzenie a jak Ci zwroci uwage to powiesz ze sie tylko czestujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co zrobić z tym fantem
Właśnie w tym problem, że gdym miała co jej wyjadać :-o Ja już też mam nieodparte wrażenie, że ma coś z głową, bo normalny człowiek tak się nie zachowuje. Upomina się, zakazuje, prosi, a ona nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie to jest straszne :O dlatego nie widzi mi się mieszkanie z kimś :O można trafić dobrze, ale często trafiają się tacy wykolejency, widzę po mojej siostrze...zawsze coś jest nie tak, ale nie aż do przesady :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W Łodzi
Kurwa, nie rozumiem Ciebie, nie mozesz jej zwyczajnie prosto z mostu powiedziec "nie bierz mojego żarcia"? Kurde, sama zawalcz o sobie, jak my mamy Ci w tym pomóc? Nie ma co robić podchody, obmyślać jakieś plany, zasadzki. Po prostu jej powiedz, zeby nie brała twojego żarcia i tyle. Stanowczo i prosto z mostu. Krótko i zajebiście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w Łodzi a ty czytać umiesz
napisała przecież, że jej mówiła i rozmawiała z nią o tym. Ja miałam problemy z współlokatorką trochę inne, ale też sprawa dotyczyła pazerności. Umówiłyśmy się, że zakupujemy produkty spożywcze wspólnie, ja na tydzień ona na następny. I też zawsze wyposażałam nas w trochę więcej, żeby nie biegać co chwilę do sklepu z tym, że jak kupowałam dla nas to też z myślą o sobie kupiłam np. dwa banany więcej albo 1 nektarynkę więcej i ona oprócz tego, że potrafiła całą lodówkę wyjeść w dwa dni to jeszcze ruszała moje, a jak przychodził jej tydzień kupowania to zawsze oszczędnie po dwa jogurty, po 2 nektarynki i stwierdziłam, że ni ma chuja. Opierdoliłam i skończyło się wspólne kupowania, ma zakaz dotykania moich rzeczy i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przede wszystkim zostala zlamana zlota zasada-jesli mieszkasz z obcymi ludzmi (nawet jesli jest to kolezanka,kolega,znajomy znajomej,itd.itp. - to jednak ciagle tak naprawde jest to obca osoba),nie ma czegos takiego jak umawianie sie na wspolne zakupy spozywcze. Bo nigdy nic dobrego z tego nie bedze-zawsze przyjdzie taki czas,ze zacznie sie wyliczanie,ze zjadlo sie o 2 plasterki za duzo sera. My mieszkalismy w domku razem ze znajomymi wlasnie-znaczy chlopaka znalismy wczesniej,a jego dziewczyne poznalismy jak sie wprowadzila. My mielismy wszystko swoje,oni nie mieli nic,korzystali z naszych garczkow, patelni, talerzy, szklanek, sztuccow. Tak samo bylo z jedzeniem-z racji tego,ze moj chlopak pochodzi ze wsi,to mielismy zawsze ziemniaki i inne warzywa,mleko,jajka,ser bialy itp. Oni bezczelnie to wykorzystywali,potrafili sobie zrobic na obiad nalesniki z serem-z czego tylko mąke mieli swoja do ciasta,reszta byla nasza. Zaczelismy im zwraca uwage,ale nic sobie z tego nie robili. W koncu kiedys nie wytrzymalismy,i powiedzielismy im wszystko,tak im pojechalismy,ze panna az sie poplakala,ale trudno,od tamtej pory mielismy spokoj-za to im sie sie skonczylo cotygodniowe balangowanie,bo po prostu zabraklo im kasy na to,zeby sie utrzymac,i na imprezowanie. Wczesniej korzystali z naszego jedzenia,to oszczedzali kase na cotygodniowe balety. To samo bylo z naczyniami-przypalili nasza patelnie i zrobili dziure w