Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niezle zarabiam

Kupujecie dzieciom wszystko?

Polecane posty

Gość niezle zarabiam

To pytanie do mam ktore nie maja zasadniczo problemow z kasa. Kupujecie dzeciom wszystko czego zachca, zeby mialy fantastyczne dziecinstwo? czy odmawiacie mimo ze was na to stac, zeby nauczyc ze nie zawsze wszystko mozna miec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przede wszystkim kup słownik
"czego zachca" :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kupuję dużo
ale nie wszystko.Nie kupuję drogich rzeczy tak sobie,bo dziś poniedziałek i dziecko chce.Drogie rzeczy tylko na jakaś okazję.Drobiazgi często,ale nigdy bo beczy ,jęczy albo chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
literowka ale oczywiscie czapki z glow dla czujnych czytelnikow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
no tak, duze rzeczy to prosta sprawa, ale mnie wlasnie chodzi o duperele... a to mamo loda, a to kredki, a to lizaka, a to baloniki, a to autko, a to.... po czym po odpakowaniu towar laduje na stercie zabawek nieciekawych, a raczki same wyciagaja sie po kolejne... a z drugiej strony co mi szkodzi kupic dziecku baloniki, czy naklejki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kupuję dużo
fantastyczne dzieciństwo to dla mnie zbawa z dziećmi,mamą i tatą.Nie to co kupię czy też nie.Dzieci wiedzą,że pieniadze nie rosna na drzewie,ze my na to cieżko pracujemy.Nawe jeśli proszą o cos i nawet jeśli wiem,że to im kupię to i tak czekają kilka dni na to i wtedy jest taka radosć,że głowa mała.Nie ma napadów w sklepie,kładzenia sie na podłogę,beku i ryku.Jeśli cos takiego by zrobiły nie dostaną tego na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mialam problemow z kasa
ale kupowanie dzieciom wszytkiegoi jest bez sensu, wcale ich nie uszczesliwia. Trzeba im dac czas, uczucie, kupowac rzeczy, ktore pomoga w ich rozwoju, zmienia ich zycie na lepsze w szerokim pojeciu. Nie zalowalam dzieciom na zwiedzanie, na ksiazki,gry i zabawki. ktore rozwijaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kupuję dużo
acha o takie rzeczy drobniutkie ci chodzilo......nie ,nie kupuję wszystkiego czego chcą.Tłumaczę,że nie bo masz już taki sam samochodzik czy lalkę.Loda mogę kupic,ale nie 10 jednego dnia,słodycze nne raczej sporadycznie.Najczęściej soki i inne picie. Mam pieniądze,ale wiem też ile na nie robie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
ja nie kupuję,drogie zabawki okazjonalnie,słodycze sporadycznie,drobiazgi też sporadycznie a wszystko po wcześniejszym ustaleniu.Nie ma czegoś takiego,że dziecko płacze w sklepie:kup mi to.Jeśli idziemy po spodnie to kupujemy spodnie,jeśli po książkę to książkę a nie dinozaura.Proste-bezproblemowe.Drogie zabawki nie mają nic wspólnego ze szczęśliwym,niezapomnianym dzieciństwem.Moje dzieci i tak bardziej pamiętają np spływ kajakowy mazurską rzeką czy jaskinię w gorach niż samochodzik zdalnie sterowany za przeszło 300 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
ja wiem na czym polega fantastyczne dziecinstwo, spoko :) chodzi mi o to, czy jescze do tego wszystkiego jest sens wpajac w dziecko, ze nie mozna miec wszystkiego, czy jesli ma sie tyle kasy, ze rzeczywiscie czlowiek moze na niej spac (nie mowie o sobie niestety :)) to moze lepiej pokazywac dziecku, ze nie ma zadnych ograniczen i moze miec wszystko co sobie zamarzy? Na zasadzie - jak w domu jest szofer, nianka, sprzataczka, a do mamusi przychodzi fryzjer codziennie, to po cholere odmawiac dziecku zachcianek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A007
Nie nie kupuję. Ale to nie jest kalkulacja w jedną czy drugą stronę. To zwykły pragmatyzm życiowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kupuję dużo
a chociażby po to żeby nie wrósł z niego rozwydrzony dzieciak z postawą roszczeniową.To procentuje na dalsze życie.Jak dziecko nauczysz,ze ma co chce to nic dobrego z niego nie wyrosnie.Najwyżej gównież w BMW za pieniadze tatusia,palący skręty w namodniejszym klubie.A zaczyna się od rzeczy najprostszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
a007 rozwin ten pragmatyzm, prosze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szofer sprzataczka itd
