Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość herbatka miętowa

lubie byc kurą domową

Polecane posty

Przepraszam, że tak ogólnie, ale zaraz pewnie znów mnie coś oderwie ;) Ktoś zachwycał się kurami u mnie. Rzeczywiście fajna sprawa, bo własny, zdrowy ,,obiad,, i jaja inne niż ze sklepu, ale niestety, jak to słusznie się mówi ,,albo ogród, albo kury,, Jeszcze jak są same krzewy i drzewa, to ujdzie i ot chodzi sobie po ogrodzie ,,żywy nawóz,, ale jak posadzi się coś mniejszego, to już gorzej. Nowe rabatki z młodymi roślinkami mają ciężki żywot, bo ciągle są rozgrzebywane. Gdzie świeża ziemia, tam kurzyska od razu lecą I mnie to złości, bo napracuję się a tu nagle wszystko poniszczone. Dzisiaj też szlak mnie trafiał przy obsadzaniu skalniaka. Jestem tak zbulwersowana, że zaczynam się zastanawiać nad sensem ich trzymania. Tak się na nie dzisiaj złościłam, że psina (stróż) siedząca w domu, drzwi sobie otworzyła i wyleciała do mnie, myśląc, że coś się dzieje :D Dzwi niestety zamkąć już nie umie, więc koty od razu skorzystały i buszowały po kuchni :O Normalnie jazz, za darmo. Dobrze, że papuziaki mają solidną klatkę ;) Weszłam do domu i nawet zastanawiałam się co to taka cisza, że ich nie słychać, niczym jak ,,makiej zasiał,, a tu koty samopas w domu. Przede mną główkowanie co na obiad :O Jak ja to lubię :P Pomysłów jest nawet wiele, tylko robić się nie chce. Zmęczona trochę jestem, nakopałam się już dzisiaj, a pogoda nie sprzyja nastrojom relaksacyjnym. Może jakąś herbatkę? :) Muszę doczytać, bo tu jakieś ciekawe przepisy z ryżem chyba się pojawiły, chyba, że ja znów tematy pomyliłam ;) Dawno nie było ryżu... i on sam się tak ładnie robi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Woda na ryż wstawiona ;) A jak o ryżu mowa, to przypomniało mi się, że gdzieś trafiłam, że zdrowszy jest ryż brązowy, bo zawiera coś tam, błonnika więcej? Skleroza i to już w stadium zaawansowanym :P Nie pamiętam, jak znajdę to uściślę. W każdym razie ryż brązowy, czyli ten naturalny jest zdrowszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kumy :-)))) usiadłam na chwilkę, ponieważ.....tak Ashia....zgadłaś , wnusia znowu u mnie. Dostałą zupkę, ogląda minimini, za chwilkę położę ją spać, a tu słyszę, że kot rozrabia w kuwecie :-))) trzeba będzie zajrzeć co się tam dzieje. Tak dawno nie załatwiał się do kuwety, że aż zdziwił mnie ten hałas. Ale on boi się Madzi i za nic nie wysunie nosa ze swojej kryjówki dopóki ona jest....taki z niego dzikus. Na obiad.....zupełnie proste rzeczy, małą wczoraj zamówiła sobie różową zupkę (bo to jej ulubiony kolor) więc dziś pomidorówka z dużą ilościa makaronu bo ona lubi gęsto. Na drugie pierś z kurczaka....pieczone ziemniaczki i surówka z pekinki i dynia marynowana :-))) Nie jestem mistrzynią w kuchni ale lubię gotować. Ocho....zdaje się,. że dziecko już zjadło.....trzeba iść zobaczyć co się dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś testowałam brązowy ryż, mi smakował, ale mój M. jakoś się z nim nie polubił. Zostaliśmy przy białym, ale "parboiled". Poza tym kasza gryczana i makarony, czasem ziemniaki, kuskus. Wczoraj widziałam w sklepie "kasze jaglaną", nigdy nie jadłam. Zastanawiam się czy nie kupić i przetestować. Kot -> z koszulami to współczuję. Prasować lubię, ale bez przesady ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój "mąż" jest wielkim fanem zdrowego odżywiania więc nawet jeśli mu coś nie smakuje za bardzo a jest zdrowe to je tylko to :P Się dobrały dwa dziwaki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kot -> hehe to mój M. jest fanem zdrowego odżywania tylko w granicach które sam sobie wyznacza ;-) Koktajl z selerem naciowym wypije bo zdrowy, ale na brązowy ryż kręci