plastikowym pojemniku,nie moglismy sie doprosic odkupienia. A ze kolezanka dostawala kase od mamusi przekazem pocztowym,i akurat my ja odebralismy,odebralimsy sobie z tych pieniedzy kwote na zakup nowego pojemnika i patelni - oczywiscie oddalismy jej reszte i paragon,zeby potem nie bylo mowienia,ze ja okradlismy. Glupio jej sie strasznie zrobilo,ze doszlo do takiej sytuacji,choc minelo pol roku odkad czekalismy na zwrot naczyn. To samo bylo z lazienka-mielismy wspolna,wiec wpadlismy na pomysl,zeby raz na miesiac sie zrzucac na papier toaletowy,domestos, i kostki zapachowe - wychodzilo doslownie po pare zlotych na osobe,oni nie chcieli sie skladac,co wiazalo sie z tym,ze rowniez nie poczuwali sie do sprzatania - bo domestos nie jest ich wiec nie beda go ruszac. Ktoregos dnia zaprosili gosci,z 10 osob,a my z facetem zrobilismy sobie kapiel ktora zajela nam doslownie ze 3 godziny:) Na ich stukanie do drzwi,bo wszyscy chca skorzystac z toalety,nie odzywalismy sie,a jak wyszlismy z lazienki,to przy ich znajomych powiedzielismy,ze przeciez nie sprzataja w lazience,i nie kupuja zadnych srodkow czystosci,wiec niech oni i ich znajomi ida siku na dwor,bo my nie mamy zamiaru sprztac kibla po kims. Poskutkowalo-spalili taka cegle, chyba bylo im wstyd bardzo,i od tamtej pory skonczyly sie problemy ze wszystkim. Nie ruszali juz naszego jedzenia, pokupowali sobie naczynia, i sprzatali lazienke:) Ale ile my sie musielismy nagadac zeby tak bylo,to glowa mala. Dlatego teraz mieszkamy sami,mimo,ze placimy wiecej za mieszkanie,ale mamy swiety spokoj:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wniosek z tego taki-juz na poczatku wspolnego mieszkania trzeba jasno okreslic zasady-to jest moj garczek,to jest moja polka w lodowce,a to jest moje mydlo,i nie zycze sobie,zeby ktokolwiek tego uzywal,chyba ze sie zapyta o zgode,a ja tą zgode wyraze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i mieszkanie samemu
jest najlepsze, bo wynajmowanie z kimś zawsze kończy się niedomówieniami i kłótniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reniulek1002
Witajcie,ja też mam problem ze współlokatorką.Jestem studentką i zamieszkałam w kawalerce z 29 letnią "starą panną",ja studiuje,ona pracuje ale oie statnio zaczelam zauwazac ze za wygodnie jej sie zrobilo,ja robie obiady ona wpada na gotowe,jak ja nie zrobie to ona sie nie ruszy,ja zakupy robie pozadne a ona 3 buleczki dla nas 2 :/ nie wiem co mam robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopp
z 29 letnią "starą panną" Ciekawe jak siebie nazwiesz jak w tym wieku nie bedziesz miala faceta, bo akurat ktos cie pusci w trabe:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasr324342
a nie ta codziennie bierze sobie do pracy i jogurt i batonika i owoc Wystaw jej rachunek i niech Ci za to zapłaci. Jak wzięła to pierwsze twoje pytanie powinno być - gdzie jest jogurt i batonik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scfsefr45453
Kurfa, albo to denne prowo, albo jesteś wyjatkowo żałosną cipą. Mowi się krótko i ostro, że ma nie ruszać twoich rzeczy. Zeżre jeszcze raz to wzywasz do odmu policję i zakładasz sprawę w sądzie cywilnym. właściciela powiadamiasz, że ona jest złodziejką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania11111...