raz jest, a moze przyjsc trzesienie ziemi , katastrofa czy inna wojna i niczego nie bedzie. Dziecko nalezy wychowac tak,zeby nawet zostawione gole i bose umialo zyc , radzic sobie i byc szczesliwe, zeby mialo satysfakcje z tego,ze samo cos zdobylo. Kult rzeczy? ile ich mozna miec? Wieksza przyjemnosc czesto komus dac, komu to naprawde potrzeba. Jak nie masz co robic z kasa, naucz tego dzieci. Dzieci i tak najlepiej bawia sie patykiem, bo rozwija wyobraznie. Za duzo rzeczy meczy, rozprasza, zabija inwencję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda
A ja kupuję. Może nie wszystko, ale bardzo dużo. I jak na razie nie zauważyłam nic złego w zachowaniu mojego dziecka. Nie ma postawy roszczeniowej, nie żąda niczego. Pisząc list do Mikołaja, umieszcza jedną albo dwie rzeczy na liście. I będę nadal kupowała tyle, na ile mnie stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A007
Do życia należy podchodzić w sposób "normalny". Czyli są sytuacje gdzie kupuje się dzieciom dużo i w danej chwili "wszystko". Bo jeśli jest taka możliwość (finansowa) to należy z niej korzystać. Wszystkie chwile mijają i nigdy już nie wrócą. Ale są też sytuacje gdy się nie kupuje mimo, że nie ma to znaczenia finansowego. Dzieci powinny znać sytuację gdy udało się spełnić marzenie i sytuacje gdy mimo, że można wyciągnąć z lodówki w kolejce supermarketu loda to się tego nie robi. Ale to nie jest wcześniejsza kalkulacja, o tym decyduje "bieg życia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
Nie wydaje mi się aby moim dzieciom działa sie krzywda,bo nie zjedzą codziennie loda albo lizaka.Najlepszą zabawką syna są drewniane klocki,które wystrugał mu dziadek a córki kredki bambino.Proste.Samochodziki zdalnie sterowane nudzą się szybciutko,drogie paskudne lalki również a kredki i klocki są na wiele,wiele lat.Nie żałuję na podroże,zwiedzanie,dodatkowe zajęcia typu tańce czy sztuki walki,bo dzieciaki to uwielbiają ale nie kupuję im drobiazgów z akażdym razem jak jestesmy w sklepie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
OK, lodow i lizakow nie kupuje bo niezdrowe, zabawek zdalnie sterowanych nie bo ne rozwijaja wyobrazni to zalozmy ze moge zapisac je na dowolne mozliwe zajecia i zabierac w najciekawsze miejsca na swiecie (tak, rozumiem punkt widzenia ze weekend pod namiotem u babci w ogrodku jest fajniejszy niz wycieczka do Machu Picchu, ale zalozmy ze mnie na to stac i chce pojechac do Peru) Wlasnie jestem ciekawa czy ktos jeszcze, oprocz Musztardy i 007 uwaza, ze poki jest to trzeba sie tym cieszyc i wydawac kase na to co strzeli do glowy, wlaczajac w to zachcianki dziecka, czy lepiej chowac o glodzi chlodzie i patyku bo moze przyjsc trzesienie ziemi albo wojna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci moich sąsiadów mają
wszystko. Świetny namiot, rowery po 1,5 tys, quada, hulajnogę elektryczną, basen na ogródku (bez wody) huśtawkę. W domu najnowsze gry tv i komputer. 11 letnia ich córka zwierzyła się,że chciałaby choć raz pójść z rodzicami na spacer. NIGDY NIE CHODZĄ. Basen - my chodzimy codziennie jak jest pogoda. Oni są zmęczeni (ja pracuję, ich matka nie..) Żadne festyny, pikniki, koncerty w okolicy, wyjścia na lody Za to mogą non stop siedzieć przed kompem, albo na ogródku :] Nie ważne ile kasy się wydaje tylko jakie dziecko będzie miało wspomnienia z dzieciństwa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też stać i też kupuję
co nie oznacze, że nie spędzam z dzieckiem czasu. Kupuję córce prawie wszystko co chce, a dlaczego? Ano właśnie dlatego, że dziś mam, jutro mogę nie mieć. I niech dziecko chociaż nacieszy się tym co teraz. A przygotowanie do życia? Na pewno nie zależy od ilości i cen zabawek a od dobrego wychowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem za bardzo
autorka pisze ma ma duzo kasy a kupuje naklejki lizaka etc takie duperele (3zł dziennie?) nie rozwyrza malucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam kuzyna, ktorego rodzice maja kupe kasy, chlopak od zawsze mial wszystko ale i tak najlepsza zabawa dla niego bylo gdy ja z bratem przyjezdzalismy do nich w wakacje i z nim sie bawilismy, to my czyscilismy codziennie basen zeby sie w nim razem pokapac bo jego rodzicom sie nie chcialo, my z nim gralismy w rozne gry itp... a jak nas nie bylo to wszystkie jego zabawki lezaly odlogiem, basen byl przykryty a on sie nudzil takze pieniadze wszystkiego nie daja, a dziecko nie jest szczesliwe dlatego ze ma duzo zabawek tylko dlatego ze ma sie nimi z kim bawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez znalam dziecko co mialo wszystko, zabawki za kilkaset zl. a w wieku 4 lat pierwszy raz zobaczylo banki mydlane i wiatraczek- taki kiermaszowy, i bylo w niebowziete