nosem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam! Skleroza sklerozą ale przynajmniej pamiętałam w jakiej gazecie to było ;) Przeszukując gazety pomyślałam sobie, że może podzielimy się informacją co czytamy? Ja na przykład lubię Poradnik Domowy, jest miesięcznikiem, kosztuje niecałe 3 zł i ma co dla mnie jest bardzo ważne, różnorodność tematyczną. A co Wy czytacie? A teraz wspomniany artykuł, szukałam go , bo pamiętałam tylko o ryżu i pamiętałam, że są wymienione i inne produkty. Poradnik Domowy, nr listopadowy 2008 r. ,,Błonnik czyli wielkie zamiatanie,, (czyli dobrze dzwoniło w uszach z tym błonnikiem ;) ) ,,Porcja błonnika każdego dnia to świetny sposób na dobre samopoczcie. Usuwa on to, co złe z organizmu, dba o serce, reguluje trawienie, zapobiega cukrzycy, a nawet chroni przed nowotworami.,, W skrócie, to współcześnie jemy produkty oczyszczone z tzw ,, substancji nalastrowych, często też z mikroelementów i wielu witamin. Zjedzone są szybko trawione i wchłaniane. W efekcie dalsze odcinki jelit nie mają co robić, rozleniwiają się i sprawiają kłopoty. Żeby jelita dobrze funkcjonowały potrzebują sproych ilości wypełniacza, czyli obojętnego błonnika, który nie poddaje się procesowi trawiennemu. Są dwa typy błonnika, jeden rozpuszczalny w wodzie, drugi nie - potrzebujemy obu. cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecię wróciło ze szkoły i śpieszyłam się... lepiej było zrezygnować i napisać później. Miało być substancje balastrowe,, Substancję balastrową, uważano za zbędną, bo dostarczała witamin, minerałów a nawet jest nieprzysfajalny. W końcu odkryto, że ma inne zalety jak oczyszczanie organizmu, reguluje trawienie i sprzyja zachowaniu dobrej figury, zapobiega zaparciom. Kogo zainteresuje już sobie znajdzie w necie, ja wymienię teraz w czym błonnik jest wg. artykułu. Najwięcej w otrębach pszennych, potem czerwonej papryce, dalej suszonych śliwkach bez pestki, soji, grochu, suszonych figach, migdałach, suszonych morelach, orzechach laskowych, daktylach i ryżu brązowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze to trzeba dodać. Błonnik a przyjmowanie leków Błonnik osłabia przyswajanie niektórych leków, np, preparató wapnia, żelaza, magnezu i cynku, witamin A, D, E i z grupy B, nasercowych leków z naparstnicą, antydepresantów, leków przeciwpadaczkowych, Więc nie należy zażywać ich w trakcie lub tuż po posiłku nogatym w błonnik, na przykład owisanki itd. Należy odczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację co do błonnika, staram się jeść razowy chleb najlepiej z soją, czasem sama piekę z różnymi ziarnami i otrębami, jogurty z błonnikiem, różne warzywa...ale i tak mam problemy z.....:-)))) Swego czasu nawet serwowalam sobie Colon C, bardzo dobre na pracę jelit, niestety mój organizm zbyt szybko się przyzwyczaja. Co do prasy, to tez czytuję poradnik domowy i wróciłam do Kobieta i Życie, fajny miesięcznik, niedrogi a sporo różnych ciekawych rzeczy do poczytania. Poza tym jestem nałogowym pochłaniaczem książek. Nie zapieram się wyłącznie przy tych trudnych, wartościowych, czasem dla zupełnego relaksu czytam kompletną bzdurę typu romansidło i oczywiście uwielbiam Chmielewską :-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też uwielbiam Chmielewską jak już pisałam :D z prasy to różnie - kiedyś trochę politycznej czytałam ale strasznie sie wkurzam czytając nowe pomysły naszych polityków, trochę kobiecej typu Cosmo ale też ją ledwo trawie :o Za to często kupuje różne gazetki z przepisami ;) wzbudzam typ żywe zainteresowanie w pań w kiosku bo raczej nie wyglądam na przysłowiową kurkę domową co się lubuje w gotowaniu :P Już mi częściej to Cosmo wciskają :D może to przez moją miłość do trampek ... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dla mnie najlepszą jest Wszystko czerwone....pamiętam, lata 80-te, jadę pociągiem i czytam właśnie tę książkę i oczywiście zaśmiewam się do łez...współpasażerowie patrzyli na mnie jak na kompletną idiotkę :-)))) Ale kocham wszystkie jej ksiązki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko czerwone też lubię :) Zwłaszcza policjanta i jego "polszczyznę" :D I też czytałam ją w pociągu (jadąc na uczelnie), zaśmiewając się niemiłosiernie i wzbudzając zdziwienie u współpasażerów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Lesio rządzi! Zgadzam się z Kotem w kozakach :) Umieram ze śmiechu za każdym razem jak zajrzę do tej książki... Z gazet najbardziej lubię National Geographic ;) Właściwie żadnych innych nie kupuję, czasami dzienniki, jak mnie najdzie na prasówkę przy kawie. Kiedyś mamie podczytywałam Kuchnię, ale w dobie internetu praktycznie każdy przepis można znaleźć w sieci... Ja jestem bardziej maniakiem telewizji niestety, jak nie pracuję to praktycznie cały dzień mam włączony tv :( Zupa wczoraj wyszła znakomicie i na szczęście, bo jeszcze dziś sobie zjem na obiad. Ogórkowa, nie chwaląc się, zawsze mi się udaje, czego nie można powiedzieć o innych zupach... Nabrałam dziś ochoty na gorącą czekoladę, zaraz sobie zrobięchyba, bo pogoda nadal paskudna - zimno i wieje. Musiałam dziś już wyjąć zimową kurtkę i wcale nie było mi w niej za ciepło! :( Ja też jestem raczej ciepłolubna i ciężko znoszę polską 6-miesięczną zimę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze miałam o ryżu napisać. Któraś z Was napisała, ze ryż brązowy po ugotowaniu twardawy jest... otóż ja mam właśnie odwrotne wrażenie. Ostatnio kupiłam sobie taki, na którym było napisane, żeby gotować go 40 minut, po tym czasie był zupełnie rozciapciany :( Na szczęście wymieszałam go z dzikim ryżem - czarnym i całość stawiała opór zębom. Nie lubię papkowatego jedzenia. Ryż czarny jest bardzo fajny i smaczny, ale gotuje się jeszcze dłużej, bo ok. godziny! Ja tak w ogóle nie jestem fanką ryżu, zwłaszcza w zupach :o Wolę kasze: gryczaną i jęczmienną, a także kuskus, głównie ze względu na błyskawiczność przygotowania ;) Oczywiście kasze nie w zupach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na tchnięta dzisiejszymi dywagacjami na temat ryżu zrobiłam na obiad chińszczyznę z ryżem :D "Mąż" znów będzie marudził że za dużo curry i za ostre :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kot -> to ja Ci podeślę mojego na obiad, dla niego nigdy nic nie jest za ostre, wręcz odwrotnie ;-) Za mną "chodzi" budyń.. ale mam zachcianki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mojego wszystko za ostre, za tłuste :) wszystko mu szkodzi i po wszystkim się źle czuje ;) moja mama podejrzewa że on ma hipochondrie :P a mi sie wydaje że lubi jak wokół niego skacze i nim opiekuje :D a że ja nie należę do kobiet co matkują swoim facetom to musi trochę po marudzić abym trochę wokół niego połaziła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kot, nie chce być wścibska, ale może jemu faktycznie coś szkodzi? Jestem nieco przewrażliwiona w tym temacie bo przez połowę mojego życia wszyscy w koło twierdzili, że wmawiam sobie moje dolegliwości, aż dwa lata temu okazało, że naprawdę nie wymyślam :P No, ale Ty sama znasz go najlepiej i jego "sztuczki" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietusek zielony