owoce nadgryzaj :) a joghurt otwieraj i mow ze do niego naplulas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukierekamarantowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukierekamarantowy
Ja też mieszkałam na studiach z kolezanką, która czasami zadziwiała mnie swoim zachowaniem. Ogólnie pochodzę z domu, w którym nigdy nikomu nic nie żałowano, zawsze bylo gościnnie a mama to wręcz wpychała czasami jedzenie w gości:) Dlatego dla mnie jest normalne, ze jak coś jem, to zawsze poczęstuję itd... Ponieważ mama bardzo lubi piec, zawsze wracając z weekendu przywozilam nawet całą blaszke ciasta, czasami dwa, pamiętając, że nie mieszkam sama przecież. Ciasto, bądź owoce czy słodycze zawsze kładłam centralnie w kuchni wiec moja koleżanka, czy nawet jej znajomi mogli sie częstować ile chcieli. Dla mnie to byla normalna sytucja i dla mojej koleżanki też. Tyle, że odwrotnie, to już nie bardzo. Naprawdę byłam zawsze dobrze wyposazona w jedzenie, wiec nie potrzebowałam jeść jedzenia współlokatorki, ale ona odwalała takie numery, że czasami aż czułam się zażenowana... Potrafiła np. jeść ciasta przy mnie, wyciągajac je pojedynczo z szafki i zamykając szafkę za kazdym razem:) Nigdy niczym mnie nie poczęstowała. Pare razy zdarzyło się, ze jej mama przyjechała i przywiozla np. jakieś ciasto czy coś słodkiego i jak to mama, wyciagała na stół i czestowała, na co moja współlokatorka reagowała tak, że podlatywala, zbierała wszystko i chowała do szafki badz lodówki :/ Czasami chcialo mi sie śmiać, po takich sytuacjach, zwlaszcza jak np wracałam z weekendu, a ona podchodziła do mnie i pytała jakie dobre ciasto przywiozłam tym razem. Tak, to własnie jest z pazernymi ludźmi... ehhhh... było minęło na szczęście:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AUTORKA JUZ DAWNO
sie stad wyniosla , a wy debile jej radzicie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukierekamarantowy
Sam jestes debilem, skoro nie zauważyleś, ze nikt juz nie radzi autorce tylko temat sam sie potoczył w temat o pazernych współlokatorach. Moze następnym razem zanim kogos wyzwiesz, to sie dobrze zapoznaj z sytuacją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sruuuuuuuuu
niedługo bedzie zimno i jogurty sobie wystawisz za okno na parapet czy balkon i po kłopocie a do tego czasu trzymaj u sąsiadów albo zacznij podpisywać takim grubym markerem, na lodówce przypnij kartkę ze spisem twoich artykułów które trzymasz w lodówce A i możesz dopisać że łapy utniesz tępą siekierą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my mieszkamy we 4 (2 pary) i jest super :) u nas w miescie mieszkania sa b. drogie, szkoda nam kasy. Ze wspolokatorami nie znalismy sie wczesniej, zamieszkalismy razem z przypadku-oni szukali i my. I tak juz rok i nigdy nie bylo awantury. Zasad tez nie ustalalismy, raz my sprzatamy, raz oni, jak sa gary w zlewie to nikt nie odddziela na moje twoje tylko myjemy hurtem. Pogadac tez lubimy czesto, nawet zwierzenia ostatnio doszly :) Trafilismy ddobrze po prostu chyba. Bo na 1 stancji na ktorej mieszkalam bylo koszmarnie, ale para miala glownie problem ze soba. Teraz nie ma rowniez podzialu naczyn, w lodowce mamy po 2 polki ale jak komus czegos zabraknie to bierze (cebula czy cos) i jest ok. Takze nie musi byc zle, kwestia szczescia chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, ja mam podobnie, mieszkam w akademiku i jedna z moich wspollokatorek uzywa moich kosmetykow, balsamu do ciala to zuzyla mi juz z pol butelki...nie wiem co robic, porozmawiac z nia, czy na razie chowac gdzies kosmetyki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×