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de profundis
ha i tak to zawsze jest, ze pozadamy tego, czego nie mamy, a tego, co mamy, nie potrafimy docenic... zwlaszcza tego, co mamy w nadmiarze :D albo mielismy od zawsze i wydaje nam sie, ze to naturalna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
jeszcze raz podkresle: nie chodzi mi o kupowanie dziecku zabawek ZAMIAST spedzania z nim czasu. Chodzi o uczenie - badz nie - ze w zyciu sa ograniczenia. i o to, czy jezeli dziecko moze miec wszytko czego zapragnie, to wyrosnie na nieszczescliwego samoluba, czy tez jako pelnego fantazji i rozmachu czlowieka, ktory nie przejmuje sie drobiazgami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de profundis
przy umiejetnym wychowaniu i zachowaniu rownowagi jesli chodzi o okazywanie czulosci i wspolne spedzanie czasu jest szansa na to, ze wyrosnie na szczesliwego(a?) optymiste(ke?) z gestem. ucz inteligencji emocjonalnej, ucz dzielenia sie dobrami materialnymi z innymi dziecmi, moze bedzie ok :) ja bym troche dozowal przyjemnosci, bo wydaje mi sie, ze tylko wtedy mozna je naprawde docenic. i w zadnym wypadku nie zapewnil dziecku absolutnie wszystkiego czego zapragnie. poza tym machu picchu... jak sadzisz, ile dziecko tak naprawde wyciagnie z tej podrozy? ile zrozumie? wg mnie to troche przesada. odloz te pieniadze i zafunduj mu taka wycieczke w liceum albo na studiach, a nie teraz bedziesz ciagac dziecko szlakami poludniowoamerykanskich indian. jesli jako rodzice jestescie normalni, nie gardzicie ludzimi i nauczycie dzieci, ze jesli ktos ma mniej pieniedzy to niekoniecznie powod, aby uwazac takiego kogos za gorszego czlowieka to wszystko jest na dobrej drodze. w przeciwnym wypadku wyrosnie Wam "panicz" z nosem w chmurach, ale to nie znaczy ze nieszvzesliwy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
de profundis - dzieki za wypowiedz :) dla wyjasnienia - ja wlasnie nie kupuje wszystkiego, ucze ograniczen, dzielenia sie oczywiscie tez, empatii, inteligencji emocjolanej itd - staram sie - co z tego wyjdzie - ktoz to wie. Tylko wlasnei uswiadomilam sobie, ze wychowuje dziecko tak, jakby takie ograniczenia istanialy na kazdym kroku, akby ciagle trzeba bylo sobie odmawiac w imie... no wlasnie, nie za bardzo wiem czego. Czasy sie zmienily, mieszkam w rzeczywistoscie gdzie nei trzeba wybierac byc czy miec, tylko wlasnie miec umozliwia byc. I pytanie powstalo, czy sensowniej jest to wykorzystac na maksa, wychodzac z zalozenia ze trzeba brac z zycia grasciami, i nie przejmowac sie duperelami (zaloze sie ze ludzie ktorzy maja naprawde duzo gotowki nie stawiaja dzieciom w wieku przedszkolnym finansowych ograniczen, tylko do tego ich ucza, ucza ucza, oczywiscie jesli maja cos pod sufitem) - czy tez kontynuowac swojskie polskie zamartwianie sie i odmawianie sobie przyjemnosci, bo to uszlachetnia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko- ja wiem o co tobie chodzi:)moim zdaniem dziecko nie moze miec wszystkiego czego zapragnie bo wyrosnie na egoiste i zawsze bedzie myslalo ze wszysto mu sie nalezy. raz od czasu mozna cos kupic ale nie wszystko.jak idzie sie z dzieckiem na spacer to ono najchetniej z kazdego sklepu by cos wybralo.ja tego nie popieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znalam dziewczyne tora od malego duzo czasu spedzala z siostrzencem.chlopiec byl maly i nie wymagajacy.zawsze kupowala mu co chcial.bo to lizak, guma- grosze.dziecko sie przyzwyczilo i z wiekiem to praktykowalo.jako kilkulatek rzadal coraz drozszych rzeczy. wracal do domu zawsze z reklamowa gadzetow.czesto z placzem bo ciocia w pewnym momencie mowila dosc-bo nie miala kasy na olejny batnik czy auto.i tak- dziecko- mimo ze mialo torbe prezentow, wracalo do domu mega nieszczesliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle zarabiam
alonuszka - no ja sie z tym zgadzam :) tzn tak mi intuicja podpowiada :) ale jak dziecko miauczy nie o zabawki, tylko o wyjscia do aquaparku/do wesolego miasteczka/na kolejke parowa/do zoo/do akwarium itd itp? zapewniac dziecinstwo marzen, czy uczyc ze na zwyklym basenie jest tez fajnie? albo w parku zamiast w zoo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×