Witajcie! To ja ..,,kura w podrozy"...W teraz w Toronto mam godz. 10.00 rano. Jetsem juz chyba w koncu wyspana, roznica czasu dobija..Jak przylecialam do kolezanki wieczorem, to nie moglysmy sie nagadac i siedzialysmy do pozna przy winie.W ponidzialek rodzinny obiad..i Swieto Dziekczynienia..Tu w Kanadzie raczej spokojnie...wiekszosc w domach przy stole ..no i oczywiscie..na obiad indyk. Ja za nim nie przepadam, ale to taka tradycja...W USA beda swietowac w listopadzie..Pogoda calkiem ladna..teraz wychodzi slonce...Moja kolezanka i jej synowie sa w pracy, ja zaraz wybieram sie na zakupy, bo obiecalam im ,ze ugotuje barszcz ukrainski...Bede po malu rozgladac sie za jakas praca,zeby nie siedziec bezczynnie...bo wracam dopiero w styczniu do Polski.Poniewaz jest to moj drugi pobyt, juz czuje sie troche bardziej pewnni. Toronto jest calkiem przyjaznym ,chociaz wielkim miastem...i bardzo zielonym...Pomalu bede robic zdjecia i wstawie wam na nasza stronke...Cieplo Was pozdrawiam...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, po tych ryżowych rozmowach, wszystkie jak nie dziś to w najbliższym czasie ryż będziemy serwować :D U mnie też tak ala po chińsku, ale przesadziłam z przyprawą i wyszło mega ostre :O Ot taka końcóweczka mi została, to pomyślałam sobie, że będzie w sam raz, na ogół wszelkie przyprawy to tak na oko 2 łyżeczki a tu doczytałam się po fakcie , że pół :P Będzie to pamiętny obiad :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojej , ale sie rozpisałyście , cudnie. Muszę tez cos napisac bo będę do tyłu. Ja mam dzisiaj dwa obiady : mój -to nie warto nawet mówic . Dla chłopów zrobiłam smażone ziemniaczki- mam taką beztłuszczowa gruba patelnie . Wrzuca się na nią pokrojone w plasterki surowe ziemniaki dodaje troche oleju, sól , potem sie przykrywa pokrywą i smażą się . Co jakiś czas należy jednak wymieszac żeby te z góry znalazły sie pod spodem i przypiekły na rumiano. Wuchodzą tak jak frytki tylko z mała ilością tłuszczu. do tego podsmażane kawałeczki indyka i surówka z kiszonej kapuchy. Takie męskie jedzenie -duż smażonego. Zreszta ja też lubie -ale niestety. Przyznam sie że obecnie mało czytam , kiedys pożerałam przeogromne ilości książek . Smieję się że wyczerpałam limit na jedna osobe . Prasa ostatnio taka marna - kiedyś czytałam pisma filmowe ale one tez strasznie obniżyły poziom - chociaż nie było ich dużo -Film i Kino. Nie wiem czy Kino jeszcze wychodzi bo Film to stał sie reklamą filmów w kinach i nic więcej. Czytałabym prasę o sztuce ale pierońsko droga - 40 zł. . Ni e bardzo mam aby tyle wydać. Siedziałam od rana i malowałam pejzaż marynistyczny, Słabo mi wychodzi, męczę się . Czekam teraz jak wyschnie jedna partia żeby przykryc ją farbą . Może następny etap pójdzie lepiej. Najchętniej nie malowałabym teg naszego morza bo trudne , ale takie są troche wymogi regionalnych galerii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miętusku zielony//:D miło Cię widzieć :) Ach posłuchało by się Twoich relacji z dalekich krajów , oj posłuchało... Troszkę antyreklamy zrobię, ale nigdy jakoś nie przemawiał do mnie fotosik, ale ostatnie jego pomysły zniechęciły mnie jeszcze bardziej. Mowa tutaj o wprowadzonym limicie na zdjęcia :O Nawet nie interesowałam się ich propozycją opłat, może to być jakaś śmieszna kowta ale samo, że ,,muszę,, zniechęciło mnie porządnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jak weszłyśmy na temat mężów, to mój też z tych ,,wszystko jędzących,, i co najważniejsze dla mnie kiepskiej kucharki nie marudzący :) A wręcz przeciwnie, pare razy totalnie mi się coś nie udało i było mi strasznie przykro zmarnowania produktów, a mąż pocieszał mnie, że dobre ;) Teraz też, popsułam potrawę nadmiarem przyprawy, mówiłam mu nawet przez telefon ,bo akurat zadzwonił, to sam z siebie kupił jakiegoś gotowca na wszelki wypadek, ale spróbował obiad i stwierdził, że wcale nie jest ostre, że jest w sam raz. Może się przemaserowało... no ja zjadłam do towarzystwa i mogę dmuchnieciem ogień wzniecać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×